• Nie Znaleziono Wyników

Juliusz Słowacki urodził się 1809 r. w Krze­ mieńcu, gdzie niezapomuiany Tadeusz Czacki za­ łożył wyższą szkołę polską. Przy tśj szkole był profesorem ojciec Juliusza, Euzebiusz Słowacki, który swego czasu miał niemałą wziętość nie- tylko jako nauczyciel, ale także jako wzorowy pisarz. Umarł atoli przedwcześnie 1814 r., gdy Juliusz liczył dopiero pięć lat życia. Stracił wprawdzie rychło ojca, ale za to pozostała mu matka Salomeja, która jak najtroskliwiój go wy­ chowywała. Juliusz był jćj pociechą, dumą i szczęściem. Kochała go tak czule, jak rzadko która matka kocha swego syna. Przyczyniła się zapewne i ta okoliczność, że Juliusz był jedy- 4 nakiem. Miłość matki znalazła oddźwięk w sercu syna, gdyż i on czcił i kochał swą matkę nad życie, tak iż można go postawić jako wzór mi­ łości synowskićj. Wypada tu podać szczegółzjego dzieciństwa, że jako dziewięcioletnie dziecię pła­ kał, czytając w polskićm tłumaczeniu „Iliadę“ .

Słowacki kształcił się na uniwersytecie wileń­ skim, do którego w owych czasach zacna, szla­ chetna, gorąco Ojczyznę kochająca młodzież pol­ ska uczęszczała. Liczył Słowacki lat 13, kiedy wystąpił Mickiewicz ze swemi poezyami, które stanowią nowy okres w dziejach piśmiennictwa polskiego. Nie ma wątpliwości, że poezye M i­ ckiewicza nietylko wywarły wielki wpływ na Słowackiego, ale niezawodnie pobudziły go do

129

próbowania sił swoich w zawodzie poetycznym. Mickiewicz bywał w domu matki i ojczyma Sło­ wackiego, a przeczytawszy jego utwory, rokował matce świetną przyszłość dla syna.

Ukończywszy nauki w wszechnicy wileńskiej, udał się 1828 r. do Warszawy, gdzie pracował jako urzędnik w wydziale skarbowym. Tu napisał tragiedyą: „Mindowe“ , która zyskała zadowole­ nie Niemcewicza. „Cieszę się“ , mówił Niemce­ wicz, gdy mu Juliusz tragiedyą odczytał, „iż przed śmiercią widzę, że jeszcze zostanie w P ol­ sce poeta, co ma tak wielki talent i duch oby­ watelski utrzyma.“

Wybuch powstania Listopadowego 1830 r. wstrząsnął silnie duszą Słowackiego. Na cześć powstania i aby zachęcić rodaków do walki z wrogiem, zanucił kilka cudnych pieni, z tych najpiękniejszym jest „Hymn“ , który tu przyta­ czamy :

B ogarodzico! D ziew ico! Słuchaj nas Matko Boża, To ojców naszych śpiew'. W olności błyszczy zorza, Wolności rośnie krzew, W olności bije, dzwon;

Boga R odzico; W olnego ludu śpiew, Zanieś przed Boga tron.

Podnieśmy glos rycerze, Niech grzmią, wolności śpiewy, Wstrząsną się Moskwy wieże. W olności pieniem wzruszę Zimne granity Newy;

I tam są ludzie, i tam mają duszę.

N oc była — orzeł dwugłowy, Duma! na szczycie gmachu I w szponach niósł ok ow y ; Słuchajcie! zagrzmiały śpiże, Zagrzmiały! i ptak w przestrachu, Uleciał nad świątyń krzyże.

Spojrzał — i nie miał mocy Patrzeć na wolne narody, Olśnione blaskiem swobody,

Szukał cienia... i w ciemność uleciał północy. D o broni bracia! do broni!

