• Nie Znaleziono Wyników

Parateksty wydawnicze

Wokół dwóch powojennych polskich wydań Don Kichota

3. Parateksty wydawnicze

Przekład z 1955 r. ukazał się w postaci dwóch tomów w płó-ciennej oprawie. Karty książek są zszywane, nie klejone. Z całą

_______________ 

12 Obszernie omawia tę problematykę Justyna Wesoła w artykule Przypisy w polskich przekładach Don Kichota, w którym zestawia powojenne i przedwo-jenne wydania przekładu E. Boyé z wydaniami tłumaczenia Czernych, w:

E. Skibińska (red.), Przypisy tłumacza, Wrocław, Kraków 2009, s. 206–211.

Podobne podejście do paratekstów tłumacza dostrzegł T. Stróżyński, analizując różne wydania przekładów T. Boya-Żeleńskiego, cf. Przypisy Boya tłumacza, w:

E. Skibińska (red.), Przypisy tłumacza, s. 49–73.

13 J. Święch, Przekłady i autokomentarze, w: E. Balcerzan (red.), Wieloję-zyczność literatury i problemy przekładu artystycznego, Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk, Łódź 1984, s. 48.

58 MAŁGORZATA GASZYŃSKA‐MAGIERA

pewnością nie jest to wydanie jednorazowego użytku, przeciwnie, wszystko wskazuje, że wydawca zakładał wielokrotną lekturę.

Innymi słowy, to książki obliczone na lata, do których mogą się-gać kolejne pokolenia czytelników. Opracowanie graficzne książki powierzono Markowi Rudnickiemu14, w latach 1949–1957 pełnią-cemu funkcję dyrektora artystycznego wydawnictwa. Zaprojekto-wał on okładkę, obwolutę, strony tytułowe, inicjały i winiety.

Z punktu widzenia czysto informacyjnego pierwsza strona obwoluty została potraktowana dość minimalistycznie. Znalazły się na niej tylko nazwisko autora (Cervantes) i przybrane miano głównego bohatera (Don Kichote). Nie zamieszczono pełnego ty-tułu dzieła ani nazwisk tłumaczy. Te informacje pojawiają się na okładce (której jednak nie widać, bo przesłania ją obwoluta) i na stronie tytułowej. Uznano zapewne, że zarówno postać don Ki-chota, jak i autor opowieści o nim są tak powszechnie w Polsce znani, że odbiorcy wystarczy tylko lakoniczny sygnał, by zorien-tował się, o jaką książkę chodzi. Niemal całą powierzchnię strony zajmuje narysowany oszczędną, dość schematyczną kreską ry-sunek Pabla Picassa przedstawiający słynnego rycerza i jego wiernego giermka na swoich wierzchowcach. Picasso był w tam-tych latach jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów za-chodnich. Mimo że jego twórczość nie miała nic wspólnego z obowiązującymi w ówczesnej Polsce kanonami realizmu socja-listycznego, to ze względu na jego przekonania polityczne była ona tolerowana przez władze i stała się popularna. Umieszczenie rysunku jego autorstwa na obwolucie można zatem uznać za skuteczny zabieg, dzięki któremu książka przyciągała wzrok po-tencjalnego odbiorcy.

Na karcie tytułowej nazwisko autora i tytuł, tym razem w pełnym brzmieniu, zostały wystylizowane na starą czcionkę.

Te i pozostałe informacje zamieszczone na tej stronie, czyli

na-_______________ 

14 Marek Rudnicki (1927–2004) od 1957 r. przebywał we Francji. Pracował m.in. jako grafik dla Heleny Rubinstein. Współpracował z prestiżowymi francu-skimi wydawcami. Ilustrował klasykę rosyjską (dzieła Puszkina, Turgieniewa, Tołstoja) wydawaną w serii Editions „Bibliophile”, a także prozę współczesnych pisarzy francuskich (Camusa, Maurois, Cesbrona).

  Potęga paratekstów. Wokół dwóch powojennych polskich wydań Don Kichota  59 zwiska tłumaczy oraz nazwę wydawnictwa, oddzielono od siebie motywami dekoracyjnymi różnej wielkości.

Innym elementem graficznym zastosowanym w omawianej edycji są malowane delikatnymi pociągnięciami pędzla wymyślne winiety w postaci motywów dekoracyjnych w złotym kolorze, podobne w formie, ale różniące się detalami. Zdobią one karty otwierające poszczególne części i księgi powieści. Takie motywy nie pojawiają się jednak na stronach poprzedzających parateksty tłumaczy. Zatem funkcją winiet jest nie tylko podniesienie este-tycznych walorów książki, ale także oddzielenie tekstu zasadni-czego, odautorskiego od paratekstów późniejszych, pochodzą-cych od tłumaczy. Ponadto każdą część, czyli zarówno tę stanowiącą paratekst autorski lub czytelniczy, jak i poszczególne księgi powieści rozpoczynają zdobne inicjały. Opisywane powyżej zabiegi można uznać za subtelną stylizację, czy też nawiązanie do starodruków.

Komentowane wydanie zilustrowano pięknymi grafikami au-torstwa Josego del Castillo, Antonia Carnicera, Bernarda Bar-ranca, Jeronima Gila i Gregoria Ferra, które zdobiły edycję arcy-dzieła Cervantesa z 1870 r., firmowaną przez Hiszpańską Akademię Królewską.

W sumie, mamy do czynienia z książką wydaną z wielkim pie-tyzmem. Zastosowany projekt graficzny po pierwsze sygnalizuje, że mamy do czynienia z dziełem starym, klasycznym, po drugie dodaje książce urody, czyniąc ją atrakcyjniejszą dla czytelnika.

