• Nie Znaleziono Wyników

Partycypacyjny walor świątecznych praktyk Izabeli Czartoryskiej

i edukacji narodowej – „jak źródłem niezmiernych korzyści widowiska być mogą…”

5. Partycypacyjny walor świątecznych praktyk Izabeli Czartoryskiej

Czartoryska jako animatorka i działaczka społeczno-kulturalna dojrzewała do pełnienia tych ról w działaniu, w przestrzeni osiemnastowiecznej kultury otwartej i w początkach wieku dziewiętnastego – epoce rodzącego się roman-tyzmu Polski rozbiorowej. Jej postawa formowała się na przecięciu wpływów europejskiego sentymentalizmu, oświeceniowej kultury umysłu doby stani-sławowskiej oraz historyczno-nostalgicznego nurtu doświadczeń preroman-tycznych. Wracając do początków kształtowania się postawy Czartoryskiej, warto odnieść się do czasów stanisławowskich, które zapoczątkowały aktyw-ność towarzyską, a z czasem intelektualną księżnej. Obserwując kręgi spo-łeczne, do których po zamążpójściu została włączona, Izabela zauważyła, że przynależności do elity oświeceniowej nie gwarantuje pozycja uzyskana dro-gą „naturalnego włączenia w akcie zaślubin”. W epoce stanisławowskiej gra-nice dzielące sfery życia społecznego przebiegały wielotorowo. Wewnętrzne

podziały typologiczne opierały się głównie na kryteriach majątkowych, uposa-żeń ziemskich i dostępie do urzędów. Podziały te warunkowały siłę związków z ośrodkami władzy (i późniejszymi życia politycznego), podział na sfery ży-cia „pańskiego” i szlacheckiego, a wreszcie, co stało się wyróżnikiem społecz-ności puławskiej, związki kulturalne oparte na aktywnej partycypacji w ży-ciu kulturalnym. Ekskluzywny typ wymiany kulturalnej dotyczył w zasadzie tylko elity, do której zaliczano magnaterię, część środowisk kościelnych i za-konnych oraz artystycznych i naukowych (znaczenie tych ostatnich znacząco wzrosło w okresie rozbiorowym i porozbiorowym). Ryszard Solik zwraca uwa-gę, że aktywność „[…] oświeconych magnatów, nieco później działaczy, litera-tów i artyslitera-tów […] skierowana była przede wszystkim na wiodące, w aspekcie społecznym, politycznym i artystycznym, osiągnięcia myśli zachodniej. Pró-bowano nadrabiać kulturalno-polityczne zaległości i niedostatki determino-wane izolacjonizmem kultury sarmatyzmu doby Wetynów poprzez nieustan-ne podróże i osobiste kontakty filozofów, artystów i literatów […] poprzez mnożące się przekłady i adaptacje, rozwój czasopiśmiennictwa i prenumera-ty” 296. Czartoryska, pozostając w sieci tych wpływów i oddziaływań, przeszła stosunkowo szybką, intensywną i wypracowaną na wysokim poziomie mery-torycznym (choć pozainstytucjonalną) formację. Osiągnąwszy (różnymi droga-mi) niezbędny poziom kulturalnej erudycji, skierowała swoje zainteresowania na zagadnienia polskie, narodowe, ale, co stanowi rys szczególny jej działalno-ści, wiodące nie tyle w stronę nieokreślonej w szczegółach społecznodziałalno-ści, lecz w kierunku konkretnych osób, do których swoje działania adresowała, i któ-re chciała zaprosić do wspólnoty przez nią animowanej. W sferze działalności praktycznej starała się połączyć europejskie (głównie francuskie) rozumienie kultury otwartej (później rozwijające się w kierunku socioculture 297) z potrze-bami kształtowania się wspólnoty narodowej.

