• Nie Znaleziono Wyników

Metody i problemy badawcze

Wprowadźmy do refleksji obiekt będący przedmiotem analiz dyskursu telewi-zyjnego na poziomie mikro, najmniejsze działanie dyskursywne pomiędzy uczest-nikami tego wycinka mediosfery. Jest nim pojawiający się już na kartach książki mediotekst – komunikat przygotowywany przez wytwórcę do zapośredniczone-go odbioru audiowizualnezapośredniczone-go dla audytorium, czyli w jednoznacznie określonym przez dystrybutora kierunku.

Definicja słowotwórcza sugeruje, iż mediotekst to tekst powstały w mediach, nie zaś w mediosferze. Jak pokazują debaty slawistów, filologów, językoznawców, semio-tyków (Skowronek, 2013; Opiłowski, Jarosz, Staniewski, red., 2015), pojęcie zaczyna profilować swoje granice. Otóż z obserwacji toczących się dyskusji można wnioskować, że mediotekstem jest ten, który:

1. Zaistnieje w medium masowym, z myślą o nim został przygotowany, a także jest spodziewany przez użytkowników znających reguły dyskursu medialnego.

2. Wytworzony zostaje z przeznaczeniem do upublicznienia za pomocą medium masowego.

3. Wytworzony zostaje zawodowo przez pracownika redakcji medium maso-wego, nazwijmy go tu dziennikarzem.

4. Jest formą „komunikacji jednostkowej [zainicjowaną – I.L.] za pomocą mediów technicznych – są to dzisiaj przede wszystkim komunikaty, które są tworzone, przekazywane i odbierane poprzez urządzenia elektroniczne typu komputer lub telefon komórkowy” (Stöckl, 2015: 28).

5. Jest multimodalny.

Odpowiednio do wymienionego porządku mediotekstami są przykładowo:

Ad 1. Post, wpis na blogu, monolog prezenterski, list do redakcji.

Ad 2. Infografika, horoskop, krzyżówka.

Ad 3. Felieton, słuchowisko, serwis informacyjny.

Ad 4. SMS, mejl, skype’owanie (rozmowa przez komunikator Skype), czat.

Ad 5. Film, podcast, reportaż internetowy.

Spróbujmy ustalić wartość poszczególnych eksponentów.

5.1. Autor

Weźmy pod uwagę w rozważaniach kategorię autorstwa mediotekstu. Jeżeli przyjąć za aktualne znane od półwiecza wyznaczniki komunikowania masowego – jednokierunkowość, bezosobowość, perswazyjność, masowość, instytucjonalność – to ze względu na cechę ostatnią autorem mediotekstu nie może być autor nieza-wodowiec, punkt ten określa bowiem rolę nadawcy. Autor tekstu medialnego repre-zentuje określoną instytucję i pod jej egidą występuje (w medium), pisze (tekst), mówi (wypowiedź), umieszcza (zdjęcia). Jest zatrudniony przez to medium i dla niego świadczy usługi. Często bez wyeksponowanego nazwiska, jak we wzmiance czy notatce prasowej lub internetowej, choć pod postacią inicjału. Najlepiej widać to w zwrotach: Onet opublikował…, „Rzeczpospolita”/„Wyborcza” napisała…, Trójka podała, że… Tymczasem kolejno powstające media masowe od początku swego istnienia zakładały też nadawcę innego niż dziennikarz. Był on zawsze w mniejszo-ści, ale zawsze był. Do wydawcy prasowego pisywali czytelnicy, do stacji radiowej na dyżur prezenterski zawsze dzwonili radiosłuchacze, podobnie telewidzowie.

Z biegiem czasu udział tego nadawcy nieinstytucjonalnego rósł. Telewizja wypro-dukowała programy interaktywne, jak quiz, krzyżówka, horoskop, które istniały tylko z symultanicznym udziałem widza. Dzięki radiu zaistniały listy przebojów, o których kształcie w części decydowali słuchacze najpierw przez kartki poczto-we, potem przez interaktywne głosowanie. A dziś wydaje się, że serwis drogowy nie może się obejść bez doniesień słuchaczy kierowców (infoidy). Rubryki listów do redakcji rozbudowały rubryki listów od redakcji i nawiązywania stowarzyszonych tekstów (komentarze, nagrody, porady) w związku z korespondencją czytelników.

