• Nie Znaleziono Wyników

Powyższy zarys problematyki postępowań przeciwko zwierzętom nasuwa szereg

W dokumencie Sprawiedliwość dla zwierząt (Stron 72-81)

ŚREDNIOWIECZNEGO I  WCZESNONOWOŻYTNEGO PROCESU SĄDOWEGO

V. Powyższy zarys problematyki postępowań przeciwko zwierzętom nasuwa szereg

pytań. W jakim celu sądzono zwierzęta? Czy uznawano je za racjonalne podmioty, zdolne do ponoszenia winy i odpowiedzialności za swe czyny? Jeśli celem procesów przed sądami świeckimi było wyeliminowanie dalszego zagrożenia ze strony agresyw-nych osobników, dlaczego po prostu ich nie izolowano (względnie zabijano), zważywszy na fakt, iż rozwiązanie to byłoby szybsze i znacznie tańsze? Jaki sens miało nakładanie anatemy na zwierzęta, skoro nie uznawano ich za członków wspólnoty wiernych, a

wy-29 W swoim Consuilium Primum Chassenee sugeruje wręcz, że procesy zwierząt powinny się zaczynać od ustalenia, czy pozwani nie są przedstawicielami duchowieństwa (istotne dla ustalenia właściwości sądu), przytomnie przy tym postulując, że powinno się domniemywać, iż są osobami świeckimi. E.P. Evans, op. cit., s. 32–33.

30 Za przykład może w tym względzie posłużyć następujące orzeczenie Biskupa Lozanny z 1497 roku: „My Benedykt z Montferrand, Biskup Lozanny, etc., zapoznawszy się z petycją możnych panów Berna przeciwko [bliżej niezidentyfikowanym insektom określanym w ła-cińskim oryginale mianem „brucorum”] oraz nieprzekonującą i oddaloną przez nas odpo-wiedzią tych ostatnich, oparłszy się na fundamencie Świętego Krzyża i mając przed oczami strach przed Bogiem, od którego jedynego wszelki sprawiedliwy sąd pochodzi, wsłuchawszy się w rady konsylium mężów uczonych w prawie, niniejszym uznajemy i oświadczamy na tym oto piśmie, iż skarga przeciwko obrzydliwemu robactwu, wywołującemu szkody wśród ziół, winorośli, łąk, zbóż i innych plonów, jest zasadna i że zostaną one poddane klątwie w obecności Jeana Perrodeta, ich obrońcy. Podążając w zgodzie z powyższym, nakładamy na nie naszą klątwę, nakazując im posłuszeństwo i przeklinamy je w imię Ojca, Syna i Du-cha Świętego, by porzuciły wszelkie pola, łąki, ziemie, zagrody, ziarna, owoce oraz płody rolne i oddaliły się. Na mocy tego samego wyroku, ogłaszam że zostały one poddane banicji i klątwie i z mocy Wszechmogącego Boga będą nazwane przeklętymi, a liczba ich będzie spadać z dnia na dzień, gdziekolwiek się nie udadzą, aż w końcu nie pozostanie po nich nic, za wyjątkiem tego, co pożyteczne i drogie ludziom”. Tłumaczenie własne za E.P. Evans, op. cit., s. 119–120.

rządzanych przez nie szkód za grzech? W niniejszym punkcie postaram się odpowie-dzieć na powyższe pytania, osobno rozpatrując postępowania przeciwko zwierzętom przed sądami świeckimi i kościelnymi.

