• Nie Znaleziono Wyników

O przyczynach upadku powstania z roku 1831, które w zbrojnych naszych ruchach porozbiorowych miało najwię­ cej widoków powodzenia, napisano już tyle, że możnaby z tego grube ułożyć dzieła. Myśmy tak przedmiotowo i histo­ rycznie ściśle i prawdziwie skreślili jego przebieg, że baczny czytelnik sam znajdzie powody jego upadku. Ludzie, pa­ trzący na świat i jego wypadki przez szkła ciemne, widzą i tutaj samą ciemność, widzą przekupstwo i zdradę jako źródło niweczące wszystkie szlachetne dążenia i ofiary lepszej części narodu. Nawet właśni rodacy, skądinąd prawi i uczciwi, zroz­ paczeni niedolą narodu, oskarżali o tę zdradę wybitnych nawet kierowników i wodzów powstania. Twierdzenia i sądy ludz­ kie są mylne. Było wiele niedołęstwa tak okropnego, że nie­ mal graniczyło ze zdradą, ale wyraźnej, formalnej zdrady su­ mienny badacz tych smutnych naszych dziejów nie zdoła się dopatrzeć ani dowieść. Nie był zdrajcą Krukowiecki, choć go za takiego okrzyczano; tem mniej Chłopickiemu i Skrzy­ neckiemu można zdradę zarzucić.

180

W iele błędów popełnili Chłopicki i Skrzynecki, ale czyż oni sami zawinili? Toć cały naród uważał ich wówczas za wielkości wojskowe, ślepo im ufał, ślepo im wierzył. Jeżeli nie odpowiedzieli włożonym na nich obowiązkom, cze­ muż nie odebrano im zaraz władzy? Nie tylko ogół ludu, ale nawet jego przywódzcy nie byli politycznie wykształceni. Czemuż naczelnicy narodu nie poszli za radami takiego Sta- szyca, Kołłątaja łub za przykładem Kościuszki, który pierwszy rozpoczął wprowadzać w życie zasady Konstytucyi 3 maja? Czemuż sejmy nasze w r. 1831 nie uwłaszczyły ludu, jak tego żądali posłowie Rembowski, Niemojowski Sczaniecki? Powstanie nasze zbrojne trzeba było oprzeć na masach ludowych, a było to łatwo, bo szlachetniejsze jego jednostki cisnęły się same do szeregów, wołając o broń, nie żądając nawet za swą miłość do ojczyzny nagrody. Czyż godziło się słuchać takiego wodza, który jak Chłopicki po­ wiedział, że dla powstańców z Litwy, Ukrainy, Wołynia i Podola nie ma broni i prochu? A Skrzynecki? Wszakżeż on swoje hetmaństwo rozpoczął od układów z Moskalami, a choć ' sejm i wojsko wołało o bitwę, zwłóczył, przesiady­ wał w Warszawie, nie słuchał rad Prądzyńskiego, Chrzano­ wskiego, wpuścił Moskali na lewy brzeg W isły, a wszystko to przez pięć miesięcy znosił naród. Dwóch tych dzierży - cieli najwyższej władzy wojskowej opętała niedorzeczna i nie­ możliwa wówczas dyplomacya, niedorzeczna nadzieja i ufność w pomoc zagranicznych mocarstw i ustępstwo przed nią Rosy i; a prócz kilku małego znaczenia jednostek nikt nie stanął im w poprzek i nie zniewolił ich do zrzeczenia się władzy.

Cóż z tego wynika? Oto, że nie kilka osobistości za­ winiło, ale ogół narodu, jego przedstawiciele, wojsko i mło­ dzież, która chwyciła za broń, nie ułożywszy planu działania, i bezmyślnie oddała kierownictwo ludziom, — którzy nie dorośli swemu wysokiemu zadaniu.

