• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina wiejska i mieszczańska od XVI do połowy XVIII wieku nie różniła się zasadniczo od wzorca ukształtowanego w epoce średniowiecza. Zmiany dotyczące środowiska szlacheckiego wiązały się: 1. z tendencją do upowszechniania się nazwisk oraz 2. z rozpowszechniającym się kultem przodków. Oba zjawiska ugruntowały wyodrębnianie się w społeczności poszczególnych rodzin, a więc i silniejsze wzajemne identyfikowanie się ich członków jak również wpływały na tworzenie się i umacnianie tradycji rodzinnych.

W społeczeństwie polskim okresu przedindustrialnego50 w dalszym ciągu kultywowano

patriarchalny model rodziny, w którym mężczyzna – mąż i ojciec sprawował absolutną władzę nad pozostałymi jej członkami. Żona i dzieci podporządkowywali się jego woli i okazywali mu szacunek. Dzieci zwracały się do rodzica „panie ojcze”, przyklękały przed nim i całowały w rękę, obejmowały za kolana w kornym pochyleniu, a w uroczystych chwilach padały do nóg, wyrażając w ten sposób poddanie się jego woli i autorytetowi. Przy ojcu nie wolno było im siadać ani odzywać się bez udzielonej zgody. To ojciec był decydentem w kwestiach dotyczących życia codziennego (jak na przykład wyboru drogi

50 Tj. opartego na gospodarce nieprzemysłowej, trwającego w Polsce do XIX w. Po nim wraz z rozwojem kapitalizmu rozpoczęła się epoka industrialna.

życiowej i zawodu). On także wskazywał stosownego kandydata do małżeństwa. Decyzje te były nieodwołalne i obowiązywały wszystkich potomków, nawet jeśli byli pełnoletni. Dopóki ojciec żył majątek rodzinny był niepodzielny. Za najdrobniejsze nawet przewinienia groziła kara fizyczna, którą zadawano na oczach domowników i służby. Jeśli i to nie pomagało, syn

niepodporządkowujący się woli rodzica zmuszony był wejść na drogę wojskową lub udać się do zakonu. Nic dziwnego, że między ojcem a dziećmi rzadko wytwarzały się więzy

serdeczności, a we wzajemnych kontaktach dominował strach. Surowość zwyczajów w tym względzie dostrzegana i krytykowana była przez obcokrajowców. Między innymi w latach osiemdziesiątych XVIII wieku Henryk Vautrin nie akceptując tego rodzaju metod pisał:

„W Polsce władza ojcowska sprawowana jest w całej swej naturalnej rozciągłości, nie ogranicza

jej żadna ustawa. Nie znając naturalnych środków ujarzmiania woli, ojcowie uciekają się z konieczności do przemocy, aby złamać opór strachem. Łatwość stosowania tej metody uczyniła ją

powszechną, a w warunkach absolutnej władzy nabrała ona znamion tyranii. Strach wszczepiony młodzieży polskiej obojga płci nie przypomina w niczym subtelnego uczucia dyktującego, jak postępować, aby nie urazić ojca albo poważnego nauczyciela, jest to bowiem gorzkie wspomnienie

bólu zadanego przez kaprys barbarzyńskiej władzy”51.

Podobnie postrzegał problem Franz Schulz, który wspominając swoje wrażenia o wychowywaniu dzieci w zamożnych domach dzieli się refleksją, iż:

„Rodziców widzą rzadko, a poznają późno, niepodobieństwem jest, by miłe uczucie wdzięczności i zaufania w młodocianym sercu się wkorzeniło, aby poczucie zawisłości, a z nim obowiązku posłuszeństwa żywym i trwałym w nich być mogło [...] Obejście się dzieci z rodzicami na pozór jest uniżone bardzo i pełne poszanowania, ale rodzaj wychowania nie dopuszcza, aby w nim serce

udział miało”52.

Ukazane w powyższym cytacie relacje ojca z dziećmi wykazują, że władza rodzicielska, w środowisku szlacheckim, była właściwie nieograniczona. Zasadniczo inaczej przedstawiało się to zagadnienie wśród chłopstwa. Silna władza rodzicielska w czasie, gdy ojciec był zdrowym, sprawnym mężczyzną, znacząco słabła wraz z jego wiekiem i wydolnością fizyczną. Dorastanie potomstwa i jego usamodzielnianie się poprzez zakładanie własnych

51 H. Vautrin, Obserwator w Polsce, w zb.: Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców, t. 1, oprac. W. Zawadzki, Warszawa 1963, s. 792.