W.B. Ewald, dokonawszy rozległej analizy prac, jakie na przestrzeni wieków po-święcono problematyce procesów nad zwierzętami, począwszy od średniowiecznych traktatów, a skończywszy na współczesnych opracowaniach naukowych, doszedł do wniosku, iż nie tylko obecnie nie wiemy, dlaczego stawiano je przed sądami, ale wręcz „nikt nigdy tego nie wiedział”32. Średniowieczni prawnicy próbowali jedynie dokonać racjonalizacji zastanych praktyk sięgających swymi korzeniami znacznie wcześniejszych czasów, a późniejsi autorzy podejmowali próby racjonalizowania uwag przednowożyt-nych prawników. Jego zdaniem procesy zwierząt nie poddają się analizie odnoszącej się wyłącznie do zewnętrznie obserwowanych zjawisk (external model of analysis) – procedur, kosztów, alternatyw, etc. – i jako takie pozostaną dla nas niezrozumiałymi, jeśli nie po-znamy sposobu, w jaki o prawie myśleli uczestniczący w nich prawnicy oraz nie popo-znamy ich moralnej wrażliwości i systemu wierzeń33. „To, czego potrzebujemy, to wgląd w to jak Chassenee myślał [o prawie], jakiejś odpowiedzi na pytanie, »jak to było uczestniczyć w rozprawie nad szczurami?«. A tego zewnętrzne modele [analizy] ze swej natury nie są nam w stanie dostarczyć”34. Jak jednak przekonuje, w moim mniemaniu słusznie, inny współczesny badacz tego zagadnienia P.T. Leeson, wyjaśnienie fenomenu procesów nad zwierzętami, przynajmniej w zakresie odnoszącym się do postępowań przed sądami eklezjalnymi, jest możliwe przy pomocy standardowych narzędzi współczesnych nauk społecznych – teorii racjonalnego wyboru i analizy ekonomicznej35.

Punkt wyjścia dla rozważań Leesona stanowi doskonale udokumentowane w lite-raturze przedmiotu przekonanie, iż klątwy nakładane przez instytucje kościelne miały nie tylko cele religijne, ale także służyły realizacji doczesnych interesów Kościoła – w tym ochrony jego majątku i przychodów36. W kontekście zagadnienia poruszanego w niniejszym artykule szczególne znaczenie ma fakt, iż wykorzystywano je m.in. jako sankcję za niewywiązywanie się z obowiązku opłacenia dziesięciny. Jej unikanie było uznawane przez Kościół za grzech i podlegało karze anatemy. Skuteczność tej sankcji była wszelako uzależniona od wiary członków wspólnoty kościelnej w jej dotkliwość. Im bardziej wierzyli oni, iż klątwa wiąże się dla nich z istotnie dolegliwymi konsekwen-cjami, tak za życia, jak i po śmierci, tym bardziej groźba jej użycia działała na nich

32 W.B. Ewald, Comparative Jurisprudence (I): What Was it Like to Try a Rat?, „University of Penn-sylvania Law Review” 143 (1995), s. 1925.

33 Ibidem, s. 2142–2143. 34 Ibidem, s. 2143.

35 P.T. Leeson, Vermin Trials, „Journal of Law and Economics” 56 (2013), s. 811–836. 36 Idem, “God Damn”: The Law and Economics of Monastic Malediction, „Journal of Law,

Econo-mics & Organization” vol. 30, no. 1 (2014), s. 193–216 i przywoływane tam pozycje litera-tury przedmiotu.

dyscyplinująco. W tej właśnie zależności należy, zdaniem Leesona, szukać wyjaśnienia dla zagadki eklezjalnych procesów przeciwko szkodnikom, albowiem postępowania sądowe w sprawie zwierząt niszczących płody rolne pozwalały Kościołowi wykazać, iż nakładane przezeń klątwy są skuteczne37.

Zwierzęta i insekty wyrządzające znaczne szkody w uprawach należą zazwyczaj do gatunków migrujących, zdolnych do pokonywania dużych dystansów w poszukiwaniu pożywienia. Po jego istotnym uszczupleniu w miejscu aktualnego postoju przemieszcza-ją się one na inne tereny, na których występuprzemieszcza-ją organizmy zdatne dla nich do spożycia. Ich żerowiska mają zatem tymczasowy charakter i zostaną przez nie opuszczone naj-później z wyczerpaniem się niezbędnych im do życia składników pokarmowych. Jeśli zaś ich migracja zbiegła się w czasie z prowadzonym przeciwko nim postępowaniem eklezjalnym, Kościół mógł wykorzystać ją dla udowodnienia skuteczności swych sankcji (nawet zwierzęta boją się boskiego gniewu). Dla osiągnięcia pożądanego skutku niezbęd-ne było wszczęcie postępowania w odpowiedzi na żądanie poszkodowanych, a następnie kontrolowanie czasu jego trwania poprzez umiejętne stosowanie norm proceduralnych, w tym pozytywne bądź negatywne rozpatrywanie wniosków dylatoryjnych.

