• Nie Znaleziono Wyników

Green powszechnie uważany jest za popularyzatora filozofii niemieckich ide-alistów w Anglii. Utarło się także przekonanie, że był jedynym z brytyjskich ideali-stów, który w równej mierze co Heglem inspirował się Kantem20. Prawdopodobnie

18 „Jeśli te twierdzenia są prawdziwe (...) jak to możliwe, że wierzymy w »ciągłe istnienie obiektów nawet, gdy nie są obecne dla zmysłów« (...)?” (Ibidem, s. 254).

19 W.H. Walsh, op.cit., s. 30. Problem świadomości zmiany i greenowskie starania jego rozwiązania określa Knox mianem Mitu Greena, mitu, który uderza nie tyle w empiryzm, ile w możliwość wiedzy w ogóle. Zdaniem tego autora Green słusznie twierdzi, że doświadczenie zmiany nie może być skutkiem jedynie samych ciągów zdarzeń. Knox uważa jednak, że Green w nieuprawniony sposób zrównuje to z twierdzeniem, że „istnieje absolutna różnica między zmianą i inteligentną świadomością lub wiedzą o zmianie, która uniemożliwia nam śledzenie jakiegokolwiek rozwoju jednego w drugie” (H.V. Knox, Has Green Answered Locke?, „Mind”, t. 23 (1914), s. 340–341).

20 H.D. Lewis zauważa, że choć u Greena widoczne są zarówno inspiracje kantowskie, jak i heglowskie, to przyjmuje on w swoich pismach terminologię zdecydowanie kantowską (H.D.

jest to jeden z głównych powodów, dla których jego następców nazywa się ide-alistami, neoideide-alistami, rzadko zaś neoheglistami21. Dla późniejszych filozofów angielskich zaliczanych do tej szkoły główną inspiracją był wszakże Hegel. W po-niższym podrozdziale nie będę zajmował się różnicami między greenowską i kan-towską etyką. Sam Green zresztą nigdzie nie przedstawia explicite wyłożonej

kry-tyki treści etycznych prac Kanta – rozbieżności wynikają dopiero z analizy pism obydwu filozofów. Dokonuje natomiast krytyki kantowskiej metafizyki, głównie w Prolegomena to Ethics, dlatego ona też będzie przedmiotem mojego

zaintereso-wania na kolejnych stronach.

O Greenie można powiedzieć, że punkt wyjścia jego myśli ma ściśle kantowski charakter, filozofię Hegla wykorzystuje zaś w celu naprawienia „błędów”, których występowanie w kantyzmie zauważył22. Jak sam pisze, Kant pozostawił swój system niedokończonym i nie do końca zrozumiał konsekwencje własnych twierdzeń23. Dlatego też niezwykle istotna dla pełnego ujęcia filozofii Greena jest znajomość jego krytyki założeń epistemologicznych filozofii Kanta. Pozwala ona zrozumieć przyczyny, dla których autor Prolegomena... czuł się zmuszony wprowadzić do

swojej filozofii koncepcję „wiecznej świadomości”24. Warto zauważyć, że niektórzy

Lewis, The British Idealists, [w:] Nineteenth Century Religious Thought in the West (ed. N. Smart, J. Clayton, S.T. Katz, P. Sherry), t. 2, Cambridge University Press, Cambridge 1985, s. 281). Har-ris, przeciwnie do powszechnie przyjętego przyporządkowania filozofii Greena, uważa, że Kant u Greena ma wybitnie heglowski charakter, a „widzieć Kanta przez heglowskie okulary jest jed-nym ze sposobów na bycie heglistą” (H.S. Harris, Hegelianism of the ‘Right’ and ‘Left’, „Review of Metaphysics”, t. 11 (1958), s. 606).

21 J. Passmore, A Hundred Years of Philosophy, Basic Books Inc., New York 1966, s. 56.

22 H. Haldar, Neo-hegelianism, Heath Cranton Ltd., London 1927, s. 18. F. Copleston, His-toria Filozofii. Od Benthama do Russella, tłum. B. Chwedeńczuk, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989, s. 174.

23 T.H. Green, Review of E. Caird: ‘Philosophy of Kant’, [w:] idem, Works..., t. 3, s. 130, gdzie autor pisze o Kancie i jego filozofii, że reprezentuje ona „niedokończony rozwój idealizmu, któ-ry ujawnia się w jego (Kanta – J.G.) częściowym podtrzymywaniu – po wszystkim, co przypisał działaniu myśli w procesie konstytucji doświadczenia – tej antytezy między światem doświad-czenia i światem idei, którą odziedziczył po Leibnizu” (ibidem, s. 137).

