U tw ó r sc e n ic z n y w tr z e c h o b r a z a c h .
Opracował Ks. Kazimierz Jary.
O S O B Y : O braz I.
b a e t o s z , gospodarz.
BANEK, J
WOJTEK, (
SZYMEK, (
JĘDREK,
j
m a ś c i b r z u c h , b y ły s łu g a dw orski.
FURGOL, j
CEDZIMLECH, j RUSIN I LITWIN.
MARYNKA.
ZOŚKA.
KACHNA.
ZUZKA.
JAGA.
HANKA.
p a s te rz e .
je g o tow arzysze.
O braz II.
KASPER, MELCHIOR, BALTAZAR, IIERÓD, ARCYKAPŁAN, SŁUGA HERODA, ANIOŁ ŚMIERCI, DYABEŁ,
Żydzi, żołnierze, paziow ie.
T rzej K róiow ie.
A niołow ie
O braz III.
c iż sa m i, co w I-szym obrazie, oraz, T rzej K rólow ie z paziam i,
pasterze, górale, krakow iacy, k rak o w ian k i.
O BRA Z I.
Scena przedstawia las — pasterze śpią — przed odsłonięciem kurtyny śpiew : T usząc
pasterze...
S cena I.
b a n e k tuckodząc śpiewa:
H ej! bydełecko m oje, hej ow iecki moje!
P aścież mi się, paście, a zaw sze we dw oje!
Hej... paścież m i się, paście, a j a se usiędę, N a m o je j pisczałecce przy g ry w ać w am będę:
(gra, ciupagą uderzając do taktu) Paścież się ow iecki około górecki, Z ta m te j stro n y p o la zieleni się rola.
(gra na piszczałce, poczern wstaje) N ie w iem cem u, lecz dzisiaj n ie idzie m i
[granie!
J a k a ś tęsk n ica w sercu..., w szyscy śpią, [a spanie
Od m y ch pow iek o d lata, a przecież, m ój [Boże,
N ie w iem , czy k to szczęśliwszy odem nie [być może!
| D la m n ie stw orzyłeś, P a n ie te łąki, te gaje,
J D la m nie ptaszki śpiew ają, dla m nie słonko [w staje,
A w p o śró d tych ojczystych i ła n ó w i pól, T o m i się w ydaje, żem ja p a n i król!
T o też czuję, o Boże, że Cię kochać trz e b a , By z tej ojczyzny drogiej d o sta ć się do nieba.
a n i o ł o w i e (za sceną) G loria in excelsis Deo...
b a n e k
(zdejmuje kapelusz, podnosi ręce w górę, przyklęka, potem lu d zi pasterzy).
A śpis B artek, Szym on, W o jtek , Maciek, W a - [lek, K uba, S tach u ! Ozwijcież się przecie k tó ry z w as, bo u m rę od
[ w ielkiego strach u . O no coś takiego, ja k słońce jasn eg o , Św ieci n a niebie, (trzęsie W ojtka najdłużej)
w o j t e k (leżąc).
O byześ spał, czego w zescys, czy cię je n o [n ie fo rtu n a łu p i?
— 68 —
Spis a g ad as, m arzy ci się lad a frask a, a ty [b a je s głupi,
Zeć się coś zjaw iło! — S n ać ci się przyśniło, Ześ w idział słońce!
bak e k. Oj nie śpięć ja, m ój W ojtalu, A ni ci też la d a cego praw ię!
Juz to chw ila, ja k nie bez sen św iatłość widzę, Lecz n a scerym ja w ie ;
Słyszę i śp iew an ie i prześliczne g ra n ie H a ń za górecką!
WOJTEK.
N ie pleć, plo tk a, nie b u d ź drugich, T a k ci się je n o coś przyw idziało!
K tóżby śpiew ał? Sow y krzyczą, W ilków się też sn ać dość nazbiegało, I ta k im się oczy przy p o ch m u rn ej nocy B łyscą ja k św iecki, (w staje).
b a n e k .
N ie sow yć to, ani wilcy, zn am ja w ilków , Z n am dobrze i sow y!
Spojrzyj jen o , m ój W o jta lu , ja k e ś su m n y , T y lk o p o d n ieś głow y,
A p rzy p atz się łonie, k tó ra w o w ej stro n ie O kryła niebo.
w a ł e k (przecierając oczy).
Gdzież ta łu n a ?
