• Nie Znaleziono Wyników

Rozdział 1

Intymność

S

tawiając w centrum uwagi problem intymności, napoty­

kamy trudność. Ustanawiamy punkt środkowy, który ogni­

skuje, wydobywa na jaw to, co powinno zostać osłonięte. Cen­

trum jest niebezpiecznym piedestałem , gdyż ustanaw ia nie­

prawdziwe hierarchie - niepraw dziw e co do natury rzeczy.

Wreszcie zakreśla i wyolbrzymia sztuczne granice, ale przede wszystkim przysłania odcienie i niuanse. Tym bardziej, że cen­

trum, ustanow ione w tych rozw ażaniach, je st odnoszone do czegoś, co jest intymne, a więc m arginalne, zacienione. Intym ­ ne, znaczy zakryte, chronione przed widokiem i przed osten­

tacją. Poza tym w iedza o tym, co intymne, to w iedza tru d n a do ogarnięcia, rodzi w nas m niem anie - i ten trak t fałszywej doxy, do której przywiązujemy zbytnią wagę, podkreślm y - iż to, co intymne jest stale obecne, je st pokładem , raczej bywa sferą, a nie punktem . Intym ność w naszym myśleniu często jaw i się jako to, co stale zalega, co stale determinuje, co blokowo tworzy cień naszych działań, co w reszcie pozwala jedynie ocierać się o sfery tabu. Ale to ulokowanie czy statyczność bryły, w jak ą układa się pom yślana intymność, nie może w ym azać z pola widzenia prawdziwego, pierw otnego rytm u dośw iadczania in­

tymności, który jest punktowy. Dalej, nie może przesłonić w ie­

dzy o rzeczywistości, która nie może nie być punktow a, tylko bowiem w strzępach, w punktowych dośw iadczeniach w niej

uczestniczymy. Kultura to raczej dośw iadczanie niż ulokowa­

nie w stabilnej konstrukcji.

Ustawiając więc centrum - chwilowe centrum rozw ażań - wokół intymności, pam iętajm y o m arginalności tego, co intym­

ne jako chronione, ale i tego, co jest ostentacyjnie punktowe i porw ane. To bowiem, co porw ane i ocienione, jest kluczowe dla życia, wypełnia nas i tym samym stanowi sedno działań.

I tu w racam y do centrum . Można stwierdzić, że centrum życia utkane jest z marginaliów.

Trudno zatem , aby tak centralna i jednocześnie m arginalna intym ność układała się w bloki statycznie danej, pewnej i bez­

piecznej wiedzy1. Ale jed n ak jest zagarniana przez dyskursy dyscyplin naukowych. Najbardziej zaborcza dyscyplina to psy­

chologia miłości, która w łącza intym ność w myślenie o rela­

cjach partnerskich, zaangażow aniu2. Intym ność jest zagarnia­

nia dalej w teorii kultury, już nieco szerzej, przez refleksję nad erotyką i seksualnością, co znajduje przełożenie na myślenie psychoanalizy o tym, co m roczne, spychane, a co kieruje czło­

wiekiem. Sigmund Freud nie tylko ukazyw ał skrytość i zablo­

kow anie tego, co popędow e, ale i konsekw encje kulturowe objawiane w zakazie, w tabu, które lokuje się poza strukturą społecznych norm 3. Ale i intym ność jest przechw ycona przez zm agania intelektualne z tym, co ukryte jako prawdziwe w czło­

wieku, ja k w myśli G eorges’a Bataille’a. Intymny brak dystan­

su, który tam się objawił, był konieczny, by ujrzeć skalę prze­

pełnionego, transgresyjnego człow ieczeństw a4. W reszcie to

1 Zob. w odniesieniu do budow ania relacji w komunikacji intymnej:

N. Lu h m a n n: S e m a n ty k a miłości. O kod o w a n iu intym ności. Przekł. J. Ł o - z i ń s k i . Warszawa 2003; a także o intym ności dyskursu: T. K a s u l i s : Inti­

m a cy or Integrity: P hilosophy a n d Cultural D ifferance. Honolulu 2002.

