• Nie Znaleziono Wyników

Zraniona pamięć — życiodajna moc widma

3. Odsłonięte

„Wielkie cierpienie budzi przytomność istnienia, osadza w nim w pełni” — pisała Jolanta Brach-Czaina18. W trakcie trudnego prze-życia dochodzi niekiedy do odkryć, przewartościowań, ujawnienia nowych perspektyw. Coś wychodzi z niewidzialności, z cienia i za-czyna lśnić. Dlatego pamięć uobecniająca traumę może odsłaniać niepozorne, niedoceniane, a jednak istotne aspekty życia, które bez cierpienia zostałyby zlekceważone. Wyrazem takiego doświadcze-nia jest liryka Osipa Mandelsztama. Poeta prześladowany przez radziecki aparat bezpieczeństwa, skazany na nędzę, wielokrotnie przesłuchiwany, zastraszany i w końcu zamordowany w łagrze w swojej twórczości afirmuje życie. Widmo śmierci i obrazy dozna-nych krzywd kierowały jego wyobraźnię ku cudowności istnienia.

Stanisław Barańczak tak o tym pisał: „Życie, namacalność rzeczy,

16 Por. M. Janion: Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie. Warszawa 2009, s. 301.

17 Por. E. Goffman: Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości. Przeł. A. Dzier-żyńska, J. Tokarska-Bakir. Gdańsk 2005, s. 169—182.

18 J. Brach-Czaina: Szczeliny istnienia. Kraków 2006, s. 121.

cielesność doznań stają się w wierszach woroneskich elementar-ną wartością. […] Liryka Zeszytów… to spowiedź człowieka, który w poczuciu zbliżającego się końca chce nasycić swoje pięć zmysłów obcowaniem z rzeczami najprostszymi — z ziemią, z młodymi wio-sennymi liśćmi, z przelatującym szczygłem, z lodem pokrywającym rzekę. Filozofią Mandelsztama staje się afirmacja widzialnego i doty-kalnego świata: stwierdzenie »Jawa — to jawa, ja — to ja« to tylko z pozoru tautologia, w istocie rzeczy jest to wyznanie wiary i za-razem okrzyk szczęścia człowieka, dla którego sam fakt oglądania jawy i odczuwania własnego »ja« jest niezasłużonym i cudownym darem”19. Dla mnie jeszcze bardziej przejmujące jest świadectwo matki, która musiała zmierzyć się z traumą niepełnosprawności umysłowej swoich dzieci: „W pewnym momencie okazało się czarno na białym, że jestem prochem marnym, który nagle paradoksalnie odnalazł w tym wszystkim poczucie godności i który dostrzegł, że największymi wartościami są być może te pozornie najmniejsze, jak oddech, cisza, bliskość czy świt”20.

Wspomnienie traumy może również uprzytomnić człowiekowi jakiś wymiar jego własnej konstrukcji — na przykład wolność. Ta-kie świadectwo złożył wybitny wiedeński psycholog i lekarz Viktor Emil Frankl. Przeżył Zagładę, stracił w obozach koncentracyjnych całą rodzinę. Tragiczne wydarzenia, które wryły się w jego pamięć i które utrwalił w głośnej książce Psycholog w obozie koncentracyjnym, odsłoniły przed nim fenomen ludzkiej wolności. Frankl był prze-konany, że podmiotowość nie jest iluzją, że w gruncie rzeczy to człowiek decyduje o tym, co robi. Podlega oczywiście rozmaitym wewnętrznym i zewnętrznym naciskom, nieraz przemożnym, ale w ostatecznym rozrachunku od niego zależy, na ile ulegnie wpły-wom — zawsze pozostaje jakaś resztka, jakiś margines wolnej decy-zji, nawet jeśli czasami oznacza to nie możliwość działania, a jedynie zajęcia postawy wobec tego, co na człowieka spada. Pisał: „Każdy, kto przeżył obóz koncentracyjny, może coś powiedzieć o ludziach, którzy czy to na placu apelowym, czy w baraku, zawsze mieli dla

