• Nie Znaleziono Wyników

ROZRUCH PRZED PÓŁNOCĄ

W dokumencie Ulotna broszurka wesołego piórka (Stron 69-96)

Vlie in a !— wszyscy do roboty!

Pan dał rozkaz, służba słucha, Garbuś puścił dymek z ucha I z lokajów zrobił koty,

(ii

T a rg n ą ł. . . postronek p o p ę k a ł, Z ekonoma znów masz charta;

Ukłół rożkiem, pan za,stękał, I zamienił się w lamparta.

Żona wbiegłszy z trwogą, z krzykiem , Ujrzała tę straszną scenę,

Garbuś rzucił w nią kamykiem : I z pani zrobił hjenę.

Z córek tworzą się papugi, Z kamerdynera szpic płoWy, Garderobiane i sługi

Poprzerabiał w stare sowy.

A z guwernera anglika, Co panu pochlebstwa p ra w ił, Zmienił w bronzowego byka, I na kominku postawił.

Z a trą b ił. . . i wszystko w r u c h u ! Chart za kotem dalej w czwały, M iauk, szczekanie, aź grzmi w u c lm , Potłukli m eble, kryształy!

Pękły brązy i zwierciadła Zegary, landszafty, biórka, Cała ozdoba przepadła,

Tak ślicznie tańczą m azurka!

Marynia w kąciku stała.

To blednie, to się czerwieni,

es Drżąca z boleścią czekała, W co się też ona zamieni.

Garbuś podszedł do Maryli, Skłonił się i spytał skromnie:

„Cóż pani myśli w .tej chwili?

Pi ‘oszę bliżej podejść do mnie.

„Ach! czekam,— odrzekła— zmiany, Uważam że rozruch wszędzie,

Zlituj się panie kochany!..

Niech twej zemsty koniec będ zie!..

GARBULEK

„Skoro ci się tak podoba, Rozkaż... i ten ruch ustanie ; Twoja zaś dziewcze osoba Żadnej nie ulegnie zmianie.

,,Tyś sama szacunku warta, Żebym dotknął twój obrazek, Bez najmniejszych wad i skazek, Stałbym się gorszym od czarta!!!

„Bądź spokojna i wesoła, Umiem klejnot cnoty cenić, Przytem takiego anioła

Wcóż lepszego można zm ie n ić ? ..

„Kto się w złe czyny nie w d a w a , Kto prostą przedsięwziął dro g ę,

Garbulek 9

Do takich ja nie mam p r a w a , ' Takim zrobić nic nie mogę.

Ale kto bez prawa wiedzy

Bliźnich hańbi, krzywdzi, zdziera, Tacy są moi koledzy,

I tam dalej, e c e te ra ! . .

M A R Y L A .

„Ach panie! ukarz mnie sarnę!

Niech tę boleść córka znosi, Lecz uwolń papę i m a m ę , Uwolń! — Marynia go prosi.

G A R B U L E K .

„Pozwól odbyć jedną scenę Która będzie śmiechu wTa r t a , Ja chcę namówić hjenę

Niech wpuści szpony w lamparta.

„Ach! nie czyń tego! — zaklina,

„Panie ! zostaw pokój z nami“—

Maryla czoło ugina, I błaga garbka ze łzami.

G A R B U L E K .

„A więc szpic, papugi, sowy, Koty, byk co na kominku, Niech pokręcą trochę głowy, Potem dam czas odpoczynku —

66

M A R Y L A .

„Uwolń wszystkich! przebacz proszę, Zlituj się ! nie karz tak sro d ze,

Niech ja jedna klęskę znoszę, Tylko niech ich oswobodzę.

GARBULEK zdetonowany.

„Mogłaź ci się chęć ta zrodzić ? To nad mojćj władzy miarę, Winnych pragniesz oswobodzić, A niewinnej zadać k a r ę ! ? . .

uprzejmie z komicznym akcentem.

Jednak, gdy piękna Marylka Poprosi, udygnie ła d n ie , I da mi całusków k ilk a ,

Wtenczas ten rozruch przepadnie.

