• Nie Znaleziono Wyników

w patriotycznym theatrum Izabeli

2. Salonowe formy uczestnictwa i edukacji kulturalnej

Przyjmując nadrzędną rolę percepcji wizualnej w Polsce przełomu XVIII i XIX wieku, nie sposób pominąć towarzyszących jej często form oralno-audytywnych.

Gdyby poszukiwać najpopularniejszej metody organizacji życia kulturalnego w osiemnastowiecznej Polsce, byłaby nią konwersacja. Mówienie i słuchanie (poza oczywistą mową potoczną) wypełniały aktywność kulturalną Polaków od końca XVII wieku aż do przełomu wieku XVIII i XIX. Szczególną scenę dla tych doświadczeń budowały spotkania rodzinne, uroczystości, święta, a tak-że wydarzenia i zgromadzenia polityczne, w tym zjazdy, sejmy, sejmiki oraz przemarsze wojsk. Wzbudzenie zainteresowania konwersacją jako sztuką roz-mowy, czyli mówienia i słuchania naprzemiennie, przyniosła rosnąca w ska-li europejskiej kultura salonów.

W drugiej połowie XVIII i pierwszej XIX stulecia odnotowano w całej nie-mal Europie – i w Polsce – rozwój nowej organizacji życia towarzyskiego jaką był salon. W ramach formy zbliżonej do kręgu lub koła, osoby spotykające się w salonach rozwinęły konwersację do poziomu sztuki, a sposób bycia w salo-nie – do pożądanego stylu zachowania. Zmiany upodobań estetycznych, a tak-że przesunięcie punktu ciężkości z odpowiedniej pozycji społecznej oraz to-warzyszących jej majątków i herbów na walory edukacji, dowcipu i elegancji, okazały się dla stylu salonowego znamienne. Oznaczały bowiem inną zasadę elitarności i inną podstawę organizacji życia społecznego niż nakazywały to tradycyjne kryteria zachowań czy majątku, dominujące do tej pory w obycza-jowości europejskiej. Odrzucając sztywne podziały społeczne, relacje kształ-towały się na bazie walorów „serca i umysłu”. Taka zmiana zainicjowała nowy sposób bywania w salonach. Rozmowy stały się zabawniejsze, ale też głębsze w treści, anegdoty ciekawsze, bo ugruntowane na przekazach literackich, opo-wieści inspirujące, bo wciągające wszystkich uczestników do zabawy, rozmo-wy żywsze – bo rozgrywające się w towarzystwie ludzi chcących i lubiących ze sobą przebywać. Żadna dystynkcja czy sztywna rama nie określały form takiej relacji. Zróżnicował się także wybór tematyki spotkań i haseł dominu-jących w konwersacji, zmierzadominu-jących do osiągnięcia finezji języka emocjo-nalnych kontaktów międzyludzkich, języka Roussowskich postulatów

czuło-ści 57. W antropologicznej wizji Rousseau naturalny język komunikowania się miał być w istocie językiem człowieka pierwotnego, czyli spontaniczną mową uczuć: „Pierwsze opowieści, pierwsze oracje i pierwsze prawa były wierszem – pisał filozof – poezja została wynaleziona wcześniej niż proza, i tak musia-ło być, ponieważ namiętności przemówiły wcześniej niż rozum” 58. Również w salonach racja emocji miała zdominować emocję racji, co oznacza, że rozum miał się równoważyć emocją. Popularności słowa mówionego w Polsce nie sta-nęły na przeszkodzie nawet rozwijające się w XVIII wieku instytucje przeka-zu słowa drukowanego – wypowiedź oralna posiadała nad nim ciągle niesłab-nącą przewagę (zwłaszcza w tzw. szerokim, popularnym kręgu odbiorców).

