• Nie Znaleziono Wyników

Rozważania nad relacją między pracodawcą i pracownikiem zajmują pocze-sne miejsce w historii myśli społecznej. W znacznej mierze wiążą się one z po- czątkami kapitalizmu, migracją do miast mieszkańców wsi rugowanych z ziemi, powstawaniem wielkich fabryk zatrudniających tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy ludzi, przekształcaniem się miast, w których powstawały uprzemysłowione strefy, z przyległymi, przeludnionymi osiedlami robotniczymi, trudnymi warunkami pracy, w których często zatrudniane były także kobiety i dzieci, niskim wynagro-dzeniem i brakiem praw pracowniczych. Biorąc to pod uwagę, można stwierdzić, że nie bez przyczyny okres ten jest niejednokrotnie nazywany czasem drapieżnego kapitalizmu. Tym zjawiskom towarzyszyło także powstawanie powszechnego systemu oświaty. To dążenie do likwidacji analfabetyzmu przez zapewnienie wy-kształcenia na podstawowym poziomie miało na celu zapewnienie pracownikom fabryk odpowiednich kwalifikacji, umożliwiających m.in. zapoznawanie się z in-strukcjami zawierającymi zasady funkcjonowania maszyn. Ciężka sytuacja by-towa robotników, przy jednoczesnym wzroście tzw. świadomości klasowej, do której w znacznej mierze przyczynił się rozwój masowej prasy, doprowadziła do powstania konfliktów między nielicznymi, ale wszechwładnymi pracodawcami (fabrykantami) oraz licznymi, ale pozbawionymi ochrony prawnej pracownikami (robotnikami).

Zjawisko to znalazło swoje teoretyczne opracowanie w klasycznym obecnie dziele K. Marksa, pt. Kapitał313. Według niego istotną i immanentną cechą sto-sunków społecznych w dobie kapitalizmu jest konflikt pomiędzy posiadaczami kapitału i środków produkcji oraz tymi, którzy dysponują wyłącznie swoimi zdol-nościami do pracy. Choć jedni bez drugich nie mają racji bytu, to jednak ich po-zycja na rynku pracy jest nierówna. Permanentnie rosnącej, jednak wciąż ograni-czonej ofercie zatrudnienia towarzyszył zdecydowanie większy popyt na pracę.

Ta proporcja – niekorzystna dla osób świadczących pracę – wraz z brakiem ochrony prawnej zatrudnienia stawiała pracodawców w uprzywilejowanej pozy-cji. Był to najbardziej skrajny przykład tzw. rynku pracodawcy314.

W socjologii przyjęło się nazywać ten okres społeczeństwem przemysło-wym, którego charakterystycznymi cechami według D. Bella były metody pro-dukcji oparte na procesie wytwarzania. Dominującym sektorem gospodarki była wytwórczość – sektor wtórny (produkcja dóbr, dobra trwałe i nietrwałe,

313 S. Shipside, Współczesne interpretacje klasycznej ekonomii. Karol Marks. Kapitał, Wydawn.

Studio Emka, Warszawa 2012; por. J. Turner, Struktura teorii socjologicznej. Wydanie nowe, Wy-dawn. Naukowe PWN, Warszawa 2004, s. 175 i nast.

314 Uwzględniając lewicowe proweniencje autora oraz czas powstania książki, można uznać, że bardzo interesujący obraz tego zjawiska oraz poszukiwania rozmaitych i wymyślnych sposobów na bogacenie się kosztem pracowników został przedstawiony w biografii H. Forda – źródło:

A. Liebfeld, Henry Ford – legenda i rzeczywistość, Wydawn. Książka i Wiedza, Warszawa 1970.

159 nictwo lądowe). Podstawowymi środkami przetwarzania były źródła energii wy-tworzonej (elektryczność, ropa, gaz, węgiel, energia nuklearna). Siłę napędową rynku stanowił kapitał finansowy. Dominowała technika maszynowa, która wy-magała fachowej siły roboczej (robotnika przyuczonego, technika, inżyniera).

