• Nie Znaleziono Wyników

— Pierwszą czynnością Adama, dokonaną samodzielnie, było nazy­

wanie tego, co znajdowało się w raju.

— Tym samym język zaczął — w symboliczny sposób — pomagać w oswajaniu świata. Pomieszanie języków stworzyło nie tylko chaos

— stworzyło też ideę Obcego.

— Od tego czasu — tak przynajmniej chce tradycja europejska

— oswajamy rzeczywistość dwustopniowo: najpierw poznajemy Swoich, potem — jeżeli chcemy — Obcych. Poznając Drugiego — poznajemy jego świat. I porównujemy z naszym, poznanym wcześniej.

— Sam proces poznawania własnego jest wystarczająco skompliko­

wany. Dla wielu poznawanie Obcego to strata czasu.

— Niemniej można uznać za ciekawą koncepcję Czarnowskiego, który twierdził, że jedną z przyczyn „cudu greckiego" — tej niespotyka­

nej wcześniej eksplozji intelektualizmu — była możliwość obserwacji, porównywania i selekcji. Oczywiście w świadomie sterowanych kontak­

tach.

— Grecy byli ciekawi świata. Poznawali go różnymi sposobami. Na pewno nie gardzili doświadczeniem żeglarzy i kolonizatorów. Ale jedno­

cześnie potrafili się zdobyć na wysokiej próby refleksyjność.

— Tradycja klasyczna poucza nas, że poznawanie świata winno odbywać się w określonych porządkach.

— Jednakże ten stopień samoświadomości pojawił się stosunkowo późno. Ale bezsprzecznie zaważył na postawach intelektualnych Europy.

— Według Cicerona jiłozofia odziedziczona po Platonie dzieliła się na trzy części: „pierwsza dotyczyła życia i obyczajów, druga przyrody i je j tajemnic, trzecia sposobu prowadzenia rozważań i orzekania, co

jest w danym dowodzie prawdą, a co fałszem, co jest słuszne, a co niesłuszne, co zgodne, a co sprzeczne z sobą.”

— Podział na etykę, fizy kę i dialektykę nie wyodrębniał jeszcze w obrębie fiłozofii dziedzin, które dziś traktujemy jako tradycję klasyczną, a mianowicie ontologii (metafizyki) i epistemologii (gnoseolo- gii) ■

— Podstawy ontologii wyłonił dopiero Arystoteles w dziele uzupełnio­

nym i nazwanym M etafizyką po jego śmierci. Filozofia stopniowo przetwarzała obszary zainteresowań, wprowadzając — jako pierwsza z nauk — w obręb własnego pola badawczego ideę porządkowania. Jej zręby, aczkolwiek zarysowane ju ż wcześniej, zostały określone w sposób istotny dla europejskiej tradycji naukowej dopiero na podstawie ustaleń Arystotelesa.

— To Arystoteles twierdził, że celem wiedzy teoretycznej jest prawda, a praktycznej działanie. I że niepodobna poznać prawdy nie znając przyczyny.

— Pogląd ten, szeroko uzasadniany i dookreślany, stal się na długie lata podstawą budowania kolejnych systemów filozoficznych, które fundowały swoją odrębność na racjonalnym i obiektywnym poszukiwaniu prawdy. Ukoronowanie znalazł w orientacjach myślowych pozytywizmu i neopozytywizmu — zwłaszcza tych, które konstruowały podstawy teorii wiedzy i naukoznawstwa.

— Postulat poszukiwania prawdy — determinowanej kontekstualnie, weryfikowalnej i mającej swoją możliwą do ustalenia przyczynę — legi u podstaw paradygmatu, który w znacznym stopniu współkształtuje model dzisiejszej myśli naukowej.

— Ale trzeba pamiętać, że bardzo silne od początku X X wieku nurty antypozytywistyczne, dające się uogólnić jako postawa postmodernistycz­

na, stanowią ważny, o ile nie dominujący element w pejzażu współczesnego naukoznawstwa.

— Podejmowane kolejno próby łamania paradygmatu pozytywistycz­

nego, formułowane na gruncie różnych orientacji epistemologicznych, zachwiały w sposób zdecydowany ideą kreowania jednego, uniwersalnego modelu interpretacji świata. Ale już w mniejszym stopniu podważyły zasadność myślenia logicznego, poszukiwania przyczyn i skutków, dook- reślania warunków sprawdzalności twierdzeń.

