• Nie Znaleziono Wyników

oddziaływania politycznego"

4. Ponad 86 tysięcy zagranicznych uczonych przebywało

w 2002 r. w amerykańskich instytucjach edukacyjnych46.

Ponadto inne wskaźniki pokazują, że amerykańskie mocarstwo:  publikuje więcej książek niż jakikolwiek inny kraj;

 sprzedaje ponad dwukrotnie więcej płyt niż następna w rankingu Japonia;

 ma ponad trzynaście razy więcej serwerów stron interneto-wych niż Japonia;

 zajmuje pierwsze miejsce pod względem liczby laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie chemii, fizyki i ekonomii;  plasuje się na drugim miejsce za Francją, jeśli chodzi o

lite-rackie Nagrody Nobla;

 publikuje prawie cztery razy więcej artykułów naukowych i popularnych niż druga pod tym względem Japonia47. Oczywiście Stany Zjednoczone nie zajmują miejsca na szczycie we wszystkich rankingach wskaźników potencjalnej atrakcyjności. Zgodnie z indeksem jakości życia, podanym za rok 2009 przez United Nations Development Program (który uwzględnia nie tylko dochody, ale także edukację, służbę zdrowia i średnią długość ży-cia) – Norwegia, Islandia, Szwecja, Austria, Holandia i Belgia sklasyfikowane zostały przed USA jako kraje, w których żyje się lepiej48. Japonia wyprzedza Stany Zjednoczone pod względem liczby patentów przyznanych obywatelom danego państwa oraz pod względem procentowego udziału PKB, jaki przeznacza na ba-dania i rozwój. Z kolei Wielka Brytania i Niemcy notowane są wy-żej jako „raj” dla poszukujących azylu. Francja i Hiszpania przy-ciągają natomiast więcej turystów niż USA (choć czerpią z tury-styki większe przychody). Jeśli zaś chodzi o „wskaźniki nieatrak-cyjności”, to Ameryka plasuje się na samym dole listy zamożnych państw pod względem pomocy udzielanej krajom ubogim, za to na szczycie jeśli chodzi o liczbę własnych obywateli odbywających 46 Ibidem. 47 Ibidem, s. 34. 48

Treść całego raportu: <http://www.gdrg.pl/attachments/124_POLICY_PA- PERS _Nr_3_2009(1).pdf, s. 2> (12.05.2009).

„Miękkie środki oddziaływania politycznego” 177

karę więzienia49. Stopień akceptacji wizerunku Stanów Zjednoczo-nych w inZjednoczo-nych regionach naszego globu po 11 września 2001 roku został już powyżej przedstawiony50. Wynika z niego, iż 89% państw na arenie światowej podziwia poziom amerykańskiej tech-niki, a tylko 51% idee demokracji (co prowadzi do konkluzji, iż kraj ten jest postrzegany w stosunkach międzynarodowych bar-dziej jako potęga „twarda” niż „miękka” – która stosuje prawo oraz dyplomację). Pomimo tychże nieatrakcyjnych opinii Stany Zjedno-czone „żyją”, chociaż otrzymują potężne ciosy i czasem nawet „chwieją się na ringu”. Jest do pomyślenia świat bez USA, a może raczej z Ameryką skarlałą i izolacjonistyczną, ale nie można sobie wyobrazić (spostrzegając czynniki „miękkiej polityki”) cofnięcia już dokonanej amerykanizacji świata51. W jakikolwiek sposób ten kraj jest postrzegany i cokolwiek można by o nim powiedzieć, to jednak trzeba przyznać, iż góruje nad innymi graczami globalnej szachownicy. Nawet, jeśli uznać kulturę McDonalda za prostacką, czy Hollywood za pełen tandety, pornografii i przemocy, to i tak nie powstrzyma się ich siły przyciągania52. Dzisiaj prawie każdy wynalazca, laureat Nobla, znany uczony, modny autor albo gwiaz-da rozrywki jest Amerykaninem – jeśli nawet nie z racji narodowo-ści, to z wyboru. Cały świat usiłuje mówić po angielsku wedle amerykańskiej odmiany tego języka i powszechnie korzysta z do-robku kultury masowej Stanów Zjednoczonych (muzyka, film, T-shirt, jeansy, gadżety techniczne) oraz ogranicza swoje potrzeby, aby tylko wysłać dzieci na studia do USA. Warto wspomnieć tak-że, że w dowolnym miejscu na świecie można znaleźć bez trudu bar McDonalda, a pizza już dawno nie jest kojarzona z Italią, ale Nowym Jorkiem. Tak jak po podbojach Aleksandra Wielkiego świat – w swoim ówczesnym zasięgu – stał się hellenistyczny, choć Hellada osłabła, tak dziś jest „amerykanistyczny”, choć Ame- ryka ma kłopoty53. W jakimkolwiek zakątku naszego globu się nie

49

Ibidem.

50

Patrz rozdz. II, tab. 4, s. 99–100.

51

J. S ur d yk ow s k i , Samotne supermocarstwo – zmierzch czy trwanie?, „Znak”, I 2005, s. 52.

52

Ibidem.