Pojęcie wspólnoty, szczególnie dziś, wiąże się z praktyką animacji społecz-no-kulturalnej, która, rodząc się w latach sześćdziesiątych XX wieku w Euro-pie Zachodniej (wówczas), miała być odpowiedzią na rozpad wspólnot 298, spo-łeczeństwo pęknięte (mozaikowe) i homogenizującą się kulturę; odpowiedź na depersonalizację, uniformizację stosunków międzyludzkich, które to zjawiska

296 R. Solik: Kulturotwórcze funkcje komunikatów ikonicznych doby stanisławowskiej…, s. 83.

297 Por. P. Besnard: L’Animation socio-culturelle. Paris 1980.

298 Małgorzata Kopczyńska pisała o „rozbitym społeczeństwie”, którego cechą jest rozpad tra-dycyjnych form społecznych, kryzysy moralne, społeczne i kulturalne, a także poczucie utraty tożsamości, nieprzystosowanie czy nawet dezintegracja funkcji życiowych. Por. M. Kopczyń-ska: Normalizacja: między biernym przystosowaniem i zależnością a aktywnym uczestnictwem i au-tonomią – o jednym z dylematów pedagoga-animatora. W: Pedagogika społeczna. Kręgi poszukiwań.

Red. A. Przecławska. Warszawa 1996, s. 90.

utrudniały współdziałanie, interakcje i budowanie więzi 299. Animację zaczęto traktować jako budujący ruch społeczno-kulturalny o charakterze zbiorowym, mający na celu ożywianie aktywności społecznej, rozwijanie i podnoszenie poziomu życia mocą dynamiki grup i społeczności, a także strategię postępo-wania w procesie realizacji celów i zadań edukacyjnych, związanych z przy-gotowaniem osób do życia, w tym, zapoznanie ich z normami postępowania, wzorami, utrwalonymi w kulturze systemami wartości, a jednocześnie moty-wowaniem do partycypowania w zmieniających się warunkach społeczno-kul-turowych. Animacja społeczno-kulturalna jawiła się zatem jako koncepcja hu-manistyczna związana z podejmowaniem działań na rzecz rozwijania potencjału indywidualnego sprzęgniętego z rozwojem grupy, do której osoba dobrowol-nie dołączyła, oraz jako zorientowana prospektywdobrowol-nie inicjatywa pobudzająca i motywująca do aktywności skierowanej na siebie, a także na współpracę na rzecz dobra wspólnego. W centrum tak rozumianej teorii i realizacji praktyki animacyjnej zmieściła się koncepcja „podmiotowości osobowej”, która, promu-jąc „nowy indywidualizm”, akcentowała nie tylko samoświadomość i samore-alizację osób, ale też uwzględniała odpowiedzialne kształtowanie swojego życia w relacji i we współpracy z innymi, zgodnie z uznawanym zakresem wartości moralnych, w poczuciu odpowiedzialności za siebie i wspólnotę oraz w świa-domości przynależności do tradycji 300. W działaniu animacyjnym zatem nale-żało ujawnić i rozbudzić to, co podmiotowe, przywrócić to, co społeczne, oraz wydobyć to, co decyduje o rozwoju 301, nie przekreślając związków z dziedzic-twem kulturowym jako zaczynem i podglebiem dla działalności animacyjnej.

Z tych określeń przebija znacząca dla praktyki animacyjnej myśl, którą można potraktować jako sformułowany na najwyższym poziomie ogólności cel, a jest nim pomoc w kształtowaniu osoby i wspólnoty 302. W takim rozumieniu ani-macja społeczno-kulturalna, w twórczy sposób nawiązując do tradycji grec-kiej paidei i rzymsgrec-kiej humanitas i łącząc się z głównymi nurtami pedagogiki kultury, opisuje edukacyjne wysiłki księżnej Izabeli stojące u podstaw konsty-tuowania się wspólnoty narodowej w okresie rozbiorowym. Wyraźnie zaryso-wane komponenty tej praktyki zbliżają się do idei wspólnoty, jako formy spo-łecznej organizacji zbudowanej na bazie podzielanych wartości 303. To element

299 Por. publikacje J. Kargula, M. Kopczyńskiej, B. Jedlewskiej, J. Gajdy, D. Kubinowskiego, J. Że-browskiego, E. Nycza i in.

300 Por. Ch. Delsol: Esej o człowieku późnej nowoczesności. Tłum. M. Kowalska. Kraków 2003.

301 A. Schindler: Czym jest animacja kulturalna?. W: Konteksty animacji społeczno--kulturalnej. Red. K. Hrycyk. Wrocław 2004, s. 24.