A no w idzis h a ń ! ja k się niebo bły sk a bez [u sta n k u ?
WOJTEK.
P ra w d ę ć m ów is, ale cóż to z tego będzie.
[m ó j ty B an k u ? P ó jd źm y stąd , bo trw o g a,
A zbudźm y dla B oga I drugich b ratk ó w !
BANEK, WOJTEK I WAŁEK, (razem mówiąc, budzą śpiących pa sterzy) W sta w a jc ie czem prędzej, Maćki, Jędrzeje, W sta w a jcie, b racia, gw ałt, co się dzieje:
N iebo się pali, ziem ia się w ali, w staw ajcie, [w staw ajcie!
w s z y s c y (stojąc rzędem obróceni hu łunie śpiew ają)
B racia, p atrzcie je n o , ja k się niebo itd.
(chcą uciekać) WOJTEK.
Stójcie, b racia! Gdzie chcecie iść?
A bydełko ja k pozostaw im y?
Dyć poczekajcie, aż w przód co to S ą za dziw y dobrze zrozum iem y!
WAŁEK.
Ej! kiedy tu M aścibrzuch był pom iędzy n a m i, T en b y n a m doradził, co począć, m y sam i B o se ju ż ra d y nie d am y nijakiej.
A M aścibrzuch, to człow iek m ąd ro ści w szela
k i e j ,
Bo i w e św ieeie byw ał, po d w o rach słu - [giw oł...
BANEK.
I u żyda p o d ła w ą w k arcm ie w ylegiw oł!
Go M aścibrzuch! O n d o b ry ino do kieliska, I m ą d ry kiedy przed nim stoi pełno m iska.
Że się po p a ń sk u przebroł, to juz m u się zdaje, Ze coś lepsego od nos, m ąd reg o u d a je ; Ale poradzić n o m m ógłby je n o B arto s stary , Człek piśm ienny...
WOJTEK.
i Stateczny...
SZYMEK.
I No i... godzien w iary!
BANEE.
A leż otóż i B a rto s — B artosie!
k i l k u (m igając).
B artosie!
Do n a s prosim y, do nas, żbliżcieno się!
S cena II.
b a e t o s z (wchodzi).
N iech będzie pochw alony...
WSZYSCY.
N a w ieki — n a wieki!
WOJTEK.
B arto sie kochany!
W yście człow iek stateczny, dośw iadczony, [sta ry ,
M ądry, — boście z tab lic ą chodzili do fary!
W ytłóm aczcie n am , prosim , co też to takiego Ś w ieci po nocy, ja k sło ń ce jasnego?
Go znaczy to śpiew anie? Go znaczy to gran ie?
Bo m y ze stra c h u w szyscy truchlejem y...
L edw o żyjem y!
BARTOSZ.
Dobrze! w n e t w om pow iem , tylko poczekajcie, [az człek pom iarkuje... co to, P ó jd źm y je n o bliżej ów dzie, gdzie się p o ły
s k u je ... co to?
— 69
-a n i o ł o w i e (za sceną śpiewają) G loria in excelsis. (klękają w szycy powoli).
b a e t o s z ( zryw a się z radości).
Już w iem co to z n a c y ! T a k je s t — n iein acy , Ja k o w am o p ow iem : (siada)
(W szy scy otaczają go i słuchają z uwagą).
Gdym był chłopakiem , rzekł r o z d o m n ie ta tu ś : W d a le k ą d rogę zabieroj się B artuś!
P ó jd ziem n a o d p u st do Jerozolim y...
No i... pośliśm y.
A przy kościele ta m w Jerozolim ie, P o z n a łe m sta rc a — S ym eon m u im ie — O n ślicne pieśni P a n u w yśpiew ow oł,
I p ro ro k o w a ł —
A sp a m ię ta ła i n u tę i słow a B a rto sa głow ą.
( Śpiew a n a nutę: „L ir n ik a “ z K ościuszki) A d am i E w a, pierw si w ludzkim rodzie, M ieszkali w ra ju , w p rześlicnym ogrodzie, A le ich sz a ta n p o k u sił do złego;
Zjedli z ow ocu zakazanego.
A skutkiem tego grzechu nieszczęsnego Z am kły się b ra m y n ieb a w ysokiego, I śm ierć o k ru tn a sp a d ła ja k o brzem ię
N a ludzkie plem ię.
