• Nie Znaleziono Wyników

Ulotna broszurka wesołego piórka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ulotna broszurka wesołego piórka"

Copied!
138
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

‘ :W

(3)
(4)
(5)

IA DOŻYNKACH,

w n o n w i e c z ó r

z

T A Ń C A M I I S Z T U K A M I

H u m o r y s t y k a ,

w dwóch Częściach*

(6)

Pozwolnno drukować z obowiązkiem złożenia w Komitecie Cenzury po wydrukowaniu prawem oznaczonej liczby exemplarzy.

"Wilno 28 Lutego 1852 roku.

Cenzor Paw eł Kukolhjk,

%

(7)
(8)

Palrz, żem. chroiny i fa rb a ly Jed n ak lubię śm ie s d i,.d rw in k l Nie dam. się w ząó bez zapłaty, Dla mnie w sz ę d z ie s§ dożynki!

(9)

U L O T N A B R O S Z U R K I W i m S G i P I Ó R K A .

P R Z E Z

K t ó r y chcąc starwać g r o s z a , D o sw e j p u stej k ie s z e n i, M o z o lić się n ie leni*

---- -o&mse---

Z e śp iew k iom , w ycinką, d ow clpkiem , morałkiem , Z śm ieszkam i, żartami, słow em w szystk o całkiem .

. WILII 0.

§8©

N a k ła d i druk T- CJltieksfoerga,

Księgarza i Typografa Wileńskiego Naukowego Okręgu.

(10)

tliKHMaftił 4$te.

J « f» I »Isa &ItóaM*Sfri

tE

t m ń M m o ia ,ja s & ti« fe ^ o k ; s>v-s f a' ‘si^^mtAue. islv

■.mtahftóo ośiitf^em m n n . s ,. i«s»l*rir - ,J.‘,«fiate«ateś S

J l a i w

.h,ji9di»;{łW9 .T .jjłsrns i fceSatólt \

55;»yi<ó o/mmim;?!. ^ p : (fen'.sIiW" t ś^iHjwbM -

(11)

Przyjaciołom ludzkości 9 miłośnikom w esołości, Protektorom talentów,

A I A f O I f t l

II®'wcipu ? sztuk 9 gry I akcentów,

Bystrej swej głowy olejek Kandydat żartów Maciejek Z ceną wspomnionych kopiejek

P O Ś W I Ę C A .

A u lo r W*

V

(12)

■' . ‘ ■. '

< S » a ® l © a a w i i i € ;: ^ o t f M

• v iib$U 9t$j& ą | - ę i H s t s a ? i i ^ i s w o t t

’• ’,. vwo% |9?ra $ ą ty j£;

isfoiafsM Y/uhBi Ifilł-flwifiH

* tijfaeiufoot^w msorE

-A & p i w « o -t

(13)

ś w ia t, w świat ruszaj moja córko Nie dam tobie ani grosza;

Pamiętaj na to broszurko , Że jesteś dzieckiem Biedosza,

Póki będziesz świćżym kwiatkiem , Nie splamiona, czysta , n o w a , Póty chcę być twoim tatkiem, A później bywaj mi zdrowa!

Nie wiem jak świat ciebie przyjmie;

Posłyszemy co powiedzą:

Czy pochwalą twoje imie ? Czy zganią, lub upośledzą?

Znajdzie się ten co pochw ali, Lecz częściej taki co zgani-—

Aby tylko kupow ali,

Zawsze będziesz sobie pani.

(14)

8

Wyszias w świat w śmiesznej koszulce, W ięc będą z ciebie się śm ie li;

Czyż ludziom wfoźyć ham ulce, I kazać żeby milczeli?

Owszem, niech się państwo cieszy Na teatrze tego ś w i a ta ,

Gdy twój dowcip ich rozśmieszy, To i ty będziesz bogata.

Wiele sióstr nierównych tobie, Z lepszem wychowaniem córek Wyszło w świat w pięknej ozdobie , A ostrych nie uszły piórek;

Cóż za dziw, źe ciebie plotką Za twoje figielki złają ? . . . Nie trać rezonu pieszezotko! ; Wszak młodości przebaczają.

Dumny nawymyśla trochę, Zekpa skąpa, zdziercza głowa, A może serduszka płoche Zmarszczą się za żartu słowa.

Zfuka cię pewnie mąż lichy I kokietka znienawidzi, Spali cię gach pełen pychy, Nawet „ a / w a j /“ gierkną żydzi,

(15)

Bo się utaić nie może

Pedant w swćm zdaniu uparty, Wytknie się jak szydło w w o r z e , I kłóć będzie twoje karty.

