• Nie Znaleziono Wyników

Psychologizm w badaniach nad biografią i osobowością Zygmunta Krasińskiego

Rozdział I. PSYCHOLOGIZM W BADANIACH NAD BIOGRAFIĄ KRASIŃSKIEGO

1.2 Psychologizm w badaniach nad biografią i osobowością Zygmunta Krasińskiego

wykorzystywali w swoich analizach wiedzę psychologiczną w różnych jej wymiarach, odwołując się częściej pośrednio niż bezpośrednio do różnorodnych teorii psychologicznych.

Istotne wydaje się więc przyporządkowanie sposobów ujmowania poszczególnych aspektów psychiki Krasińskiego, prezentowanych w najważniejszych monografiach i opracowaniach, do określonych szkół i paradygmatów psychologicznych. Kolejność prezentowanych ujęć jest zgodna z chronologicznym ułożeniem teorii psychologicznych, omówionych w pierwszej części rozdziału.

Nurt psychoanalityczny, rozumiany niezwykle szeroko – jako pewien system myślowy, pozwalający na swobodne wnioskowanie na temat poszczególnych aspektów życia psychicznego na podstawie bardziej lub mniej znaczących elementów, z akcentem na ich wewnętrzne pochodzenie, ujawnił się w refleksji badawczej dotyczącej Zygmunta Krasińskiego na wiele sposobów. Do grona badaczy, którzy chętnie wykorzystywali zdobycze psychoanalizy do prób odczytywania osobowości autora Irydiona z pewnością należy Marek Bieńczyk, którego książka, zatytułowana Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci jest w przekazie „psychoanalityczna” do tego stopnia, że – zaryzykuję taką przewrotną, na poły żartobliwą, tezę – ukazuje bardziej osobę i wyobraźnię samego badacza niż obiekt jego zainteresowania. I choć sam Bieńczyk ucieka nieco od psychoanalizy, wyjaśniając swoje założenia w odwołaniu do francuskiej krytyki tematycznej, nie sposób pominąć ich psychoanalitycznych korzeni, które przebijają się także w refleksji autora książki o „czarnym człowieku”. By jednak trafnie zlokalizować położenie wywodu względem psychoanalizy, warto przyjrzeć się nakreślonym we wprowadzeniu założeniom metodologicznym autora.

Ważną inspirację tej pracy stanowi wywodząca się z tradycji hermeneutycznej i fenomenologicznej francuskojęzyczna krytyka wyobraźni literackiej, zwana niekiedy

„krytyką tematyczną” (bądź szkołą genewską) i związana przede wszystkim z pisarstwem Georges’a Pouleta i Jena-Pierre’a Richarda, a także Jeana Starobinskiego. W ich antypsychologicznym ujęciu osobowości wyobraźnia utożsamiona zostaje ze świadomością – co oddaje synonimiczne wobec tak rozumianej wyobraźni pojęcie

„świadomości wyobrażającej”. Wyobraźnia nie jest uważana, jak to się dzieje w różnych teoriach psychologicznych, za część świadomości, obok myśli, uczuć, wrażeń, za zwykłą zdolność przedstawiania, ewokowania obrazów. Krytyka tematyczna traktuje ją jako formę całościową, syntetyczną, świadomie pełną. Pojęcia świadomości nie należy przy tym rozumieć jako aktywność czysto intelektualną, lecz jako miejsce formowania się

wszelkiego zmysłowego doświadczenia, powstającego wokół uprzywilejowanych pragnień49.

Założenia te są znacząco różne od freudowskiej kategorii wyobraźni, co doskonale uwypukliła autorka książki Wyobraźnia. Sztuka i design, która w rozdziale poświęconym Freudowi i jego zamysłom dotyczącym tej kwestii, wskazała na nieświadomy charakter wyobrażeń jako istotę psychoanalitycznego postrzegania wytworów ludzkiego umysłu.

Freud swym odkryciem nieświadomych treści neguje również prawomocność poznania, gdyż przedmioty, które przedostają się do świadomości, nie muszą być takie, jakie się jej jawią; do poznania zatem wkrada się fałsz i deformacja. Zupełnie inaczej zakłada fenomenologia, przyjmując, że każdy akt psychiczny jest świadomością czegoś, a to, czego jest świadomością, jest przedmiotem pierwotnym aktu. Spostrzeganie czy wyobrażanie czegoś jest zarazem uświadomieniem sobie tego aktu i tworzonego przez akt przedmiotu. Nie ma aktów, o których byśmy nie wiedzieli, a wszystko, co człowiek ujmuje w takim akcie intencjonalnym, jest takie, jakie się jawi, a nie inne. Żadne treści nie mogą być zakamuflowane50.

