• Nie Znaleziono Wyników

Juliusz Cezar (III 3)

XXI. Józef Paszkowski (1817–1861)

Józef Paszkowski był najstarszym synem Dominika Paszkowskiego, oficera w sztabie księcia Józefa Poniatowskiego, uczestnika powstania listopadowe-go, a także zarządcy dóbr Poniatowskich w Jabłonnej. Odebrał bardzo dobre wykształcenie domowe, formalnie jednak ukończył jedynie Szkolę Pijarów w Warszawie, bez szans na studia uniwersyteckie w objętym represjami Królestwie Polskim. W 1834 r. objął posadę w Wydziale Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i jako urzędnik cywilny doszedł do rangi asesora kolegialnego. Debiutował w 1840 r. jako tłumacz z francuskiego. Od 1841 r. publikował przekłady z niemieckiego i angielskiego, były to m.in. fragmen-ty Fausta Goethego (1841) oraz poemafragmen-ty Byrona – Manfred i Kain (1842). Tłumaczenia dramatów Shake speare’a zaczęły ukazywać się w „Bibliotece Warszawskiej” od 1856 r., od razu w całości, co świadczyło o wysokiej ocenie pracy tłumacza. Kolejno wyszły przekłady Juliusza Cezara (1856), Romea i

Ju-lii (1856), Koriolana (1857), Makbeta (1857), Kupca weneckiego (1858), Otella

(1859), Ryszarda III (1859), Króla Lira (1860) oraz Burzy (1861), która ukazała się w tym samym numerze co nekrolog tłumacza. Pośmiertnie wydano też przekład Hamleta (1862), Henryka IV, Część 1 (1865) oraz dwie komedie, włą-czone (razem z wcześniej już wydanymi przekładami) do edycji zbiorowej pod redakcją Józefa Ignacego Kraszewskiego: Figle kobiet (bardziej znane jako Wesołe kumoszki z Windsoru) oraz Ugłaskanie sekutnicy (Poskromienie

złośnicy). Łącznie Paszkowski przetłumaczył trzynaście dramatów

Shake-speare’a. Nie dożył żadnego wydania książkowego swoich przekładów ani żadnej inscenizacji teatralnej opartej na swym tłumaczeniu. Zmarł po sze-ściu latach walki z gruźlicą.

Przekłady Paszkowskiego w zasadniczym stopniu wpłynęły na ustabilizowanie się polskiej normy przekładowej w odniesieniu do Shake-speare’a. Paszkowski odwzorowywał zróżnicowanie metryczne oryginału (w tym podział na wiersz i prozę), zastępując angielski pentametr jambicz-ny nierymowajambicz-nym jedenastozgłoskowcem, z tendencją do inflacji wierszy. Stosunkowo często sięgał po rozmaite formy ściągnięte, które rugowano

169 Józef Paszkowski (1817–1861)

z późniejszych edycji jego przekładów. W tłumaczeniu gier słownych i od-niesień kulturowych dążył do ekwiwalencji dynamicznej, dbał też o eufonię tekstu. Tłumaczył przede wszystkim tragedie, w nich też wypracował najwię-cej rozwiązań kanonicznych. W porównaniu do innych tłumaczy w XIX w. Paszkowski wydaje się twórcą w największym stopniu skoncentrowanym na swym przedsięwzięciu, rygorystycznie oszczędzającym czas i siły.

Przekłady Paszkowskiego od początku cieszyły się wsparciem „Bi-blioteki Warszawskiej”, która przyznawała mu pierwszeństwo pośród in-nych tłumaczy. Jeszcze za życia Paszkowskiego pojawiły się sugestie edy-cji książkowej, ponawiano je też po śmierci tłumacza. O dalszych losach jego przekładów, obok wysokiej wartości artystycznej, zdecydowało przede wszystkim zakupienie całości spuścizny przez wydawców, którzy zobowiąza-li się do zachowania jej integralności w druku. Edycja pod redakcją Kraszew-skiego zajęła centralne miejsce w polskiej recepcji Shake speare’a, zapewnia-jąc trzem współtworzącym ją tłumaczom nienaruszalną pozycję w kanonie. Na wczesnym etapie recepcji przekłady Paszkowskiego spotykały się również z mniej przychylną oceną. Zgłaszano rozmaite zastrzeżenia pro-zodyczne, piętnowano niedostatki poetyckie, spolszczenia nazwisk i użycie języka potocznego. Zwracano również uwagę na znaczne różnice w pozio-mie przekładów.

Tłumaczenia Paszkowskiego współtworzyły wiele przedstawień w XIX i XX wieku. Również współcześnie wykorzystywane są jako pełno-wartościowe teksty sceniczne, stanowią podstawę adaptacji i wersji drama-turgicznych lub też występują w kompilacji z innymi przekładami. Tłuma-czenia Paszkowskiego były wielokrotnie wznawiane, a także udoskonalane, m.in. w wydaniu z 1958 r. pod redakcją Anny Staniewskiej i Włodzimierza Lewika. Wysoka pozycja w polskim kanonie szekspirowskim, silne zespole-nie z rodzimą tradycją literacką oraz przynależność do domeny publicznej utrzymują przekłady Józefa Paszkowskiego w obiegu czytelniczym. Dotyczy to przede wszystkim Hamleta i Makbeta.