Wydanie Don Kichota w najnowszym przekładzie nie ustępuje edycji z 1955 r. pod względem staranności edytorskiej i estetyki.

Czarna obwoluta, na której widnieje tytuł wypisany dużymi, zło-tymi literami, zwraca na siebie uwagę. Podobnie jak wcześniej omawiane wydanie, najnowszy Don Kichot w twardej oprawie, ze zszywanymi stronami, robi wrażenie książki solidnej, odpornej na przewidywaną aktywność czytelnika i działanie czasu. Wy-dawnictwo Rebis zleciło projekt graficzny tomu Michałowi Paw-łowskiemu. Tym razem wymyślne liternictwo na obwolucie i stronie tytułowej zarezerwowano jedynie na imię głównego

bo-60 MAŁGORZATA GASZYŃSKA‐MAGIERA

hatera, a inne elementy (pozostały fragment tytułu, nazwiska autora i tłumacza, nazwę wydawnictwa) wydrukowano tradycyj-ną czcionką, różnicując jedynie jej wielkość. Pierwszą stronę obwoluty zdobi ilustracja przedstawiająca emblematyczną scenę powieści: Rycerza z Manchy szarżującego na wiatraki.

Zgodnie z obowiązującymi dziś standardami skrzydełka ob-woluty oraz jej ostatnią stronę wykorzystano w celach promocyj-nych15. Na lewym skrzydełku zamieszczono fragment wstępu autorstwa Charchalisa, w którym podkreślona została wyjątko-wość powieści. Na prawym natomiast pojawia się cytat z prologu Cervantesa, w którym zwraca się on do przyszłego czytelnika bez zwyczajowej kokieterii, jawnie zezwalając na dowolną interpreta-cję i ocenę swego dzieła.

Ostatnia strona okładki najczęściej zawiera krótką charakte-rystykę utworu „podporządkowaną naczelnemu celowi wydawcy-producenta, który chce sprzedać swój towar”16. Gdy chodzi o kolejne wydanie dzieła klasycznego wydaje się zbędne infor-mowanie odbiorcy o treści. W omawianym przypadku wydawca napisał drukowanymi literami na górze strony: „Niniejszym od-dajemy do rąk czytelnika długo oczekiwane pierwsze polskie wydanie krytyczne Don Kichota w nowym doskonałym przekła-dzie Wojciecha Charchalisa”. Odwołał się tym samym do do-mniemanych oczekiwań polskiego odbiorcy, podkreślając jedno-cześnie, że książka, mimo szacownego wieku powieści, jest w pewnym sensie nowością, ponieważ została ponownie spolsz-czona. Autor notki nie omieszkał zaznaczyć, że ten nowy prze-kład jest znakomity. Jednak zapewnienie, że chodzi o pierwsze polskie wydanie krytyczne arcydzieła Cervantesa, jest trochę przesadzone, ponieważ edycja Rebisu, mimo solidności faktogra-ficznej, nie spełnia wysokich standardów ustalonych w Polsce przez serię Biblioteki Narodowej.

_______________ 

15 I. Loewe, Gatunki paratekstowe w komunikacji medialnej, s. 86.

16 E. Skibińska, Przekład literacki jako towar: paratekst na okładce. Na ma-teriale polskich przekładów współczesnych powieści francuskich, w: I. Kasperska, A. Żuchelkowska (red.), Przekład jako produkt i kontekst jego odbioru, Poznań 2011, s. 217.

  Potęga paratekstów. Wokół dwóch powojennych polskich wydań Don Kichota  61 Poniżej na czwartej stronie okładki pojawia się komentarz wy-dawcy zapewniający, że powieść Cervantesa jest nadal aktualna, a dzięki walorom przekładu czytelnik nie tylko nie będzie miał kłopotu z jej zrozumieniem, ale będzie mógł dostrzec jej niepowta-rzalny humor. Zamieszczony fragment wstępu Filipa Łobodziń-skiego także zapewnia odbiorcę o nieprzemijającej wartości dzieła.

Czytelnik, zachęcony elegancją obwoluty, nie rozczaruje się, gdy zajrzy do środka. Poszczególne stronice zostały bardzo przej-rzyście rozplanowane, stosunkowo duża czcionka ułatwia lektu-rę. Miłą niespodzianką są, co prawda niezbyt liczne, ale piękne i oddziałujące na wyobraźnię ilustracje, co tak rzadko zdarza się w przypadku współczesnych książek. Wydaje się, że wybór ich autora był wyjątkowo trafnym pomysłem, do zilustrowania tomu zaproszono bowiem Wojciecha Siudmaka, cenionego na świecie przedstawiciela realizmu fantastycznego. Ma on także doświad-czenie ilustratorskie; jego prace zdobią bibliofilskie edycje dzieł Franka Herberta i Philipa K. Dicka.

Parateksty w obu komentowanych wydaniach Don Kichota utwierdzają w przekonaniu, że mimo upływu lat, wydawcy mają podobny stosunek do klasyki i niejednokrotnie zdobywają się na wysiłek stworzenia książki wyjątkowej, takiej, która stanowi wła-ściwą oprawę dla dzieła literackiego najwyższej wartości17. Ta-kiej, którą nie tylko weźmie się z przyjemnością do ręki, ale która będzie ozdobą regału, nawet w dobie coraz powszechniejszych wydań elektronicznych.

4. Parateksty tłumaczy