• Nie Znaleziono Wyników

W kręgu „renesansowych“ ideałów

N iesłusznie im putow ano N orw idow i prenietzscheańskie te n d e n ­ cje filozoficzne (opinia Piechala), określając w te n sposób N orw i­ dow ski k u lt „w ielkich lu d zi“ . K u lt ten jest typow o rom an ty czny i heglow ski, ró żn y od ch arak tery sty czn ego dla późnej odm iany hi- storyzm u X IX w., o kreślanej jak o renesan sy zm rom an tyczny , a sprow adzającej się głównie do k ształtow ania nowego m odelu osobowości, k reo w an ia i pogłębiania now ej „psychologii h isto ­ ry c z n e j“ . P ojęcie renesansyzm u rom antycznego, stosunkow o nowe, sk o n stru o w an e zostało przez badaczy B u rc k h a rd ta bardzo n ie p re ­ cyzyjnie. Sądzę, że sk ład ają się n a nie trz y elem enty:

1. Ideał osobowości „silnego“ b o h atera — służący „pokrzepie­ n iu dusz“ współczesnego pokolenia i w y n ik ający z akceptacji tego „im m oralistycznego“ często w zoru. P o stu la t d ystan su w obec id ea­ łów m inionych epok, p o w strzy m an ia się od w artościow ania h isto ­ rycznych n o rm etycznych.

2. „ L u strz a n a “, m uzealna koncepcja historii, tra k to w a n ej jako w ielkie archiw um , kolekcja pięknych, ale całkow icie ju ż nie­ a k tu aln y ch m a rtw y c h przy k ładó w i zdarzeń.

180 H e g e l , W y k ła d y o filozofii d zie jó w , s. 20. 161 Tamże.

3. T yp sto su n k u do przeszłości, ekspon ujący epokę ren esan su jak o „złoty w iek “, heroiczny okres historii, oraz sam a in te rp re ­ ta c ja historiozoficzna O drodzenia jako epoki o godnym naślad o w a­ n ia dla w spółczesnych m odelu obyczajowości, zbiorze w zorów osobow ych i ty pie psychologii historycznej.

H istoryzm N orw ida nie m a nic w spólnego z parn asisto w sk im kolek cjo n erstw em , k tó re czasem (np. u H eredii) było ucieczką od hegeliańskiego, rom antycznego d ram aty zm u w spółczesnych spięć w św iat hellenisty czn y ch ideałów, doskonałego, statyczneg o pięk­ n a posągów i w y m arły ch ras. Ale też tru d n o d opatrzyć się zw iązku m iędzy poezją au to ra Za kulisam i i historiozoficznym i poem atam i L econte de L isle’a, będącym i w yrazem dekaden cji ideałów ro z­ czarow anych do h isto rii w spółczesnej ro m a n ty k ó w po 1848 roku. Ta — zapoczątkow ana już w latach trzy d ziesty ch i czterdziestych, a le głównie w latach sześćdziesiątych k sz ta łtu jąc a się odm iana h i­ sto ry zm u, zw iązana z b u rck h ard to w sk im , później, od 1872 r., n a w e t z nietzscheańskim renesansyzm em — sięgała po p rzy k ła d y epok i ludzi „silnych“ , ukazyw ała w spółczesnem u pokoleniu „energicz­ n e “ k o n do tiersk ie w zory osobowe O drodzenia włoskiego (por. S te n ­ dh al w Kronikach włoskich, F la u b e rt w Salammbô) i w ielkie na­ m iętności w spółczesnych czy praw ie w spółczesnych „w cieleń ko n­ d o tieró w i ty ra n ó w w łoskiego Ś redniow iecza“ :

z tych trzech umiłowań, Włoch, Napoleona i renesansu, w yrosła r e 1 i- g i a Stendhala [oczywiście z Kronik włoskich] : k u lt energii, kult nam iętności, ślepej w dążeniu do celu, mądrej i jasnowidzącej w obmy­ ślaniu środków, nam iętności nie cofającej się przed żadną konsek­ w encją — oto p ięk n o !182

