• Nie Znaleziono Wyników

n ormy I   wzory lektury w   środowIsku zakonnym

4. Pareneza lektury

K

ompendium wiedzy na  temat stylu lektury zalecanego zakonnicom sta-nowi przywoływany już w pracy poradnik Błażeja Ursowity Sposób y nauka duchowna czytania ksiąg naboznych y  Rozmyślania, do  postępku duchownego Tak zakonnym iako y  świetckim ludziom barzo służąca y  potrzebna300. Przygo-towanie „nauki o czytaniu i rozmyślaniu”, zebranej z „ksiąg nabożnych”, zleciła spo-wiednikowi301 Dorota Kątska, ksieni klasztoru norbertanek na  Zwierzyńcu. Adre-sata i  cel lektury (oświecenie rozumu, broń przeciw pokusom, środek dostąpienia cnót) autor określił w tytule dzieła oraz w przedmowie (kierowanej do przełożonej).

Na antycypowanego odbiorcę wskazywał też tekst do czytania – Pismo Święte. Urso-wita podkreślał, że  lektura Biblii zawsze odbywa się w  obecności Ducha Świętego, jest listem od Boga (który człowiek niech „zaraz czyta i przez rozmyślanie uznawa, i uważa, czego Pan po nim chce i potrzebuje” )302, pokarmem, napojem i lekarstwem dla  duszy303. Uczestnicząc w  duchowym bankiecie, czytelnik dostaje odpowiednią dla niego potrawę „wszelakiej słodkości i rokoszy napełnioną”, podobnie jak Izraeli-ci otrzymali mannę na pustyni304, „w czytaniu bowiem Pisma świętego każdy wedle potrzeby swej, obfitość potraw rozmaitych, duszy należących, znajdzie” 305. W owym

„posiłku duchownym” gościem jest dusza, pokojem Biblia, pożywieniem zaś konkret-ne słowa (mleko dla rozpoczynających drogę doskonałości, jarzyny dla chorych, chleb na umocnienie, manna to rozkosze kontemplacji, a miód – słodycz wymowy Boskiej itp.)306. O ile pokarm służy zachowywaniu przykazań, o tyle napoje (wino307) oznacza-ją wyższy stopień pragnienia doskonałości, przekładaoznacza-jący się na  nabożeństwo, mo-dlitwę i kontemplację. Z kolei celem duchowego lekarstwa jest kierowanie do „rze-czy niebieskich”, z ziemskich tylko „pożytek przyjmując”. Stąd podręcznik, w którym mistrzem jest sam Bóg, stanowi instrukcję stosowania „leków” („naukę dla nieświa-domych, jak Pisma św. zażywać”)308. Jej adresatem jest każdy chrześcijanin, dążący do osiągnięcia doskonałości, bez względu na stan i płeć:

Niech cię to nie obraża czytelniku miły, że się różności osób w piśmie położyły.

Gdyż mąż i białagłowa jeden to jest człowiek, Dusze też każdego równy jest jeden wiek.

Tak to do męża służy jak i do białychgłów, Nie upatrujże osób, lecz raczej pilnuj słów:

Ta omyłka obrazy Bożej nie zaciąga, Ale ciebie do tego, co tu jest pociąga.

Abyś to mógł zachować, coć się napisało, I do czegoć się pewną drogę pokazało.

Wiersz kończy zachęta do starania się o osiągnięcie życia wiecznego, wraz z proś-bą o życzliwe przyjęcie pracy tłumacza:

Chwal tylko Pana Boga i miej serce czyste, To będziesz miał po śmierci niebo wiekuiste.

To pierwsze pisanie me racz za wdzięczne przyjąć.

Ucieszę cię czym inszym, potym dłużej żyjąc309.