Oto ludu zmartwychwstanie; W olność z upodlenia toni, I z popiołów Fénix nowy Powstał lud — błogosław Panie! Niech brzmi pieśń, jak w dzień godowy.

Bogarodzico! Dziewico! Słuchaj nas Matko Boża, To ojców naszych śpiew. W olności błyszczy zorza, AVolnoáci bije dzwon, I wolna płynie krew —

B ogarodzico! W olnego ludu krew Zanieś przed Boga tron !

Jestto utwór pełen zapału, wspaniałych myśli i niezwykłej siły. Jakie to wzniosłe wyrażenie o Rosyanach: „ I tam są ludzie i tam mają duszę.” Gdy inni poeci widzą tylko wady w Mo­ skalach, Słowacki nie wątpi, że i oni kiedyś zatęsknią do wolności. W tych kilku słowach odzwierciedla się dobitnie szlachetne serce wiel­ kiego wieszcza polskiego. Oprócz tego napisał

131

w tym czasie Słowacki:

Odę do wolności, pieśń

legionu litewskiego i Kulik.

Ten ostatni wiersz jest dziwnie pięknym i porywającym. Dawniej szlachta zimą w zapusty bawiła się kulikiem, jeżdżąc z domu do domu. Poeta opisuje, że teraz zbrojni powstańcy jeżdżą kulikiem, aby budzić śpiących i zabierać do boju. Przybywają przed dwór, gdzie właśnie odbywa się wesele: tam zabierają pana młodego, a w sąsiednim zaraz dworze syn płacze przy zwłokach ojca, i tu wzięli syna do boju. Co to za wspaniałe zakończenie „K ulika:“

.Także noc pyszna, jak lecą konie! Lecą i lecą, a z pod kopyta Pryskają iskry, połyska błonie, Śmigają sanki, już świta! świta!

Na niebie blednie czoło księżyca, D roga skończona, oto granica,

Wstrzymaj rumaka! wstrzymaj rumaka!

Noc rozwidniała,

Zagrzmiały działa... Oto jest kulik Polaka.

Podczas powstania wyjechał Słowacki za granicę i odtąd już tam spędził całe życie. Osiadł najprzód w Paryżu, potem dla nieporo­ zumienia z Mickiewiczem wyjechał do Szwajca- ryi, gdzie osiadł w Genewie. Tu znalazł nad brzegiem prześlicznego jeziora genewskiego spokój i ciszę, którćj nie miał w Paryżu. Osłodą i pociechą jego życia były listy od matki, które pragnął jak najczęściej odbierać: „Matko moja,“ pisze w jednym z listów, „gdybyś wiedziała, jak

mi do szczęścia listów twoich potrzeba, tobyś je częściej wysyłała.“ Mimo chęć najszczerszą nie mogła matka często listów wysyłać, aby się nie narazić na prześladowanie srogiego rządu ro­ syjskiego.

Po kilku latach pobytu sprzykrzyło się Sło­ wackiemu nawet w Szwajcaryi. Pisał on sam o sobie, że jakiś niewidomy duch z miejsca na miejsće go pędzi, jak zmordowanego gołębia. W celu zaczerpnięcia nowych wrażeń i urozmai­ cenia jednostajnego biegu życia odbył podróż na Wschód. Zwiedził Grecyą, Egipt, Ziemię ś. i W łochy. Podróż w Palestynie wywarła na niego wpływ wielki, co można poznać z następnego urywku z listu, opisującego matce spędzenie nocy u grobu Chrystusa:

,,Z dnia 14 i 15 Stycznia miałem przepędzić noc u grobu Chrystusa. Na wspomnienie tej nocy tak miałem rozigrane nerwy, że łzy rzuciły mi się z oczu. Noc u grobu Chrystusa przepę­ dzona zostawiła mi mocne wrażenie na zawsze. O godzinie 7 wieczór zamknięto kościół, zostałem sam i rzuciłem się z wielkim płaczem na kamień grobu. Nademną płonęło 43 lamp. Miałem bi­ blią, którą czytałem do 11 w nocy; o pół do 12 weszła do grobu młoda kobieta i mężczyzna, jak sądziłem małżonkowie, którzy musieli mieszkać w klasztorze i zrobili wotum odmawiać -co dzień pacierz w nocy na grobie. Jakoż oboje pomodlili się krótko, pocałowali kamień, a potem przy­ szedłszy do mnie, oboje pocałowali mię w rękę.