Od śm ierci grzechu i m ocy sz a ta n a W y b aw i ludzkość m iłosierdzie P a n a , P rzyjdzie M esyasz, Syn B oga jedyny,
O dkupić w iny.
A T y, o P a n ie W szechm ocny n a wieki, Mnie o b jaw iłeś: nie zam k n ę pow ieki, P óki nie u jrzę zbaw iciela m ego
N arodzonego.
T a k śp iew ał d ziad u ś ów w Jerozolim ie, Jak o w om oto p o w tó rzy łem ninie!
A kiedy w idzę tę ju sn o ść n a niebie, Kiedy m ia rk u ję to anielskie gran ie, I kiedy słyszę to cud n e śpiew anie, T o nic innego nie sta ło się przecie — Jed n o M esyas zjaw ił się n a św iecie I p rzy jął n a się i duszę i ciało,
Człow iekiem sta ł się, aby się dość stało Za grzech Ja d a m a .
N arodził się w B etleem ie, ja k o z głosu an iel
s k ie g o zrozum ieć możecie!
Otzem w am ju z d o k u m e n tn ie w ytło m o cu ł [w szystko, cegóz więcej chcecie?
Jeśli n ie w ierzycie, to zobaczycie W n e t coś now ego.
a n i o ł o w i e (za sceną śpiew ają) G ioria in excelsis Deo...
(w szyscy klękają powoli).
BANEK.
Jużci tobie, m iły B arto s, w szystko w ierzym y, A le jesce jed n ej rzecy nie rozum iem y, Cego ci Ja n ie li — co się h a ń zlecieli —
P o nos żądają?
BARTOSZ.
T o nie słysys? W szak w yraźnie oni śp iew ają, Że się dzisiaj C h ry stu s rodzi
Co św ia t z grzechu osw obodzi;
W ięc z w ielkiej d la n a s m iłości, Oni ta k pełni rad o ści —
W esele n a m o g łasają, Do szopy iść zachęcają, P rzy w itać P a n a !
S cen a III.
g ó r a l e z ciupagami. iv ręku wpadają na scenę — tańczą „ Góralskiego“ — muzyka gra
na nutę: „Poduś kozę,przyjacielu1'.
WOJTEK.
W y, g ó rale, toście przecie n a ró d brzydki, Kiedy w om w e głow ie ino ta ń c e — zbytki, A tu Bóg się dzisiaj n a św iat rodzi, K tórego z d a ra m i p o w itać się godzi.
W eź K uba indyka, B a rto s weź ciele, In n y m u łózecko ze m ch u uściele, G rześko zag ra w dutki, by sk ak ał M alutki W ra z z n am i.
b a n e k.
Ju z to slu sn a rzec, b yśm y to P a n ią tk o św ięte [przyw itali,
A le kędyz Jego szukać i kogo się O ń będzie- [w a p y tali?
w a ł e k .
My drogi nie w iem y, jesce gdzie zbłądzim y [d o srogiej kaźni!
Ej, kieby to M aścibrzuch był pom iędzy n am i.
T en b y nos p o p ro w a d ził —- m y sa m i..
b a r t o s z (przeryw a m u ) Przecie z ciebie B an k u p rostok, Kiedy nie ro zu m ies tego,
| Co Jan ieli ogłosili z N ieba wysokiego, Ze P a n a N ow onarodzonego
W B etleem w szopie znajdziem złożonego!
T a m w ięc n a p ew n o w szyscy p o d ążajm y . O trzo d y nasze tym czasem nie d b ajm y . R zućm y śm iało w arty , stad a, —
N iechaj niem i P a n Bóg w łada, A m y do B etleem .
— 70 —
SZYMEK.
Juzci iść, to m niejsza, ale z czem? to stuka, [b o co d am y T a k w ielkiem u P a n u , kiedy nic godnego dla
[niego nie m a m y ? WOJTEK.
C hyba ja k charlacy, że m u z naszej p racy co j
[d a ru je m y . BARTOSZ.
Nie tak ić to P a n , ja k nasi, ażeby m ioł cego [potrzebow ać, Mo on wszystko., bo je s t B o g ie m ; co das, tem się
[b ęd z ie k o n te n to w ać ; Bo on n a d o b rą chęć p a trz y i n a ochotę, N iczem w Jego oczach sk arb y i p o d ark i złote.