53

znajdziemy, wszędzie – nawet w najbardziej antyamerykańskich sfrustrowanych krajach – znajdziemy te same wieżowce, te same autostrady, reklamy tych samych produktów, identyczne ubrania i filmy w kinach. Nawet w Wietnamie – jedynym w dziejach pań-stwie, które przyniosło Stanom Zjednoczonym sromotną porażkę – ludzie uczą się dziś po angielsku, słuchają amerykańskiej muzyki, noszą koszulki z amerykańskimi symbolami, uwielbiają amerykań-skie filmy i marzą o amerykańskich dolarach54. Świat – jeśli nawet nie żyje „po amerykańsku” – to za wszelką cenę chce udawać, że tak już się stało. USA nie muszą już dzisiaj wiele narzucać in-nym podmiotom globalnej szachownicy i do niczego ich przymu-szać. Państwo to po prostu przyciąga: ludzi, pieniądze, umysły, wszystko55. Kultura popularna pomogła i nadal mu pomaga w osią-gnięciu ważnych celów w polityce zagranicznej. Jednym z przy-kładów jest demokratyczna rekonstrukcja Europy po II wojnie światowej. Plan Marshalla oraz NATO stanowiły kluczowe in-strumenty siły gospodarczej i militarnej, nakierowanej na osiągnię-cie tego celu – lecz także kultura popularna miała w tym swój bar-dzo duży udział – co zostało już przeanalizowane w niniejszym rozdziale56.

Austriacki historyk Reinhold Wagnleitner dowodzi, że:

[…] szybka adaptacja amerykańskiej kultury popularnej przez wielu Europejczyków po II wojnie światowej z pewnością miała swój pozytywny udział w demokratyzacji tych społeczeństw. Odmłodziła i zrewitalizowała kulturę powojennej Europy za pomocą swych elementarnych odniesień do żywotności, liberalizmu, nowoczesności i młodości […]. Także podpo-rządkowanie dyktatom rynku i biznesu zawierało element wyswobodzenia z przyciosanego gorsetu norm i obyczajów57.

W polityce zagranicznej Stany Zjednoczone nie dominują tylko unilateralnie. Kraj ten poprzez prowadzenie operacji humanitar-nych na całym świecie pokazuje swoje „miękkie podbrzusze” – dyplomację amerykańską. W wielu takich akcjach, spowodowa-nych na przykład przez klęski żywiołowe bierze udział wojsko 54 Ibidem, s. 53–54. 55 Ibidem, s. 54. 56

J. S. N ye , Soft Power…, op.cit., s. 48.

57

„Miękkie środki oddziaływania politycznego” 179

USA. W 2005 roku po trzęsieniu ziemi w Północnym Pakistanie, już w kilka dni po kataklizmie pojawiły się amerykańskie helikop-tery z pomocą humanitarną58. Jak Europejczycy dotarliby ze swoją pomocą do ofiar tsunami w grudniu 2004 roku, gdyby nie Amery-ka? Co byłoby gdyby wojsko amerykańskie nie pomagało przy usuwaniu skutków huraganu Katrina – który w końcu sierpnia 2005 r. przeszedł nad południowymi stanami USA, leżącymi nad Zatoką Meksykańską – a także w zatopionym Nowym Orleanie – chociaż tam potępiono pomoc amerykańską, gdyż dotarła ona zbyt późno? Także „miękkie czynniki potęgi” Stanów Zjednoczonych zostały dostrzeżone po trzęsieniu ziemi na Haiti w styczniu 2010 r. – choć i tak gracze areny międzynarodowej stwierdzili, że pomoc dociera zbyt późno. W świecie zdominowanym przez media oraz Internet informacje o katastrofach rozchodzą się błyskawicznie, a rozpaczliwe wołania o pomoc powodują, że obawy, co do zgo-dności działań ratunkowych z konstytucją schodzą na dalszy plan59. W tym kontekście nie dziwi fakt, że Pakistan przyjął pomoc zaoferowaną przez Indie, a Iran zgodził się na wykorzystanie sa-molotów amerykańskich po trzęsieniu ziemi w Bam 6 lat temu60. Ludzie, którzy na co dzień krytykują Pentagon, z pewnością „krę-ciliby nosem” gdyby okazało się, że amerykańscy żołnierze nie brali udziału w podobnych akcjach. Niezwykła zdolność do bły-skawicznego przerzucania oddziałów w dowolne miejsce globu czyni z armii Stanów Zjednoczonych także najskuteczniejszą orga-nizację ratunkową na świecie61. Trzeba jednocześnie stwierdzić, że udział lotniskowca Abraham Lincoln w niesieniu pomocy ofia-rom tsunami na Oceanie Indyjskim uczynił więcej dla poprawy wi-zerunku USA w Azji niż jakakolwiek misja wojskowa62.

W powyższych akcjach ratunkowych okazało się, że hard po-

wer („twarda” potęga wojskowa) może być użyteczna także jako soft power, a duże środki amerykańskie mogą dotrzeć nawet w

naj-bardziej odległe zakątki świata, świadcząc o gotowości pomocy

58

R. K a p l a n, Ratują nie atakują, „Forum”, 17 X–23 X 2005, s. 13.

59 Ibidem. 60 Ibidem. 61 Ibidem. 62 Ibidem.

Stanów Zjednoczonych w każdej niemal sytuacji. „Twardy” prezy-dent Bush także pokazał „miękkie” oblicze, zwiększając wysokość wsparcia finansowego dla ofiar katastrof i wzywając swojego ojca oraz Billa Clintona, by kierowali zbiórką prywatnych funduszy na ten cel63. Ameryka musi się jednak wystrzegać chełpienia się wła-sną hojnością, gdyż to spowodowałoby odwrócenie się innych podmiotów geopolitycznych od tego potężnego hegemona. Robert Kaplan zasugerował kilka wskazówek dla oddziałów armii amery-kańskiej, biorących udział w operacjach humanitarnych na całym świecie, dzięki którym można byłoby podnieść wiarygodność tych i innych operacji wojskowych prowadzonych przez Stany Zjedno-czone64. Wśród nich znalazły się: