• Nie Znaleziono Wyników

Co tu tak pusto, jak w kołchozie?

Spośród chodorowian, którzy po wojnie osiedli w Opolu, szczególnie interesującą była rodzina Putów.

Wojciech Put (1876–1959) był dyplomowanym pieka-rzem i miał znaną w Chodorowie piekarnię przy ulicy Szewczenki. Jego syn, Józef Put (1904–1982) odzie-dziczył zawód po ojcu, ale przed wojną, oprócz pracy w piekarni, prowadził wspólnie z żoną Balbiną z do-mu Błażej (1907–1985) w centrum Chodorowa sklep kolonialny o bardzo szerokim asortymencie. Putowie przyjechali do Opola w 1947 r. po krótkim pobycie w Rzeszowie i wówczas Józef Put otworzył przy ulicy Waryńskiego piekarnię, która wyspecjalizowała się w pieczeniu różnorodnych smakowitych precli.

del”. Pod tą mylącą nazwą ukryta była rządowa akcja mająca na celu niszczenie prywatnej inicjatywy, upań-stwowianie prywatnych sklepów i przedsiębiorstw.

Głównym koncepcjonistą i realizatorem tej akcji był minister gospodarki Hilary Minc – prawa ręka Bole-sława Bieruta do spraw gospodarczych w pierwszych latach istnienia PRL. Józef Put poznał Hilarego Minca w Chodorowie w piekarni swego ojca. Minc ukrywał się tam za pryzmami worków z mąką przed tropiący-mi Żydów hitlerowcatropiący-mi, nim udało się mu zbiec do Sa-markandy, a po wojnie zrobić wielką karierę politycz-ną. Wykorzystując tę znajomość dla ratowania swojej opolskiej piekarni, Put napisał w 1949 r. do wszech-władnego wówczas ministra list przypominający tam-to zdarzenie i proszący o umorzenie wysokiego po-datku od lokalu. List okazał się skuteczny i piekarnia Puta mogła przez pewien czas jeszcze funkcjonować.

W końcu jednak kolejne domiary podatkowe doprowa-dziły ją do bankructwa. Podobnie niszczono wówczas nestora opolskich piekarzy Stefana Kobyłkiewicza.

Kilka miesięcy po tym spotkało Józefa Puta kolej-ne nieszczęście. Pewkolej-nego wieczoru, odprowadzając do pociągu swoją córkę Stanisławę, wówczas studentkę dziennikarstwa na UJ, spotkał przypadkowo na dworcu kolegę z Chodorowa, Stanisława Trojanowskiego. Ra-zem poszli do bufetu dworcowego, aby napić się piwa i coś przekąsić. W lokalu tego wieczoru było wyjątkowo mało towaru, półki świeciły pustkami. Put, przechyla-jąc się przez ladę, zażartował głośno do ekspedient-ki: Co tu tak pusto, jak w kołchozie? Pech chciał, że usłyszał to stojący przy bufecie pracownik UB i za tę

„szkodliwą dla interesów państwa” odzywkę Put został aresztowany. Przez tydzień żona z córkami nie wie-Antoni Rzyszczewski, przyjaciel Lubomirskich i rodziny de

Vaux

Siostry Putówny (od lewej): Stanisława Kuźbińska, Wanda Ma-twiejczuk i Ewa Karnas

działy, co się z nim stało. W tym czasie osądzono go i skazano na 8 miesięcy obozu pracy.

Józef i Balbina Putowie mieli trzy córki, dziś znane opolanki: Stanisławę Kuźbińską – przez pewien czas dziennikarkę „Trybuny Opolskiej”, długoletnią pra-cownicę w Wojewódzkim Urzędzie Kin, byłą naczel-nik Wydziału Budownictwa i działaczkę towarzystw kresowych; dr Wandę Matwiejczuk – jedną z najbar-dziej wyrazistych postaci opolskiego środowiska aka-demickiego, współtwórczynię biblioteki Uniwersytetu Opolskiego i długoletnią jej dyrektorkę, organizator-kę licznych wystaw monograficznych i spotkań autor-skich, m.in. Złotej Serii Wykładów Uniwersyteckich, która w ramach podyplomowych studiów wykształciła kilka pokoleń bibliotekarzy na Śląsku; oraz Ewę Kar-nas – z wykształcenia chemiczkę, obecnie właściciel-kę dużego ośrodka wypoczynkowego w Jantarze pod Gdańskiem.

