• Nie Znaleziono Wyników

października w sobotę, skoro brzask pierwszym zabłysnął świtem, ha wszystkich punktach zagrzmiały szwedz

75 przerwanie podnosiły się pienia kapłanów do Pana Zastępów,

Dnia 2 października w sobotę, skoro brzask pierwszym zabłysnął świtem, ha wszystkich punktach zagrzmiały szwedz

kie, działa. Zdawało się, że miasto wzrusza się ze swych posad.

Ich przeraźliwy huk, szum latających kul i trzask pękających granatów, pomięszane „z jękiem bijących na gwałt dzwonów, nie jednemu odjęły serce i zmusiły do szukania bezpieczeństwa w piwnicach lub schronienia w głębokich mieszkań ustroniach.

Szwedzi po drabinach pod zasłoną ognia działowego wdzierają się na mury od strony Kleparza. Znaleźli tu jednak również mężny opór ze strony naszej. Walczono do późnej nocy. Nie­

przyjaciel ze stanowiska swego spędzony. Tysiące kul z obu stron na siebie rzucono. Kościół i klasztor Dominikanek -na Gródku stał się dnia tego pastwą płomieni, zakonnice ledwie życie uniosły. Nawet kościół N. M. P, w Rynku, bliskim był zgorzenia, granat bowiem szwedzki trafiwszy w wieżę jego za­

palił ją; poświęcenie tylko mieszczan niosących ratunek wśród przelatujących kul w powietrzu, ocaliło tę najpiękniejszą świą­

tynię na ziemi naszej..

«Mimo tylu niepomyślnych szturmów nieprzyjaciel znowu 4 października z innej strony napad gotuje, w tym celu oddział piechoty i jazdy ustawia w pobliżu zrujnowanego i zrabowa­

nego już przez siebie klasztoru Karmelitów na Piasku,- dokąd i działa wysyła w zamiarze uderzenia na Szewską bramę. Cały dzień, stało wojsko pod bronią-,' a gdy wskutek nadesłanego rozkazu działa gdzieindziej przeprowadzają, młodzież z bro- niącemi murów wypada na Szwedów, miesza ich szyki i pobiw­

szy wiele, ze zmierzchem powraca na swe stanowisko.

Wiele szczegółów z pamiętnych tych dni dla Krakowa przepadło nie powrotnie dla potomności, tylko w księdze ży­

wota Przedwiecznego są zapisane, inne kryją się jeszcze po mało przystępnych rękopisach. Niech mi tu wolno jeden z nich wypowiedzieć. Jak tylko Szwedzi podciągnęli pod Kraków i sta­

nęli obozem na Krzemionkach, szczególniej zwrócił ich uwagę klasztór Zwierzeniecki, który z daleka wyglądał jak zamek

84

obronny. Zaraz więc w bród przez Wisłę wysłali kilku jeżdców, aby zaciągnąć języka. Klasztór był pusty, zakonnice jedne po­

rozjeżdżały się do krewnych, drugie z przełożoną znajdowały się na Szlązku, a inne przeniosły się przed kilkunastu laty do zbudowanego klasztoru św. Norberta przy Wiślnej bramie.

Szwedzi znaleźli tylko kilkoro czeladzi, którym polecono pilno­

wać klasztoru. Trudy jednak chciał sobie nieprzyjaciel nagro­

dzić; w oficynach znalazł obfity zasób wszelkiego gatunku żywności, tój mu widać bardzo potrzeba, sprowadzono większą liczbę wojska; a po dobrym, napitku i przekąsce z reszty zu­

pełnie klasztor wymieciono, nietknąwszy się nic kościelnego, ani niezrewidowawszy ceł klasztornych,, od których klucze prze­

łożona ze sobą zabrała. I tak Szwedzi parę dni gospodarując w klasztorze, precz- odjechali. Tym czasem posłyszawszy, o tern polska dragonia, .na murach obronę miasta pełniąca, dnia 6 października pod wieczór wymyka się z miasta, udaje się na Zwierzyniec i na rachunek szwedzki nuż odbijać cele, wynosić sprzęty, suknie, -naczynia kuchenne, jednem słowem co się pod rękę nawinęło, znajdowało się bowiem wielu amatorów prze- rozmaitego rodzaju, gdyż i niektórzy z mieszkańców Zwierzyńca i innych przedmieść w towarzystwie dragonów się znajdowali.

Było dla tćj gawiedzi prawdziwe wtenczas żniwo, rzeczy było jak widać huk, bo i dnia następnego oświadczyli się znów ze swojemi usługami dla klasztoru. Posłyszały o tern zakonnice u św. Norberta, lecz jak temu zapobiedz? Otóż dwie siostry zakonu Premonstrateńskiego skoczyły po rozum do głowy, prze­

bierają się w suknie świeckie bardzo już wyszarzane, spuszcza­

ją się przez m ur, dostają się do klasztoru, zrucają pożyczone szaty, a stają przed rabującą gawiedzią w swych własnych ha­

bitach. Zjawienie się ich niespodziewane, i ich rezolucya od­

nosi spodziewany tryumf. Rozbiega się, jak mówi współcze­

sny rękopis,, to hultajstwo. Wielu ze wstydem dobrowolnie powracają zabrane rzeczy z klasztoru. Imiona tych odważnych zakonnic: Zofia Słowikówna i Dorota Lipnicka.

