• Nie Znaleziono Wyników

ludności ze wsi do miast w poszukiwaniu pracy. Typowym dla niego zjawiskiem jest niekontrolowane rozlewanie się miast – powstawanie bezbrzeżnych osiedli ludzkich, slumsów czy faweli, budowanych bez żadnego planu przestrzennego, bez zapewnienia koniecznej infrastruktury sanitarnej i przy rażącym braku publicznego nadzoru. To zjawisko typowe zarówno dla dziewiętnastowiecznych miast przemysłowych, jak rów-nież współczesnych krajów rozwijających się. Jego rezultatem jest powstawanie konur-bacji – zlepiania się miast w bezbrzeżny „ocean cegieł i betonu”. Zjawisko to przerażało dziewiętnastowiecznych estetów do tego stopnia, że swego czasu stało się impulsem dla powrotu do wizji utopijnych, m.in. do koncepcji miast-ogrodów.12

Warto w tym miejscu podkreślić, że leseferyzm nie jest tylko i wyłącznie etapem społeczno-historycznego rozwoju, ale także systemem intencjonalnie zaprojektowa-nym według określonych zasad ideologicznych, często mającym na celu zwiększenie swobody manewru podmiotów o znacznym kapitale ekonomicznym. Inaczej mówiąc, to system, w którym wygrywają bogaci. Model ten tworzy z miasta jedną wielką arenę jawnej konkurencji rynkowej, która objawia się estetyczną kakofonią (imperatyw wizu-alnej krzykliwości reklamy, określony czasem mianem „wiktoriańskiego eklektyzmu”13) oraz zawłaszczaniem i grodzeniem przestrzeni publicznej (imperatyw zwiększania wartości metrażu na danym osiedlu). Polska jest dobrym przykładem zastosowania tego modelu, czego przyczyn upatruje się w źle skonstruowanym prawie i hegemonii własności prywatnej nad zasadami współżycia społecznego.14

A zatem z jednej strony mamy prokrustowe łoże rygorystycznego geometryzmu – projekt totalny, który jest idealnym marzeniem projektanta, ale niestety często tworzy przestrzenie alienujące, przytłaczające i zwyczajnie nieludzkie. Taki projekt to, mó-wiąc poetycko, dzieło, które tworzy „marzyciel w wymarzonej przez siebie przestrzeni. A reszta niech się wścieka i męczy”.15 W efekcie powstają projekty, które często wyma-gają całkowitego zburzenia starego planu. Z drugiej strony mamy kompletny brak wizji – miejski darwinizm urbanistyczny – czyli idea zakładająca, że kto ma lepsze metody perswazji i więcej środków, ten wygrywa.

Wydaje się, że średniowieczny typ planowania przestrzennego jest gdzieś między tymi dwoma biegunami. Zmierza do utworzenia jakiegoś ładu, ale nie czyni z nie-go sztywnej formy. W tym ujęciu ład to pewna rama do wypełnienia16, inspirowa-na utopią, ale niewyczerpująca i elastyczinspirowa-na, dająca wiele miejsca do spontaniczności i systematycznych, zależnych od kontekstu usprawnień. Wzorowym przykładem tej harmonii byłoby stawianie chodników w miejscach, w których ścieżki wydeptali sami mieszkańcy. Neomediewalne planowanie przestrzenne jest więc planowaniem otwar-tym, nadbudowującym, które z jednej strony ma szacunek do utartych pozytywnych praktyk społecznych (wzorców interakcji i kanałów komunikacyjnych), z drugiej zaś pozostawia mieszkańcom miejsce na wyznaczanie praktyk nowych. Średniowiecze, które wykreowało zrąb dla nowożytności, tworzyło miasta właśnie w taki mieszany

Rys. 2 . Rys. 2. Waszyngton DC jako wzorowy przykład barokowej urbanistyki (Źródło: Wikimedia Commons, “L’Enfant Plan”, wrzesień 2016)

