• Nie Znaleziono Wyników

L ectio w klasztorze – cele i strategie czytania

n ormy I   wzory lektury w   środowIsku zakonnym

3. L ectio w klasztorze – cele i strategie czytania

P

rymat formacji religijnej nad intelektualną przekładał się na uznawane cele lektury i style jej odbioru. Za skuteczne narzędzie oddziaływania na czytają-cego uznawano książkę226, przy czym tekst kierowany do zakonnic powinien być przede wszystkim zrozumiały, a więc sformułowany w języku narodowym (stąd liczne przekłady) oraz zaopatrzony w niezbędne objaśnienia. Przykładowo, Woj-ciech Pakostka (Mesocheniusz) dzięki wieloletniej posłudze u benedyktynek w Chełm-nie sens swej pracy translatorskiej widział w takim przekazywaniu im zaleceń, „aby ob-fitowała w nich wszytka łaska” 227. Z tego powodu tak starał się przygotować przekład dzieła św. Jana Kasjana, by był on jasny, „i ci którzy czytać będą by też i najsłabszego dowcipu wszytko bez przykrości wyrozumieć mogli”. Z  tego zresztą powodu niektó-re fragmenty, „któniektó-re panieńskiemu czytaniu nie  służyły” pominął, odsyłając osoby zainteresowane do oryginału łacińskiego. Dodał także potrzebne objaśnienia do tekstu (z wyszczególnieniem „miejsc wątpliwych i nie barzo bezpiecznych” ) oraz odniesienia do  autorytetu Biblii (na marginesach)228. Podobnie postępowano w  przypadku trud-nych do zrozumienia miejsc Pisma Świętego: tłumaczono je wypowiedziami Ojców Ko-ścioła, podkreślając jednocześnie różnicę między lekturą słów, które prowadzą do zba-wienia a lekturą pism „filozofów abo ludzi świetckich…” 229. Lekturę miał też ułatwiać odpowiedni styl przekładu – prosty, z  użyciem słów potocznych. Podkreślał to  m.in.

Deodat Nersesowicz230 w translacji traktatu Lorenza Scupoli231, krytykując tych, którzy pisząc księgi, bardziej starali się rozumu swego pokazać dowcip, aniżeli tobie z pożyt-kiem twoim przysłużyć się, kiedy wymyślnemi trudnego stylu słowami zagęściwszy niewyrozumiałe dyskursy, miasto pomocy więcej w czytaniu pracy przydali, i tak mó-wiąc księgi jako byś jej nie miał 232.

Kompetencje lekturowe233 zakonnic były zróżnicowane. Świadomość tego mieli np. norbertanie, którzy przygotowując komentarz do reguły św. Augustyna, tłumaczyli się:

Ażeby to pisanie nasze do przeczytania, pojmowania i pamięci słabym głowom pa-nieńskim lepiej usłużyło, skrócieliśmy Autora szeroko i z wielkim rozwodem ten wy-kład swój piszącego 234.

Problemy polegały nie tylko na konieczności dokonywania skrótów, ale pojawiały się także w procesie translacji, gdyż niektóre słowa były „od zwyczaju polskiej mowy odległe”, stąd w  przekładzie „barzo by  głucho i  nieudatnie uchodziły i  do pojęcia nie tylko w prostych, ale w nikim zgoła nic by nie sprawiły” 235.

Jak już wspomniano, prawidłowemu odbiorowi tekstu służyły konkretne wska-zówki, dotyczące celu i  sposobu lektury, które należało „przeczytać, kto chce tych książek porządnie zażywać” 236. Często zamieszczano je w poszczególnych elementach ramy literacko -wydawniczej, bezpośrednio kierowanych do czytelnika237. Przykłado-wo, w  komentarzu do  reguły św. Augustyna znalazł się tekst precyzujący „Sposób czytania tej książki, osobliwie dla prostszych abo w sumnieniu bojaźliwych” 238. Zale-cano w nim „ostrożność w czytaniu”, możliwą do osiągnięcia dzięki uważnej lekturze:

Siostro moja w  czytaniu strzec się mocnie niepotrzebnej turbacyjej [tj. strapienia – J.G.] i  nie zaraz osądzaj się na  grzech śmiertelny, ale  dobrze i  wolnie zrozumie-waj, co  się pisze, a  to co tamże dalej przydają, pilnie i  bacznie czytaj albo słuchaj, gdyż tu jeden punkt drugi wykłada i objaśnia, a rzecz wszytka służy nie na turbowa-nie sumturbowa-nienia, ale na poznawaturbowa-nie turbowa-niewiadomych defektów i do potrzebnej na wiele rzeczy przestrogi239.