Proporcje te doprowadziły do nazwania zjawiska dziennikarstwem społecznym (social journalism), oddolnym (grassroots journalism), indywidualnym, obywatel-skim (citizen journalism) (Uszyński, 2004; Maj, 2010). Rozważała ten problem także Małgorzata Lisowska-Magdziarz (2015: 29):

Czy materiałom oddolnym należy przypisać status gatunkowy taki sam, jak tre-ściom wytworzonym przez media głównego nurtu? Pojawia się naturalne pytanie o definicję tego, co „dziennikarskie”, i jeszcze trudniejsza do rozstrzygnięcia kwestia rozróżnienia między materiałami o charakterze rozrywkowym i nierozrywkowym.

Internet powoduje ekspansję tego zjawiska, gdyż wydaje się, że bywają takie obszary sieci, w których ten typ dziennikarstwa dominuje – to World Live Web.

W niemieckich badaniach komunikacji masowej wątek autorski też jest podnoszony, por.: „Na płaszczyźnie performatywnej teksty komunikacji masowej materializują się odpowiednio do tego, jak dziennikarze i inni autorzy nieprofesjonalni odno-szą się do skonwencjonalizowanych i używanych zwyczajowo form” (Hauser, Luginbühl, 2015: 318–319). W związku z powyższym trudno dzisiaj utrzymać w mocy kategorię instytucjonalności autora treści medialnych za warunek istnienia mediów masowych, w tym także jako warunek mediotekstu.

5.2. Konstrukcja

Wypowiedź w mediach masowych cechuje: „techniczne zwielokrotnienie przekazów, cykliczność, powtarzalność, schematyzacja wewnętrzna i zewnętrzna zawartość” (Mrozowski, 2001, cyt. za: Fras, 1999: 16). Cechy przytoczone przez Macieja Mrozowskiego pozwalają wiele spośród form dziennikarstwa oddolnego zakwalifikować do mediotekstów. Byłyby to posty, komentarze internautów i SMS-y telewidzów oraz blogowe wpisy. Kolejnym identyfikatorem tekstu medialnego jest postulowane przez Janinę Fras (2012: 17) nadanie mu tytułu. Znacząco wyod-rębnia on wypowiedź w mediach masowych spośród wypowiedzi w komunikacji interpersonalnej. Nie jest to jednak wystarczający kwalifikator z innych powodów.

W piśmiennictwie literackim oraz naukowym tytuł też ma swoje znaczenie typo-logizujące. Uznaję to spostrzeżenie za bardzo kreatywne dla dyskusji o granicach mediotekstu. Wtedy poza zakresem mediotekstów byłyby komentarze i posty inter-nautów, i SMS-y telewidzów. O wartości tego identyfikatora może przekonywać fakt nadawania tytułu listowi do redakcji przez redaktora prowadzącego numer czaso-pisma. Dopiero taki zaistnieje na łamach. Za tytuł spotu czy reklamy uznać można nazwę reklamowanego produktu. Teksty niedziennikarskie najczęściej są pokazy-wane jako incipity. Jako kolejną cechę tekstu medialnego Fras podaje multiplikowal-ność: mediotekst można poddać fragmentacji i rozpowszechniać we fragmentach (Fras,  2012: 19). Ponownie znajdziemy tu koincydencje z literaturą i nauką.

Im częściej dziennikarskie medioteksty są multiplikowane, tym lepiej. Należy zauwa-żyć, że to znaczący składnik życia mediów. O jego wartości świadczy popularność i trwanie na rynku serwisów typu Plotek bądź gazety „Agora”, czy gatunku przegląd prasy. Niektóre nie są duplikowane tylko we fragmentach. Stanowią taką wartość dla społeczeństwa, czytelników, słuchaczy, telewidzów, kultury, że są wydawane zgrupowane ponownie jako zbiór felietonów, reportaży, recenzji w postaci książ-kowej. Reklama wszak też podlega takiej multiplikacji – te komercyjne zdarzenia dyskursywne zainicjowały sporo nowych skrzydlatych słów w słowniku Polaków ostatnich dwóch dekad. Podobnie rzecz się ma z postami i tweetami. Tymczasem już nie podlegają tej czynności komentarze internautów i SMS-y telewidzów. Wydaje się, że konstrukcja mogłaby stać się o wiele ważniejszym identyfikatorem medio-tekstu niż autor. Podejmijmy jeszcze rozważania o odbiorcy.