302 M. Kopczyńska: Animacja społeczno-kulturalna…, s. 29.

303 Por. A. Etzioni: Wspólnota responsywna: perspektywa komunitariańska. W: Komunitarianie.

Wybór i wstęp P. Śpiewak. Warszawa 2004; J. Grygieńć: Wspólnota responsywna, czyli jaka? Ko-munitaryzm wobec problemu partycypacji politycznej. „Prakseologia” 2016, t. 2, nr 158.

szczególnie ważny w rozważaniach pedagogicznych, ponieważ łączy działa-nie ze znaczedziała-niem, określa zatem działa-nie tyle elementy formalne organizacji życia społecznego, ale ujmuje ją w odwołaniu do sfery wartości uznawanych przez wspólnotę za dobro wspólne oraz realizowanych w aktach świadomych i do-browolnych przez wszystkich członków tej wspólnoty. Przywołując to pojęcie w kontekście analiz działalności księżnej Czartoryskiej, warto wyznaczyć jego konstytutywne cechy. Do grupy tych cech zalicza się głównie istnienie krzy-żujących się, nakładających i wzmacniających nawzajem sieci afektywnych rozwijanych w obrębie grupy, identyfikację ze wspólnymi wartościami, nor-mami i zasadami życia społecznego współwystępującą z uznaniem wartości wspólnej historii i tożsamości oraz responsywność oznaczającą, że standardy (w tym standardy moralne) obowiązujące członków wspólnoty, uwzględniają ich, czyli wszystkich członków grupy, potrzeby 304.

Podstawą kształtowania się wspólnoty jest zatem stworzenie warunków do rozwijania wzajemnych sieci afektywnych, których konfiguracje i ruchy sprzy-jają wzmacnianiu owych sieci. U podłoża powodzenia takich projektów leży kategoria lokalności. Lokalność traktowana jako bliskość (głównie w znacze-niu terytorium) pozwala na zderzenia, zetknięcia, które mogą się przeradzać w spotkania (w znaczeniu opisywanym przez filozofię dialogu 305), a wreszcie w głębokie relacje kształtujące więzi. Zapisana w kategorii lokalności jako te-rytorium, potencjalność „spotkaniowa” nie jest jednak wystarczająca. Nawet najczęstsze zetknięcia osób nie muszą prowadzić do spotkań i formowania re-lacji. Czynnikiem optymalizującym jest wspólne przeżywanie, a szczególnie to, które porusza pokłady pamięci. Piotr Sztompka, analizując dwa wieki póź-niej emocjonalność polską, wyraźnie odsłonił mechanizm takiego działania.

Autor wskazał na emocje jako czynnik kształtowania się wspólnoty narodo-wej. W opinii badacza to na bazie indywidualnych emocji przeniesionych na grupę rodzi się poczucie wspólnoty. Miejscem spotkania osób indywidualnie przeżywających swoje emocje są rozmaite przestrzenie społeczne, w tym pla-ce, świątynie, instytucje publiczne. W miejscach tych ludzie, dzieląc się prze-życiami, uzyskują ich potwierdzenie z tendencją do przekształcania się w stan zbiorowy. Wytworzone na bazie emocji dyskursy urabiają się zaś w kolektywne znaczenia dla faktów, w których człowiek uczestniczy. Co więcej, kiedy emo-cje stają się wspólne, nieporównywalnie szybciej dochodzi do ich manifestacji w działaniu. Ludzie, doświadczywszy wspólnoty przeżyć, otrzymują bowiem potwierdzenie, że nie są sami, że reprezentują jakąś zbiorowość, wspólne war-tości. Umocnieni poczuciem wspólnoty emocji, zyskują odwagę w ich

mani-304 A. Etzioni: Wspólnota responsywna: perspektywa komunitariańska…, s. 190.