Ukorz się w rękach ezytaczy, I znoś cierpliwie ich wrzaski;

W szak kto cię zrozumieć raczy, Nie ubliży ci swej łaski,

A ja za ciebie odpowiem

W pełnem u cz u c iu , skromności:

„Że wesołość darzy zdrowiem,

„Że lepszy j,est śmiech od złości.—•

„Niech się do wad nikt nie przyzna ,

„Ni za dowcip nie rozgniewa" — Rodacy! u mnie golizna___

Kaźcie, niech córka zaśpiewa:

Może zarobi sukienkę.

W którćj z czemś lepszym wystąpi , A ja mą złożę podziękę

Wszystkim , którzy nie są sk ą p i! . . .

Garbułek 2

(16)

C K I S S C I .) I

D Z I E D Z I C .

K i e d y ś — przed l a t y . . . . stema, lub dwiestu, Nie w i ć m . . . . lecz na cóź to śledzić?

Bez chronologicznego szelestu Można coś przecię powiedzieć.

?.; f 5* i ... 'J" ’ Ł'"

Otoź przed l a t y . . . dobrze — przed l a t y , Lecz gdziez to ? Na U k rain ie,

Żył sobie dziedzic szurany, bogaty.

Miał pełne brogi i skrzynie.

Hardej był miny, opasłej tuszy, Ruchawość w całój postaw ie, B r w i , zawiesisty wąs aź za u s z y ,

Figury harbuza prawie!

(17)

11

Żył sobie tę g o , półgęski, szynka, Sandacze, grzyby, ozy ś liw y , Zmiatał potężnie, popijał w inka,

I tak był całkiem szczęśliwy.-—

Lecz chociaż sobie dogadzał stale, Nie chciał dbać o resztę św iata, Nad nędzą ludzką nie myślał w cale, Ni w bliźnim nie widział brata.

Naród roboczy jego dziedziny

Nie znał spoczynku, niedzieli, Nie mógł uświęcić żadnej festyny,

W szyscy gwałt cierpieć musieli.—

Ciągle swych włościan krzywdził i n ę k a ł , Dzień w dzień na pańszczyznę gonił, Płakał lud b ió d n y , narzekał, s tę k a ł:

Przeklinał, krwawe łzy ronił.

Lecz dumny dziedzic nie zważał na t o , Tucząc swój brzuszek przy w inku, I czy to zim a , w iosna, czy la to ,

Nie dawał ludziom spoczynku.

Chłop głodny, n ag i, wychudłe woły , Pole odłogiem ich l e ż y ,

Próżne izdebki * gumna, stodoły, Ani chleba s ni odzieży.

(18)

Zabronił la só w , więc zimne c h a ty , Cóż r o b ić , milczy gromada.

Bo pan choć srogi, ale bogaty, Trudna chłopowi z nim rada.-—

Jednak gdy przyjdzie godzina trwogi, Każdy zwątpi w pewnym względzie;

Różne Bóg ludziom zsyła przestrogi, Zobaczym co dalej będzie.

12

D Z I E Ń Ś W I Ą T E C Z N Y .

R a z , już pod jesień, na jakieś ś w ię to , Które co roku w y p a d a ,

Przed wschodem słońca pracę zaczęto, Zwija się chłopków gromada.

Nim dzwon powołał lud do kościoła Oddać należną cześć B o g u , W przód ich ekonom wypędził z sioła

Zżąć żyto i złożyć w brogu.

Z płaczem niewiasty żną , wiążą w sn o p y , Mężczyźni zaprzęgli w o ły ,

Jedni dźwigają i kładną w k o p y , Drudzy zwożą do stodoły.

(19)

Lecz źe się trudzą nie dosyć na tem , Daleki im wypoczynek;

Jeszcze ekonom wywija batem , Nieszczędzi łajań i drwinek :

„ H e j , c h ło p c i! — woła — i wy diwczaty Szwytko robyć kineć źnyw a,

Jak nycz liadyjde, budem bułaty:

Pan daśt horyłki i p y w a !“ —

GROMADA.

„Wzhlańte na Boha panyczu myły!

Poboda, żyto ne zhnyje , U ludej praznyk, a my bez syły

Praciujem jak woły tyje“ —

EKONOM

„Milczeć hołoto! . . . zawzięte ch am y ! Jeśli z was choć piśnie które, Albo tćż wspomni, źe święto mamy,

Batem poświęcę mu skórę Zadrżeli b ie d n i, milczą jak niem i,

Więcćj juź o nic nie proszą,

To z sierpem w znoju gną się ku ziemi, Ci wiążą i w kopy znoszą.