19 S. Barańczak: Etyka i poetyka. Kraków 2009, s. 58—59.

20 Spotkania. Ankieta. „Znak” 2009, nr 2 (645), s. 32.

innych jakieś dobre słowo lub ostatni kawałeczek chleba. Może było ich niewielu, są oni jednak wystarczającym dowodem, że w obozie koncentracyjnym można człowiekowi odebrać wszystko prócz reszt-ki jego wolnej woli, od której zależy tareszt-kie czy inne zachowanie się w danych okolicznościach. […] Ale gdyby nawet znalazł się tylko jeden taki więzień, byłby wystarczającym dowodem, że człowiek może górować nad swoim losem. A tacy ludzie są wszędzie, nie tylko w obozie koncentracyjnym. Wszędzie człowiek staje twarzą w twarz ze swoim losem […]”21. Dla austriackiego uczonego wid-mo przeszłości niosło emancypacyjną nowinę. Ostatnie zdanie jego książki brzmi tak: „Ale ukoronowaniem wszystkich przeżyć czło-wieka, który wrócił do domu, jest wspaniałe uczucie, że po tym wszystkim, co wycierpiał, już niczego na świecie nie musi się bać

— poza swoim Bogiem”22.

Zraniona pamięć może wydobyć na światło kruche, delikatne, dyskretne wartości; może także ujawnić poczucie wolności.

4. Utracone

Nie bez znaczenia jest fakt, że wspominanie urazowych momen-tów to konfrontacja z porażką i tym samym potencjalny generator kryzysu. A właśnie w konflikcie i przesileniu dochodzi do zdarzeń rozwojowych23. W gruncie rzeczy nie ma rozwoju bez utraty. Karl Jaspers tłumaczył, że wobec nieobliczalności przyrody, niepewno-ści losu społecznego, niemożnoniepewno-ści wyeliminowania choroby i śmier-ci szukamy wśmier-ciąż oparśmier-cia (w najbliższych, ojczyźnie, tradycji), ale przeoczamy przy tym, że zawodność bytu jest drogowskazem — wzbrania nam zadowalać się światem, wskazuje na coś poza nim.

21 V.E. Frankl: Psycholog w obozie koncentracyjnym. Przeł. S. Zagórska. War-szawa 1962, s. 74—76.

22 Ibidem, s. 102.

23 Por. L. Witkowski: Rozwój i tożsamość w cyklu życia. Studium koncepcji Erika H. Eriksona. Toruń 2000.

Sytuacje graniczne, o które rozbija się codzienność nasza, to rodzaj wyzwania. Albo uchylamy się, czyli próbujemy żyć, jakby ich nie było, jakby cierpienie, wina, śmierć nie miały znaczenia, albo staje-my z nimi twarzą w twarz. „Decydujący jest dla człowieka sposób, w jaki doświadcza on klęski: czy pozostaje przed nim ukryta i do-piero u kresu powala go siłą faktu, czy też człowiek potrafi postrze-gać klęskę bez masek, uobecniać ją sobie jako stałą granicę swego istnienia; czy sam siebie uspokaja, chwytając się jakichś fantastycz-nych rozwiązań, czy też uczciwie przyjmuje klęskę, milcząc w ob-liczu niewyjaśnialnego. Sposób, w jaki człowiek doświadcza klęski, rozstrzyga o tym, kim się staje”24. Sytuacja kryzysowa, przed którą najczęściej uciekamy, jest oto szansą na dojrzałość, na pogłębienie i zahartowanie własnej postawy. Przynoszony przez pamięć obraz krzywdy i porażki pozwala zbadać swój do nich stosunek — nasze reakcje na ból i stratę, naszą zdolność do nadziei i komunikacji.

Rozwój będący następstwem traumy to charakterystyczny rys chrześcijaństwa. Można powiedzieć, że to wyznanie fundowane jest na nieustannym wspominaniu klęski i jej przezwyciężenia. Krzyż wszakże — w perspektywie wiary — to największa trauma historii.

Skandal śmierci Boga. Człowiek nie zawahał się odrzucić, osądzić i zakatować własnego Boga. „Najgorsze, co można sobie wyobrazić, już się wydarzyło. Świat się zawalił”25. I dopiero po zmierzeniu się z taką ciemnością, po konfrontacji z samym punktem złamania czło-wieczeństwa, czyli z nienawiścią i śmiercią, chrześcijanie wchodzą w światło Zmartwychwstania. Bez przecierpienia klęski, niemożno-ści, straty, krzywdy niemożliwy jest rozwój wewnętrzny. Pisał o tym popularny doradca duchowy, nawiązujący często do koncepcji Carla Gustava Junga, mnich benedyktyński Anselm Grün. Ostrzegał on, że tzw. duchowość odgórna, autorytarna, czyli dążenie do ideałów czerpanych z Biblii i nauczania Kościoła — choć w pewnym stop-niu potrzebne — grozi jednak wewnętrznym rozdarciem i szkodli-wym tłumieniem wszystkiego, co nie odpowiada oszkodli-wym ideałom, a tym samym prowadzi człowieka do utraty kontaktu z własnym