305 Por. M. Buber: Ja i Ty. Wybór pism filozoficznych. Wybór, tłum. i wstęp J. Doktór. Warsza-wa 1992.

festacji. Niestety, co podkreśla Sztompka, manifestowane emocje wykazują silną tendencję do zmiany kształtu, do radykalizacji. Proces ten jest tym sil-niejszy, im łatwiej zidentyfikować wroga. Z natury bowiem ludzie integrują się łatwiej przeciw komuś lub czemuś niż za kimś lub czymś 306. Dlatego czyn-nikiem integrującym obywateli i animującym postawy patriotyczne bywa po-czucie dumy z dokonań – bardziej niż popo-czucie wstydu, które „samoistnie nie tworzy więzi społecznej [dlatego w przekazie historycznym], doświadczenia pozytywne okazują się ważniejsze od negatywnych i haniebnych, a bohatero-wie od zdrajców i tchórzy” 307.

Narracja narodowa ufundowana na emocjach nie jest wynalazkiem teraź-niejszości. To zjawisko nie było obce osiemnastowiecznej, porewolucyjnej Fran-cji, gdzie należałoby szukać inspiracji dla świątecznych praktyk Czartoryskiej.

Z uwielbienia ojczyzny, wg opinii Jana Jakuba Rousseau, tryskała niespożyta energia i chęć do działania. Nie była to jednak sytuacja, która dotyczyć mogła jednostki. Kult „świętej miłości ojczyzny” łączył ludzi w projekt suwerenne-go narodu, któremu każdy obywatel winien był cześć i bezgraniczne oddanie.

Mylić się może jednak ten, kto myślałby o skrajnie kolektywistycznym nasta-wieniu Rousseau do organizacji państwowej. Kult, jakim filozof otaczał ojczy-znę, nosił wyraźnie antyczne znamiona, które potwierdzali badacze określa-jący Rousseau „najbardziej platońskim z wszystkich autorów osiemnastego stulecia” 308. Z modelu platońskiego państwa oraz spartańskiej organizacji ży-cia państwowego i wychowania obywatelskiego do myślenia Jana Jakuba prze-nikały idee, które inspirowały jego myślenie o człowieku w relacji do innych osób, czyli społeczności stanowiącej naród. Z aprobatą Rousseau wyrażał się m.in. o Likurgu, który Spartanom ukazywał ojczyznę „w prawach, zabawach, w domu, w miłości, w ucztach” 309, zatem pokazywał jej obecność w tych for-mach życia zbiorowego, które bliskie były człowiekowi z natury. Nie bez zna-czenia w tych refleksjach pozostawało odniesienie do jednostki, która, będąc członkiem narodu, potwierdzała swoją tożsamość jako osoby. To pojęcie wy-rastało z klasycznej maksymy wyznawanej przez obywateli rzymskich, którzy kochając swoją ojczyznę, kochali siebie 310. Naród w koncepcji Rousseau zatem nie był ciałem ponadjednostkowym, ale składał się z jednostek, które do niego

306 Przez społeczeństwo przemawiają emocje. Z Piotrem Sztompką rozmawia Marta Duch-Dyngosz.

„Znak”, grudzień 2011; http://www.miesiecznik.znak.com.pl.

307 T. Merta: Pamięć i nadzieja. W: Pamięć i odpowiedzialność. Red. R. Kostro, T. Merta. Kra-ków–Wrocław 2005, s. 72–86.

308 R. Spaemann: Rousseau – człowiek czy obywatel. Dylemat nowożytności. Tłum. J. Marecki.

Warszawa 2011, s. 53.

309 J.J. Rousseau: Uwagi o rządzie polskim i jego projektowanej naprawie. W: Idem: Umowa spo-łeczna oraz Uwagi o rządzie polskim…, s. 190.