Konwersacja pozostała jedną z ulubionych i dominujących rozrywek salono-wej socjety. Wokół bon mots – dowcipnych, pomysłowych i zręcznych powie-dzeń – budowały się towarzyskie spotkania, organizowane np. w ramach jeux d’esprit (gier umysłowych). Kulturę polskich i europejskich salonów oświece-niowych cechowała wyjątkowa zdolność do formułowania i recepcji tych za-bawnych i wysmakowanych intelektualnie powiedzeń, które nierzadko trafia-ły do słownika towarzyskiego. „Tworzenie bons mots i docieranie do ich sensu dostarczały przedstawicielom société niewątpliwie dużej satysfakcji estetycz-no-intelektualnej” 59. Ich tworzeniu sprzyjała struktura konwersacji. Najważ-niejsza z zasad, dotycząca konstruowania wypowiedzi synkretycznych i tre-ściwych, opisywana była jako sposób zabierania głosu „po to, aby go oddać” 60. Szybkość i stosowanie skrótów myślowych wynikała z drugiej zasady zakłada-jącej równoważność wszystkich uczestników rozmowy, z których każdy powi-nien mieć możliwość wypowiedzi. Zarówno sposób wypowiedzi, jak i jej treść, miały zapobiegać nudzie, stanowiąc zatem jednocześnie rodzaj zabawy towa-rzyskiej oraz ćwiczenie intelektualne jej uczestników.

Przewidziany na indywidualne „wystąpienia” czas pozwalał formułować przeciętnie kilka zdań […]. Ta zwięzłość wypowiedzi […] wyrobiła w kon-wersujących umiejętność cyzelowania zdań; cyzelowania słów. W konwer-sacji wyraźnie „ilość” przechodzi w „jakość”. Ponieważ podczas kolejnych

„wystąpień” mówi się niewiele – chciałoby się, aby wypowiadane zdanie czy też tylko słowo były „treściwe”, „pojemne”, precyzyjnie wyrażały pogląd; aby

57 Por. J. Kamionkowa: Życie literackie w Polsce w pierwszej połowie XIX wieku. Studia. Warsza-wa 1970.

58 Por. J.J. Rousseau: Lettre sur la musique françoise. W: Idem: Œuvres completes. T. 5: Écrits sur la musique, la langue et le théâtre. Red. B. Gagnebin, M. Raymond. Paris 1995.

59 J. Ryba: Oświeceniowe tutti frutti: maskarady – konwersacja – literatura. Katowice 2009, s. 12.

60 Ibidem. Warto nadmienić, że synkretyzm ten zastosowała Izabela Czartoryska w opisach, emblematach i sentencjach, które towarzyszyły ekspozycji puławskich muzeów. Opisy były krót-kie i wyczerpujące.

pod każdym względem były „wypieszczone”. A takie właśnie są bons mots: ele-ganckie, maksymalnie „wykończone”, absolutnie „wypieszczone” 61.

Tworzeniu tych zabawnych powiedzeń sprzyjało towarzystwo, w obecności którego uczestnicy spotkań uczyli się sztuki konwersacji 62, oraz niezwykle roz-powszechniona kultura czytelnicza. Popularność tej formy artystycznej aktyw-ności nie koncentrowała się na ilości, lecz jakości czytelniczych zajęć. W inte-resujący sposób praktykę tę opisała Zofia z Czartoryskich Zamoyska w Radach dla córki 63. W niewielkim, ale cennym dla obrazowania procesu wychowania i obyczajowości puławskiej dziele przypominała córce, że sztuka konwersacji rodzi się wpierw ze słuchania, zanim przerodzi się w mówienie. Przygotowa-nie do rozmów w towarzystwie miało polegać na „korzystaniu z dobrych i po-żytecznych rozmów”. Szlachetność konwersacji przejawiać się miała w usza-nowaniu zainteresowań interlokutora, niewypowiadaniu się na tematy, do których człowiek nie ma należytego przygotowania, oraz w oględności w są-dach, nawet w sytuacji absolutnej pewności. Szacunek dla rozmówcy miał być pierwszą i najważniejszą zasadą nawet najbłahszych towarzyskich rozmów.