2 Por. B. W o j c i s z k e : Psychologia miłości. Intym ność, nam iętność, z a ­ a n gażow anie. Gdańsk 2005.

3 Zob. S. F r e u d : Totem i tabu. K ilka zgodności w życiu p sych iczn ym d zikich i n eu ro tykó w . Przekł. M. P o r ę b a , R. R e s z k e . Warszawa 1997.

4 Zob. G. B a t a i l l e : E ro tyzm . Przekł. M. O c h a b . Gdańsk 2007, s. 31-43.

Intymność 1 2 3

intymność, której przechw ycenia moglibyśmy w planie teorii szukać w zauważeniu tego, co przemilczane, co nieobecne w ko­

munikacji społecznej, ja k w dziele M ichela Foucaulta, gdzie to, co intymne, zostaje wtłoczone w m echanizm wykluczeń, pustych miejsc w systemie wiedzy i władzy społeczeństw a5.

Trudno nie odnotować zagarnięcia teoretycznego intymności w refleksji nad językiem, który staje się intymny, który staje się dyskursem miłosnym, o czym pisał Roland B arthes6.1 jesz­

cze inne w ażne ulokowanie teoretyczne intymności - myśle­

nie antropologiczno-socjologiczne, gdzie to, co intymne, zo­

staje odniesione do pytań o zażyłość grupy, o swoich i obcych, 0 dopuszczonych do wiedzy i wykluczonych, o granice tego, co ukryte, o relacje proksem iczne czy w reszcie o możliwości badacza w terenie, który, żeby poznać wspólnotę m usi um ie­

jętnie balansować między bliskością i oddaleniem 7.

Skoncentrujm y się jed n ak na samej punktow ości dośw iad­

czania w kulturze, która w yrasta z przyjęcia perspektyw y in­

tymnej. Warto zatem potropić te punkty, z których patrzym y na świat i które nas lokują, a które są intymnym poznaniem 1 doświadczaniem rzeczy. Horyzont intym ny łączy poznanie i doświadczenie, i nie pozwala na przeprow adzenie prostych dystynkcji w rozgraniczaniu wiedzy. W odsłanianiu skali my­

ślenia teoretycznego o intymności m ożna wypunktow ać kilka kluczowych problemów.

5 Zob. M. F o u c a u l t : Historia seksualności. Przekł. B. B a n a s i a k, wstęp T. K o m e n d a n t . Warszawa 2000.

6 Zob. R. B a r t h e s : F ragm enty d y sk u rsu m iłosnego. Przekł. M. B i e ń - c z y k , wstęp M.P. M a r k o w s k i . Warszawa 1999.

7 Zob. na tem at pracy badaw czej antropologa w terenie: O ff S ta g e / On Display. In tim a cy a n d E thnography in the A g e o f Public Culture. Ed.

A. S h r y o c k . Stanford 2004; S. B a m f o r d : B eyond the Global: Intim acy and D istance in Contemporary Fieldw ork. „Anthropology & Hum anism”, June 1997, Vol. 22, No 1, s. 110-114; zob. na temat trudności z zachow a­

niem w łaściw ego oglądu badacza w związku z pędem nauki, która chce zbadać inność w: J. C l i f f o r d : K łopoty z kulturą. D w u d ziesto w ie czn a e t­

nografia, literatura i s z tu k a . Przekł. E. D ż u r a k i inni. Warszawa 2000, s. 65-103.

Zacznijmy od konstatacji, że intymność, w jednym ze swo­

ich aspektów, jest kluczem do budow ania przestrzeni estetycz­

nej. N adaje kształt zmysłowej p rzestrzen i w kom unikacji, a więc zmiękcza, zawęża, kształtuje rzeczywistość w nową for­

mę, nadając jej rangę sztuki jak o k onstruktu zmysłowego.