Równie aktywny, uważny sposób lektury nakazywano w nowicjacie: „Niech tę in-strukcyją jako najuważniej czytają i zachowują … chociażby … innych ksiąg do czytania nie mieli, tedyby dosyć z tej książki nauki do wykonania powinności swych mieli” 240.

W  przypadku problemów ze  zrozumieniem tekstu, zamiast „w  milczeniu gryźć się i  trapić bez potrzeby”, należało pokornie poprosić o  radę przełożonych lub  spo-wiednika. Za udzielone pouczenia trzeba było podziękować Bogu, odprawić pokutę oraz starać się o poprawę postępowania i o wytrwanie w dobrych postanowieniach,

[c]o czyniąc w gęstych [tj. licznych, częstych – J.G.] defektach w nadziejej nie upadaj, ale z nich do szczerej pokory i zniżenia samej siebie bierz ćwiczenie, za nie pokuty i umartwienia, a nawięcej woli dobrej poprawując, a na nieskończonej dobroci i pew-nej a pewi pew-nej opiece Pana Boga twojego nad duszą twoją wszytka się co namocniej fundując i na niej z gruntu [tj. zasady, fundamentu – J.G.] samego polegając241. Przekonanie o konkretnych, duchowych „pożytkach” z lektury wyrażono wprost w wierszu Do czytelnika Katolickiego:

Siła się rzeczy nauczyć możesz, Wianek różany dobrze umieć będziesz.

Sam tylko przydaj starania swojego, Łatwiuchny sposób życia pobożnego.

I męki Pańskiej wielkie tajemnice, Drogą śmierć jego obaczysz. Ciemnice Żywota twego będą wypędzone,

I wielkim światłem będą oświecone.

Usiłuj tylko, a tę księgę czytaj

Z pilnością i w niej wielkich skarbów pytaj242.

Motyw praktycznego wykorzystania czytanych tekstów powtarzał się zresztą wielokrotnie:

[p]ożytek Twój szczególny z czytania duchownego nie na tym zawisł, abyś słowa na-uczające kładł na pamięć, lecz żeby nauki i słów skutki w tobie zostały, to jest: abyś z nauki czystość wnętrzną i wolą gotową do pełnienia przykazań Boskich zawziął 243. Niezwykle ważne było odpowiednie nastawienie do lektury. O ile dla osób, które nie pojmują „słów własności i tajemnic” dany tekst mógł nie mieć znaczenia religijne-go, o tyle dla wiernych miał stanowić „pokarm i mannę niebieską” 244. Nieprzypadkowo św. Gertruda relacjonowała, że gdy prosiła Boga, aby zachował jej książkę od wszel-kiego błędu, wówczas Jezus uczynił nad  nią znak krzyża i  zapewnił, że  błogosławi wszystko, co w  niej napisano, i  by czytającym „z  nabożeństwem” służyła do  praw-dziwego zbawienia, „płodne uczynię wszystkie słowa tej książki … z  przymuszenia Ducha mego napisanej” 245. Dla osoby przystępującej do  czytania z  odpowiednim nastawieniem (z „miłości” i z „upokorzonym sercem” ) przewodnikiem i tłumaczem miał być sam Zbawiciel („Ja prawdziwie na łonie moim jakoby palcem mym własnym osobnie wszystkie mu pożyteczne rzeczy ukażę” i  „skutek Duszy jego zbawienny skutecznie mu wydam … obfity pożytek … żeby oni dostawszy stokrotnego owocu w księgi żywota wpisaniem być godnemi się znaleźli” 246). Obietnicę „zasmakowania”

w tekście i poznania „jako słodki jest Pan”, kierowano także do ludzi „prościejszych”, czyli – jak to określała św. Gertruda – „nie umiejących przez się samych pływać w rze-ce Boskiej łaskawości” 247.

