• Nie Znaleziono Wyników

0 uprawie lnu i konopi.

W dawniejszych czasach nie było ani jednego gospodarza, któryby nie uprawiał lnu na swej roli, a gospodynie miały z niego włókna na bieliznę i ubiór, chociaż tylko letni. Dzi­

siaj mało lnu sieją, bo gospodynie kupują sobie bławaty po kram ach, a w ich ślad idą sługi, wyrobnice itd. gdyż powia­

dają, że bawełniane rzeczy tanie i ładne. Dziś bawełna jest bardzo drogą, a choćby i tanią była, to niech tylko o tem nie zapom inają, że płócienne koszule i ubiór są daleko mocniejsze i piękniejsze, niż bawełniane. Nie mały pożytek przynosi siemię na olej, a makuchy dla bydła i koni, jako wyborna okrasa paszy.

Ztąd zachęcamy gospodarzy naszem pismem, żeby się szczerzej uprawą lnu zajmowali ku pomnożeniu dochodów i zaspokojeniu swych potrzeb.

Gatunków lnu znamy k ilk a , najlepszy jest ry g a s k i, czyli tak nazwany beczkowy. W ydaje więcej włókna od pospolitego i w yrasta wyżej. Len potrzebuje miernie ciepłego i wilgotnego powietrza. Udaje się najpewniej na mocnych nowinach i na gli­

niastym , głęboko zoranym gruncie, dobrze spulchnionym i wy- gnojonym przed dwiema, lub trzema laty. Na piaskowej roli też się udaje, jeżeli zawiera podostatkiera wilgoci. Na gruncie chudym , lub wapnistym nie warto go siać. T a k samo na zbi­

ty m , zakwaszonym, zanieczyszczonym nie należy go siać, bo pracy nie wynagrodzi. Len ten zwykle siać należy po koni­

czynie, rzepiu, pszenicy i życie. Po lnie zaś najlepiej udaje się żyto i owies, Len po lnie może dopiero przez sześć lat nastę­

pować. Pod len nie należy nigdy świeżego gnoju daw ać, bo wydałby słabe i kruche włókno; uprawiać go więc na starym i przegniłym gnoju w kruchej roli. Najlepiej udaje się len, gdy się rola pognoi, albo posypie popiołem z drzewa i razem ze siewem przewlecze. N a dobroć siemienia koniecznie uważać, i wybrać należy do siewu czyste i dobre. Dobre siemię ma bru- natnojasny kolor, pełne i m a łe , ale równe ziarno. Należy tak się urządzić, żeby mieć zapas siemienia do siewu trzy do pię­

cioletniego, bo stare jest lepsze. K ażdy rychły siew jest lepszy, niż późny; rozpocząć siać ku końcowi K w ietnia, aż do końca Maja. Nie trzeba siać zaraz za pługiem , lecz dopiero gdy się ziemia ulegnie i za wilgotnego powietrza. Jeżeli zaś po na­

głym deszczu ziemia spiecze s i ę , trzeba j ą uwalcować. U trzy ­ mywać len czysto, a choćby i dwa razy wypadało pleć, tedy nie trzeba szczędzić pracy około niego.

Konopie są bardzo pożyteczne na odzież, postronki, liny, olej itd. a przecież ich gospodarze nie sieją. Konopie udają

79

się w dolinach osłonionych, gdzie wilgoć się utrzymuje, również

Ziemia powinna być głęboko uprawiona i ze zielska oczyszczona.

Nasienie konopne nie powinno być stare do siewu, tylko jedno­

Tom XIII.

21. sierpnia

B o g a , d zieci, Boga trzeba,

I f ł f t r*Vi n a a v t K v r f a w o r r n p ł i l i

W ychodzi we Lwowie co 10 d n i, to jest 1. 11. i 21. każdego

m iesiąca

Kosztuje rocznie z przesyłką pocztową 2 zir. w. a., półrocz­

nie 1 złr. w. a.

Polska po swym upadku.

VI. Ostatnia wojna z Napoleonem i kongres wiedeński.

Po zwyciężeniu Napoleona ustały ju ż i nadzieje Polaków.

