• Nie Znaleziono Wyników

oraz liczniejsze zbierały się około Zbawiciela tłum y nietylko z ziemi żydowskiej, ale i z odleglejszych krain pogańskich.

Wszyscy chcieli naukę Jego słyszeć, a chorzy, niemocni i opętani cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć i zdrowie odzyskać. Tak wielka była ciżba, że jedni drugich odpychali i niepodobieństwem było, aby wszyscy słów Jego nauki słuchać mogli. U litow ał się tedy Jezus nad rzeszą i rzekł do uczniów:

„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników malo. Proścież tedy P a n a żniwa, aby wysłał robotników na żniwo swoje.11 Sam też udał się na modlitwę, poczem wybrał z grona uczniów dw unastu, których m iał wysłać na ogłaszanie Ewangelii i któ­

rym dał moc uzdrawiania niemocy i wyganiania czartów, a na­

zwał ich Apostołam i tj. wysłańcami. Byli to: Szymon Piotr i brat jego Andrzój; Jakób syn Zebedeusza i brat jego J a n ; F ilip i B artłom iój; Tomasz i Mateusz, Jakób (młodszy), syn A lfeusza i Judasz Tadeusz; Szymon Chananejczyk i Judasz Iskaryot.

Działo się to blisko morza, gdzie P an Jezus rzesze nau­

czał; potem zwrócił się do K afarnaum . A był w tem mieście setnik poganin, ale człowiek prawy i Żydom bardzo przychylny. Temu zachorował słu g a, którego bardzo miłował — wysłał więc sta r­

szych do Jezusa z proźbą, aby przyszedł i uzdrowił sługę.

A gdy Jezus zbliżał się do m iasta, zabiegł mu drogę setnik

51

-i rzek-i: „Pan-ie n-ie jestem godz-ien, abyś wszedł pod dach mój; ale rzeknij tylko słowem, a będzie uzdrowion słu g a mój.“

Jezus pochwalił wielką wiarę, setnika i rzeki mu: ,,Idź, a jakoś uwierzył, niech się s ta n ie ;'1 i tej samej godziny sługa zdrowie odzyskał.

Niezadługo potem szedł Pan Jezus do miasteczka Naim, otoczony uczniami i rzeszą wielką. Gdy się zbliżali do m iasta,

P a n Jo zu s w ybrał z g ro n a uczniów dw unastu i n azw ał ich A postołam i.

wynoszono um arłego młodzieńca, jednego syna wdowy, którą gdy ujrzał Jezus płaczącą, litością zdjęty zbliżył się i dotknął się mar, a ci, co nieśli zmarłego, stanęli. W tenczas rzekł Jezus: „Młodzieńcze, tobie mówię w stań!11 i natychm iast pod­

niósł się młodzieniec, a Jezus oddał go uradowanej matce.

N a obecnych zaś padł strach wielki, bo podobnego cudu się nie spodziewali i rozgłaszali to po wszystkiej ziemi.

4*

Razu pewnego wyszedł Jezus, zaproszony przez Szymona,

rych przed wszystkowiedzącym Zbawicielem szczegółowo wymieniać nie potrzebuje. A ten żal nadprzyrodzony jest doskonały, bo pochodzi

53

Na święta poszedł Jezus do Jerozolimy, a była tam sadzawka, tak zwana: owcza, bo w niej obmywano jagnięta ofiarne. Około tej sadzawki gromadziło sie wielu niewidomych chromych i rozmaitych chorych, którzy wszyscy oczekiwali poruszenia wody. Od czasu do czasu bowiem zstępował do wody Aniół Pański i wzruszała się woda, a kto z chorych pierwszy po poruszeniu wody do niej wstępował, bywał cu­

downie uzdrowiony. Przy tej sadzawce ujrzał Jezus człowieka, który trzydzieści i ośm lat chorował i zapytał go: „Chcesz zanieść do domu, zaczęli Żydzi szemrać przeciwko Zbawicielowi.

A gdy im Jezus wyjaśnił, że ma do tego władzę, i wyraźnie powiedział, że je s t Synem Bożym i po co na świat przyszedł poczęli Żydzi coraz więcój przemyśliwać nad tem, jakby Go zgładzić ze świata, Zarzucali oni Panu Jezusowi bluźnierstwo a że cudom, które działał, zaprzeczyć nie mogli, więc przypisy­

54

głowę skłonił." Tak odprawiwszy owego doktora, wyjechał z uczniami na lodzi w morze, aby oddalić się nieco od rzeszy, zdrowie odzyskała. Odpowiedział jój Jezus: „Córko, wiara two­

ja ciebie uzdrowiła, idź w pokoju."