133

Tak byłem zmieszany, że nie wiedziałem, jak się znaleźć. Wyszli, zostałem sam. O północy dzwon drewniany obudził w kościele księży greckich. Różne wiary, każda mająca swoję większą lub mniejszą zagrodę* w tym gmachu, budzić się zaczęły na głos tego dzwonu. Grecka bogata kaplica oświeciła się lampami, na górze or­ miański kościółek zapalił także świece i zaczął swoje śpiewy. Kopt, mający małą drewnianą kiatkę, przyczepioną do katafalku, pokrywającego grób święty, także (jak widziałem przez szczeliny) zaczął w swojej altanie dmuchać na żar i gotować samotnie kadzidło. Katolicy także w dalekiej kaplicy zaczęli śpiewać jutrznię, słowem, o pół­ nocy ludzie obudzili się, jak ptaszki w gzymsach jednej budowy budzą się, świergocąc o wschodzie słońca. Grecy na grobie odprawiali mszę, potem Ormianie, o drugiej zaś w nocy ksiądz rodak wyszedł ze mszą w imieniu mojćj ojczyzny, a ja klęcząc na tem miejscu, gdzie aniół biały powie­ dział Magdalenie: „N ie ma go tu, zmartwych­ wstał!‘- słuchałem całćj mszy z głębokiem uczu­ ciem. O trzecićj w nocy, znużony, poszedłem do klasztoru i spałem snem dziecka, które się zmęczy łzami.“

Po powrocie z Ziemi świętej przebywał Sło­ wacki pewien czas we Włoszech, potem znowu w Szwajcaryi, aż w końcu osiadł w Paryżu. Gdy 1848 r. i dla Polski błysła nadzieja zbawienia, wyruszył Słowacki do W . Ks. Poznańskiego, aby tu wstąpić w szeregi kosynierów. Bawił dłuższy

czas w Poznaniu. Mieszkał u Bukowieckich na Piekarach nr. 16.ł) Pamiętne są słowa Juliu­ sza, które wypowiedział o ruchu 1848 r. „Cały naród — my wszyscy winni! Albowiem duch nasz nie ma jeszcze owej potężnej, nieprzełomnój woli, która jedna zwyciężyć zdolna siłę niszczącą starego grzechu i te ogromną, cielesną naszych władzców przewagę.“ — „A le niewskrzeszony jeszcze ten duch Boży — i znów padamy do — czasu.“ Jakżeż to zgodne z słowami, które wypowiedział Napoleon do Polaków: „Czego chcą miliony ludzi i chcą szczerze i statecznie, to w końcu stać się musi.”

Nie ziściły się. życzenia Słowackiego, aby walczyć za Polskę, gdyż odebrał rozkaz opu­ szczenia Poznania. TJdał się następnie do W ro­ cławia, gdzie po 20 latach niewidzenia spotkał się z ukochaną matką. W rócił potem do Pa­ ryża, gdzie wkrótce tj. 8 Kwietnia 1849 r. życie zakończył. Zgasł zawcześnie, gdyż nie skończył nawet jeszcze 40 łat życia. Ileżby był mógł jeszcze napisać dzieł pięknych!

Słowacki pisał wiele. Próbował mianowicie sil w dramacie. Niewątpliwie, gdyby był żył dłużej, stworzyłby arcydzieła europejskiego zna­ czenia. Z dramatów jego najcelniejsze:

Lilia