5.3. Odbiorca

Perspektywa odbiorcy jest rzecz jasna trudniejsza do uchwycenia i niezbada-na empirycznie, ciągle aktualne jest bowiem pytanie, co dla odbiorcy mediów masowych jest mediotekstem. Czy odróżnia on teksty tworzone na różny uży-tek (sfunkcjonalizowane) przez różnych autorów (dziennikarskie i społeczne)?

Stawiać można tu tylko tezy, że dla ogromnej większości odbiorców mediów masowych autorstwo mediotekstu nie jest istotne i nie wpływa na recepcję poziomu jego informacyjności, ekspresywizacji, fatyczności, impresywności.

Przesłankami ku takiemu stwierdzeniu są ankiety przeprowadzone przeze mnie dwukrotnie: w 2015 i 2016 roku wśród młodzieży i dorosłych do 65. roku życia.

Wykazywały one nieumiejętność nazwania tego, co się czyta w prasie, czego słu-cha w radiu i telewizji. Podobne doniesienia przyniosły też wcześniejsze badania Moniki Zaśko-Zielińskiej (2002). Wnioskuję zatem, że dla odbiorcy mediotek-stem jest to, co użytkownik mediów znajdzie w mediach. Źródło nadania stanie się w tym oglądzie dominującym identyfikatorem mediotekstu. Tutaj można zawierzyć wiedzy użytkownika, bo wspomniane moje ankiety przyniosły dane, że poprawnie wyróżnia on natomiast w kulturze reprezentantów mediów maso-wych. Prowadzi to jednak do braku operacjonalizacji pojęcia. Wszak w XXI wieku, epoce protoelektronicznej wszystko, co powiedziano/napisano pierwotnie poza medium masowym, może być przeniesione do mediosfery i tym samym zyska kwalifikację mediotekstu.

5.4. Badacz

Jestem przekonana, że perspektywa odbiorcy mediów masowych nie jest badaw-czo istotna. Nie jest też istotna cecha multimodalności, mimo że komunikatów stanowiących kolaż znakowy przybywa i są przedmiotem analiz w studiach przy-padków. Za cenne definicyjnie uznaję zaś cechy konstrukcji i cechy zjawiska, jakim jest komunikowanie masowe. Do pierwszych należą: cykliczność, schematyczność struktury, multiplikowalność, segmentacja (sytuowanie w ramówce lub szacie gra-ficznej, tytułowanie), do drugich zaś: instytucjonalność (działanie pod egidą marki, nawet własnej), jednokierunkowość, masowość, perswazyjność. Sądzę, że warto zwrócić uwagę na multiplikowalność jako cechę konstrukcji mediotekstu. Ona w sposób najbardziej czytelny różnicuje wyrażenia: tekst zamieszczony w mediach i mediotekst. W obiegu komunikacji medialnej znajdują się wszak wytwory tekstowe, które charakteryzują wulgaryzacja, łamanie tabu i wykroczenia (etyczne, estetyczne, językowe, uzualne). Jako produkty dyskursu nie będą one jednak mediotekstami, nie poddają się bowiem każdorazowo fragmentacji, rozprzestrzenienieu i duplikacji.

Tak wydzielony mediotekst może stać się użyteczny jako pojęcie i obiekt badań.

Zwielokrotnione reprezentacje mediotekstu stanowią na tyle przewidywalne w kulturze reguły jego powstawania, że krystalizują się w medialne gatunki, te zaś są przedmiotem dydaktyki akademickiej, warsztatów medialnych, sztuki pisania i mówienia retorycznego, a umiejętność ich używania zapewnia fortunną komuni-kację w dyskursie, w tym także uczestnictwo w kulturze.

5.5. Tekst multimodalny

Choć multimodalność nie klasyfikuje mediotekstów, to w dyskursie telewizyjnym jest ich cechą elementarną, eksponentem koniecznym. Poddajmy ją rozważaniom.