Zaangażowanie woli i  „ducha”, niezbędne było zwłaszcza w  takcie czytania

„medytacyjnego”. Mikołaj z Mościsk w rozdziale „O sposobie medytowania abo bogo-myślności” swojej edycji reguły dla tercjarek dominikańskich podkreślał, że lektura ma wzruszać do „zbawiennego afektu i żądzej, bądź to miłości, bądź bojaźni Bożej, także do nienawiści ku grzechowi, strachu piekła” 248. Czytanie powinno być:

nie prędkie, ale  wolne, nie  niedbałe, ale  pilne, nie  długie, żeby dosyć, by  snadź nie brało siła czasu, a rzeczom pożyteczniejszym nie przeszkadzało, nie powierzch-nie też ma być, ale uważne. Bo gdy się w czytaniu poda jakieś znaczne miejsce, masz się zastanowić i  rozbierać: nie  tylko rozumem, ale  i  afektem, aby nie  tylko rozum karmił się czytaniem, ale  i  wola rozkoszowała i  zapalała się duchownym weselem i rozkoszą. Toż czytanie ma być nieme, ale odpowiadające, to jest, gdy się przyjdzie na jakie nabożne miejsce, odpowiedzieć trzeba Bogu, który przez ono czytanie mówi do człowieka249.

Lektura taka była nie tylko lekarstwem na rozproszenie, ale też pozwalała zreali-zować określone obietnice:

[w]nidź w to niebo ziemskie czytelniku, doznasz, czego ani oko twoje nie czytało, ani ucho nie słyszało, ani w sercu Twoim postało 250.

Jako podporządkowana rozważaniu, stanowiła jego „materię”. Praktyka polegała na ćwiczeniu pamięci, jako „podpory rozumu” (którego rolą było rozumienie i rozwa-żanie poznanej „materii” ), zgodnie z  porządkiem cogitatio, meditatio et contemplatio, choć pomocna była także wyobraźnia (podział ten wynikał z  koncepcji dwóch czę-ści duszy: wyższej – rozumnej i niższej – „czującej” 251). Nawet osoby, które dostąpiły pierwszego stopnia modlitwy mistycznej, powinny mieć książkę, dzięki której mogły się szybko skupić na Bogu252. Wieczorem należało przeczytać „punkta” rozmyślania, dobrze zapoznać się z odnośnym tekstem z Ewangelii, zapamiętać treść, a rano przy-pomnieć ją sobie na tyle dokładnie, by w czasie medytacji nie wracać do lektury. Pro-ponowano także prostszy sposób (zwłaszcza kobietom, zresztą odwodzonym od tej praktyki – „mieniąc, iż ich rzecz Pacierz mówić, i  Zdrowaś Maryja, a  kądzieli pilno-wać” 253). Polegał on czytaniu fragmentów, a następnie na rozmyślaniu, albo nad za-pamiętanym passusem, albo patrząc na  jego treść254. Podczas lektury „z  wielkim uważaniem i  powoli” należało dbać, by  dopasować tekst do  zakonnej kondycji oraz konkretnej sytuacji duchowej, czyli

[u]patrować, żeby się ten punkt do rozmyślenia brał, którem by się bardziej jej serce wzruszyło, do tego co widzi, żeby jej beło pożyteczne, abo od tego, co widzi, że jej jest szkodliwe, mając wzgląd i na pasyje, które potrzeba odwodzić od rzeczy docze-snych i  na cnoty, których by  do zabieżenia onej potrzebie najsposobniejszy najsku-tecznejszy [sposób – J.G.] mógł być255.

Czytanie poprzedzała i  kończyła modlitwa „wnętrzna”, angażująca „pamięć, wolę i rozum” 256. Jej prawdziwym „końcem” było jednak zastosowanie nauk w prak-tyce, gdyż tych, którzy tylko trawili czas na medytacjach, porównywano albo do żoł-nierzy, obiecujących sobie odwagę, lecz uciekających, gdy nastąpi nieprzyjaciel257, albo do osób śmiertelnie chorych, którym nie pomaga żadne lekarstwo258.

Pożytek z lektury można było zatem osiągnąć przez modlitwę:

[t]rzeba do tego Trójcę prosić Boga, żeby On sam mię nauczał przez te księgi, tego co chce żebym umiała i jako wola Jego259,

a następnie przez zwrócenie uwagi na swoją sytuację duchową

nawieść czytanie na swój pożytek do cnót abo do affektu, abo do spraw, które do po-stępku w doskonałości należą260

i praktyczne zastosowanie poznanej nauki:

kiedy afekt Pan Bóg da, przestać czytania, a bawić się [zajmować, skupiać – J.G.] koło afektu tego, żeby beł wieloraki, ale pobudzający do pokory, cierpliwości, miłości Bo-żej, abo inszych [spraw – J.G.] zgoła pożytecznych261.