Prawdziwa zdolność do prowadzenia konwersacji miała pochodzić zaś z lek-tury, którą należało praktykować systematycznie, ale bez przesadnej ilości – ważniejsza była refleksja nad czytanym tekstem aniżeli pochłanianie kolejnych treści. Zamoyska zalecała szczególnie umiar w lekturze powieści. Uznała, że dwie, trzy powieści rocznie, niebezpośrednio po sobie czytane, stanowią właści-wą miarę dla zachowań czytelniczych, „bo jedną z wad nabytych przy czytaniu romansów jest utracenie upodobania do innych czytań. Zdają się nam potem męczące, suche i nudne” 64, przekonywała. Przydatnym dla pogłębionej percep-cji tekstów literackich przyzwyczajeniem miało stać się regularne sporządza-nie notatek, sprzyjających przyswajaniu najważsporządza-niejszych faktów i sentencji.

Do wykorzystania i odbioru form komunikacji opartych na słowie mówio-nym przygotowywano jednakże znacznie wcześniej, bo już w szkołach. Pod-stawowym postulatem było wykształcenie zdolności do posługiwania się „sły-szalnym słowem”, czyli umiejętności jego przekazania w mowie, deklamacji i śpiewie, połączonych ze sprawnością audytywnego odbioru 65. Mówienie i słu-chanie stanowiło podstawę wychowania do udziału w życiu społecznym – mó-wienie, aby być zrozumiałym i przekonującym, oraz słuchanie ze

zrozumie-61 Ibidem, s. 14.

62 Jako przykład doskonałej formy konwersacji Janusz Ryba przywołuje rozmowy z Wolte-rem, mistrzem osiemnastowiecznej konwersacji (ibidem).

63 Z. Czartoryska-Zamoyska: Rady dla córki. Oprac. M. Dębowska. Lublin 2002.

64 Ibidem, s. 46.

65 Szczegółowo zagadnienie to omówiono w kolejnym podrozdziale.

niem, czyli wywołujące refleksję. Doświadczenia te nie były obce w środowisku Czartoryskich. Adam Naruszewicz w utworze poetyckim Oda III: Powązki 66 od-malował wizerunek dwuletniego Adama Jerzego jako uczestnika kulturalnych zajęć powązkowskich. Opisując Adama Jerzego, odtwarzającego symboliczną scenę inspirowaną sielanką Salomona Gessnera pt. Dafnis, poeta najprawdo-podobniej zarejestrował i przekazał zaaranżowaną przez księżnę Izabelę scenę z serii jej tableau vivant. Nie byłoby w tym opisie nic nadzwyczajnego, wszak wiele takich opisów można odnaleźć w faktografii, ta scena ma jednak nieco inne znaczenie: wskazuje na specjalną, edukacyjną funkcję ogrodu powązkow-skiego i ujawnia szczegóły powązkowskiej dydaktyki. Wedle opisu w letnim ogrodzie powązkowskim Adam Jerzy uczył się słów pochodzących z najznako-mitszych utworów poezji sielskiej, ćwiczył gesty i figury przygotowujące go do zadań wymagających ekspozycji publicznej, asymilował symbolikę anty-ku, ćwiczył się w rozumieniu znaczeń, które miały w przyszłości iluminować jego drogę jako męża stanu, a nade wszystko usprawniał siłę głosu i artyku-lację, niezbędne w politycznej karierze. Świadomość wagi komunikacji słow-nej w środowisku powązkowskim była nie mniejsza niż wiedza i umiejętności jej merytorycznego wykorzystania w życiu publicznym. Izabela Czartoryska nie szczędziła starań, aby te elementy postawy swego najstarszego syna jak najrzetelniej ukształtować. Ta niewielka wzmianka przynosi inspirację, któ-ra nieco umniejsza też „sentymentalną” recepcję działań i dzieł Czartoryskiej, szczególnie z pierwszego, powązkowskiego okresu jej działalności. Forma re-alizacji zadań edukacyjnych rzeczywiście odpowiadała zabawie, jednak treść była już zdecydowanie poważniejsza i mocniej odnosiła się do ratio aniżeli za-kładało podejście emocjonalne.

