był pierwszy Transatlantyk i mo
je ostatnie spotkanie z Henry
kiem Bereską.
W Krakowie w maju 2005 roku odby
wał się, zorganizowany przez Instytut Książki, Światowy Kongres Tłumaczy Li
teratury Polskiej. Ogłoszono nazwisko laureata nowej nagrody Transatlan
tyk - za popularyzację literatury polskiej na świecie.
Został nim Henryk Bereska.
Poznałam go w latach 70. Przyjeżdżał do Wrocławia na festiwale polskich sztuk współczesnych jako tłumacz naszej dramaturgii. W gronie gości festiwali, Be
reska z ogromnym dorobkiem translator- skim, wyróżniał się otwartością i talen
tami towarzyskimi, co jest cenione na tego typu imprezach. Do legendy prze
szły jego „odprowadzania”. Bereska, znany spacerowicz, gawędząc ciekawie z Haliną Filipowicz, profesorką uni
wersytetu Wisconsin w Madison, autor
ką monografii o dramaturgii Różewicza, wędrował przez pół miasta, by jeszcze pod domem w odległej od centrum dzielnicy, już o świcie, całą naszą towa
rzyszącą im kompanię, zachęcać do zwie
dzenia okolicy.
Na festiwalach spotykali się „Ossi”
i „Wessi”. W festiwalowym hotelu krą
żyła zachodnia prasa. W ostatnim dniu fe
stiwalu Henryk przynosił „Spiegle”, któ
re przywozili Heinz Kneip z Ratyzbony, czy Werner Klieppert z Frankfurtu.
Po doświadczeniach na granicy, wolał nie mieć ich w bagażu.
Osobny punkt programu stanowiły spotkania z Tadeuszem Różewiczem, którego sztuki były stale na festiwalach obecne. Henryk znał Różewicza najdłu
żej. Zapamiętał, że po raz pierwszy od
wiedził go w 1953 roku w Gliwicach.
Henryk opowiadał, że na poezję Różewi
cza zwrócił mu uwagę Tadeusz Borow
ski, którego poznał w Berlinie w Polskiej Misji Wojskowej. Od Borowskiego otrzy
mał Czerwoną rękawiczkę i kilka wier
szy z tego tomiku opublikował w 1949 ro
ku w „Berliner Zeitung”. Przekładał po
tem także prozę i dramaty.
Dwa ostatnie tomy poezji Różewicza w tłumaczeniu Bereski ukazały się w 2000 roku.
Ich znajomość, potem przyjaźń mia
ła charakter bardzo osobisty. Więcej ze so
bą rozmawiali, niż do siebie pisali. Poeta używał najczęściej otwartych kartek pocztowych. Pisał o sprawach zawodo
wych, codziennych, nie dotykając żad
nych tematów politycznych. Również później - po obaleniu Muru.
W przekazanej po śmierci Henryka przez jego żonę Gildę do Archiwum Karla Dedeciusa przy Collegium Poloni- cum na Uniwersytecie Europejskim Via- drina bogatej spuściźnie literackiej, zna
lazła się także korespondencja z polskimi pisarzami.
Listów od Różewiczajest kilkanaście.
Zachowały się kopie maszynopisów pię
ciu listów Bereski do Różewicza.
O czym pisał poeta do swego tłumacza i przyjaciela?
dn. 26 VI 1973 Drogi Heniu,
nie odzywasz się - po naszym ostat
nim widzeniu, nie miałem od Ciebie sło
wa. Może we wrześniu wybiorę się do Was, do Berlina. U nas nic nowego.
Obecnie panują straszne upały! Czło
wiek ma w głowie zamiast mózgu po
myje (letnie!). Czy już uporałeś się z tłu
maczeniami? Ciekaw jestem jak Ci to poszło?
A więc jest nadzieja, że dramaty w ro
ku przyszłym ukażą się u Was? Napisz jak planujesz urlop letni? Ja siedziałem do tej pory we Wrocławiu, dopiero 1 lipca wy
bieram się z Żoną na wieś - na 2-3 tygo
dnie. Potem wracam do Wrocławia.