24 Niektórzy zaznaczają, że przejście od Kanta do Hegla jest w tym miejscu nie do koń-ca uzasadnione, na pewno zaś nie można powiedzieć, że heglizm jest jedyną odpowiedzią na braki, jakie Green w filozofii Kanta znajduje (por. A. Quinton, T.H. Green’s ‘Metaphysics of Knowledge’, [w:] Anglo-American Idealism, 1865–1927 (ed. W. J. Mander), Greenwood Press, London 2000, s. 28). A. Seth z kolei uważa, że metoda trascendentalna Kanta miała zastosowa-nie jedyzastosowa-nie do teorii wiedzy, zastosowa-nie zaś ontologii – „transcendentalna teoria wiedzy, pozastosowa-nieważ jest dociekaniem abstrakcyjnym, z konieczności mówi o pojedynczej jaźni lub podmiocie logicz-nym. Lecz ta pojedynczość jest pojedynczością, która przynależy bardzo abstrakcyjnemu

po-uważają Fichtego bardziej niż Kanta za główne źródło inspiracji Greena25, zarówno na polu epistemologii, jak i etyki. Jednak sam fakt, że ten brytyjski idealista, mimo że wiedzę o filozofii Fichtego niewątpliwie posiadał, nie podjął z nim żadnej pole-miki, nie wspierał się jego autorytetem, ani też nie relacjonował żadnej z jego kon-cepcji teoretycznych, zdaje się wskazywać, że nawet jeśli uznamy istnienie takich korelacji za niepodważalne, musiały być niezamierzone, a może nawet niedostrze-żone przez samego Greena.

Główna część krytyki kantowskiej epistemologii, jak już zostało powiedziane wcześniej, dokonuje się na kartach Prolegomena to Ethics. Tu właśnie stwierdza

Gre-en, że nie do utrzymania jest teza o istnieniu „rzeczy samych w sobie”. Stanowią one pewien wybieg mający na celu utrzymanie twierdzenia o istnieniu rzeczywistości obiektywnej, jednak, zdaniem Greena, jest to operacja zupełnie nieuzasadniona. O rozróżnieniu dokonanym w Krytyce czystego rozumu na świat fenomenów i

„rze-czy samych w sobie” pisze, że „łatwiej wskazać zażenowanie i niekonsekwencje, do których go (Kanta – J.G.) prowadzi, niż się go pozbyć”26. Konsekwentnie rozwinię-te stawia ono świat fenomenów i noumenów na równi. Jak twierdzi Green, można nałożyć na siebie dwa podziały w ramach epistemologii kantowskiej, tzn. podział na materię i formę natury z podziałem na natura formaliter spectata jako „relacjami,

przez którymi fenomeny połączone są w świat doświadczenia”27 i natura materialiter spectata jako „zwykłymi fenomenami lub wrażeniami nie zdeterminowanymi przez jęciu i nie rozstrzyga niczego w kwestii pojedynczości lub pluralizmu istniejących inteligencji” (W.H. Fairbrother, Green and His Critics, „Aristotelian Society Proceedings”, t. 3 (1895–1896), s. 103). Dimova-Cookson zaś pisze, że koncepcja „wiecznej świadomości” nie była niezbęd-na dla osiągnięcia celów wyzniezbęd-naczonych jej przez Greeniezbęd-na niezbęd-na płaszczyźnie rozważań etycznych (M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy. A Phenomenological Perspec-A Phenomenological Perspec-tive, Palgrave 2005, s. 65–66).

25 Por. M. Mandelbaum, History, Man and Reason. A Study in Nineteenth-Century Thought, The John Hopkins University Press, Baltimore 1977, s. 219; E.B. McGilvary, The Eternal Con-sciousness, „Mind”, t.10 ns (1901), s. 479; J. Dewey, Self-Realization as the Moral Ideal, [w:] idem, The Early Works, 1882–1898, vol. IV:1893–1894, Carbonadale & Edwardsville, Illinois 1971, s. 53. Nettleship, za nim zaś też Quinton, uważają, że szczególnie skłania do tego idea wszystko kreującego umysłu (R.L. Nettleship, Memoir, [w:] T.H. Green, Works of Thomas Hill Green, t. 3, s. XXV–XXVI; A. Quinton, op.cit., s. 28). Joseph Merz, przeciwnie, twierdzi, że myśl Fichtego była przez Greena niedoceniana (J.T. Merz, A History of European Thought in Nineteenth Century, t. 4, Dover Publications Inc., New York 1965, s. 216).