Lekturę porównywano często do  uczty, bankietu, posiłku „tuczącego” duszę (a nawet sposobu jej „wychowania … na tej paszy duchownej” 262), nie tyle „dla nauki”, ile z zamiarem „zaprawienia obyczajów” i „nabycia pociechy duchownej” 263. Należa-ło w niej szukać nie umiejętności, lecz duchowego „smaku”, czyli „czerpać z czytania afekt i z niego czynić modlitwę, która by czytanie niekiedy przerywała” 264. Nagrodą za takie przyjmowanie „pokarmu” było na tym świecie odczucie słodyczy, a w przy-szłym – osiągnięcie zbawienia:

Tę moją książkę na tom na zewnętrznych piersiach moich wyraził, żebym wszystkie litery w niej napisane słodkością Bóstwa mego zewnętrznie przeniknął (jako jak naj-słodszy miód, sztuczkę świeżej kukiełki [bułeczki – J.G.] skutecznie przenika) aby każ-dy, któryby ją ku czci mojej z pokornym nabożeństwem czytał, w niej z tego dostąpił owocu wiecznego zbawienia265.

Uważano, że  czytanie „między zabawami żywota bogomyślnego policzone bywa” 266, ale  tylko wtedy, gdy towarzyszą mu motywacje odnoszące się do  sfery duchowej: „[a]le by też najwięcej i najlepsze rzeczy czytał, jeśli co nie szczerym umy-słem czyni, jednak mu czas ginie” 267. Choć sfery intelektualnej nie pomijano całkowi-cie, podkreślano, że „umiejętność, która dla cnoty opuszcza się, potym przez cnotę le-piej się znajduje” 268, twierdząc zresztą, iż ostateczne zrozumienie prawd duchowych, po przeczytaniu książki w kilka dni, możliwe będzie dopiero w wieczności269. Lekturę mającą na  celu jedynie uzyskanie wiedzy wyraźnie deprecjonowano. Czytelnik się-gający po tekst „pierzchliwą pobudzony wyniosłością”, mógł oczekiwać zawstydzenia i kary270, a sytuację, „kiedy czytają księgi duchowne barziej aby się wiedziało, aniżeli żeby się czyniło” 271 uznawano za wyraz śmiertelnej choroby. Przestrzegano, że „jeśli ciekawym tylko i  dumnym będziesz” 272, „miód słowa Bożego” zamieni się w  truci-znę, a  Pismo „z  chleba w  kamień” 273. Lektura miała rozpoczynać się od  pokornego uznania, że bez pomocy „z nieba” nie można zrozumieć nawet najłatwiejszego słowa, a wszystko jest darem Boga. Z tego powodu poprzedzała ją modlitwa, wynikająca z uznania potrzeby mądrości i światła w „uważaniu” rzeczy duchownych:

[d]la chwały tedy twojej Panie mój umyśliłem się nieco zabawić czytaniem Pisma świętego, pragnąc abym przez nie … jako narychlej przyjść mógł do poznania mnie sa-mego i ciebie mój Boże … pomóżże mi mój Panie, a nie daj próżną odchodzić od tego stołu dusze mojej. Otwórz zmysł wnętrzny i umiejętnością duchowną napełnij mnie

… daj mi … to co czytać będę wyrozumieć, rozumiejąc pamiętać, pamiętając wypełniać, wypełniając pokornym i statecznym być aż do śmierci274.

Podziękować Bogu należało także po lekturze, „rozumiejąc że to on dla pozyska-nia dusze twojej napisać rozkazał” 275 i prosząc go o błogosławieństwo w wypełnianiu opanowanych treści. Z takim nastawieniem powinno się podchodzić do każdej książki, by zyskać nie „poważanie u ludzi”, ale doświadczyć miłości Boga i poznać samego siebie.

Lektura miała się odbywać w  wyznaczonym czasie, ponieważ czytanie „jakoby z przypadku nalezione” nie buduje, lecz czyni „niestateczną duszę” 276. Powinno być także połączone z modlitwą i pracą ręczną oraz „przeplatane” pisaniem, gdyż zbyt długie trwanie przy lekturze spowoduje, że „prędko zgnuśniejesz i pożytku mieć żad-nego nie będziesz”, nasyciwszy się „aż do obrzydzenia” 277. Należy się do niego stopnio-wo przyzwyczajać, gdyż „z codziennego czytania cokolwiek na każdy dzień w żołądek pamięci wpuścić potrzeba, co by  się skuteczniej trawiło a  wzgórę powrócone czę-ściej się przeżuwało, co by się przedsięwzięciu zeszło, intencyjej pomocą było i coby zabawiało umysł, żeby mu nie smakowało o nie przynależących rzeczach myślić” 278. Powolną i niezbyt długą lekturę „ksiąg nabożnych”, przeplataną ręczną pracą i modli-twą, zalecano zwłaszcza osobom „słabszym” (gdy „wiatr Ducha świętego poszczęści, bawić się póki czujesz smak, a zdrowie służy” )279.