Gdybyś napisał, to list Twój tutaj mnie za
stanie.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia dla Twojej Żony - a Ciebie ściskam
Tadeusz
To pierwszy zachowany w Archiwum Bereski list od Różewicza. Dotyczy pla
nowanego przez wydawnictwo Volk und Welt w Berlinie wydania dramatów. Tom Stucke pod redakcją Jutty Jankę ukazał się w 1974 roku. Zawierał osiem dramatów, z czego cztery; Kartoteka, Grupa Laooko- na, Świadkowie, czyli nasza mała stabi
lizacja, Śmieszny staruszek i Wyszedł z domu- w tłumaczeniu Bereski.
W rozdziale Różewicz o swoim te
atrze zamieszczono Teatr niekonsekwen
cji, tekst z programu studenckiego Teatru ŚTEP w Gliwicach z 1962 roku oraz Przyrost naturalny. Tom zawierał obszer
ne Posłowie profesora Wernera Mitten- zweia.
Ukazanie się książki miało zasadnicze znaczenie w recepcji dramaturgii Róże
wicza na terenie NRD. Wcześniej, już od 1962 grany był w Berlinie Zachodnim i w innych krajach niemieckiego obsza
ru językowego.
Dramaty Różewicza miały po dwa, nie
kiedy po trzy tłumaczenia na niemiecki.
Drogi Henryku, poczta idzie b. długo, więc piszę wcześniej. Jestem w Kryni
cy - do 26 lutego. [...] nie mam pewno
ści, czy będę mógł przyjechać na premie
rę do Lipska. Zadzwoń do mnie jeszcze 27 lutego wieczorem do Wrocła
w ia-będę mógł dać odpowiedź. Pewniej
sze jest połączenie telefoniczne, bo kart
ka może iść i 2 tygodnie!
Pytałeś mnie, jak się czuję, otóż czuję się podle, źle. Ostatnio znów słyszę, że wszystko, co napisałem (i sztuki i wier
sze) jest szkodliwe, plugawe, konwencjo
nalne, głupie - celuje w tym Artur San- dauer (inni „dokładają”) - mówi o tym w telewizji (!)... Oczywiście jest w tym szaleństwie metoda... (jak mówią w „Hamlecie”). Myślę, że kuracja w Kry
nicy zrobi mi dobrze... przekaż ukłony Pa
ni Knauth. Ściskam Tadeusz
PS. [na stronie adresowej]: Żeby było weselej; Sandauer potępia w telewizji
„Białe małżeństwo”. Mówi, że to porno
grafia, autor ma umysł 14. latka (że niby niedorozwinięty...) itd., gromi mnie w imie
niu moralności, społeczeństwa itd.
[5 II 1980]
Kartka pocztowa, okolicznościowa [300 lat Wilanowa] zaadresowana do Be
reski na wydawnictwo Henschel w Ber
linie. Różewicz przebywał wtedy w Do
mu ZAiKS-u w Krynicy.
W kartce nawiązuje do wystąpienia Ar
tura Sandauera w telewizyjnym magazy
nie kulturalnym Pegaz w 1979 roku.
Ingeborg Knauth była redaktorką w wy
dawnictwie Henschel.
Drogi Henryku - piszę na adres Hen- schelverlag - bo nie wiem, gdzie Cię szukać. Otrzymałem tłumaczenie Na czworakach. Chcę wyjaśnić sprawę zakończenia. Pieśń Kochanowskiego jest tłumaczeniem (a właściwie adapta
cją - spolszczeniem) Horacego Car
men 20 „Do Mecenasa”: Non usitata nec
tenui ferar/... itd. Trzeba więc, albo dać zwrotki oryginału łacińskiego, albo ja kieś gotowe klasyczne niemieckie tłuma
czenie... tłumaczenie (spolszczenie) Kochanowskiego może wywołać niepo
rozumienie. Napisz do mnie w tej spra
wie po otrzymaniu mojej kartki! Czemu się nie odzywasz? Przyślij mi oba Two
je berlińskie adresy, bo nie wiem gdzie pisać! Pozdrowienia dla Ciebie i Zony Tadeusz 9.8.1980 Wrocław Kartka pocztowa okolicznościowa [II Zjazd ZSMP] zaadresowana na Hen- schelverlag. Nad napisem II Zjazd - peł
ny adres domowy Nadawcy.