Dla poparcia hipotezy dotyczącej związku pomiędzy procesami kościelnymi prze-ciwko zwierzętom a poborem dziesięciny, Leeson powołuje trzy zasadnicze argumenty38. Po pierwsze wskazuje on na fakt, iż stałym elementem postępowań w sprawach dotyczą-cych strat spowodowanych przez szkodniki było wezwanie dotkniętych nimi wiernych do uiszczenia zaległych danin na rzecz Kościoła. Obok licznych przykładów takich apeli zawartych w zachowanych dokumentach sądowych, znamiennym jest w tym względzie opinia samego Bartolomeo Chassenee, który w Consilium primum wskazał pełne uiszcze-nie dziesięciny jako najskuteczuiszcze-niejsze antidotum przeciwko zwierzętom wyrządzającym szkody w uprawach39. Po drugie, jak dowodzi Leeson, postępowania w omawianych sprawach były zazwyczaj długie, często trwające wiele miesięcy, a prowadzące je sądy niezwykle skrupulatnie przestrzegały wszelkich norm proceduralnych, co do zasady uznając niemal każdą dylację podnoszoną przez strony (w odróżnieniu od spraw, w któ-rych podsądnymi byli ludzie)40. W efekcie tych zabiegów procesy kończyły się zazwyczaj dopiero w momencie opuszczenia przez oskarżone zwierzęta aktualnego żerowiska. Po trzecie zaś, i być może najważniejsze, za postulowanym wyżej związkiem przemawiają wyniki badań empirycznych nad częstotliwością występowania procesów eklezjalnych przeciwko zwierzętom w różnych regionach Europy Zachodniej i jej korelacją z danymi dotyczącymi ściągalności na tych terenach dziesięciny. Jak wykazuje Leeson,

postępo-37 Idem, Vermin..., op. cit., s. 811–836. 38 Ibidem, s. 826–833.

39 E.P. Evans, op. cit. s. 37.

40 Dla przykładu jeden z przytaczanych przez Leesona procesów trwał ponad osiem miesięcy, w trakcie których ryjkowce sądzone in absentia za niszczenie lokalnej winnicy spowodowały „niezliczone szkody”. P.T. Leeson, Vermin..., op. cit., s. 826.

wania w sprawie zwierząt są szczególnie częste na obszarach i w okresach, w których Kościół katolicki zmagał się z herezjami kwestionującymi jego autorytet. Największa ich liczba (przynajmniej w świetle zachowanych na dzień dzisiejszy źródeł) miała przy tym miejsce we wschodniej Francji, północnych Włoszech i zachodniej Szwajcarii, a więc rejonach, które w analizowanym okresie stanowiły główny obszar działalności waldensów, heretyckiego związku wyznaniowego kontestującego m.in. prawo Kościoła do pobierania obowiązkowej dziesięciny41.

W świetle przywoływanych wyżej analiz zasadnym zatem wydaje się uznanie pro-cesów zwierząt przed sądami eklezjalnymi za metodę wykazywania dotkliwości klątw, a tym samym zwiększania skuteczności poboru dziesięciny. Badania prowadzone przez Leesona nie muszą stanowić w tym względzie ostatniego słowa, nie mniej jednak wysoce uprawdopodabniają one tezę, iż Kościół katolicki miał ekonomiczny interes w prowa-dzeniu postępowań przeciwko zwierzętom. Kwestia oddawania zwierząt oskarżonych o przestępstwa pod osąd sądów świeckich jest wszelako bardziej skomplikowana, trudno jest bowiem wskazać beneficjenta tego rodzaju postępowań, zaś zgłaszane w literaturze przedmiotu wyjaśnienia ich fenomenu są mocno problematyczne.