Estetyzuje przestrzeń. Transform uje kształty, rozmywa kontu­

ry, przybliża to, co było niedostrzegalne, ale i oddala to, co było pierw szoplanow e i oficjalne. Manipuluje pojęciami bliskiego i dalekiego. Wynosi ten zmysłowy, przybliżony porządek prze­

strzeni dośw iadczenia na piedestał. Intymność, jako estetycz­

na wrażliwość, jest nam acalna, bezpieczna, jest zmysłowa.

Ale intym ność to przede wszystkim zagęszczenie poznania.

I to ważny trop. Zm ienia intensyw ność w procesie podejm o­

w ania rzeczy w kwalifikacjach poznawczych. Pogłębia. Roz­

m azuje daw ne hierarchie sensów. Przywołuje w ażny detal, pokazuje istotne różnice, dotychczas zakryte, w rozpoznaw a­

niu prostej i stabilnej formy. Intym ność w poznaniu kom pliku­

je, ustrzegą przed pochopnym i sądami, uczy pokory. Zacieśnia perspektyw ę. Nie ułatw ia nam generalizacji, powoływania po­

rządków binarnych, staw iania diagnoz społecznych, tw orze­

nia syntez wiedzy. Intym ność rozm azuje, zatrzym uje na deta­

lu, w ytraca wyrazistość.

To, co jest interesującym punktem w doświadczaniu intym­

ności, to ów m om ent transform acji horyzontu epistemologicz- nego i estetycznego w w ym iar moralny. Takie przesunięcie akcentu na m oralność - dodatkowo wzm ocnione myśleniem nie o wymiarze etycznym, ale moralnym8 - przenosi punkt cięż­

kości na to, co istotne w wymiarze ludzkim. Idzie tu o codzienne

8 Moralność w dyskursie ponow oczesnym w iąże się z przeinterpretowa­

niem dawnego m yślenia system ow ego, które rozstrzyga i klasyfikuje prawi­

dła życia w przestrzeni m eta , a w ięc w przestrzeni etycznej. Natomiast to, co ponow oczesne skupione jest na budowaniu „tu i teraz” solidarności wspól­

noty. O roli podejm owania rozważań poprzez moralność, a nie etykę zob.

m.in.: R. R o r ty: P rzygodność, ironia i solidarność. Przekł. W J. P o p o w s k i . Warszawa 1996; Z. B a u m a n : D w a s zk ic e o m oralności ponow oczesnej.

Przekł. J. B a u m a n , przejrzał Z. B a u m a n . Warszawa 1994.

Intymność 1 2 5

praktyki bycia, które przez horyzont intymny w iążą nas m o­

ralnie, a nie o pułap meta-. Intym ność rodzi zobowiązanie.

Ale i dalej - intymność, dotykająca życia w zbliżeniu detalu, w utracie wyrazistości rzeczy, pozw ala lepiej pojąć sytuację ludzką jako sytuację nieustannego dośw iadczania9. Jesteśm y po stronie doświadczania spotkań, które w yznaczają ów bliski człowiekowi horyzont m oralny jako horyzont intymny. Wiąże się to z budow aniem w rażliw ości w dośw iadczaniu innego i siebie w przestrzeni społecznej.

Jaki jest egzystencjalny ciężar w rażliw ości i intym ności w przestrzeni międzyludzkiej? Podążm y za tym pytaniem, p o ­ siłkując się punktem wyłuskanym w stylowym i spójnym epi- stemologicznie i m oralnie pisarstw ie Kapuścińskiego. Tkanka tekstow a kolejnych lapidariów czy reportaży w yznaczona jest rytmem troski o człowieka wtłoczonego w spotkania u stan a­

wiające, podtrzym ujące i znoszące przestrzeń intymną.

