• Nie Znaleziono Wyników

Problem pomiaru kapita³u i pracy

3.2. Pojêcie pracy w kontekœcie wspó³czesnej teorii czynników

3.2.3. Problem pomiaru kapita³u i pracy

Przywo³any spór znany jest w literaturze z zakresu historii myœli ekonomicznej jako „spór oœrodków z Cambridge”. Mimo i¿ przed-miotem kontrowersji by³ problem pomiaru kapita³u fizycznego

37 W. M. Hildred, Some Methodological and Political Issues Surrounding Producti-vity, op.cit., s. 1080 (t³um. K.N.).

w teorii ekonomii g³ównego nurtu, to, jak siê zdaje, ich konsekwen-cje dotyczy³y równie¿ – choæ nie w bezpoœredni sposób – problemu mierzenia nak³adu pracy. W zwi¹zku z tym pod znakiem zapytania stanê³a adekwatnoœæ dotychczasowego ekonomicznego pojêcia pracy.

Wydaje siê, ¿e t³em dyskusji by³o milcz¹ce za³o¿enie, i¿ teoria ekonomii opiera siê na odpowiednim zestawie pojêæ. Jedn¹ ich klasê stanowi¹ pojêcia psychofizjologiczne okreœlaj¹ce w trybie ex ante regu³ê (maksymê) postêpowania podmiotów gospodaruj¹cych (np.

minimalizacja lub maksymalizacja okreœlonej wielkoœci), reduko-wan¹ czêsto do prawid³owoœci psychofizjologicznych. Natomiast drug¹ ich klasê stanowi¹ pojêcia oznaczaj¹ce wielkoœci techniczne ustalane w trybie ex post, które mo¿na co prawda mierzyæ w jednost-kach technicznych lub jednostjednost-kach efektywnoœci, lecz nie maj¹ one

¿adnego statusu w teorii ekonomii (np. „przeciêtny produkt pracy”

lub „udzia³ kapita³u w produkcie”)38. Problem okreœlania regu³ po-stêpowania podmiotów gospodaruj¹cych (np. pracownika) poru-szony zostanie w kontekœcie teorii poda¿y pracy. W tym miejscu istotny jest problem pomiaru wielkoœci kapita³u fizycznego, który obejmuje kwestiê sumowania nieporównywalnych przedmiotów fi-zycznych. Tak brzmia³ przynajmniej ogólny argument reprezentan-tów angielskiego Cambridge skierowany przeciwko teorii neoklasy-cznej. Co wiêcej, zdaniem J. Robinson, nie sposób wygenerowaæ niezmiennego elementu ka¿dego dobra kapita³owego, który mo¿na by nastêpnie zsumowaæ, niezale¿nie od ceny tego dobra. Sk¹d za-tem idea agregowania kapita³u w teorii ekonomii g³ównego nurtu?

Wiarygodnego wyjaœnienia tej kwestii dostarcza nam G. C. Harco-urt, wed³ug którego:

„Poszukiwanie jednostki miary kapita³u zrodzi³o siê z przekonania,

¿e zarówno (jednorodne) pracê, jak i ziemiê mo¿na by³o mierzyæ w ich w³asnych jednostkach technicznych w ten sposób, ¿e ich pro-dukt krañcowy mo¿na by³o okreœliæ niezale¿nie od cen czynników produkcji w stanie równowagi. Pozwoli³o to na wykorzystanie ich produktów krañcowych do wyjaœnienia ich cen. Jednak¿e zagrego-wanego kapita³u nie mo¿na by³o mierzyæ w podobny sposób w jego jednostkach technicznych. Mo¿na go by³o tylko okreœliæ w jedno-stkach wartoœciowych, zarówno dlatego, ¿e stopa zysków czy stopa procentowa, liczba niemianowana, musia³a mieæ wartoœæ, która by stanowi³a punkt zaczepienia, jak i dlatego, ¿e dobra kapita³owe by³y

38 Zob.: M. Blaug, Teoria ekonomii, Ujêcie retrospektywne, op.cit., s. 500.

niejednorodne i stanowi³y czyj¹œ prywatn¹ w³asnoœæ. (Gdyby dobra kapita³owe nie by³y czyj¹œ prywatn¹ w³asnoœci¹, nie musia³yby byæ oszacowane)”39.

Czy rzeczywiœcie nie mo¿na zmierzyæ kapita³u? OdpowiedŸ neoklasyków g³osi³a, i¿ wystarczy w takiej sytuacji dodaæ wartoœæ pieniê¿n¹ wszystkich dóbr kapita³owych, by otrzymaæ zagrego-wan¹ wielkoœæ kapita³u. Nie zadowala³o to jednak przeciwników, dla których taka „pieniê¿na” miara kapita³u by³a ju¿ czêœciowo zde-terminowana stop¹ zysku, podczas gdy neoklasycy utrzymywali, ¿e to stopa zysku jest zdeterminowana przez wykorzystywan¹ wiel-koœæ kapita³u. W ten sposób krytyka angielskiego Cambridge mia³a wykazaæ, i¿ argumenty stosowane w ramach teorii neoklasycznej stanowi¹ w istocie b³êdne ko³o.