Wbrew okazjonalnie pojawiającym się sugestiom, jakoby praktyka ta miała być wyrazem traktowania zwierząt jako świadomych podmiotów zdolnych do dokonywania wyborów i ponoszenia ich konsekwencji42 – co miało wynikać z bliskiego obcowania ze zwierzętami oraz postrzegania ich jako jednostek o różnych charakterach i skłon-nościach43 – lektura źródeł prawnych i prawniczych nie pozostawia wątpliwości, iż zwierzętom oddawanym pod sąd nie przypisywano racjonalności. Przeciwnie, w ca-łym szeregu zbiorów praw, dokumentów sądowych i opracowań określa się je mianem „creatura irrationalis”, „ein redelose Wicht”, „muta res”, „beste mue”, „bestes brutes” – niemych, „oczywiście głupich”, irracjonalnych bestii44.

Dla przykładu, Philippe de Beaumanoir już w 1283 roku opowiadając się w

Co-utumes de Beauvaisis przeciwko sadzaniu zwierząt na ławie oskarżonych argumentował

to tym, iż „głupie bestie nie odróżniają dobrego od złego, przez co sprawiedliwość im umyka” (bestes mues n’ont pas entendement qu’est biens ne qu’est maus, et pour ce est ce justice

perdue)45. Podobnie Mikołaj Jaskier w swoim Iuris Provincialis quod Speculum Saxonum vulgo

nuncupatur (1535) stwierdza, iż zwierzę nie mając rozumu (irrationabiliter bestia) nie może

41 Zob. G. Audisio, The Waldensian Dissent: Persecution and Survival, c.1170–c.1570, Cambridge 1999, s. 97 i n.

42 W.B. Ewald, op. cit., s. 1908 i przytaczane tam pozycje literatury przedmiotu. 43 J.E. Mcwilliams, Beastly Justice, http://www.slate.com/articles/life/history/2013/02/

medieval_animal_trials_why_they_re_not_quite_as_crazy_as_they_sound.html [dostęp: 29.09.2016].

44 Zob. M.L. Klementowski, O odpowiedzialności karnej..., op. cit., s. 21 oraz E.P. Evans, op. cit., s. 109.

zgrzeszyć przeciwko Bogu, ani nie może się dopuścić popełnienia przestępstwa, a tym samym zostać ukarane46. Nawet autorzy opracowań, którzy opowiadają się za takimi procesami – jak np. kilkukrotnie przywoływany wcześniej Bartolomeo Chassenee – nie czynią tego w oparciu o argument podmiotowości czy racjonalności zwierząt, lecz z powołaniem się na długotrwałą utrwaloną praktykę, mającą swoje korzenie w Biblii i „udokumentowaną” żywotami świętych47.

Poważne zastrzeżenie budzi też próba wyjaśnienia tego fenomenu w oparciu o po-wszechne w przedoświeceniowym świecie zjawisko przypisywania duszy wszystkim elementom świata naturalnego, ożywionego i nieożywionego, które w dawnej Europie miało być dodatkowo wzmocnione chrześcijańską demonologią48. Problem z tą hipote-zą polega na tym, iż pomija ona nauczanie samego Kościoła. Co najmniej od czasów Akwinaty Kościół głosił, iż zwierzęta wprawdzie posiadają duszę, jednak ma ona inne źródło niż ta, którą dysponują ludzie („różne przyczyny”, podczas gdy ludzką „stworzył Bóg”), i całkowicie odmienny charakter. Ludzka dusza należy „do rodzaju substancji obdarzonych intelektem”, zwierzęca jest zaś jedynie duszą zmysłową49. „W duszach zwierząt nierozumnych nie można (...) znaleźć czynności wyższej niż czynność części zmysłowej, bo przecież zwierzęta nie poznają umysłowo, ani nie rozumują. Widać to stąd, że wszystkie zwierzęta jednego gatunku działają podobnie jako poruszane przez naturę, a nie przez umiejętność. Wszak każda jaskółka podobnie lepi gniazdo, a każdy pająk w podobny sposób przędzie pajęczynę”50. Brak „duszy umysłowej” wykluczał zaś u zwierząt „możliwość przysługiwania dobra i zła”, stąd też jak w Summa Teologie ogłosił Anielski Doktor, a za nim inni scholastycy, „stworzenie nierozumne jest niezdolne do grzechu i do kary”51. Można się wprawdzie zastanawiać, na ile stanowisko to było rozpowszechnione wśród szerokich rzesz wiernych, zważywszy jednak na rolę, jaką teologia moralna odgrywała w przedoświeceniowej nauce prawa52, nie powinno ulegać wątpliwości, iż było ono znane i akceptowane przez ówczesnych prawników, o czym świadczą zresztą przytaczane wcześniej głosy Philippa de Beaumanoira i Mikołaja Ja-skiera, niemające bynajmniej wyjątkowego charakteru.