Oto trop, który ma pozwolić na dalszą refleksję o intymności:

[...] proszę: żebyśmy zeszli z utartego szlaku. Tak trafiam y na podwórko Benika Petrusjana. Podwórze to, zam knięte z czterech stron m urami kamienic, jest miej­

scem stałej wystawy prac Benika. Benik ma 28 lat, skoń­

czył Akademię w Erewanie i jest rzeźbiarzem . Drobny, nieśmiały, m ieszka w swojej ciasnej pracowni, której drzwi w ychodzą na to w łaśnie podw órko-w ystaw ę.

W tej pracow ni wiszą w spaniałe orm iańskie krzyże k a­

mienne, tzw. Haczkary, które Ormianie rzeźbili daw ­ niej na skałach. W całej Armenii napotyka się na te haczkary, bo były one symbolem ormiańskiej egzysten­

cji lub znakiem granicznym , a także - czasem - drogo­

wskazem. [...]

9 Zob. odnośnie do pojęcia doświadczenia: P ojednanie to żsa m o ści z ró ż­

nicą? Red. E. R e w e r s . Poznań 1995; zob. na temat opisywania tożsam ości w aspekcie doświadczenia: A. K u n c e : T o żsa m o ść i p o stm o d ern izm . War­

szawa 2003.

Benik gościł nas winem . Siedzieliśm y na pryczy, wśród kamieni, które od kilku lat obrabia. Nastawił nam m agnetofon, żebyśm y mogli posłuchać patarków. [...]

Jego rzeźby rzadko trafiają na wystawę. Najczęściej stoją, ot, tak ja k teraz, na podw órzu pod drzewam i czy oparte o ścianę lub położone w prost na chodniku. Benik rzeźbi dla m ieszkańców tych czterech kamienic, które otaczają jego podwórze. Rzeźbi dla dozorcy i dla listo­

nosza. Dla śmieciarzy, którzy przyjeżdżają czyścić zsy­

py. Dla dzieci, które te rzeźby mają dla zabawy czy w na­

dziei, że dostaną cukierka. Dla inkasenta z elektrowni.

A także dla milicjanta, jeśli tu zajrzy z jakim ś intere­

sem 10.

Celowy to wybór, gdyż odnosi się do fragm entu tekstowego, który nie rozdziera ostentacyjnie sfer wstydu i jawności, nie balansuje na kraw ędzi tabu, nie dem askuje. Idzie w nim o in­

tym ność epistem ologiczną, która łagodzi ostrość sądu, skupia się na detalu, zaw ęża uzurpację wiedzy. Buduje dalej więź z innym dzięki rozum ieniu, zagęszcza przestrzeń doświadcze­

nia, potęguje bliskość w sferze tego, co nieoficjalne, zobowią­

zuje moralnie.

Punkt, w skazany przez Kapuścińskiego, dotyczy budow a­

nia intymnej przestrzeni, którą m ożna by nazwać „miękką”.

M iękkość nie ma tu w aloru negatywnego, nie jest bowiem sy­

nonim em gładkości myśli, braku trudności, konw encjonalne­

go ugrzecznienia. Miękkość powoduje, że kontekst przestrzen­

ny i czasowy tracą oficjalność, przestają być wyraziste, stają się płynne, gdyż jednoczą niuanse, które dotąd rozparcelow a­

ne były w dystynkcjach kulturow ych norm, wzorców zacho­

wań, schem atów myśli, układów rzeczy. Moglibyśmy powie­

dzieć, że taka m iękkość osiągana jest przez przyjazny gest zej­

ścia z utartego szlaku gdzieś w przestrzeń nieturystyczną, w e­

10 R. K a p u ś c i ń s k i : K irgiz sch o d zi z konia. W: I d e m: Kirgiz schodzi z konia. C hrystus z k a ra b in em na ram ieniu. Warszawa 1990, s. 27.