52 F. Schulz, Podróże Infantczyka z Rygi do Warszawy i po Polsce w latach 1791 –1793, opr. W. Zawadzki, Warszawa 1956, s. 250, cyt. za Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie, Łódź 1975, s. 208.

rodzin, powodowało, że wpływ ojca na ich życie znacząco spadał. W przypadku, gdy nie

mógł już pracować na roli jego życie było szczególnie trudne. Szedł na dożywocie,

„na wymowę”53 i zdany był zupełnie na opiekę dzieci. Często, biorąc odwet za złe

traktowanie w latach młodości, dzieci nie okazywały ojcu szacunku i troski. Zwłaszcza synowie dopuszczali się różnych wobec niego zniewag, za co karani byli przez wiejskie

sądy chłostą lub grzywną.54 Podobnie trudna sytuacja dotykała starych ojców w środowisku

mieszczańskim. Jeśli nie mogli świadczyć pracy, stawali się dla swoich potomków bezużyteczni, dlatego też byli często przez nich znieważani, a nawet życzono im rychłej śmierci.

W okresie od XVI do połowy XVIII wieku stosunek do kobiet był pełen sprzeczności. Z jednej strony kobiety adorowano, z drugiej zarzucano im swawolność, skłonność do

niemoralnego prowadzenia się i perfidię. Szlachta sarmacka, wychowana tradycyjnie uważała białogłowy za osoby drugiej kategorii. Sądzono, że są nie tylko słabsze fizycznie ale przede wszystkim ograniczone intelektualnie, przy tym nieodpowiedzialne i niezdolne do

samodzielnego podejmowania decyzji. Na przykład Andrzej Maksymilian Fredo notował w swych Przysłowiach mów potocznych (1809): „Rozum mężczyzną, białogłową afekt tylko

rządzi, oraz kocha, oraz nienawidzi, nie gdzie rozum, ale gdzie afekt, tam wszystka”55.

Pomysł zaczerpnął z XVII-wiecznych narzekań Szymona Starowolskiego który uważał, iż: „Natura sama tak sprawiła, że i między wszystkimi dzikiemy zwierzęty zawsze samica jest gorsza niżeli samiec. To jest sroższa jest niedźwiedzica niźli niedźwiedź, sroższa lwica niżli lew i wilczyca niżeli wilk. Tak też i między ludźmi zawsze gorsza jest białogłowa gdy wstyd swój traci i na wszystko się złe puści niżeli mężczyzna [...] pospolicie białogłowy nie umieją miary w życiu i obyczajach zachować, ale się nakłaniają abo na tę abo na owę stronę. Gdy kogo miłują, miłują bez miary, gdy kogo nienawidzą, nienawidzą i gniewają się bez miary, kiedy poczną być dobrymi, tak że aże

świętymi zostają56.

Poglądy takie, rozpowszechniane były regularnie również przez kler, którego przed-stawiciele stali na stanowisku absolutnej wyższości moralnej i intelektualnej mężczyzn. Na przykład XVII-wieczny pastor Adam Gdacjusz uzasadniał swoje antyfeministyczne

53 Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie,op. cit., s. 208.

54 Ibidem, s. 208 – 209.

55 A.M. Fredro, Przysłowia mów potocznych..., Wrocław 1809, s. 12, cyt. za Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie, op. cit s. 195.

56 Sz. Starowolski, Świątnica pańska zawierająca w sobie kazania na uroczystości świąt całego roku..., Kraków 1682, s. 470 –471, cyt. za Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie, op. cit s. 147.

nastawienie przemyśleniami św. Augustyna: „Augustyn ś. nie chciał z siostrą swoją w jednym domu mieszkać, a gdy go o przyczynę pytano, odpowiedział: <Zła bowiem rzecz patrzeć na niewiastę, gorsza do niej mówić, najgorsza dotykać się jej>”57.

Nic dziwnego, że wystąpienia takie budowały społeczne przeświadczenie, iż

przeznaczeniem niewiast może być co najwyżej zajmowanie się domem i rodzenie dzieci. W konsekwencji prowadziło to do coraz większego uzależnienia kobiet od mężczyzn.

