• Nie Znaleziono Wyników

Econfici fecri sum

furor utes omnihi,

quius? Hina, quo

iusque con se igit.

Consign atumedem

Innowacja? Nie: czasem lepsza jest renowacja. Polityki miejskie

zyskają na powrocie do modelu średniowiecznego. Dzięki temu

miasto zacznie kreatywnie budować na ludzkiej

spontaniczno-ści, zamiast pozwalać na urbanistyczny chaos, lub totalną

regu-lację. Emocje ludu wracają do gry – ku strapieniu technokratów.

Jeśli nadchodzi nowe średniowiecze, to będzie ono mieć zapach miejskiego powietrza. Oczywiście, nie tego zanieczyszczonego spalinami, którym oddychamy dzisiaj. Chodzi raczej o to miejskie powietrze, które – jak mówi średniowieczna maksyma – „czyniło wolnym”.1 Tak, jak kiedyś miasto uwalniało od kajdan feudalnego porządku, tak dziś powinno dawać mieszkańcom podmiotowość w zbiorowym działaniu. W moim tekście postaram się przekonać do tezy, że wyzwania, przed którymi stoją współczesne miasta – w szczególności polskie – wymagają rozwiązań neomediewalnych, czyli inspirowa-nych średniowieczem.

Dlaczego inspiracje dla polityk miejskich powinny być neomediewalne? Dlatego, że wyzwania, przed którymi stoją miasta przypominają właśnie te mediewalne, spotyka-ne po raz pierwszy we wczesnym średniowieczu. Odpowiedź na te wyzwania znalazło zaś średniowiecze pełne i późne.

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie czym było wczesne średniowiecze w Euro-pie. Przede wszystkim to czas tragicznej dezurbanizacji – czyli stopniowego rozkładu wcześniejszych organizmów miejskich.2 Dezurbanizacja spowodowana była depopu-lacją związaną z chorobami, wojnami oraz dezintegracją wcześniejszych systemów politycznych. Przyczyny dzisiejszych procesów depopulacyjnych są co prawda inne, ale jeśli spojrzeć na proces rozpadu miast jako pewnych zintegrowanych organizmów społecznych, dostrzeżemy, że dezurbanizacja także dziś stała się faktem: miasta roz-pływają się w neoliberalnej wizji (bez)ładu przestrzennego. Mieszkańcy uciekają na suburbia, postrzegane jako wymarzona namiastka wsi, lub zamykają się w strzeżonych osiedlach-grodach, by odciąć się od innych warstw społecznych i kultur. Miasto naj-wyraźniej przestało dziś pełnić funkcję agregatu i wzmacniacza stosunków społecz-nych, a stało się przestrzenią alienacji i anonimizacji. Czym to się objawia? W wielu miastach zanikają na przykład centra miejskie, które zamieniane są w miejsca pracy i dojazdu z odległych osiedli satelickich. Tkanka miejska wietrzeje też przez wielkie samochodowe rozlewiska – poszczególne części miasta przecinane są przez trudne do przebycia szerokopasmowe rzeki pojazdów. Wielkie połacie miejskiej ziemi zamieniają się w bezużyteczne społecznie bagna do parkowania. Można powiedzieć, że miasta pękają, wręcz rozłażą się.

2 W. Gruszkowski, Gdańsk 1989. 1 Średniowieczna fraza “miejskie powietrze czyni wolnym” (niem.

Stadtluft macht frei) przez wieki

odnosiła się w świadomości potocznej do wolności, jaką na mocy prawa zwyczajowego otrzymywali chłopi po roku zamieszkiwania w mieście. W XX wieku w sposób upiorny wypaczyli tę frazę nazistowscy Niemcy, umieszczając hasło “Arbeit macht frei” na bramie obozu zagłady w Auschwitz.

Oprócz postępującej alienacji w stosunkach społecznych, inną cechą nowego śre-dniowiecza jest rosnąca komplikacja stosunków społecznych, prawnych i ekonomicz-nych. Ta komplikacja ma postać wielu współwystępujących procesów, których zło-żoność pogłębia dodatkowo mnożenie się aktorów na scenie społecznej. W wyniku tej złożoności tradycyjne „racjonalne i eksperckie” zarządzanie polityczne staje się niewystarczające. Co więcej, rozwiązania problemów stają się jeszcze trudniejsze do odnalezienia, ponieważ tracimy jasność co do tego, jaka jest w ogóle natura tych pro-blemów. Próbując je rozwikłać zderzamy się już nie tylko trudnościami, ale wprost z kompletnym bałaganem.

Oba te problemy – rosnąca komplikacja i dezintegracja – spotkały się w średnio-wieczu z adekwatną na swoje czasy odpowiedzią. Jej specyficzne, użyteczne cechy sugerują, że dzisiaj istnieje nadzieja właśnie w rozwiązaniach o charakterze

neome-diewalnym.

Gdy mówię o nowym średniowieczu, nie mam, rzecz jasna, na myśli powrotu do feudalizmu, błotnistych ulic czy budo-wania murów obronnych. Miejskie nowe średniowiecze wyobrażam sobie raczej jako powrót do pewnego typu postrzegania miasta, którego zalążki widać już w peł-nym średniowieczu, a formę dojrzałą począwszy od średniowiecza późnego. Cechy tego myślenia wymienię za moment. Najpierw wyjaśnię, dlaczego odwołuję się do tej kategorii. Mam tu bowiem na myśli takie nowe średniowiecze, o jakim pisał Grzegorz Lewicki w Pressjach – sieciowe, eklektyczne, skomplikowane i jak najbardziej pono-woczesne.3 W tym metaforycznym rozumieniu pojęcie to stanowi najbardziej poręczną nazwę, służącą do zobrazowania zmian – zarówno tych postulowanych, jak i tych już zachodzących. Neomediewalizm w tym ujęciu to także użyteczne prognostyczne ramy ułatwiające pokazanie różnic między tym co przemija, a tym co nadchodzi.

Z jednej strony mamy bowiem do czynienia z czymś nowym, co zastąpi postawy praktykowane od dziesięcioleci. Z drugiej, zaś, to „nowe” będzie w swym zrębie nawią-zaniem do tego, co już mieliśmy, a co odrzuciliśmy jako „nienowoczesne” lub „ciemne”. Od razu jednak uspokoję tych, którym nowe średniowiecze kojarzy się głównie z eks-trawagancką, religijną wizją Mikołaja Bierdiajewa.4 Nie będę wdawał się w debatę o roli duchowości i Kościoła w życiu publicznym. Skupię się za to na szeroko rozumianej poli-tyce miejskiej, obejmującej tematykę obywatelskiej ekonomii, stosunków społecznych i zagospodarowania przestrzennego. Postaram się też ukazać omawiane przemiany z perspektywy filozofii politycznej i teorii polityk publicznych oraz wykazać, że szer-sze, korzystne dla obywateli zmiany w miastach nie dokonają się bez istotnej reformy sposobu samorządzenia. Spośród projektów najbardziej obiecujących wskażę na teorię demokracji deliberatywnej, interpretowaną w duchu neomediewalizmu.

3 G. Lewicki, 2010.

4 M. Bierdiajew, 1997.

W obliczu komplikacji stosunków