Wiedzę zdobywano przez doświadczenie i badania empiryczne. W kwestii per-spektywy historycznej przeważała adaptacja do chwilowych potrzeb i ekspery-mentowanie. Główną intencją działania przedsiębiorców była konkurencja wyro-bów, a ich zasadą przewodnią – wzrost gospodarczy315. Od tego czasu mimo roz-woju prawodawstwa mającego na celu ograniczenie władzy pracodawców nad pracownikami oraz powstanie związków zawodowych, które w założeniu mają chronić prawa pracownicze, każda sytuacja na rynku pracy, w której o jedno miej-sce konkuruje kilku lub kilkunastu kandydatów do zatrudnienia sprawia, że można mówić o rynku pracodawcy. Innymi słowy, z takim zjawiskiem ma się do czynie-nia zawsze, gdy poziom bezrobocia osiąga relatywnie duże rozmiary.

Takie relacje między pracodawcą i pracownikiem jak w okresie wspomnia-nego drapieżwspomnia-nego kapitalizmu mogły mieć miejsce głównie dlatego, że najczę-ściej rodzaj pracy wykonywanej w fabrykach przy tzw. taśmie produkcyjnej wy-magał niewielkich kwalifikacji. Praca ta sprowadzała się do mechanicznych i po-wtarzalnych czynności, których wykonywanie było możliwe po stosunkowo szyb-kim przeszkoleniu. Tym samym zastąpienie tego typu pracowników nie nastrę-czało pracodawcom większych problemów. Wraz ze wzrostem poziomu wyma-ganych kwalifikacji – jak podkreślał P. Borudieu – rosła jednak wartość pracow-nika316. Zasada ta jest szczególnie aktualna w krajach wysoko rozwiniętych, w których gospodarka jest oparta na wytwórczości wykorzystującej tzw. wysokie technologie. Podstawą tego typu technologii jest myśl intelektualna. Specyfiką tzw. społeczeństw wiedzy jest dominacja kapitału zupełnie innego rodzaju niż miało to miejsce w tzw. społeczeństwach przemysłowych, a mianowicie kapitału intelektualnego (tj. wiedzy). Jak podkreśla P.F. Drucker, przesunięcie od jednej wiedzy do bogactwa jej dyscyplin nadało wiedzy moc stworzenia nowego społe-czeństwa. To społeczeństwo musi być uporządkowane wedle kryterium wiedzy wy-specjalizowanej i wedle zasobów ludzkich posiadających wiedzę i będących spe-cjalistami. To właśnie daje władzę317.

Ponownie nawiązując do D. Bella, społeczeństwa poprzemysłowe można scharakteryzować jako takie, w których metody produkcji opierają się na proce-sach przetwarzania, regeneracji oraz służbach regeneracyjnych. Dominującymi sektorami gospodarki są: tzw. sektor tercjalny (transport, inwestycje użyteczności

315 L.W. Zacher, Rewolucja informatyczna i społeczeństwo. Niektóre trendy, zjawiska i kontro-wersje, [w:] Rewolucja informatyczna i społeczeństwo, red. L.W. Zacher, Wydawn. Fundacja Edu-kacyjna „Transformacje”, Warszawa 1997, s. 10.