I garbusek się nachylił Naśladując jak mógł g a c h a , Usta zwęził, wzrok umilił, Chcąc się pozbyć miny stracha.

Maryla pięknie mu dyga,

Choć ją przestrach serca zd ra d z a , Trochę się wstydzi i w z d ry g a, W końcu na całus się zgadza.

„Nie śmiejcie się modne panie, Bo nie może wam zaszkodzić

Choć djabła pocałowanie, By rodziców oswobodzić.—

Wprawdzie milej wabne usta Uszczknąć młodego chłopczyny-^- W ierzę— lecz to roskosz pusta — A tam— ... czyn cnoty niewinny!

Lecz cóź t o ? . . . jakieś morały?..

Suche, jałowe, nie zgrabne, A t ! .. coś się myśli splątały, Przebaczcie damy powabne.

Jednak garbus się zlito w ał, Skłonił się pełen szacunku;

I rzekł:— Jam tylko żartował, Jam nie wart jej pocałunku.

„Nie dla mnie słodycz miłości, Nie dla mnie kwiat tego lica — Bom tylko poseł ciemności, A to cnotliwa dziew ica!

„Żebym się dotknął tych róźeb*

Ogniembym niewinność sk a z ił, Lękam się Nieba pogróżek, A i piekłobym obraził.

na stronie zamyślony mówi

„Czemuż nie wolno mi zostać Gdzie tak piękne róże rosną ? Oglądać anielską p o s ta ć , I przesycać się tą w io sn ą! ..

„Ach żebym mógł choć zda lek a Widzieć te lube obrazy!

Byłbym tysiąc, miljon razy Litościwszym od człow ieka!

„Ale wkrótce kur zapieje, Północ mnie dalej nie puści, Znikną me płonne nadzieje, I uwięznę do czeluści! ! ! ..

„Niechaj to panów nie d z iw i, Źe djafaeł wdał się w romanse—■

I myśmy dość na to c h c iw i— - Mamy zatem równe szanse.

GARBUS do Maryli.

„Spełnię co każesz z o ch o tą, Nie myśl o żądanej płacie, Boś ty nie ziemską istotą — W net wrócę wszystkie postacie.

69

STRÓ Ż zaglądając przez drzwi.

„Jake bis potworyu c z u d a ! Pannu prerobyu na p ty c iu , Pana w jakohoś w e rb lu d a , Paniu w dywnuju zw ery ciu !

„Z pokojuwok stare s o w y , Kamandyron szpyciom stausia K

I koty i chart h otow y,

Tym zakończył rozruch wszelki.

Ludzie dawną postać w z ię li, Anglik rozmawia z córkami, Pan z panią siedzą w eseli, Lokaje stoją za drzwiami.

Na prośbę miłej Maryli Gonitwy djable ustały —

Wszystko c a łe , nic nie zbili,

Rzucił promienie przez szkiełko, Wszędzie światło, gaz się p a li, Brawo! brawo! pieścidełko!

To paniątko! — zaw-ołali. —

Grał na skrzypcach z gustem, m ile, Z harmonją pełną s i ł y ,

Damy z anglikiem tańczyły, Nowe walce i kadryle.

Cały dwór urad o w an y ,

Wesołość w pałacu wszędzie , Baw się, baw gościu kochany!

(Tb acz m y , co dalej będzie ! 71

P O D A R U N K I .

;

(id y skończył, dla starszej córki Darował śliczny zegarek,

Średniej pierścień i paciorki , Pani dał kolce w podarek.

Panu fabakierę z ło tą , Anglikowi szpilkę ładną, Przyjęli z miłą ochotą;

Nikt nie gardził eaiką żadną.

Niemcowi dał złota k a w a ł , Ekonom wziął rubli dw ieście, Sługom talary ro zd aw ał, Wszyscy konteńci nareszcie.