Wbrew wstępnym założeniom, moim zdaniem Bieńczyk formułuje jednak liczne przemyślenia zgodnie z freudowskim założeniem nieświadomego charakteru postrzegania czy wyobrażeń, odwołując się pośrednio do klasycznej psychoanalizy. Jego percepcja teorii wiedeńskiego psychiatry jest jednak wybiórcza – koncentruje się na wybranych aspektach wiedzy o ludzkiej psychice, powielając niejednokrotnie nie tylko treść, ale i sposób odczytywania meandrów ludzkiej duszy, charakterystyczny dla Freuda, jak i kontynuatorów jego myśli. Bogata symbolika i obrazowy, metaforyczny sposób ujmowania kategorii życia psychicznego przywodzą na myśl kluczowe dzieła psychoanalizy, jak i jej metodę, której właśnie, między innymi ze względu na dominację pierwiastka artystycznego nad metodologicznym, Kozielecki odmawiał naukowości.

Interesujący nas proces tracenia kształtu polega przede wszystkim na zmniejszaniu się, uszczuplaniu, które towarzyszą upływowi czasu i kruszeniu się pamięci - tego „rozbitego zwierciadła”. Podobnie jak oddalająca się przeszłość, która pęka, zapada się i „okropnie szybkim, coraz głębszym leje się sama w siebie potokiem”, pęka i rozpryskuje się człowiek. Jego okaleczanie układa się w pewne rytmiczne działanie o narastającym tempie i jest wynikiem rozkładu. […] Rozkład należy do samej istoty życia, które zostało

49M. Bieńczyk, Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci, Gdańsk 2001, s. 9.

50A. Głutkowska-Polsniak, Wyobraźnia. Sztuka i design, Katowice 2015, s. 111.

naznaczone, zatrute przez pierwiastek zniszczenia i goryczy; zagnieździło się wprost

„ziarno rozkładu”, paradoksalny owoc destrukcji, tłamszący, w odczuciu Krasińskiego, i mordujący nieubłaganie wszelkie przejawy życia, rozrastający się jak nowotwór i wszystko pochłaniający51.

Plastyczne opisy z całym bogactwem symboli nie lokują jeszcze Bieńczyka w gronie psychoanalitycznie zorientowanych badaczy – w książce jednak znajdziemy wiele odwołań do teorii Freuda, które prześwitują spod fenomenologicznie utkanego kobierca przekonań. Cała koncepcja „czarnego człowieka”, który realizuje swoim życiem swoisty projekt tanatyczny, wpisuje się we freudowską wizję człowieka, którego życie poddane jest nieustannej walce pomiędzy popędem życia a popędem śmierci, jako swoiste zwycięstwo tego drugiego.

Na tym polega szaleństwo wyobraźni Krasińskiego: rozwijając swoje rytmy, poddając się pędowi, otwierając przestrzenie imaginacyjnego istnienia, przynosi poczucie destrukcji, zagłady, konania. Przywołanie przyszłości jest w tej perspektywie wezwaniem śmierci jako miejsca spełnienia, w którym rozprasza się niespokojne pragnienie, ustają wyobraźniowa gorączka i pęd52.

Z tej perspektywy śmierć jest, jak sugeruje badacz, dla hrabiego Zygmunta miejscem spokoju – dąży do niej, popychany pragnieniem zatrzymania ustawicznego pędu, nie potrafiąc inaczej zapanować nad rozgorączkowanym umysłem. Wizja śmierci jest więc równocześnie drogą ucieczki – wyobrażonej, jak i realnej, pełni tym samym funkcję mechanizmu obronnego – ochrania ego, pozwala poradzić sobie z rodzącym się napięciem. Potwierdzenie tych przypuszczeń podsuwa sam autor, wyjaśniając sens istnienia niejako „poza bytem”, który stanowi, według Bieńczyka, podstawową sytuację egzystencjalną Krasińskiego:

To stan bezruchu, do którego doprowadził szalony ruch; stan pustego, zwolnionego do granic możliwości trwania, do którego doprowadziło pragnienie trwania zbyt intensywnego. Człowiek, nie mogąc istnieć w swoim czasie i znaleźć swojego miejsca, istnieje tu jak gdyby nigdy i nigdzie. Ustawia siebie poza światem, poza jego przestrzenią i poza czasem życia. Jest nieosłonięty i wydany, z demoniczną odwagą, tajemnicy drugiej strony53.