Dopóki ten wielki wojownik trzym ał wszystkich monarchów w postrachu i gospodarował sobie wszędzie, ja k mu się tylko podobało — dopóty i Polacy myśleli, źe choć ich już tyle razy zawiódł, to przecież kiedyś ocknie się w jego sercu wdzię­

czność i przywróci wolną Polskę. T eraz już więc, kiedy N a­

poleon musiał opuścić swój kraj i wojsko — Polacy zostawieni zostali znowu na własną dolę nieszczęsną, w której nie było żadnego ratunku. Można się było ju ż naprzód spodziewać, że teraz dopiero będą się mścili na Polsce, za to że pomagała Napoleonowi. Jednakże nie odrazu jeszcze zaczęło się prze­

śladowanie. Moskal to się nawet przypodchlebiał Polakom, i niby litował się ich d o li, ale to wszystko była jeno czysta obłuda.

Car moskiewski Alexander zaczął się o Polaków dopytywać, chwalić i dziwować ich męstwu i wielkiej miłości ojczyzny, a

Tadeuszowi K ościuszce, który był przyjechał do P ary ża, sta­

ruszek już na ten czas, kazał przysłać przed dom dla usza­

nowania wojskową wartę. Nie koniec na tem ; poszedł jeszcze car do niego, a ściskając go i całując przyobiecał: że złączy xięstwo W arszaw skie z L itw ą, W ołyniem , Podolem i U krainą i przywróci Polskę. Gdzie jeno Polaka sp o tk ał, wszędzie to samo rozpowiadał dodając: „Ufajcie mi ty lk o , bo ja z całej duszy pragnę szczęścia waszego, pragnę, aby tak szlachetny naród był mi życzliwym i mię kochał, ja k ja go kocham.11 Pozwolił też powrócić wojsku polskiemu z chorągwiami, arm a­

tami i całym porządkiem wojennym do ojczyzny, zaopatrzywszy ich w żołd na drogę.

Do tej dobroci ku Polakom miał taką car przyczynę.

Sprzymierzeni monarchowie postanowili między sobą: iż trzeba uradzić, co się ma stać z krajami, które Napoleon był pod siebie podgarnął i wyznaczył, gdzie kto ma panować. Chciał więc car Alexander, aby go Polacy pokochali i ogłosili, iż chcą żyć pod nim, a on wtedy zagarnie Polskę, a jeżeli by się temu kto sprzeciwiał, to on mając Polaków po swojej stronie, rozpocznie wojnę. Posłał też zaraz swego brata xiążęcia Konstantego do W arszawy, aby zbierał polskie w ojsko, które by już czekało w pogotowiu na przywrócenie ojczyzny. Konstanty, który to później takie męczarnie zadawał Polakom, na ten czas był dobry ja k aniołek, a potulnie i układnie obmyśliwał z polskimi jene­

rałam i mundury i broń dla 30 tysięcy wojska.

Tymczasem sprzymierzeni zjechali się do stolicy cesarza austryackiego do Wiednia, aby postanowić, ja k wszystkie kraje i ludy mają być rządzone,- a tę, radę nazwali k o n g r e s e m . Zaczęli się też niedługo między sobą sprzeczać, co kto ma wziąć, bo ci, co byli najmocniejsi i utrzymywali najwięcej wojska, byli też najłakomsi. W yszarpywali sobie tam biedną Polskę, i ten chciał i ów c h c ia ł, a Anglia i F rancya chciały znow u, żeby przywrócić Polskę, bo inaczej kto ją zagarnie, ten będzie mo­

cniejszy, a dobrze widzieli wszyscy, że to najsnadniej uda się Moskwie, i car moskiewski będzie tak światem trząsł jak Na­

poleon.

Nie obwijając też w baw ełnę, po prostu powiedział na kongresie posłannik cara Alexandra, źe Moskwa zagarnie xięstwo W arszawskie, bo Polacy chcą jego cara mieć panem, i powstanie 8 milionów polskiego ludu, aby go popierało. Ale Polacy jako żywo o tem nie myśleli.

Słysząc to P ru sa k , aż się kurczył z zazdrości, tem bar­

dziej, że mu się nie udało zagrabić całego kraju Saskiego, niby to za ukaranie ich k ró la, co to był xiążęciem W arszawskim , że trzymał najdłużej z Napoleonem, a insi Niemcy, ja k tylko najprędzej, to go zdradzili. I A ustrya miała ochotę na Polskę, choć już bardzo wiele włoskiego kraju nabyła.

» Kiedy się tak kłócą i sprzeczają, aż tu słyszą, źe cesarz Napoleon wsiadł na okręt, popłynął do Francyi, i już jest w Paryżu. Przestał więc cały kongres wiedeński radzić, wszyscy wystraszeni ruszyli na wojnę!