W  przedmowie (k. nlb.  14–18) Ursowita przeciwstawił mądrość „filozofów, po-etów, krasomówców” 310 i ich znajomość wszystkich stworzonych rzeczy (która może szkodzić, a nawet – bez miłości Boga – przynieść potępienie) – mądrości „niebieskiej”, która „zmysł zaostrza, rozum rozmnaża, oziębłość zagrzewa, gnuśność i ociężałość odpędza, ogień nieporządny w ciele gasi, łkanie i wzdychanie wzbudza, łzy wyciąga, modlitwę smaczną czyni, rozmyślanie rozraża, Bogu nas bliskimi czyni, bo gdy czy-tamy, Duch święty do nas mówi” 311. Wyrazem dbałości o zbawienie jest zrozumienie Pisma Świętego, które „czegokolwiek naucza, jest prawda, cokolwiek rozkazuje, jest dobroć, cokolwiek obiecuje, jest szczęście” 312. Pozwala ono zarazem poznać samego siebie i uczy mądrości: „miłuj tedy czytanie ksiąg nabożnych … a występków cielska i świata nie będziesz miłował.” 313 Przede wszystkim słowo Boże i księgi nabożne sta-nowią więc pewny środek oceny i poprawy własnego rozwoju duchowego:

używaj czytania ksiąg nabożnych, miasto zwierciadła, to, co jest występnego w  sobie karząc, a co dobrego i pięknego zachowując … I gdy to zwierciadło przed oczy wnętrzne sobie wystawiamy, twarz swoję duszną przeglądamy, gdzie poznawamy, jakośmy wiele w doskonałości postąpili, abo jakośmy wiele opuścili, i jak dalekośmy zostali i odstąpili314. Celem lektury jest nie  tyle erudycja (choć czytanie „rozum umysłu oświeca” ), ile odwodzenie od „próżności świata” i kierowanie się do Boga. Naturalna wydaje się zatem kończąca przedmowę modlitwa o:

uciechę w czytaniu ksiąg nabożnych, co by wszytka tęskliwość od ciebie odszedłszy pragnienie miłości Bożej z czytania przyszło i serce twoje od ziemskich rzeczy odcią-gnąwszy, o rozmyślania je rzeczy niebieskich i do nabycia cnot świętych zapalałoby i pobudzało315.

Ursowita podzielił podręcznik na dwie zasadnicze nauki, liczące odpowiednio 13 i pięć rozdziałów (o numeracji ciągłej)316. Rozdział pierwszy części pierwszej „nauki

duchownej o  czytaniu ksiąg nabożnych” zawierał rozważanie „skutku i  mocy” czy-tania Pisma Świętego. W konkluzji autor uznał, że – wzorem św. Antoniego – można dojść do doskonałości, traktując jak księgę całą naturę, lecz to czytanie wskazuje cel postępowania, zarówno intelektualny, jak  i  duchowy, wzbudzający żarliwość i  od-mianę dotychczasowego życia. Za przykład posłużyło mu nawrócenie św. Augustyna, opisane i cytowane z jego Wyznań.

Rozdział drugi odnosił się bezpośrednio do lektury „ksiąg nabożnych” jako powin-ności osób zakonnych. Jej celem jest nie tylko nauka „rzeczy Boskich”, ale osiągnięcie

„smaku rzeczy niebieskich”, czyli upodobania w sprawach będących treścią ich powo-łania. Z  tego powodu lekturę poprzedzała modlitwa, a  przykład gorliwości w  tym zakresie mieli dawać przełożeni. Ponieważ Słowo Boże stanowi dla nich chleb, posi-lający serce, stąd mają się sami uczyć tego, co innym przekażą, a  braki w  tej dzie-dzinie uznał Ursowita za „szpetną nieumiejętność”, która nie podlega tłumaczeniu i wybaczeniu317. Zacytował on następnie fragment statutów kapituły generalnej swo-jego zakonu, uchwalonych w  1618 r., odnoszący się do  miejsca lektury w  życiu nor-bertańskim. Zalecano w nim „czytanie” 318 przed posiłkami: obiadem, około godz. 11 („niechaj się bracia i siostry czytaniem ksiąg nabożnych abo rachowaniem sumnienia, abo też tym, co czytali rozbieraniem i rozmyślaniem bawią” ) i wieczerzą319.