I znowu tu mamy dowód, jak Pan Jezus wynagradza wiarę a prócz tego widzimy, że za dotknięciem szaty Swej, uczynił Zbawiciel

- 55

-cud, więc słusznie mamy w poszanowaniu i czci Relikwie, jak np.

drzewo Krzyża śgo i inne przedmioty, z któremi stykał się Zbawiciel i Święci Jego i nie jest to, jak niedowiarkowie i innowiercy twierdzą, zabobonem, bo inaczej byłaby owa niewiasta także zabobonną, jak

wy-N 0m

|

*

O 'Cb

raźnie twierdzi Kalwin, a jednak jej Zbawiciel nie ganił, tylko publi­

cznie ją pochwalił.

Tymczasem nadszedł jeden ze sług J a ira i rzekł mu:

„Córka twoja u m arła; nie trudź już mistrza!'* Jezus odezwał

- 56 i W szechmocą Swą niezliczone czyniąc ludziom dobrodziejstwa.

Ja n Chrzciciel tymczasem pozostawał we więzieniu, do którego go Heród był w trącił. Innej krzywdy jednakże nie chciał

57

mu Heród uczynić, bo go szanował, jako męża świątobliwego, a nawet we wielu rzeczach słuchał jego rady. Herodyada tylko nic m ogła tego Janowi darować, że śmiał ganić występne jej życie i Heroda napominał, aby ją oddalił, dla tego przemyśli wala nad tem, jakby go zgładzić ze świata, liazu pewnego wydawał obietnicę swą potwierdził przysięgą. Zaraz pobiegła dziewczyna do m atki i zapytała ją , o co ma prosić, a m atka, która tćj sposobności tylko czekała, kazała jej prosić o głowę Jan a Chrzciciela. Pobiegła więc dziewczyna spiesznie do Heroda i rzekła mu: „Chcę, abyś mi dał na misie głowę Jan a Chrzci­

58

I’an Jozus karm i pięciorgiem cliloba i dwoma rybam i 500) ludzi.

„Zbierzcie ułomki, które zbyły, aby nie zginęły.1' Zebrali tedy i napełnili dwanaście koszy ułomkami, które zbyły z pię­

ciorga chleba.

Pan Jezus nie chciał rozpuścić rzeszy, aby nam dać tę naukę, że skoro my dbamy o potrzeby duszy naszej, da nam Pan Bóg i to, co dla ciała naszego jest potrzebne; pokazał nam dalej, jak za każdy pięcioro chleba i dwie ryby." To kazał Jezus przynieść przed siebie i polecił uczniom, aby wszystkich pouśadzali gromadami na ziemi; i usiedli po stu i pięćdziesięciu, a było ich około p i ę ć t y s i ę c y , nie licząc w to niewiast i dzieci. W tenczas wziął Jezus chleby i dwie ryby i wzniósłszy oczy w niebo, modlił się i błogosławił i dał uczniom, aby rozdzielili pomię­

dzy lud. I wszyscy się najedli. Potem rzekł Jezus uczniom :

- 59 dać porwać uniesieniu, podnieść bunt przeciwko Rzymianom, a Jego ogłosić królem, dla tego cbcial się przed nimi usunąć nakarm ienia dnia poprzedniego na puszczy, powiedział im Jezus, że jeszcze cudowniejszy pokarm ich czeka i ogłosił im obszer­

nie naukę o Najświętszym Sakramencie Ołtarza, mówiąc wy­

raźnie: „Jam jest chleb żywota. Ojcowie wasi jedli mannę na puszczy, a pom arli; ten jest chleb z nieba zstępujący, aby

- 60

jeźliby go kto pożywał, nie um arł. Jam jest clileb żywy którym z nieba zstąpił. Jeźliby kto pożywał tego chlebn, żyć będzie na wieki. A chleb, który ja dam, jest moje Ciało na żywot świata.“ Nie podobało się to Żydom, dla tego swarzyli się między sobą, tj. jedni się oburzali, że mają ludzkie mięso

M ałej w ia r j czemuś w ątp ił ? (Do s tr , 59).