Tłumaczenie Bereski ukazało się naj
pierw w formie tzw. Manushyptu (1971), dopiero w 1986 wyszło w Henschlu, w te
atralnej serii Dialog, razem z Pułapką [Die Falle] i Odejściem Głodomora [Hungerkiinstler geht\. Pieśń Jana Kocha
nowskiego Bereska tłumaczył na podsta
wie wydania: Sztuki teatralne, Ossoli
neum 1972.
„Oba adresy berlińskie”, to znaczy domowy oraz w Kolbergu pod Berlinem, gdzie Bereskowie mieli mały drewniany wiejski domek. Tam Henryk wyjeżdżał pracować.
Drogi Heniu - Twój list w olbrzymiej kopercie bardzo niewyraźnym pismem zapisany otrzymałem... wspominasz o mojej ewent. wizycie w Waszym le
śnym domku... chętnie bym skorzy
stał... ale podróż nie jest łatwa... jeśli za
proszenie jest prywatne nie mogę korzystać z paszportu służbowego, któ
ry jest w Warszawie, ato w e Wrocławiu musiałabym sobie wyrobić paszport prywatny - na KDLe. Muszę to kiedyś oczywiście załatwić, żeby z Wrocławia nie jechać (albo lecieć) przez Warszawę.
Ty sobie nawet nie wyobrażasz jaki ba
łagan panuje w mojej głowie, kiedy chodzi o „organizację” podróży itp. Jed
na tylko Maria mi w tym pomoże, wte
dy prosto z Wrocławia zajadę do Wasze
go domku w lesie... i wypijem y natychmiast po 3 piwa! Na razie muszę się zadowolić skromniejszym „meniu- sem” [...]
Czy nie masz żadnych pytań związa
nych z tłumaczeniem „Do piachu”?
W znakomitym tłumaczeniu „Na czwo
rakach” zrobiłeś śmieszny błąd. „ein Stuck Fleisch mit einer Blume” = „sztu- kamięs z kwiatkiem” to jest gekochtes Rindfleisch (a „kwiatek”?). To są prze- rośnięte chrząstkami i tłuszczem kawał
ki wołowiny. Mój Tata bardzo lubił
„sztukamięs” „pod szklaneczkę czystej wyborowej” itp. (sztukę mięsa = po
prawnie).
Przesiedziałem całe lato od maja do je
sieni we Wrocławiu, a teraz czuję się zmę
czony i stary, kaszlący i słaby... Gilda mnie nie pozna! Na „urlop” zamierzam (?) wybrać się w październiku. Możliwie szybko chciałbym przyjechać do Berli
na i zobaczyć się z wszystkimi Dobrymi znajomymi. Czułem się u Was swojsko
Tadeusz Różewicz i Henryk Bereska
i dobrze... a to już prawie rok mija od mojego pobytu!
Bądźcie zdrowi i do widzenia!
Tadeusz pierwszy dzień jesieni 1986 r.
We wrześniu 1985 roku Różewicz był w Berlinie na premierze Pułapki.
Różewiczowi sprawiała kłopoty orga
nizacja podróży. W sąsiedztwie Teatru Polskiego we Wrocławiu znajdowały się biuro LOT-u i ORBIS. Nieraz kupo
wałam tam bilety lotnicze i kolejowe.
Wcześniej, wiosną 1986 Różewicz pisał w kartce do Bereski: „[...] chodzisz po ulicach, po lasach;,, zazdroszczę ” Ci tej chaty w lesie. „ Całe życie ” marzyłem 0 czymś takim, ale jakoś nic z tego nie wy
szło (i nie wyjdzie, tego ju ż jestem p e
wien) ”.