Nie należy tu pomijać i przyczyn moralnej natury. — Polacy i w r. 1831 — naród szlachetny, ale bez cnoty wy­

181

trwałości, poczęli mięknąć i stygnąć w zapale, nie zdobyli się też na tyle energii i poświęcenia, jak Francuzi po roku 1791 lub Hiszpanie w wojnie przeciw Napoleonowi. Pola­ kom brakło i w r. 1831 myśli przewodniej, rzutkości; idąc ślepo za Chłopickim i Skrzyneckim ograniczyli ruch zbrojny na mały obszar ziemi, na Królestwo Kongresowe, choć wzy­ wały gorąco pomocy Litwa, W ołyń, Podole i Ukraina. Bły­ sło im niekiedy jasnowidzenie, poeci nasi śpiewali a za nimi powtarzali żołnierze: Za Bug, za Bug, za Bug, ale jasne to widzenie tonęło we mgle niedołęstwa wodzów i naczelników narodu. Powstanie nasze, dzielność i bohaterstwo naszej armii zdumiały naszych wrogów i obudziły podziw Europy, a je­

dnak powstanie to upadło, bośmy nie mieli ani jednego wiel­ kiego, że się tak wyrazimy, opatrznościowego człowieka. O za­ letach i cnotach armii polskiej z r. 1831 tak mówi w je- dnem z swych pism znany i po za granicami ziemianin galicyjski, Paweł Popiel, który jako prosty szeregowiec bił się pod Warszawą:

„Wątpię, czy kiedy co podobnego w Polsce widziano, jak wojsko polskie r. 1831. Szedł dziedzic, szli jego syno­ wie i włościanie z ochotą, bez przymusu, bez nawoływania, na ochotnika. Wyrobiło się z tego wojsko niezrównane; nic wspanialszego, jak ówczesny prosty żołnierz. Nie wiedział o stronnictwach, nie szukał zaszczytów, ale miał polskiego ducha i ten w nim cudów dokazywał. Czasem — i to nie­ rzadko — nie dopisywała komenda; ale żołnierz gdzie i kiedy się cofnął? On uratował honor pod Ostrołęką a pod W ar­ szawą kładł się trupem jak zboże na łanie w poczuciu mi­ łości ojczyzny i obowiązku. Po tysiącach lat z górą wspomina­ my bitwę Greków z Persami pod Termopilami; nie mniejsza była ofiarność polskiego żołnierza w roku 1831. Gorzkiemi łzami płakać nam trzeba, że się taki żołnierz zmarnował.c

Dalszo następstwa upadku zbrojnego powstania z roku 1831.

Podziw, obudzony dzielnością naszej armii, sprawił to, że Europa a głównie Niemcy przyjmowały naszych niedo­

bitków, udających się do gościnnej wówczas Francyi, w try­ umfie jako bohaterów, śpiewały na cześć ich pieśni, sławiły ich męstwo. Zapał ten nie trwał jednak długo, stłumiony później przez tych, co przyczynili się do rozbioru naszego kraju.

Prusacy wydali carowi część wojska, które schroniło się w ich dzierżawy a reszcie pozwolili udać. się do Francyi, która przyjąwszy rozbitków, wyznaczyła im ze skarbu szczu­ płe pensye na utrzymanie.

I rząd austryacki kazał wydalić się tym, którzy wkro­ czyli w jego granice, wskutek czego zaczęło się chwytanie ukrywanych po domach wychodźców.

Trzy mocarstwa rozbiorowe obostrzyły bardziej jeszcze środki surowe przeciw Polakom w r. 1833, gdyż tak w Niem­ czech, jak nie mniej w innych krajach zachodziły rozruchy, w których nasi wychodźcy, chcąc z pomocą innych ludów wywalczyć niepodległość własnej ojczyzny, czynny wzięli udział, a . szczególnie gdy drobne oddziały partyzancki e wpadły z Galicy i do Królestwa. Rządy trzech mocarstw zawarły nawet 8 września 1833 w Miinchengriitz ugodę, w której przyrzekły sobie wzajemną pomoc na wypadek po­ wstania polskiego w jednym z trzech zaborów i wydawanie przestępców politycznych. Obostrzono też zaraz już i tak nieznośną cenzurę i nadzór policyjny. Rozpoczęły się prze­ trząsania domów wśród nocy, a chwytanie i więzienie podej­ rzanych osób stanęło na porządku dziennym. Ucisk prześla­ dowczy wzmógł się do najwyższego stopnia, a że wszelki ucisk wywoływać musi przeciwdziałanie, powstawały przeto nieustannie związki tajemne, o których poniżej obszerniej pi­ szemy. Więzienia były przepełnione, a sądy karne nieustannie czynne. Policya ledwie się z jednym związkiem tajnym upo­ rała, wnet była na tropie drugiego. Surowe kary za książki zakazane sprawiały tyle jedynie, że je sprowadzano ukradkiem, i czytano tern chciwiej