W ięc o to, że z w ielkim P a n e m sp ra w a , nic [się nie tu rb u jm y , Lecz k a ż d y ,c o m a s w d o m u n a p o d a re k c z em -
[p ręd zej g o tujm y, Czy m ało, czy wiele, zabraw szy w kobiele, Zanieśm y P an u !
J a n ajp ierw szy co d ać m ogę, to cielątko, [i ono poniosę.
A ty, W o jtek , co das?
W7OJTEK.
O to m u d am p stre koźlątko.
WAŁEK.
A j a skopa te m u P a n u nie pożałuję!
JĘDREK.
T y ś b o g a c z — j a ja k o u b ogi ja g n ią tk o Mu [o fiaru ję.
SZYMEK.
J a gęsi kilkoro.
BANEK.
A ja Mu sześcioro d am k u rc z ą t m łodych.
BARTEK.
W o jte k Mu tez d a indyków parę, T o m e k kackę i kacora,
S ym ek z W ałk iem n a klusecki Mąki d ad zą po p ó ł w ora, S tach Mu ta ta rc a n e j,
A Sobek ja g la n e j kasy przyniesie.
INNY.
J a grzybów w ianusek.
INNY.
J a susonych grusek.
INNY.
A ja m iskę.
INNY.
A j a łyżkę.
BARTOSZ.
W y też d ru d zy dajcie, co się k o m u z w as [będzie p o dobało.
P rzy jm ie ten P a n w szystko, k tó ry ta k za w iele [ja k i za m ało Z apłaci sto k ro tn ie, tylko m u ochotnie d a j
c i e , co m acie!
(W ychodzą po podarki, śpiewając: „A więc idźm y do stajenki...)
Scen a IV.
m a ś c i b r z u c h (wchodzi z dwoma góralami).
Z nam ja ciebie, znam dobrze, nie ch w al ty [sa m siebie,
M uszę j a b yć lepszy coś przecie od ciebie, Ojciec z dziada, syn z o jc a był zaw se p astu ch a, M atka kozy p a sa ła , a z n ią sio stra głucha.
B yw ałem też u ludzi, nie w d o m u m się ch o w ał I nie z jed n eg o pieca chleb p ró b o w ał.
FURGOL.
| Jakże się zw oł tw ó j ojciec?
MAŚCIBRZUCH.
Dyć S o w u la K w ietko!
Co m ię kijem o b racał, często a nie letko, T o też w ychow ał ze m n ie sy n a zucha, D aw szy m i słodkie im ię M aścibrzucha;
! A kiedy m n ie do d w o ru n a służbę w ypraw ił, j T o m i dał kożuch now y i pobłogosław ił.
| L ubili m i dw orscy, bo m g ryw ał n a lirze, j Z a to m i też d aw ali oblizać talirze!
CEDZIMLECH.
Nie d arm o ć się, ja k widzę, gęba w ykrzyw iła, P ew n ie te m u , żeś pań sk ich k ąsków ja d a ł siła.
MAŚCIBRZUCH.
| N ie od kąsków , co p ra w d a , to dlatego ino,
! Że u p a n a w piw nicy kw aśne było w ino.
A że z kw aśn icy ow ej b o lała m ię głow a, T om ... porzuciw szy służbę, poszedł do K ra-
[kow a.
W K rakow ie ci o d razu dziw ny m ja k im ś tra fe m Z am ieszkałem w h o telu se p o d telegrafem ...
A n a stałe, gdy zim a nadchodzić ju ż m iała, Do p a ła e u m się przeniósł św. M ichała!*)
CEDZIMLECH.
T o ta k po sto p n iach w gó rę idąc, ja k o licę, O m ało coś nie w yszedł aż n a szubienicę?
(M aścibrzuch podnosi na niego kij.)
*) Więzienie w Krakowie.
— 71 —
S cen a V.
(Pasterze przychodzą z darami, śpiewając.
„Tam więc do Retleem “.
d z i e w c z ę t a ( wpadają zdyszane):
Hej, bracia, czy śpicie, czy w szyscy baczycie, [dziw y niesłychane!
d z i e w c z ę t a i n n e (w padają):
T rw o g a, dla B oga, co się dzieje?... jasn o ść [w nocy, choćnie dnieje!
d z ie w c z ę t a i n n e. T rw o g a dla B oga, co się dzieje?
