• Nie Znaleziono Wyników

kańców tego urokliwego miasta. Są to książki: Pamięć o kresowych korzeniach tożsamości – zredagowany przez ks.■prof.■dra■hab.■Andrzej■Hanicha2 oraz Po-tok Złoty na tle historii polskich Kresów Południowo- Wschodnich autorstwa Tomasza Henryka■Skrzypec-kiego3.

Książka przygotowana przez ks. prof. dr hab. An-drzeja Hanicha jest zbiorem prac zarówno profesjonal-nych historyków, jak i dawprofesjonal-nych mieszkańców Potoku Złotego. Otwiera ją prof. dr hab. Stanisław Sławomir Nicieja, pisząc o Tarnopolu – stolicy Podola. Miasto to na trwałe wpisało się na kartach dziejowych polskiej kultury. Z niego wyszli w świat m. in. poeta Wincen-ty Pol, światowej sławy archeolog, odkrywca fresków w Faras Kazimierz Michałowski, słynna śpiewaczka Marcelina Sembrich-Kochańska, dowódca Samodziel-nej Grupy OperacyjSamodziel-nej „Polesie” gen. Franciszek Kle-eberg, wybitni uczeni: psycholog Stefan Baley, filozof Kazimierz Ajdukiewicz, historycy literatury: Aleksan-der Brűckner i Józef Kallenbach, ostatni metropolita lwowski Eugeniusz Baziak, przywódca PPS Kazimierz Pużak, skazany w Moskwie w procesie przywódców Polski Podziemnej. Dzisiaj Tarnopol liczy około

dwu-2 Ks. Andrzej Hanich (redakcja): Pamięć o kresowych korzeniach tożsamości, Opole 2010, Państwowy Instytut Naukowy – Instytut Śląski Opolu. Str. 176.

3 Tomasz Henryk Skrzypecki: Potok Złoty na tle historii Kresów Po-łudniowo-Wschodnich, Opole 2010, Solpress. Str. 256.

naukowym i kulturalnym, z uniwersytetem i politech-niką. Półtora tysiąca mieszkańców uważa się za Pola-ków.

Ks. prof. dr hab. Andrzej Hanich pisze o Uwarun- kowaniach i przebiegu powojennej „repatriacji” Po-laków z Kresów Wschodnich na Śląsk Opolski” (1945 – 1946), zwracając uwagę na fakt, że pamięć o kreso-wych wygnaniach jest jakby w cieniu historii, głównie dlatego, że temat ten w latach PRL-u był politycznym tabu. Do dziś jeszcze ten tragiczny exodus eufemi-stycznie nazywany bywa „repatriacją” lub bardziej haniebnie – „powrotem do Ojczyzny”! Ale coraz po-wszechniejsza jest wiedza o tym, że było to wygnanie, bo przecież realny świat setek tysięcy wypędzonych ze stron rodzinnych przestał istnieć. Brutalnemu zerwa-niu uległa ciągłość rozwoju cywilizacyjnego wielu ob-szarów ludzkiej aktywności. Tragediom towarzyszyła zwykle utrata materialnego dobytku i zagłada budo-wanej przez wieki spuścizny kulturowej. Kresowia-nie usuwani byli z ziemi ojczystej na podstawie na-rzuconych przez ZSRR umów zaakceptowanych przez PKWN. „Dobrowolnemu przesiedleniu” podlegali Po-lacy i Żydzi, mieszkańcy Kresów, którzy mogli wyka-zać się posiadaniem obywatelstwa polskiego przed 17 września 1939 roku.

Na Śląsk Opolski przybyło ponad 120 tysięcy Kreso-wian, zostali oni przez oddziały Państwowego Urzędu Repatriacyjnego rozdzieleni głownie na teren powia-tów: kluczborskiego, kozielskiego, nyskiego, brzeskie-go, głubczyckiego i prudnickiego. Zaledwie 10 proc. z nich osiadło w miastach, reszta trafiła na wieś. Osie-dleńcy, mając w pamięci traumatyczne przeżycia kre-sowych okupacji (hitlerowskiej i dwóch sowieckich), nie wierzyli w trwałość obecnej sytuacji, tym bardziej że kresowość w latach PRL-u była pojęciem zakaza-nym. I dlatego tak mocno odżywa dzisiaj pamięć Kre-sów, coraz mniej w kategoriach topograficznych, nade wszystko jako konieczność potwierdzenia własnej toż-samości. Opracowanie oparte jest o przebogatą litera-turę dotyczącą tej problematyki, co uwiarygodnia au-torskie przesłanie.