Naostatek r z e k ł: — „Marylko ! Przyjm odemnie te klejnoty, Małą bagatelkę tylko,

I dał jej fermoar złoty, Lecz droższy nad inne fa n ty ; Maryla na szyję kładnie, Błyszczą się drogie brylanty, Jakże w nich Maryli ła d n ie !

Zazdrość w siostrach coraz w ię k sz a , Maryla się ukłoniła,

Fermoar jej gors upiększa, Jeszcze ładniejsza jak była!

Wtóm elegant wśród zdziwienia Skrzypce w gitarę p rzestraja, Brzeknął dźwięcznie, a głos pienia Echo salonów podwaja.

Śpiewał zaś czule, z urokiem ! . . . Nagle drgnął, kaszlnął dwa razy, Przypom niał__ i z dzikim wzrokiem Te jeszcze dodał w y ra z y :

Ś P I E W .

Próżno świat łechtać pochlebstwy i żarty, Dziś 011 się sam nie poznaje:—- Z ludzi się rodzą i osły i czarty

Oto są ich obyczaje:

Czucie przyjaźni zbyt rychło się mieni, Wszystko spogląda ukośnie,

Gdy złotko w twojej zabrzęczy kieszeni, I piękność spojrzy miłośnie!

Dziwaczna dążność i wzgarda ukryta!

Każdy swym stanem pomiata,

Szewc miasto różańca, romans dziś czyta, A literat boty łata.

Młodzik zaledwie w świat wielki wyskoczy, Examen zda w trzeciej klassie,

Już wdział szkło na nos, już zepsuł swe oczy,.

I zasiada na parnasie.;

\Garbuleh

74

Panienka ledwie w trzynastym jest roku, Na pensyonie czule wzdycha,

Rada mieć prędko chłopczynę przy boku , I pieści s i ę ! . , fe, do licha!

Co do pań nawet i z d la m o d c to n u , Znajdź przy toalecie damę,

W e wszystkich kątach pysznego salonu, Masz galanteryjną kramę.

Córeczka, mamy nie bardzo coś słucha, Synek, śmierci ojca czeka, ' W nuk dziaduniowi swemu w nosek dmucha,

A brat, brata się wyrzeka.

Taki to niby dziś jest wiek rozumny!

W iek nieskromny , wiek swawolny, Pogardza biednym bliźnim bogacz dumny,

Bez protekcji człek zdolny!

Żarłok łakom y, tylko brzuch swój pasie, Cieszy się źe ma pieniążki,

Za rozumnego egoista ma s i ę , Choć nie czytał żadnej książki.

Wiersze częstokroć zowią: puste płody!

Nikt nie ma czytać ochoty,

Wszystkie już prawie dzieła wyszły z mody, Nawet i ołtarzyk złoty! . .

Trzebaź było czytać bacznie W jego oczach, ust zarysie, Mrugał, kiw ał, drżał nieznacznie, Jak bachantka w benefisie,

Lub aktor czekając brawa Gdy napewno widzów bierze, A publiczność nie łaskawa Milczy w lożach i parterze.

Nagle wstał. S łu c h a __ — Nie jeszcze, Belzefa— Nie tm o ż c ie się pro szę!..

Po co ten zegar szeleszcze! ..

A c h ! jakież męki ponoszę ! ..

Dobył zegarek, znów chow a;

„Minął mówi; dzień dożynek, Idźcie wszyscy na spoczynek, Bywaj mi Marylko zdrow a!

(Do wszystkich wskazując na Marylkę).

Uklęknjicie przed tą cnotą, Ten aniół przeszkodził czartu!

Piekielnąm pałał ochotą

Dać wam porządnego hartu. — A c h ! żebym mógł choć zdaleka Widzieć ją zawsze bez skazy, Byłbym miljion, miljion razy Litościwszym od człowieka.

75

W ziął flakonik, wyjął korek , I perfumą się nąkrapiał;

W tem krzykliwie kogut zapiał ——

Z gacha został węgli worek.

Skończył się wieczór wesoły, Znikły boginie, kanarki,

Tylko czuć swąd wrzącej smoły.

I fetor spalonej siarki.

76

O C Z A R O W A N I E .