Starcy, dziewczęta, wielcy i mali, Pracują jak mrówki skrom ne, Ekonom wrzeszczy i batem wali

Tych, których siły ułomne.

13

(20)

Po rżysku boso dziewczynka mała Biegnie z dzieckiem, płacze, woła!

Bo matka dziecku piersi nie dała, Rano musiała wyjść z sioła.

W ślad za nią chłopczyk idzie spłakany, W p ó łn ag i— (litość mieć trzeba!) Bo wcześnie ojciec z chaty Avygnany

Nie uśpiał chłopcu dać chleba.

Mija południe, trochę spoczęli. . . Co raz bliżej zachód słońca, Lecz choć nad siłę żniwiarze ż ę li,

Jeszcze daleko do końca.

t ■ Pan Osaułę przysłał wieczorem

Zapytać , czy skończą żniwo ? Bo na dziedzińcu czeka przed dworem

Chleb, s e r , gorzałka i piwo.

OSAUŁO (do Ekonoma).

„Darmo hromada tak rwetcia pane, Potomyłyś bidny l u d e ,

Honej desiatok żyta zostanę, Łyboń dożynok ne bude.

EKONOM.

„Słyszycie chłopy? kiedy dziś żniwa Hullaje skończyć nie chcecie, Zamiast dożynek, gorzałki, piw a,

Batog m ó j, lub djabła zjecie!“—•

14

(21)

Wieczór się zbliża, lud zmordowany, Słońce za góry zapada.

-Ekonom różne układał plany, Lecz już sił nie ma gromada.

EKONOM (z pochlebstwem).

„Kończcie już, kończcie moi kochani, Będziecie ucztę dziś mieli, Tam poszumicie sobie p ijan i,

Byleście pracy dopięli." — Lecz próżno p ro si, zachęca , k a rc i,

Legły pomęczone żn ieje!—-

„Niechże w as“— krzyknie— pioruny! czarci!"

Stracił dożynek nadzieję.-—

(22)

K A R Z E Ł .(

Z t .

niwiarze jednak po chwili w czasu, Znowu pracują jak m o g ą --- W tem jakiś człowiek wyjechał z lasu,

I w galop niknie się k’nim drogą.

Patrzą zdziwieni. . . a któż to taki Na siwym koniu pomyka?

Ani uzdeczki, ani k u lb a k i, A koń jak szalowy bryka.

Skierował konia i prosto leci, W padł między źnieje zdyszany,

„K o rlu k !“-— Krzyknęli starzy i dzieci —

„Cha cha c h a ! jakyź pohany! . . . “ — Prędko zsiadł z k o n ia , z każdym się w i t a ł ,

Uśmiechał się do dziewczynek, Później się skłonił i grzecznie s p y ta ł:

„Czy dziś nie będzie dożynek ?—■

(23)

Dziwią się kmiotki, karzeł brzuchaty, Twarz wielka, ogromna głowa, Tłusty, niezgrabny, brzydki, wąsaty ^

Na głowie mycka p ą so w a !

GROMADA.

„Z witkil korluk sej do nas zjawyusia ? Hładki jak kaban, płeczysty,

Ot se poroda! szczob ty zb esy u sia!

Może jaki duch neczysty.

EKONOM (do karła z uśmiechem mówi).

„Jakaż myśl ciebie panie przywiodła Który pieścisz Avdzięków tyle?

Jak piękny chłopiec jedzie bez sio d ła , Na takiej brzydkiej kobyle.—-

KARZEŁ (uprzejmie).

„Mój ekonomie! zostaw te drwinki, Widzisz , że wszystko w nieładzie, Zdaje się dzisiaj u was dożynki,

Trzeba dać pomoc gromadzie.

EKONOM kiwając głową.

„Od rana naród gorzko się tru d z i, Jednak zanocuje zboże,

Gdzie nic nie wskóra tak wiele ludzi , Cóż jeden karzeł p om oże?—-

G arbułek 3

1 7

(24)

58

KARZEŁ.

„Zaraz zobaczysz. Zatoczcie wozy ! Chłopcy ! zaprzęgajcie woły ! Dajcie mi grube tylko powrozy,

Zniesieni zboże do stodoły.

Zaprzęgli woły, składają sn o p y , P a trz c ie , co w karle za s iła ! Związał i podjął aź cztery kopy.

Dwie sam dźwignął, dwie kobyła.

Nie upłynęła jedna godzina , Już ostatnia niknie kopa, Zwinął się karluk i żąć zaczyna,

Zżął i zniósł wszystko do snopa.

Nisko się skłonił i grzecznie spyta :

„Jakąż znów dacie robotę?