26 T.H. Green, Prolegomena to Ethics. With Appendices, Thoemmes Press, Bristol 1997, s. 33 (§ 31).

relacje”28. Jeśli pierwsze stanowić będą efekt rozumienia i postrzegania podmiotu, drugie zaś, niedostępnych nam poznawczo, „rzeczy samych w sobie”, to ostatecznie mamy do czynienia z dwoma światami. Jednym z nich będzie świat fenomenów, które można określić jako „efekty” „rzeczy samych w sobie”, a które posiadają na-turę odmienną niż te ze świata drugiego, czyli fenomeny „skorelowane w kosmosie naszego doświadczenia”29. Rozróżnienie to „stawia (...) te dwie natury w sytuacji wzajemnej separacji, gdyż jakakolwiek korespondencja między nimi, jakakolwiek zależność jednej od drugiej jest niemożliwa”30. Green zakłada zatem, że jako „efek-ty” „rzeczy samych w sobie”, fenomeny muszą mieć charakter zupełnie nam nie-dostępny. To, co jest nam dane, to ich obraz wytworzony przez świadomość, która porządkuje je w system skorelowanych wzajemnie elementów. Zdaniem autora

Prolegomena musimy pamiętać, że tym, czego doświadczamy w akcie poznawczym

nie jest „»materialiter spectata« jako przejaw rzeczy samej w sobie”31, lecz „jej na-tura jako uwarunkowana przez konkretny sposób [istnienia] materii i ruchu”32.

Zatem świat, którego doświadczamy, świat wrażeń zmysłowych, musi być cał-kowicie konstytuowany przez świadomość go postrzegającą, greenowską „odróż-niającą się” świadomość. Nie jest i nie może być to świat, w którym w jakikolwiek sposób moglibyśmy mieć kontakt z niepoznawalnymi dla nas „rzeczami samymi w sobie”.

Jeśli fenomeny, jako »materialiter spectata«, mają tak odmienną naturę, w kon-sekwencji wynika nie, że cała nasza wiedza jest złudzeniem, gdyż to zakłada moż-liwość korekty przez prawdziwą wiedzę, ale że nie ma podstawy dla przekonania o istnieniu jakiejkolwiek jedności i totalności w rzeczach, od których poszukiwanie wiedzy się zaczyna. Kosmos doświadczenia i porządek rzeczy samych w sobie będą dwoma nie skorelowanymi światami, z których jednak każdy powoduje te same wrażenia33.

28 Ibidem, s. 41 (§ 38). 29 Ibidem.

30 Ibidem. Jest to problem, który w literaturze przedmiotu przybiera postać pytania o osta-teczne ugruntowanie „przedmiotu transcendentalnego” stanowiącego w tym kontekście od-powiednik natura materialiter spectata. Zapewne zgodziłby się w tym przedmiocie z Greenem Jarosław Rolewski kładący nacisk na fakt, że o ile Kantowi udało się zerwanie ze „starą” metafi-zyką, to właśnie koncepcja „przedmiotu transcendentalnego” pchnęła go w kierunku metafizyki „nowej” (J. Rolewski, Nowa metafizyka Kanta, Wydawnictwo Rolewski, Toruń 2002).

31 T.H. Green, Prolegomena..., s. 41 (§ 39). 32 Ibidem.

Greenowi chodzi o to, że w obu tych światach: zarówno fenomenów, jak i no-umenów, rzeczy są ze sobą wzajemnie skorelowane w jeden system. W świecie fe-nomenów, czyli znanego nam doświadczenia, tej korelacji dokonuje odpowiednik kantowskiej „transcendentalnej jedności apercepcji”. Na poziomie natura materia-liter spectata zaś:

to samo zjawisko, jako efekt rzeczy samej w sobie, będzie należało do innego świata, będzie przedmiotem zupełnie innego porządku determinacji, które mogą mieć (...) jakąś własną zasadę jedności, lecz którego zasada, z racji tego, iż jest to świat rzeczy samych w sobie, musi być postrzegana jako czysta negacja tej, która determinuje świat doświadczenia34.