Trwożne jeszcze grona drżenie Darami się pocieszało,

Ale proszę uniżenie

Co się z tych podarków s ta ło : — Starszej córeczki zógarek

Zamienił się w lodu kawał, K rzyknęła: — śliczny podarek ! Otoż wiedział co mi dawał.

Średnia patrzy na paluszek;

„Gdzież paciorki? gdzie pierścionek ? Upadł z palca na fartuszek,

I trzyma koci ogonek.

77

Pan szuka gdzie tabakiera, I służba szukać pobiegła, J e s t , ale się nie otw iera, Bo z nićj zrobiła się cegła.

Pani kolców swych szukała Danych dla krótkiej zabawki;

„Cóź to! ach! ach! — zakrzyczała , I wyciąga dwie pijawki.

Zamiast szpilki u anglika Widelec w chustkę wetknięty,

Ledwo ręką się dotyka,

Spadł pod nogi i klół w pięty.

Kamerdyner z swojem złotem Wyszedł cieszyć się do sieni, Spojrzał. . . i oblał się p o tem , Wapienny kamień w kieszeni!

Kto brał ruble lub talary, Znikły te monety obie,

Djabeł porwał za dług stary;

Każdy żużle miał przy sobie.

Rzekł dziedzic : — To nam przestroga, Westchnijmy do Nieba szczerze!

Nie trzeba obrażać Boga.“ — Klękli i mówią pacierze.

Wyrzucono worek węgli, Każdy garbulka pamięta ;

Pan i wszyscy poprzysięgli Nigdy nie robić we święta.

Nazajutrz kmiotki zebrani Nową pomyślność ujrzeli, I odtąd wszyscy poddani Nie pana, lecz ojca mieli.

Maryli fermuar złoty Został i dotąd go chow a, A na nim wyryte słowa:

„Za cnoty dają klejnoty “ —

--- « » « .---

-A N I O Ł E K N-A W E S E L U .

B A L L A D K A .

(Zakoiiczenie )

Obok dworu stał kościołek N agi, nieotynkowany,

W tym kościołku był aniołek Na płótnie odmalowany.

Choć wilgoć farby zniszczyła, Spłowiał grunt, zczerniała rama, Lecz aniołka postać miła

Zawsze i zawsze ta sama.

Tw arz ładna, jasny włos spływa, Błyszczą się skrzydełka złote, Wzrok skromny, źrzeniea żywa, Widać artysty robotę.

Maryla prawie co rana Wychodząc z tego kościołka Westchnąwszy do Niebios Pana , Skromnie spojrzy na aniołka.

Ten obraz jej myśli pieści, Ożywia uczucia młode, Często osładza boleści, I w duszę wlewa swobodę.

Ojciec czem innem za ję ty , Nie nazbyt nabożna matka, Szkoda! upadnie dom św ięty, . I zniszczeje do ostatka.

Pan oberżę w y m u ro w ał, Nowy młyn, który mu miele, Gorzelnię przerestaurował, A zapomniał o kościele.

I organek już nie grywa, I nikt się tu nie spowiada, I msza rzadko się odbywa, Bo wilgoć i tynk opada.

79

80

Raz Marynia wbiegła z kwiatkiem I p ro si: — „Drogi aniołku!

Bądź mi drużką, bądź mym świadkiem,

„C hętnie“ — wyrzekł miły głosek, Przywdziej na się szatę b ia łą ,

Ubierz w kwiat twój światły włosek I stawaj do ślubu śmiało.

W yszła, i nic ją nie trwoży, Przestrach nie zasępia czoła, R z e k ła :— „To aniołek Boży!

Jam słyszała głos A nioła! “

o południu przed wieczorem Dąży młoda z całym dw orem ; A przy jój boku pan młody.

Miękkie składy białej szaty Spływają po jej ramieniu,

Skroń wieńczą świeżutkie kwiaty, Włos w złocistym lśni promieniu.

Bo dziś mój ślub w tym kościółku.

Zjechali goście na gody.