pożywać, drudzy znowu tłumaczyli że to tylko obrazowo i przez podobieństwo było powiedziane. Aby więc odjąć im wszelką wątpliwość i nas także utwierdzić we wierze i odjąć nam możliwość wszelkiego dowolnego tłum aczenia słów Jego powtórzył Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam: Je śli­

byście nie jedli Ciała Syna człowieczego i nie pili Krwi jego

łódce za jezioro, trwożyli się bardzo, że nie zabrali ze sobą więcćj, jak jeden chleb. A chociaż nic nie mówili, poznał Je zu s ich myśli i m usiał im przypominać, jakto pięciorgiem chleba i dwiema rybami nakarm ił pięć tysięcy ludzi, a jeszcze

62

I tobie dam klucze k rólestw a niebieskiego.

dwanaście koszy ułomków zostało i jak drugi raz cztery tysiące przeszło nakarm ił siedmiorgiem chleba i kilkoma rybami, a siedem koszy ułomków zostało — i tego wyraźnego potrzebowali przypomnienia, aby nie upaść na duchu. Największą

63

-i najżywszą w-iarę objaw-iał zawsze P-iotr. Gdy razu pewnego Jezus uczniów zapytał, za co Go ludzie uw ażają: „Czem mienią być ludzie Syna człowieczego?“ odpowiedzieli: jedni Janem Chrzcicielem, drudzy Eliaszem, inni Jeremiaszem, albo jednym z Proroków. „A. wy za kogo mię macie?“ zapytał uczniów. skończenia świata Głową Kościoła i Namiestnikami Chrystusa na ziemi.

Od tego czasu począł Jezus jaśniej mówić do uczniów

64

-rozjaśniało jako słońce, szaty Jego były białe ja k śnieg, ró­

wnocześnie ukazali się Mojżesz i Eliasz i mówili z Jezusem 0 bliskiej Jego męce i śmierci. W tenczas zawołał P iotr, uniesiony tym widokiem chwały niebieskiej: „Panie, dobrze je st nam tu by«S; jeśli chcesz, uczyńmy tu trzy przybytki, Tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden.“ Gdy on jeszcze mówił, obłok jasny zakrył Jezusa 1 równocześnie usłyszeli glos z obłoku mówiący: „T en je s t syn mój miły, w którymem sobie dobrze upodobał; tego słuchajcie!" Apostołowie padli na tw a­

rze i bali się bardzo, ale Jezus przystąpiwszy, dotknął się

chanych, na które codziennie patrzeli, popadali często w niedowierzanie i wątpliwość. Zbliżała się na nich chwila wielkiej próby, męka i śmierć Zbawiciela, niejednokrotnie przepowiedziana. Aby Apostołów na tę próbę wzmocnić, wziął ich Pan Jezus mianowicie zaś trzech najmilszych z pomiędzy nich, na górę i tam w całej chwale pokazał im Bóstwo uniknienia zgorszenia czynili i to, do czego nie jesteśmy koniecznie

65

obowiązani. Przy wszystkich bowiem czynnościach naszych nietylko na to zważać winniśmy, aby sumienie nasze było spokojne, ale na to, abyśmy i najmniejszego nie dawali zgorszenia.

O zgorszeniu powiedział Pan Jezus uczniom naukę przy sposobności, gdy uczniowie pomiędzy sobą się umawiali, który z nich większym będzie w królestwie niebieskiem. Wezwawszy Jezus dziecię, postawił je w pośrodku ich i rzekł: „Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jako dziatki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego. Kto­

kolwiek się tedy uniży jako dzieciątko, ten jest większy w królestwie niebieskiem. A ktoby przyjął jedno dzieciątko takowe w imię moje, mnie przyjmuje. A ktoby zgorszył jednego z tych m ałych, którzy we mnie wierzą, lepiej mu, aby zawieszono kamień młyński , u szyi jego i zatopiono w głębokości morskiój.

Biada światu dla zgorszenia! Albowiem muszą przyjść zgorszenia;

a wszakże biada człowiekowi onemu, przez którego zgorszenie przychodzi! A jeźli ręka twoja, albo noga twoja gorszy cię,

Temi ostatniemi słowy powiedział Zbawiciel, że jeżeli człowiek jaki, lub stosunek, lub też cośkolwiek na świecie tak nam jest drogie jak ręka, noga, a nawet oko .w głowie, a to jest dla nas powodem do grzechu, powinniśmy od tego się oderwać, bo więcej znaczy szczę­

ście wieczne w niebie, aniżeli doczesne tu na ziemi.

