„Pomarły staruszki gadające dziwną mową, piastunki i znachorki, z których zaklęć i bajęd tworzyła się polszczyzna Mickiewicza i Że
romskiego. Wyniosły się precz wszystkie duchy regionalne, powy- palały się przewodniki, którymi płynął nieustanny, odwieczny prąd polszczyzny, przekazywany przez rodzinną czy regionalną tradycję, razem z obyczajem dawnym oraz historią zamierzchłych wierzeń” . Ze znamienną dla siebie celnością i przenikliwością sądów pokazuje Andrzej Kijo w s k i w głośnym na początku lat sześćdziesiątych dopiero co minionego stulecia szkicu Jaką polszczyzną mówimy, piszemy, myślimy (1962: 42—43), jak wraz z odejściem pewnej grupy społecznej
i jej formacji kulturowej odchodzi w zapomnienie kształtowany przez nią i pielęgnowany wzorzec językowy. Miejsce nie pozostaje puste, polszczyznę — jak zauważa Kijowski nie bez pewnego zażenowania, zapełniają wyrażenia typu: Pan będzie łaskaw się odpieprzyć, a zatem w miejsce dawnej, szlachecko-inteligenckiej polszczyzny literackiej Żeromskiego i Dąbrowskiej wchodzi czy raczej wciska się potocz
ność34, nie szlachecka rubaszność, lecz jak najbardziej współczesna potoczność i kolokwialność. Co więcej, jeśli to krótkie zdanie potrak
tować jako symboliczny skrót, to trzeba zauważyć, że mamy tu do czynienia z o wiele głębszym problemem niż tylko pojawienie się potoczności, która zresztą, jak podkreśla Wy k a, (1965), może mieć w tym konkretnym wypadku znaczenie stylistycznego żartu, co często wcześniej było wykorzystywane w literaturze. Sądzę jednak, że Kijow
ski dostrzega tu znamienny konflikt dwóch światów, dwóch porząd
ków światopoglądowych czy — jak chcą interakcjoniści — perspek
tyw, rozumianych jako symboliczne struktury obejmujące wartości, idee, sposoby konceptualizacji świata przez jednostkę działającą w da
nym kontekście socjalnym35.
Szkic Kijowskiego wywołał znamienną dyskusję, w której wzięli udział m.in. Kazimierz Wy k a (1965: 108— 117) i Zenon Kl e m e n s ie w ic z (1969: 15—20). Oba głosy traktuję właśnie jako przejaw dwóch odrębnych formacji, które wyrażają swój status językowy poprzez sto
sunek do potoczności. Kazimierz Wyka, inteligent chłopskiego pocho
dzenia, wyraża swoje myśli w piśmie, stosując język literacki, ale przy
znaje się do myślenia w języku potocznym. Oto znamienny fragment jego artykułu: „[...] szkic Andrzeja Kijowskiego: »Jaką polszczyzną mówimy, piszemy, myślimy« zajmie miejsce jak najbardziej poczesne.
Napisałem: poczesne. Tego przymiotnika mogę jeszcze użyć w piśmie;
nie użyję go w żywej mowie; nie myślę nim, kiedy myślę, że wywody Kijowskiego bardzo mi się podobają. Doskonały jest jego artykuł,
34 Cytaty te pochodzą z eseju Kazimierza Wyki: Język, diagnoza, terapia, w którym polemizuje ze szkicem Andrzeja Kijowskiego Jaką polszczyzną mówimy, piszemy, myślimy, szkic ukazał się w „Przeglądzie Kulturalnym” (1962, nr 42 i 43) (Wy k a, 1965:
108— 119).