Napoleonem ucieszyło się wojsko i lud cały, bo go woleli niż tego króla, co go wrogowie na tronie osadzili, a on pamiętny, że został królem z łaski sprzymierzonych, ulegał im we wszy- stkiem i ludzi zasłużonych ojczyźnie za Napoleona poniewierał, a swoich służalców wywyższał. Nie zastał Napoleon ja k 80 tysięcy uzbrojonego żołnierza, ale z każdym dniem przybywało go tysiącami. Stanął Napoleon w Paryżu 20. kwietnia 1815 roku, a z nim stu Polaków, których był sobie zabrał na wyspę E lbę, szanując ich odwagę i wytrwałość w nieszczęściu. Ze­

brawszy znaczne siły, wyruszył na wrogów, i pięć dni przed św. Janem Chrzcicielem, to jest 20. czerwca stanął pod W aterlo w kraju Belgijczyków, niedaleko Holandyi. T u się rozpoczyna krw aw y boj. Francuzi tak się dzielnie biją, iż się zdawało żeby przełamali bramy piekielne; gdzie stąpią, szeroko trupem pole zaścielają. Napoleon tak mądrze rozrządza wojskiem, tak je rozmyka i skupia spiesznie, a niespodziewanie, że wodzowie sprzymierzonych osłupieli z zadziwienia. Ale nie nadeszły mu posiłki, których się spodziewał i przegrał batalią — znać Bóg pow iedział: dosyć tych zwycięstw dla pychy jednego człowieka.

Padło tu wojska z obu stron do 50 tysięcy.

Po tej przegranej bitwie jedzie Napoleon do Anglii, i oddaje się na laskę tego narodu. Anglicy go chwytają i wywożą przez

*

83

morze na bardzo daleką A frykańską w yspę, która się nazywa

•wyspa św. H eleny, i tam go osadzają obstawiwszy wartami, aby nie uszedł. Bywają na tej wyspie niesłychane upały, przeżył tam jednak cesarz Francuzów lat dziesięć ciężkiej pokuty za swoją pychę, i jak o wygnaniec tamże życia dokonał, a gdyby był kochał ludy i z niemi trzym ał, byłby świat i siebie uszczę­

śliw ił, a czczono by pamięć jego i błogosławiono po wiek wieków.

Skoro się jeno sprzymierzeni pozbyli Napoleona, ja k gdyby go ju ż na świecie nie było, znowu radzili na kongresie wie­

deńskim , ale że już teraz nikogo się nie b ali, więc nie tylko Polakom, ale nikomu obietnicy nie dotrzymywali. Konstytucyą rzadko który z monarchów dał swemu ludow i, a jeżeli który

dał, to ta k ą, że żadnej wolności nie przynosiła.

Xięstwo W arszaw skie rozdzielono pomiędzy siebie: Prusacy wzięli ten kawał, który przezwali xięstwem Poznańskim, Austrya dostała drugą połowę kopalni soli w Wieliczce, i posunęła się aż pod sam Kraków — resztę zaś zagarnęła Moskwa, i ten kaw ałek zięstwa warszawskiego nazwał car szumnie królestwem Polskiem i siebie za króla polskiego kazał całemu światu uważać. Resztę zaś Polski, którą to dawniej był zagrabił, przyłączył do krajów moskiewskich, i odgraniczył od królestwa polskiego. I na tem się skończyły wszystkie cara Alexandra obietnice i przyrzekania.

Z tego rozbioru xięstwa W arszawskiego, wyłączyli to niby miasto K raków z kilkudziesięciu wsiami, które to kraik jak b y na u rą­

gowisko przezwali na kongresie wiedeńskim Rzecząpospolitą K rakow ską, z własnym rządem i 500 żołnierzami, a to wszystko oddali pod opiekę A ustryi, Prus i Moskwy, więc zamiast j e ­ dnemu, trzem Rzeczpospolita K rakow ska dogadzać miała. To też nie długo utrzymała się i ta biedna cząstka przy wolności.

Ju ż w roku 1846 przyłączyła Austrya Rzeczpospolitą K ra ­ kow ską do swego państwa.

T ak się zakończyły boje Polaków pod Napoleonem. Ale choć nadzieje odzyskania ojczyzny marnie przepadły w owym czasie, choć Polska znowu została pod obcem panowaniem, Polacy nie upadli nigdy na duchu. W sercach ich zawsze po­

- 85