Rozdział trzeci precyzował w 10 zasadach charakter lektury w środowisku zakon-nym („Jakim sposobem czytać księgi nabożne” ). Początkowymi etapami były dwie modlitwy oraz  wyobrażenie aktu czytania jako rozmowy z  Bogiem. Modlitwom przed  lectio divina powinny towarzyszyć określone postawy ciała i  gesty (klęczenie, znak krzyża). Modląc się, proszono o „otworzenie uszu i oczu serca” oraz „oświecenie”

rozumu, by słuchanie, rozumienie i realizacja słowa były „na chwałę Bożą” i służyły zbawieniu duszy: „nie przeto abym był uczonym i za uczonego miany, ale raczej abym cię miłował” 320. W  tym celu należało oddać Bogu pamięć, Synowi rozum, a  Ducho-wi ŚDucho-więtemu – wolę. Lektura podejmowana w obecności Bożej („nie tylko dla nauki, ale też na wzruszenie ducha” 321) nie miała charakteru autonomicznego, lecz wpisywa-ła się w inne dziawpisywa-łania stanowiące element życia zakonnego (np. wypełnianie ślubów, rachunek sumienia, opus Dei).

Czytanie, traktowane jako jedna z  prac (ćwiczeń klasztornych) powinno objąć wszystkie władze zakonnika, podporządkować je osiągnięciu założonego celu. Słu-żyło temu wyobrażenie (zobaczenie) Boga, mówiącego przez Ducha Świętego „w tej książce, którą otworzysz do czytania” 322. Czytać należało powoli, rozważając każdą sentencję, „smak duchowy pojmując aniżeli naukę i umiejętność” 323. W tej konwen-cji lektury–posiłku, osoba czytająca „prędko i  ledajako” to  pielgrzym widzący wie-le gospód awie-le  nieznający żadnej; połykane wie-lecz niesmakowane pożywienie; szczep często przesadzany, który nie rośnie. Odbiorca taki co prawda osiąga naukę, lecz bez duchowej korzyści; wartością nie jest bowiem sama wiedza, ale jej praktyczne wyko-rzystanie, „bo pożytku nie masz żadnego, gdy człowiek wie, a nie czyni” 324. Przykła-dowo, efektem lektury prac hagiograficznych powinno być naśladowanie świętych, dające naukę postępowania w  cnotach, obronę przed  pokusami grzechu, pragnie-nie nabożeństwa, ochronę przed  próżnowapragnie-niem, dar rozeznawania dobra i  zła325.

O  preferowaniu utylitarnego charakteru lektury świadczyła też kolejna wska-zówka, by nie czytać zbyt wielu książek, „aby nie przyszło do spracowania” 326. Prze-cież gleba zbyt intensywnie nawożona może wydać mały plon, a zbyt obfity posiłek prowadzić do przejedzenia. Konkluzją było przekonanie, że „tak nie ten [jest – J.G.]

zdrowy na duszy, który wiele umie, ale który to, co czyta pełni i czyni” 327. Zgodnie ze szkołą monastyczną, niezbędnym dopełnieniem lektury328 było rozmyślanie, które

„sprowadza” pokój, pokorę, cierpliwość, posłuszeństwo, miłość bliźniego, umartwie-nie siebie, zachowaumartwie-nie milczenia, czyli te cnoty i zachowania, które były szczególumartwie-nie cenione w życiu zakonnym. Skutkiem lektury zamiast manifestowania osiągniętych umiejętności, miał być „zapał w wypełnianiu powinności, bo próżne czytanie próżne myśli rodzi a  nie buduje” 329. W  ten sposób myślenia wpisywała się końcowa modli-twa dziękczynna „za oświecenie rozumu i za wzruszenie wolej do dobrego”, z prośbą o pomnożenie dobrego330.

W rozdziale czwartym Ursowita dokładnie omówił problem rozmyślania i modli-twy jako niezbędnych elementów towarzyszących lekturze („Jako rozmyślanie i modlitwa są potrzebne do czytania” ). Nawiązał przy tym do koncepcji „drabiny ludzi zakonnych” św. Bernarda: czytanie – rozmyślanie – modlitwa – kontemplacja, w któ-rej akt lektury stanowił szczebel najniższy („ziemski” ), a  kontemplacja najwyższy.