12 A. Czyżewski, 2001.

13 C. Harvie i H.C.G. Matthew, 2000. 14 S. Filip, 2013.

15 R. Nowakowski, 2001, s. 68. 16 U. Eco, 1998, s. 74–101.

sposób: nakładało siatkę dróg i placów, wyznaczało ramy budownictwa, ale dawało też sporo swobody. Uwzględniało odstępstwa od reguły, dla poszanowania jakiegoś cen-nego zabytku, dla urozmaicenia stylu, czy też ze względu na naturalne ograniczenia.

Demokracja deliberatywna w nowym średniowieczu

Jednym z najbardziej palących wyzwań, przed jakimi stoją współczesne miasta jest rosnąca złożoność problemów w połączeniu z mnożącą się liczbą tzw. interesariuszy – czyli stron zainteresowanych wpływaniem na przestrzeń miejską. Taka konfigu-racja miejskich problemów wymaga innowacyjnego podejścia. Tymczasem, szcze-gólnie w Polsce, wciąż usiłuje się realizować tradycyjny model polityk publicznych, niepozostawiający przestrzeni na uwzględnienie rosnącej złożoności. Ten typowy dla Polski model jest określany mianem „pozytywistycznego” (w sensie filozoficznym), lub „racjonalnego”. Dlaczego właśnie tak? Jest on „racjonalny” przez swoją orien-tację na tzw. racjonalność instrumentalną i oddzielenie rozumu od emocji. Emocje w tym sposobie myślenia utożsamia się

z irracjonalną sferą politycznej rywa-lizacji o władzę (politics, lub tzw. po-litycznością), za to rozum identyfikuje się z profesjonalną służbą cywilną i re-alizowaniem „polityk publicznych” (po-licy). Wszystko to razem tworzy obraz

władzy publicznej naśladujący niejako wizję umysłu Davida Hume’a: emocje wyzna-czają cele polityki, a rozum dobiera środki do ich realizacji. Rozumność ma tu więc charakter wyłącznie instrumentalny, a polityczność operuje w obszarze emocji – woli politycznej, która wyznacza cele i „trzyma rozum na smyczy”. Wiąże się to z tzw. po-zytywistyczną filozofią (nie chodzi oczywiście o „pracę u podstaw”), dla której jedyną wiedzą prawdziwą jest wiedza naukowa, ekspercka. Polityczność jest dla tak ujętej racjonalności obszarem brudnych gier o władzę i emocjonalnych kaprysów. Jako, że kaprysów ludzkich nie można z polityki do końca wykluczyć, dla ocalenia resztek rozumności wprowadza się tzw. pozytywistyczną „ścianę ogniową”, separację mię-dzy politycznością a administracją publiczną.17 Wszystko to w nadziei uchronienia debaty publicznej przed zanieczyszczeniem „brudnymi”, z natury nieintelektualnymi emocjami i żądaniami tłumu. Ten modernistyczny i w gruncie rzeczy przestarza-ły wzorzec doskonale pasuje do takiego rozumienia demokracji, które utożsamia ją z systemem konkurencji elit: lud to emocje, które reprezentują wybierani politycy, a rozum tkwi w suwerennych działaniach rządzących i ekspertów.18

To proste, “racjonalne” rozwiązanie niestety nie sprawdza się we współczesnym świecie, dlatego, że dziś, podobnie jak w średniowieczu, zderzamy się z szeregiem

Rys. 3. “Malowniczy Londyn”. Satyra z magazynu “Punch” z 1890 roku obrazująca logiczne konsekwencje ówczesnego trendu rozwoju reklam zewnętrznych. (Źródło: ‘Picturesque London – or, Sky-Signs of The Times’, Punch, 6 Wrzesień 1890, s. 119)

17 M.A. Hajer, 2003, s. 88–112.

Średniowiecze zmierzało do