— Aura racjonalizmu, w ostatnim półwieczu relatywizowana i dekon- struowana, w znacznym stopniu opiera się działaniu czasu. Stworzona z elementów, które można kolejno podważać czy eliminować, stanowi

ciągle zbyt atrakcyjny przedmiot ataków, by można było wyzwolić się zupełnie spod je j uroku.

— Ta komfortowa intelektualnie sytuacja ma stosunkowo niedługą tradycję. Imperiałność postmodernizmu zakłada jednak programową krytykę odmiennie zorientowanych postaw myślowych, a niewątpliwe zdobycze współczesnej epistemologii coraz aktywniej atakują te nurty naukowe, które przyznają prymat przesłankom ontołogicznym. — Tym trudniej jest w tej sytuacji ocenić wkład intelektualny badaczy, którzy

— wychowani w tradycjach myślenia pozytywistycznego i wierni tej orientacji — zmierzali do rozwiązań o charakterze ogólnym i — w ich rozumieniu — weryfikowalnym.

— Do takich właśnie rozważań należałoby zaliczyć nurt prac po­

święconych problematyce klasyfikacji.

— Jedną z pierwszych teorii tego zagadnienia stworzył Arystoteles.

— Czasami wydaje mi się, że Lem miał rację, kiedy sugerował, że wszystko zaczęło się wtedy, gdy dwaj niewydarzeni asystenci jakiegoś instytutu naukowego z Przyszłości, przy pomocy wehikułu czasu, przenie­

śli się do starożytnej Grecji. Nazywali się Harry Stoteles i P. Latton.

— Z tego wszystkiego najbardziej podoba mi się określenie,,niewyda­

rzeni”. W tym się zawiera istota postępu. To, co wczoraj było genialne, dziś jest banałem.

— Ale umówmy się może, że Arystoteles nawet dzisiaj zachował jakieś zalety.

— Oprócz generalnych zasad podziału rzeczywistości i wiedzy o niej zawdzięczamy mu sformułowanie pierwszych klasyfikacji szczegółowych.

— Chociażby.

— Tu znalazła się między innymi klasyfikacja zjawisk literackich, które Stagiryta porządkował według zasady naśladownictwa i praw­

dopodobieństwa. Ważny to moment w jego myśleniu: dzieło literackie w pierwszej kolejności „naśladuje” rzeczywistość, ale to naśladownictwo musi być psychologicznie prawdopodobne. Stąd m.in. przyznawanie prymatu tragedii, która w najwyższym stopniu spełnia te wymogi.

— Zasada prawdopodobieństwa, jako dominująca w dziełe nad zasadą prawdziwości, otworzyła drogę do rozważań nad autonomią świata przedstawionego i jego niezbywalną fikcjonalnością.

— Skupienie uwagi na tej kwestii, zwłaszcza przez późniejszych łiteraturoznawców, oddaliło z pola ich widzenia zasadę mimetyzmu w rozumieniu, ja k się wydaje, bardzo dla Arystotelesa istotnym. Otóż naśladownictwo, stanowiące konstytutywną cechę literatury, ma na celu

stworzenie modelu rzeczywistości pozaliterackiej, rzeczywistości praw­

dziwej lub idealizowanej, rządzącej się specyficznymi prawami wynikają­

cymi z ontologii dzieła, ale jednocześnie podporządkowanej aspektowi funkcjonalno-pragmatycznemu na poziomie rzeczywistości pozateksto-

wej.

— Dzieło istnieje po to, by naśladując rzeczywistość w sposób sobie właściwy pełnić określone funkcje retoryczne i jako całość przez swoje oddziaływanie modyfikować rzeczywistość.

— Literatura jest tym samym dziedziną rzeczywistości, rządzoną autonomicznymi, wewnętrznymi prawami, które pomagająjej dokonywać w tejże rzeczywistości zamierzonych transformacji. Ten aspekt perswazyj- no-dydaktyczny uzasadnia potrzebę funkcjonowania dzieł literackich w społeczeństwie i pozwala nie tylko zachować w nim poetów, ale także darzyć ich szacunkiem.

— Z tego wynika, że teoria mimesis była dyskusją z koncepcją Państwa?

— Kultura kontra polityka. Dyskusja niewydarzonych asysten­

tów.

— Raczej filozofia kontra filozofia. Pojęcie kultury w dzisiejszym znaczeniu jeszcze nie istniało, a polityka miała nieco inny sens. Bez uproszczeń, proszę!