W miejscu pewnem, przez które przechodził Jezus, przyniosły Mu matki dzieci swoje, aby je błogosławił. W idząc to uczniowie nie chcieli, aby zbytecznie Zbawiciela fatygowano, dla tego fukali na niewiasty i nie chcieli ich przypuścić, ale Jezus zga­

nił to i rzeki: „Dopuśćcie dziatkom iść do mnie, a nie zakazujcie im, albowiem takowych jest królestwo Boże. Zaprawdę mówię wam: ktobykolwiek nie przyjął królestwa Bożego jako dzieciątko nie wnijdzie do niego.“ Potem brał dzieci w swe objęcia, kład ł na nie ręce i błogosławił je.

66

Do Jezusa każdy ma przystęp wolny, bogaty i żebrak, cnotliwy, grzesznik i najmniejsza nawet dziecina — nikim On nie gardzi; a kto chce królować z Nim w chwale niebieskiej, ten musi sobie wziąść jako wzór dziecię niewinne, bez fałszu, bez zdrady, a samą miłością oddy­

chające. — Jakaż to i pociecha dla rodziców, którym małe odumierają

P a n Jezus bło g o sław i dzieci.

dziatki, a którzy po ich stracie pocieszyć się nie mogą: czyż nie lepiej źe do pewnej idą chwały niebieskiej jako niewinniątka, aniżeli gdyby tu na ziemi narażone być miały na niedolę ziemską, pokusy, niebez­

pieczeństwa duszy i utratę zbawienia?

- G7

Obole Apostołów wysiał Pan Jezus także później jeszcze siedemdziesięciu i dwóch uczniów na opowiadanie Ewangelii i te same, co Apostołom dal im nauki, przyczem trzem miastom, K afarnaum , Betsaidzie i Korozain przepowiedział karę za to, że pomimo rozlicznych, cudów, jakie tam działał, nie poznały się na Zbawicielu, a w sercach ludu zaślepienie i zatwardziałość wyrodziła niewiarę.

Na święto kuczek wysłał Jezus uczniów naprzód do Jerozolimy, sam zaś zwolna szedł za nimi. Po drodze wstąpił do miasteczka łaski. Faryzeuszowie wysiali pachołków, aby Jezusa poimali, ale ci powrócili z niczem i przyznali się, że w obec Majestatu, z jakim mówił, nie śmieli się go dotknąć. Rozgniewało to jeszcze bardziej Faryzeuszów, jedyny tylko Nikodem, który wierzył w Zbawiciela, stanął w Jego obronie i przypomniał im, że wredług prawa zakonu nie wolno im nikogo potępiać bez dokładnego zbadania jego sprawy i sądu.

Nazajutrz od rana znowu Jezu s uczył w świątyni, a Faryzeu­

szowie przywiedli przed niego niewiastę grzesznicę i pytali Go, co mają z nią uczynić, gdyż zakon Mojżeszowy nakazywał, aby za podobny występek niewiastę ukamienowano. Ju ż dawno

- 68 a gdyby potwierdził rozkaz ukamienowania, oskarżyliby Go u rządu rzymskiego, który jedynie m iał prawo skazywać na starszych, aż wszyscy wyszli i niewiastę samą zostawili. W tenczas podniósł Pan Jezus oczy i rzekł je j: „Niewiasto, gdzież są,

69 Boga. Rozgniewani Faryzeuszowie wypchnęli go z bóżnicy, a Pan Jezu s przyszedł do niego i objawił się jemu, żo jest

70

Odpowiedział jej J e z u s : „Zmartwychwstanie brat twój.“ „Wiem

— odrzekła M arta — że zmartwychwstanie w zmartwych­

w staniu w ostatni dzień.“ A Jezus rz e k i: „Jam je s t zm ar­

twychwstanie i żywot: kto we mnie wierzy, choćby i um arł żyw będzie. A wszelki, który żyje, a wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz temu?“ Odpowiedziała M arta:

W skrzeszonie Ł azarza.

„Tak [jest Panie, jam [uwierzyła, żeś Ty jest Chrystus Syn Boży, któryś na ten świat przyszedł." To powiedziawszy poszła i zawołała siostrę, która z nią zaraz wybiegła za m ia­

sto, a Żydzi, których wielkie mnóstwo się zebrało, aby siostry pocieszać, sądząc, że idą do grobu płakać, poszli za niemi.