Jak gdy przez jasne sklepienie Pogodnym lata porankiem

Przemkną dwa złote promienie, Weszła Maryla z kochankiem.

Światłem płonie juź kaplica, Tuż weselne stawa g ro n o , Czuciem drży piękna dziewica,.

Szczęściem bije śnieżne łono.

Zdjęli pierścienie godowe Młodzian z towarzyszką c z u łą , Juź ksiądz po świętej przemowie Miał ręce połączyć stułą.

'„Stójcie!“ słychać głosek w d ali — Aź zabrzmiał echem kościołek

„Jeszcze młodej nie ubrali, Zaczekajcie 1 — rzekł Aniołek.

Wstrzymaj ślub księże troszeczkę Nim się wszystko uspokoi, Będziemy tu mieli sprzeczkę/'—

P a trz ą ... aź Aniołek stoi.

Ładniutki, pełen ujęcia, Postać Niebieska, wspaniała, x\.ch! tak miłego dziecięcia Żadna matka nie wydała.

Maryli serduszko mięknie , W cale inny jak na płótnie,

Garbulek

Tam wyglądał nieco sm utnie, Niebieska radość brzmi wszędzie.

Aniołek im odpowiada:

„Nowym ją upiększę d a re m , Który jej lepiej w y p a d a :

A więc precz ztym fermoarem !

„I te z szyi pereł szn u rk i!..

Dary ręki potępionej

Nie dla takiej skromnej c ó rk i, Nie dla takićj dobrej żony.

„Dajcie m i, ja wręczę temu Którym pogardzam zdaleka.

Złe, należy oddać złemu,

fS3

„Nie trzeba tu twoich d aró w , Dary obfite są w Niebie ! I d ź , pilnuj swoich o g aró w , Mamy klejnoty bez ciebie.

„Ciebier Opatrzność się zrzekła, Tu stoją anielskie straże, Ruszaj mi zaraz do piekła, U s t ą p ! Anioł-stróź ci k a ż e ! Znikł fermuarek z perłami,

Zagrzmiało, djablik wpadł w łap k ę, Jak czmychnął z swemi d aram i, W ywrócił dziada i babkę.

Z roskoszy, czy z wielkiej nudy Tak zahulał uroczyście,

Że skradł z, organu dwie dudy I wsadził w b ó t organiście.

Lecąc z wiatrem do przysionka Guwernantce szalik świsnął Ukłuł szpileczką w ramionka, A metrowi w dłoń gnyb wcisnął.

Zakrystyjan b ić d n y , goły, On i temu na ostatku Uciął zręcznie obie poły, I nadtoczył świtkę dziadku.

W przysionku uszak wywalił,

Grzmotnął w drzwi łbem, aż zastękał,

I trochę konie polękał.

Dzwonnikowi kożuch spalił—-Koniuszemu przed kaplicą Z fraka śmieszek zrobił kurtkę, Dał trzy kulki pod dzwonnicą, I wyskoczył aź za fórtkę.

Nie zrobił 011 szkody wiele, Pojazd ni stangret nie tknięty,, Bo Aniołek był w kościele, I on sam niezbyt z.awzięty.

Komik, trochę pożartował, A biegnąc mimo koczyka Pokojówkę pocałow ał, Lokajowi ciął w nos byka.

Kozaczkowi dał k u ła k a , Komissarza skropił biczem , Djabelska zabawka taka, I skończyło się na niczem.

Ginąc, wymówił te s ło w a :

„Kwita! dostałem harbuza, Bywaj mi Marylko zd ro w a ! Przez ciebie mam na łbie guza.

Ja to od razu pojąłem,

Ze mój dar jest pustym ż artem , Anioł musi być z Aniołem,w A czart wiecznie będzie czartem.

84

85

„Ach! ach! krzyknął orszak cały, Co to? spytali A niołka,

„ N ic —-rzek ł A n io ł,— rozruch mały, Garbulek uciekł z kościołka.

Aniołek z rąbka swej szaty Dobył fermuar z krzyżykiem Lśniący w brylanty, g r a n a ty , I perełkę z portrecikiem.