Temat „leśnego domku” będzie jeszcze wracał w korespondencji. Na koniec we wzruszającym wspomnieniu pośmiert
nym, opublikowanym w Odrze (nr 3, 2006).
„Całe lata planowaliśmy „podróż”
do jego leśnego domu, ale... nigdy tam nie dojedziemy. Mówią - „nie mów nigdy”
1 „ nie mów zawsze ”... używaj tych słów bardzo oszczędnie albo nie używaj ich wcale. Ale teraz wiem, że nigdy nie bę
dę z Henrykiem pił piwa i rozmawiał o wierszach. Nie widziałem Henryka w jego „Hutte”, ja k pracuje, wypoczywa, patrzy na odchodzące lato... ”
Moi Drodzy, dostałem Waszą kartkę z trasą wędrówek... nie zazdroszczę lu
dziom ani sławy ani pieniędzy... ale Wam pozazdrościłem powietrza i la
sów... przesiedziałem lato we Wrocła
wiu i skwaśniałem (a nawet zgorzknia
łem) prawie całkowicie... Do Henryka pisałem niedawno i myślę, że mój list zastał go w domu? Oczywiście piję pi
wo, które sam sobie warzę... i nie mo
gę mieć żalu do nikogo („nie mam ża
lu do nikogo”, jak to Jontek śpiewa w „Halce”..., jeśli mnie pamięć nie myli). Ja bym do Was przyjechał chęt
nie wiosną albo latem, ale na to muszę mieć paszport do Krajów Dem. Lud.
(prywatny) we Wrocławiu, muszę to so
bie wyrobić w tym roku. Przecież nie mogę do Lipska lub Weimaru lecieć przez Warszawę, Berlin (samolotem), kiedy z Wrocławia mam dużo bliżej - (no i nie muszę dodatkowo z Wrocławia do Warszawy wędrować).
Napisz, Henryku, jak Ci idzie praca nad „Do piachu”, czy nie masz trudno
ści (wątpliwości). Serdeczne uściski dla Was również od Mojej Żony. Tadeusz
8.10.1986 Kartka pocztowa z fragmentem Pano
ramy Racławickiej, napisana w przed
dzień 65. urodzin Różewicza, zaadreso
wana: Frau Gilda u. Henryk Bereska, Schamhorststr. 8, Berlin NRD.
Różewicz używa potocznego skrótu na
zwy Kraje Demokracji Ludowej: KDL- -e; tu: Kraje Dem. Lud.
Bereska bardzo interesował się sztuką Do piachu... Jej przekład pozostał jednak po korektach w maszynopisie.
Różewicz początkowo nie chciał zgo
dzić się na publikację, a potem powiedział tłumaczowi, że sztukę musiałby poprze
dzać autorski Wstęp przeznaczony dla czytelnika niemieckiego. Do napisania ta
kiego tekstu nie doszło.
Moi Drodzy, [...]
Bardzo żałowałem, że ta historia z okiem przeszkodziła mi w planowanej (od dawna) podróży - i „czytaniu” - w Je
nie i Berlinie. Ale nie mogłem tego za
biegu odkładać. Coraz częściej zdrowie nie pozwala mi na dotrzymanie termi
nu - to jest wbrew mojej „naturze”...
a przy tym chciałem w Berlinie spotkać się ze Znajomymi i załatwić kilka spraw
„zawodowych”. Mam trudności z pisa
niem i czytaniem... ale piszę do Was...
a Henryk, który ma jeszcze sokole oczy - nie lubi pisać - nie pamiętam już kiedy miałem od niego list. A jak jest w Polsce - to też nie zadzwoni...
Zdaj e mi się, że z Tobą, Gil do, łatwiej bym się porozumiał... Podróż do Berli
na nie udała się... ale to nie jest daleko i przy najbliższej sposobności przyjadę.
Henryku, przyślij mi dokładny i czytel
ny adres Winkelgrunda, muszę do niego napisać... Jak wyglądało czytanie? (sam j uż nie wiem czy Autor jest potrzebny?).