Marya przybiegła do Jezusa i upadłszy Mu do nóg, zawołała:

„Panie, gdybyś tu był, nie byłby um arł b rat mój!“ A Jezus widząc siostry płaczące i wszystkich ich przyjaciół we łzach, rozrzewnił się i wzruszony rzekł: „Gdzieście go położyli?"

- 71 ich przekonać, ci jednakże zam iast uwierzyć, zeszli się z kapłanami na naradę i mówili między sobą, uniewinniając swą nienawiść ku Jezusowi, żo wielkie narodowi żydowskiemu grozi niebezpieczeń­

stwo, bo gdy wszystek lud patrząc na te cuda, uwierzy w Jezusa, gdy przechodził przez Samaryą, zabiegło Mu drogę dziesięciu

- 7-2

-trędowatych, wołając: „Jezusie nauczycielu, zmiłuj się nad nami!"

A Jezus ujrzawszy ich, rzeki im: „Idźcie, okażcie się kapłanom,"

Ci niewdzięczni trędowaci, to obraz niewdzięcznych Żydów, którzy nie umieli odwdzięczyć się za dobrodziejstwa, jakie odbierali, poganie zaś z wdzięcznem przyjmowali je sercem, dlatego też oni przed Ż y­

dami otrzymali potem pierwszeństwo.

Im więcćj zbliżali się do Jerozolimy, tem spieszniej Jezus szedł naprzód, a uczniowie dziwili się i szli z bojaźnią. Aby tedy te okropne rzeczy, które się w Jerozolimie dziać miały nie zastały Apostołów nieprzygotowanych i nie zachwiały ich we wierze, zgromadził ich Pan Jezus około siebie i po raz przedniejszy bogaty celnik, imieniem Zacheusz, który chciał Jezu sa widzieć, ale że był małego wzrostu, a tłum wielki ota­

— '73

-P r z y p o w i e ś c i .

P a n Jezus w stępuje do domu Zaclieusza.

Zdarzenie to obfitą dla nas także zawiera naukę. Jak Zacheusz, tak każdy, który szuka Zbawiciela, znajdzie Go i otrzyma w nagrodę łaskę Jego. Ale kto w grzechach jest, ten nie ujrzy Zbawiciela, lecz wznieść się musi jak Zacheusz, wyżej, po nad poziom grzesznego swego żywota. Do kogo Pan Jezus wstąpi, ten Go powinien przyjąć z radością i Jego tylko miłością się przejąć, a wzgardzić, jak Zacheusz, korzyściami doczesnemi, wynagrodzić krzywdy i zgładzić swe grzechy miłosiernemi uczynkami.

Zanim rozpoczniemy rozważanie bolesnćj Męki Zbawiciela i osta- nich dni, w których na tę Mękę się gotował, przysłuchajmy się

- 74

jeszcze słowom Jego nauki, jaką przez całe trzy lata ludzi darzył, a mianowicie przypowieściom i podobieństwom, w których największe prawdy w prosty i przystępny włożone są sposób.

szawszy słowo, zatrzymywają i owoc przynoszą w cierpliwości.

2. O p s z e n ic y i k :\k olu . (Mat. 13. 2 4 —42.)

Podobne się stało królestwo niebieskie człowiekowi, który posiał dobre nasienie na roli swojej. A gdy ludzie spali, przyszedł nieprzyjaciel jego i nasial kąkolu między pszenicę i odszedł. A gdy urosła traw a i owoc uczyniła, tedy się po­

75

Dlatego przypodobano jest królestwo niebieskie człowiekowi królowi, który chciał kłaść liczbę z sługam i swoimi. A gdy

- 76

jego i rzekł: Sługo niecnotliwy, wszystek dług odpuściłem ci, iżeś mię prosił; iżałi tedy i ty nie m iałeś się zlitować nad towarzyszem twoim, jakom się i ja zmiłował nad tobą?

I rozgniewawszy się pan jego, podał go katom, ażby oddał wszystek dług. Takci i Ojciec mój niebieski u-czyni wam, jeźli nie odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych.

5. O m iło s ie r n y m S a m a r y ta n in ie . (Łuk. 10. 2 5 — 37).

Pewien uczony w Piśmie kusił Zbawiciela, mówiąc: „N a­

uczycielu, co czyniąc dostąpię żywota wiecznego?" A Jezu s

- 77 i ujrzawszy go, miłosierdziem wzruszony jest. A przybli­

żywszy się, zawiązał rany jego, nalawszy oliwy i wina;

78

- 79

Ta modlitwa jest najprostsza, ale najdoskonalsza i najwznioślejsza.