Bezpośrednio Potokowi Złotemu poświęcone są opracowania: Tomasza■Zauchy Zarys dziejów Kościo-ła rzymskokatolickiego w Potoku Złotym; Stanisława■

Jankowskiego – O moim Potoku Złotym opowieść sen-tymentalna; ks.■Romana■Pietruskiego – Potok Zło-ty – zapiski kronikarskie z lat 1937–1945; Tadeusza■

Kukiza – Obraz Matki Boskiej Złotopotockiej w ko-ściele parafialnym w Wabienicach; Ireny■Kalitowej – Powstanie i działalność Związku Potoczan. Zamy-ka księgę esej prof.■dra■hab.■Michała■Lisa – Przywo-łanie czasu dokonanego, w którym zawarta jest piękna myśl: Podole dzisiaj dla tych, którzy się stamtąd wywo-dzą, to przede wszystkim utracony kraj rodzinny, który trzeba było opuścić, z którego zostali wygnani, istnie- jący w pamięci jedynie poprzez wspomnienia, przywo-ływane krajobrazy, nazwy rodzinnych miejscowości.

Okładka książki Jerzego Beskiego Moje Podole 1930-1945

po wojnie granicy.

Dziejom Potoku Złotego poświęcił swoją książkę także Tomasz■Henryk■Skrzypecki. Część historycz-na obejmuje czterysta lat miasta, począwszy od roku 1545 po exodus jego mieszkańców w 1945 roku. Dru-ga część pracy to opis zabytków Potoku Złotego. Dzie-je miasta nierozerwalnie związane są z wywodzącym się z Małopolski rodem Potockich. W 1578 roku Ste-fan Potocki uzyskał od króla Zygmunta III zgodę na założenie we wsi Potok miasteczka, za jego staraniem w 1601 roku Potok został lokowany na prawie magde-burskim (od tego czasu znany jest jako Potok Złoty).

Niezwykłą postacią wśród właścicieli Potoku był Mi-kołaj Bazyli Potocki (1706–1782), fundator wielu ko-ściołów i cerkwi na Podolu, wśród nich budzącego i dzisiaj podziw wspaniałego zespołu cerkiewno-klasz-tornego w Poczajowie. Na dziedzińcu tegoż klasztoru postawił dworek, w którym zamieszkał po 1772 roku, dzieląc los zakonników. Współcześni mu tak go scha-rakteryzowali: Rano i wieczór na pacierze zakonne do cerkwi chodził, mnichów niedbałych przestrzegał, a mimo tego u siebie dziewek kilka dla rozpusty trzymał, rano budząc je do różańca, który wraz z niemi odma-wiał, a jeżeli by która w czasie modlitwy rozśmiała się, cybuchem po plecach karał, ażeby, jak mówił, Boga nie obrażały.

W 1772 roku, w rezultacie I rozbioru Polski, Potok Złoty został wcielony do monarchii austriackiej. Alek-sander Potocki rozpoczął podział i wyprzedaż klucza złotopotockiego. W 1875 roku z rąk Abrahama Jankie-la Friedmana Złoty Potok wykupił ck szambeJankie-lan Wło-dzimierz Hipolit Gniewosz herbu Rawicz. Od tego cza-su dzięki inwestycjom m.in. gorzelni, olejarni przybyło miejsc pracy w nękanej bezrobociem miejscowości. W mieście osiedlali się sprowadzeni z innych dóbr Gnie-woszów rzemieślnicy, miasto rozkwitło. Upadek mia-sta rozpoczął się w latach I wojny światowej i nastę-pujących po niej walkach polsko-ukraińskich, trwały one aż połowy 1920 roku. Miasto zostało splądrowa-ne przez oddziały krasnoarmiejców dowodzosplądrowa-ne przez Iwana Uborewycza. Spokój już nigdy tu nie powrócił.