170 Polskie przekłady Shakespeare’a w XIX wieku

Burza (V 1)

PROSPERO

Sylfy pagórków, strug, jezior i gajów I wy, co śladów niezostawiającą

Stopą ścigacie po morskich wybrzeżach Neptuna, kiedy odpływa, a kiedy Wraca, pierzchacie; drobne półistotki, Co przy promieniu księżyca tworzycie Zielone krążki, kwaśne w smaku, których Owce gryźć nie chcą, albo grzybki nocne; Co się odgłosem wieczornego dzwonka Rozkoszujecie; przy pomocy których, Lubo tak wątłych, zaćmiewałem słońce W samo południe, rozpasane wichry Wywoływałem, znaglałem do walki Zielone morze z lazurowym stropem, Straszliwe grzmoty uzbrajałem ogniem, I Jowiszowe dęby własnym jego

Berłem kruszyłem, wstrząsałem warownie Posady lądu i wykorzeniałem

Sosny i cedry; coście byli świadkiem, Jak na mój rozkaz groby przebudzały Uśpionych swoich mieszkańców, I za mą sprawą stanąwszy otworem,

Z łona ich swego puszczały; – wam wszystkim Wiadomo czynię, że się odtąd zrzekam Tego ciemnego potężnego kunsztu; I gdy zawezwę muzyki niebieskiej, Co wnet nastąpi, celem sprostowania Ich zmysłów, tak jak pragnę, a do czego Ma mi dopomóc ta magia powietrzna,

171 Józef Paszkowski (1817–1861)

To złamię laskę, zakopię ją w ziemi Na kilka sążni głęboko i głębiej Niż ołowianka kiedy bądź dosięgła: Zakopię moją księgę.

Uroczysta muzyka słyszeć się daje.

Ariel wraca za nim zdąża wściekle miotający się Alonzo, któremu Gonzalo to-warzyszy; podobnież Sebastian i Antonio, którym towarzyszą Adrian i Fran-cisko. Wszyscy wstępują w zakreślone przez Prospera koło i zostają w nim zaczarowani. Prospero spostrzegłszy to, mówi.

Najlepszym środkiem przeciw obłąkaniu, Jest uroczysta pieśń. – Leczcie mózg, teraz Bezużyteczny, co wam kipi w czaszkach. Nadprzyrodzona siła was przykuwa Do tego miejsca. –

Gonzalo! zacny, szlachetny człowieku! Oczy me idąc za przykładem twoich,

Ronią łzy bratnie. – Już słabnie wpływ czarów, I jako z nocy, wychyla się ranek,

Mrok rozpraszając, tak samo ich zmysły, Budząc się zwolna, zaczynają spędzać Mgłę szału, co im zaćmiewała rozum. – O, mój poczciwy Gonzalo! mój zbawco! I prawy sługo tego, z kim los dzielisz, Hojnie nagrodzę wkrótce twoje cnoty, Zarówno słowem, jak czynem. Niegodnie, Srodze obszedłeś się ze mną, Alonzo, I z moim dzieckiem: twój brat był do tego Sprężyną; – toć to jest o, Sebastianie Robakiem, który cię gryzie! – Krwi moja, Bracie mój, ty, coś się zaparł dla dumy

172 Polskie przekłady Shakespeare’a w XIX wieku

Głosu natury i sumienia, coś się

Wraz z Sebastianem, (który też najcięższej Doznaje za to wewnętrznej zgryzoty), Spiknął w tym miejscu na zabicie króla, Przebaczam tobie, choć jesteś wyrodny. – Już ich przytomność zaczyna przybierać, I zbliżający się przypływ rozwagi

Wypełni wkrótce brzegi ich rozumu, Teraz pustkami stojące i suche, –

Nikt mię z nich jeszcze nie poznał. – Arielu, Przynieś mi z chaty kapelusz i szpadę;

Ariel wychodzi.

Abym, zrzuciwszy z siebie to przebranie, W dawnej ukazał się postaci; – Śpiesz się, Niedługo będziesz wolny.

Źródło cytatu: William Shake speare, Burza, tłum. Józef Paszkowski [w:] Dzieła dramatyczne

Williama Shake speare (Szekspira): wydanie ilustrowane ozdobione 545 drzeworytami, tłum.

Stanisław Koźmian, Józef Paszkowski, Leon Ulrich, z dodaniem życiorysu poety i objaśnień pod red. Józefa Ignacego Kraszewskiego, T. 3, Komedye, Spółka Wydawnicza Księgarzy, War-szawa 1877, s. 43–44.