• Nie Znaleziono Wyników

PUNCTUM SPATII, IN SPHAERAM 1

W dokumencie Sześcian zaklęty w kuli (Stron 107-183)

Historia Wszechświata, jak wnosimy dziś na podstawie teorii Einsteina, zaczyna się od punktu, czyli od osobliwości. Ów punkt to miejsce, w ja‑

kim gęstość materii, kondensacja energii i krzywizna przestrzeni charak‑

teryzują się wartościami nieskończonymi. W takim osobliwym punkcie wszystkie odkryte przez nas prawa fizyki ulegają załamaniu. A ponieważ nie znamy praw rządzących materią w warunkach ekstremalnych, nie wiemy, co się w nim dzieje, i nie jesteśmy w stanie ani przewidzieć, co wyłoni się z osobliwości, które astrofizycy identyfikują w znajdujących się w Kosmosie czarnych dziurach, ani rozszyfrować w pełni procesu, jaki rozpoczął się przed przeszło czternastoma miliardami lat, kiedy to, jak zakładamy, w wyniku Wielkiego Wybuchu, pierwszy rozpoznawa‑

ny przez nas, osobliwy punkt zaczął się rozszerzać, tworząc tajemniczą czasoprzestrzeń Kosmosu.

Gdzieś w powoli stygnącym, nieustannie rozrzedzającym się, rozcią‑

gającym i ewoluującym Wszechświecie lokuje się znaczone teatralnym sześcianem miejsce, punkt, w którym rozwinęło się inteligentne życie.

Z perspektywy tego punktu rodzący się z osobliwości Kosmos okazał się wielkim inkubatorem – wylęgarnią życia. Poszukiwany przez twórcę teorii względności i nierozwikłany przez niego the Mind of God – Za‑

mysł Boga zawierający się w dziele Stworzenia – to nadal największe wy‑

zwanie nauki. Podejmowane nieprzerwanie próby zapisania go w jednej formule jako fundamentalnej teorii wszystkiego jak dotąd krążą wokół tajemnicy istnienia. Z uporem i mozołem rozszyfrowujemy jej kolejne

1 Punkt w przestrzeni kosmicznej kuli.

fragmenty. Wiemy już dziś, pisze Michał Heller, że Zamysł Stworzenia to „bardzo misternie skomponowana struktura”2.

Znane nam różne jej części składają się w większe całości o prost‑

szych konstrukcjach, na których podstawie wnosimy, podobnie jak kie‑

dyś Platon, Mikołaj z Kuzy, Galileusz, Johannes Kepler, Pierre Simon de Laplace czy Isaac Newton, że Wszechświat jest wyrafinowanym obiek‑

tem matematycznym3, którego stan początkowy musiał zostać wybra‑

ny z nadzwyczajną precyzją. „Jeżeli fizycy rzeczywiście krok po kroku rekonstruują Zamysł Boga, to cała historia fizyki świadczy o tym, że Bóg myśli matematycznie”4 – podkreśla Heller. Matematycznie, czyli w naszym pojęciu racjonalnie. Przypisać więc możemy Boskiemu Za‑

mysłowi „cechę racjonalności – racjonalności par excellence”5. Stephen Hawking powiada, że „w skali makro zachowanie wszechświata jest proste”6. W skali mikrostruktur zdecydowanie bardziej, w naszym po‑

jęciu, zawiłe i, jak dotąd, mniej zrozumiałe.

Główna teza stosunkowo niedawno sformułowanej teorii złożoności wskazuje, że prostota widoczna w wielkiej skali jest efektem skompli‑

kowanych oddziaływań ogromnej liczby składników. Mikroświat czą‑

stek elementarnych wciąż pozostaje największym wyzwaniem naszej myśli przede wszystkim dlatego, że istotną część jej struktury stanowią cechy, które wydają nam się absolutnie sprzeczne z intuicją. Racjona‑

lizm w wymiarze ludzkim, identyfikowany niegdyś z przywiązaniem do uniwersalnej ponadczasowej prawdy opierającej się na nienaruszalnych regułach dziś, wobec świadomości nieustannej ewolucji Kosmosu, wy‑

maga od nas gotowości do zmian, akceptacji przypadku, zmiany podej‑

ścia wobec chaosu i umiejętności improwizacji. W końcu również nasze

„wieczne prawdy wymagają nieustających poprawek”7. Kościół Katolic‑

ki na przykład, pomny dawnych błędów, zaakceptował teorię Wielkiego Wybuchu i uznał ją za zgodną z wersją zawartą w Biblii, a w kwestach kosmologicznych konsultuje się dziś z wybitnymi przedstawicielami tej dyscypliny.