Według autora Sposobu y nauki… czytanie to „pilne uważanie Pisma św.”, rozmyślanie to „pilne pracowanie umysłu, szukanie zakrytej prawdy”, modlitwa służy oddaleniu złego a dostąpieniu dobrego, kontemplacja zaś to „zatrzymanie myśli w Bogu” 331.

Kolejne stopnie doskonałości omówił on w rozdziale piątym, wykorzystując różne porównania, np. do drzewa (wówczas czytanie to „martwa skóra”, rozmyślanie – „śro-dek”, modlitwa – proszenie o to, czego się pragnie, kontemplacja – „ukochanie dostą-pionej słodkości” ), posiłku (wtedy lektura to  twardy pokarm, rozmyślanie – żucie, modlitwa – szukanie smaku, kontemplacja – sama słodycz, dająca posiłek), a także drogi (wówczas czytanie „słodkości błogosławionego żywota szuka. Rozmyślanie znajduje. Modlitwa prosi. Kontemplacyja smaku zażywa” ). Odwoływał się również do  obrazów ewangelicznych (Mt 7,7) – „Szukajcie czytając, znajdziecie rozmyślając.

Kołaczcie prosząc, a będzie wam otworzono w kontemplacyjej” 332.

W  rozdziale szóstym Ursowita zajął się porządkiem rozmyślania. Pozwala ono przekroczyć poziom słów, „czytać bowiem tak dobrym jako i  złym pospolita jest”, gdyż mowa jest dana wszystkim, w  przeciwieństwie do  mądrości Bożej. Medytacja pozwalała skupić się na istocie (głębi) tekstu, podlega wówczas odpowiedniemu ćwi-czeniu333, np. czytając o czystości, najpierw rozważano teksty Pisma Świętego („gdy mi łamiesz chleb Pisma ś.” ). Z  lektury tej miało wyniknąć pragnienie oglądania Boga („już  nie  w  martwej skórze litery, ale  w  smaku wiadomości” 334), a  środkiem do  osią-gnięcia tego celu było nabycie pożądanej cnoty, czego jednak nie można było osiągnąć własnymi siłami:

jakoby ją mógł mieć u siebie, nie znajduje i czym więcej o niej myśli, tym jej więcej pra-gnie. Gdy przykłada rozmyślania, przykłada żałości, że pragnie słodkości, którą mu roz-myślanie pokazuje być w czystości serca, ale jej nie smakuje. Nie jest to bowiem czytają-cego i rozmyślajączytają-cego uczuć tę słodkość, jeno ażby to było dano od Pana Boga335.

Z uznania marności własnej kondycji pochodziła pokorna modlitwa, opisana w roz-dziale siódmym. Jej rola wynikała z  przekonania, że  prawdziwą mądrość daje Duch Święty, a wspomniane wcześniej pragnienie poznania Boga może być zaspokojone do-piero na etapie kontemplacji (omówionej w rozdziale ósmym), gdy człowiek staje się

„wszytek jako duchowny” 336.

Rozdział dziewiąty zawierał omówienie skutków każdego ze wskazanych wcześniej stopni. Według Ursowity są one ze sobą powiązane, czyli czytanie nie ma sensu bez roz-myślania, stanowiąc pokarm, który nie został „przesłany” do serca (tekst jako zwiercia-dło). Także rozmyślanie bywa niepożyteczne, jeśli nie „weźmie nauki” z czytania lub słu-chania, lektura stanowi bowiem fundament, dostarcza „materii”. Rozmyślanie pozwala na znalezienie „zakopanego skarbu” (Mt 13,44), czyli Królestwa Bożego, ale pod warun-kiem modlitwy i kontemplacji, gdyż człowiek nawet wiedząc co czynić, bez łaski Bożej nie może tego zrealizować. Czytanie jest zatem ćwiczeniem zewnętrznym (stopień osób zaczynających drogę doskonałości), rozmyślanie – wewnętrznym (stopień postępują-cych), modlitwa dowodzi pragnienia (stopień „pobożnych” ), a  kontemplacja przekra-cza wszelkie „wyrozumienie” (stopień błogosławionych)337. Dodatkowo lekturę należy łączyć ze „słuchaniem” mistrzów duchownych, zwłaszcza zaś Jezusa, a przykład Sama-rytanki (J 4,5–42) pokazuje, jak słuchanie Jego słów i ich rozmyślanie pobudza do modli-twy. Konkludując, autor stwierdzał:

czytanie bez rozmyślania jest suche, rozmyślanie bez czytania mylne i  błędliwe.