Intymność 1 2 7

w nętrzną, osłoniętą od paradnych ulic. To pierw szy krok do tego, by znaleźć się w miejscu, ja k to w łaśnie opisywane w tek­

ście Kirgiz schodzi z konia. Podwórko Benika Petrusjana - ere- wańskiego rzeźbiarza, tw orzącego dla dzieci, śmieciarzy, do­

zorcy, sąsiadów, gdzie pośród kamieni, przy winie, słuchając starych psalm ów orm iańskich, oglądając rzeźby stojące na podwórku, m ożna doświadczyć bliskości i stworzyć właściwą przestrzeń sprzyjającą rozum ieniu Armenii. Dodajmy - prze­

strzeń intymną. Intym ność spotkania wym aga nieoficjalności, zaangażow ania em ocjonalnego i intelektualnego, zaufania, uznania doniosłości innego człowieka, który w prow adza nas w swój prywatny, codzienny świat, w skazuje na istotne ślady, które naprow adzają na jego wymiar, ale i go osłaniają. To pój­

ście za jego myśleniem, za jego doświadczaniem świata, za jego kolekcją drobiazgów, za jego m isternie w znoszoną siatką sen­

sów. Epistemologia spotyka się tu z m oralnym oglądem. Mo­

żemy stwierdzić, że otwarcie m entalne na inność umożliwia doświadczanie intymności w spotkaniu.

Intymność tu podążałaby śladem peryferyjności. Kulturowa topografia tego, co intymne, układa się w m apę intymności - jako m apę miejsc ocienionych, nieujawnionych, skrytych, bli­

skich, drugoplanowych w obrazach nazywanej i kom unikow a­

nej wiedzy. Kapuściński nie ulokuje intymności na statkach wycieczkowych na Capri ani na uliczkach, na których jest gło­

śny tłum turystów, którzy „wyjmują z kieszeni, z toreb, z te ­ czek i plecaków słuchawki telefonów kom órkow ych i zaczy­

nają rozmawiać z Lizboną i Genewą, z Filadelfią i M elbourne, trium falnie informując, że oto w łaśnie wylądowali na Capri, że są na Capri, że widzą domy, góry i skały, ogrody i plantacje, słońce i morze, że czują się świetnie, że zaraz będą jedli obiad [...], że za trzy godziny [...] odpłyną z Capri itd., itd.”11 Intym ­ ność dotyka przestrzeni wydzielonych z reprezentacyjnego nurtu. Peryferyjność nie jest synonim em m arginalności jako nieistotowości. Jest sednem . Peryferyjność jest centrum . Wra­

11 I d e m: L apidarium III. Warszawa 1997, s. 8.

camy tu do myśli, że to porw ane i ocienione jest kluczowe dla życia.

Klucząc po takich zaułkach, podw órzach kultury, na które w skazuje Kapuściński, napotyka się właściwy sens przeżywa­

nia i postrzegania świata. To trop tego, co ocalałe i w schronie­

niu istniejące prawdziwie. Peryferyjność przestrzeni, gościn­

nego podw órka, ślady śmieciarzy, dzieci, inkasenta łączą się z w agą i symboliką haczkar. Tylko wybierając osłoniętą prze­

strzeń, zanurzoną w codziennych rytmach, można odsłonić my­

ślenie, które jest kw intesencją życia. Haczkary trafiają się na peryferiach. O rm iańskie krzyże znajdują się bowiem nie tylko w świątyniach, ale i w górach Armenii, na skałach, na urwi­

skach. Te haczkary, w tekście Kapuścińskiego, zeszły ze szczy­

tów skał, porzuciły swoje niedostępne locum, weszły między m ury kamienic, pom iędzy żywioły życia, w prost na podwórko Benika. Życie małej i „miękkiej” podwórkowej przestrzeni na­

leżycie epistem ologicznie sytuuje krzyże. Zespala wagę wyda­

rzeń, śmierć i sakralność z tym, co pow tarza się co dnia, ale i tworzy kształt powagi codziennej. H aczkary stają się dostęp­

ne, włączone w przestrzeń zam ieszkiwania. Stają się nobliwie wyeksponowane, ale i nobliwie wtłoczone w zachow ania co­