35 O pojęciu perspektywy patrz: Ma n t e r y s, 1997: 44—75.
ostre i słuszne są konstatacje w nim zawarte. Tak piszę. A myślę: fajna robota, z Andrzeja jest cholernie bystry facet.” Z kolei Zenon Kle
mensiewicz, przedstawiciel tzw. starej inteligenqi, dla której język lite
racki był językiem pisanym i mówionym, rezydentnym zarówno w sytuacji ofiq'alnej, jak i w nieoficjalnej, rodzinnej, traktuje odmianę potoczną jako sobie obcą, obserwowalną z zewnątrz, znamienną dla pewnych środowisk, ale nie dla niego samego, obcą jego formacji, będącą przejawem zdziczenia obyczajów, wręcz niepolską. O ile Kle
mensiewicz jako przedstawiciel starej inteligencji „myśli o języku po
tocznym” jako o czymś z zewnątrz, o tyle Wyka, będący przedstawi
cielem inteligencji w pierwszym (jeszcze przedwojennym) pokoleniu, czuje swoiste rozdwojenie, „myśli w języku potocznym” . Oto kolejny cytat, tym razem z artykułu Klemensiewicza: „Otóż nie przecząc ist
nienia tych dwu odmian stylu językowego, nie mógłbym żadną miarą zgodzić się na rozciągnięcie tej opinii na wszystkich z nas. Z pewnoś
cią nie wszyscy tak mówimy i piszemy. I nie tak myślimy, co zresztą wymagałoby zgoła osobnego i innego ujęcia od strony tak zwanej mowy wewnętrznej. To jest uogólnienie niesłuszne: pewne koła mło
dzieżowe, pewne kręgi intelektyualno-artystyczne, niektórzy ludzie, różnej płci, różnego wieku, wykształcenia i zawodu, szpikujący bez zażenowania językowego — nie mówiąc o obyczajowym — swą wypo
wiedź: dziwką, kurwą, bajzlem, wódą, fajnym facetem , niewąską forsą, wdechową babką, ferajną, sitwą itp. — to jeszcze nie my wszyscy, którzy mówimy, piszemy i myślimy po polsku.”
Sądzę, że II wojna światowa, dokonawszy destrukcji świata szla- checko-inteligenckiego, zmieniła perspektywę oraz spoistość dyskursu, który ta klasa tworzyła, zmieniła zwłaszcza jego wymiar aksjologiczny i poznawczy.
Proces destrukcji przebiegał w dwóch etapach: (1) fizyczne wynisz
czenie inteligencji; (2) próba wykreowania nowej grupy społecznej, nowej inteligencji, która zajęłaby miejsce tzw. inteligencji starej.
Przed wojną (stan z 1931 roku) obliczano, że inteligencja jako warstwa społeczna stanowiła jedynie 5% ogółu społeczeństwa, miała ona jednak ogromny wpływ na kształt cywilizacyjny i kulturowy kraju. Osiągnęła w czasach II Rzeczpospolitej ogromny prestiż spo
łeczny dzięki włączeniu się w proces tworzenia nowej rzeczywistości
politycznej po I wojnie światowej (przedstawiciele inteligencji stano
wili zarówno elitę ówczesnej władzy, jak i opozycji) oraz ze względu na swój styl życia i narodową, patriotyczną tradyq’ç, której była wierna. Członków tej warstwy wyróżniało przede wszystkim wykształ
cenie oraz pewien styl życia związany z rodzajem wykonywanej pracy (wolne zawody, specjaliści i eksperci, artyści i twórcy kultury, urzęd
nicy wyższego szczebla itd.), spędzaniem wolnego czasu, wychowa
niem dzieci, urządzaniem mieszkania, sposobem utrzymywania kon
taktów towarzyskich. Wszystko to, najogólniej mówiąc, było zgodne
„z ideałami i zasadami postępowania człowieka oświeconego” ( Dy c z e w s k i, 1995: 163).
Nade wszystko jednak inteligenq’a czynnie i biernie uczestni
czyła w kulturze, co stało się głównym wyznacznikiem jej stylu ży
cia. Przedstawiciele inteligencji tworzyli kulturę (elitarna warstwa intelektualistów) lub mieli silnie zakorzeniony imperatyw korzysta
nia z dóbr kultury poprzez finansowanie kultury, angażowanie się w działalność kulturalno-oświatową, uczestniczenie w spektaklach tea
tralnych, koncertach, wystawach, ważniejszych wydarzeniach artysty
cznych30.