Wszakże i kfoska niema już ż y t a , A ja mam jeszcze ochotę.

EKONOM przelękniony do osauły m ów i:

„To jakiś djabeł Samsona siłą Takie nam wyrabia z b y tk i, Zgiń ty przepadnij z swoją kobyłą!

Aź mi drżą ze strachu łytki. —

OSAUŁA zgłupiał i ściskając ramionami mówi

„Jakaś nelućka bisowa syta!

Trytciat kip uchwatyw żyta ,

(25)

A ta zdychlaka sywa kobyła Jak medwed’ perła % kopyta.

GROMADA zdziwiona.

„Dit’ko h.des wyrwau seho werbluda, Sylna pluhawa b ry d o ta !“

ŁANOWY.

„Nyski, mordaty, bruchaty, c z u d a ! Harny jak chochłyk z bołota.“—

Ledwo te słowa kmiotki w y rz e k li, Wszyscy się głośno rozśm ieli, Jak błyskawica szybko uciekli,

Ani się w tył obejrzeli.

Biegną do d w o ru , radzi bezpieczni, Że będą jedli i p ili:

Ekonom odszedł. Czemuż nie grzeczni, Karzełka nie zaprosili ?..

Gdyby nie jego pomoc tak dziarska, Nie jego ramiona m ę ż n e ,

Nie zdołałaby siła żn iw iarska, I nie byłoby okrężne.

Z tąd wściekłość w karle nagle urosła:

„Otoż — rzekł— ludzka nagroda ! Swego łaskawcę mają za o s ła ! —

Czyż dobrze czynić nie szkoda? — 19

\

(26)

„Gdy przed godziną gromada słabła Znużona pracą , bez ehleba,

Nie jeden w pomoc przyzyAYał d ja b ła , Teraz nikogo nie trzeba.

„Prawda, w ich oczach jestem straszydło, Ludzie bez uczuć, o św ia ty ,

Bo ciemny naród prawie jak b y d ło , Różni s i ę , źe nie rogaty.

„Ale się próżno nad tem zdumiewam;

Ja z innej sfery wzór biorę.

Żartuję tylko, lecz się nie gniewani.

Ach muszę stanąć na porę.

Patrzy się na zegarek.

Zgrzytnął zębami, skrzywił się św isn ął, Siadł na kobyłę i ruszył.

Za nim wiatr zawył, ogień zabłysnął.

Zagrzmiało i deszcz popruszył.

(27)

J u ż żeńce głodni w dziedzińcu stali, Pan z panią wyszedł na g a n e k : Spalone słońcem dziewki podali

Z kłosów upleciony wianek.

I śpiew się ozwał z piersi strudzonych, Lecz w niem harmonji m ało ,

Coś niby chrzęszczy z gareł spragnionych, Chrzęszczy— w końcu się u rw a ło ...

Dziękujem dzieci!——rzekł dziedzic dumnie, I rzucił im pieniądz złoty.—

„Dziś dla was suta biesiada u mnie, A j u t r o , . . znów do roboty !“ — To rzekł i odszedł, Chłopi krzyczeli;

„Daj Boli panu wiki zyty!

I wnet się chciwie do czarek wzięli:

„Budeni i s t y ! budem pyty I

(28)

„Do tebe kumo ! pyj zdorow H ry c iu ! Do tebe kumko hołubko!

Pijdem do karczmy na weczernyciu, Tam to potańciujem łubko 1“ — Jeden drugiego traktują śmieli,

Lud podpił, zaczął się b aw ić, Lecz źe pod oknem pańskim krzyczeli ;

Kazał do karczmy odprawić.

„Hej ekonomie! pójdź tam do żyda, Kaź dać im chleba , mięsiwa , Na mój rachunek niech Boruch wyda

Beczkę gorzałki i piwa !u—

EKONOM do gromady.

„Chodim do karczmy pana B o ru ch a, Tam bude besida n o w a " —

Chłop chce gorzałki, skoku dziewucha, W ięc wszyscy biegną od słowa.

Pełna oberża ! . . . Jedni zasiedli, Drudzy podskokiem kontenci, Ci więcej pili, tamci zaś jedli —

Żydek r a d , wszędzie się kręci.

Jak mógł ich durzył, m a j o f i s śpiewał Szachrajską metodą brzydką,

W ódkę i piwo wodą dolewał, A pisał podwójną krydką.