310 Idem: Emil, czyli o wychowaniu. Cz. 1. Tłum. W. Husarski. Warszawa–Lwów 1930, s. 12.

przynależały, był więc żywiołem zapewniającym człowiekowi warunki do sa-morealizacji w jego klasycznej, wywiedzionej z antyku organizacji. Pierwszo-rzędną rolę odgrywała w niej wola powszechna, której każdy miałby się pod-porządkować. Nie była to jednak forma unifikacji, jednomyślności (zwłaszcza na poziomie stanowienia prawa). Rousseau uznawał np. potrzebę wyłonienia grupy najbardziej „patriotycznych obywateli”, którzy w sposób właściwy, czy-li posiadający do tego kompetencje, mogczy-li rozpoznać potrzeby ojczyzny. W po-dobnie nieortodoksyjny (w przeciwieństwie do ideologii jakobińskiej) sposób odnosił się do kategorii poświęcenia jednostki na ołtarzu ojczyzny. Wybór za-wsze należeć miał do jednostki, która jednakże powinna stawać w obronie każ-dego zagrożonego bytu wspólnego i jednostkowego „niczym jedno ciało” 311. W taki sposób manifestowała się też wolność jako praktyczna zdolność do po-dejmowania zobowiązań na rzecz innych, jako dyscyplina i umiejętność nie-poddawania się pragnieniom oraz cnota przezwyciężająca egoizm, bo „Czło-wiek i obywatel, jakimkol„Czło-wiek byłby, może oddać społeczeństwu jedno tylko dobro, mianowicie samego siebie” 312.

Do obowiązków narodu Rousseau wliczał natomiast pielęgnowanie swo-jego narodowego charakteru, m.in. poprzez organizację świąt państwowych.

Ta forma ekspresji miłości ojczyny miała dotyczyć ogółu obywateli. Forma powinna więc przyjmować kształt umożliwiający każdemu w niej uczestnic-two, zaś funkcje skupiać się na wzmacnianiu wspólnoty, integrowaniu oby-wateli, wyzwalaniu z ograniczeń przyziemnego bytowania, aby odrodzić etos obywatelski we wspólnym emocjonalno-estetycznym przeżyciu 313. Podobnie jak w przypadku organizacji życia narodowego przykłady form świątecznych Rousseau wywiódł z antyku. Najbardziej pożyteczne formy świętowania mia-ły przyjmować charakter współzawodnictwa, ale ważne dla jego organizacji i efektów były także takie, które odwoływały się do teatru antycznego, czyli recytacje – jak u Homera, lub tragedie, jak te Ajschylosa, Sofoklesa czy Eury-pidesa 314. Projekty świąteczne porewolucyjnej Francji, co prawda wyprowa-dzone z koncepcji Rousseau, ostatecznie zweryfikowała jednak ideologia jako-bińska. Święta o antycznej proweniencji zmieniono na święta jednoznacznie obywatelskie, którym przyświecały co prawda idee narodowe, jednakże zdo-minowała forma festynowa. Świąteczne formy widowiskowe włączono w wiel-ki projekt nowej kultury – dostępnej i obywatelswiel-kiej. Najbardziej typowe ele-menty tych obywatelskich widowisk nie były przypadkowe. Z reguły odbywały

311 Idem: Ekonomia polityczna. W: Idem: Trzy rozprawy z filozofii społecznej. Tłum. H. Elzen-berg. Warszawa 1956, s. 307.

312 Idem: Emil czyli o wychowaniu…, s. 254.

313 B. Baczko: Rousseau: samotność i wspólnota. Gdańsk 2009, s. 357–358.

314 Por. J.J. Rousseau: Umowa społeczna oraz Uwagi o rządzie polskim…

się na otwartej przestrzeni. Niektóre ze świąt, zwłaszcza na prowincji, koń-czyły się ucztami obywatelskimi, gromadzącymi przy wielkich stołach przed-stawicieli wszystkich klas społecznych i grup wiekowych. Otwarta przestrzeń w przebiegu tych świątecznych wydarzeń była bardzo ważna. Wziąwszy pod uwagę usprawnienia związane z organizacją widowni to najważniejszym jej atrybutem była dostępność jako symboliczny wyraz protestu przeciw świętu arystokratycznemu, które zamykało, izolowało i dzieliło. Otwarta przestrzeń czasowo niwelowała różnice (stanowe), zatem, jak pisze Mona Ozouf, wzbu-dzane przez święto wzruszenie mogło szerzyć się równomiernie 315 i dotyczyć w podobny sposób wszystkich uczestników zdarzenia. W tym znaczeniu świę-to obywatelskie było isświę-totnym zaczynem wspólnoty obywateli.