Modlitwa bez rozmyślania jest oziębła. Rozmyślanie bez modlitwy jest niepożyteczne.

Modlitwa z  nabożeństwem kontemplacyjej nabywa, kontemplacyjej dostąpienie bez modlitwy abo rzadkie, abo cudowne338.

W rozdziale dziesiątym Ursowita skupił się na przeszkodach utrudniających doskona-lenie duchowe, takich jak: próżność, ułomność i słabość (mizerna i nędzna) oraz próżność światowa (winy i kary godna). Szczególnie piętnował sytuację odwrócenia się od Boga po doświadczeniu Jego bliskości. Pomocą powinna być kontemplacja Chrystusa:

Onci niechaj będzie pokarmem i napojem, słodkością i pociechą twoją, miodem twoim i pragnieniem twoim, modlitwą i kontemplacyją twoją, żywotem, śmiercią i zmartwych-wstaniem twoim339

– zwłaszcza ukrzyżowanego (rozdział jedenasty), zmartwychwstałego (rozdział dwunasty) oraz „wedle Bóstwa” (rozdział trzynasty), pozwalająca skupić myśli i pragnienia na Bogu.

W kolejnych rozdziałach („nauki drugie o czytaniu” ) Ursowita odwoływał się głów-nie do dzieła św. Bernarda. W rozdziale czternastym340 omówił jego wskazania. Zgodnie z nimi lektura powinna być codzienna, uczyć sposobów postępowania, modlitwy oraz pro-wadzić do życia „pracującego jako i bogomyślnego”. W połączeniu z modlitwą stanowi ona duchowy oręż (2 Kor 10,4–5): o ile czytanie uczy postępowania, o tyle modlitwa „uwal-nia” od grzechów, razem zaś pozwalają trwać w Bożej obecności341. Dalej autor tłumaczył,

że modlitwa polega na „podniesieniu” serca do Boga, a nie na „ruszaniu warg”, może być nawet bez słów, bez przestanku, a w zakonie powinna być prowadzona w wyznaczo-nym czasie: modlitwa przed czasem to opatrzność, o czasie – posłuszeństwo, po czasie – niedbalstwo342. Uznał następnie, że w czasie modlitwy rozmawiamy z Bogiem, a w trak-cie czytania – Bóg „z  nami mówi”, wówczas także „uczymy się co  czynić, czego [się]

strzec i dokąd ciagnąć [tj. zdążać – J.G.] mamy” 343. Dopiero czytanie i modlitwa razem stanowią „zbroją na zwyciężenie czarta”.

W rozdziale piętnastym Ursowita zamieścił uwagi św. Bernarda dotyczące modli-twy, prowadzenia rozmyślania (z podziałem na osiem punktów), ślubów zakonnych oraz naukę o rozeznawaniu myśli (za dobre uznał dotyczące Boga, Jego męki, godziny śmierci, Sądu Ostatecznego, piekła, raju, przykazań).

Ostatnim tekstem (niewymienionym w rejestrze) były reguły św. Bernarda, odno-szące się do  doskonałości duchowej, czyli 1. Pokora, 2. Żal za  grzechy, 3. Ubóstwo, 4. Posłuszeństwo, 5. Miłość bliźniego, 6. Niesądzenie bliźniego, 7. Radość z jego dobra, 8. Miłość Boga albo dla  Boga, 9. Obecność Boga w  sercu, 10. Świadomość Bożych dobrodziejstw344.

