W kościele ewangelickim w Niemczech zaszły wielkie zmiany. Zanosi się tam na przeobrażenia, jakich nie widział Kościół od czasów reformacji. Chodzi o nową organizację Koś
cioła, o.dostosowanie się do norm nowoczesnych życia kościel
nego, a nawet o nowe zasady wiary.
Niegdyś były Niemcy podzielone na kilkadziesiąt księstw i księstewek. Z nastaniem reformacji w każdem takiem państ
wie czy państewku niemieckiem utworzył się samodzielny kra
jowy Kościół ewangelicki z władzą danego kraju na czele. Pow
stało w ten sposób w Rzeszy kilkadziesiąt samodzielnych kra
jowych kościołów ewangelickich (augsburskich, reformowanych, a po r. 1817 także unijnych,) utrzymujących między sobą jedy
nie ideowo-duchową łączność, bez wszelkiej więzi prawno-or
ganizacyjnej. Nie zmieniło w stanie tym niczego, polityczne zjednoczenie Niemiec w r. 1871; dopiero po ostatniej wielkiej wojnie utworzyły krajowe kościoły ewangelickie w Rzeszy, luź
ną federację: Niemiecki Związek Kościołów Ewangelickich.
Przedstawiciele ich zjeżdżali się odtąd co pewien czas i jako Rada Związkowa Niemieckich Kościołów Ewangelickich, poro
zumiewali się we wspólnych sprawach, ale do organicznego zespolenia było jeszcze daleko.
Nową sytuację stworzyło dopiero zwycięstwo Hitlera. Wraz z hasłem ściślejszego politycznego zjednoczenia Niemiec, pod
niesiono i hasło kościelnego zjednoczenia. Cały protestantyzm niemiecki, bez względu na ściślejsze różnice wyznaniowe (augs
burski, helwecki i unijny) i bez względu na zakorzenione róż
nice dzielnicowe, ma odtąd stanowić jedno wielkie ciało koś
cielne. Samodzielne dotąd ewangelickie kościoły krajowe w Niemczech — a jest ich aż 28 — mają się stać prowincjami wielkiego zjednoczonego ewangelickiego Kościoła niemieckiego z „biskupem Rzeszy“ na czele. Jednem słowem przeobrażenie
ustroju kościelnego na całej linji.
- 76
-Lecz ważniejszą od tego przeobrażenia ustroju kościelnego, na które godzą się wszyscy, jest towarzysząca mu walka ide
ologiczna. Stoją przeciw sobie 2 kierunki: kierunek zacho
wawczy, zwany noworeformacyjnym, który bez naruszenia dotychczasowych podstaw Kościoła, pragnie przystosowanie pracy i życia kościelnego do potrzeb nowoczesnych, i — popie
rany przez Hitlera kierunek „niemieckich chrześcijan“,' który nie zadowala się nowemi metodami pracy kościelnej, ale głosi nową ideologję, nie liczącą się z dotychczasowemi zasadami.
Dotąd ewangelicyzm podkreśla, wraz z całem chrześci
jaństwem, swą powszechność: jeden jest Bóg; jedyna też praw
da Boża, ewangelja Chrystusowa, przeznaczona jest dla wszyst
kich ludzi, którzy są sobie równymi braćmi i siostrami. „Nie
mieccy chrześcijanie“ natomiast uważają odgrodzenie Niemców od innych narodów i pielęgnowanie czystej rasy germańskiej za „wolę Bożą”, z którą Kościół powinien się liczyć. Rasyzm, specjalnie antysemityzm, jedno z głównych politycznych haseł hitleryzmu, otrzymuje tem samem sankcję kościelną.
„Niemieccy chrześcijanie“ pojmują też wzajemny stosunek Kościoła i państwa w ten sposób, że Kościół, doznając opieki rządu hitlerowskiego, powinien bezwzględnie popierać system hitlerowski, zwłaszcza — w jego walce z marksyzmem i komu
nizmem. Tymczasem strona przeciwna, pouczona smutnemi doświadczeniami, jakie wynikły dla Kościoła z podobnego so
juszu z monarchizmem przed wojną, pragnie zachować zdo
bytą po wojnie niezależność Kościoła od państwa. Kościół, re
prezentujący wartości wieczne, nie może łączyć swego bytu ni krępować swej swobody na rzecz żadnego ze zmieniających się wciąż stronnictw czy nawet systemów państwowych.
Najważniejsza jednak różnica tkwi w poglądzie na samą podstawę religji. Reformacja odrzuciła tradycję kościelną, ogła
szając Pismo św. Starego i Nowego Zakonu jedynym funda
mentem chrześcijaństwa. „Na gruncie apostołów i proroków“
budował Luter Kościół. “Niemieccy chrześcijanie“ przekreślają Stary Testament, odrzucają nawet listy Apostolskie, jako rze
komy nawrót od „ewangelijnego“ Chrystusa do „judaizmu“, a uznają jedynie pierwszą część Nowego Testamentu, same tylko Ewangelje. Kto umie ocenić, ten wie, jak głęboko sięgająca zmiana w poglądach religijnych przygotowuje się tutaj — zmia
na bodaj czy nie większa, niźli była niegdyś reformacja!
