• Nie Znaleziono Wyników

Józef Łobodowski : Dwudziestego siód-mego dostałem wezwanie mobilizacyj-ne. Nie było mnie w domu, przychodzę po południu i stróż, warszawski cieć daje mi wezwanie. Załatwiłem sobie jeszcze parę telefonów, wsiadłem w  dorożkę i pojechałem do cytadeli. [...] Naszło się ludzi, wszystko w cywilu, nieumunduro-wani.. Nic nie ma, kotła nie ma , można iść do restauracji. I tak mija dwudziesty ósmy, dwudziesty dziewiąty, trzydziesty, trzydziesty pierwszy. Zadzwoniłem do żony, że tu jestem. […]

Pierwszego rano zaraz eksplozje bomb.

Wszyscy na plac, kupa mundurów, ba-tów, owijaczy, bielizny – każdy sobie wybiera na olaboga. Ubraliśmy się i do magazynów po broń. Karabiny dosta-jemy bez pasów, amunicję – tak i zwy-kłą i przeciwpancerną, granatów – nie, broni maszynowej – nie, hełmów – nie.

Maski gazowe, chlebaki, a  cała reszta gdzie? „Dalej, tam gdzie pójdziecie” –

„A... gdzie pójdziemy?” – „Nie wiado-mo”. Późnym wieczorem pierwszego idziemy na Dworzec Gdański.133 Józef Zięba: Okazało się, że pułk, zapa-sowy, do którego został poeta wcielony miał wzmocnić oddziały KOP na gra-nicy słowackiej. Wysiedli w  Krakowie i przez „Bochnię, piechotą, kierowali się w  stronę Wiśnicza, który był bronio-ny przez Dziesiątą Brygadę Pancerno – Motorową pułkownika Maczka.134

Józef Łobodowski: Widać niemieckie samoloty, jak krążą nad Wiśniczem, rwą się dokoła nich obłoczki z  pelo-tek... Mnie tymczasem w  ciągu tych czterech dni mianowano demokratycz-nie kapralem. Kapral, który dowodził drużyną, powiada: „Ty najwięcej gadasz tutaj, to ty bądź, ja nie chcę”. Mówię do moich chłopaków: „Ja już mam dosyć tej harcerskiej wycieczki, jeżeli się tam dziesiąty pułk broni, to widocznie ma dowództwo, i  broń – zresztą słychać.

Wy jak chcecie, ja występuję trzy kroki.”

Cała drużyna poszła za mną, sąsiednia drużyna także, pluton.135

Józef Zięba: W taki sposób poeta zna-lazł się pod dowództwem pułkownika Maczka. Szli przez Łańcut, Lwów, Prze-myślany. Po otrzymaniu wiadomości o  wkroczeniu w  granice Polski wojsk radzieckich dotarli do Tatarowa i prze-kroczyli granicę węgierską. Tu, wraz z kolegami z jednostki, został rozbro-jony i internowany; najpierw w obozie Topolce, a  Nagy Kanizsa i  Maraker-sztuz, skąd przedostał się do Francji.

10 listopada 1939 roku był już w  Pa-ryżu. Nawiązał kontakt z  przybyły-mi wcześniej poetaprzybyły-mi: Kaziprzybyły-mierzem Wierzyńskim i Janem Lechoniem. Za-czął publikować wiersze powstałe pod wpływem przeżytej klęski w  wycho-dzących w  Paryżu polskich czasopis-mach.136

132 Irena Szypowska, Łobodowski..., s. 65, 68.

133 Rozmowa z Józefem Łobodowskim, rozma-wia Irena Szypowska,

„Poezja” nr 6, 1988, s. 24.

Ruiny Gmachu Zarządu Miejskiego, 1939. Fotograf nieznany. Zdjęcie z albu-mu Zniszczenia w Lublinie na skutek bombardowania przez Niemców 9 IX. 1939 roku. Album w zasobach Wydziału Budownictwa i Architektury Urzędu Mia-sta Lublin

Konserwatorskiej.