W  zakończeniu swych rozważań autor podkreślał, że  szczególną troską osób zakonnych powinien być pożytek z lektury. Można przypuszczać, że uwagi jego wyni-kały z praktyki życia w tym stanie. Dotyczyły one zasad doboru książek pod wzglę-dem treści i postulowanego celu lektury:

księgi łatwe do wyrozumienia, a nie trudne, dla tego, że trudne księgi więcej głowę zmogą i  złamią, niżeli zbudują, więcej zaszkodzą do  rozmyślania, aniżeli pomogą.

Bywają bowiem księgi takowe, które czytelnikowi uciechę powierzchowną czynią, ale  wewnątrz na  duszy żadnego zbudowania nie  przynoszą, ale  i  owszem więcej umysł zarażając, szkodę na duszy czynią. Bo czasu modlitwy abo duchownego roz-myślania niepotrzebne rzeczy na pamięć z tego, co czyta przychodzi345.

Odnosiły się też do sposobu pisania („nie upatruj wyborności słów, ale pożytku duchownego” ), formalnych cech druków (nie lekceważ „małej książeczki, bo może w sobie mieć wielki skarb, jak drogie perły chowane w małej krubce” ) oraz do auto-rów tekstów (nie analizuj ich „zacności”, gdyż Duch Święty niekiedy i „prostaczkom pokazywał głębokie tajemnice” ). Na koniec spowiednik pouczał, że należy dostoso-wywać swe nastawienie lekturowe do tematyki czytanego tekstu: jeśli czytasz o raju – to  czytaj z  „wesołym animuszem”, jeśli o  piekle – „z  umysłem frasobliwym”, jeśli o rozmyślaniu – „z wielkim pragnieniem, abyś afekty i wolą do tego pobudził, coć roz-myślanie pokazuje” 346.

Choć praca Ursowity nie  była z  pewnością dziełem oryginalnym, lecz kompi-lacją, to  stanowiła jednak podsumowanie poglądów na  temat norm lektury obo-wiązujących ówcześnie w środowisku zakonów żeńskich. Dlatego warto ją choćby ogólnie porównać z  innymi, przed  i  potrydenckimi traktatami, odnoszącymi się do tej problematyki.

Praca włoskiego jezuity Francesca Sacchiniego De ratione libros cum profectu legendi libellus347 już od pierwszego wydania w 1613 r. stała się najpopularniejszym poradni-kiem dla czytelników, wskazującym drogę do „wykształcenia i cnoty”. Jej liczne edycje i przekłady (polski wydany w 1619 r.) świadczą o tym, że skodyfikowany przez jezuitę modus legendi był reprezentatywny dla siedemnastowiecznej kultury czytania. Niewąt-pliwie zasadnicza różnica między normami lektury formułowanymi przez Sacchiniego i Ursowitę wynikała z tego, że miały one regulować praktyki innych grup odbiorców.

Pierwszy z  nich tworzył je na  użytek uczniów szkół jezuickich, drugi – osób zakon-nych, zwłaszcza norbertanek. Sacchini był rzecznikiem humanistycznego systemu wykształcenia, który miał na  celu formację moralną i  intelektualną (czytanie eru-dycyjne) oraz  ćwiczenia retoryczne (funkcja imitacyjna)348. Ursowita zaś traktował czytanie przede wszystkim jako jeden z  podstawowych etapów formacji ducho-wej, służącej oddawaniu chwały Bogu (lectio divina) i podporządkowanej celowi vita contemplativa349 (stąd ponad połowa jego zaleceń odnosiła się do kolejnych etapów doskonalenia się). Z przyjętych przez przez obu autorów założeń wynikało odmienne pojmowanie metod osiągania duchowego pożytku z lektury, choć obaj uznawali je za najważniejszy czynnik, decydujący o przebiegu i istocie aktu czytania.

