§. rj. N a j w y ż s z y dozór nad b u d o w a szkol
n a , aż do dalszego rozrządzenia , mieć będzie
w ' w w
nadw orny architekt Zus.k. D o nie-ffo ma się
u-V O O v
dawać dyrektor w p rzy pa d ku potrzeh n ey ia k ie y naprawy.
§. 8- D o szczególnego d o z o m wewnetrz- nego i opatrywania opału , wyznaczeni b ę d ą burgrabia i itróż. Burgrabia Itaranie mieć bę
d z i e , ż e b y klassy i sałe zawsze czyito b y ły u- trzymywane. S tr ó ż razem zastępuie mieysce be- deła. Burgrabia mieć będzie dla siebie osobnoO Z v
inftrukeya.4r‘
W-g. Ptegulament ten w Pclfkim i N ie mieckim ięzyku d rukow any , k a ż d e m u n a u c z y cielowi i d o z o r c y oddanych do liceum uczniów.
J J
p o exemp!arzu rozdany b ę d z ie , wreście prze- dawać sie ma na r/.ecz inftvtutu, mianowicieW J z b io r u kunsztoweęo. « O> Celem ogłoszenia ieffoJ : . »
ieft, aby uwiadom ić p u b l i c z n o ś ć , co sobie szkoła tu za m ie rz a ; oraz ż e b y znaiacym siena.
v w v
W-tern, sp osobność p o d a ć do roztrząśnienia tey rzeczy. Co p ieć lat cale to urządzenie ma b y d ź
»' i U W ^
p r z e y r z a n e , aby itosownie do poitępowania z czasem powszechnego oświecenia i sztuki w y chowania m ł o d z i e ż y , coraz większey doslkona- łosci nabierać mosrło.O
D a n w Berlinie dnia 2,"1. Czerwca roku 1804. Za nayfatkawszym szczegójnym rozkazem
J, K,. Mości. de. /ro .
*1
P O E Z Y A .
.Li s t H o r a c y u s z a do A u g u s t a . 2
50
Z a l i się na krzywe zdania w spółziom ków ,
eeniacych Poematu ie d y n e dla ich dawności, a pogardzaiących nowemi dla ich nowości,
lednak wiele w dawnych Poetach sluszney na*
ganię podpadą. Poezya od niedawnych czasów zaczęła kwitnąć w R z y m ie, a lubo i zdatni
i
niezdatni wiersze p is z ą , praca ich pożyteczna dla współobywatelowi Graba w początkach Poezya ł a c i ń s k a , przez czytanie dzieł Greckich wykształconą została, Wytyka Horacyusz błędne pospólstwa zdanie o Kom-dyi; wykłada, co autorów od pisania dzieł dramatycznych wstrzymuie. filówi o Poetachs którzy, nie dla iuidzów , lecz dla czytelników p is z ą : Wychwa
la zdanie Augusta o W irg iliu szu i Waryuszu a siebie wymawia, ze dotąd nie mógł się osinie-
h ć pisać na pochwałę Cesarza„
Cum tot sustimas £t tanta negotect solus.
dy sam tak wie le działasz , bronią włoskie kraie Bezpieczysz, prawa tw o r z y s z , kształcisz obyczaie , Byłbym winny, .cesarzu , dla publięzney s p r a w y ,
Chcąc dłuższą przerwać m o w ą , tak ważne zabawy.
Ro.mulus , wielki Bachus, Kaftor ze swym bratem, W s ł a w i w s z y się wielkiemi dziełami przed światem", W l i c z e n i między b o g i , za prace chwalebne.
L e c z póki osiadali krainy podniebne,
Lubo ciężkie na woynach ponosili trudy
•>
D z ie lili grunta
,}
w nu&fta gromadzili ^udy*Poezija, 2 5
*N ie mieli równey części ze s w o i 3. zasługą.
T e n który ftraszną Hydrę silną ftłukł m a c z u g ą , K t ó r e g o ręka znane d z iw o tw o r y f t a r ł a ,
C z u ł , że dopiero z śmiercią i zawiść umarła.
Pali blafkiem , kto niższych swą wielkością ^tłoczy.
Umrze ; chwała i miłość grob iego otoczy.
M y daiem żyiącemu c z e ś ć , usza n ow a nie, Swięciemy ci o ł t a r z e , przysięgamy na nie,
Wyznai^c w p o d z i w i e n i a , w miłości z a p ę d z i e , Źe nie było nic równym tobie i nie będzie.
L e c z lud, którym tu tylko światłe zdanie włada * Ź e cię nad Rzymskich w o d z ó w i Greckich przekłada, N i e wc wszyftkiem tak trafny: iuż w nim to wftręt C z e g o ftarość, lub obca ziemia nie zaleca, ( w z n i e c a , I tak w dawności wszyftko w id z i znakomite ,
Ź e od dziesięciu m ę ż ó w tablice w y r y t e ,
Spólne Rzymian z oftremi Sabinami sprzęgi, U m o w y z Gabiiami , i kapłanó w xięgi,
I co w spleśniałych kartach z o f l a w i ł wieszcz k t ó r y , Uznaie za wyrocznie M u z z Albańskiey góry.
Ź e u G r e k ó w z dawnością dobroć się Icoiarzy , T ą ż szalą Rzymskich w a ż y ć będziemy pisarzy ?
D ł u g a o tem rozprawa t y l k o warta śmiechu : N i e masz iądra w o l i w i e , łupiny w orzechu ,
W y s z l iś m y na wierzchołek:Grekom głosu wdzięczność, Piękność wzięliśmy pgzla, i w szermierftwie zręczność.
Je żeli w i e r s z , iak wino, z czasem d ofkonały, W iakimże roku pismo godne będzie chwały ?
Z g a s ł y przed ftem lat pisarz, czyli w dawnych rzędzie I dobrych > czy wśród nowych i podłych zasiędzie *
Skończmy spór — Dobry, ftary, co mu wiele upływa.
Niechże do Hu lat ieden r o k , lub miesiąc zbywa, Jakie ma mieysce ? czy się z dawnemi pobrata ?
C z y nim w zg ardzą ninieysze i nafłępne lata ? — T e g o słusznie do ftarych przyłączyć się g o d z i ,
Któremu na m ie s ią c u , albo roku schodzi. —
Korzy ft Km z pozwolenia , i w twoim lat ftosie , Jak z kooPiuego ogona rwałbym włos po włosi
U ymuię coraz w i ę c e y , aż cały łlos p a d n i e :
A wtedy o swym błędzie przekona się snadnie,
Kto ceni rzecz na samym lat przeciągu wsparty , W ie l b ią c od Libityny poświęcone karty.
Enniusz , Homer drugi , mędrzec i mąż dzielny, W zdaniu krytyków zylkał wieniec nieśmiertelny :
Zjśęif co przyrzekł , i co. marzył z Pitagorem, N e w iu sz nie czytany, a iednak iell wzorem:
Każdy go z n a , tak u nas świę te ftare r y m y .
A gdy o ich pierwszenftwo spór z sobą toczymy*
Pakr.wiusz uczon ym , Akcy górnomownym, * Afraniusz uznany Menandrowi rów nym .
Siadami Epicharma Plaut Jl^pać się sili , T e r e n c y w y ż s z y s z t u k ą , powagą Cecyli.
T y c h możny Rzym się uczy, tym poklaski daie s
' ► * % • •
T y c h , od L i w i e g o czasów-, za miflrzów uznaie.
\
Ludzie iuż są. rozsądni w swych z d a n i a c h , iu£
krzywi.
K t o s i e tak ftarożvtnvm rymotworcom d z i w i ,
2
52 . Literatura ‘
Że z niemi nic nie ró w n a , nic nad nich nie kładzie;
B ł ą d z i : ieźli u z n a i e , że podlegli wadzie
Źe często są zbyt dawni , twardzi i niedbali ,
I * » , v «
M y śli iak ia , na słussney rzeczy w aży szali.
N ie chcę L i w i e g o rytnaów|niszczyć krytyk z rzędny, Których pomnę , uczył mię O r b i ł plag nieszczędny.
A l e że ieft poprawny , piękny , dofkcnały ,
T a k przesadzoney cierpieć nie mogę pochwały.
Ze świeci iaki wyraz umieszczony fkładnie ,
Lub że ieden i drugi wiersz kształtny' wypadnie , Już wszyftko chwalić ? A tych iak sądzić należy ,
C o ganią rym , nie twardy, nie zły, lecz że św ieży, I nie myślą dla dawnych przebaczenia prosić ,
L e c z samych zw ykli w ie lb ić i samych przenosić ? G d y p y t a m , czyli w arto sceny d zieło A ty :
*
Co za bezwftydny c z ł o w i e k \ ftare k rz y czą taty : s On śmie ganić , co Ezop i Roscyusz grali
1
Czem że ich obraziłem ? Skąd ich ta z ł o ś ć pali ? O t o , co taz wielbili , to za piękne sądzą.
W f l y d młodszych przyiąć z d a n i e , wftyd u z n a ć , że
Pom ja. 253
7
uI c z e g o się w dziecińftwie uczyli mfokosy ,
N a z w a ć głupftwem siwemi zpowaźniawszy wfosy.
' * N
K t o Numy pieśni chwali , i choć nic rozumie’, R ó w n ie iak i a , chlubi się, że on ie sam umie ;
N i e d a w n y c h sławy b r o n i , na nas oftrzy g r o t y , Naś i nasze, przez z a z d r o ś ć , poniża roboty.
Gdyby iak my nowością brzydziły się G r e k i ,
%
C ó ż by dziś miał ftarego potomek daleki ? J akie by dla naftępców pozoltaly w z o r y ?
G d y naród ten, pokoiem przerwał krwawe spory , I chylił się ku wadom , w swobodniejszych czasach, 5.
W gorrttwach i szermierskich kochał się zapasach Znowu- kość s ł o n i a , ś p i ż e , i ciosane g ł a z y ,
Już zachwycały oko i duszę obrazy ^
J u ź s m a k o w a ł w k o t u r n i e i p i s z c z a ł e k d ź w i ę k u .
T a k dziecię na trolkliwey mamki igra r ę k u ,
C o pragnie , znowu rzuca. Guft nigdy nie trw ały . T a k i widok w spokoynych czasach Greki dały.
W Rzymie długo, otwarłszy dom, była zabawa , Czuwać , radzić , tłumaczyć zawiłości prawa :
W pewne ręce na zyfki oddawać pieniądze ,
Starszych słuchać , młódź uczyć , iak pomnieyszać
żąd ze, v
A pomnażać maiątek. D z i ś zwyczay się mieni : W szyscy, wszyscy, pisania chęcią z a p a l e n i ,
I bluszczowe na gło w y p o w d z ie w a w s z y w i e ń c e , Je dząc wiersze składaią , ftarcy i młodzieńce.
J a , który tyle razy pisać się w y r z e k a m ,
W i ę k s z y o d P a r t a k ł a m c a , ledwie dnia doczekam , Biorę się do papieru , do teki , pędzlika.
K t o nie umie ż e g l u g i , niech rudla n i e t v k a »
254 Literatura.
N i e l e c z y , gdy nie b ieg ły w lekarflciey nauce. , L e k a r z o lekach , sztukmistrz niech m ó w i o sztuce.
U nas mądrzy, n i e m ą d r z y , wszyscy rymy piszą.
Głupft wo to , lecz mu dobre fkutki towarzyszy.
R z a d k o sercem Poety chciwość zbioru włada,
Wiersze l u b i , w nich swoię szczęśliwość zakłada:
P o ż a r , szkoda , z b i e g sługa , nie sprawi z g r y z o t y , N i e zdradzi towarzysza , nie zedrze sieroty :
Kontent na m a ł e , chlebem i iarzyńą źyie.
A choć w pola leniwy , nie tęgo się biie ;
Jeśli małość wielkości może bydź podporą ,
/ *
% niego nie lada korzyść spółziomkowie biorą.
Poeta głos uksztafca m ło d o c ia n e j d u s z y ,
od w y r a j ó w m n i e j wilydliwych u s z y :
P o m ia .
mJ^55
T o ż w serce pożytecznych prawd nasiona w r z u c i , Karci g n i e w , oJtrość , z a w i ś ć , i inne złe chuci ,
Przykładami wschodzące łata krzepi w cnocie , Pociechy ieft chorobie , pomocy sierocie.
Gdyby P o e t ó w Muza nie natchnęła święta ,
Cóżby śpiewały chłopcy i czyfte d zie wczęta ? D o tronu samych b o g ó w ich dochodzą głosy,
Sciągaią pomoc nieba i ożywne r o s y , Gdwracaią ch o r o b y , smucące p r z y g o d y ,
D aią pokóy , i lato żyzne w ziemi płody:
Rymy ł a g o d z ą b o g ó w , i mieszkańców ciemnych.
I
D aw ni rolnicy fkrzętnie żyiąc z p ło d ó w ziemnych W święta wzmagali ciała po zebranem zftiwie ,
I duch, w nadziei końca, znoszący cierpliwie,
Z prac s p ó l n i k a m i , z dziećmi , z żonami wiernemi Sylwanowi święcili mleko , w ie p r z a Ziemi :
Bogu z a ś , co nam krótkość życia p r z y p o m i n a , N ie ś li miłą ofiarę i z k w i a t ó w i z wina-
Ztąd to pieśni Fesceńskie, w tey w eso łe y d o b i e . Na przemiany wieśniacy przymawiali sobie.
p rz vię t v z w y c z a v w z n a w i a ł co rok te zsbawv.
L e c z gdy uczciwych domów nie s z a n o w a ł s ł a w y , I zjadły przyftoyności pogardził obrębem j
Skarżyli się okrutnym ukąszeni zębem
Drudzy uczuli z niemi spólność swoiey doli.
#
Stanął zakaz pod karą z ło ś liw e y swywoli : Musieli się dla kiia śpiewacy powrawić ,
Przeftali na tem, aby żartować i bawić.
I 4
G recya z w y c i ę ż o n a , zw ycięzcę p o d b i ł a ,
l dała W ł o c h o m s z t u k i : a cycom pieśń miła a Pieśń ftara Saturnowa , bez kształtu , wybor'4 »
Z nowym guliem powoli nabrała pofwru*
2 < 6
Literatura
. Jak w Desennie żarłoczny pasibrzuch wydany.0 iak sobie zbyt wiele pozwala poeta !
Bo ten widok naymilszy dlaproftey gawiedzi.
I wyżsi iuż smakuią , w podobnym w i d o k u ,
P o e z i j a , 2 5 7
* ^ .
Id$ brańcy królowie uięci w powrozy , Id$ lektyki , nawy, i wózki i wozy ,
Idzie zlupiofiy Korynt , kość słonia zdobyta.
Gdyby powftał , iak śmieszna rzecz dla Demokryta 1 W i d z ą c , źe ind wytrzeszcza oczy zadumiałe ,
T u na wielbłądorysie , tu na słonie białe.
W ięcey by na lud p a t r z a ł , niźli na igrzyfko ,
W nimby większe, niż w błaznach,znalazł widowifko I rzekłby , kto tym ludziom poema układa,
T e n głuchemu osłowi dzieie opowiada.
Bo któryż głos tak dzielnie zdolny się natężyć ,
^ t
Aby mógł wrzafki naszych teatrów zwyciężyć ? Zda się, że las Gargarfki ryczy, albo morze.
Niech się scena w nieznanym pokaże ubiorze , Lub wyiiapi odziany aktor nowym płaszczem ;
Jużci w zapał wpadamy , iuż bez końca klaszczem.
Czv rzekł co ? Ani słowa. — I czesroż klaszczecie ? Oto»cały połyfka w żywym Hiolecie.
*
Lecz aby nie sadzono, że to lubię winić*
Co się drugim udaie , a ia nie chcę czynic>
M ó w i ę , że z tym Poeta nic w równi nie chodzi
9
Który mię wzrusza , głaszcze , zapala , łagodzi p
Błędny przeraża trwóg.}, i cudnym urokiem * Do T e b , do Aten , swoim przenosi widokiem.
I tych, co czytelnikom wolą się powierzyć ,
N i ż l i swij wastość zdaniem dumnych widzów mierzyć, Niech A j twoia opieka fas kawie przygarnie.
T a k godnie Apollina napełnisz xięgarnie :
Dodasz bodźca poetom w ślachetnym przegonie ,
.* 1 •
Ze prędzey na zielonym iłan$ Helikonie.
W ie l e także, wszak prawdę powiedzieć nie szpeci $
W iele sobie sw^ win$ szkodziemy poeci.
T e n ci swoie natenczas ofiaruie pienia,■ 7
Gdy pracuiesz , lub żądasz po pracy wytchnienia.
O w , że mu ieden wierszyk naganiono , z g r z y t a : O w nieproszony , rymy iuż czytane czyta.
T e n się fkarży , że iego wiersz nie dosyć z n a n y , Jak ieft gfadki , iak piękny , iak wypracowany.