Od stra c h u serce truchleje!
MARYNKA.
P astu szk o w ie, jeżeli B oga w sercu m acie, T o n a m czem prędzej m ów cie, w ytłóm aczcie, Co znaczą te b ra m y n ie b a otw orzone?
Co znaczą te w górze w o jsk a niezliczone?
Czy to ju ż koniec św ia ta głoszą niebios duchy?
BARTOSZ.
Hej dziew uchy! dziew uchy, nic się nie s tra c h a jc ie ,
N iech m inie od w as trw o g a . P o sło w ie to [są od Boga.
A nieli śpiew ieją, n a m o p o w iad ają P o k ó j pożądany.
ZOŚKA.
T o się ju ż nic n ie lękajm y, B ogu z nim i chw ałę dajm y.
S cen a VI.
r u s i n i l i t w i n (wchodzą, śpiewając:) B oh p redw icznyj n a ro d y w sia,
P rijszo ł d n eś so nebes
I szczoby w zrił lu d sw ij weś, I utiszył sia.
BARTOSZ.
S k ąd w y bracia?
RUSIN.
J a z R usy!
LITWIN.
A j a z Litw y!
RUSIN.
T ak , ja z R u sy sw iatoj,
Bo k ro w iu n a sz o ju n a w sk ris presiak n en o j, K o tru w y L achy i m y w raz R usiny, P ro la ły b ro n ią c M atuchny jed y n o j — Złe, szczom y n e p ry jaź n i otw erły podw oje, Bo rozdiełyły n a s złych ludyj roje, Ale do zhody p o w ern u ty czas!
Myr w am , b r a tia — w y ta ju w as.
(Rzuca im się w objęcia.)
LITWIN.
T a m n a północ, h e n daleko, Szum ią b o ry p o n a d rzeką, T am , m y m o w ą od w as inni Z am ieszkujem y Litw inini!
Lecz choć ró ż n a n asza m ow a,
| T o pierś je d n o serce chow a;
T o czy pokój je st, czy bitw a!
P rzy K oronie zaw sze L itw a!
I wy, zaw sze n a m jed n acy , Ja k się m acie, K rakow iacy?
(całuje się z nimi).
RUSIN.
C h ry stu sa S p a sa szukam y.
LITWIN.
Do B etleem p o d ążam y ! KILKU.
D obrze, b racia, pójdziem z w am i.
b a r t o s z (biorąc Rusina i Litw ina za ręce).
T o śm y b racia, bo je d n a m a tk a n a s zrodziła, Je d n a m a tk a n a s żywi, n a m je d n a m ogiła, I d o b rą i złą dolę w spólnieśm y cierpieli, W ięc n iechaj w a śń d o m o w a n igdy n a s nie
[dzieli,
Z iarno niezgody, k tó re s z a ta n w sercu sieje.
Jak o kąkol w pszenicę, niech zginie, zm arn ieje;
(tupiąc nogą)
A m y, kochanej m atk i d o b re syny,
R azem z m iłością w sercu spieszm y do [D zieciny;
A D zieciątko w śró d b ra c i w idząc m iłość, [zgodę,
W spólnej drogiej ojczyźnie w róci n a m sw o - [bodę.
(la ń c zą Krakowiaka dwa razy w koło).
(Śpiewają wychodząc p a ra m i:) Gdy się C h ry stu s rodzi...
k u r t y n a s p a d a.
O BRA Z II.
(Scena przedstawia salę w pałacu Heroda.
K ról siedzi na tronie otoczony dworem, po jednej stronie siedzą uczeni żydowscy, z dru
giej siedzenia radnych.)
(Śpiew za kurtyną: „Jakaż to g w ia z d a ..) S cena I.
s ł u g a (wchodząc kłarlia się):
K rólu i panie!
— 72 —
hEr ó d. M ów, co now ego?
SŁUGA.
Z w sch o d u dalekiego
S pieszą do ciebie trzej m o n archow ie, Z łote k o ro n y m a ją n a głow ie, Słudzy za n im i n io są sk a rb y drogie;
A n a ulicach tłu m y lu d u m łogie
P y ta ją z trw o g ą, co przyjazd ich znaczy?
W asza K rólew ska Mość rozk azać raczy, Co czynić?
h e r ó d (do żołnierzy).
S tra ż e w p a ła c u p o d b ro n ią ? i ż o ł n i e r z: T a k , P a n ie !