Obaj autorzy rozpatrywali przede wszystkim inne okoliczności lektury: Sacchini proponował poświęcić na  nią wolny czas, w  klasztorze zaś wyznaczało go ustawo-dawstwo. O ile jezuita polecał teksty niewielu (choć najlepszych) pisarzy, co wynikało z  przekonania o  powtarzaniu się proponowanych czytelnikowi treści, o  tyle norber-tanin widział w czytaniu „duchowy posiłek”, z czego wynikał staranny dobór utwo-rów – pewne deprecjonowanie tekstów klasycznych (uznawanych za mądrość „świa-tową” 350), preferowanie Pisma Świętego, prac „nabożnych” (których autorzy powinni być „mądry” według kryteriów „Bożych” ) oraz częste powoływanie się na autorytet Ojców Kościoła i Zakonodawców. Wspólne dla obu podręczników były za to postula-ty: pamięciowego opanowania tekstu (choć u Sacchiniego wspomaganego notatkami, a u Ursowity polegającego na powtarzaniu wybranych fraz351), czytania w odpowied-niej kolejności (od początku do końca, ze znajomością struktury książki), a także lek-tury wielokrotnej, uważnej i starannej, uzupełnionej na końcu medytacją. Jeśli jed-nak w kształceniu humanistycznym służyła ona utrwaleniu wiedzy i jej poprawnemu zrozumieniu, to  w  klasztorze była wykorzystywana do  skupienia się na  „pożytku”

z lektury. Podobnie według opata benedyktyńskiego

[p]ożytek twój szczególny z czytania duchownego nie na tym zawisł, abyś słowa zna-czące kładł w pamięć, lecz żeby nauki i słów skutki w tobie zostały, to jest abyś z nauki czystość wnętrzną i wolą gotową do pełnienia przykazań Boskich zawziął352. Owo postrzeganie czytania jako metody doskonalenia duchowego wywodziło się z bibliocetrycznej kultury średniowiecza. Już św. Brygida przeciwstawiała kształcenie formalne (scientia), wiedzy empirycznej (sapientia), czyli mądrości duchowej. Konkret-ne normy lektury promował zaś traktat The Myroure of Oure Ladye, opracowany w 1430 r. dla brygidek z opactwa Syon, z inicjatywy ksieni i spowiednika353. Odnosiły się one

do dwóch rodzajów tekstów, obecnych w klasztorze: służących lectio divina354 oraz re-ligijnych. W każdej sytuacji postulowano czytanie „formacyjne”, absorbujące umysł, wolę i serce. Pierwszy typ lektury dotyczył liturgii, „duchowej rozmowy” 355, angażu-jącej różne umiejętności i zdolności czytelniczek. Pojęciem centralnym tego modelu czytania było entendaunce356, czyli zaangażowanie. Wymagane ono było na  wszyst-kich poziomach: od najniższego, a więc wymawianych słów, przez wyższy, czyli ich rozu-mienia (prostego tłumaczenia), po najwyższy, czyli skupienia się na sferze duchowej (wewnętrznego pojmowania tego, co się czyta, czyli odniesienia „serca” do Boga)357. Lek-tura wymagała zatem interakcji: aby osiągnąć duchowe „dary”, związane z modlitwą liturgiczną, siostry musiały dokładnie zrozumieć to, co czytają, nie tylko na poziomie

do dwóch rodzajów tekstów, obecnych w klasztorze: służących lectio divina354 oraz re-ligijnych. W każdej sytuacji postulowano czytanie „formacyjne”, absorbujące umysł, wolę i serce. Pierwszy typ lektury dotyczył liturgii, „duchowej rozmowy” 355, angażu-jącej różne umiejętności i zdolności czytelniczek. Pojęciem centralnym tego modelu czytania było entendaunce356, czyli zaangażowanie. Wymagane ono było na  wszyst-kich poziomach: od najniższego, a więc wymawianych słów, przez wyższy, czyli ich rozu-mienia (prostego tłumaczenia), po najwyższy, czyli skupienia się na sferze duchowej (wewnętrznego pojmowania tego, co się czyta, czyli odniesienia „serca” do Boga)357. Lek-tura wymagała zatem interakcji: aby osiągnąć duchowe „dary”, związane z modlitwą liturgiczną, siostry musiały dokładnie zrozumieć to, co czytają, nie tylko na poziomie