— Na przestrzeni ponad dwóch tysięcy lat filologia w różny sposób korzystała z dorobku Arystotelesa. Najbardziej oczywistym dziś prze­

kłamaniem jego teorii było traktowanie opisowych elementów Poetyki w funkcji norm i wzorów.

— W klasyfikacjach filologicznych uprzywilejowany bywał aspekt formalny. Zachowano ciąg typu: rodzaj, gatunek, odmiana, a poetyki klasycystyczne przypisywały dodatkowo walor obiektywnej wartości gatunkowi jako takiemu, a nie tylko jego artystycznej realizacji.

— Tym samym opisowa klasyfikacja Arystotelesa stała się w czasach Boileau normatywną i weryfikującą artystyczną sprawność poety-rzemie- ślnika.

— Koncentracja na autonomii świata przedstawionego odsunęła na dalszy plan refleksji filologicznej możliwość traktowania literatury jako jednej z dziedzin ludzkiej wytwórczości, mającej do spełniania bardzo określone zadania. Tym bardziej, że na przestrzeni X IX i X X wieku pojawiły się konkurencyjne orientacje zmierzające z jednej strony do podporządkowania dzieła literackiego doraźnym funkcjom politycznym, a z drugiej — do podkreślania jego pełnej artystycznej autonomii.

— Ostrość dyskusji, jaką wywołało ścieranie się tych dwóch orien­

tacji, oddaliła z poła widzenia filologów problem umieszczenia literatury w świecie innych wytworów człowieka.

— Można zaryzykować twierdzenie, że klasyfikacja tych wytworów, lub — inaczej mówiąc — klasyfikacja kultury traktująca literaturę jako jedną z dziedzin życia społecznego została przez filologów oddalona jako problem badawczy.

— Trudno się dziwić, zważywszy, jakich kłopotów teoretycznych dostarcza literatura traktowana autonomicznie.

— W tradycji etnologicznej klasyfikacja formalno-porządkująca mia­

ła z reguły charakter rzeczowo-tematyczny. Konieczność porządkowania materiałów badawczych, zbieranych w terenie, dawała w efekcie podział na warstwy, dziedziny, obszary, areały, rodzaje zajęć, typy wierzeń etc.

Techniki wytwarzania stanowiły w klasyfikacjach tego typu jedną z rów­

noważnych dziedzin badawczych.

— Tymczasem w klasyfikacji filologicznej ,.sposób wytwarzania”

podzielił literaturę na ustną i pisaną, a form a stała się elementem kryterium gatunkowego, nadrzędnym wobec tematyki.

— Dysponując korpusem tekstów określonym i wyodrębnialnym poprzez sposób istnienia (zapis autorski) filologia potraktowała problem klasyfikacji jako zabieg opisowo-porządkujący, pozwalający włączyć kolejne, nowo powstałe czy nowo odnalezione teksty w obręb już istniejących grup.

— W zupełnie odmiennej sytuacji znalazły się nauki o kulturze, które dążąc do opisu przedmiotu swoich badań i mając w perspektywie porządkowanie materiału z istoty swej heterogenicznego założyły koniecz­

ność sporządzania wyjściowych klasyfikacji apriorycznych, pozwalają­

cych na bieżące porządkowanie uzyskiwanego materiału.

— Ten typ wstępnego systematyzowania materiału zakładał docelo­

wo potrzebę sporządzenia aposteriorycznej klasyfikacji kultury.

— Można więc powiedzieć, że dotychczasowe klasyfikacje kultury miały charakter dedukcyjny ( całościowy, aprioryczny) albo indukcyjny (cząstkowy, aposterioryczny).

— Klasyfikacje etnologiczne, których celem było nie tylko całościowe rozpoznanie kultury, ale i konieczność porządkowania uzyskiwanego na bieżąco nowego materiału, dość szybko stały się klasyfikacjami n o r m a t y w n y m i . Korzystanie z nich nakładało na badacza terenowego obowiązek sprawdzania, czy w danej kulturze lokalnej występują (lub nie występują) zjawiska uwzględnione w klasyfikacji.

— Ten typ normatywności, pochodny od ewolucjonistycznej zasady mówiącej, że każde zjawisko kulturowe wcześniej czy później pojawić się musi w każdej kulturze, służył przede wszystkim jako busola orientująca zarówno samego badacza, ja k i każdego, kto chciałby korzystać z ze­

branych przez niego materiałów, w realnej zawartości kart dokumentacyj­

nych.