Z punktu widzenia komunikacji społecznej tak scharakteryzowa
na warstwa inteligenqi była głównym użytkownikiem języka literac
kiego w szerokim znaczeniu tego terminu (pojęcie „literacki” nie ozna
36 A oto jak inteligencję charakteryzuje Leon Dyczewski: „Inteligent w życiu pry
watnym i publicznym kierować się miał zasadą umiaru i rozsądku oraz demokratycz
nie postępować. D bał o kontynuację dobrych tradycji narodowych i społecznych, ale jednocześnie starał się na bieżąco śledzić poglądy polityczne i prądy umysłowe świata.
W spotkaniach towarzyskich szukał wymiany myśli i poszerzenia wiedzy [...] zachwyty nad strojami, biżuterią i wyposażeniem mieszkania należały raczej do braku taktu niż dobrego tonu (odwrotnie aniżeli w przypadku stylu mieszczańskiego). [...] Inteligent miał poczucie obowiązku korzystania z wartościowych dóbr kultury. Chodził więc na dobre sztuki teatralne, uczestniczył w interesujących spotkaniach z naukowcami, twórcami, podróżnikami, pisarzami i poetami, oglądał awangardowe wystawy, anga
żował się w działalność kulturalno-oświatową, szanował pracę własną i innych, dbał o wykształcenie dzieci. [...] Za swój obowiązek uważał też swoje zaangażowanie spo
łeczne, kulturalne czy polityczne [...]” ( Dy c z e w s k i, 1995: 163— 164). Więcej o zagad
nieniu inteligencji w: Ch a ł a s i ń s k i, 1958; Sz a c k a, 1983; Sz c z e p a ń s k i, 1991; 1960;
Pa l s k a, 1994.
cza tu jedynie języka literatury czy „w literaturze”)37. Inteligencja uży
wała, ale również rozwijała zarówno jego wersję pisaną, jak i m ó
wioną w sytuacjach czy kontaktach publicznych oraz domowych (por. uwagi Alfreda Zaręby przytoczone w rozdziale pierwszym). Jed
nocześnie jako elita intelektualna, warstwa o dużym prestiżu społecz
nym była inteligencja gwarantem stabilności układu stratyfikacyj- nego języków w obrębie polskiego języka etnicznego, miała bowiem, pomimo nielicznej przecież reprezentacji w społeczeństwie (przypom
nijmy — 5%), decydujący wpływ na kształtowanie się i rozwój tej odmiany.
Sytuacja zmieniła się po II wojnie światowej. W wyniku działań wojennych, represyjnej polityki nazistów, dążącej do wyeliminowania elity intelektualnej i inteligencji polskiej, a także w wyniku polityki Związku Sowieckiego po zakończeniu działań wojennych inteligencja polska poniosła ogromne straty fizyczne. Dodatkowo polityka elimi
nowania przedstawicieli inteligencji z życia publicznego prowadzona przez nową władzę sprawiła, że „inteligenqa jako odrębna warstwa społeczna była tak słaba, że przestała właściwie istnieć” ( Dy c z e w s k i,
1995: 164).
Rozpoczął się proces odtwarzania inteligencji jako warstwy lub raczej — jak chcą współcześni badacze tego problemu — tworze
nia „nowej inteligencji”. Miał on charakter: obiektywny — nowe państwo potrzebowało warstwy wykształconej, bez której nie mógłby się odbywać normalny jego rozwój, i subiektywny — nowa władza poczęła „kształtować” i „wychowywać” nową inteligencję na usługi aparatu partyjno-biurokratycznego. O tym, jak głębokie były straty i jak długi proces odtwarzania, niech świadczy teza soq'ologów, że w zasadzie dopiero od końca lat pięćdziesiątych możemy mówić o wyodrębnieniu się inteligenqi jako grupy z mas pracowników umy
31 Za A. Wilkoniem rozróżniam język literacki, który w praktyce językoznawczej został w zasadzie utożsamiony z językiem ogólnym i dotyczy tekstów literackich, prasowych, naukowych w ich wersji pisanej i starannej mówionej, oraz język artystycz
ny, który zajmuje szczególną pozycję, ponieważ jest, zwłaszcza dzisiaj, obrazem róż
nych form i odmian językowych, wariantem języka ogólnego, nacechowanym ekspre- sywnie i impresywnie, niemającym jednak własnych cech systemowych (Wilkoń, 1999: 13).
słowych (Pa l s k a, 1994: 20), choć nie są odosobnione sądy, że grupa ta w ogóle się nie wyodrębniła, i że jej po prostu nie m a38.