Podobnie nieprzekonująca jest argumentacja upatrująca w świeckich procesach przeciwko zwierzętom zinstytucjonalizowanej reakcji na agresję ze strony groźnych osobników53. Gdyby chodziło jedynie o wyeliminowanie zagrożenia ze strony

zwie-46 Cyt. za: M.L. Klementowski, O odpowiedzialności karnej..., op. cit., s. 30. 47 Zob. E.P. Evans, op. cit., s. 23–26.

48 E.V. Walter, op. cit., s. 58.

49 Summa Contra Gentiles, ks. II, rozdz. 87. 50 Summa Contra Gentiles, ks. II, rozdz. 66. 51 Secunda secundae, zagadnienie 76, artykuł 2.

52 T. Wallinga, The Common History of European Legal Scholarship, „Erasmus Law Review” vol. 4, no. 1 (2011), s. 3–20.

rzęcia, które okazało się niebezpieczne, nie byłyby potrzebne skomplikowane pod wzglę-dem proceduralnym, często długotrwałe i kosztowne procesy oraz egzekucje o zrytuali-zowanym przebiegu. Tymczasem nie tylko wydają się one powszechnym zjawiskiem, ale odstępstwa od nich uznawano za niedopuszczalne. Dla przykładu, w 1576 roku w Schweinfurt lokalny kat został skazany na banicję za samowolne stracenie wieprza, który odgryzł małemu dziecku dłoń i ucho. Uzasadnieniem dla wyjęcia go spod pra-wa była uzurpacja uprawnień, nieprzestrzeganie procedur i ośmieszenie mieszkańców miasta w oczach osób postronnych54.

W czym zatem, jeśli nie w domniemanej podmiotowości zwierząt, przypisywaniu im duszy czy po prostu obronie porządku i bezpieczeństwa publicznego, mielibyśmy szukać wyjaśnienia zagadki swoistego „fetyszyzmu zwierzęcego”, który „pozwalał nam na polu naszych pojęć prawnych pociągać na równi z ludźmi do odpowiedzialności karnej nawet tak mizerne stworzenia jak szczury, liszki lub ślimaki”55? Podążając za P.S. Bermanem sądzę, iż odpowiedzi na to pytanie może nam dostarczyć analiza rytualnego wymiaru dawnych procesów sądowych56.

Zdaniem antropologów prawa średniowieczne i wczesnonowożytne postępowania sądowe były (w znacznie większym stopniu niż współczesne) formą swoistego spekta-klu57, dramatu rytualnego mającego nadać racjonalny charakter wydarzeniom tragicz-nym i/lub losowym58. Służyły one w takim samym stopniu wymierzaniu sprawiedli-wości, co kognitywnej kontroli rzeczywistości – „kanalizowaniu emocji, definiowaniu doświadczenia i pomocy w rozumieniu [otaczającego świata i zachodzących w nim zjawisk]”59. Dostarczając wyjaśnienia dla zdarzeń godzących w zastany porządek, słu-żyły jego odbudowaniu i afirmacji oraz umożliwiały osobom dotkniętym skutkami nieszczęśliwego wypadku bądź też celowego działania powrót do „normalnego życia”.