W końcu XX wieku na konieczność wykorzystania w myśli teolo‑

gicznej dokonań współczesnych nauk przyrodniczych zwracał uwagę

2 M. Heller: Filozofia przypadku. Kosmiczna fuga z preludium i codą. Kraków 2014, s. 307.

3 Albert Einstein mawiał, że „Bóg jest wyrafinowany, lecz nie złośliwy” w swoim dziele stworzenia. Por.: M. Heller: Filozofia przypadku…, s. 308.

4 Ibidem.

5 Ibidem.

6 S. Hawking: Przyszłość wszechświata. Przeł. G. Kołodziejczyk. W: Przewidywa‑

nie przyszłości. Red. L. Howe. Warszawa 1996, s. 16.

7 D. Cupitt: Sąd ostateczny. W: Przewidywanie przyszłości…, s. 152.

papież Jan Paweł II. Otwierając w 1987 roku Międzynarodowe Sym‑

pozjum na temat „Our Knowledge of God: Physics, Phylosophy, and Theology” w Castel Gandolfo8, zgromadzonym tam badaczom zwracał uwagę: „Sprawa jest paląca. Współczesny rozwój nauki rzuca teologii wyzwanie sięgające o wiele dalej, niż uczyniła to recepcja Arystotelesa w trzynastowiecznej Europie Zachodniej. Równocześnie jednak rozwój ten oferuje teologii potencjalnie ważne środki”9. Amerykański fizyk ja‑

pońskiego pochodzenia, Michio Kaku, wyzwanie rzucone teologii przez rozwój współczesnej nauki interpretuje następująco: „[…] obecne teorie Stworzenia są zbudowane na dwóch filarach: teorii kwantowej i teorii grawitacji Einsteina. Możemy powiedzieć, że po raz pierwszy od tysiąca lat religijne »dowody« istnienia Boga zostały zastąpione termodynamiką i fizyką cząstek”10. Nawet jeśli teologiczne „dowody” nie zostały jeszcze wyparte przez teorię grawitacji i teorię kwantową, to niewątpliwe jest, że w ostatnich dekadach fizyka i metafizyka znacząco zbliżyły się do siebie, a przedstawiciele myśli teologicznej i filozoficznej nie mogą igno‑

rować rozwijających się w niezwykłym tempie nauk przyrodniczych.

Obowiązująca w naukowych teoriach wizja porządku kosmicznego współtworząc współczesny obraz świata, będący oczywiście konglome‑

ratem przekonań pochodzących z różnych źródeł11, zdecydowanie szyb‑

ciej niż przed wiekami może/powinna wpływać dziś na ustalanie się porządku religijnego, społecznego, etycznego i ekonomicznego.

Najbardziej nośnym i długowiecznym, filozoficznie i teologicznie, modelem Wszechświata była i, pomimo nowożytnej degradacji, wła‑

ściwie nadal jest kula. Klasyczne spekulacje na temat kul, jak sugeruje Peter Sloterdijk, okazały się przydatne zarówno na polu religijnym, jak i psychosemantycznym. „W wielkich kulach starożytni odkryli geome‑

trię bezpieczeństwa; w niej zaś rozwinął się […] potężny motyw metafi‑

zycznych i totalistycznych produkcji obrazów świata”12. Kulisty Wszech‑

świat wypełniony boskimi sferami władał europejską wyobraźnią aż po erę nowożytną. Wtedy to, pisze Sloterdijk, „miejsce człowieka, planeta Terra, wysuwała się coraz wyraźniej na pierwszy plan. W blasku trwa‑

jącej całe stulecia jutrzenki Ziemia wschodziła jako jedyna rzeczywista

8 Papieska inicjatywa była kontynuowana na kolejnych sympozjach odbywających się w latach 1988–2004.

9 Cyt. za: M. Heller: Nowa fizyka i nowa teologia. Kraków 2016, s. 116.

10 M. Kaku: Hiperprzestrzeń. Wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wy‑

miar. Przeł. E.L. Łokas, B. Bieniok. Warszawa 2012, s. 246.