Bardzo też żałowałem spotkania z Wa
szym PEN. Co Ty Henryku robisz
Różewicz prosi o adres Rolfa Winkel
grunda, reżysera jego sztuk w teatrach niemieckich: Pułapka, Białe małżeń
stwo, Świadkowie, czyli Nasza mała sta
bilizacja. Winkelgrund uczestniczył jako lektor w wieczorze autorskim Różewicza po premierze Pułapki w 1985 roku.
„Czytanie” w Berlinie, o którym mo
wa, odbyło się w 13 grudnia 1992 i zgro
madziło liczną publiczność, mimo nie
obecności Autora. Bereska opisał wieczór w zachowanym w kopii liście z dnia 31 stycznia 1993.
W innym liście z 18 grudnia 1994 pi
sał: „[...] po tym jak sam z Winlcelgrun- dem zrealizowałem Twój wieczór autor
ski przed dwoma laty, znowu dwa wieczory poświęciliśmy Twojej poezji.
Po sukcesie pierwszego, drugi zorgani
zował ad hoc PEN Club. [...] pięknie, że Ty mimo historycznych przełomów, masz tu stale swoich fanów. Nie powinie
neś tak długo kazać na siebie cze
kać.” I zauważa cierpko: „Wiem, że Twoja ochota na podróże nie ustała cał
kowicie, skoro, jak się dowiaduję, jesteś w Wiedniu”.
Różewicz był w grudniu 1994 w Wied
niu. Pozostaje tajemnicą Bereski, jak się o tym dowiedział.
W latach 90. „Zamek Księżnej Pani”
to miejsce pobytów stypendialnych Be
reski w Wiepersdorfie, 120 km od Ber
lina. Wiepersdorf stanowił posiadłość ro
dziny męża Bettiny von Arnim (1785 — 1859), pisarki epoki romantyzmu.
Henryk bardzo namawiał Różewicza, aby tam przyjechał, ponieważ są bardzo dobre warunki do pracy, a „po nocach krą
ży duch Bettiny”.
Drogi Henryku,
Najlepsze Życzenia Noworoczne dla Gildy, Ciebie i całego Waszego Domu!
Dobrego Roku 1995!
W pierwszych słowach mojego li
stu - chcę potwierdzić odbiór wier
szy - poszedłem na Komandorską i oso
biście (od F. Przybylaka) odebrałem przesyłkę. Te wiersze pozwoliły mi le
piej Ciebie poznać - przez wiersz Mein Grossvater - albo - Aus alten Notize- buch - uśmiałem się z Kunstlerhaus im Flamming (choć brakło mi tam opisu Twoich „przygód”...) chyba, że ukryłeś się pod postacią „Banatdeutscha” - be- obachtet das Treiben und staunt und
staunt - /, piękny mały wiersz Am Him- mel.
Jak znów zacznę myśleć, czytać i pi
sać jeszcze raz zabiorę się do czytania Twoich wierszy - teraz trudno mi się skoncentrować (brak mi też czasem słów... meine gebrochene deutsche Spra- che...). Jak się zobaczymy, to przeczyta
my te wiersze razem. Na wiosnę? A mo
że wcześniej wybiorę się do Berlina?
Mam tam kilka spraw do załatwienia.
Dziękuję Ci za informacje dot. wieczo
rów poetyckich (bez mojego udziału...) Podziękuj Winkelgrundowi - ale nie zapomnij... czasem mam wrażenie, że już po przeczytaniu mojego listu zapomi
nasz... prosiłam Cię o jego aktualny ad
res - nie wiem też czy masz dla mnie eg
zemplarze - tomików - które mieli dostarczyć? Może wreszcie posiedzisz w domu - jak przystało prawdziwemu dziadkowi - (a może Ty nie jesteś dziad
kiem?! wszystko (mi) się myli - i dopad
nę Cię w Berlinie?
Tymczasem mam „wszystkiego” dość!
brr!