Przywołując powyższy przykład, a także śledząc oracyjne formy obycza-ju polskiego epoki stanisławowskiej, okazuje się, że niezmiernie ważnym ele-mentem kształcenia było przygotowanie emisyjne. Wielogodzinne nieraz wy-stąpienia, mowy pochwalne wygłaszane w otoczeniu dziesiątek, a nawet setek osób wymagało fizycznego przygotowania do tej czynności. Mówcy niedyspo-nujący odpowiednim przygotowaniem głosowym i stosowną do wysiłku tęży-zną fizyctęży-zną nie zawsze zdolni byli podołać takiemu wysiłkowi, zwłaszcza że mowy były długie i wymagały donośnego głosu. W gronie mówców najniżej oceniano tych, którzy „pomimo potężnego głosu mieli problemy z wysławia-niem się, mówiąc przez nos lub chrapliwie” 67. Treść wystąpienia musiała bez-względnie współgrać z jakością wypowiedzi, formę miała wspierać siła fizycz-na, bo nierzadko nawet doświadczeni mówcy mieli problemy z pokonaniem wrzawy na widowni, a inni, na skutek nadmiernego wysiłku głosowego,

mie-66 Por. Poezye Adama Naruszewicza. T. 2. Leipzig 1835.

67 A. Stroynowski: O oratorstwie politycznym sejmów stanisławowskich…, s. 196.

li nawet tracić życie 68. Ilustracje tego zjawiska można znaleźć m.in. w analizie Andrzeja Stroynowskiego, który dokonał przeglądu mów sejmowych. Oficjal-ne wystąpienia sejmowe, w opinii autora, wyróżniały się starannością w przy-gotowaniu zarówno treści, jak i formy wystąpienia.

Oratorstwo może być też cennym źródłem do poznania świadomości politycznej i stanu wiedzy społeczeństwa szlacheckiego, właśnie w mowach sejmowych popisującego się swoją erudycją i znajomością świata dla zain-teresowania słuchających i pozyskania ich poparcia. Całość odwołań od li-teratury klasycznej i współczesnej, a także do historii i współczesnych zja-wisk politycznych, gospodarczych, społecznych i kulturalnych świadczyć może dobitnie o stanie wiedzy i poglądach tej elity szlachty, bo przecież tyl-ko taka zasiadała w sejmie 69.

Przygotowywane zwykle przed wystąpieniem, w zaciszu domowym i we współpracy np. z zaprzyjaźnionymi literatami, mowy stanowiły wzór wypo-wiedzi publicznych (niektóre z nich były wprost autorstwa zręcznych lite-ratów, dlatego odczytywano je w miejsce wypowiedzi) 70. Z reguły były dość długie, odnosiły się do szerokich zagadnień, a nierzadko, jak kazania sejmo-we, przyjmowały formę celebry, nabożeństwa (te ostatnie nie stanowiły właś-ciwej części sejmu). Ważną cechą oratorstwa sejmowego była wysoka kultu-ra wypowiedzi i pełna odpowiedzialność za głoszone poglądy. Pojawiające się z rzadka nadużywanie wolności, obrażanie lub uwłaczanie godności innych, było przedmiotem powszechnego potępienia. Oratorstwo sejmowe stanowiło symbol poważnego zaangażowania w życie publiczne, a mowy sejmowe sprzy-jały formułowaniu głębszych refleksji nad stanem kraju i wzbudzały poczu-cie odpowiedzialności za losy państwa. Za najsprawniejszych mówców tego okresu uznawano Stanisława Augusta Poniatowskiego, którego wystąpienia oceniano wysoko nie tylko ze względu na ich merytoryczność, ale także wa-lory głosowe, inteligencję i talenty aktorskie, które król wykorzystywał w

sy-68 Andrzej Stroynowski przywołuje (w formie raczej anegdoty niż faktu) postać Jana Krasiń-skiego, który jakoby miał ponieść śmierć ze względu na nadmierny i długotrwały wysiłek głoso-wy na Sejmie Czteroletnim; ibidem.