11 Por.: M. Heller, S. Krajewski: Czy fizyka i matematyka to nauki humanistyczne.

Kraków 2014, s. 172.

12 P. Sloterdijk: Kryształowy pałac. O filozoficzną teorię globalizacji. Przeł.

B. Cymbrowski. Warszawa 2011, s. 9–10.

kula, leżąca u podstaw całości życia, podczas gdy niemal wszystko, co dotąd uchodziło za partnerskie, pełne znaczenia niebiosa, zostało po‑

zbawione treści. […] Klasyczna ontologia, zarówno jako nauka świec‑

ka, jak i nauka o Bogu, była sferologią […]. Cieszyła się sympatią jako logika, etyka i estetyka rzeczy okrągłych. Dla myślicieli tradycji euro‑

pejskiej było oczywistym pewnikiem, że to, co dobre, i to, co okrągłe, opiera się na tym samym. To stąd kulisty kształt mógł działać jak ko‑

smiczny system odpornościowy. Teorie nieokrągłości są osiągnięciami znacznie późniejszymi – zapowiadają zwycięskie nauki doświadczalne, śmierć Boga, rachunki chaosu oraz śmierć starej Europy”13. Ziemska globalizacja, jak twierdzi niemiecki filozof, zastąpiła w epoce ekspansji europejskiej, poprzez chrześcijańsko ‑kapitalistyczny kolonializm, wcze‑

śniejszą globalizację kosmiczno ‑uraniczną, by w drugiej połowie XX wieku ustąpić miejsca globalizacji elektronicznej. Znakiem tej pierwszej jest kryjąca w sobie świat esencji wszechkula Kosmosu, drugiej – będąca nośnikiem wszelkich wyobrażeń o świecie kula ziemska, a trzeciej – od‑

przestrzenniony, otoczony sygnałami radiowymi bezwymiarowy ziem‑

ski punkt. Śledząc kolejne etapy globalizacji przebiegające od wszechku‑

li do punktu, Sloterdijk zauważa, że jej trzecia fala przynosząca zanik poczucia odległości wywołuje w nas coraz bardziej wyraźne poczucie dyskomfortu wynikającego z nadmiernego skomunikowania systemu światowego, „przy pomocy którego możemy się na odległość wzajemnie unieszczęśliwiać, co niegdyś było zastrzeżone jedynie dla najbliższych sąsiadów”14. Etap ten poprzedziła wynikająca z odczarowania nieba, czy‑

li pozbawienia globu osłony firmamentu, rezygnacja z tego, co idealne, na rzecz tego, co ciekawe. Rozpoznana przez nas Ziemia okazała się cia‑

łem rozczarowującym swoją formą – spłaszczonym na biegunach i wy‑

brzuszonym na równiku. Dzięki obliczeniom Newtona ujawniła kształt elipsoidalny, a jej współczesny model powstały na podstawie pomiarów geodezyjnych, ze względu na nierówności i niejednolitości geologiczne podłoża przybrał formę geoidy – bryły kształtem przypominającej elip‑

soidę o nieregularnej powierzchni. Ziemia stała się więc planetą nie tyle idealnie piękną, ile interesującą. Na dodatek zagubioną gdzieś w bez‑

kresie milczących przestworzy wykreowanych przez fizyków w miejsce metafizycznego obrazu Ziemi otoczonej hierarchizującymi i nadającymi światu sens niebieskimi sferami. „To, co wygląda jak wysokie sklepienie – pisze Sloterdijk – jest przepaścią, widzianą poprzez powietrzną prze‑

słonę. Reszta jest przywleczoną z zewnątrz religijnością i lichą liryką”15.