HERÓD.
Czy b ra m y m ia sta strzeżone?
i i ż o ł n i e r z: T ak , P an ie!
W e w szystkiem św ięte m a m tw e rozkazanie.
h e r ó d (do sługi):
Dobrze! w ięc to trzech k ró ló w przybyło?
SŁUGA.
T rzech, P a n ie ! L udzie tw o i skrycie B adali służbę, co n am ich przybycie Z w iastuje, lecz oni je n o w niebo sp o g lą d ają, Ja k b y ja k ie g o ś znak u ta m szukali, O żydow skiego k ró la się p y tają, Gdzie się n arodził, o więcej nie db ają!
S cena II.
HERÓD.
D obrze! N iechaj m o ja św ita
U b ra m p a ła c u godnie ich przyw ita!
N iech ich p ro w ad zi przez w szystkie pokoje, By podziw iali b la sk i sk a rb y m oje,
P o te m do tro n o w e j niech tu p rz y jd ą sali, By m i n a le ż n ą cześć i p o k ło n dali.
(Sługa odchodzi. — Do siebie):
K róla szukają?... C hyba są szaleni, J a je d e n tylko k ró l żydow skiej ziemi!
K ró la szukają... (spogląda na żydów).
A m oże p o d bokiem
B u n t się g o tu je tu!... a j a m em okiem Go nie dostrzegam ?...
H ej, żydow skie plem ię!
N ikczem ne, podłe, ja k gniazdo szerszenie B urzliw e, p e łn e ja d u , złośliwości, Ze sk ó ry drzeć w as każę bez litości!
Ś cinać i palić każę, ogień i żelazo O brócę przeciw w am , jeśli rozkazom M oim ulegać k o rn ie nie będziecie!
Jakieś k rólew skie zrodziło się Dziecię, K tórego M ędrcy skw apliw ie szukają?
P o d g ro zą śm ierci złóżcie tu zeznanie, i Co o N im księgi w asze pow iadają?!
ŻYD ARCYKAPŁAN.
W ładco n asz i P anie!
M esyasz w ielki, k ró l n am obiecany, T o stoi w kięgach, lecz ci przysięgam y
(podnosi rękę do góry)
O prócz C ezara, k tó ry rządzi w R zym ie, I ciebie, p a n a tu w Jerozolim ie!
Innego króla...
WSZYSCY ŻYDZI.
N ie chcem y, nie znam y!
ŻYD.
P o co n a m k ró la szukać m aleńkiego, K iedy m y ciebie m am y , ta k w ielkiego!
HERÓD.
T ak, ja m w ielki i głośne m e imię, Lecz j a je jeszcze głośniejszem uczynię, Aż ziem ia zadrży p o d m em i sto p am i!
Aż św iat zdum ieje n a d m ym i czynam i!
D am znak! tysiące m ieczów w słońcu za
b ły ś n ie !
Skinę?... Z ty siąca piersi k rew w ytryśnie!
A im ię m o je k rw aw o w ypisane P o w szystkie wieki będzie p o w tarzan e.
T ak! o m nie dzieje w iecznie m ów ić będą.
S cen a III.
SŁUGA.
K rólow ie, panie!
HERÓD.
P ro ś ich, niechaj w ejdą!
(wchodzą królowie, muzyka gra: , Mędrcy świata, monarchowie...*)
KASPER.
K rólu i bracie, p o tężn y H erodzie!
P ierw szy ra z dzisiaj sta n ą w sz y w tw ym [grodzie,
Cześć o d d ajem y Ci i pozdrow ienie.
(kłaniają się) HERÓD.
Spocznijcie, proszę! W asze naw iedzenie Miłe m i wielce... 1 jak ież to bogi W as sp ro w a d z a ją w d o m u m ego p rogi?
78
MELCHIOR
My od dalekiego przy b y li w schodu, By znaleźć K róla z żydow skiego ro d u , Kt óry w tych czasach m iał się w łaśnie zrodzić, By z ja r z m a grzechu ludzkość osw obodzić.
S pytasz, sk ąd o nim w iadom ości m am y?
Ni p ro ro ctw , a n i ksiąg św iętych nie m am y!