19 września 1939 – przemieszczenie wraz z wojskami gen. Maczka przez Węgry na Zachód Listopad 1939 – przedarcie do Francji; 10

listopa-da – Paryż

Luty 1940 – areszt i transport do obozu więźniów w Notre Dame de Liwron nad Tuluzą; później pobyt w obozie dla zdemobilizowanych żoł-nierzy polskich w Saulus

galię do Anglii, do wojska polskiego – w Hi-szpanii ponownie trafi ł do więzienia: do lutego 1943 przebywał w obozie w Figueras (tam nauczył się hiszpańskiego).

Po wojnie pozostał już w Hiszpanii do końca życia

Ruiny kina „Corso” ok. 1945 roku. Z lewej widoczny róg kamienicy, w której mieszkał Józef Łobodowski z matką i  siostrą. Fot. Sta-nisław Radzki. Ze zbiorów Stanisława Radzkiego.

Józef Zięba: W  lutym 1940 roku zo-stał przez policję, francuską, areszto-wany i osadzony w więzieniu. Według Ireny Szypowskiej („Poezja” 1988, nr 6, s. 15) powodem aresztowania Łobodow-skiego było znalezienie przy nim ulotek pisanych w języku ukraińskim, a prze-znaczonych do zrzucenia nad Polską.

Wydaje się, że wersję tę przekazał jej sam poeta w  czasie przeprowadzonej z nim rozmowy w 1985 roku. Natomiast według relacji Henryka Lipko (nagranie archiwalne w Muzeum J. Czechowicza), przyczyna aresztowania była nieco inna.

Pan Lipko był w  czasie wojny we Francji i spotkał się z Łobodowskim na jego wieczorze autorskim w Grenoble.

Według powszechnie powtarzanej tam wersji, poeta po nieco bardziej zakrapia-nej czerwonym winem kolacji, wracał do swojej kwatery, ale nie znając jesz-cze dobrze miasta, zabłądził. Chcąc się upewnić, gdzie się znajduje, zapalił za-pałkę, by odczytać nazwę ulicy. Obo-wiązywało już wówczas zaciemnianie miasta. Przechodzący policjant areszto-wał go za łamanie przepisów. W kręgach emigracyjnego rządu Łobodowski miał jeszcze opinię komunisty, więc nie spie-szono się z interwencją, aby go uwolnić.

W ten sposób przesiedział w więzieniu do września. Po uwolnieniu znalazł się w obozie demobilizujących się wojsko-wych polskich w Notre Dame de Livron w okolicach Tuluzy. Tam wydawał cza-sopismo „Wrócimy”.

Z  tego obozu przyjechał do Grenob-le na wspomniany przez p. Lipko wie-czór autorski. Przywiózł ze sobą tomik Z  dymem pożarów wydany w  ofi cynie Tyszkiewiczów. Podobno większość za-mieszczonych tam wierszy miała

po-wstać w więzieniu. Byłby to więc okres niezupełnie stracony.

Egzemplarze tego tomu były sprze-dawane na wieczorze autorskim po pięćdziesiąt franków, a  uzyskane stąd pieniądze miały być przeznaczone na planowaną przez poetę przeprawę przez Pireneje, Hiszpanię, Portugalię, do woj-ska polskiego w  Anglii. Niestety, wy-prawa zakończyła się niepowodzeniem.

Wraz z towarzyszem został zatrzyma-ny przez policję hiszpańską i osadzozatrzyma-ny w obozie w Figueras. W więzieniu prze-bywał do lutego 1943 roku.137