Posunięto się nawet do propagowania użycia siły fizycznej względem żony jako formy karania za przypisywane jej występki. Bartosz Paprocki zaleca:

„Bijże, a ręki nie żałuj,

Po lędźwiach ją smolno smaruj,

Wężowej jest natury,

Dosięgaj dziewiątej skóry”58.

Z jednej strony jest więc niewiasta osobą trudną w pożyciu, źródłem wiecznej pokusy, wszetecznicą skłaniającą ród męski do grzechu, z drugiej może być jednak miłą żoną, roztropną towarzyszką oraz ostoją lekkomyślnego mężczyzny. Stanowisko takie odnajdujemy np. w literaturze sowizdrzalskiej:

„Kto chce dzisia wieku zażyć, mieć miłe lata Bez białychgłów żaden zażyć nie może świata. Co poczniesz sam pojedynkiem, wszystkoć niemiło, Podobno by świat poszalał, by tych nie było. Acz to mają z przyrodzenia, że są gniewliwe,

Ale krótko gniew trzymają, bo lutościwe. Nie masz tego, komu głowy nie ufrasuje, A skoro ją gniew ominie, wnet ucałuje.[...] Ona z tobą na wesele, z tobą na gody,

Pilnuje cię i przestrzega, byś był bez szkody. Do przedania, do kupienia onać poradzi,

Ona ciebie pijanego z karczmy prowadzi”59.

57 A. Gdacjusz, Kontynuacja albo kończenie dyszkursu o grzechach szóstego przykazania bożego, Brzeg 1682, s. 42, cyt. za Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie, op. cit s. 147.

58 Cyt. Wg :J. Pachoński, Zmierzch sławetnych. Z życia mieszczan w Krakowie w XVII i XVIII wieku, Kraków 1956, s. 164.

59 Polska fraszka mieszczańska, wyd. K. Badecki, Kraków 1948, s. 180 – 181, cyt. za Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie, op. cit s. 198.

Jest wreszcie kobieta matką, która dała życie. To często jedyna osoba, która była

troskliwa i życzliwa względem swego potomstwa. Często ochraniała je przed tyranią i despotyzmem ojca. Te względy powodowały, że matkę otaczano czcią, rzadko znieważano,

a jeśli ktoś dopuszczał się takiego czynu był potępiony moralnie i surowo karany. Na tak wysoką rangę matki wypływał prawdopodobnie również popularny w tamtym czasie w Polsce kult Matki Boskiej oraz sława świętości, która otaczała znane kobiety tamtej epoki, m.in. Elżbietę Gostomską czy Annę Kossakowską.

Ponieważ pojęcie „kobieta” uważane było w dobie staropolskiej za obraźliwe, w powszechnym użyciu na określenie dorosłej przedstawicielki płci pięknej były słowa:

niewiasta, białogłowa, pani, a w środowisku dworskim dama. Do żartobliwych określeń należała podwika, a do obelżywych baba. Kobiety niezamężne (a czasem i mężatki) nazywano dziewczynami, dzieweczkami, pannami lub dziewkami. Jak pisze Zbigniew Kuchowicz „Określenie kobieta zyskało znaczenie, jakie posiada dzisiaj, dopiero pod koniec XVIII wieku”60.

Jak widać omawiana epoka cechuje się dużym zróżnicowaniem poglądów w postrzeganiu, wyznawaniu i omawianiu społecznej roli kobiety. Jednak ogólnie jej pozycja

nie była wysoka. Złożyły się na to przede wszystkim ówczesne przepisy prawa, które stanowiły ją osobą nierówną mężczyźnie. Na przykład nie mogła sama stawać w sądzie, musiał ją tam zastępować męski przedstawiciel rodziny. W przypadku środowiska miejskiego ograniczenia dotyczyły także możliwości samodzielnego prowadzenia sklepu czy warsztatu.

Nie pozwalano kobiecie uczestniczyć również w obradach cechowych61. Wszystkie te

restrykcje powodowały coraz wyraźniejsze wyodrębnianie się obowiązków, jakie mogli

wykonywać małżonkowie. Funkcje kobiety ograniczały się do prowadzenia domu i wychowywania dzieci, mężczyzna natomiast zajmował się pracą zawodową. Aby utrzymać

stan takiego podporządkowania, w ówczesnym męskim świecie oczekiwało się, że żona

będzie „trzeźwa, ochędożna i cnotliwa”.62 Rozsądek, i spryt miały drugorzędne znaczenie lub

były tego nawet znaczenia zupełnie pozbawione. Oczywiście i w omawianej epoce zdarzały się odważne i przedsiębiorcze kobiety, które rządziły domem i mężem. Wiele takich niewiast można było znaleźć na południowo-wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej. Określano je nawet przydomkiem „kresowe wilczyce”. Stawały często na czele zajazdów i osobiście uczestniczyły w krwawych rozprawach. Były to jednak przypadki odosobnione.