W sierpniu 1939 roku, w przeddzień wybuchu II woj-ny światowej, dwukrotnie wybuchły w mieście wiel-kie pożary, zniszczeniu uległa większość domostw:

straszna klęska nawiedziła miasteczko. Pożar stra- wił 89 domów, w tym 24 polskie. Katastrofę „poprawi- ła” kolejna pożoga, spłonęło kilkanaście domów. Mia-steczko wygląda przerażająco widać same zgliszcza, słychać jęki i płacz, i lament… II wojna światowa

do-kończyła dzieła zniszczenia, najpierw masowe wywóz-ki na Sybir, które objęły prawie 200 polswywóz-kich rodzin, wymordowanie Żydów, potem szalejące bandy upo-wców, wszystko to doprowadziło do zdziesiątkowania mieszkańców Potoka Złotego, nieliczni, pozostali przy życiu Polacy zmuszeni zostali do opuszczenia ukocha-nego miasta. Dzisiaj w Potoku Złotym nie ma więc już tej barwnej atmosfery i kolorytu miasta, nie ma Żydów, całkowicie wymordowanych przez Niemców i Ukra-ińców, nie ma Polaków, których wymordowały hordy banderowskie, nie ma szabasów, kuczek, hamana, ru-skich Jordanów, procesji Bożego Ciała, trójjęzycznego gwaru na ulicach…

Wszystko, co było piękne, pękło niczym bańka my-dlana. Pozostała ludzka tęsknota, która ożywa szcze-gólnie wtedy, gdy człowiek, który doświadczył niedoli wygnańca, banity bez winy, zaczyna wspominać utra-cony na zawsze kraj lat dziecinnych.

Jerzy■Duda■

Okładka książki Pamięć o kresowych korzeniach tożsa-mości

Polacy mieszkają na wszystkich kontynentach – można ich spotkać w wielu, wielu krajach świata. Nie zaryzykuję stwierdzenia, że mieszkają we wszystkich krajach na świecie, ale gdy czytam biografie wybit-nych Polaków, często dziwi mnie ich miejsce urodze-nia bądź zamieszkaurodze-nia i zadaję sobie pytanie: skąd oni tam się wzięli? Polacy często dobrowolnie opuszcza-li Polskę i poza nią szukaopuszcza-li swego miejsca na ziemi, ale jeszcze częściej byli zmuszani do opuszczenia swej ojczyzny. Zjawisko wielkich emigracji Polaków poja-wiło się u schyłku XVIII w., ale największe rozmiary przybrało w XIX i XX w.

W kolekcji moich kartonikowych fotografii stwo-rzyłam dział, który nazwałam Egzotyka. W albumie pod takim tytułem zbieram głównie zdjęcia pozaeuro-pejskie, ze szczególnym uwzględnieniem krajów

azja-tyckich. Wkładam tam również te, które dokumentują życie rodaków poza Polską.

Bardzo ciekawe jest zdjęcie z Harbina z 1904 r., które zostało zrobione w atelier, choć wykonujący je fotograf, E. Kołmakow, tak zaaranżował scenerię, by odnosiło się wrażenie, że sfotografowany młody męż-czyzna, Michał Taldej, stoi w plenerze. Wydaje nam się, że postać stoi na trawie (po to właśnie na podłodze rozsypano siano), w pobliżu strumyka i niewielkiego zagajnika (takie wrażenie sprawia zawieszona kurtyna, która stanowi tło fotografii). Dużą sztuczność wprowa-dza jednak w tę stylistykę kolumna, na której wspiera rękę młody człowiek.

Sądzę, że można zrozumieć, dlaczego pan Michał wybrał taką scenerię dla uwiecznienia swej podobizny.

Zamieszczona na odwrocie zdjęcia dedykacja informu-je nas, że fotografię przeznaczył dla swej kochanej żo-ny i chciał chyba, poprzez romantyczżo-ny, sielski wido-czek, oddać nastrój swej duszy.

Warto tutaj przypomnieć, że w Harbinie urodził się