Józef Łobodowski: Pierwsze kilka mie-sięcy pobytu w więzieniu hiszpańskim w Figueras było dość nieprzyjemne z ra-cji ciasnoty, robactwa, braku bielizny i  podłego jedzenia. W  połowie zimy poprawiło się, ale jesień dała się nam dobrze we znaki. Nam, to znaczy mnie i Zbigniewowi Kubińskiemu, młodemu zakopiańczykowi, który poszedł wraz ze mną do Hiszpanii, żeby się nie dać, trzeba było uprawiać ostrą gimnastykę duchową i zabijać głód i zimno ciągłym wysiłkiem psychicznym. Kubiński uczył się więc po całych dniach obcych języ-ków – ja smarowałem wiersze. 138 Ludmiła Siryk: W lutym 1940 roku zo-stał aresztowany [w Paryżu] i odstawio-ny do obozu więźniów w Notre Dame de Liwron nad Tuluzą. Następnie został przeniesiony do obozu dla zdemobilizo-wanych żołnierzy polskich w Saulus koło Montpelier. Kiedy wyszedł z więzienia w sierpniu 1941 roku, przedostał się do Hiszpanii z zamiarem dostania się stąd, przez Portugalię, do wojska polskiego w Anglii. Ale po drodze znowu trafi ł do więzienia, tym razem hiszpańskiego. Do lutego 1943 roku Łobodowski był więź-niem obozu w Figueras, gdzie nauczył

137 Tamże.

138 Za: Józef Zięba, Żywot (5), „Relacje”

nr 7, 1989, s. 4.

się języka hiszpańskiego. Po uwolnie-niu „sympatyk polityki generała Fran-ko”, jak nazywa go Irena Szypowska, na zawsze pozostał w  Hiszpanii. Jadwiga

Ostrowska z Madrytu wspomina: „Gdy-by chciał zdo„Gdy-być o„Gdy-bywatelstwo, miał„Gdy-by lepsze warunki. On jednak powiedział, że tego nigdy nie zrobi”.139

139 Ludmiła Siryk, Naznaczony..., s. 21.

Ulica Staszica 8, kamienica, w której mieszkał Józef Ło-bodowski z matką i siostrą.

Fot. archiwum TNN.

Adam Tomanek: Józef Łobodowski był rodzonym brat mojej matki, Władysławy Łobodowskiej, urodzonej w 1905 roku.

W Lublinie mieszkała przyrodnia siostra mojej babci Stefanii, pani Dziewicka.

Ona miała taki hotel prywatny przy ulicy Staszica i jeden pokój z tego hotelu dała siostrze – Stefanii Łobodowskiej, która zamieszkała tam razem z Józefem Ło-bodowskim i Władysławą Łobodowską.

To był róg Staszica i Radziwiłłowskiej.

Bodajże na pierwszym piętrze mieszkali.

Potem jak moja matka, czyli jego siostra, wyszła za mąż za Eugeniusza Tomanka – dyrektora działu osobowe-go poczt – dyrekcji Poczty i Telegrafów w  Lublinie, to mąż Władysławy Łobo-dowskiej, mój ojciec Eugeniusz, kupił mieszkanie od Żyda przy ulicy Chopi-na 16 Chopi-na pierwszym piętrze u Melzaka.

W wtenczas zetknąłem się z Łobodow-skim, w latach trzydziestych, mając lat cztery lub pięć. Łobodowski mieszkał wtenczas na Staszica, u  babci. Później mieszkał przy redakcji gazety lubelskiej

„Kuriera Lubelskiego”. Mieściła się re-dakcja przy ulicy Krakowskie Przedmie-ście. To tam na pierwszym piętrze była

Rozmowa z Adamem Tomankiem, 22 wrześ-nia 2008. Nagrywał:

Marek Nawratowicz.

Archiwum TNN.

Całość relacji dostępna na stronie www.histo-riamowiona.tnn.pl.

redakcja gazety i on tam przy redakcji mieszkał będąc kawalerem. Najwięcej stykałem się z  wujkiem, który często przychodził na Chopina 16 mieszka-nia 5. Przychodził tu, często nocował też u nas. Ubierał się skromnie, normalnie, nie miał jakiejś tam ekstrawagancji. Nie wyróżniał się ubiorem. Pogadał ze mną, pożartował i poszedł. Bardzo grzeczny był, bardzo przyjemny, hojny – często mi jakieś łakocie kupował, jakieś w miarę możliwości prezenciki dawał.