dzienne. Łączą się z psalm am i ormiańskimi, umacniającymi porządek rzeczy, ale i ze śmieciami nagrom adzonym i w życiu kam ienicy - co tw orzy ulokowanie metafizyczne. Ten punkt doświadczenia, opisany przez Kapuścińskiego, nie jest łatwo uchwytny, nie jest jednolity i stały. N aprow adza na to, co sztan- darowo orm iańskie, ale i intymnie prywatne. Ruch myślenia, który każe przybyć na to podwórko, w peryferyjnym geście pow tarza wagę centrum : centrum drogowskazu, centrum gra­

nicy, centrum egzystencji. Prym arną cechą nastawienia badaw­

czego jest wrażliwość.

W rażliwość w spotkaniu dotyczy budow ania i uznaw ania granicy jak o progu em ocjonalnego i intelektualnego, który zm niejsza dystans i jednocześnie chroni nas w obliczu blisko­

ści innego, bliskości, która może też unicestwić. Dlatego wie­

dza o możliwości zniesienia granicy jest poparta troską o jej

Intymność 1 2 9

utrzymanie. Wrażliwość przejaw ia się w jedynie potencjalnej mocy zabijania, odsłaniania, wydobywania, zamanifestowania, nadinterp reto w an ia inności. Bierze się z g estu rezygnacji z władzy nad innym. Potencjalność zagrożenia jest silnie ak­

centowana w filozofii dialogu Bubera, Rosenzweiga czy Levi- nasa. Jednak tam idzie o rezygnację z poznania. Spotkanie Ka­

puścińskiego wiedzy o innym nie wyklucza, tylko nadaje jej nowy kształt, ustanaw ia odm ienny horyzont. U rucham ia też swoiste narzędzia, które służą do ocalania nas i innych: ocala­

nia obrazu poznawczego, spokoju egzystencjalnego, nienaru­

szonej swojej przestrzeni. Najprostszym i reakcjam i są u stan a­

wiane proksem iczne relacje, gdy dysponując zachow aniem bliskości i dystansu, utrzym ujem y stabilną hierarchię odległo­

ści myśli, słowa i czynu, z wyraźnie rozgraniczonym i strefam i tabu, wstydu, zażenow ania, ukrycia, tajemnicy, nienazw ania, niezamanifestowania, niedookreślenia etc. Moglibyśmy stwier­

dzić, że wrażliwość jest wysubtelnieniem , swoistą szlachetno­

ścią, która tworzy wizję innego. Nie ma jed n ak jednej w rażli­

wości zbiorowej i indywidualnej, bo różne są jej zakresy i stop­

nie, ja k napisze Kapuściński12, różne są przygodne w rażliw o­

ści, ale zwykle urucham ia się podobny gest zawierzenia.

Przestrzeń intym na budow ana jest w spotkaniu w zderze­

niu, uzgodnieniu, kom plem entarności, współistnieniu intym ­ ności własnej i intymności obcego. To przypom ina trochę Bu- berowskie królestwo „pomiędzy” i wspólnotow e My spotka­

nia13, ale tak napraw dę jest to inna spotkaniowość, z bardziej zarysowanymi granicami, z wyraźniej odczuwalnymi dysonan­

sami. Intymność oglądu jest głównie w iedzą o granicach epi- stemologicznych, moralnych, estetycznych w kontakcie z dru­

gim człowiekiem. Intym ność szanuje oddalenie.

Znajomość reguł zachowaniowych, sposobów ich utrzym y­

wania i znoszenia jest podstawowym elem entarzem antropo­

12 Ibidem, s. 27.

13 Zob. M. B u b e r : Problem człow ieka. Przekł. R. R e s z k e . Warszawa 1993.

9 A ntropologia...

loga, którego cel stanow i zachow anie nienaruszalnej intym­

ności innego. Kapuściński z takim i podręcznikam i antropolo­

gii jest zaznajomiony, korzysta z wiedzy nagrom adzonej oraz stw orzonej przez siebie i przez praxis podróży14. Nie ufa dyk­

tafonom, ufa pamięci, ufa zwyczajnym rozmowom, codzien­

nym szlakom wędrówki. Jest bardziej antropologiczny niż sami antropologowie, stara się bowiem jeszcze, by forma opisów zbli­