Jeśli bowiem człowiek konstruuje świat doświadczenia w sposób niezależny od świata „rzeczy samych w sobie”, to trzeba uznać, że (a) nie istnieje żadna relacja konsekwentnej determinacji między obydwoma tymi światami, a więc (b) tak na-prawdę nic nie przemawia za koniecznością przyjęcia istnienia świata „rzeczy sa-mych w sobie”. Tak na dobrą sprawę, pisze Green, „uznaliśmy jedność świata nasze-go doświadczenia tylko [po to], by przekształcić ten świat w jeszcze większy cha-os”35. Sprzecznym wewnętrznie jest twierdzenie, że wrażenia zmysłowe stanowią efekt „rzeczy samych w sobie”, których nie możemy w żaden sposób poznać. Nie pozostaje zatem nic innego, jak zrezygnować z koncepcji „rzeczy samych w sobie”.

Skoro jednak odrzucamy ich determinację jako „tworzyw” dostarczających materiału dla kategoryzującej działalności podmiotu poznającego, to czy nie ska-zujemy się tym samym na zarzut solipsyzmu? Jasne jest, że „Ja” potrzebuje jakiegoś materiału dla swojej działalności polegającej na jednoczeniu wrażeń w pewien sys-tem relacji. Pytanie „skąd te wrażenia się biorą?” nie znajduje w pismach Greena zadowalającej odpowiedzi. Jeśli mamy nie popaść w solipsyzm, muszą one mieć jakąś podstawę, która równocześnie stanowiłaby fundament doświadczenia świata obiektywnego. Niedopuszczalne jest przyjęcie twierdzenia, iż materiał ten świa-domość wytwarza sama, „gdyż nie możemy zredukować świata doświadczenia do sieci relacji, w której nic nie pozostaje w relacji – jak bez wątpienia byłoby, gdyby wymazane zostało z niego wszystko, czego nie możemy odnieść do łączącej świa-domości”36.

34 Ibidem. 35 Ibidem.

Powyższy zarzut stanowi bez wątpienia najpoważniejszy z wysuwanych przez Greena odnośnie do teorii epistemologicznych Kanta, choć nie jedyny. John C. McKirachan wymienia jeszcze trzy inne zasadnicze różnice dzielące tych dwu fi-lozofów, a stanowiące bezpośrednią konsekwencję odrzucenia koncepcji „rzeczy samych w sobie”: (1) Kant uznaje niemożność konkretyzacji warunków istnienia „transcendentalnej jedności apercepcji” – nie uważa, by dało się na gruncie analizy teoretycznej uzasadnić twierdzenie o tym, że „jaźń jest jednoczącą postacią”37 – taka możliwość zdaje się zachodzić jedynie na bazie działań moralnych. Green, przeciw-nie, utrzymuje, że z istnienia wiedzy o rzeczywistości wynika konieczność istnienia jednoczącej jaźni38. (2) Dla Kanta „procesy mentalne, tak dalece, jak są wytwórcze w odniesieniu do doświadczenia, muszą wypaść poza pole świadomości i jako czyn-ności dynamicznie twórcze nie mogą mieć natury idei lub ich treści”39; Green nie uznaje istnienia czegokolwiek poza tym „polem świadomości”, gdyż to ona warun-kuje istnienie wszystkiego, czego doświadcza. (3) Na pewno Kant i Green różnią się konsekwencjami natury metafizycznej, wynikającymi z rozbieżności w poprzednich dwu punktach – Green nie mogąc znaleźć podstaw obiektywnego istnienia rzeczywi-stości, dochodzi do pojęcia „wiecznej świadomości”, która warunkuje „nieodmien-ność relacji” i dostarcza materiału dla jednoczącej rzeczywistość świadomości.

Choć, jak widać, greenowska krytyka założeń epistemologicznych Kanta nie jest bardzo rozbudowana, sam jej twórca uważał ją za miażdżącą. Z zarzutu dotyczącego niemożliwości utrzymania twierdzenia o równoczesnym istnieniu „prawdziwego” świata noumenów i świata fenomenów Green wyciąga wniosek o konieczności „he-glowskiej” modyfikacji filozofii Kanta. Oczywiste jest dla niego, że musi ona przybrać formę filozofii monistycznej, w której siłą twórczą i ostatecznym gwarantem istnienia rzeczywistości jest świadomość. Tu właśnie kryje się źródło greenowskiej koncepcji „wiecznej świadomości” jako rezerwuaru dla materiału, który podmiot poznający będzie porządkował za pomocą siatki relacyjno-kategorialnej.