Całuję Gildę - Ciebie ściskam Tadeusz 3 I 1995 r. Wrocław Feliks Przybylak, wybitny tłumacz, profesor germanistyki na Uniwersytecie Wrocławskim przywiózł Różewiczowi Berliner Spatlese. Gedichte, Corvi- nus 1991. Różewicz miał pierwszy wyda
ny na Zachodzie w 1980 roku tomik wierszy Bereski Lautloser Tag. Postać Ba
natdeutscha, o którym pisze Różewicz po
chodzi z wiersza Kunstlerhaus im Flaming, który został napisany w Wiepersdorfie w październiku 1994 roku.
Różewicz dowiedział się o jeszcze jednym wieczorze poetyckim. Bereska czytał jego wiersze 15 listopada 1994 w Haus der Literatur w Berlinie.
Tomiki, na które czekał Różewicz, wydała niezależna berlińska oficyna Po- et’s Comer pt. Gedichte. W Posłowiu Be
reska analizował wiersze z ostatnich lat.
Kochany Henryku, chciałem prze
słać - Tobie na 70. lecie - wiersz do „księ
gi”, o której mi pisał Twój wydawca...
chciałem żebyś sam przeczytał i sam prze
tłumaczył (na pewno zrobiłbyś to najle
piej)... no, ale mi wytłumaczono, że to niespodzianka, tajemnica, że nie wypa
da - no więc posłuchałem... i ślę tekst bez
pośrednio do wydawcy - ze zdjęciem, które jest dobre (znalazła Maria)... pew
nie mówiliśmy o czymś niecenzural
nym, bo to były przecież czasy „realne
go socjalizmu”.
Przebacz trochę niewyraźne p i
smo - wszystkie moje talenty kaligraficz
ne zużyłem przy przepisywaniu wier
sza - chciałem aby był czytelny.
Henryku - jestem w kiepskiej kondy
cji - wyjazd do Lipska to ciężka dla mnie przeprawa.
Mam nadzieję, że w czerwcu przyjadę na cały miesiąc do Berlina (jako gość DA- AD) wtedy będziemy mieli czas pomó
wić o „wszystkim”... włącznie z opano
waniem „Berliner Theater” - i prace nad nowymi tekstami teatralnymi. Mo
że wreszcie spędzimy kilka dni w Two
im leśnym domku.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia i uca
łowania dla Gildy - a Ciebie ściskam, T.
P. S. Rękopis wiersza odbierz od Wy
dawcy - j a k go spożytkuje - bo jest dla Ciebie, chciałbym aby Ci się spodobał.
12 II 1996
Wydawnictwo Corvinus Presse w Ber
linie przygotowało na 70. urodziny Hen
ryka (17 maja 1996) bibliofilski, ręcznie szyty tom HB. Eine Festschriftfur Henryk Bereska, złożony z kilkudziesięciu tekstów, fotosów, grafik, dedykowanych jubilato
wi. Różewicz przesłał rękopis wiersza Dlaczego poeci piją wódkę, oraz rysunek
„mój autoportret”; ja dołączyłam zdjęcie.
Wiersz i dedykacja „od starszego o 5 lat Kolegi” zostały, zgodnie życzeniem Róże
wicza, przetłumaczone przez Bereskę.
Wyjazd do Lipska był udany. Różewicz i Grass mieli 23 marca 1996 wspólny wie
czór autorski, po którym odbył się kon
cert w Operze Lipskiej.
W czerwcu 1996 Różewicz przebywał w Berlinie. Do leśnego domku z Henry
kiem nie pojechali.
Drogi Henryku, pisała do mnie pani Ewa Slaska (?) z Berlina z propozycją, abym wystąpił z .Tobą 7 września we Wrocławiu (w Muzeum Medalierstwa).
Ona nam proponuje - tłumaczkę na nie
miecki - ale myślę, że damy sobie radę bez tłumaczki, bo ty mówisz po niemiec
ku i polsku. - Ja to widzę jako wspólny wieczór poetycki (zresztą musimy to omówić!) a dyskusji żadnej nie przewi
duję / Pani Slaska wspomniała coś 0 „dyskusji z publicznością”... dyskuto
wać mogą dziennikarze i politycy, oni ma
ją do tego talent i mówią na tyle głupio, ze zadowolą każdą „publiczność”, jed
nym słowem zróbmy wieczór poetycki.