316 Por.: P. Bourdieu, Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy, Wydawn. Naukowe Scholar, War-szawa 2006.

317 P.F. Drucker, Społeczeństwo pokapitalistyczne, Wydawn. Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 44.

160

publicznej), czwartorzędny (handel, finanse, ubezpieczenia, obrót nieruchomo-ściami) oraz pięciorzędny (zdrowie, badania naukowe, wypoczynek, kształcenie, administracja). Do zasadniczych środków przetwarzania należą: informatyka, komputery i systemy przekazywania danych. Głównym źródłem energii jest wie-dza wykorzystująca techniki intelektualne. W tego typu społeczeństwie siłą fa-chową są naukowcy oraz wykwalifikowani pracownicy techniczni, a metodologia zdobywania wiedzy polega na badaniach teoretycznych i modelowaniu, a także symulacji, teorii decyzji oraz analizie systemowej. Perspektywę historyczną sta-nowi tu zwrot ku przyszłości (prognozowanie i planowanie), a intencją działania jest współzawodnictwo osób. Zasadę przewodnią stanowi natomiast modyfikacja wiedzy teoretycznej318. Jeśli więc w społeczeństwach przemysłowych podstawo-wym kapitałem były aktywa finansowe, a ich emanacją fabryki, to obecnie kapitał ten jest niezwykle ulotny i bezwzględnie przypisany jego posiadaczowi. Wcze-śniej pracownik, opuszczając miejsce pracy, zabierał ze sobą doświadczenie i praktyczne umiejętności, ale pracodawca stosunkowo łatwo mógł bez niego funkcjonować. Dziś pracownik zabiera ze sobą znaczną część know how firmy, bez której może ona nie poradzić sobie na silnie konkurencyjnym rynku.

Tym samym pozycja pracownika wobec pracodawcy stała się zdecydowanie silniejsza, co dało podstawę do przemodelowania systemu myślenia o tej relacji.

Chociaż z uwagi na wciąż obowiązującą zasadę nadrzędności i podrzędności, a także różny stopnień ryzyka w podejmowanych działaniach (mowa tu o ryzyku związanym z inwestowaniem przez przedsiębiorcę własnych środków w przed-sięwzięcia biznesowe) nie można mówić o całkowitym wyeliminowaniu konfliktu w omawianych relacjach, to jednak dostrzegalny jest wzrost świadomości współ-zależności losów obu kategorii uczestników systemu rynkowego. Oznacza to na-wiązanie do koncepcji systemowych i funkcjonalnych, w których każdy element ma swoje istotne znaczenie i dysfunkcje któregokolwiek z nich mogą nieść nie-korzystne konsekwencje dla całości319. W obecnej sytuacji uzasadnienie znajdują założenia teorii wymiany, która w odróżnieniu od teorii konfliktowej (podkreśla-jącej działania zero-jedynkowe, tzn. aby ktoś zyskał, to ktoś inny musi stracić) kładzie nacisk na obopólne korzyści320. W tym kontekście można mówić nie o ograniczonej puli niwelujących się zysków i strat, ale o możliwym kumulowa-niu się korzyści – mutis mutandis – na podobieństwo przyrostu geometrycznego.

Biorąc to wszystko pod uwagę, należy jednak zaznaczyć, że w warunkach polskich mieliśmy do czynienia z sytuacją zdecydowanie inną niż w zachodniej części Europy oraz Ameryce Północnej. Rewolucja przemysłowa w Europie za-chodniej (tj. proces technologicznych, gospodarczych, społecznych i kulturalnych zmian) miała swój umowny początek w XVIII w. w Anglii i Szkocji, a przyspie-

318 Oczywiście takich typologii, jak D. Bella powstało więcej (np. Y. Maudy, T. Gobana-Klasa), jednak z uwagi na tematykę niniejszego opracowania zasadne jest ograniczenie się do jednego przy-kładu, źródło: L.W. Zacher, Rewolucja informatyczna i społeczeństwo…, op. cit., s. 10.

319 Por.: J. Turner, Struktura teorii socjologicznej…, op. cit., s. 7 i nast.

320 Ibidem, s. 283 i nast.

161 szenia nabrała w XIX w. (tzw. II rewolucja przemysłowa)321. Pierwsze wydanie wspomnianego dzieła K. Marksa, tj. Kapitał, zostało opublikowane w 1867 r.

w Hamburgu. Choć nie można stwierdzić, że przemiany związane z rozwojem kapitalizmu i przemysłu ominęły ziemie polskie, to jednak natrafiły one na skraj-nie skraj-niekorzystne – z polskiego punktu widzenia – warunki. Był to bowiem czas zaborów, walk niepodległościowych, a także traumy społecznej związanej z ich niepowodzeniami. To okres – co również istotne – ze znacznymi ubytkami sub-stancji narodowej, w tym ludzi poległych w walkach oraz tych, którzy udali się na emigrację322. Co więcej, po spustoszeniach pierwszej wojny światowej, która na wschodzie w znacznej mierze przetoczyła się przez ziemie polskie, historia nie dała dużo czasu na scalenie porozbiorowych części kraju i budowę przemysłu.