Id eał „ h i s t o r i i m o n u m e n t a l n e j “ w lata ch czterdzie­ sty ch i pięćdziesiątych je s t jeszcze n o r m ą pokazyw aną w spół­ czesnem u „ sk arlałe m u “ pokoleniu, now ym w zorem heroizm u, k tó ­ rego w yrazem literack im sta ł się H am ilk ar F la u b e rta — bez­ w zględny, o k ru tn y i o d rażający fizycznie, ale p ełen „siły w ita ln e j“ i władczości; sta li się bohaterow ie K ro n ik włoskich, będących jeszcze k o n ty n u acją ro m antycznego idiografizm u, akceptującego w szystkie historyczne sw oistości. Ale to zarazem w y raz nowego poglądu na św iat późnych rom antyków , szukających ty m razem

1,2 B o y - Ż e l e ń s k i o legen dzie napoleońskiej w X IX w ieku. Zob. S t e n d h a l , K ronik i włoskie. W arszawa 1949, s. 6. r

n o rm aty w n y ch w z o r ó w o s o b o w y c h dla w spółczesności w epokach pełnego rozw oju osobowości ludzkiej, w jed n o stk ach w olnych od w szelkich przesądów i konw enansów , k ieru jąc y c h się p ierw o tn y m i in sty n k tam i w italn y m i (Leconte de Lisie — Poèmes

barbares), ślepy m i n am iętnościam i (V anina V anini, ksieni z Ca­

stro, księżna Palliano, W iktoria A ccoram bona).

R enesansyzm — to pogląd na św iat, nie stosunek do epoki O drodzenia „w ogóle“ . To ideał historycznej obyczajowości i m o­ ralności renesansu włoskiego — przeniesiony we współczesność 163. W późnym , n ietzscheańskim okresie je st ju ż tylko „sztuczną m a ­ sk arad ą epigonów “ 164.

C h a ra k te ry sty k a , k tó rą fo rm u łu je Z y g m u n t Łem picki, k om pli­ ku je się, jeżeli w prow adzić do niej e lem en t zw iązku re n e sa n ­ sy zm u rom antycznego z pierw szy m i k o n stru k c ja m i h isto ry czn y m i

pozytyw istów , z tainow skim „ sta ty cz n y m “ rozum ieniem h i­

sto rii jako szeregu m om entów -epok, obrazów przeszłości, ty p ó w ku ltu ro w y ch , nie pow iązanych ze sobą dialektycznie. T aką „ o b ra ­ zową“ koncepcję h isto rii re p re z e n tu je w łaśn ie Leconte de L isie w sw oich cyklach historiozoficznych, genetycznie w yw odzących się z h istoryzm u Leg e n d y w ie k ó w W ik tora Hugo, ale jakże od niej różnych 165. Nie je s t to b y n a jm n ie j — jak chce a u to r książki

Renesans, Oświecenie, R o m a n ty z m — początek nowoczesnego h i­

storyzm u, ale rozkład, d ezin teg racja w ielk iej linii ro m an ty czn ej historiozofii heglistow skiej, k tó ra w łaśnie w pierw szej poł. X IX w. ten now oczesny h istoryzm zapoczątkow ała.

R enesansyzm w lite ra tu rz e pogłębił p s y c h o l o g i ę h i s t o ­ r y c z n ą b o h aterów powieści. W ielkim arcydziełem F la u b e rta jest sy lw e tk a H am ilk ara, jednocześnie pysznego i obłudnego, ale szlachetnego i wzniosłego. Z nak o m ite „ stu d iu m “ S tend hala o D on Ju a n ie XV I w. F ran ciszk u Cencim było pierw szą w rom antyzm ie próbą nadania san k cji h isto ry czn ej — całkow icie negaty w nej, a p rzy ty m nie w zniosłej i nie dem onicznej postaci stareg o ro zp u st­

163 por. z. Ł e m p i c k i , Przedm owa. W: J. B u r c k h a r d t , K u ltu ra

Odrodzenia w e Włoszech. Warszawa 1939, s. X X V I—XXVII.