„Marynia ! przyjm te klejnoty , Które ja daję ci szczerze Za w ia rę , skromność i cnoty.

Tego nikt ci nie odbierze.'4 Oddał— i zniknął Aniołek,—

Wielka radość, pokój, szczęście Słodkim echem brzmi kościołek, Para kończy swe zanieście.

Wychodzą wszyscy kontenci, Młoda żona i mąż m ło d y , Miłym Aniołkiem ujęci Weselne zaczęli gody.

A N I O Ł E K U W E S E L U .

Przed północą wśród zabawy Gdy tancerze spoczywali, Zjawił się widok ciekawy, Aniołek przyszedł do sali!

„Pokój wam mieszkance ziemi!

Niech Bóg będzie pochwalony" — Błysnął i skrzydełki swemi

'Oświecił wszystkie salony.

„Nasz A niołek! — Orszak krzyknął>

W gwiazdki ubrana sukienka,

Wgłąb duszy wszystkich przeniknął.

„Mój Anioł! Maryla klęka.

Błogosławił młodej p a r z e , Z powagą zrobił znak k rzy ża, Zaświecił dwa luminarze, I do obrazu się zbliża.

Młodzi klęczą przed Aniołem, Klękli wszyscy jak w kościele, A Aniołek z jasnem czołem Zaśpiewał stojąc na czele:

Ś p i e w A n i o ł k a . 87

„Próżno was cackiem łudzi św iat, To naszych uciech tylko cień, Milszy jest w Niebie jeden dzień , Niżli na ziemi milion lat*

Tam wieczne koła toczy czas, Nie znamy żadnych losu zmian, Gdzie nieśmiertelny włada P an , Co stworzył świat i mnie i w as!

Tam śmierć nie znana, rozpacz, zgon, Chciwość, pogarda, duma, gniew, Jedna trwa miłość i brzmi ś p ie w : Witaj przemożnych tronów Tron!

Cóż z waszych zabaw, blasków, fe t?

Kiedy nie pewny jutra człek, Troski, choroby trują wiek,

U nas to roskosz — „ i , . . znikł wnet.

s

„Aniołku nasz ! zaw ołali:

Bądź z nami jeszcze choć chw ilkę!.

Wszyscy rzewnie zapłakali, Największy żal zdjął Marylkę.

„Nie płacz żono ! — mąż zawoła , Rzekła: — „Ja nie darmo płaczę, Może juź tego Anioła

Nigdy więcej nie zobaczę.”

Gdy znikł, rozlały się wonie, I tak przyjemna woń płynie, Jak gdyby róże w wazonie Świeżo kwitły w tej godzinie.

Choć krótko miły gość śpiew ał, Lecz jeszcze tony się wznoszą, Balsam w serca porozlewał, Dusze napełnił roskoszą.

Najmilej ten akt skończyli, I czas im uchodził błogo, Bowiem Aniołek Maryli

Wniczem nie skrzywdził nikogo.

Juź odnowiono kościołek.

Ubrano obraz Aniołka, Śliczny kościoł i Aniołek, Ani poznać dziś kościołka!

Dawniój był ubogi, n ag i, Teraz znać że ktoś koszt ło ż y ,

89 Dość ma ozdób i powagi, Każdy odwiedza dom Boży.

A c h , żeby takie Aniołki

Z czystą myślą, z chęcią m iłą, Zwiedzali wszystkie kościołki, A tych garbników mniej było.

Odkąd Maryla zamężną, Od tego dnia, od tej daty Jak tylko została księżną, I kościoł ma nowe szaty.

Codzień idzie do kościołka Księżna, wzór dobroci, cnoty, Pomnąc przestrogę Aniołka — Droższą nad wszystkie k lejnoty!-—

K o n ie c p ie r w s z ć j c z ę ś c i.

Garbulek 12

C Z ę Ć I I .

W dokumencie Ulotna broszurka wesołego piórka (Stron 69-96)

Powiązane dokumenty