W Opolu osiedli też trzej bracia Trojanowscy – Zbigniew, Zdzisław i Stanisław – synowie Jana Troja-nowskiego, który miał w Chodorowie znaną restaura-cję przy głównej ulicy. Trojanowscy kontynuowali w Opolu tradycje rodzinne, prowadząc restauracje, a póź-niej kwiaciarnie. Zdzisław Trojanowski (1928–2006) był wybitnym piłkarzem i hokeistą, pierwszym

opol-w Oslo zajął z drużyną 6 miejsce, później był trene-rem hokeistów. Bardzo ciekawy artykuł poświęcił mu przed pięciu laty Marcin Sagan na łamach „Nowej Try-buny Opolskiej” (11–12 II 2006). Ujawniał tam kulisy, jak trudno w tamtych latach było w Opolu być hoke-istą. Jedyne sztuczne lodowisko w kraju było bowiem wówczas w Katowicach. Żeby grać w hokeja, trzeba było czekać na niską temperaturę. Zamarzał wtedy sta-wek przy ulicy Barlickiego i to tam trenował Zdzisław Trojanowski i tam rozgrywano mecze hokejowe. Star-si kibice Opola pamiętają, że były one popisem gry

„Trojana”, który był bardzo bramkostrzelny. Jego re-kord to 27 bramek strzelonych w jednym spotkaniu.

Był to mecz w lidze okręgowej i w połowie spotkania koledzy z drużyny wygonili go z boiska, bo też chcie-li postrzelać sobie bramki. Szybko jego nazwisko po-znali specjaliści od hokeja w kraju i tak trafił do note-sów trenerów reprezentacji, a później na zgrupowanie kadry, która jechała na olimpiadę do Oslo. Niewiele brakowało, a Trojanowski byłby też na olimpiadzie w 1956 r. we włoskiej Cortina d’Ampezzo, bo był w bar-dzo wysokiej formie, ale przed wyjazdem doznał bo-lesnej kontuzji. Pamiątki po wybitnym opolskim spor-towcu dziś pieczołowicie przechowuje jego żona Lidia Trojanowska.

W Opolu znany był też Zbigniew Trojanowski, re-prezentujący już młodsze pokolenie, który prowadził w latach 90. XX w. kiosk z kwiatami na placu Wolno-ści i zasłynął jako kontestator oraz wydawca tzw. „Ga-zety Ulicznej”, w której atakował urzędników z Ra-tusza. Codziennie jego kiosk oblepiony był plakatami z ostrymi, obrazoburczymi hasłami, często niecenzu-ralnymi określeniami przeciwko m.in. prezydentowi miasta, które jednak zwabiały licznych przechodniów i znajdowały akceptację społeczną.

Piękną kartę w dziejach Opola zapisała też cho-dorowianka, dr Krystyna Plutowa z domu Żuk, córka chodorowskiego kolejarza, wnuczka Jana Żuka (1863–

1940) – również pracownika kolei w Chodorowie, a jednocześnie rzeźbiarza ołtarzy w kościołach kreso-wych (m.in. boczny ołtarz w Chodorowie czy ołtarz główny w Żurawnie), wytwórcy drewnianych krzyży, figurek i wielookiennych ramek na fotografie, który spoczywa na cmentarzu w Chodorowie. Dr Krystyna Plutowa jest absolwentką Uniwersytetu Wrocławskie-go, uczennicą dwóch wybitnych psychologów Mieczy-sława Kreutza i Jana Konopnickiego i autorką licznych artykułów oraz dwóch książek na tematy psycholo-giczne. Od 1955 r. związana ściśle z opolską WSP i uniwersytetem. Jest żoną długoletniego (19 lat) i jed-nego z najbardziej kreatywnych dziekanów dawnej WSP i Uniwersytetu Opolskiego, językoznawcy, prof.