Multimodalny jest każdy przekaz, „w którym znaczenia są realizowane przez więcej niż jeden kod semiotyczny” (Kress, 2003), jest to jednak nie tylko zdanie Gunthera Kressa, i to spreparowane dosyć późno w historii badań nad mediami. Wielu badaczy zajmowało się podobnymi zjawiskami, nazywając je nieco inaczej. Do opisywanych przez siebie w ostatniej monografii przekazów Ewa Szczęsna wybrała trzy syno-nimiczne leksemy: multisemiotyczny, polisemiotyczny i multimedialny (Szczęsna, 2007). Szczegółowość opracowania dowodzi jednak, że większą moc operacyjną mają dla autorki derywaty określające semiosferę, dysponuje ona bowiem wedle

Szczęsnej dwojakimi systemami: monosemiotycznym i polisemiotycznym. W tych systemach istnieją zaś komunikaty, w których kody układają się w relacje intersemio-tyczne (książka z obrazkami), transsemiointersemio-tyczne (równoważne systemy w komunika-cie), transmedialne (prezentacja naukowa, teatr w telewizji), wreszcie intermedialne (mediotekst w ramówce). Szczęsna zakłada, że teksty w ramówce istnieją obok siebie bez zamierzenia nadawcy instytucjonalnego, choć uznaje sąsiedztwo (blok określo-nych spotów przed serwisem informacyjnym, film fabularny po głównym wydaniu serwisu, zajawki teleturnieju w trakcie innej produkcji stacji itd.) za znamienne dla interpretacji widowiska przez widownię i mające wpływ na interpretację. W mono-grafiach i opracowaniach Andrzeja Gwoździa (1990), Tomasza Piekota (2006), Hartmuta Stöckla (2015) pojawia się w odniesieniu do tekstów złożonych z wie-lu znaków przymiotnik multisemiotyczny, w późniejszym opracowaniu Szczęsnej (2013) także polski odpowiednik, czyli – wieloznakowy, a u Andrzeja Bątkiewicza (1977) – po prostu audiowizualny. Najbardziej współczesnym opracowaniem doty-czącym takich przekazów jest rozważanie Jolanty Maćkiewicz (2016). Autorka na kilku stronach dokonała charakterystyki tego typu okazów i sama wybrała okre-ślenie multimodalny, co i ja czynię w tym miejscu. Maćkiewicz uznaje, że badanie multimodalne powinno obejmować wszystkie systemy semiotyczne współtworzące komunikat. Zakłada, że są one współzależne, należy zatem sprawdzać jakość zależ-ności. „Istotne jest badanie zarówno relacji intramodalnych, jak i intermodalnych”

(zob. Maćkiewicz, 2016: 21). Należy zastosować narzędzia dające porównywalne rezultaty dla każdego z systemów. Autorka pozostawia na uboczu sprawę określe-nia, podpowiedzi dla młodszych badaczy, jakie znane nauce narzędzia można by wyzyskać. Postaram się poniżej dookreślić ten wątek propozycjami, które uznaję za wartościowe i przydatne. Zalecenia Maćkiewicz w odniesieniu do badania mul-timodalnego – jak sądzę – stanowią elementarz zadań analizy semiotycznej (znanej estetyce) oraz analizy mediolingwistycznej (znanej lingwistyce mediów), ale też część postępowania w analizie dyskursu (lingwistyka dyskursu). Dla wspomnianej poniżej Bożeny Witosz (2014: 54–55) są podstawą perspektywy multimedialnej w stylistyce i stanowią zasadniczą część wytycznych do przyjęcia takiej perspektywy.

Postrzeganie jednostki badawczej w dyskursie telewizyjnym jako tekstu multimo-dalnego oznacza konieczność spreparowania dla niego sposobów analizy i interpre-tacji. Z podobnym problemem zmierzyła się Bożena Witosz, próbując znaleźć takie metody dla prezentacji multimedialnej jako gatunku stylu naukowego. Określiła ją

„perspektywą multimedialną” (Witosz, 2014). Takie spojrzenie na dyskurs tele-wizyjny pozwala pracować na poziomie mikro, dokonywać analiz stylistycznych.

Na poziomie makro, przypomnę, znajdują się takie parametry interpretacyjne, jak

umiejscowienie tekstu w paśmie, umiejscowienie w konstelacji dyskursywnej (bli-żej/dalej od centrum, czyli wzorca dyskursu), określenie kontekstu i reguł praktyk dyskursywnych stosowanych przez uczestników. Podczas analizy i interpretacji semiologicznej konieczne parametry to budulec, znaczenie budulca i znaczenie w kulturze (por. Helman, 1977). Pierwszy z nich dotyczy sensu stricto natury semiotycznej tekstu mulitmodalnego. Drugi odnosi się do znaczeń aktywizowa-nych przez budulec – w przypadku tekstu w telewizji to znaczenia poszczególaktywizowa-nych kodów semiotycznych i możliwe relacje między nimi. Trzeci oznacza konfrontację znaczeń budulca tekstu multimodalnego z tablicą socjokulturową i porozumieniem medialnym, których istnienie w dyskursie telewizyjnym założyłam. „Zasadniczą cechę [makrosytuacji telewizji – I.L.] stanowi to, że nadawca pozostaje trwale w swojej roli w stosunku do zbioru odbiorców czasowo i przestrzenne oddalonych”