60 Z. Kuchowicz, op. cit. s. 194.

61 M. Barański, op. cit. s. 43, 45.

Nieco lepiej przedstawiała się pod tym względem sytuacja w środowisku wiejskim. Ponieważ kobiety uczestniczyły w prowadzeniu gospodarstwa i pracach polowych ich pozycja była silniejsza, a i więzi uczuciowe łączące małżonków były często mocniejsze. Ukazują to m.in. teksty zachowanych testamentów. W jednym z nich chłop z Bukowiny Tatrzańskiej mówi o swojej żonie jako o „najmilszej Annie”, „żonie mojej kochanej, sierocie

pozostałej”63. Umierając chłopka Regina Magierowa zapisuje grunt i zabudowania swemu

małżonkowi, którego „we wszystkiej go posesji, która do mnie należy, zostawuję, bom nie miała bliższego żadnego przyjaciela nad męża teraźniejszego Jakuba Magierę”64.

Jeśli chodzi o patrycjuszki i możne szlachcianki to w zasadzie zepchnięto je do roli wytwornych dam zamkniętych w kręgu gospodarstwa domowego lub w salonach własnych rezydencji. Nie miały też wpływu na kierowanie majątkiem.

Zmiany w postrzeganiu roli kobiety, a zwłaszcza rozwijanie się tendencji emancypacyjnych, były procesem powolnym, zachodzącym przede wszystkim w sferach

dworskich. Wpływ na nie miały wzory włoskie i francuskie. Jednak zaznaczyć należy, że transformacja dotyczyła głównie zasad wzajemnego obcowania obu płci, a nie przemian w zakresie nowych uregulowań zrównujących prawnie kobiety i mężczyzn. Tak więc w sferze obyczajowej ugruntowywało się przekonanie, że wokół kobiet powinno tworzyć się centrum życia towarzyskiego. Modne damy zapoczątkowały m.in. zwyczaj prowadzenia subtelnych salonowych rozmów oraz organizowały wykwintne bale, na których brylowały towarzysko. Wszystko, by wzbogacić smak dworskiego życia. Z Francji przybył zwyczaj składania hołdów urodzie i powabowi pań. Poświęcano im także pełne adoracji wiersze.

Jednak te obyczaje ograniczały się do sfer arystokratyczno-magnackich. Pozostała szlachta oraz duchowieństwo silnie potępiało cudzoziemską modę. Wyśmiewano żeńskie szkolnictwo,

twórczość poetycką kobiet, grzmiano na wydekoltowane suknie, a nawet na muzykę i taniec,

jako pokusy prowadzące do grzechu i wiecznego potępienia65. Mimo usiłowań ograniczenia

tendencji emancypacyjnych, nie udało się ich powstrzymać i w XVIII w. przeniosły się one na szlachtę i zamożne ziemiaństwo. Tak więc francuskie zwyczaje przeszczepione na grunt polski nakazujące okazywanie kobietom szczególnej grzeczności i adoracji zapoczątkowały nowy salonowy styl relacji miedzy kobietą i mężczyzną. Było w tym jednak więcej pozy i gry towarzyskiej niż prawdziwego uczucia.

63 Cyt. wg K. Dobrowolski, Włościańskie rozporządzenie ostatniej woli na Podhalu w XVII i XVIII w., Kraków 1933, s. 110, cyt. za Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie, op. cit s. 230.

64 Ibidem, op. cit s. 230.

65 Zob. A. Gdacjusz, Kontynuacja albo kończenie dyszkursu o grzechach szostego przykazania Bożego, [w:] Wybór pism, oprac. H. Borek i J. Zaremba, Warszawa – Wrocław 1969.