— Ogrom zapisów materiałowych — bez klucza w postaci ogólnie znanej klasyfikacji — pozostawał w zasadzie niedostępny.

— Obawa o petryfikację i nieadekwatność klasyfikacji otworzyła drogę systematykom cząstkowym, w większej mierze aposteriorycznym i enumeratywnym. Albo opisowym. Do takich należały m.in. systematyki tekstów ustnych.

— Istotą poszukiwań folklorystycznych w wieku X IX były treści kultury ludowej zawarte w formach zwerbalizowanych.

— Odnotowując więc przynależność danego tekstu do takiego czy innego gatunku — cechy gatunkowe formułowane były bardzo ogólnikowo

— zbieracze zwracali uwagę na podobieństwa do przekazów spotykanych w folklorze znacznie czasem oddalonych od siebie społeczności.

— Próbowano więc zastosować dla celów klasyfikacyjnych kryterium treściowo-formalne, tj. koncepcję ,.wątku” i „m otywu”.

— Na tej podstawie powstała symbioza folkloru i filologii. Pierwsze systematyzacje folkloru miały charakter filologiczny.

— Natomiast dopuszczono w nich swego rodzaju,, wewnętrzny'' układ rzeczowy, rozszyfrowujący zawartość treściową motywów oraz schematy fabularne poszczególnych utworów traktowanych jako wielowersyjne.

— Klosz uniwersalizmu, nałożony na specyfikę kultur narodowych, okazał się przydatny głównie w krajach, które mogły sobie pozwolić na pracochłonne i kosztowne badania własnych kultur regionalnych. Korzys­

tanie z przypadkowych zapisów wcześniejszych mogło prowadzić do tezy o ubóstwie materiału folklorystycznego.

— Jednocześnie okazało się, że — przy braku szeregu wątków międzynarodowych — w kulturach lokalnych pojawiają się wątki rodzime, dla których nie ma z góry określonego miejsca w klasyfikacji. Zaczęto więc ją poszerzać, co z kolei spotkało się z wątpliwościami badaczy, uznających, że dla celów porządkujących systematyki kultury winny mieć charakter znormatywizowany.

Jednak od czasu wydania indeksu motywów Aarnego i Thompsona jasne stało się, że przekazy ustne są w kulturze ludowej bardzo bogate, że

domagają się wręcz autonomicznego porządkowania.

— Wkrótce też pojawiła się idea badania i systematyzowania różnych typów wypowiedzi ustnych.

— Propp jako jeden z pierwszych zaproponował analizę struktural- no-funkcjonałną folkloru i postulował tworzenie systematyki gatunkowej.

— Jednakże w Polsce, w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych literaturę ustną utożsamiano z wypowiedziami o kompozycji zamkniętej, celowej i artystycznie uporządkowanej. Konwencje tego porządkowania uznawane były za niekwestionowany dorobek ludowych tradycji estetycz­

nych.

— Folkloryści, dla których opis i analiza tej dziedziny kultury były celem autonomicznym, zajęli się systematyzacją istniejącego materiału, jego uzupełnianiem oraz próbami interpretacji poszczególnych typów

wypowiedzi w kategoriach gatunkowych.

— Etnolodzy z reguły przystawali na taki podział kompetencji.

'Nieliczni tylko nie chcieli tracić z oczu powiązań etnografii z folklorystyką czy językoznawstwem.

— Vide Ligęza.

— ...i w literaturze ustnej postrzegali cenny autokomentarz kulturo­

wy; świadectwo przetworzonej artystycznie pamięci zbiorowej, zapis indywidualnej świadomości czy negocjowanych społecznie wyborów. Wa­

lory te miał przede wszystkim folklor ściśle powiązany z miejscem swojego powstawania.

— W tym kontekście analiza treści literatury ludowej i ich uporząd­

kowanie, uwzględniające determinanty czasowo-przestrzenne, wyglądała na cenniejszą niż wpisywanie zebranego materiału w ogólne ramy międzynarodowej systematyki.

— Z perspektywy dwudziestu — trzydziestu lat wydaje się, że nic nie stało na przeszkodzie w realizacji każdego z tych stanowisk.

— Złudna to perspektywa, bo nie uwzględniająca „rozkładu sił”.

— N ikt nie jest prorokiem we własnym kraju.

W poszukiwaniu

Powiązane dokumenty