Jed n o n a m Jego gw iazda zaśw ieciła N a niebios sklepie, ta n a s pobudziła Do drogi, o n a n a s p ro w ad ziła
Aż dotąd... A że n a m zniknęła n a niebie I m y nie w iem y, co począć, do ciebie Z u siln ą p ro śb ą o to się zw racam y : W sk aż n am , gdzie szukać M esyasza m am y.
HERÓD.
D ziw na i tw a rd a je s t ta w asza m ow a!
J a z niej zrozum ieć nie m ogę ni słow a.
W ięc z żydow skiego zrodził się n a ro d u K ról, co go niebo obw ieściło cudem , By p an o w a n ie o b jął n a d ty m ludem ? W ięc z żydow skiego, a n ie z m ego ro d u Już się pojaw ił... P isarze, K apłany!
W edług k siąg św iętych, gdzie w am obiecany, M esyasz, w ielki król, m a się narodzić?...
Szukajcie w księgach abym m ógł dogodzić W y n alezio n ą przez w as w iadom ościom Czcigodnym k ró lo m tym , m ym gościom !
ż y d i (czyta):
O to P a n n a pocznie i porodzi S y n a i n a z w ą im ię jeg o E m an u el.
ŻYD II.
N ie będzie od jęty scep r od Judy, ani w ódz z b ió d r jego, aż przyjdzie, k tó ry m a być p o słań, a O n będzie oczekiw aniem n aro d ó w .
ŻYD HI.
W ynijdzie ró żd żk a z korzen ia Jesse, a kw ia t z korzenia jeg o w yrośnie i od p o czn ie n a N im D uch P ań sk i.
ŻYD IV.
P rzed Nirn p a d a ć b ę d ą M urzynowie...
K ró lo w ie T a rsis i w yspy p rzy n io są dary , k ró low ie arab scy i S a b b a przyw iozą u p o m in k i.
ŻYD V. (ARCYKAPŁAN).
I ty B etleem , ziem io Judzka, żadnej m iary nie je ste ś n a jp o d lejsz ą m iędzy ksią- żęty Judzkim i, alb o w iem z ciebie w ynijdzie W ódz, k tó ry b y rządził lu d m ój Izraelski.
(N a słoioo vBetleem “ w stają królowie, pod
nosząc praw ą rękę) BALTAZAR,
Dzięki, H erodzie, z tw e j łaski ju ż w iem y,
Gdzie znaleźć Dziecię, szczerze dziękujem y!
T y p ozostajesz? H a, p rzed n a m i droga, ' W ięc zostaw iam y cię opiece Boga.
HERÓD.
Ż egnam W as! spieszcie! a gdy go znajdziecie,
| Idąc z p o w ro tem m n ie tak że powiedzcie, Gdzieście* znaleźli M esyasza tego,
Bym i ja ró w n ież pospieszył do Niego!
j (Królowie i żydzi wychodzą, kłaniając się).
J P oszli trzej głupcy do B etleem u, O! i j a p ó jd ę p o k ło n odd ać T e m u
Królowi!... w ięc tak i w B etleem się zrodził, Aby żydostw o z ja rz m a osw obodził?
A m nie... k oronę ściągnął... z m ojej głowy...
P rzy sięg am : Zginiesz, S ynu D aw idow y!
Nie w iem , kto jesteś, k tó ry ś się narodził, A le po św iecie nie będziesz T y chodził!
N ie w iem , k to je ste ś — w ięc z T w o jej przy c z y n y ,
N iech zginą w szystkie B etleem skie syny, Go się przed d w o m a la ty narodziły, T ak! niech tę ziem ię p o k ry ją mogiły!
(do żołnierzy)
Słudzy! d w orzanie! w iern i żołnierze!
N iech każdy o strą b ro ń w ręk ę bierze!
N a k o ń co prędzej w szyscy siadajcie, I do B etleem m ia sta zdążajcie!
T am ... dla jed n eg o D zieciątka m ałego Bez m iłosierdzia w szystkie w ycinajcie!
ŻOŁNIERZ.
W ed łu g rozkazu tw ojego, P an ie, W szystko się stanie!
(żołnierze wychodzą).
S cen a IV.
h e r ó d (sam).
A ch biada! biada! m n ie H erodow i, U tra p io n e m u w ielce królow i!
Bo żeby je d n o D zieciątko m ałe N a m o ją śm iało się ta rg n ą ć chw ałę?
Żeby aż n a ra z trz ech k ró ló w społem Je m u przybyło u derzyć czołem ? T o niesłychane!