Pomijając spory ideowe wokół statusu inteligencji, chciałbym skupić się tu na dwóch problemach: załamaniu się ciągłości tradycji inteligenckiej oraz genealogii językowej nowej inteligencji.
Problem załamania się ciągłości tradycji podejmowano na gruncie nauk socjologicznych, zajmując się zagadnieniami tożsamości i stylów życia. Podkreślano, że inteligencki styl życia tworzony po kataklizmie II wojny światowej został oderwany od swojego naturalnego podłoża, a straty, jakie poniosła inteligencja, załamały proces dziedziczenia tradycji i naruszyły strukturę polskiego społeczeństwa ( Dy c z e w s k i,
1995: 152— 167). Miało to zasadniczy wpływ na uzus językowy — została zachwiana binarna równowaga dwóch głównych subsystemów języka narodowego: języka literackiego i gwar; język literacki stracił swoje socjalne podłoże. Nowa inteligencja, wyłaniająca się z warstw chłopstwa i robotników, z warstw niższych pod względem statusu spo
łecznego, a w każdym razie spoza tzw. starej inteligencji, nie miała naturalnego związku z językiem literackim (staranną kulturalną pol
szczyzną), który przestał odgrywać rolę języka domowego, stając się językiem drugim, wyuczonym, książkowym, odmianą funkcjonalną używaną w sytuacjach nierodzinnych, o podwyższonym stopniu uofi- cjalnienia.
Nie umknęło to uwadze przede wszystkim socjologów, którzy zastanawiali się nad fenomenem przetrwania pewnej kultury i inteli
genckiego stylu życia pomimo braku (znacznej destrukcji) naturalnego podłoża socjalnego, jak wręcz twierdzi Dyczewski — braku inteligencji jako warstwy społecznej. Okazało się bowiem, że styl życia inteligencji
38 Powołuję się w tym miejscu na niedawną dyskusję na łamach „Rzeczpospolitej”
na temat statusu, kondycji i perspektyw inteligencji polskiej, w której udział wzięli m.in.:
Bohdan Cywiński, Jarosław Gowin, Zdzisław Najder, Bronisław Świderski, Bronisław Wildstein, Bogumił Luft, Kazimierz Wóycicki, Leszek Szaruga, Janusz Majcherek.
W dyskusji kontrowersyjną tezę wygłosił Kazimierz Wóycicki na tem at nieistnienia inteligencji jako grupy. Jaki powód? — została wymordowana i nigdy się nie odtworzyła w dawnej postaci; częściowo tylko jej etos przejmują obecne elity. Rozpiętość sądów i w zasadzie niekonkluzyjność dyskusji wynikała z problemów definicyjnych: Co to jest inteligencja?
przetrwał, ponieważ był dobrze opisany w literaturze, która stano
wiła trzon lektur obowiązkowych, stale istniał w przekazach ustnych i miał też ogromną siłę przyciągania, także dla przedstawicieli no
wej władzy, ze względu na świadomość prestiżu grupy traktowanej jako elita narodu, wyróżnik dobrego wykształcenia i atrakcyjność etosu ( Dy c z e w s k i, 1995: 164— 165). To wszystko integrowało ludzi kształcących się, którzy przejmowali tę tradyq’ç, tak jak przejmowali język.
Stosunkowo nieliczne badania lingwistyczne na ten temat potwier
dzają obserwacje socjologiczne w tym względzie. Cenne są tu zwłasz
cza prace zamieszczone w zbiorze: Współczesna polszczyzna pod re
dakcją Haliny Kurkowskiej. Autorzy (na wybranych terenach: Biały
stok, Łomża, Mazowsze) obserwowali — przede wszystkim na po
ziomie fonetycznym, fleksyjnym i leksykalnym — kształtowanie się języka współczesnej inteligencji39. Z przedstawionego materiału moż
na wysnuć kilka wniosków ogólnych co do przebiegu procesu języko
wego formowania się nowej inteligencji:
1. Mimo że badania były prowadzone w latach siedemdziesiątych, a proces formowania nowej inteligencji rozpoczął się tuż po wojnie, zaobserwowano ciągle żywe wpływy gwarowe, jeśli chodzi o warstwę fonetyczną i fleksyjną języka, zwłaszcza jednak fonetyczną, gdzie wpływy te są częściowo tylko uświadamiane. Szczególnie ciekawe były uwagi Barbary Falińskiej, gdy idzie o jej własną „drogę językową”
do inteligencji (por. np. Fa l iń s k a, 1981: 282, 289—290). Trzeba do
dać, że wpływy są nieregularne, indywidualnie determinowane, wymie
szane z formami ogólnopolskimi i zależne od sytuacji czy typu kon
taktu ( Fa l iń s k a, 1981: 284—285).