(Kurzowa, Szpiczakowska, 1985: 16). To ona stanowiłaby jedną z reguł rządzą-cych w dyskursie. Mikrosytuacje telewizyjne należą już do realizacji, czyli tekstów, ale i gatunków typowych dla każdego dyskursu. Ważne jest także odróżnienie mul-timodalności hipertekstu w sieci od mulmul-timodalności mediotekstu telewizyjnego.

Zauważmy, że widowisko telewizyjne ma ściśle określoną pozycję w ramówce i przez ten kontekst kompozycyjny (czyli parametr normatywny) jest percypowane przez widownię. Tymczasem w sieci internauta (tu już istotna różnica pojedynczości użyt-kownika!) „współwyznacza poetykę utworu”, ustanawia jego teksturę (Szczęsna, 2013: 21). Oczywiste jest, że wszelka aktywność – możliwa i fortunna – jest zapro-jektowana przez nadawcę, ale bezsprzecznie netizen ma kilka sposobów dostępu do tekstu. I dopiero w tym miejscu widownia upodabnia się do uczestnika dyskursu hipertekstowego. Otóż jest dziś możliwe, co wykazywałam w rozdziale 3 o paśmie programowym i rozdziale 4 o innych praktykach dyskursywnych, użytkowanie tego samego mediotekstu w różnych sposobach dostępu –za pośrednictwem strumienia programowego, strumienia stematyzowanego, w dowolnym strumieniu, na życzenie wreszcie poprzez wydobycie ze sfery audiowizualności w żaden sposób niesprofi-lowanej – poprzez stronę YT.

Multimodalność nie przekreśla możliwości skutecznego badania semiosfery takiego przekazu, multimodalny mediotekst telewizyjny ma wszak zamkniętą liczbę kombinacji znaków. Prześledźmy ją dla czytelności wywodu:

1) kod mówiony (jeden mówiący widoczny na ekranie) + kod wizualny = kod gestyczny + kod mimiczny;

2) kod mówiony (mówca 1) + kod mówiony (mówca 2) (dwóch i/lub więcej mówiących i widocznych na ekranie) + kod wizualny = kod gestyczny + kod mimiczny;

3) kod mówiony (jeden mówiący niewidoczny na ekranie (w tle) + kod audial-ny (podkład muzyczaudial-ny/dźwięki tła) + kod wizualaudial-ny = obraz dynamiczaudial-ny (film);

4) kod mówiony (jeden mówiący widoczny na ekranie) + kod wizualny = kod gestyczny + kod mimiczny + kod pisany (napis na ekranie);

5. obraz pusty – obecnie w telewizji bez prezentera niespotykany; jego funkcje przejmuje monolog reportera na tle statycznego tła1.

Wszystkie przypadki zanurzone są w audiowizualnej sytuacji komunikacyjnej, której składnikami są język mówiony opracowany lub nieopracowany, obraz statycz-ny i dynamiczstatycz-ny, kod audialstatycz-ny – muzyka, dobrane dźwięki oraz kod niezamierzostatycz-ny, czyli szumy, szmery, dźwięki tła.

5.6. Metody badawcze

W lingwistyce mediów można stosować metody pracy znane jako propozycje wielu badaczy, ale i pochodzące z nieco innych okresów. Chciałabym zwrócić uwagę na koncepcję uporządkowania analizy dyskursowej Ewy Miczki (2002):

W procesie interpretacji odbiorca tworzy reprezentację dyskursu, która składa się z odpowiedzi na pytania szczegółowe generowane przez następujące dziedziny:

• informacyjną,

• funkcjonalną,

• ontologiczną,

• aksjologiczną,

• wypowiedzeniową,

• dziedzinę konwencji gatunkowych. Jednostkowe sądy o sześciu parametrach dyskursu są scalane za pomocą struktur sytuacyjnych (Miczka, 2002: 101).