Rytualny wymiar dawnych procesów sądowych uwidocznia się już w samym ich przebiegu60. Średniowieczne i wczesnonowożytne postępowania przed sądami miały charakter publiczny – odbywały się na świeżym powietrzu, zazwyczaj z udziałem licznie zebranej lokalnej społeczności. Proces miał charakter ustny, sformalizowany i kontra-dyktoryjny. Przyjmował postać wolnej rozprawy stron, które przedstawiały własną wer-sję wydarzeń i wzajemnie odpowiadały na swoje argumenty. Mowy sądowe zawierały

54 E.P. Evans, op. cit., s. 146–147.

55 E. Krzymuski, O odpowiedzialności karnej zwierząt, „Niwa” 175 (1882), s. 537. 56 P.S. Berman, op. cit., s. 313–326.

57 Idem, An Anthropological Approach to Modern Forfeiture Law: The Symbolic Function of Legal Actions

Against Objects, „Yale Journal of Law & the Humanities” 11 (1999), s. 18–20 i przywoływane

tam pozycje literatury przedmiotu.

58 A. Dąbrówka, Dawne procesy zwierząt jako dramaty rytualne, „Teksty Drugie: Teoria Literatury, Krytyka, Interpretacja” 5 (2002), s. 23–35.

59 D.I. Kertzer, Ritual, Politics, and Power, Yale 1988, s. 8, cyt. za: A. Dąbrówka, op. cit., s. 31. 60 Zob. K. Sójka-Zielińska, Historia prawa, Warszawa 1993, s. 186–198.

odniesienia do Biblii oraz teologii moralnej, a nawet rozważania nad naturą dobra i zła61. W tym „spektaklu” sąd był biernym obserwatorem sporu, po wysłuchaniu głosów przeciwników procesowych orzekał, która ze stron przedstawiła więcej argumentów na rzecz swoich racji, bez dociekania prawdy materialnej.

W przedoświeceniowym dramacie sądowym oskarżony odgrywał rolę drugopla-nową. Średniowieczna doktryna prawa ściśle wiązała odpowiedzialność prawną z ze-wnętrznym skutkiem działania, bez uwzględniania czynników subiektywnych. Z tego też względu dla treści wyroku nie było istotne rozpatrywanie kwestii stosunku sprawcy do czynu, zamiaru oraz winy62. W okresie wczesnonowożytnym – w trakcie którego rozgrywa się większość znanych nam procesów przeciwko zwierzętom – wraz z upo-wszechnieniem się procesu inkwizycyjnego, oskarżony przestaje być stroną postępowa-nia i staje się wyłącznie jego przedmiotem63.

Rozpatrywane z tej perspektywy dawne sądy, tak nad ludźmi, jak i zwierzętami, jawią się jako forma uczestniczącej obserwacji lokalnej społeczności w procesie odbu-dowywania ładu po tragicznym wydarzeniu64. Proces sądowy stanowił ciąg „określo-nych tradycją czynności, które swoją wymową symboliczną mają spowodować zmianę sytuacji uczestników [rytuału]”65. W tym ujęciu to nie tyle zwierzęta podlegały osądowi – ich faktyczny udział w procesie ograniczał się wszak jedynie do zasiadania na ławie oskarżonych – ile zaburzony przez nie porządek podlegał przywróceniu, potwierdzeniu i reafirmacji. W ten właśnie sposób należy zapewne odczytywać uwagę Gracjana (XII--wiecznego bolońskiego jurysty, będącego autorem jednego z najważniejszych zbiorów prawa kanonicznego Concordia discordantium canonum), który pisząc o procesach z udzia-łem zwierząt, stwierdził, iż sądzi się nie z powodu popełnionego przez nie grzechu, lecz by ich czyn mógł zostać zapomniany66 oraz podobne XVI-wieczne dictum Jeana Dureta jakoby zwierzęta „skazywano i wieszano, jak gdyby miały rozum, by zatrzeć pamięć