Swoiste wyjęcie, wyrzucenie z rzeczywistości pozwala oswoić lęk przed porównaniem do innych, zdejmuje także ciężar odpowiedzialności za własne życie. W ten sposób ochrania

51M. Bieńczyk, op.cit., s. 79.

52Ibidem, s. 33.

53Ibidem, s. 35.

ego, uwalniając myśl skutą wyzwaniami codzienności. Owo uwolnienie pojawia się w wielu innych miejscach książki Bieńczyka – zawsze jako forma realizacji istnienia, jako stały wymiar egzystencji - „Prawdziwe Życie już się skończyło, trwa gdzieś daleko – jako zewnętrzny szum, pogłos – a wiążą z nim jedynie «cienkie nitki». Pozostaje ono, niczym zdjęte ubranie, poza człowiekiem, który zostaje zmuszony do jego porzucenia i skulenia się w sobie w permanentnym poczuciu niwelacji istnienia”54.

Odcięcie od egzystencji, w tym znaczeniu także od życia i świata na zewnątrz, skutkuje silną koncentracją wewnętrzną – to w sobie szuka Krasiński winy, to siebie poddaje nieustannej analizie. Zogniskowanie uwagi w obrębie psyche hrabiego Zygmunta przybliża znów Bieńczyka do propagatorów psychoanalizy, którzy obiektem swojego zainteresowania uczynili właśnie niezbadane głębie ludzkiego wnętrza. Taki charakter ma zresztą całokształt analiz autora Czarnego człowieka, opartych na założeniu istnienia wewnętrznego świata wyobrażeń, który ma moc kształtowania nie tylko kondycji psychicznej, sytuacji egzystencjalnej, ale i relacji z otoczeniem. Miejsce trudnych okoliczności zewnętrznych, opisywanych skrzętnie przez wcześniejszych biografów hrabiego Zygmunta, z którymi ten niejednokrotnie musiał się mierzyć i na nie dynamicznie reagować, kształtując w ten sposób tragiczny rys swej biografii, zajął świat zbudowany z wewnętrznych przeżyć, wyobrażeń, odczuć i refleksji, który w całości odpowiadał za tragizm tej egzystencji. Bieńczyk pomija więc w swoim wywodzie wpływ ojca, modelu wychowania czy sytuacji politycznej na podejmowane przez Krasińskiego ważkie życiowe decyzje, akcentując wyłącznie siłę wrodzonych, wewnętrznych impulsów, które w pewnych aspektach pozostawały poza sferą jego kontroli. Podobnie jak u Freuda – charakter tych impulsów i często sprzeczne interesy stają się przyczyną wewnętrznych konfliktów:

Krasiński zdaje sobie sprawę z tego wewnętrznego konfliktu wyobraźni między skupieniem w ruchu a rozproszeniem w zastygnięciu, gdy swoje zafascynowanie otchłanią przypisuje „filozofom Niemcom” […]. O dramatyzmie sytuacji, wytworzonej przez wspomniany konflikt, nie decyduje jednak sama świadomość otchłani, uwrażliwienie na kruchość życia, wyobrażenie całkowitego zaniku śladów po materialnej, cielesnej obecności w świecie55.

W rozważaniach Bieńczyka odbijają się także ślady innych, neopsychoanalitycznych koncepcji – i tak na szczególną uwagę zasługuje fragment wywodu, w którym autor obrazuje stopniowe odcinanie się od czasu dzieciństwa i związaną z nim utratę poczucia jedności,

54Ibidem, s. 88.

55Ibidem, s. 65.

spójności i tożsamości. Zmiany, jakie zachodzą w obrębie psychiki Krasińskiego, obserwowane w aspekcie kontinuum skupienie-rozproszenie, tożsamość-utrata tożsamości, pozwalają na uchwycenie procesu dorastania w kategoriach kontynuatorów myśli Freuda, jak Melanie Klein czy Otto Rank.

W swych dziecięcych latach, u prywatnych źródeł czasu, człowiek tworzył całość, na którą składała się nieograniczona wolność i możliwość wyboru; był wszystkim, nie postanowiwszy jeszcze niczego. Jego świat był zastygły, ale kompletny. […] Często wykorzystywana przez Krasińskiego metafora układu słonecznego, tutaj antropologiczna, wskazuje na dramatyczną opozycję między słońcem-całością a planetą-cząstką oraz na katastrofalne w skutkach przejście od pierwszej do drugiej. Czuje on, iż żegnając się z dzieciństwem i zanurzając się w dorosłe życie, traci skonsolidowaną, rozległą powierzchnię istnienia, by coraz bardziej maleć i oddalać się od doskonałego pierwowzoru bytu56.