2. Wyraźnie dostrzegalne są symptomy rozchwiania normy użycia poprzez realizację gwarową, różnowariantową, ogólnopolską i hiper- poprawną (por. np. realizację mazowieckiej opozycji m : mj ( Fa l iń s k a,
1981: 280).
39 Por.: B. Fa l i ń s k a: O języku inteligencji mazowieckiej pochodzenia chłopskiego;
M. Kuc: Różnice środowiskowe w wymowie potocznej inteligencji w Łomżyńskiem;
P. Wr ó b l e w s k i: Regionalizmy w języku inteligencji białostockiej, a ta k ż e H. Ku r k o- w s k a: Próba charakterystyki socjolingwistycznej współczesnego języka polskiego.
3. Niektóre zjawiska, zaliczane jeszcze w latach siedemdziesiątych do gwarowych, dziś należy potraktować jako potoczne-ogólnopolskie:
— przesunięcie się akcentu na przedostatnią sylabę tam, gdzie norma nakazuje inaczej: w formach aglutynacyjnych czasownika trybu przypuszczającego, w wyrazach pochodzenia obcego (chodzilibyś
m y., materna’tyka)\
— prejotacje typu jidziem y, realizaq'a asynchroniczna wargowych miękkich (pjasek, bjaly);
— realizację przyrostka tematycznego bezokolicznika e jako i (wi
dzieć H widzie).
Świadczy to o dyfuzji języka gwarowego i potocznego w niektó
rych typach realizacji, nie jest to zatem proces zastępowania jednego wzorca innym, ale raczej spłaszczanie do wzorca nowego — zmiesza
nego.
4. W świadomości nowej inteligencji, zwłaszcza tej, która ma wyraźny rodowód chłopski, istnieje swoisty kompleks „niepopraw
nego języka”, co prowadzi do niepewności lingwistycznej i hiperpo- prawności (por. też: Fu r g a l s k a, Le b d a, Wa r c h a l a, 1982; Pa l s k a,
1994, 154— 174).
5. Im bliżej dużych ośrodków miejskich, im bliżej centrum, tym procesy integracyjne są szybsze i większa jest świadomość odrębności wzorca i praktyki językowej. Im dalej od centrum, tym więcej nie- uświadamianych przez przedstawicieli nowej inteligencji wpływów gwarowych i regionalnych oraz tym silniejsze są to wpływy. Dobrym przykładem mogą tu być mocne wpływy ruskie, białoruskie i litewskie w języku inteligencji białostockiej ( Wr ó b l e w s k i, 1981: 309— 320).
6. I na końcu jedna uwaga o charakterze metodologicznym, na tyle jednak istotna, że warto ją zasygnalizować. Nie są konsekwentnie stosowane przez badaczy terminy: ,język ogólny”, ,język ogólnopol
ski”, „mowa potoczna”, ,język potoczny” ; często można zaobserwo
wać pokrywanie się zakresów znaczeniowych tych terminów, co — jak się wydaje — występuje i dziś (Ba ń k o, 2001: 63—66, Ba r t m iń s k i,
2001: Ba je r o w a, 2001).
Bardzo interesujące, z punktu widzenia procesów formowania się języka nowej inteligencji, spostrzeżenia zawiera artykuł Marii K uc (1981). A utorka badała „mowę potoczną” przedstawicieli inteligencji,
zastosowawszy szereg istotnych zmiennych socjolingwistycznych, ta
kich jak wiek czy pochodzenie respondentów — i z dawnej, i z no
wej inteligencji. Dało to możliwość wyciągnięcia dodatkowo bardzo ciekawych wniosków o charakterze ogólnym co do przebiegu procesu kształtowania się warstwy inteligencji w Polsce i jej sytuacji językowej.