Kolejne zalecenie dotyczyło planowego doboru tekstów

pierwsza, aby to  czytanie było uważne i  na urząd wybrane i  sporządzone, a  niech nie naśladują owych, którzy żadnego porządku w czytaniu nie zachowują, ale co się im podoba, albo co trafunkiem znajdą, to radzi czytają, którym nie smakuje nic, jeno co nowego i niezwyczajnego, zwyczajne bowiem rzeczy choćby by najpożyteczniej-sze, ciężko im czytać280.

Zgodnie z przyjętym celem lektury należało więc

pewne i wybrane księgi albo autory sobie naznaczyć, a nie którykolwiek do rąk przyj-dzie, dlatego nie trzeba się tak dalece starać o wiele ksiąg i autorów, ale trochę i wy-branemi i dobremi niech się kontentuje: obciąża uczącego się tłum … a nie naucza, i daleko lepiej nie wiele się trzymać Autorów, aniżeli po wielu błądzić281.

Przekonywano przy tym, że nie należy dążyć do przeczytania wszystkiego niewielką szkodę odniesiesz, jeżeli nie  wszystkie księgi przeczytasz. Nieskończona jest liczba ksiąg, ty nie szukaj rzeczy nieskończonych, albowiem gdzie końca nie masz, tam odpoczynek być nie może282.

Wybór odpowiednich autorów dowodził doświadczenia i  obycia czytelniczego, gdyż ten, który „po trosze w tych i owych [książkach – J.G.] czytając … nigdy żądane-go ze wszystkich nie odniesie pożytku”. Taka lektura nie tylko „omierznie”, ale co naj-ważniejsze – nie  przyniesie efektu i  z  „zaczęcia pobożnego końca niechwalebne-go” będzie się można doczekać283. Podkreślano też, że  wartość tekstu nie  polega

na „gładkich i wybornych” słowach, gdyż „proste i grube” mogą się okazać cenniejsze, podobnie jak lekarstwo, które nie zawsze smakuje. Osoby, które nie są tego świado-me, porównywano do „tych, którzy polując na jelenie, chwytają motyle lub zamiast jabłek zbierają liście” 284.

Radzono poza tym, by w jednym dniu nie czytać kilku książek i zwracano uwagę na to, by śledzić tekst zgodnie z jego układem, „czytanie bowiem na wyrywkę i tra-funkowe bardziej rozprasza ducha niźli go skupia i pomnaża” 285. Nie należało pomi-jać fragmentów czytanych prac i skupiać się tylko na tym, co uznano za ważniejsze czy bardziej interesujące286, choć oczywiście ocena taka mogła ułatwić przyjęcie pew-nych myśli za podstawę rozważań i modlitwy.

Propagowano lekturę uważną:

Wam tu wypisuję niektóre śrzodki. Czytajcież je z taką pilnością i uwagą, jako więc ubogi dłużnik zwykł wartować i czytać regestra i pisma swoje, w których spodziewa się znaleźć wypłatę i uwolnienie swoje287.

W celu dobrego zrozumienia i pełnego przyswojenia tekstu („aż dobrze zrozumie

… potym niech  powoli, porządnie i  dyskretnie się w  nich [poznanych treściach] ćwi-czy” )288 zalecano też kilkakrotne jego przeczytanie („raz, drugi i piąty” ). Choć oczywi-ście najważniejszy był duchowy pożytek z lektury289, to dzięki powtórzeniom można było także opanować tekst pamięciowo:

wszystka prawie historyja żywota Chrystusa Pana … na oczach prawie stanie i za czę-stym odprawowaniem tego Różańca tak się w serce wpoi, że i bez książki a pod czas i po ciemku ta usługa N. Pannie będzie się mogła pożytecznie odprawować290. Niektóre typy prac były na wielokrotną lekturę szczególnie podatne:

mają nauki duchowne tę tajemną moc w sobie … iż jako się nigdy pismem tak wypra-wić nie mogą, żeby już nie było co o nich więcej pisać, tak też i czytanie ich nasycić prawdziwego miłośnika duchowieństwa nie może, gdyż smaku ich sama częstość za-bawiania się jemi przysparza291.