Organizując widowiska z historycznym przesłaniem, Czartoryska wypeł-niła z powodzeniem pierwszy warunek kształtowania się wspólnoty narodo-wej i zrealizowała zadania wynikające z tradycji osiemnastowiecznej kultury otwartej w formie praktyk świątecznych, parateatralnych i teatru towarzy-skiego po ważne działania społeczno-polityczne i artystyczne. Wydaje się, że jej zaangażowanie w sferę działalności społecznej i kulturalnej sprzyjało wy-doskonalaniu tych potencjałów, które pozwoliły początkowo efemeryczne formy wydarzeń świątecznych i towarzyskich stopniowo przekuwać w coraz bardziej wyspecjalizowane formy kreacji artystycznej (teatr, literatura), któ-re, obok ważnej nuty narodowej, przenikała istotna myśl społeczna o wpro-wadzeniu w obszar ich oddziaływania możliwie szerokiej publiczności 316 oraz przekonanie o potrzebie zanurzenia tych działań w sferze przekraczającej pro-fanum 317. To ostanie przywołanie wydaje się szczególnie istotne w

rozpatry-315 M. Ozouf: Święto rewolucyjne 1789–1799. Tłum. A. Siemek. Warszawa 2008, s. 166–167.

316 Nie można zapominać, że dotyczyło to ciągle jeszcze związków wyznaczonych przez oby-czaj klasowy. Znaczące zmiany pojawiły się nieco później, np. za sprawą działalności społeczno--oświatowej prowadzonej w środowisku włościan z klucza końskowolskiego.

317 Na tym etapie rozważań warto przypomnieć także mniej okazałe, ale jednak znaczące dla opisu działalności księżnej Czartoryskiej działania. Obok wielkich zadań przypisywanych ani-macji społeczno-kulturalnej Izabela Czartoryska wyjątkowo dobrze spisywała się w działaniach małych, obliczonych na zagospodarowanie wolnego czasu osób, które przypadkowo spotykała.

Oczywiste, wobec przywoływanych wyżej wydarzeń, były jej zabiegi w stosunku do osób, które znała i kochała. Jej animacyjną postawę i zdolności wykorzystywane w innych okolicznościach, przywołane dla pełnego zrozumienia jej postawy, doskonale opisuje zdarzenie odnotowane w dzienniku pod datą 6 [lub 16 – adnotacja jest nieczytelna] sierpnia 1816 roku, z pobytu w uzdro-wisku w Cieplicach: „Kąpiele mi służą, a przy tym bawią. Dzisiejsze popołudnie było szczegól-nie zabawne. W kąpielisku było mało kobiet, i w konsekwencji dużo więcej miejsca. Zapropo-nowałam Paniom aby zatańczyły walca w wodzie. Zaoferowałam się że będę śpiewać i udawać orkiestrę. To wzbudziło aplauz i zostało przyjęte z radością. A to co było tak zabawne, że młode panny nie odważyły się próbować. Zostały tylko dojrzałe [z franc. mûres] które prawdopodobnie nie tańczą już na balach a które zgodziły się z tym pomysłem. Zaczęłam śpiewać i bal się rozpo-czął. Chociaż takt nie był zawsze zachowany to wszystkie damy się śmiały i bawiły – radość

wy-waniu warunków kształtowania wspólnoty, wiedzie bowiem wprost do kate-gorii partycypacji. W grupie przedstawicieli komunitaryzmu responsywnego ważnym zagadnieniem w procesie formowania się wspólnoty jest to właśnie pojęcie 318. Opiera się ono na kryterium decyzyjności, czyli odnosi do stopnia inkluzyjności procesów decyzyjnych 319. Cechą wyróżniającą ideału partycy-pacyjnego jest jego inkluzyjność, rozumiana jako realizacja postulatu pełne-go zaangażowania w życie publiczne i upełnomocnienia możliwie wszystkich członków grupy. Zakres upełnomocnienia jest z reguły bardzo szeroki: obej-muje sprawy bezpośrednio dotyczące wszystkich członków grupy, jak rów-nież te, które wykraczają poza zagadnienia lokalne – grupy. Uprawomocnienie wiąże się z kompetencją decyzyjną, czyli zdolnością do podejmowania słusz-nych decyzji. To zarazem istota i warunek partycypacyjnego procesu inklu-zyjnego. Komunitaryści do jej składników zaliczają kompetencję moralną oraz techniczną. Ta pierwsza oznacza zdolność dystansowania się wobec interesu własnego oraz przyznawania priorytetu swemu wyobrażeniu dobra wspólne-go. Podobną myśl w stosunku do wspólnoty bytowania formułuje także Karol Wojtyła, pisząc: „[…] człowiek oczekuje aby we wspólnotach ugruntowanych na dobru wspólnym własne jego czyny służyły wspólnocie, podtrzymywały je i wzbogacały. W takim układzie aksjologicznym człowiek gotów jest zrezy-gnować nawet z różnych dóbr jednostkowych, poświęcając je dla wspólnoty.