Psychoanalityczny charakter mają także refleksje Bieńczyka dotyczące przyczyn dramatu, jaki przeżywał hrabia Zygmunt w związku z własnym położeniem. Wskazanie mechanizmu sterującego zachowaniem, którego osnową staje się poczucie winy, tworzy mozaikę wewnętrznego odczuwania i autorefleksji, której ponure barwy odpowiadają pesymistycznej wizji siebie i świata. Zbliża to Bieńczyka nie tylko do Freuda, który w swojej koncepcji przypisywał istotną rolę poczuciu winy57, ale i do Horney, opierającej swą teorię osobowości neurotycznej, a szczególnie analizę czynników odpowiedzialnych za jej powstanie, na tym samym co Freud fundamencie.

Genezy owego błędu, który zniszczył jego życie, szuka Krasiński i poza sobą, i w sobie.

Może on wypływać z winy własnej, na przykład być karą za szaleńcze – choćby panteistyczne – pokusy, dewastujące wyobraźnię od najmłodszych lat, a odbierające, jak przyznaje pisarz, niewinność. Powstają tu kolejne samookreślenia: ukarany poganin, potępieniec. Prowadzą one poza krąg wspólnoty chrześcijańskiej – tam, gdzie panuje grzech, zwątpienie, pokusa samobójcza, porywy tanatycznego niepokoju, słowem – gdzie toczy się skłębione i rozdarte życie na obraz „piekielnego” chaosu58.

Krasiński – wedle Bieńczyka – poszukując „genezy owego błędu” dokonuje surowej oceny własnego postępowania i w swoistym rachunku sumienia rozpatruje możliwe

56Ibidem, s. 81.

57„Nieświadome poczucie winy odgrywa w dużej ilości nerwic ekonomicznie decydującą rolę i stanowi największą przeszkodę do wyzdrowienia”, zob. Z. Freud, Poza zasadą przyjemności, Warszawa 2005, s. 70.

58M. Bieńczyk, op.cit., s. 86.

przewinienia, stając się tym samym ofiarą narzuconej, chrześcijańskiej moralności.

Jednocześnie jednak, koncentrując uwagę na niewielkich przewinieniach, którym istotne znaczenie nadano wyłącznie w odniesieniu do wysokich standardów życia duchowego, wymyka się prawdziwej, rzetelnej analizie rzeczywistych przyczyn własnego postępowania, jak i własnych klęsk, których źródłem jest nieumiejętność przeciwstawienia się ojcowskim dyrektywom i brak wystarczającej wiary w siłę swoich pragnień. Tym samym refleksje te stanowią pewien rodzaj sublimacji czy racjonalizacji – służą ochronie ego, pozwalając na uniknięcie przykrych dla hrabiego Zygmunta wniosków na temat własnej osoby, prawdziwych przyczyn trudnego położenia, których nie potrafił zaakceptować – być może dlatego, że kłóciłyby się z wyidealizowanym obrazem ojca, jaki sobie stworzył.

Także inne książki Bieńczyka, poświęcone zagadnieniom związanym z melancholią, w których przywołuje postać hrabiego Zygmunta, zawierają przejawy psychologicznej analizy niektórych aspektów jego funkcjonowania. Przypomnę w tym miejscu fragment książki Oczy Dürera. O melancholii romantycznej, który dobrze obrazuje tezę o psychoanalitycznym rodowodzie jego przemyśleń:

Z taką tematyką psychologiczną wiąże dzisiaj źródła autoagresji u Krasińskiego:

Krasiński nie wytrzymuje własnego spojrzenia rzucanego na siebie widzianego w odbiciu. Nie wytrzymuje własnego spojrzenia, lęka się własnego widoku. Choć przecież – podobnie jak jego Irydion, który do błyszczącego niczym zwierciadło sztyletu kieruje prośbę: „powiedz mi, ogniku nocny, modra klingo, czy ty zdołasz wyssać mnie z piersi moich?” – usiłuje wciąż powtarzać próbę uzyskania odbicia, która pozwoliłaby mu wydostać się z własnych głębi, dojrzeć i uznać ciągle niemożliwy do osiągnięcia wizerunek siebie59.