Można je z powodzeniem traktować jako zestaw wskazówek do opracowywa-nia analiz reprezentacji dowolnego dyskursu. Tak też uczyniły Ewa Szkudlarek- -Śmiechowicz (2010, 2016) i Beata Grochala (2016a). Jest to możliwe narzę-dzie do pracy z tekstami i gatunkami stanowiącymi o wyróżnianych dyskursach.

Ewa Szkudlarek-Śmiechowicz ustaliła, że dla każdej znanej typologii dyskursów kategoria nadawca – odbiorca jest kategorią istotną. Spośród parametrów wyróż-nionych przez Ewę Miczkę (tematyczny, ontologiczny, funkcjonalny, aksjologiczny,

1 Wspominam jeszcze o nim w rozdziale 6 pt. Dyskurs telewizyjny w świetle lingwistyki obrazu. Kolor.

konwencji gatunkowych) autorka artykułu uczyniła najistotniejszym parametr wypowiedzeniowy. Przy okazji szczegółowej analizy doszła jednak także do wnio-sków na temat konwencji gatunkowych i aksjologii. Na przykładzie telewizyjnego dyskursu politycznego badaczka wykazała, że instytucjonalność nadawcy medio-tekstu telewizyjnego nie jest oczywista w rozmowach na tematy polityczne. Ogólnie przyjęty jako reprezentant medium nadawca takich rozmów prezentuje siatkę o wiele bardziej skomplikowaną. Składają się na nią zarówno polityk, jak i oby-watel, uczestniczący w dyskursie już to w rolach nadawczych, już to odbiorczych, i na przemian są tematami oraz obiektami poznania działań dyskursywnych. Jako tacy aktorzy dyskursu realizują oni strategie aksjologiczno-emotywne (rola polity-ka, komentatora i obywatela) lub informacyjno-weryfikacyjne (rola eksperta). Jak jednak wykazała autorka, we współczesnym dyskursie te role i funkcje zaczynają się krzyżować i komentator przyjmuje rolę eksperta albo polityka, zmieniając swoje strategie wypowiedzeniowe. Ekspert staje się komentatorem lub politykiem, także zmieniając strategie, polityk nie realizuje często interesu grupy, którą reprezentuje, a obywatel w dyskursie telewizyjnym realnie nie zostaje dopuszczony do roli innej niż swoja, dopiero w dyskursie hipertekstowym i konwersacyjnym mógł zostać poli-tykiem, komentatorem lub ekspertem (zob. Szkudlarek-Śmiechowicz, 2016:

232). I tak od dokładnej analizy parametru wypowiedzeniowego tekst przy okazji przyniósł dookreślenie pozostałych dziedzin dyskursu. Za pomocą tego samego narzędzia Beata Grochala (2016a) dokonała charakterystyki wszystkich reguł dyskursu sportowego. Dziedzinę informacyjną wypełnia w całości sport jako temat globalny, dziedzinę ontologiczną uznała jednak autorka za trudną do określenia.

Sądzę, że telewizyjny dyskurs sportowy z powodzeniem uobecnia jakieś „tam” w „tu i teraz” transmisji, relacji, komentarza sportowego itd. Dodajmy, że w taki krysta-liczny sposób parametr ideacyjny spełniają inne zdarzenia spoza medium, a obecne w dyskursie telewizyjnym. Należą do nich: gotowanie w plenerze, balet, koncert symfoniczny, festiwal, obrady parlamentu, gale rozdania nagród, ekstraordynaryjne zdarzenia lokalne, krajowe, europejskie, światowe (o wąskim bądź szerokim zasięgu), przy czym ze względu na przewidywalność niektórych z nich, strukturę znakową, która angażuje zmysł słuchu, zdecydowanie różnią się między sobą intensywność werbalna, stylistyka i typ nadawcy komentarza do tych transmisji. Jeśli przyjmie się za autorką, że sztafaż gatunkowy dla dyskursu sportowego w mediach nie jest specyficzny na tle innych praktyk w dyskursie medialnym, automatycznie określi się jego funkcjonalność. W dyskursie realizują się podstawowe funkcje języka: referen-cyjna, impresywna i ekspresywna, jak i wszelkie gatunki wypracowane dla mediów.