13 Ibidem, s. 13–14.

14 Ibidem, s. 19.

15 Ibidem, s. 42.

Otwierającą się wokół ziemskiej planety otchłań domknął ponow‑

nie w matematycznym modelu kuli Albert Einstein. Na chwilę przed ekspansją elektroniczną Kosmos ujęty został przez niego w formie sfe‑

rycznego pojemnika. Kula posłużyła Einsteinowi do zbudowania za‑

mkniętego modelu Wszechświata. „Sfera jest geometrycznie zbyt piękna i ma zbyt »wygodne« własności dla fizyki”16 – twierdzi Heller, byśmy mogli pozbyć się jej całkowicie, nieodwołalnie i na dobre. Einstein, kon‑

struując w 1917 roku swój pierwszy relatywistyczny model kosmolo‑

giczny, otoczył sferą rozciągający się do nieskończoności Wszechświat.

„Przestrzeń jego wszechświata była więc zamkniętą, trójwymiarową

»powierzchnią« o stałej dodatniej krzywiźnie, czyli wielowymiarową sferą”17. Wprawdzie później obliczono i inne modele Wszechświata za‑

równo o ujemnej (o kształcie siodła), jak i zerowej (płaskiej) krzywiź‑

nie, jednak dane obserwacyjne, dostarczane astrofizykom i kosmolo‑

gom przez coraz doskonalsze satelity i systemy naziemne, wskazują, że najbliższy rozpoznawanej dzięki nim kosmicznej rzeczywistości zwanej

„obserwowalnym Wszechświatem” jest model o zerowej krzywiźnie, co oczywiście nie wyklucza innych. Poza ograniczonym naszymi możli‑

wościami obserwacyjnymi kosmicznym widnokręgiem możliwy jest bo‑

wiem każdy wariant krzywizny przestrzeni, a tym samym i teoretyczny model Wszechświata – sferyczny, płaski czy przyjmujący kształt siodła lub trąbki.

Podejmowane przez fizyków na przełomie XX i XXI wieku próby stworzenia kwantowego opisu Wszechświata także opierają się na pięk‑

nie i „wygodzie” właściwości kuli. James Hartle i Stephen Hawking zmierzając do rozszyfrowania stanu początkowego Wszechświata, za‑

łożyli, że w warunkach dominujących wówczas ekstremalnych gęstości zachowuje się on jak czterowymiarowa kula18. Kreślona w geometrii kwantowej trójwymiarowa powierzchnia kuli funkcjonująca w cztero‑

wymiarowej przestrzeni większości z nas sprawia spore trudności.

W znanej nam czterowymiarowej czasoprzestrzeni widzimy wszak trój‑

16 M. Heller: Bóg i geometria. Gdy przestrzeń była Bogiem. Kraków 2015, s. 200.

17 Ibidem, s. 200–201.

18 Radykalna propozycja Hartle’a ‑Hawkinga ogłoszona w 1983 roku opiera się na dwóch przesłankach – założeniu, że czas nie stanowi czwartego wymiaru przestrzeni, lecz staje się przestrzenią, i warunku niewystępowania brzegu. Konsekwencją owe‑

go bezczasowego i bezbrzegowego kwantowego stanu początkowego Wszechświata jest brak możliwości zaistnienia określonego punktu czy momentu kreacji, czyli tzw.

Wielkiego Wybuchu. W modelu tym badacze zbliżają się więc do koncepcji powstania Wszechświata z niczego. Choć owej fizycznej nicości, definiowanej zerową objętością czasoprzestrzeni, nie należałoby identyfikować z dawnym metafizycznym niebytem poprzedzającym akt Stworzenia. Por. Posłowie do II wydania. W: M. Heller, J. Życiń‑

ski: Wszechświat i filozofia. Kraków 2015, s. 386–392.

wymiarowe kule o dwuwymiarowych powierzchniach. Tym niemniej

„wygodne”, jak sugerował Heller, właściwości tych idealnych brył prze‑

jawiają się analogicznie w różnych wymiarach przestrzeni. Przydatna w modelu Hartle’a ‑Hawkinga, podobnie jak wcześniej w modelu Einste‑

ina, okazała się charakterystyczna dla powierzchni kuli cecha pozwa‑

lająca definiować Wszechświat jako twór skończony (mający skończone pole powierzchni), ale nieposiadający krawędzi (granicy czy brzegu), czyli pokazać go jako obiekt zamknięty, a jednocześnie nieograniczony.