Poświęcenie takie nie jest wbrew naturze, gdyż odpowiada w każdym człowie-ku właściwości uczestnictwa i na gruncie tejże właściwości otwiera mu drogę do spełnienia siebie” 320. Kompetencji moralnej towarzyszy techniczna, którą

grała […]”; BCz RKPS 6067 IV, s. 96. Gdyby potraktować to zdarzenie jako jednostkowe, wówczas przyznawanie Czartoryskiej funkcji animatorki czasu wolnego byłoby nieuzasadnione. Jednakże takie opisy można spotkać w wielu materiałach źródłowych. W innej części dzienników, pocho-dzącej z czerwca 1805 roku, księżna zapisała podobną sentencję: „[…] w czerwcu wyjechałam do Lubienia. Tam wody i kąpiele brałam. Wody te słabe, mało mi pomogły ale zabawa, spokojność, rozmaite rozrywki większy skutek na zdrowiu moim sprawiły” (BCz RKPS 6067 IV, s. 102) oraz fragment z 8 sierpnia 1816 roku, dnia wyjazdu z Cieplic: „[…] pożegnałam wszystkich wyraża-jąc wdzięczność za uprzejmości świadczone mi w Cieplicach. Byłam lubiana, ponieważ bawiłam wszystkie damy, umiałam wywołać uśmiech lub zainteresowanie. Muszę powiedzieć, że żarty, facecje i dowcipy, które opowiadałam […]. Tutaj w Cieplicach odżyły na nowo odnosząc sukces więcej niż świetny” (BCz RKPS 6067 IV, s. 96). Wszystkie te wpisy potwierdzają tylko, że życzli-wość, radość i pogoda ducha księżnej oraz jej zdolności aktorskie i czułość wyrażana względem innych ludzi czyniły z niej naturalną animatorkę czasu wolnego.

grała […]”; BCz RKPS 6067 IV, s. 96. Gdyby potraktować to zdarzenie jako jednostkowe, wówczas przyznawanie Czartoryskiej funkcji animatorki czasu wolnego byłoby nieuzasadnione. Jednakże takie opisy można spotkać w wielu materiałach źródłowych. W innej części dzienników, pocho-dzącej z czerwca 1805 roku, księżna zapisała podobną sentencję: „[…] w czerwcu wyjechałam do Lubienia. Tam wody i kąpiele brałam. Wody te słabe, mało mi pomogły ale zabawa, spokojność, rozmaite rozrywki większy skutek na zdrowiu moim sprawiły” (BCz RKPS 6067 IV, s. 102) oraz fragment z 8 sierpnia 1816 roku, dnia wyjazdu z Cieplic: „[…] pożegnałam wszystkich wyraża-jąc wdzięczność za uprzejmości świadczone mi w Cieplicach. Byłam lubiana, ponieważ bawiłam wszystkie damy, umiałam wywołać uśmiech lub zainteresowanie. Muszę powiedzieć, że żarty, facecje i dowcipy, które opowiadałam […]. Tutaj w Cieplicach odżyły na nowo odnosząc sukces więcej niż świetny” (BCz RKPS 6067 IV, s. 96). Wszystkie te wpisy potwierdzają tylko, że życzli-wość, radość i pogoda ducha księżnej oraz jej zdolności aktorskie i czułość wyrażana względem innych ludzi czyniły z niej naturalną animatorkę czasu wolnego.

Powiązane dokumenty