• Nie Znaleziono Wyników

LISTY ANTONINY CHOŁONIEWSKIEJ DO JANA ŚNIADECKIEGO

Moie namilse sercze!

XXIX. LISTY ANTONINY CHOŁONIEWSKIEJ DO JANA ŚNIADECKIEGO

Mędrzec, uczony, filozof w okowach miłości... Ma­

tematyk, astronom, profesor, rektor, traktowany jako

„mopsik", „małpeczka"... Autor dzieła o ,,Filozof ji umy­

słu ludzkiego", któremu kochanka pisze: „znajduję, że masz mózg cielęcy"...

Jan Śniadecki, profesor matematyki i astronomji Aka-demji Krakowskiej, przez 7 lat rektor Uniwersytetu

w Wilnie, autor ,,Geografji czyli opisania matematycznego i fizycznego ziemi", „Rozprawy o Koperniku", „Obser­

wacji astronomicznych" i długiego poczetu mądrych, uczo­

nych ksiąg —• u nóg młodej wdówki, która go używa do . . . palenia w piecu, zakupów na targu, porządkowania w szafach . . .

Miałem pewne skrupuły, czy te hsty, spoczywające w mro­

kach rękopiśmiennych Bibljoteki Uniwersytetu Jagielloń­

skiego wydobyć na światło. Boć z nazwiskiem : Śniadecki tyle w wyobraźni łączymy wzniosłości!

Lecz: „nihil humani ałienum" nawet w najgłębszych umysłach...

Pani Antonina z Morawskich Chołoniewska, młoda, boga­

ta wdowa nawiązuje bardzo bliski stosunek z profesorem Akademji, który właśnie w r. 1802 zostaje przez rząd austry-jacki zwolniony od obowiązków.

Właśnie w tym czasie pani Chołoniewska wybiera się na dwuletnią wojaż za granicę. Jako towarzysza wędrówki obiera Jana Śniadeckiego. Przez rok cały trwają namowy.

Wreszcie udaje się jej namówić i w połowie września 1803 r.

wyjeżdża Śniadecki z panią Chołoniewska przez Śląsk do Drezna.

73.

le 7. Xbre 1801.

Już przed tygodniem donosiłam Ci, naymilszy moy Ko­

chanku, że pewnie stąd 14. wyjadę do Krakowa y teraz to ztwierdzam, ieżeli nie umrę albo iakiego przypadku mieć nie będę. 17. spodziewam się d'embrasser avec le plus vive transport, proszę więc żeby na ten dzień w moim domu wszystkie piece były przepalone, aby zimna i dymu nie zastałam, czysto wszędzie bez pajęczyny, prochów, po-żądnie, oraz 15. iako w dzień targowy każ mi iako furę siana byle pięknego niestęchłego kupić y z mędel snopków słomy oraz owsa z kilka korcy, a ieżeli będzie tańszy to kilkanaście, może i kapłonów pięknych twoia Wałkowa, ieżeli w ten dzień nawiezą kupić. Kilka razem to taniey

będzie, wcześnie zamawiając. Żebyś zamknął swoją kuchnię a iadał u mnie, był grzeczny, nie gdyrał, dobry iak moje candero carepont toujours une être qui l'aimera a la folie éternellement souperant avec ardeur de te prouver cela le plu tot de vive voiz — proszę ciebie po odebranym liście wstrzymay tam wszystkie gazety lub listy, które do mnie na pocztcie encore une fois adieu mon ame.

74. le 19. Juin 1802.

List twoy datowany 11. w tych dniach odebrałam, dzię-kuię ci za wszystkie życzenia, lecz że przy tych dużo ostrych dodałeś morałów, nie daruię ci tego chyba pod kondycią

żebyś w przyszłym miesiącu tu przyiechał pokornie do nóg upad ucałowawszy przeprosił ze łzami, ia zaś nadcho­

dzącego patrona twego prosić będę, żeby nauczył ciebie lepszego stylu, abyś słuszney kobiecie i Damie de quarante quartier impertinencii nie pisał — et que tu soit le plus heureux de mortels et qui' il nemanque jamais rien, a te souhail. Donoszę Ci, że onegday tuteysi włościanie złapah"

Daniela pięknego. Dałam im za niego 16 złt. Paradne dwie pieczenie kazałam zamarynować, żebyś ich tu ziadał gdy przyiedziesz. Dla tego proszę, nie zwłocz swego tu przy­

bycia, bo się zepsuią i ia będę płakać. Na św. Antoni miałam gości Lewickich z familią, X. Muckowskiego z panną Urszulą Morską, która tu dla kuracii iakiś czas siedzi w Rzeszowie, lecz w przyszłym miesiącu iedzie do Warszawy na zimę.

Pani Łańcuckiey dotąd nie widziałam. Przyśley mi ko­

niecznie korespondencie Giełguda z Zubowem, bo ieżeli iiego nieuczynisz to napiszę do Januszewicza który namoie żądanie wszystko z ochotą czyni, bo grzeczny dla Dam y przyiaciół kawaler nie tak jak ty mucyku, małpeczko, chińczyku, mopsiku au plaisir dele voir le platôs adieu, i nie mam czasu więcey pisać bo iadę do Zaczernia.

75. le 23. Juin 1802.

List Twoy Kochanku datowany 16. wczoray odebrałam, lecz iak uważam z dystrakcią moie czytasz, gdy mi ra­

dzisz, abym się nie nudziła sprowadzić Rogalińską, iak gdybym Tobie do społeczności dobierała Gordona, który dziurą swoią w szercu szczyci się z swego męstwa, tak tamta śmiałą wielomownością sądzi przekonywać wszystkich o dobrey swey Edukacii. Nie moia Duszko, gdy sama iestem nigdy się nie nudzę, tey choroby niedoświadczam, seule­

ment quand je suis obligée de me trouver permis le sots le mauvais sujets ou avec des Allemands qui nous ecorche, de bon gré étant ala campagne je portage mon tems entre la lecture l'Economie et la promenade. Czasem obieźdźam moich sąsiadów łub oni mnie nawidzają. Źe tęsknię bez Ciebie to wina twoia Mucyku ześ mi swoim dowcipem głowę zawrócił, lecz nie będę ciebie więcey chwalić, gdy mię oszu­

kał Napoleon: gniewam się na niego trochę, a ieżeli się nie ogłosi Imperatorem, to Mu przebaczę: bo ieszcze wątpię, aby tak pięknie nabytą sławę osobistą próżnością chciał zmazać. Muszę ciebie także oświecić, że tylko krowy lub buhaie są dobre chowu Hollenderskiego lub Szwaycarskiego ale nie konie. Z niecierpliwością czekam od ciebie wiado­

mości kiedy mam posłać konie po Ciebie do Sendziszowa, tylko wyraźnie napisz mi dzień tygodnia y miesiąca, o którey godzinie maią stanąć na Pocztcie y czyli Bryczką przy-iedziesz. A racz przed wyiazdem zobaczyć co się w moim domu dzieje osobliwie czyli kłódki do piwnic są w całości zapieczętowane. Ażebyś mi dostał drugiego dzieła Segura, podobno w 2 iest tomach to będę ci obligowana ieżeli przy­

wieziesz. Proszę bardzo nie zapomnieć tego. Led wiem dokoń­

czyła tego listu, bo zawsze ktoś wchodził z róznemi kwestiami a teraz widzę Bemowa zajeżdża na dziedziniec adieu mon unique bien au plaisir de l'embrasser le plu dot vive voix.

76.

XXX. LISTY KAZIMIERZA BRODZIŃSKIEGO DO