61 K. Motyka, op. cit., s. 324.

62 Zob. np. M.L. Klementowski, Ewolucja zasad odpowiedzialności w prawie niemieckim do połowy

XIII wieku, „Annales UMCS”, sect. G, vol. XXXVI (1989), s.151–169 oraz idem, Zmiany zasad odpowiedzialności karnej w prawie niemieckim do Constitutio Criminalis Carolina z 1532 r.,

„Re-jent” 10 (1997), s. 22–43.

63 Proces inkwizycyjny zaczął rozwijać się w XII wieku w miastach włoskich , a pod koniec ery średniowiecza zaczął rozpowszechniać się na terenie całej Europy, w dużej mierze za sprawą kodeksu Karola V Constitutio Criminalis Carolina. We Francji postępowanie inkwizycyjne zo-stało wprowadzone w ordonansie monarszym z Villers-Cotteret z 1539 roku, a następnie zostało szczegółowo uregulowane w ordonansie z 1670. Zob. K. Sójka-Zielińska, op. cit., s. 204–210.

64 P.S. Berman, op. cit., s. 313–318. 65 A. Dąbrówka, op. cit., s. 32.

66 Non propter culpam, sed propter memoriam facti pecus occiditur, ad quod mulier accesserit. Decretum

o potworności [ich] czynu”67. Procesy nie odbywały się zatem przeciwko zwierzętom, lecz nad ich czynami, a nakładane na nich kary nie były odwetem, jak to miało miejsce w odniesieniu do ludzi, lecz środkiem przywrócenia naruszonej równowagi (co, jak głosił Akwinata, winno być głównym celem wyroku skazującego – per poenam reparatur aequalitas)68.

Na gruncie zasygnalizowanego wyżej podejścia do analizowanego problemu, po-wolny zanik sądów nad zwierzętami, jaki obserwujemy z końcem ery nowożytnej – od XVIII wieku znajdujemy w źródłach tylko okazjonalne wzmianki na ich temat, zwykle dotyczące społeczności wiejskich – wydaje się być wynikiem stopniowego ograniczania rytualnego wymiaru postępowań sądowych na rzecz dążenia do osiągnięcia sprawie-dliwości prawno-materialnej i proceduralnej. Proces nie przebiegał przy tym w prostej linii rozwojowej, odpowiadającej wigowskiemu mitowi historycznemu, zgodnie z któ-rym każda zmiana przynosi postęp69. Jak podkreśla M.L. Klementowski, renesansowy, a później oświeceniowy rozwój prawa cechował się okresami zastoju, a nawet powrotu do form dawniejszych70. Jego długofalowym rezultatem była jednak racjonalizacja pra-wa karnego, tak procesowego, jak i materialnego, obejmująca m.in. subiektywizację winy, reformę prawa dowodowego koncentrującą się na dążeniach do ustalania prawdy materialnej, odejście od tortur, ograniczenie stosowania kary śmierci i eliminowanie jej kwalifikowanych form oraz stopniowe ograniczanie publicznego charakteru wymia-ru sprawiedliwości71. Dla prowadzonych w niniejszym artykule rozważań szczególne znaczenie w ramach tej ewolucji miało odrzucenie odpowiedzialności obiektywnej – związanej z zewnętrznymi skutkami czynu – na rzecz odpowiedzialności subiektywnej i zindywidualizowanej, uwzględniającej kwestie psychicznego nastawienia sprawcy, stopnia świadomości, zamiaru i woli popełnienia przezeń przestępstwa72.

Proces racjonalizacji prawa i subiektywizacji odpowiedzialności miał wiele przyczyn i złożony przebieg, bez wątpienia jednak wpływ na jego przyspieszenie miała rewolu-cja w myśleniu zachodnich elit intelektualnych zapoczątkowana odrzuceniem w XVII

W dokumencie Sprawiedliwość dla zwierząt (Stron 72-81)