Okres drugiej wojny światowej pozostawił na terenie Polski zniszczenia niespo-tykane nigdzie indziej. Dzieła zniszczenia dokończyła rabunkowa działalność Armii Czerwonej.

Choć po 1945 r. nastąpił czas intensywnej industrializacji Polski, to jednak działania te miały niewiele wspólnego z przedsiębiorczością. Fabryki powstawały w większej mierze w związku z politycznym zapotrzebowaniem (gospodarka kra-jów satelickich wobec kraju dominującego) niż z rachunkiem gospodarczym323. Dopiero przemiany 1989 r. umożliwiły powstanie gospodarki rynkowej w Pol-sce324. Przytoczenie tych ogólnie znanych historycznych wydarzeń jest o tyle ko-nieczne, że uświadamia specyficzny kontekst obecnych warunków gospodar-czych w Polsce. Innymi słowy, to co w dziedzinie ekonomii działo się w Europie zachodniej już przeszło sto lat temu, w Polsce mogło zaistnieć dopiero przed ćwierćwieczem z wszystkimi tego konsekwencjami, tj. z jednej strony okresem analogicznym do tzw. drapieżnego kapitału (w dekadzie lat 90. XX w.), a z drugiej

321 A. Chwalba, Historia powszechna. Wiek XIX, Wydawn. Naukowe PWN, Warszawa 2008, s. 68.

322 Można mnożyć przykłady polskich wynalazców, naukowców i przedsiębiorców, którzy z uwagi na niekorzystne warunki w ówczesnych zaborach byli zmuszeni do podejmowania działal-ności w krajach zaborczych lub na emigracji albo też ich osiągnięcia nie znajdowały odpowiedniego zrozumienia i wsparcia ze strony władz zaborczych (np. Maria Skłodowska-Curie, Jan Józef Bara-nowski, Ignacy Łukasiewicz, Antoni Patek). Ponadto można się pokusić o stwierdzenie, że w sferze gospodarczej oraz społecznej do dziś są odczuwalne konsekwencje ponadstuletniej przynależności polskich ziem do trzech różnych zaborów, szczególnie w czasie tak ważnych przemian, jak wspo-mniana rewolucja przemysłowa, a w związku z tym trzech różniących się wówczas koncepcji roz-wojowych (np. polski system dróg kolejowych, który do dziś odzwierciedla zaborcze podziały).

323 Zjawisko to dobrze ilustruje ówczesna nomenklatura: tj. używanie nazwy „zakład pracy”, czyli nie przedsiębiorstwo jako takie (bo te potrzebowały indywidualnej inicjatywy osób posiadają-cych odpowiedni kapitał i wiedzę), nie fabryka (gdzie akcent był kładziony na fabrykowanie, czyli wytwarzanie), ale odgórnie tworzone miejsca pracy, gdzie głównym zadaniem było właśnie zapew-nienie ludziom pracy. Jeśli już pojawiał się w nazwie termin „przedsiębiorstwo”, to koniecznie mu-siał mu towarzyszyć przymiotnik „państwowe” lub „uspołecznione”.

324 Przy czym nie bez znaczenia jest tu trwający spór polityczny dotyczący tego, jakie były prze-słanki tych przemian oraz ich konsekwencje. Można nawet stwierdzić, że obecnie w Polsce jest to główna oś tego sporu.

162

z korzyściami wynikającymi z włączenia się w ogólnoświatowy obieg w momen-cie przyspieszenia rozwoju technologicznego325 i społecznego326.

10.3. Rynek pracobiorcy – aktualna sytuacja