Na poziomie wypowiedzeniowym za ciekawy parametr należy uznać wedle autorki

czas. Dyskurs sportowy w większości mediów może realizować się symultanicznie do zdarzenia sportowego spoza medium. W związku z nim warto zwrócić uwagę na wycinek telewizyjny tegoż dyskursu. Na niektóre dyscypliny sportowe wpłynęło medium. Już nie ono było jedynie usługą świadczoną dyscyplinie, ale to dyscy-plina przyjęła kształt pożądany przez medium, a dokładnie rzecz ujmując – przez partnerstwo medialno-komercyjne. By zwiększyć wielkość widowni skoków nar-ciarskich w telewizji, uwzględniając wytrwałość przedekranową widza, liczebność startujących w zawodach skoczków ograniczono do 30 w drugiej serii, w pierwszej serii zaś do 50 wyłonionych drogą kwalifikacji przedkonkursowych. Do eksponen-tów z dziedziny wypowiedzeniowej tego dyskursu na tle innych będzie należała dziedzina aksjologiczna. Autorka uznała wyrażanie poczucia tożsamości z klubem lub drużyną narodową za cechę specyfikującą dyskurs. Przyjęcie takiej osi kon-strukcyjnej zdarzeń w dyskursie oznacza pragnienie zwycięstwa klubu lub drużyny i poszukiwanie ich walorów. O rywalu mówi się, umniejszając jego cechy i generując językowo wyrażane nadzieje na szanse wygrania z nim. Rzecz jasna, najmocniej jest to widoczne na poziomie narodowym, czyli podczas mistrzostw: Europy, świata lub igrzysk olimpijskich. Analizy oraz interpretacje Szkudlarek-Śmiechowicz i Grochali wykonane tą samą metodą na innych obiektach badawczych pokazały skuteczność narzędzia badawczego.

Kroki analizy dyskursywnej zaproponował też Piotr Sztompka (2006). Sam autor zastosował ją wobec dyskursu ikonicznego. „Interpretacja semiologiczna i strukturalistyczna sięga w dziedzinę kultury, wspólnych dla całej zbiorowości reguł sensu” (Sztompka, 2006: 81). Dlatego uprawnione i możliwe jest wnioskowa-nie o znaczeniu obrazu w tekście multimodalnym w oderwaniu od jego nadawcy.

Inaczej tu ujął Andrzej Bątkiewicz: „Ekspresja i komunikatywność obrazu telewi-zyjnego, czasoprzestrzenna aktywność elementów figuratywnych i dźwiękowych zależą od zespołowego funkcjonowania ogromnej rzeki znaków uprzednio zinsty-tucjonalizowanych” (Bątkiewicz, 1977: 197). To ważne, ponieważ praktyki dyskursu telewizyjnego uskuteczniane są w sposób pośredni. Mediotekst staje się sposobem dostępu nadawcy do odbiorcy, ale i odwrotnie. To na przykład doty-czy wyboru koloru w niektórych pasmach i praktykach dyskursu. Wydzieliłam te rozważania jako osobny rozdział (6). Dalej pisze Sztompka (2006: 81): „Analiza semiologiczna ma głównie charakter formalny, polega na ustaleniu procedur, za pomocą których realizuje się znacząca rola obrazu”. Ta konstatacja daje po raz kolejny uprawnienia do pomijania intencji nadawcy. Podczas wielokrotnych spotkań badawczych na temat wytworów dyskursu telewizyjnego dyskutowano, czy interpre-tacje mediotekstów powstałe w wyniku analiz semiotycznych były w ogóle intencją

nadawcy. Sztompka przekonuje, że badacz może przyjąć, a nawet nie ma innego wyjścia, percepcję jednego z przewidzianych przez nadawcę uczestników kultury w ogóle, a zwłaszcza kultury medialnej. W jej obszarach ma prawo do pozyskiwania danych do percepcji, wyciągania wniosków i interpretacji mediotekstu. Odpowiada to założeniom innej metody socjologicznej, a mianowicie uses and gratification,

nadawcy. Sztompka przekonuje, że badacz może przyjąć, a nawet nie ma innego wyjścia, percepcję jednego z przewidzianych przez nadawcę uczestników kultury w ogóle, a zwłaszcza kultury medialnej. W jej obszarach ma prawo do pozyskiwania danych do percepcji, wyciągania wniosków i interpretacji mediotekstu. Odpowiada to założeniom innej metody socjologicznej, a mianowicie uses and gratification,

Powiązane dokumenty