Już trzeci tydzień dobiegał od rozpoczęcia oblężenia, a wszelkie pokuszenia Szwedów bezsilniały na żelaznćj piersi Krakowian. Już wszystkie okoliczne miasta i zamki, jak: Piń­

czów, Tenczyn, Wieliczka, Bochnia, Wojnicz, Wiśnicz i Lanc­

korona były w posiadaniu szwedzkiem, jeden tylko Kraków"

w wierze poprzysiężonćj swemu monarsze stał niezachwiany, lecz i dla niego przyszłość w niebardzo w świetnych jawiła

85

się kolorach. Król tułaczem prawie na obcój ziemi, kraj w.więk- szój połowie w posiadaniu nieprzyjaciela, garstka walecznych zamknięta w murach stolicy, cóż dokaże przeciw sile i zagra­

żającemu głodowi? Tak rozumowali doświadczeńsi w bojach;

w tój nawet treści pisał list Karol Gustaw do walecznego Czar­

nieckiego, radząc mu, aby próżno krwi nierozlewał, a swoim uporem marnie miasta niegubił. „Wzrosłem na wojnie, odpo­

wiada Czarniecki monarsze szwedzkiemu, a/wśród armatniego huku posiwiałem, nie lękam się więc twoich kul, do których już młodzież krakowska przywykła. “ Lecz gdy spodziewana odsiecz dla Krakowa nie przybywała, sam Czarniecki uznał, iż chwila rokowań ze Szwedami nadeszła. Dnia 13 paździer­

nika zwołuje na zamek radę ze szlachty, duchownych, magi­

stratu i wszystkich zdania wybaduje. Większość była za ukła­

dami. Napisano więc do króla szwedzkiego, iż miasto na za­

szczytnych warunkach, gotowe jest bramy swe otworzyć. Dla ułożenia tych punktów' wysłano wybranych z pomiędzy siebie delegatów do obozu szwedzkiego, którzy z Wittembergiem d.

14 października do skutku je. przywiedli. Na mocy tych punk­

tów' zapewniona nietykalność i powaga wiary katolickićj, wol­

ność i bezpieczeństwa osób pojedynczych, dalsze istnienie w pra­

wach swoich wszystkich zgromadzeń tak zakonnych, jak świec­

kich, jak również i akademii krakowskićj, nadto nietykalność wszystkich archiwów, akt ziemskich jak i grodzkich. Czarniecki przyjął warunki.

Dnia 18 października otwarto bramę Grodzką i Poboczną, któremi załoga polska miała miasto opuścić. Przy odgłosie muzyki szedł najprzód pułk gwardji królewskiej pod dowódz­

twem Fromholda Wolffa, rozwinąwszy chorągwie, niosąc broń na ram ieniu; dalej postępował Gąsiewski, pułkownik hajdu­

ków' województwa sandomierskiego, niosąc strzelby w borsuko­

wych pokrowcach; potem 13 chorągwi dragonji konnój pod ko­

mendą pułkownika Krzysztofa Wąsowicza i Jana Tetwina, (dawny to Czarnieckiego żołnierz, w różnych bitwach wyćwi­

czony), na odwodzie 600 huzarów', za którymi Czarniecki, gu­

bernator, wr pąsowćj delji na sprawnym rumaku siedział, do rozdania komendy gotów.

Zaczyna się teraz nieszczęśliwe, prawie dwuletnie pano­

wanie Szwedów' w Krakowie. Ciężkie i najopłakańsze to czasy dla niego — epoka wiekowa upadku, zniknienia przemysłu, upodlenia sztuk, nauk i moralnego zepsucia.

86

Po wyjściu Polaków z miasta, Wittemberg wojsko szwedz­

kie ciemnym więczorem wprowadził, aby mieszkańcy nie mo­

gli wiedzióć o ich liczbie. Nazajutrz przybył sam król Karol Gustaw do Krakowa. Przyjęty na zamku dość zimno, zwiedził kościół katedralny, gdzie nad grobem Władysława Łokietka kanonik Szymon Starowolski przytarł pychę szwedzką,, stawia­

jąc go za przykład Karolowi, iż losy królestw i królów są w ręku tylko Boga, a nie gruntują się na sile oręża; bo kiedy Łokietek trzy razy powracał do utraconćj korony, to i Jan Kazimierz wydarte sobie berło wolą Opatrzności może mieć powrócone. W przybytku królów polskich jakoś Szwedowi było duszno, bo jeszcze tego samego dnia powrócił do dawnej swo­

jej kwatery, którą sobie .obrał w klasztorze Bożego Ciała, a nawet wkrótce opuścił i Kraków, udając się do Warszawy.

Gubernatorem miasta został Paweł Wirtz. Zobaczmy jakie były pierwsze owoce panowania szwedzkiego w naszym staro­

żytnym grodzie.