Kula w dostępnym nam obrazie rzeczywistości występuje dziś nie tylko w abstrakcyjnej formule będącej wynikiem czysto teoretycznej spekulacji. Kosmos może niekoniecznie jest kulą19, ale na poziomie mor‑

fogenetycznym rozpoznawany przez nas świat niewątpliwie przybiera kształt kulisty. Komórki najczęściej są właśnie kulami i mają topolo‑

giczny (homeomorficzny) charakter. Struktury kuliste w żywych organi‑

zmach mogą się tworzyć na wiele sposobów, generuje je na przykład od‑

działywanie specyficznych białek. Zarodek żywego organizmu zwykle na początku procesu dzielenia i wzrastania jest kulą. Jej idealna bryła pozostaje więc w naszej świadomości pojemnikiem życia biologicznego i refleksyjnego. A tym samym nasze przywiązanie do kuli nie słabnie.

Przywiązanie i fascynacja idealnym kształtem, a także niekwestiono‑

wana „wygoda” teatralnych właściwości kuli przejawia się wyraźnie w przestrzennych konstrukcjach Jerzego Juka Kowarskiego. Teatralne medium traktowane przez artystę jako model sceny fundamentalnej – kosmicznej ukazuje wyznaczony sześcianem punkt ziemskich spraw w kontekście jego pozaziemskiego otoczenia. Subtelne wskazówki, de‑

likatne sugestie i wyraziste znaki wpisywane przez scenografa w prze‑

strzenną strukturę inscenizacji odwołują się do sferycznego wyobra‑

żenia Kosmosu. Argumentem, który Juka Kowarskiego przekonuje do kulistego kształtu Wszechświata jest przede wszystkim estetyczny walor idealnej platońskiej bryły. Wszechświat rozumiany jako wyrafinowa‑

ny obiekt matematyczny, w jego mniemaniu, absolutnie nie może być brzydki. A skoro jest piękny, to nie ulega wątpliwości, że powinien mieć kulisty kształt.

Wniosek ten wiąże się z przekonaniem scenografa, iż dziedziną, w której estetyka odgrywa kluczową rolę, jest właśnie matematyka.

„Estetyka jest rzeczą wtórną, mało istotną, lecz nie w matematyce”20

19 Zgodnie z dostępnymi nam dzisiaj danymi obserwacyjnymi najprawdopodobniej jest płaski.

20 Sztuka i przypadek. Z Jerzym Jukiem Kowarskim rozmawia Beata Guczalska. „Di‑

daskalia” 2003, nr 58, s. 86.

– mówił w wywiadzie udzielonym Beacie Guczalskiej. W tej dziedzinie spośród kilku właściwych dowodów rozumowania wybiera się zawsze ten piękniejszy – przejrzystszy i prostszy, spójny i elegancki. Poza tym matematyczne piękno, jak rozwiązanie równania, nie podlega dysku‑

sji. Jest niepodważalne w przeciwieństwie do historycznie zmiennego funkcjonowania kategorii piękna w sztuce, dziś zresztą zredukowanej do subiektywnych doznań, coraz częściej niejasnej i pozbawianej sensu.

„Wśród motywów, jakimi kierują się matematycy, jest coś głęboko es‑

tetycznego”21 – potwierdza przeczucia Kowarskiego matematyk Roman Duda i dodaje: „Uważam, że piękno matematyczne istnieje, ale nikt go nie zdefiniował”22. Choć oczywiście próbowano.