Pragnienie uzyskania pełnego obrazu własnej osoby – spojrzenia w głąb i na wskroś, dotknięcia wzrokiem wszystkich wymiarów wewnętrznego życia, koresponduje nie tylko z freudowską koncepcją złożonej osobowości, na którą składa się zarówno to, co świadome i możliwe do poznania, jak i nieuświadomiona przestrzeń ukrytych treści, ale przede wszystkim z naturalnym pragnieniem odkrycia tego, co nieświadome czy „świadomością istnienia nieświadomego”, które istotnie wpływa na ludzkie zachowanie. Krasiński przeczuwa więc tę głębię w sobie, nie może wiedzieć o jej istnieniu, a jednak doświadcza jej we własnej codzienności – równocześnie obawiając się prawdy spotkania z nią. Bieńczyk, przywołując postać literackiego bohatera (Irydiona), który ma utożsamiać wewnętrzne dylematy autora

59M. Bieńczyk, Oczy Durera. O melancholii romantycznej, Warszawa 2002, s. 137.

dzieła, staje się apsychologiczny w tym sensie, w którym Freud jest właśnie aliteracki.

Połączenie psychologii z literaturą w tak literalnym znaczeniu możliwe jest bodaj jedynie w paradygmacie psychoanalitycznym, który zakłada prostą przekładnię pomiędzy tekstem a jego autorem. Wytwór wyobraźni równie łatwo poddaje się psychoanalizie co żywy człowiek – a Freud udowadnia, że wnioski z niej płynące niejednokrotnie zadziwiają swoją trafnością.

Anna Kubale w książce Dramat bólu istnienia w listach Zygmunta Krasińskiego podejmuje tematykę związaną z wewnętrznym światem przeżyć i doświadczeń, kształtujących osobowość hrabiego Zygmunta, akcentując psychologiczne aspekty tragicznej egzystencji.

Także u niej możemy odnaleźć subtelne ślady oddziaływania psychoanalizy – i choć daleko jej do Bieńczyka, który w jednej linii stawia bohaterów literackich z bohaterem epistolarnym, wyłaniającym się z przestrzeni wielotomowej korespondencji, wykorzystuje w swoich analizach zestaw narzędzi wypracowanych przez zorientowanych psychoanalitycznie badaczy literatury. Paralela pomiędzy rzeczywistymi przeżyciami Krasińskiego a doświadczeniami bohaterów pochodzących z tekstów tworzonych w określonych momentach biograficznych zarysowana jest dość wyraźnie – chociażby we fragmentach dotyczących twórczości genewskiej. Pisze Kubale:

Wyłania się z nich obraz człowieka przeżywającego własną egzystencję jako problematyczną, uchwytna dla niego samego tylko w momentach doznań: ułamkowo, cząstkowo, szkicowo. Odczuwa on życie w kategoriach wyobcowania i samotności;

w smutku i melancholii doświadcza tego, co określane bywa jako ból istnienia.

W genewskich utworach po raz pierwszy pojawiają się problemy, które będą dla Krasińskiego istotne przez całe życie, znajdując odzwierciedlenie zarówno w jego twórczości, jak i obfitej korespondencji60.

Autorka znajduje więc w utworach genewskich odbicie tych wątpliwości, które nurtować miały Krasińskiego przez szereg kolejnych lat, i z którymi zmagania stanowiły oś jego codziennego doświadczenia. Poczucie wyobcowania i towarzysząca mu samotność, w połączeniu z niepewnością i smutkiem, spychały hrabiego Zygmunta w kierunku rozpaczy, czyniąc jego życie głęboko nieszczęśliwym. Znamienne, że w podobny sposób skonstruowani byli bohaterowie licznych utworów literackich, tworząc dla psychoanalityka nieco rozmyty, ale wymowny portret osobowości swego twórcy.

60A. Kubale, Dramat bólu istnienia w listach Zygmunta Krasińskiego, Gdańsk 1997, s. 17.

Kubale odwołuje się także do ważnych zagadnień koncepcji Freuda, nawiązując do teorii mechanizmów obronnych – odsłaniając meandry gry prowadzonej przez Krasińskiego z odbiorcami korespondencji, eksponuje ich główną funkcję, jaką była obrona ego.