Wysnułbym trzy takie wnioski istotne dla dalszych rozważań:
1. Dane zestawione tabelarycznie pokazują wyraźną różnicę mię
dzy językiem starej i nowej inteligencji — więcej elementów regional
nych i gwarowych znajduje się w potocznej mowie nowej inteligencji (istnieją też markery socjolingwistyczne wyraźnie różnicujące, np.
wymowa gwarowa typu x ’iba, która praktycznie nie występuje w języ
ku starej inteligencji).
2. Występują różnice wewnątrz grupy nowej inteligencji, jeśli chodzi o procent odstępstw od normy ogólnej między inteligencją pochodzenia chłopskiego i miejskiego — na niekorzyść tych pierw
szych; tylko jeden badany marker był niekorzystny dla inteligencji pochodzenia miejskiego: uproszczenie mń do m ’ (Kuc, 1981: 304).
3. Korelacje między wiekiem informatorów a wielkością od
stępstw pokazują, że wraz z obniżaniem się wieku respondentów wzrasta liczba odstępstw od normy ogólnopolskiej w obu grupach tak samo: w grupie starej i nowej inteligencji, co świadczyłoby o procesie dyfuzji obu typów mowy w jeden wspólny typ.
Językoznawcy w tym względzie zwykle skupiali się na rozważa
niach płaszczyzny fonetycznej, leksykalnej oraz fleksyjnej, pomijając np. problem spójności czy budowy tekstu, czyli rozważali te zjawiska, które są stosunkowo najlepiej widoczne i co do których istnieją już sprawdzone przez językoznawstwo metody badawcze40. Niestety, nie obejmuje to całości zagadnienia, które nazwalibyśmy „nowym języ
kiem inteligencji”. Dlatego jedna z ciekawszych prac na temat języka nowej inteligencji, próbująca uchwycić jego istotę, nie sprowadzając
40 Problemowi wyzbywania się gwary, a zarazem kryzysowi badań dialektologicz- nych spowodowanych niedostosowaniem się metodologii do nowych zjawisk dialek- tologicznych, takich jak interferencja, procesy unifikacji językowej, cofanie się gwar, w dużej części poświęcony był tom pokonferencyjny Gwara dziś. Metodologia badań (Si e r o c iu k, red., 2001).
jej jedynie do ilościowych różnic leksykalnych względem np. języka ogólnego czy literackiego, ale pokazująca charakterystykę kodu jako klucza do konceptualizacji świata i sposobu formułowania myśli, nie wyszła spod pióra językoznawcy, lecz socjologa. Jest to książka Hanny Pa l s k ie j (1994), która jeden z rozdziałów poświęciła właśnie językowi kształtującemu sprawność poznawczą nowej inteligencji.
Dodatkowo Palska przygląda się powstawaniu języka, poszukiwaniu wzorca językowego, warstwy społecznej in statu nascendi, kształtującej się dopiero, pozostającej w sytuacji wyzbywania się swojego języka i poszukiwania nowego języka komunikacji. G rupa ta zostaje okreś
lona jako: „wysunięci” — „robotnicy wyznaczeni nierzadko na bardzo wysokie stanowiska” ( Pa l s k a, 1994: 18) lub nieco pogardliwie: „inte
ligencja kursowa” . Ich język kształtował się poprzez wpływ języka rodzinnego, zwykle gwary (także gwary miejskiej), pisanego języka urzędowego i propagandowo-biurokratycznego dyskursu politycznego nowej władzy. Elementy gwarowe pozostawały w fonetyce, częściowo we fleksji i były powoli usuwane zgodnie z zasadą: najpierw cechy znaczące (tzw. markery), wyraźnie wskazujące na pochodzenie wiej
skie; natomiast język urzędowy i gazetowo-propagandowy dostar
czał wzorców składniowych i leksykalnych w sytuaq'ach odczuwanych jako oficjalne, a poza tym był wyznacznikiem osiągniętej pozycji spo
łecznej.