Immanuel Kant traktował matematykę jako projekt o charakterze estetycznym, „gdyż porządkowanie nauki u starożytnych było proce‑

sem przechodzenia od chaotycznych obserwacji do uporządkowanych i coraz bardziej abstrakcyjnych modeli, których naczelną zasadą była kategoria harmonii i ładu”23. Werner Haisenberg, niemiecki fizyk teore‑

tyk i filozof nauki, jeden z współtwórców mechaniki kwantowej, w od‑

czycie wygłoszonym na posiedzeniu Akademii Sztuk Pięknych w Mo‑

nachium piękno matematyczne zidentyfikował ze zgodnością „części ze sobą wzajem i z całością”24. Wyczucie wewnętrznego piękna to także według Alberta Einsteina główny drogowskaz, prowadzący fizyka ku poprawności formułowanej teorii. „Ważniejsze jest, by osiągnąć piękno w równaniach, niż dopasować je do eksperymentu”25, twierdził Paul Dirac – laureat Nagrody Nobla przyznanej za wkład w rozwój mecha‑

niki kwantowej w 1933 roku. Trinh Xuan Thuan, wietnamski astrofizyk, piękno naukowej teorii, której docenienie, jak podkreśla, zdecydowanie mniej uzależnione jest od kontekstu kulturowego, społecznego czy psy‑

chologicznego, niż to ma miejsce w innych dziedzinach życia, wiąże z realizacją trzech kluczowych wartości – konieczności (niezbędności), prostoty i prawdziwości. „Teoria względności Einsteina – twierdzi Thu‑

an – jest piękna jak fuga Bacha, w której nie można zmienić nawet jednej nuty, w przeciwnym wypadku runęłaby cała jej harmonia; jest doskonała jak uśmiech Giocondy, w którym nie można zmienić nawet jednej kreski, nie niszcząc tym samym kompozycyjnej równowagi”26.

21 Między ścisłością a metaforą. Z Profesorem Romanem Dudą o matematyce i filo‑

zofii rozmawia Damian Leszczyński. W: Matematyka, filozofia, sztuka. Red. R. Konik.

Wrocław 2009, s. 158.

22 Ibidem.

23 R. Konik: Czy istnieje estetyka matematyczna. W: Matematyka…, s. 138.

24 Między ścisłością…, s. 158.

25 Cyt. za: M. Kaku: Hiperprzestrzeń…, s. 239.

26 M. Ricard, Trinh Xuan Thuan: Nieskończoność w jednej dłoni. Od Wielkiego Wybuchu do Oświecenia. Przeł. D. Bury. Katowice 2004, s. 432.

Piękno, czyli „wewnętrzna doskonałość” jako kryterium odkrycia naukowego, powiązana jest, jak tłumaczy Heller, zarówno ze struktu‑

ralną prostotą, jak i wprowadzoną przez twórców Wielkiej Teorii Piękna symetrią. „W XVIII w. grecka Wielka Teoria przeżyła kryzys – pisze Ksiądz Profesor – dziś krytycy i teoretycy sztuki już w nią nie wierzą.

Ale Wielka Teoria nie przestała istnieć, przeobraziła się tylko – bo takie jest prawo upływającego czasu – i stała się… współczesną fizyką. […]

Wydaje mi się, że rozumiem Platona, który twierdził, że naprawdę pięk‑

na teoria matematyczna musiała zostać użyta przez Demiurga w proce‑

sie stwarzania świata. Ale gdy porównuję sferę, która dla Platona była najdoskonalszą figurą geometryczną, z teorią supersymetrii, to muszę uznać, że najprawdopodobniej istnieją symetrie jeszcze piękniejsze od supersymetrii i że – być może – w przyszłości je odkryjemy”27.

Juk Kowarski studia matematyczne jednak porzucił, przeniósł się do mieszczącej się naprzeciwko Uniwersytetu Warszawskiego, po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia – Akademii Sztuk Pięknych. Tłu‑

macząc po latach swoją decyzję, mówił: „Później myślałem, że to był jednak z mojej strony duży błąd, że nie zająłem się matematyką, że ją porzuciłem. Uważałem, że jest to lepszy pojazd do poznawania świata niż sztuka. A dzisiaj chyba się waham, ale nie umiem rozstrzygnąć.