164 Z. Ł e m p i c k i , Renesans, Oświecenie, Rom antyzm . W arszawa 1923, s. 20.

165 H u g o ukazuje w Legendzie Wieków dialektyczną p erspekty­ w ę ciągu przeszłości, teraźniejszości i-lp rzyszłóści; Obszerniej uzasadnię ten problem w analizie m etafory historyzm u w poezji N o r w i d a .

nik a i szaleńca. Jak aż różnica m iędzy „im m o ralistyczną“ , bezna­ m iętn ą, p ełną ak cep tacji dla „k o lo ry tu “ epoki i jej ideałów rela cją S tendhalow ską — a w y rażający m relig ijn e oburzenie k o m en ta ­ rzem N orw ida do h isto rii rodziny Cenci. N orw id p ro testo w ał w nim przeciw history czn ej psychologii epoki i historyczności norm nie tylk o z pozycji zw olennika „w iecznych p ra w d “ ch rześcijań ­ skich. O b c y b y ł p o n a d t o p o e c i e s a m r e n e s a n ­ s o w y i d e a ł k o n d o t i e r a , s i l n e g o , w ł a d c y , t y r a n a . Ideał ten m usiał budzić sprzeciw w re p u b lik an in ie i polskim pa­ trio cie w lata ch pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. W „h istorii m o n u m e n ta ln e j“ szukał N orw id środków reg e n e rac ji chrześcijań­ stw a pierw szych w ieków i ideałów h u m anistyczny ch epoki Odro­ dzenia 166, obrazów up adk u epok ty ra n ii i w y jaśnien ia przyczyn oraz środków zw ycięstw uciśnionych narodów . W w ielkich ludziach ren esan su podziw iał ich w s z e c h s t r o n n o ś ć i p e ł n y r o z ­ w ó j m o ż l i w o ś c i t w ó r c z y c h (Leonardo da Vinci, M ichał Anioł). W ielbił a rty stó w i uczonych — nie despotów i kondotie­ rów . W obyczajach i trad y c ja c h życia tow arzyskiego W łoch X V I w. fascynow ał go m odel kob iety O drodzenia. W idział ten m o­ del nie w w y tw o rn y ch i w ykształconych kurty zan ach , Agnieszce Sorel czy A licji P e rre rs, ani nie w sw obodnych saw antk ach ty ch czasów, ale w „ św ięte j“ W iktorii Colonnie. Z nów w ięc w b rew B u rck h ard to w sk iej in te rp re ta c ji O drodzenia jako an ty tezy chrześcijańskiego średniow iecza — N orw id w idzi ciągłość tra d y c ji relig ijn ej w e w szystkich epokach. J e s t rów nież przeciw ny ren e - sansyzm ow i, będącem u, jak słusznie pisze za B au m g arten em Ł em ­

picki, nie tylko objaw em historyzm u, ale i d e a ł e m e t y ­

c z n y m i e s t e t y c z n y m , którego k o n ty n u ację stanow ił N ie- tzscheański ueberm enschow ski m odel heroizm u i N ietzscheańska teo ria „ p i e r w i a s t k a d i o n i z y j s k i e g o “ w dziejach.

Z estaw m y an ty ab so lu ty sty czne poglądy N orw ida, jego począt­ kow o n eg aty w n ą zasadę sto su n k u do „cesarza“ N apoleona III,

do dziew iętnastow iecznych ty ra n ó w i despotów europejskich,

z rozw ażaniam i B u rck h ard ta, ju ż na pierw szych stro nach książki

K u ltu ra Odrodzenia w e W ło s z e c h 167, zaczynającej się apologią

iee Uderzająca jest u P i e c h a l a (op. cit.) interpretacja teorii heroizmu Norwida. Piechal nie w idzi jej romantycznego, heglow skiego charakteru i pasuje Norwida na prekursora Nietzschego.

ko ndo tieró w • Facino Cane, R oberta M alatesty i rodu Sforzów, oraz — co m oże w ydać się pozornie sprzeczne — apologią ty ra n o -

bó jstw a. „N ielegalna w ładza, otoczona stały m niebezpieczeń­

stw e m “, „osam otnienie panującego“, k tó ry „na j zaszczytnie] szy so jusz“ może zaw rzeć jed y n ie z ludźm i n auki i sztuk i bez w zględu na ich pochodzenie — oto jak „ ro m a n ty z u je “ B u rc k h a rd t postaci w ielkich ty ranó w , w yznaczając im jednocześnie zaszczytną ro lę w spółtw órców i „dem o k raty czny ch“ m ecenasów k u ltu ry O dro­ dzenia. W iemy, ja k m usiał razić N orw ida tak i w zór „h eroizm u“ , ja k obce m u poza ty m b y ły id eały ty ran o b ó jstw a (por. p ro te st p rze ­ ciw ko zam achow i B erezow skiego na A leksandra II), m odna w O d­ rod zen iu w łoskim idea v e n d e tty (por. a rty k u ł o „n iechrześcijań­ s k ie j“ idei zem sty), w reszcie duch św iecki i ind y feren ty zm r e li­ g ijn y epoki. Toteż nie renesansyzm u w b u r c k h a r d t o w s k i m i n i e t z s c h e a ń s k i m z n a c z e n i u n a l e ż y s z u k a ć u N o r w i d a , a l e — ja k słusznie i interesu jąco pisze W acław K ubacki — r e n e s a n s o w e j , a n t y b u r ż u a z y j n e j p a ­ r a l e l i , i r o n i c z n e g o p r o t e s t u p r z e c i w k o w s p ó ł ­ c z e s n e j p o e c i e k a p i t a l i s t y c z n e j c y w i l i z a c j i 168. H um an isty czn y sens tego p otępienia d ehum anizacji życia za­