Najbardziej interesujący dla językoznawcy jest w pracy Palskiej nie tyle opis „zewnętrznych” cech języka (systemu) na różnych jego poziomach, co rekonstrukcja typu kodu jako elementu habitusu
— tak jak rozumie to Pierre Bo u r d ie u (1980, 1987, 2001), czyli napięcia między tym, co pozostaje w sposobie komunikowania się, co jest dziedziczone jako osobnicze wyposażenie kulturowe człowieka (także jako przedstawiciela jakiejś grupy społecznej) w jego dotych
czasowym środowisku, a zmianą sytuaqi socjalnej wraz z kodem rezydentnym41.
41 Rezydentność kodu rozumiem jako jedność kodu i sytuacji, w której może wystąpić jako naturalny i — by tak rzec — przezroczysty, czyli niezauważalny jako obcy w tym typie sytuacji. N a poziomie kodu rezydentność tłumaczy zatem zastoso
wanie kodu ograniczonego w sytuacji codziennej przez profesora uniwersytetu, który
Palska, analizując język pamiętników dawnych chłopów awansu
jących do nowej inteligencji, pokazuje mechanizmy kształtowania się nowej grupy społecznej, ale także proces odchodzenia od kodu rezy
dentnego, który identyfikuje (z pewnymi zastrzeżeniami) jako bern- steinowski kod ograniczony. Cechami tego kodu, rekonstruowany
mi — z konieczności — z tekstów pisanych są:
— „nieudolność w posługiwaniu się językiem pisanym42,
— nieumiejętność syntetyzowania, dekontekstualizacji, abstrakcyjne
go stosowania pojęć,
— nieumiejętność kategoryzowania konkretnych faktów, drobiazgo- wość w opisywaniu kolejnych wydarzeń o różnym stopniu istotno
ści” (Palska, 1994: 169).
Zauważmy, że po odjęciu elementów oceniających (umiejętność vs. nieumiejętność) uzyskamy obraz języka potocznego w roli kodu nierezydentnego.
Proces językowego formowania się nowej warstwy społecznej, tzw.
nowej inteligencji, tłumaczyć może koncepqa dwóch różnych typów grup społecznych: wspólnoty (Gemeinschaft) i społeczeństwa (Gesell
schaft) Ferdinanda Tö n n ie s a (1975; zob. także: Tu r o w s k i, 2000: 82—
83), jako wyraz kształtowania się osobowości człowieka poprzez oddziaływanie na niego różnych kręgów społecznych lub — inaczej, adekwatnie do naszych tu rozważań — jako wyraz socjalizacji języ
kowej (formowania językowego) jednostki poprzez oddziaływanie na nią wspólnoty lokalnej (rodzina, grupa koleżeńska, osiedle) i spo
łeczeństwa (instytucje, w tym np. szkoła, Kościół). Różnica między starą a nową inteligencją polegałaby na tym, że socjalizacja językowa starej inteligencji w ramach wspólnoty (rodziny) nie różniła się wiele od socjalizacji językowej w społeczeństwie; odwrotnie niż w przypadku nowej inteligencji. Dzieci starej inteligenq'i przejmowały wzorce języka
n a z eb ra n iu n au k o w y m użyje jed y n ie k o d u ro zw iniętego (pojęcie k o d u o g ran iczo n eg o i rozw iniętego za: Be r s t e in, 1990: 270— 309) i ja k o w tej sytuacji rezy d en tn eg o ; n a p o zio m ie stylu będzie to w y b ó r n iea d ek w atn y c h śro d k ó w d o d a n ej sytuacji: z as to s o w anie stylu kw iecistego p o d c za s k u p o w a n ia m arch ew k i n a strag an ie.
n a z eb ra n iu n au k o w y m użyje jed y n ie k o d u ro zw iniętego (pojęcie k o d u o g ran iczo n eg o i rozw iniętego za: Be r s t e in, 1990: 270— 309) i ja k o w tej sytuacji rezy d en tn eg o ; n a p o zio m ie stylu będzie to w y b ó r n iea d ek w atn y c h śro d k ó w d o d a n ej sytuacji: z as to s o w anie stylu kw iecistego p o d c za s k u p o w a n ia m arch ew k i n a strag an ie.