69 Ibidem, s. 188.

70 Wyjątkiem był mówca, który z sejmowej mównicy wygłosił bodaj najwięcej pasjonujących oracji. Nestor Sapieha należał do najciekawszych mówców, nie tylko ze względu na treść wystą-pień, ale także na sposób ich przygotowania. Znany z towarzystwa i zapału do zabaw marsza-łek konfederacji Wielkiego Księstwa Litewskiego, „Nie potrzebował więcej przygotowań nad świ-stek papieru, na którym główne punkta sobie notował. Wyrazy, które ożywić ten szkielet miały, same mu płynęły” – tak pisał Friedrich Schulz. F. Schulz: Podróże Inflantczyka z Rygi do Warsza-wy i po Polsce w latach 1791–1793. W: Polska Stanisławowska w oczach cudzoziemców…, T. 2, s. 553.

tuacjach publicznych wystąpień 71. W podobny sposób oceniano wystąpienia marszałków: Andrzeja Mokronowskiego, Andrzeja Ogińskiego i Adama Kazi-mierza 72. Ten ostatni, jak podkreśla Stroynowski, był mówcą niezwykle spraw-nym, spontaniczspraw-nym, potrafił przeplatać treści ważne anegdotami, wykazywał się przy tym niezwykłą erudycją, wprowadzając do wypowiedzi odwołania do literatury (podobno potrafił powoływać się nawet na nieistniejące pisma), po-budzał dysputy i wzpo-budzał śmiech w chwilach znudzenia słuchaczy 73. Odzna-czał się więc sprawnościami człowieka wykształconego, przygotowanego do publicznej prezentacji, obok wiedzy posiadającego talenty oratorskie, aktor-skie i zdolność do rozpoznawania nastrojów słuchaczy i obserwatorów – nie-zwykle istotne cechy przywódcy i animatora społecznych ruchów politycznych.

Do najwybitniejszych mówców zaliczano również Stanisława Kostkę Potoc-kiego. Przykładem kunsztu oratorskiego była jego wypowiedź w sprawie soł-tykowskiej, „gdzie pięknie połączył pochwałę patriotyzmu biskupa, dawnego zesłańca, ze współczuciem dla schorowanego człowieka, któremu członkowie kapituły krakowskiej nie oszczędzili żadnych przykrości, nie zważając przy tym na jego godność księcia i senatora” 74. Oceną efektywności wystąpień była reakcja sali, przysłuchujących się posłów i rozrastającej się w skali grupy „ar-bitrów”, czyli słuchaczy spoza poselskiego grona, którzy szczelnie wypełniali sale sejmowe. Ich wpływ na przebieg debaty był niemały – obecność publicz-ności, szczególnie sprzyjającej opozycji, mogła zmienić przebieg głosowań.

Dla arbitrów wzniesiono w 1784 roku balkony. W okresie Sejmu Czteroletnie-go oddziaływanie arbitrów gwałtownie wzrosło, zwłaszcza aktywność pań.

Ich żarliwość i zaangażowane reakcje wzmagały wydźwięk słów padających z ław sejmowych.

W mowach publicznych nierzadko przytaczano opowieści i anegdoty z życia ważnych osób, podkreślając znaczenie czynów, decyzji lub ich dzieł w kształtowaniu wydarzeń ważnych dla życia społecznego narodu. Znaczącą areną tych wypowiedzi były domowe i towarzyskie zgromadzenia, w których wykorzystywano ten rodzaj komunikacji. Jedną z najczęściej wykorzystywa-nych form wypowiedzi ustnej było opowiadanie, snucie historii. Formę tę sto-sowano szeroko, chociaż prawdziwą użyteczność uzyskiwała w tych grupach