chodnioeuropejskich stolic dziew iętnastow iecznych, zatracen ia

przez nie „m iary człow ieka“, je st dość p rze jrz y sty .

Ale „ c h r z e ś c i j a ń s k i r e n e s a n s “ to kateg o ria i n d y ­ w i d u a l n i e N o r w i d o w s k a . Nie tak ie O drodzenie pocią­ gało w yobraźnię w spółczesnych m u ro m an ty k ó w lat czterdziestych (G autier) i późniejszych renesansystów . S t o s u n e k d o e p o ­ k i r e n e s a n s u jest ty lko jed n ym z elem entó w stosunku N or­ w ida do przeszłości narodow ej polskiej, a zatem i do tra d y c ji lite ­ rac k iej. Z agadnienie to sprow adza się głów nie do oceny K ocha­ nowskiego, o którego spór — ta k żywo toczący się w lata ch d w u ­ dziestych i trzy dziestych — zakończył się w reszcie „ re h a b ilita c ją “ au to ra Sobótki w latach czterdziestych X IX w ieku. R eh abilitacja ta, dotycząca przede w szystkim „narodow ego“ c h a ra k te ru poezji K ochanow skiego — k tó ry to c h a ra k te r negow ały dw a pierw sze pokolenia ro m an ty k ó w — była n iew ątp liw ie zasługą K raszew ­ skiego (Nowe studia literackie, 1843) i M ickiewicza (w ykłady w Collège de F ran ce z czerw ca 1841). Z nam ienna ew olucja opinii

M ickiewicza o K ochanow skim jest sym bolem sto su n k u polskiego ro m an ty zm u do tra d y c ji O d ro d z e n ia 169. R enesansyzm N orw ida w yw odzi się niew ątpliw ie z tego n u rtu „ re h a b ilita c y jn e g o “ . „C zar­ noleska rzecz“ je s t dla p o ety od początku syno nim em „polskości“ , nie „kosm opolityzm u“ — a rk a d y jsk im m iejscem ucieczki p rzed k o n flik tam i współczesnego życia narodow ego; nazw isko K ocha­ now skiego sym bolem „złotego w iek u “ Polski, a epoka O drodze­ nia erą rozw oju „pełnego człow ieka“, jed y n y m godnym uw ielb ie­ nia m odelem przeszłości. Sam m odel jed nak , ja k w idzieliśm y, różni się zasadniczo od naw iązującego w y raźn ie do O drodzenia w ł o s k i e g o renesansyzm u rom antycznego. U K ochanow skiego pociąga N orw ida „h u m anisty czna p ełn ia“ i doskonała h arm o n ia „poezji czarn oleskiej“ . Pociąga to, co N ietzsche określiłb y zapew ne ja k o „pierw iastek apolliński“ — zupełne przeciw ieństw o „ p ie r­ w iastk a dionizyjskiego“ : gw ałtow ności uczuć i siły w italn ej, do­ strzeg an ej przez B u rc k h a rd ta (oczywiście B u rc k h a rd t nie posłu­ gu je się tą swoiście nietzscheańską term inologią) w O drodzeniu w łoskim . N aw et więc w punkcie, w k tó ry m pozornie k rzy ż u ją się drogi N orw idow skiej filozofii dziejów z historiozofią dru g iej poł. X IX w. — ren esan sy zm em rom antycznym , podobieństw a okazują się pow ierzchow ne. T ylko na m om ent w ychyla się poeta w k ie ru n k u późnodziew iętnastow iecznych „ d o k try n “, żeby po­ w rócić zaraz do dom inującej w jego system ie to n acji ro m a n ­ ty czn ej.