Zreszt¹ problemy zwi¹zane z neoklasyczn¹ techniczn¹ funkcj¹ produkcji, formalnym narzêdziem prezentowania efektywnoœci wykorzystania (transformacji) zasobów ekonomicznych, podsumo-wuje w nastêpuj¹cych s³owach Joan Robinson:

„Fakt, ¿e w neoklasycznym programie nauczania ekonomii dominu-je koncepcja funkcji produkcji, w którym wzglêdne ceny czynników produkcji przedstawia siê jako funkcjê stosunku, w którym s¹ one zatrudniane przy danym stanie wiedzy technicznej, przyczyni³ siê do zubo¿enia rozwoju tej dyscypliny, poniewa¿ skupiaj¹c siê na kwestii proporcji czynników, odwróci³ uwagê od trudniejszych, lecz cenniejszych pytañ dotycz¹cych wp³ywu mechanizmów, jakie rz¹dz¹ wielkoœci¹ dostarczanych czynników oraz przyczyn i konse-kwencji zmian poziomu wiedzy technicznej. Co wiêcej, funkcja pro-dukcji sta³a siê potê¿nym narzêdziem b³êdnej edukacji. Uczy siê stu-denta teorii ekonomii zapisu Q = f(L, K), gdzie L oznacza wielkoœæ pracy, K wielkoœæ kapita³u, a Q wskaŸnik wielkoœci produkcji towa-rów. Poleca mu siê zak³adaæ, i¿ wszyscy pracownicy s¹ tacy sami i mierzyæ L w osobogodzinach pracy; wspomina mu siê coœ na temat problemu zwi¹zanego z zastosowaniem odpowiednich wskaŸników przy wyborze jednostek produktu; a potem szybko przechodzi siê do nastêpnego zagadnienia w nadziei, ¿e nie zd¹¿y zapytaæ, w jakich jednostkach mierzy siê K. Zanim kiedykolwiek postawi on to pyta-nie, bêdzie ju¿ profesorem, i w ten sposób niedba³e nawyki myœlenia przekazuje siê z jednego pokolenia na drugie”40.

39 G. C. Harcourt, Spory wokó³ teorii kapita³u: Cambridge contra Cambridge, op.cit., s. 34-35.

40 J. Robinson, The Production Function and the Theory of Capital, „Review of Economic Studies” 1953-1954, no. 21(2), s. 81 (t³um. K.N.).

Jakie wnioski p³yn¹ z takiego ponownego odczytania „sporu oœrodków z Cambridge” pod k¹tem treœci pojêcia pracy? Po pierw-sze, wydaje siê, ¿e spór o kapita³ dotyczy³ przede wszystkim tego, czy nak³ad czynnika produkcji (np. kapita³u) powinno siê mierzyæ w „specyficznych jednostkach technicznych”, które czyni³yby za-doœæ szczególnej naturze danego czynnika, czy te¿ w „uniwersal-nych jednostkach efektywnoœci” abstrahuj¹cych od szczegól„uniwersal-nych w³aœciwoœci czynnika (np. produkcyjnoœæ krañcowa w ujêciu fi-zycznym). Po drugie, pojawia siê pytanie, czy problem pomiaru w równym stopniu dotyczy nak³adu pracy w postaci robotniko-godzin (osoborobotniko-godzin), a jeœli nie, to czy wystarczaj¹cym argu-mentem jest powo³ywanie siê na fakt, i¿ praca jest ucieleœniona w cz³owieku.

W istocie niezrozumia³e wydaje siê unikanie przez ekonomistów jeszcze do lat 60. XX wieku dyskusji nad problemem mierzenia nak³adu pracy i, w gruncie rzeczy, nad problemem noœnoœci eko-nomicznego pojêcia pracy. Wydaje siê, ¿e, nie licz¹c ustaleñ teorii kapita³u ludzkiego, sytuacja ta utrzymuje siê nadal. Wydaje siê jed-nak, i¿ problem niejednorodnoœci kapita³u i ewentualnie pracy ma znaczenie dla teorii ekonomii w zale¿noœci od specyfiki i formy transakcji ekonomicznej, której przedmiotem s¹ „dobra kapita³owe”

i nak³ady pracy. Jak s³usznie zauwa¿a M. Blaug, „niejednorodnoœæ kapita³u ma znaczenie jedynie dlatego, ¿e dobra kapita³owe s¹ ku-powane, a nie wynajmowane”41. St¹d analogicznie ewentualna nie-jednorodnoœæ pracy, z racji tego, ¿e jest ona wynajmowana w danym przedziale czasu, a nie kupowana, nie ma wiêkszego znaczenia eko-nomicznego.

Problemy dotycz¹ce pomiaru nak³adu pracy i jego agregacji przez d³ugi czas by³y przedmiotem „nie koñcz¹cych siê sporów z podrêczników ekonomii pracy”42. To samo dotyczy³o kwestii kszta³tu i nachylenia krzywej indywidualnej poda¿y pracy. Jednak w tym przypadku, oprócz problemu pomiaru, da³ znaæ o sobie pro-blem zredukowania motywów stoj¹cych za decyzj¹ o wielkoœci pracy, jak¹ podmiot gospodaruj¹cy zechce wykonaæ, do prawid³owoœci psychofizjologicznych. Okazuje siê, ¿e tak¿e w przypadku wspó³czes-nych modeli poda¿y pracy indywidualnego pracownika powracaj¹ ró¿ne wariacje modelu przykroœci pracy.

41 M. Blaug, Teoria ekonomii. Ujêcie retrospektywne, op.cit., s. 540.

42 M. Blaug, Metodologia ekonomii, op.cit., s. 346.