71 Podróżujący po Polsce William Coxe docenił talenty króla, pisząc: „Nie zważając na blask korony, który zwykł zaćmiewać nasz sąd, musi się określić króla polskiego jako jednego z naj-milszych i najbardziej uprzejmych dżentelmenów w Europie. Ma on zdumiewający dar prowa-dzenia interesującej rozmowy, tak że ilekroć miałem zaszczyt zbliżyć się do niego, odchodziłem zawsze nie tylko oczarowany, ale i pouczony”; W. Coxe: Podróż po Polsce [1778]. W: Polska Stani-sławowska w oczach cudzoziemców…, T. 1, s. 661.

72 A. Stroynowski: O oratorstwie politycznym sejmów stanisławowskich…

73 Ibidem, s. 203.

74 Ibidem.

społecznych, które nie miały możliwości odebrania wystarczającego dla zro-zumienia tekstów mówionych wykształcenia (nota bene również podręczniki i literatura, przeznaczone dla ludności wiejskiej i dzieci włościańskich, cha-rakteryzowały się typem narracji zbliżonej do słownych opowieści, np. Piel-grzym w Dobromilu autorstwa Izabeli Czartoryskiej 75).

Zwyczaj opowiadania zajmował istotne miejsce również w środowisku No-wej Familii. Tutaj ceniono zarówno tych, którzy potrafili snuć zajmującą opo-wieść, jak i tych, którzy potrafili docenić jej przesłanie i na nie żywo reagować.

Zwyczaj ten ponadto animował stosunki sąsiedzkie – spotkaniom towarzyszy-ły (często wręcz inspirowatowarzyszy-ły) doceniane w towarzystwie zdolności gospoda-rza lub gościa do snucia barwnych opowieści. Jak pisze Dziechcińska, obyczaj ten wpłynął zasadniczo na rozwój literatury romantycznej. Tradycja gawędy i opowiadania, dostrzeżona i podjęta przez romantyków, stanowiła źródło in-spiracji twórczych, oryginalnych i nieznanych literaturom zachodnioeuropej-skim 76. Ważnym z punktu widzenia życia społecznego elementem opowiada-nia był rodzaj społecznego czarteru jako wynik tej aktywności 77. Opowiadanie, traktowane jako medium komunikacyjne, wspierało poznanie, zrozumienie i aplikację reguł i zasad życia społecznego wspólnoty, w której praktyka ta się realizowała. Dominantą (wręcz umożliwiającą ten proces) była funkcja opo-wiadania do wywoływania emocji. Nieocenioną narratorką była Izabela Czar-toryska. Dar snucia opowiadania, który trudno było naśladować, docenia-li zwłaszcza odwiedzający puławskie muzea, którym księżna służyła w rodocenia-li cicerone: „Kto słyszał rozmowy księżnej generałowej, jej opowiadania a do-kładnej nie ma pamięci, z trudnością przyjdzie mu oddać tę samą powieść, choćby w niczym nie uchybioną co do treści. Ona bowiem łączyła do wdzięku słów wyraz twarzy i oczów zawsze stosownie do przedmiotu, a jeżeli mówi-ła o ojczyźnie i kraju, może niejeden ze słuchaczów zamiłował je potem wię-cej” 78. Działanie opowieści mówionej w przypadku Czartoryskiej przejawiało się zatem dwojako: jako sposób wspomagania procesu zapamiętywania oraz kierowania percepcji w stronę przekazywanej treści, a po wtóre – jako sztu-ka oracji, wypowiedzi sugestywnej, okraszonej pięknym słowem i wzbogaco-nej gestem. Szczególnie w tym pierwszym przypadku: słowne formy narra-cyjne uzyskiwały dodatkowe znaczenie, gdy w treści opowiadania pojawiały się elementy opisowe, charakteryzujące uczestników/bohaterów opowieści.

75 Szerzej ten aspekt został omówiony w ostatniej części opracowania, pt.: Puławskie wycho-wanie ludzi „uprzejmego serca i oświeconego rozumu”.