Feliksa Pluty. Dr Krystyna Plutowa od lat zbiera i do-kumentuje dzieje swego rodzinnego miasteczka, utrzy-mując kontakty z rozproszonymi po całej Polsce cho-dorowianami.

Jak się udało ustalić, Opole, oprócz Raciborza, Olimpijczyk Zdzisław Trojanowski (w środku) z kolegami, w

Chodorowie (zdjęcie z archiwum rodzinnego żony, Lidii Troja-nowskiej)

jest jednym z największych skupisk dawnych chodo-rowian. Osiedli oni po wojnie w rejonie ulic: Grun-waldzkiej, Ozimskiej, Oleskiej, Waryńskiego i Kolejo-wej. Są to rodziny: Augustynowiczów, Bieńkowskich, Chudyków, Dallów, Dżawałów, Hoszowskich, Kar-pińskich, Krotiuków, Lubienickich, Łupianów, Putów, Sierżęgów, Stokaluków, Szczepaniuków, Trojanow-skich, WalTrojanow-skich, Wareckich, Żuków.

W 1945 r. osiadła w Opolu szczególnie liczna ro-dzina Kałużyńskich, przed wojną pracowników cu-krowni „Chodorów”, którzy później kontynuowa-li swą pracę w cukrowniach Opolszczyzny. Bykontynuowa-li to Adam, Stanisław, Feliks, Mieczysław i Janina Kału-żyńscy oraz ich dzieci, m.in. Krystyna, Edward, Ry-szard, Maria i Adam. Prawdziwą encyklopedią tego ro-du jest Edward Kałużyński (rocznik 1933) – przez 40 lat pracownik opolskich firm budowlanych, autor dwu-tomowego opracowania – Dzieje rodziny Kałużyńskich i Moje wspomnienia, gdzie zgromadził masę fotografii i opisał wszystkie koligacje. Od lat regularnie spotyka się z kolegami kresowiakami w każdą niedzielę w ka-wiarni „Pod Arkadami” w Opolu. Jest duszą towarzy-stwa, do którego należy m.in. długoletni dziekan Wy-działu Matematyki, Fizyki i Chemii naszej uczelni doc.

Józef Pietrzykowski.

Również w Nysie osiadła grupa chodorowian, spo-śród których najbardziej znaną jest rodzina Sanockich:

Michał Sanocki (1896–1970) – muzyk, skrzypek,

pia-z domu Bakowska (1904–1997) – właścicielka dużego ogrodu w Chodorowie oraz trójka ich dzieci – Józefa Sanocka Wiertak (1926–2008), Bronisław Sanocki (ur.

1929) i Adela Sanocka-Kwapisz (ur. 1932), absolwen-ci liceum handlowego, księgowi w nyskich zakładach pracy. Wnukami Michała są Janusz Sanocki – były burmistrz Nysy, działacz opozycyjny w okresie PRL, polityk i dziennikarz oraz Zbigniew Kwapisz – wice-prezes dużej firmy w Domaszkowicach i jego brat Ma-riusz Kwapisz – również pracownik tej firmy.

W ostatnich latach popularność w środowiskach kresowych osiągnął prof. Antoni Mieczysław Dance-wicz (rocznik 1922) – wybitny chemik, pracownik In-stytutu Badań Jądro wych, gdzie przeszedł wszystkie szczeble kariery naukowej, syn chodorowskiego han-dlowca. Był doradcą rządu polskiego w sprawach prze-mysłu chemicznego. Po przejściu na emeryturę pasja historyka amatora spowodowała, że stał się autorem dwóch ważnych monografii – Chodorów i Chodoro-wianie – najpełniej odtwarzających dzieje jego mia-sta rodzinnego.

Stanisław■Sławomir■Nicieja

Jan Żuk

Michał Sanocki, w wieku ok. 21 lat