Jeszcze ja k o b y n a u rąg o w isk o Do m nie przybyli p y ta ć o nazw isko 1 o m iejscow ość jeg o urodzenia, T a k a zn iew ag a nie do zniesienia!
Z em sta serce m o je pali!
W ściekłość p o ry w a m ą duszę...
Z deptać w szystkich w ro g ó w m uszę...
(wchodzi a n i o ł ś m i e r c i )
— 74 —
Hej... K to tu chodzi p o sali?
W oczach m i ciem no... A ta m p rzed em n ą P o sta c ie ja k ie ś m igają!
T a m w górze słyszę try u m fu śpiew , A tu n a ziem i krew...
P rz e la n a z piersi niew in n y ch dziatek, Jęki rozpaczy nieszczęsnych m atę k ; N a m o ją w szystko głow ę się w ali!
Piekła!... Co w id z ę .. T a m . ta m w oddali, Z obryzganego k rw ią m iasta
U cieka ja k a ś n iew iasta,
A n a jej ręku! T o On! m ój wróg!
On, obiecany człow iek i B óg — Z życiem ucieka! D alej do broni!
P ó ł d am k rólestw a, k to ich dogoni...
Do m nie, żołnierze — n a koń — do broni.
(spostrzega a n i o ł a ś m ie r c i.^
K to jeste ś? i żądasz czego?
Ja k eś tu ! śm iał w ejść do p a ła c u m ego Bez pozw olenia? P recz stąd.
(w skazuje ręką na w yjście) N ie słucha?
Je stli to człowiek, czy p o stać du ch a?
N a w sk ró ś w zro k je g o duszę m ą wierci!
K toś ty ? Mów!
ANIOŁ.
Jam an io ł śm ierci!
Z brodni tw ych m ia rk a ju ż je s t p rz eb ran a, N a sąd straszliw y pójdziesz przed P a n a!
HERÓD.
N a sąd straszliw y? M am u m rzeć? Ł aski!
(pada na kolana, w ypuszczając berło z ręki) Miecz sw ój p o w strzy m ać chciej!
Ja ć od d am w szystkie sk a rb ó w m ych blaski, Lecz m iłosierdzie m iej!
O ddam ci perły, d y am en ty , złoto, O d d am k o ro n ę i tro n ,
N a klęczkach w p ro c h u b ła g am cię o to, O ddal odem nie zgon.
D aruj m i życia choć rok, dzień, godzinę, ( a n i o ł podnosi nad n im miecz) D aru j! Ach!... ratu n k u ... ginę!
Piekło, szatany!... (um iera.) Scena V.
DYABEŁ.
H a, ha, ha, drzesz się ja k o p ętany!
N a zaw o łan ie je ste m tu!
Jak ty śm ierdzisz cały, tfu!
Gdzież tw a chw ała, gdzie tw a m oc?
P o ta ń c u je sz ze m ną... hoc! (tańczy.)
Co za sm ro d liw a w o ń trupa...
Ja k o h y d n a g n oju kupa...
A że obrzydliw ość bierze... b rrr!
Jed n ak , żem cię kochał szczerze, A tyś k ochał m nie naw zajem , W ięc d yabelskim obyczajem , Gdy się piekło ju ż o tw iera, B łyskaw icznym ekstracugiem W io ze m n ą do L ucypera!
KURTYNA SPADA.
O B R A Z III.
Scena p rzed sta w ia las ja k w 1-szym obrazie, w rogu stajenka oświetlona, śpiew p rzed od
słonięciem ku rty n y : „ C hristus n a tu s es nobis“.
S cen a I.
MARYNKA.
Zosiu!... Zosiu, czy w idzisz tam , o tam ...
Gdzie ja s n y św ieci blask,
Za m a łą chw ilkę u k aże się n a m D aw ca w szelakich łask ;
I m y w łasnem i u jrzy m oczam i Cud n a d cudam i.
ZOŚKA.
Ach! serce m o je bije z radości, I oczy łez pełne m am ,
K iedy pom yślę, że z w ysokości Bóg zniżył się ku n am ,
A by położył kres naszej nędzy!
S pieszm y czem p ręd zej!
MARYNKA.
j A ta k , czem prędzej spieszm y bez trw o g i
| Zobaczyć n a d dziw y dziw!
| Zobaczyć n a d dziw y dziw!