Nie nazywając wprost przybliżanego zjawiska, Kubale doskonale obrazuje mechanizm jego powstawania:

Listy, które Zygmunt Krasiński pisał do Henryka Reeve’a, odsłaniają rodzaj gry, jaką podejmował zarówno z przyjacielem, jak i samym sobą. Nie tylko bowiem przed nim, ale i wobec siebie „dramat układał”. Była to gra, w której odsłaniał się jego dramat i jego swoista walka o własne, piękniejsze oblicze, ukrycie słabości. […] Rola, tak rozumiana, nie przekreślała jednak istoty przeżyć i wewnętrznego dramatu: niedojrzałości i słabości, dumy i upokorzenia. Fantazje, jakie poeta kreował, bywały maskami cierpienia, wstydu i najczęściej wiązały się z gestami samoobrony61.

W podobny sposób określa Kubale funkcje korespondencji z ojcem z czasu powstania listopadowego – przyjmowanie ról jest dla Krasińskiego „próbą ukrycia słabości” i „rodzajem obrony w obliczu własnej niedojrzałości62”. Nie potrafiąc poradzić sobie z przerastającą go sytuacją trudnego wyboru, nieświadomie szuka Krasiński innego wyjścia – nie bierze na siebie odpowiedzialności za podjęcie decyzji, bo musiałby dźwigać jej ciężar.

Psychoanalityczny rys osobowości Krasińskiego, nakreślony delikatną kreską przez Kubale, zawiera także elementy klasycznej teorii popędów Freuda. Według austriackiego uczonego, zachowaniem człowieka sterują wewnętrzne siły, które pozostając ze sobą w sprzeczności, powodują u człowieka napięcia związane z koniecznością poddania się jednej z konkurujących mocy. Autorka książki traktującej o bólu istnienia odczuwanym przez Krasińskiego, przedstawia ten konflikt wraz z konsekwencjami, odwołując się do teorii Jerzego Speiny na temat romantycznej egzystencji ujmowanej w przeżyciu emocjonalnym63 - „Targany sprzecznymi namiętnościami, w jednej chwili przechodzi od wzlotów do upadków ducha, od euforii do uczucia pustki i jałowości życia, od nadziei do rozpaczy, od pewności do zwątpienia”64. Przyczyny tego emocjonalnego rozchwiana wbudowane są więc w strukturę jego psychiki – stanowią konsekwencje nieustannej walki między „namiętnościami” – popędami, które popychają go równocześnie w wielu kierunkach.

61Ibidem, s. 52.

62Ibidem, s. 35.

63„W romantyzmie […] można mówić o »znikomości i nietrwałości wszelkich bytów, także ludzkiej jaźni, rozpadającej się w oczach romantyków na luźne pasma wrażeń i nieskoordynowanych relacji wewnętrznych«, zob. J. Speina, Psychologia a literatura, [w:] Słownik literatury polskiej, s. 808.

64A. Kubale, op. cit., s. 29.

Interesująca wydaje się także refleksja Kubale nad bohaterami utworów genewskich, które – jak wcześniej zaznaczyła – wyobrażają problemy aktualne także w życiu Krasińskiego.

A przecież – jak pisze Krasiński (w dążeniu do dramatyzacji nie bacząc, iż opowiadał też o cierniach już w kolebce dziecięcia) – jego życie było zaczęte „pod świetną gwiazdą”.

[…] Motyw wspaniałego początku i utraty złudzeń dzieciństwa bądź wczesnej młodości będzie wielokrotnie podkreślany we Fragmentach. Na zasadzie opozycji służy bowiem eksponowaniu zła teraźniejszości i wydobywaniu napięć w losie bohaterów65.

Słowa Kubale akcentują tęsknotę za utraconym rajem, zwłaszcza w perspektywie późniejszych rozważań na temat kondycji psychicznej autora Irydiona z 1830 roku, ukazujących tragiczne w skutkach poczucie rozproszenia tożsamości i ciągłej tęsknoty za czymś, czego od dawna już nie ma:

Wszystko, co stanowi jego najgłębsze pragnienie, ku czemu z nadzieją kieruje swe myśli, gdy próbuje przyoblec to w kształt, odnaleźć na zewnątrz, przybiera formy obce i zmistyfikowane. Treści, które udaje mu się wypowiedzieć, zapełniają świat prawdami

Wszystko, co stanowi jego najgłębsze pragnienie, ku czemu z nadzieją kieruje swe myśli, gdy próbuje przyoblec to w kształt, odnaleźć na zewnątrz, przybiera formy obce i zmistyfikowane. Treści, które udaje mu się wypowiedzieć, zapełniają świat prawdami