Pamiętam rewizję przeprowadzoną przez Niemców i  wszystko to zabra-li, wszystko zabrali. Widocznie, jako antykomunista - on przecież tam na Zachodzie w  swoich publicystycznych pracach i w audycjach radiowych kry-tykował przecież zarówno faszystów, jak i z jednej strony tak i drugiej stro-ny. Także była rewizja i  wszystkie te rękopisy zabrali. Nawet potem literaci przychodzili do matki i  mówili: „Czy Pani coś ma? Jakieś pamiątki po Łobo-dowskim?”, mówi: „Mam takie czy inne, może zdjęcie, ale jeśli chodzi o ręko-pisy to wszystko ci, co przeprowadzali rewizje zabrali.”

komunistów i groziła mu kara śmierci z rąk Niemców; po wojnie był na liście antykomuni-stów, przeciwników i wrogów Polski Ludowej.

1939-1988 – działalność translatorska – poezja:

przedrewolucyjna klasyka poezji ukraińskiej XIX i pocz. XX wieku, „rozstrzelane odrodze-nie”, poezja Ukrainy radzieckiej i zakazana na Ukrainie radzieckiej („szistdesiatnyky” i „sam-wydaw”), poezja emigracyjna, proza, krytyka literacka, artykuły publicystyczno-naukowe, przekłady poezji hiszpańskiej)

– podróże do Włoch, Szwajcarii, Francji, Anglii 1941 – tom Z dymem pożarów (Nicea)

1945 – Por nuestra libertad y vuestra (Madryt) 1946 – Literaturas eslavas (Madryt) 1947 – tom Modlitwa na wojnę (Londyn) 1947 – poemat Swiatosławowi Horodyńskiemu 1948-1975 – redaktor „Polskiej Audycji” w „Radiu

Ma-dryt”

– utrzymanie tylko z pracy twórczej – współ-praca z Polskim Instytutem Literackim, z prasą emigracyjną wydawaną w Paryżu: „Kultura”

i „Zeszyty Historyczne”, z pismami wydawa-nymi w Londynie: „Wiadomości”, „Orzeł biały”,

„Tydzień Polski” (rubryka prowadzona pod pseudonimem Szperacz), „Dziennik Polski”,

„Dziennik Żołnierza”

– mieszkanie w hotelu (brak własnego) 1954 – tom Uczta zadżumionych (Paryż)

1954 – Złota Hramota (Paryż) – książka złożona z 36 utworów powstających od lat 30. – m.in.

z  poematów poetyckich: Dumy wołyńskie, Noc na Wołyniu, Sen nocy wołyńskiej, Polesie,

kie utwory podzielone na cykle przyświecają idei porozumienia polsko-ukraińskiego 1955-1970 – proza o tematyce lubelskiej i ukraińskiej

(Londyn) – trylogia: Komysze (1955), W stani-cy (1958), Droga powrotna (1961) i tetralogia Dzieje Józefa Zakrzewskiego: Czerwona wiosna (1965), Terminatorzy rewolucji (1966), Nożyce Dalili, (1968) i Rzeka graniczna (1970).

1959 – Pieśń o Ukrainie (Paryż) 1961 – tom Kaskady i gazele (Londyn) 1969 – tom Jarzmo kaudyńskie (Londyn) 1972 – tom W połowie wędrówki (Londyn) Jesień 1977 – pobyt w Kanadzie i Stanach

Zjedno-czonych

1984 – tom Dwie książki (Paryż)

1984 – poemat Tryptyk o zamordowanym Kościele – cykl religijno-cerkiewny złożony z trzech części: Święty Andrzej u Scytów, Metropolita Szeptycki, Halickiemu władyce

1987 – tom Mare Nostrum (Brooklyn)

1987 – tom Pamięci Sulamity poświęcony pamięci pierwszej miłości autora (Toronto) 1987 – tom Rachunek sumienia (Paryż) 1988 – tom Dytyramby patetyczne (Londyn) 18 kwietnia 1988 – śmierć poety w Madrycie –

cia-ło zgodnie z wolą twórcy poddano kremacji;

po kilku miesiącach zostało przewiezione do Lublina przez Andrzeja Paluchowskiego, dy-rektora biblioteki głównej KUL.