Począwszy od drugiej połowy XVII wieku zaczyna zaznaczać się szczególny wpływ kobiet na życie polityczne kraju, można tu przytoczyć przykłady królowych: Ludwiki Marii czy Marysieńki Sobieskiej. Coraz staranniejsze wykształcenie, jakie odbierały panny z mag-nackich rodów skutkowało wyrywaniem się spod mężowskiej kurateli i zakulisowym wpływem na rządy kraju. Dostrzegali to cudzoziemcy, m.in. Fryderyk II, który stwierdza, że w Polsce „rozum popadł w zależność od niewiast, one intrygują i rozstrzygają o wszystkim,

podczas gdy ich mężowie się upijają”66. Znaczącą rolę w sprawach polityki odgrywały

arystokratki również za czasów postępowego Stanisława Augusta. Podkreślić jednak należy, że wielkie wpływy kobiet w tym zakresie miały miejsce wyłącznie w sferach arystokra-tycznych, nie odnosiły się zupełnie do przedstawicielek średniej szlachty i patrycjatu.

Tendencje emancypacyjne wśród kobiet w sferach arystokratyczno-magnackich uwidaczniają się szczególnie w sięgnięciu przez nie do rejonów dotychczas zarezerwowanych wyłącznie dla mężczyzn, tj. do literatury i sztuk pięknych. Na przestrzeni XVI-XVIII wieku tworzyło wiele dam modnych, które swoją działalnością podważały męskie przekonania o niskich możliwościach intelektualnych tej płci. Można tu wymienić np. Annę Wazównę, Annę Stanisławską czy Elżbietę Drużbacką. Aktywność arystokratek w tym zakresie była tym istotniejsza, że kobiet w dalszym ciągu nie kształcono, nawet szlachcianki w większości pozostawały analfabetkami lub półanalfabetkami. Jednak wiele wybitnych kobiet tamtej epoki wywodzących się z rodów arystokratycznych miało duży wpływ na rozwój życia kulturalnego kraju. Zwracało to uwagę tym bardziej, że miały one często słabych moralnie i ograniczonych

intelektualnie mężów. Nie dziwi więc, że arystokratki tak chętnie otwierały się na cudzoziemskie wzory. Widziały w nich bowiem powiew zmian, które mogły wpływać na wzmocnienie ich społecznej pozycji. Zjawisko to opisał Ignacy Krasicki, który wyśmiewając kobiety, stanął po stronie mężczyzn i tradycyjnej obyczajowości szlacheckiej:

„Przyszło do intercyzy. Punkt pierwszy: że w mieście Jejmość przy doskonałej francuskiej niewieście, Co lepiej (bo Francuzka) potrafi ratować, Będzie mieszkać, ilekroć trafi się chorować. Punkt drugi: chociaż zdrowa, czas na wsi przesiedzi, Co zima jednak miasto stołeczne odwiedzi. Punkt trzeci: będzie miała swój ekwipaż własny. Punkt czwarty dom się najmie wygodny, nieciasny.

66 W. Konopczyński, Kiedy nami rządziły kobiety, Londyn 1960, s. 11, cyt. za Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie, op. cit. s. 202.

To jest apartamenta paradne dla gości,

Jeden z tyłu dla męża, z przodu dla jejmości”67.

W przytoczonym fragmencie widać, jak ważne było podjęcie właściwej decyzji o zawarciu małżeństwa. Powinno ono przynieść obu stronom korzyści majątkowe i towarzyskie. Kwestie te regulowała intercyza. Wszelkie jej zapisy były szczegółowo

roztrząsane i następnie uzgadniane przez rodziców przyszłych małżonków. Dzieci, a zwłaszcza córki, nie miały w tych sprawach nic do powiedzenia i zgodnie ze zwyczajem

musiały podporządkować się woli starszych. Małżeństwo szlacheckie pojmowano przede wszystkim jako umowę polityczno-handlową. Miało więc służyć głównie celom materialnym. Za przykład mogą tu służyć rozważania Jan Chryzostoma Paska, zastanawiającego się, czy powinien ożenić się z panną posiadająca pieniądze, czy też ziemię:

„[...] bardziej mi się jednak serce chwytało Śladowski[ej], bo to tam o jej wiosce powiedali, że nie tylko pszenica, ale cybula w polu na kożdym zagonie, gdzie ją wsiejesz, urodzi się, a mnie też bardziej

apetyt pociągał ad pinguem glaebam niżeli do gołych pieniędzy”68.