Innemu takie w g ł o w i e mniemanie się mieści , Źe gdy, o iego rytmach doydą ciebie wieści ,
Z twoi;} szczodrobliwością uprzedzisz go p i e r s z y , W e z w i e s z i ubogacisz , i będziesz chciał wiersz
I to godne uwagi , kto może przyftoynie W i e l b i ć cnotę, doznaną w pokoiu i woynie.
Niechay się iey nie tyka rymopis nikczemny.
N i e gdy Alexandrowi Cheryl był p rzyiem n y,
2 § 8 Literatura
y*
1 za wiersze niezgrabne , i niesmaczne wcale , Zfote od króla te g o pozyskał medale.
L e c z iako czarna f a r b a , c z e g o t k n i e , to p la m i , T a k pisarz świetne czvny ćmi złerm rytmami.
T e n ż e ^ co za wiersz lichy pieniądze r o z t r w o n i ł , W v r o k i e m twarzy swoiey wyftawiać zabroni? ,
I tylko zyfkał wolność w tym oftrym zakazie , Apeiies wydać w farbach , a Lizyppus w głazie.
M i ę d z y dwoma sądami czyniąc porównanie ,
W s ztuce tak byftre widząc , w wierszu tak złe zdanie M ó g łb y ś powiedzieć ś m i a ł o , anibyś sig z w o d z i ł ,
Źe się w grubem powietrzu B e o t ó w urodził.
I •
L e c z powziętych przez ciebie zdań nie omylili,
4
Kochani ci w i e s z c z o w i e , W a r y u s z , W i r g i l i , A n i zawie dli darów , z chwałą dawcy wziętych.
N i e tak rys wierny w twarzach na miedzi wyrżniętych Jak w dzieln \ch r\tmach w i e l k i poeta wydaie ,
I umysł zacnych m ę ż ó w , i ich obyczaie.
P oczy a. 259
D ł u ź e y b y mig pozioma .Muza nie zaięła , Radbym opiewać t w o i e nieśmiertelne d z i e ł a , Zie m położenie , r z e k i , i na (kałach gr o d y ,
3
/ bronią t w o i ą grube podbite narody : I na całym okręgu przytłumione boie , I świątyni Janusa zamknięte podwoie ;I imie Rzymu Partom pod tobą szanowne ,
A l e nayszczerszym chęciom nie są siły równe.
Drobny w i e r s z z m a j e f t a t e m twoim się nie z g o d z i , A wftyd broni przedsiębrać , co zdolność przechodzi.
Nierozsądna przysługa wftręt i niesmak wznieca,, O sobliwie kiedy się wierszami zaleca.
P rę d ze y ludzie pochwycą i lepiey umieią ,
N i e to co godne c h w a ł y , lecz z c z e g o się śmieią.
C o mi szkodzi , nie wezmę za przysługę świetną.
Jak nie chcę bydź na \ro/ku wydań z twarzą szpetną, T a k pochwała w złych wierszach ieft dla mnie cię
żarem :
W f t y d z i ł b y m się uczczenia tak nikczemnym darem.
T o b y mi przyniósł w zyfku chwalcy u p o m i n e k ,
Iżbym z nim poszedł w iednem pudełku na r y n e k , Obw iiałbym k a d z i d ł a , na sztuki rozdarty ,
I p i e p r z , i co w niesmaczne zaw ię zuią karty.
F . D m o c h o w s k i .
O F I A R A Z W O D N I C Z A P o w i e ś ć .
N a drzwiach iednego ogrodu
Taki był napis wszyftkim do w i d z e n i a :
„ K t o kontent z sw oiego mienia ,
„ T e m u móy o g r ó d oddam bez zaw odu.,,
a6o Wiadomości
N i e źle mi się to wydarza ,
Pewny przechodzień rzekf do G ospodarza;
Dziś sig tu ieszcze przenoszę ,
G d y ż iefte-m kontent z mey doli , A zatem o klucze proszę.
Gospodarz o d p o w i e d z i a ł : p o w o l i , pow oli
9
K t o tego faknie ,
C z e g o mu braknie ,
Te n . nie kontent ze sw ego , sami to przyznacie:
A wigc kw ita z o g r o d u , wybacz panie bracie.
J a k u b A d a m c z e w s k i *
/