Doszedłem do wniosku, że to są właściwie bar dzo pokrewne dziedzi‑

ny. Intuicja, podstawowy element w ma tematyce, jest w takim samym stopniu potrzebna w sztuce. Ale błądzenie w teorii wirtualnej – ponie‑

waż matematyka jest kom pletnie wirtualna – jest czymś nieprawdopo‑

dobnie przyjemnym. Ten instrument, którym jest mózg, nagle zajmuje się czymś, co jest w ogóle niematerialne. Przenosi się w zupełnie inną rze czywistość – to nadzwyczajne uczucie. Objawienia w matema tyce nie mają sobie równych”28. Artystyczna kondycja Kowarskiego to nie‑

wątpliwie kondycja twórcy kierującego się wyczuwanymi w języku ma‑

tematyki elementami piękna. Jego intuicyjne wybory dotyczące prze‑

strzennych struktur realizowanych w teatrze przedstawień zapewniły współtworzonym przez niego inscenizacjom niezaprzeczalny walor es‑

tetyczny, choć on sam konsekwentnie się od estetycznych wyborów w sztuce odżegnuje.

Podkreślając znaczenie proporcji, symetrycznych podziałów prze‑

strzeni, tworząc sensy i emocje barwą oraz kształtem, wielką dbałością o czystość plastycznego przekazu, Kowarski wypracował swój indywi‑

dualny, rozpoznawalny i niepowtarzalny styl. Ten styl bliski jest usta‑

lonemu w starożytności, pitagorejsko ‑platońskiemu pojmowaniu pokre‑

27 M. Heller: Czy fizyka jest nauką humanistyczną. W: M. Heller, S. Krajewski:

Czy fizyka i matematyka to nauki humanistyczne. Kraków 2014, s. 88.

28 Sztuka i przypadek…, s. 86.

wieństwa sztuki i matematyki, gdzie sztuka dzięki swej matematycznej strukturze, oparciu na symetrii, współmierności, ładzie, harmonii i licz‑

bie rozumiana jest przede wszystkim jako rodzaj wiedzy, a nie ekspresji.

Estetyczną spójność swoich teatralnych konstrukcji scenograf podsumo‑

wuje słowami: „Nawet o tym nie myślę, to jakoś narasta. Kiedy się uruchomi odpowiednią maszynę, ona się sama napędza. Trochę tak jak u Stwórcy”29. Określenie „to jakoś narasta” wskazuje na niedogmatycz‑

ny sposób rozumienia twórczego, a także tkwiącego u zarania dziejów Stwórczego działania. Twórczości nie determinuje, w rozumieniu Ko‑

warskiego, wcześniej nakreślony, mniej czy bardziej precyzyjny plan, lecz otwartość na zmiany, wrażliwość na wszelkie czynniki – sugestie, podpowiedzi, przypadki i objawienia, dzięki którym wstępny pomysł czy jego zarys może ewoluować właściwie w nieskończoność. Ten brak determinizmu i zgoda na emergentność powstającego obiektu prowadzą go w stronę otwartości nie tylko procesu twórczego, ale i konstruowa‑

nych w jego konsekwencji struktur przestrzeni.

Hawking w rozważaniach dotyczących kwestii początków Wszech‑

świata sugerował, że „przestrzeń i czas tworzą wspólnie obiekt o skoń‑

czonej rozciągłości, bez granic lub brzegów”30. Nurtujący astrofizyków i kosmologów, ale także artystów i filozofów, dylemat, „czy żyjemy w otwartym czy zamkniętym wszechświecie”31, rozstrzygał, proponu‑

jąc model, w którym Kosmos, dzięki właściwościom kuli, jawi się jako obiekt zamknięty i skończony, a jednocześnie nieograniczony. I choć dostępne dziś astronomiczne dane obserwacyjne wskazują raczej na otwartą niż zamkniętą strukturę Wszechświata, koncepcja ta otworzyła

jąc model, w którym Kosmos, dzięki właściwościom kuli, jawi się jako obiekt zamknięty i skończony, a jednocześnie nieograniczony. I choć dostępne dziś astronomiczne dane obserwacyjne wskazują raczej na otwartą niż zamkniętą strukturę Wszechświata, koncepcja ta otworzyła

W dokumencie Sześcian zaklęty w kuli (Stron 107-183)

Powiązane dokumenty