Październik 1988 – ceremonia pogrzebowa w koś-ciele KUL w Lublinie, prochy Józefa Łobodow-skiego złożono na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie, w grobie matki i dziadka

Józef Zięba: Po uwolnieniu osiadł poeta w Madrycie. Nie wiadomo, co skłania-ło go po zakończeniu wojny do pozo-stawania w  Hiszpanii, gdzie nie było początkowo ani silnego ośrodka życia emigracji polskiej, ani czasopism, w któ-rych mógłby publikować własne utwo-ry. Zaczął pisać w języku hiszpańskim.

W 1945 roku wydał książkę Por nuestra libertad y vuestra, a w roku następnym Literatueras eslavas. Dopiero w  l947 roku ukazał się w  Londynie tom jego wierszy Modlitwa na wojnę. Większość zamieszczonych w tym tomie utworów powstała podczas pobytu w  hiszpań-skim więzieniu.140

Józef Łobodowski: Szukając więc w  owym okresie możliwości wyłado-wania temperamentu dziennikarskie-go, zacząłem układać długie poematy, dla których punktem wyjścia było za-wsze konkretne wydarzenie lub zjawisko polityczne […]. Tak więc dziennikarz, pozbawiony swego warsztatu pracy, ra-tował się od śmierci z nudów przy po-mocy środków udzielonych mu przez poetę.141

Józef Zięba: Wkrótce po zakończeniu wojny zaczęli napływać do Madrytu zdemobilizowani żołnierze z armii An-dersa, Otrzymywali stypendia na kon-tynuowanie studiów. Około stuosobowa grupa zaczęła kształtować środowisko emigracji. Z  ich inicjatywy rozpoczę-ła w 1949 roku pracę polska rozgłośnia Radia Madryt.

Józef Łobodowski był współorga-nizatorem programów tej rozgłoś-ni i  często występował na jej anterozgłoś-nie.

Wpłynęło to na zakaz publikacji w kraju jego utworów. Odpowiedzialnością za tę działalność obarczono, ówczesnym

zwyczajem, żonę poety, która pracowała w lubelskim szkolnictwie. Wezwano ją do Kuratorium i postawiono ultymaty-we żądanie. Jeśli chce pracować w szko-le, musi zmienić nazwisko. Na mocy Sądu Okręgowego w Lublinie z 9 czerw-ca 1950 r. Nr IC 289/0, małżeństwo zo-stało rozwiązane.

Nie wiadomo, czy Łobodowski został o tym powiadomiony. W każdym razie do końca życia uważał się za żonatego.

W  dalszym ciągu przebywał w  Ma-drycie. Od czasu do czasu wyjeżdżał do Francji i  Anglii. Oprócz współpra-cy z  radiem zajmował się publiwspółpra-cysty- publicysty-ką i  twórczością literacpublicysty-ką. Nie była to jednak twórczość intensywna. Dopiero w  1954 roku ukazują się dwie kolejne jego książki: Uczta zadżumionych i Zło-ta Hramoi Zło-ta. Obydwie wydane w Paryżu.

Uczta zadżumionych zawierająca satyry i  fraszki, została wydana własnym na-kładem. Pod względem artystycznym ustępuje poprzednim tomom wierszy.

Znacznie ciekawszy jest tom Złota Hramota. Zebrał w  nim poeta swoje wiersze i  poematy o  tematyce ukraiń-skiej pisane od lat trzydziestych. Propa-gował w nich idee przyjaźni i zbliżenia dwu sąsiadujących ze sobą, ale mocno zwaśnionych narodów. Występował w tym tomie jako kontynuator roman-tycznej szkoły ukraińskiej. Opiewał ko-zacką nieujarzmioną naturę, piękno stepów Ukrainy oraz melancholię Wo-łynia i Polesia. 142

Józef Łobodowski: Zdaję sobie sprawę, że niejeden z wydrukowanych tu utwo-rów jest słaby poetycko ale nie chciałem z  nich rezygnować, gdyż chodziło mi o to, by Złotej Hramocie» nie brakowa-ło żadnej karty, choćby zapisanej

w po-1945-1988