Dziewczęta wydawano za mąż młodo, bardzo często ze względu na dobro koligacji, za ludzi starych, prowadzących hulaszczy tryb życia, a nawet chorych czy kalekich. Zdarzało

się, że chcąc uniknąć takiego losu dziewczęta uciekały z domu rodzinnego z wybranym przez siebie kawalerem. Były to tzw. r a p t u s p u e l l a e, podczas których kandydat na męża porywał pannę w środku nocy z domu ojca i wiózł do wcześniej umówionego księdza, który (często pod przymusem) udzielał parze ślubu.

Historia odnotowuje i związki z miłości, które dochodziły do skutku bez konieczności uciekania się do porywania przyszłej oblubienicy. Niekiedy ważną rolę odgrywała uroda panny. I chociaż uroda często była sprawą drugorzędną, to jednak posiadanie bogatej ale brzydkiej kobiety mogło narazić jej wybranka na śmieszność.

Jeśli chodzi o mężczyzn to często żenili się jako ludzie już dojrzali i samodzielni. Założenie rodziny opóźniała im edukacja, służba dworska lub wojskowa czy podróże dla

poznania świata69. Kiedy osiągnęli wiek dojrzały osiadali w swoich włościach i rozpoczynali

starania o rękę odpowiedniej kandydatki. Sami, doświadczeni i często już niemłodzi poszukiwali młodych, energicznych i zaradnych kobiet, które dopomogłyby prowadzić gospodarstwo, urodziłyby dzieci i zaopiekowały się podstarzałym mężem.

67 I. Krasicki, Żona modna, [w:] Z. Libera, Poezja polska XVIII wieku, Warszawa 1983, s. 189-190 , w. 35-45.

68 J. Ch. Pasek, Pamiętniki, Wrocław 1968, s. 401.

Zawarcie związku małżeńskiego przedstawicieli środowiska mieszczańskiego regulowały ustawy cechowe. Uczeń lub czeladnik zobowiązani byli do uzyskania zgody cechu w tej sprawie. Ograniczeniem, w przypadku takich związków, był zakaz pomocy mężowi w pracy, a w tym przypadku utrzymanie się rodziny z czeladniczej pensji było bardzo trudne. Jeśli chodzi o mistrza cechowego, to miał on obowiązek ożenku w określonym przez cech

terminie. Zazwyczaj był to rok. Niezałożenie rodziny groziło sankcjami pieniężnymi lub w naturze, przeważnie w piwie. Nakładanie kar miało się przyczynić do związania mistrza z miastem ale i chronić interesy konkurencji, bowiem rzemieślnik, który nie miał rodziny

mógł więcej wydatkować we własne przedsiębiorstwo i w ten sposób osiągnąć lepszą rynkowo pozycję. Te same praktyki stosowano w odniesieniu do mistrzów – wdowców. Wybranka musiała cieszyć się nienaganną reputacją. Wszelkie odstępstwa w tej mierze mogły się skończyć wykluczeniem jej męża z cechu. Wyjątkiem była sytuacja, gdy mistrz żenił się z kobietą przez niego uwiedzioną. Wówczas musiał tylko zapłacić karę pieniężną. Za „nieślubne mieszkanie z białogłową mistrz płacił za pierwszym razem kamień wosku,

za drugim został oddawany panom rajcom do ukarania”70. U mieszczan stan zamożności

kobiety i mężczyzny wstępujących w związek małżeński odgrywał istotną rolę. Jeśli chodzi o niewiasty to dużą role przypisywano tzw. g i e r a d z i e, tj. rzeczom osobistym panny

młodej, które w przypadku jej śmierci dziedziczyła córka lub siostra. Nieruchomościami pieniężnymi żony zarządzał mąż, który przed zawarciem związku zapisywał oblubienicy taką sumę pieniędzy, jaką wniosła w posagu do wspólnego związku. Posag, wiano oraz wspomniany zapis stawało się po śmierci męża własnością kobiety. Na ogół pożycie małżeńskie w tej sferze toczyło się zgodnie, a wpływ na to miał lepszy standard życia niż wśród rodzin wiejskich. Wiele rodzin żyło bez strachu o chleb powszedni, a mieszczki nie

były tak zapracowane jak chłopki. Dlatego też chętnie poświęcały się obowiązkom rodzinnym i towarzyskim. Na ogół też posiadały większą ogładę i umiejętności, by wpływać

Powiązane dokumenty