Zresztą „[p]ożytki w  tych tak wielkie widzieć się dały, że  je niektóre zgroma-dzenia zakonne za  ustawy do  czytania przyjmowały” 292. Należało więc traktować je jak  „zwierciadła”, służące nie  tylko do  sprawdzenia stanu własnego rozwoju du-chowego, ale także do (dokonywanej z Bożą pomocą) korekty zachowania, zgodnej ze wskazaniem: „czytaj, przeglądaj się w tych jako najczęściej, a co wyczytasz, proś Boga, aby Ci to dał wypełnić” 293. Funkcje te szczególnie dobrze pełniło piśmiennictwo o charakterze biograficznym i hagiograficznym. Przykładowo, celem popularnego ży-wota Róży Marii Serio (opublikowanego w siedmiu edycjach, w tym w 1745 r. po pol-sku) było nie  tylko opisanie życia przeoryszy, ale  przede wszystkim to, by 

odbior-ca „w tym czytaniu nie tylko doskonały postępek w cnotach tej Sługi Bożej uważył, ale oraz przez to samo zachęcił się do naśladowania onej” 294. Wymieniane w tekście

„pobudki” do pożądanego zachowania miały sprzyjać ćwiczeniu się w nabywaniu cnót i orientacji w stanie duszy, a także przekonywać, że w każdych czasach można dojść do doskonałości295.

Polecany sposób lektury przewidywał sensualny stosunek do  dzieła: najpierw współuczestniczenie w  opisywanych w  nim wydarzeniach („jeśli bowiem spółboleć i cierpieć będziemy, społem także uwielbieni będziemy” ), a następnie kolejno: wycią-gniecie z  nich nauki („Abyś wielu nauczył się rzeczy… abowiem Chrystus nasza jest umiejętność. I krzyż Chrystusów nie tylko jest łóżeczkiem umierającego, ale też katedrą nauczającego” ), pokutę, naśladowanie Boga oraz zasługę („Abyś sobie zasług przyczy-nił. Więcej bowiem z tego jednego, nabożnego i pilnego czytania zasług, aniżeli z czę-stych postów abo ciała, chociaż do krwie biczowania i codziennego śpiewania przybę-dzie” ), wreszcie wdzięczność za dobrodziejstwa, wzrost wiary i nadziei, „abyś snadniej otrzymał, o cokolwiek Boga prosić będziesz” 296.

Aksjologicznie motywowane instrukcje odbioru tekstów oraz  inne nauki odno-szące się do lektury przybierały nawet formę podręcznika. W przeznaczonym dla kar-melitanek bosych polecano np., że  po pierwsze należy odpowiednio wybrać tekst,

„a nie którykolwiek do ręki przyjdzie”, pamiętając przy tym, że zakon

nie jest szkołą teologii albo filozofii, ale nauki chrześcijańskiej. Nie przyszłaś na próż-ność, na nauki i umiejętności świeckie, ale na ćwiczenie i pobożnego życia świątobli-wość, dlatego zgadzające się z powołaniem twoim księgi masz obierać sobie297. Po drugie, lektura ma być umiarkowana, „z uważaniem, a nie z przewracaniem wielu kart”, której koniec nie ma być „fatygacją albo zmordowaniem się”. Po trzecie, ważne jest odpowiednie nastawienie do tekstu – z „pokornym umysłem”, gotowym na Bożą naukę i oświecenie, dlatego lekturę ma poprzedzać modlitwa:

Panie Jezu Chryste otwórz usta i oczy serca mego do słuchania i pojęcia słów Twoich i wykonania woli twojej Panie298.

Po czwarte, istotne jest, by umieć oprzeć się „gnuśności” :

Kiedy do  czytania usiędzie gnuśny, zaraz poczyna ziewać i  drzymać, oczy od  książ-ki odwracając i  na ścianę patrząc, znowu skoro trochę poczyta, przewraca kartę

Kiedy do  czytania usiędzie gnuśny, zaraz poczyna ziewać i  drzymać, oczy od  książ-ki odwracając i  na ścianę patrząc, znowu skoro trochę poczyta, przewraca kartę