24 K. Jaspers: Wprowadzenie do filozofii. Przeł. A. Wołkowicz. Wrocław 2004, s. 15.

25 T. Radcliffe: Siedem ostatnich słów. Przeł. J. Czapczyk. Poznań 2006, s. 71.

ja i życia w zakłamaniu, bez świadomości swojego Cienia. Praw-dziwy związek z Jezusem — tłumaczył Grün — często rodzi się tam, gdzie jesteśmy zmuszeni do poddania się. Duchowość oddolna, nieautorytarna to szukanie Boga w niemocy, błądzeniu, namiętno-ściach i chorobach — to dialog prowadzony z własnymi uczuciami i cierpieniem, aby w zranieniach usłyszeć głos Boga. Niejedno trze-ba utracić bezpowrotnie i cierpko, aby stać się nieco silniejszym, bardziej samodzielnym, mądrzejszym, dojrzalszym… „Jeśli z mym smutkiem nie tylko będę rozmawiać, lecz dodatkowo zanurzę się w nim, dotrę aż do jego korzeni, nabierze on dla mnie słodko-gorz-kiego smaku. Wtedy zrozumiem nagle, że jest to uczucie intensyw-ne, że sprawia ono, iż zaczynam odczuwać ciężar życia i tajemnicę istnienia. I poczuję się lepiej, dopuściwszy je do siebie, bo ono może mnie doprowadzić do wspaniałego uczucia; przeczucia, że jeszcze wiele wyobrażeń rozpadnie się przede mną, zanim będę mógł roz-poznać i odczuć prawdę mojego życia i prawdę Boga”26.

O podejmowaniu rozmowy ze swoją boleścią opowiadał także Zbigniew Herbert w wierszu Pan Cogito rozmyśla o cierpieniu:

Wszystkie próby oddalenia tak zwanego kielicha goryczy — przez refleksję

opętańczą akcję na rzecz bezdomnych kotów głęboki oddech

religię — zawiodły

należy zgodzić się pochylić łagodnie głowę nie załamywać rąk […] nie wywijać kikutem nad głowami innych nie stukać białą laską w okna sytych […] przyjąć ale równocześnie wyodrębnić w sobie

26 A. Grün: O duchowości inaczej. Przeł. K. Zimmerer. Kraków 2005, s. 75.

[…] grać z nim oczywiście grać

bawić się z nim bardzo ostrożnie jak z chorym dzieckiem wymuszając w końcu głupimi sztuczkami nikły

uśmiech27.

Czy to przez poważne słuchanie swoich zranień, czy przez łagod-ną i ostrożłagod-ną grę z bólem w podtrzymywanych pamięcią cierpie-niach i stratach pojawia się szansa na promień nowego życia.

Traumatyczna pamięć staje się wehikułem nieoswajalnego, które stymuluje duchową regenerację, skromność i współczucie; odsłonię-tego, w którym ujawnia się to, co umyka gruboskórnemu spojrze-niu; utraconego, z którego gorzkim smakiem musi zmierzyć się każde dorastanie. Aliści wiemy, że to nie są efekty automatyczne, owoce gwarantowane — wiemy, jak łatwo widma urazowej przeszłości mogą zwiększyć niedyspozycyjność, wepchnąć w poczucie moralnej wyższości, znieczulić na cierpienia innych w obliczu wyjątkowo-ści własnego bólu, zasłonić wartowyjątkowo-ściowość świata wokół, zniewolić lękiem, uniemożliwić dialog, zatruć życie iluzjami. Życiodajne im-pulsy z traumy wywiedzione to jedynie kruche możliwości. W każ-dej chwili mogą zostać zniweczone amnezją albo przykuciem do przeszłości. Jako wyjątkowy — niemal na prawach łaski — jawi się pomyślny rezultat lawirowania między niedoborem a nadmiarem pamięci. Istnieje wszelako droga — niezwykle trudna, lecz najczę-ściej fortunna — w tej niebezpiecznej podróży.

27 Z. Herbert: Pan Cogito rozmyśla o cierpieniu. W: Idem: Pan Cogito. Wrocław 1994, s. 17—18.