Ona wszystkie nasze potrzeby obejmuje. Pierwszy wyraz: „Ojcze,"

w nas wzbudzić ufność, z jaką modlić się powinniśmy, bo nie do

80

p o w s z e d n i . P i ą t a p r o ź b a uczy nas pokory, bo chociaż samego Boga najświętszego Ojcem naszym nazwać możemy chociażbyśmy kró­

lestwo Boże w sercach nosili, Jego wolę zawsze wypełniali i codziennie zasilali się Chlebem Żywota, jednak mamy się uważać za grzeszników, którzy przebaczenia, miłosierdzia potrzebują; a zarazem wydajemy w tej proźbie wyrok na siebie, jeżeli nie odpuszczamy bliźnim naszym, które, przyszedłszy Pan, znajdzie czuwające. Zaprawdę powia­

dam wam, iż się przepasze, a każe im sięść, a przechadzając

81 grzesznikiem pokutę czyniącym, niż nad dziewięćdziesiąt i dzie- więcią sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty. Albo która niew iasta, mając dziesięć drachm, jeśliby straciła drachmę jednę, iżali nie zapala świecy i wymiata domu i szuka z pilnością, aby znalazła? A gdy najdzie, zwoływa przyjaciółek i sąsiadek,

6

82

-mówiąc: „R adujcie się ze mną, bom znalazła drachmę, którąm była straciła. Tak, powiadam wam, radość będzie przed anioły Bożymi nad jednym grzesznikiem, pokutę czyniącym.

12. O sy n u m a r n o tr a w n y m . (Łuk. 15. 1 1 —32.)

83 ..

przyszedł, zabiłeś mu utuczonego cielca. A on mu powiedział:

Synu, tyś zawżdy jest ze mną i wszystko moje twoje jest. Lecz trzeba było używać i weselić się, iż ten b ra t twój był umarły, a ożył; zginął był, a nalezion jest.

W tej przypowieści pokazuje Pan Jezus nieskończone miłosierdzie Boże i największemu grzesznikami dodaje otuchy, aby nie rozpaczał;

j ' 1

V

S yn m arnotraw ny.

a dla cnotliwych i pobożnych jest w niej nauka, aby się chronili za­

zdrości, gdy widzą, jaki Bóg łaskawy dla grzeszników. Człowiek gdy od Boga się oddala, traci swój majątek, tj. łaski, jakie od Boga odebrał, a skutkiem tego jest głód, tj. ta próżnia i nieskończona tęsknota w sercu, której żadna rozkosz ziemska zaspokoić nie zdoła. Grzesznik udaje się w służbę do złego pana, tj. szatana, który mu każe paść wieprze, służyć

e*

84

najpodlejszym namiętnościom i za to ani omłotu, strawy tych zwierząt, czyli szczęścia doczesnego na zaspokojenie głodu nieraz nie daje Grze­

sznik wchodzi w siebie, robi r a c h u n e k s u m i e n i a , postanawia

85

14. O F a r y zeu szu 1 c e ln ik u . (Łuk. 18. 10— 14.)

Dwoje ludzi wstąpiło do kościoła aby się modlić: jeden Faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stojąc, tak się sam u siebie modlił: Boże, dziękuje tobie, żem nie jest jako inni ludzie, drapieżni, niesprawiedliwy, jako i ten celnik. Poszczę dwakroć w tydzień; dawam dziesięciny ze wszystkiego, co mam.

A celnik stojąc z daleka, nie chciał ani podnieść oczu w niebo, ale b ił piersi swoje, mówiąc: Boże bądź miłości w muie grze­

sznemu! Powiadam wam, zstąpił ten usprawiedliwionym do domu swego, Faryzeusz zaś nie. Albowiem ktokolwiek się podwyższa, rozproszył; m iałeś tedy pieniądze moje poruczyć bankierom, a ja przyszedłszy, wzdybym był odebrał swe z lichwą. A prze- toż weźmijeie od niego talent, a dajcie temu, który ma dziesięć

talentów. Albowiem wszelkiemu mającemu będzie dano i obfi­

tować będzie; a tem u, który nie ma, i to, co się zdaje mieć,

tować będzie; a tem u, który nie ma, i to, co się zdaje mieć,

Powiązane dokumenty