W innych imprezach „na statku” nie mogę brać udziału... bo nie piję, nie jem 1 nie „dyskutuję”... Henryku! Jeśli jesteś na jakimś zamku (lub w pałacu) jakiejś margrabiny, markizy, baronowej... to do mnie zatelefonuj, nie bądź „żłobem”.
Słyszę, że wałęsasz się po Polsce i nawet nie powiesz „dzień dobry Tadziu (kosz
tuje to 50 groszy!).
A więc żyj zdrowo i popraw się... Ta
deusz
PS. Czekam na telefon (najlepiej 0 22 wieczorem! albo list!).
Kochana Gildo, piszę do Henryka 1 lekko go „opieprzam” (nich Ci przetłu
maczy). Całuję Cię serdecznie i do widze
nia w Berlinie (może w październiku?) Tadeusz Wrocław, 26.06.1998 Wieczór poetycki Różewicza i Bereski odbył się 7 września 1998 we wrocław
skim Muzeum Medalierstwa w ramach Polsko-Niemieckiego Statku Literackie
go 7-18 września. W rejsie uczestniczył tylko Bereska.
Ewa Maria Slaska, tłumaczka poezji Bereski z Berlina była zaangażowana w przygotowania do Statku.
Pisząc „o zamku (lub pałacu)...” Róże
wicz nawiązywał nie tylko do pałacu w Wiepersdorfie, gdzie Bereska wyjeż
dżał na pobyty stypendialne, ale i do zam
ku Duino, gdzie gościł Reiner M. Rilke.
Różewicz bardzo cenił i lubił Gildę.
Żartował, że nie wie, czy to imię praw
dziwe, czy wymyślone przez Henryka.
Mówił, że Gilda ma talent literacki. Pa
trzy, jak przez obiektyw aparatu fotogra
ficznego. Nagle migawka spada i zosta
ją utrwalone szczegóły.
Konstancin, 5 VI 99 r.
Drogi Henryku,
przyjadę do Krakowa 25 lipca, zatrzy
mam się 3-4 dni. Najlepiej by było w Willi Deciusa, Pan Dyrektor obiecał mi gościnę - ale nie wiem, czy będzie wol
ne miejsce - jeszcze do Ciebie przed przy
jazdem zatelefonuję.
Widziałem się z Michaelem Krugerem, mówił mi, że wybór może być obszerny (ponad 200 stron!) (ale nie 1000!) Usta
limy to jak się spotkamy z Tobą. Wyje
chałem z Wrocławia ponieważ ciągłe re
monty i przebudowy u sąsiadów uniemożliwiały mi życie, pracę i spanie...
ciągnie się to z małymi przerwami od trzech, czterech lat (!).
Główny problem mojej starości (i „twórczości”...).
Mówiła mi Wiesława, że pojechałeś na Ukrainę... bardzo żałuję, że nie mogę się z Tobą wybrać (nie znam ani Lwowa ani Kijowa, bywam od kilku lat zaprasza
ny. Wyszedł tam mój wybór wierszy - ukraińsko-polski). Może się tam ze
tkniesz z Tymi Młodymi tłumaczami i poetami? Zdolni, ciekawi.
Mam nadzieję, że tym razem spotka
my się w Krakowie, ściskam dłoń, Tadeusz
„Remonty i przebudowy”... m.in. zwią
zane z adaptacją strychu na mieszkania, naprawami instalacji, przekładaniem da
chu i innymi pracami remontowymi w kamienicy przy ul. Januszowickiej 13, gdzie mieszkali Różewiczowie stały się tak uciążliwe, że, aby spokojnie praco
wać, Różewicz wyjeżdżał do Konstanci
na, Karpacza, Kudowy...
Na Ukrainie ukazał się dwujęzyczny Wybór wierszy Tadeusza Różewicza w przekładach Jaryny Senczyszyn, wy
dawnictwo Kamieniar, Lwów 1997.
dawnictwo Kamieniar, Lwów 1997.