żona była do tkanki życia - często nagła, porw ana, lapidaryj- na. Intym ność antropologiczna - w tym również intymny ho­

ryzont Kapuścińskiego - polegałaby więc na nieprzekraczaniu sfery w ytyczonej k u ltu ro w o in tym ności, na pod ejm o w a­

niu starań przeciwdziałających dem askowaniu, choć oczywi­

ście - ja k w skazuje chociażby Clifford15 - nie zawsze się to udaje w związku z pędem nowoczesnej nauki w odkrywaniu i badaniu innego. Już samo odkrycie - usprawiedliwione na­

uką i ciekawością poznania tego, co daleko za horyzontem , na którym pojawiają się statki, ja k pisze Kapuściński w Podróży z H erodotem 16 - jest jak ąś dem askacją. Ale antropolog/repor­

ter, ja k Kapuściński, dyscyplinuje dem askowanie, nadając mu um iarkow aną formę, uspraw iedliw ioną dobrym zaciekawie­

niem życiem innych.

W łaściwe spotkania intymne, ja k już wskazywaliśmy, nie­

koniecznie sprow adzają się do bliskości innego, dopuszczenia do tajem nicy kultury, ukrytych wymiarów kulturowego tabu.

Tabu (tabu/taboo) , zapożyczone terminologicznie z języka ton­

ga z Wysp Przyjacielskich na Polinezji (ta-pu), a włączone w eu­

ropejski dyskurs za spraw ą kapitana Jam esa Cooka w 1777 ro k u 17, każe utożsam iać je z kultowym zakazem , który odnosi się do tego, co niedotykalne, niejadalne, pierwotnie zakazane,

14 Zob. R. K a p u ś c i ń s k i : W ykłady w iedeńskie. W: I d e m: Ten Inny. Kra­

ków 2006, s. 9-50.

15 J. C l i f f o r d : K łopoty z kulturą..., s. 65-103.

16 R. K a p u ś c i ń s k i : Podróże z H erodotem . Kraków 2004, s. 243-249.

17 J. C o o k: A Voyage to the Pacific Ocean. London 1784, Vol. 3, s. 40 za:

N a o k i O n i s h i : The Puritan Origins o f A m erica n Taboo. „The Japanese Journal of American Studies” 1990, No 10, s. 36.

Intymność 1 3 1

niedopuszczalne seksualnie, święte, przeklęte. Freud podkre­

ślał restrykcyjność tabu, które dotyka tego, co społecznie nie­

dopuszczone, na przykład tabu kazirodztw a18. G erardus van der Leeuw w Fenomenologii religii pokazyw ał działanie rygo­

ryzmu tabu, cytując słowa polinezyjskiego herolda:

Tabu - niech nikt nie opuszcza domu!

Tabu - niech żaden pies nie szczeka!

Tabu - niech żaden kogut nie pieje!

Tabu - niech żadna Świnia nie chrząka!

Śpijcie - śpijcie póki tabu nie minie!19

Tabu jest silnym wykluczeniem, wiąże naturę i kulturę. Mo­

glibyśmy, próbując je określić, sform ułować tak ą myśl, że tabu to nie tylko to, czego nie sposób nazwać, czego nie m ożna się dopuścić, ale i czego naw et nie wolno pomyśleć. Jest obw aro­

wane silnym zakazem i strachem . W iedza o tym, co intymne, zakłada obecność tabu, ale jest czymś bliższym człowiekowi, czymś komunikowalnym, codziennym, jest w łączona w roz­

wane silnym zakazem i strachem . W iedza o tym, co intymne, zakłada obecność tabu, ale jest czymś bliższym człowiekowi, czymś komunikowalnym, codziennym, jest w łączona w roz­

Powiązane dokumenty