Przy tak zasadniczych różnicach, musiało przyjść do os
trej rozgrywki między obu kierunkami. Sposobności dostarczyła aż nadto sprawa organizacji jednoczącego się Kościoła. Zjazd
— 77 —
delegatów, reprezentujących poszczególne krajowe kościoły niemieckie, wybrał 23 kwietnia „Kollegjum Trzech“, by wy
pracowało projekt nowego ustroju kościelnego i ustanowiło tymczasową naczelną ewang. służbę kościelną na całe Niemce.
Kollegjum to ogłosiło 22 maja owoce swej pracy i powołało pastora Fryderyka von Bodelschwingha, wodza kierunku „no- woreformacyjnego”, tymczasowo na stanowisko ewangelickiego biskupa Rzeszy. Podrażniło to niesłychanie „niemieckich chrześ
cijan« z proboszczem wojskowym Miillerem na czele, który, czując za sobą poparcie rządu, czekał tulko na sposobność, by się odegrać, a sposobność nadarzyła się rychło.
Prezes naczelnej ewangelickiej rady kościelnej dla Prus, D. Kapler w Berlinie, równocześnie prezes „Kollegjum Trzech“, przeszedł właśnie w stan spoczynku. Pruski ewangelicki senat kościelny wybrał 21 czerwca w jego miejsce generalnego su- perintendenta Nadrenji Dr. Stoltenhoffa. Pod pretekstem, że se
nat kościelny uczynił to bez porozumienia z rządem, wdaje się teraz w sprawę pruski minister wyznań, Rust, i mianuje 24 czerwca, kierownika departamentu wyznań, Jägera, państwo
wym komisarzem dla Kościoła ewangelickiego w Prusiech. Jä
ger obejmuje tedy naczelną administrację ewangelicko-koś- cielną i oddaje prowincjonalne władze kościelne wszędzie w ręce mianowanych przez siebie podkomisarzy, ci znów czynią to samo po parafjach; „niemieccy chrześcijanie” (hitlerowcy) triumfują wszędzie. Oporni superintendenci i pastorowie otrzy
mują przymusowe urlopy, dochodzi nawet do aresztowań. Bo- delschwingh zrzeka się zwierzchnictwa kościelnego; powstaje alarm. Wtedy wkracza prezydent Rzeszy, Hindenburg. Po po
ufnej naradzie z Hitlerem, ogłasza publiczny doń list z wez
waniem, by rząd Rzeszy pośredniczył pomiędzy zwaśnionemi obozami. Krok Rusta uznano za nielegalny; niemniej wchodzi Müller w miejsce, opróżnione po D. Kaplerze, a miejsce „Kol
legjum Trzech” zajmuje „Kollegjum Dziesięciu“, złożone w więk
szości z „niemieckich chrześcijan“. W krótkim czasie ogłoszono nowy ustrój zjednoczonego Kościoła ewangelickiego Rzeszy Nie
mieckiej, a rozpisane na dzień 23 lipca wybory ewangelickich rad parafjalnych w całych Niemczech przyniosły „niemieckim chrześcijanom” stanowcze zwycięstwo. Jeden z młodych ich wodzów, pastor Hossenfelder, mógł przy ogłaszamiu ich wy
niku w swoim starszym koledze, Müllerze, witać przyszłego
„biskupa Rzeszy“.
Teraz wielkie pytanie: Co dalej ? Czy „niemieccy chrześ
cijanie” zechcą swe dotąd „wiecowe” hasła wprowadzić na
am-- ?8
-bonę i uchwałami synodalnemi utrwalić jako dogmaty, stwa
rzając nową religję — „niemieckie chrześcijaństwo“? Czy też zadowolą się rzucaniem dotychczasowych haseł, bez wyciągania z nich zasadniczych konsekwencyj ? Gdyby zaś n. p. rzeczy
wiście usunęli Stary Testament, to czem go zastąpią ? Co wpro
wadzą wtedy n. p. do nauki religji na początkowych stopniach w miejsce starotestamentowych opowiadań ? Czyżby powias
tki Grima, czyżby mity W alhalli? Jak też zareaguje w takim razie na ich poczynania strona przeciwna, która pod hasłem
„Ewangelja i Kościoł” skupiła przy wyborach 23 lipca jedną trzecią głosów? Czy ogólny prąd uniesie i przeciwników, czy też zdobędą się na czynny opó"? Może przyjść do powstania nowej religji i rozłamu kościelnego, niebywałego od czasów reformacji; może też jeszcze wszystko spłynąć gładko jak wo
da po lodzie. W każdym razie także i na widnokręgu dziejo
wym Kościoła, zarysowują się kontury epokowych wydarzeń
i przeobrażeń. Ks. A. Buzek.
--- 0--- —