76 H. Dziechcińska: Oglądanie i słuchanie w kulturze dawnej Polski. Warszawa 1987, s. 190.

77 Por. A. Murzyn: Opowiadanie jako metoda kształcenia w świetle filozofii edukacji Kierana Ega-na. Kraków–Katowice 2016, s. 52.

78 F.K. Prek: Czasy i ludzie. Przedm., wstęp i przypisy H. Barycz. Wrocław 1959, s. 184.

Ich opis, zwłaszcza dotyczący zachowania i reakcji afektywnych, pozwalał na identyfikację słuchacza, a jednocześnie uwydatniał treść przekazu sprzyja-jącą odczytywaniu znaczeń. Sztuka opowiadania w tym kontekście polega-ła na tym, aby ukazać, że prozaiczne elementy codziennego doświadczenia mają złożony, dramatyczny charakter kształtujący sens zbiorowości, w któ-rych człowiek uczestniczy.

U podstaw owej codziennej prozy życia społecznego, którą tworzy ze-wnętrzna strona każdej społeczności […] zaspokajane są najbardziej żywot-ne potrzeby i pragnienia konkretnych osób, uśmierzażywot-ne są cierpienia i lęki, a czasem realizowane są najbardziej niewiarygodne nadzieje. […] Chodzi przede wszystkim o to, aby pokazać […] wewnętrzną stronę życia społecz-nego i tym samym emocjonalnie zainteresować […] tym, co stanowi podło-że społeczności 79.

Nie mniej ważnym czynnikiem angażującym słuchacza, na co wskazuje współcześnie Kieran Egan, było zaopatrzenie opowiadania w zakończenie wy-jaśniające istotę przekazu. Egan pisze: „Nie chodzi o to, że w jakimś momencie się zatrzymują [opowiadania] lecz o to, że […] rozwiązują jakiś konflikt, za-inicjowany przez początek [opowiadania]” 80. W doświadczeniach ludzi epoki preromantycznej ten aspekt opowiadań miał szczególne znaczenie. Wykorzy-stanie w narracji odwołań do czasów chwały z zakończeniem (zwykle) uka-zującym wiktorię wzbudzać miało w słuchaczach najpierw dumę, potem na-dzieję, a wreszcie potrzebę działania. Preromantycy potrzebowali znaku, który mógłby wyznaczyć potrzebę i kierunek działania. Opowiadanie, podobnie jak widowisko czy kontakt z przedmiotami z przeszłości, miało spełniać rolę zna-ku, który orientował w stronę wartości ważnych z punktu widzenia narodu:

męstwa, odpowiedzialności, szacunku i wolności.

Atrybutem opowiadania było „słowo autentyczne” i „słowo działające”.

Pierwsze znaczenie odnosiło się do kategorii mówiącego. Opowiadanie zawsze płynęło z czyichś ust do uwagi i serca kogoś. Nie bez znaczenia było zatem to, kto wiódł opowieść. Zarówno wartość przekazu, jak i zdolność do wzniecania emocji u słuchających (co uznawano za najmocniejszy atut opowiadania) miała gwarantować postać mówiącego, utożsamiana z treścią. Wiarygodność komu-nikatu i źródła komunikacji były podstawą przekazu obliczonego na ewoko-wanie najbardziej pożądanych w tym czasie postaw. Również w tym aspekcie nie sposób było uciec od wizualności. Jakkolwiek brzmi to niewiarygodnie (po-minąwszy element gestu czy kostiumu), to jednak było to zjawisko

znamien-79 A. Murzyn: Opowiadanie jako metoda kształcenia w świetle filozofii edukacji Kierana Egana…, s. 75.

80 Ibidem, s. 62.

ne również dla tej formy przekazu. Wizualność jako sposób oglądu sytuacji

ne również dla tej formy przekazu. Wizualność jako sposób oglądu sytuacji

Powiązane dokumenty