1

22

(29)

M iły , grzeczniutki, śmiejącej minki , Każdego uprzejmie t u l i ,

Miast’ wołowiny, dał im koźlinki, Pjani smaku nie czuli. "

Nawet bachory spać się nie kładli, Żyd zysku nie myślał stracić , Co jego dzieci ze stołu skradli,

Chłopom to kazał zapłacić. —

Krzesiwko, fajkę, nóż, lub miedź z kieski, Dziewcząt korale, bisiory

Sprytne bachorki kradną jak pieski, I wloką wciąż do komory.—

Tymczasem głośna biesiada wrzała — Tak się los biednych o b ra c a , Uciechy dla nich chwilka zbyt m a ła ,

Przez rok zaś cały — głód, p r a c a ! . . . 23

(30)

Ż E B R A K

e dw o rze; w lamą obitej sali Samowar błyszczał bronzow y, W ew nątrz jaskrawy węgiel go p a l i ,

Tuz serwis stał kryształowy.—

I cisza była. Kiedy z poduszek W ąs się ukazał dziedzica,

Dźwignął się wreszcie opasły brzuszek, W tem weszła postać kobieca.

A za nią dziewcze miłe, nadobne, Jasny włos na białeni czole, Usteczka kraśne, świeże i drobne,

W dzięk róży, która nie kole.

„W stań już mój p a p o , czas do h e rb a ty /4—

U słu ch ał. . . w s t a ł . .. spojrzał w okno -—

,,Cóż tam za djabeł— rzeknie — garbaty?

I jakieś dzieci w dżdżu] mokną.'—

(31)

A na dziedzińcu był nasz Garbulek, I troje dziatek w dni chłodne.

A były prawie źe bez koszulek — Każde i nich zziębłe i głodne.

Córka dziedzica wyszła z pokoi, I wzruszy się nad ich nędzą:

„Pójdźcie tu biedni.”— Dziadek się b o i, Gdyż słudzy kijami pędzą.

Dziewczę nieludzkich sług wnet ofuknie:

„Odejdźcie ! czegoź czekacie ? . . Że galon złoty zdobi wam suknie,

To już litości nie z n a c i e — Podbiegła prędko gdzie żebrak c z e k a ,

Spytała: — Kto jesteś dziadku ?“

„A ch! jam ubogi, stary kaleka, Cierpiący i w niedostatku.

DZI ECI .

„Nędza nam m atka, a my jej. dzieci, Zaczęliśmy żebrać m ali,

Lecz ludzie skąpi, chodząc dzień trzeci, Nigdzieśmy nic nie dostali.

DZI ADEK.

„Każdy nas łaje, bije, w y p ę d z a , Nie żałują biednych dziatek;

Nawet tam nie ma przytułku nędza.

Gdzie widać zbytni dostatek.

G a rb u le k 4

25

(32)

Jeszcze nie znają świata , za młodu Dotknął je cios nader rączy,

Wpośrodku bliźnich pomrzemy z głodu.

Tak się los żebraków kończy.

Z pośrodka świata wygnana cnota ! Ludzkość coś marzy w malignie !...

Co ma się rodzić biedna sierota, Niech w łonie matki zastygnie i ..

Serce Maryli objął żal w ielki, Uczuła* litość i trwogę:

„Masi mój staruszku, przyjm trzy rubelki, Bo więcej dać wam nie mogę.—

idź, idź mój ojcze nim ja tu j e s te m , Ruszajcie dziateczki zdrowe,

Jak słudzy wpadną z krzykiem, z szelestem, Jeszcze was skrzywdzić gotowe.*'—

Radzi nędzarze czoła uchylą, A wszyscy mile wyrzekli:

„Dziękujem tobie śliczna MaryloM—

To rzekłszy, nagle uciekli:

Dojrzeli tego sprośni lokaje, Dalej do pana z donosem;

Że ich panienka nie słucha, łaje, Rublami sieje jak prosem.

Na rozkaz pana słudzy przebiegli Chcą gonić i związać dziada;

26

(33)

Lecz znikł gdzieś.... nigdzie go nie spostrzegli., Powraca gońców gromada.

Spojrzał pan— wszyscy stoją na sali, Zmarszczył brwi i gniewem pała:

„Czemuście dziada mi nie schwytali?—

„Bo panienka nie kazała.“

„Papo !— Maryla wbiegła przelękła,

„Przebacz m i!— błaga ze łzami, Całuje r ę c e , u stóp uklękła,

Już dziadek poszedł z dziatkami.— ■

„ Ż o n o ! p a t r z ! co się tej dziewce marzy, Jeszcze niespełna ma la te k ,

A już włóczęgów rublami darzy, Strwoni nam cały dostatek.— • Zgromiły dziewczę wyrazy m a tk i,

Rzekła: — więc nie masz już wstążek; —

„Ach! zamiast wstążek, milsze mi kwiatki, Bom dała biednym szelążek.—

Tak się skończyło... postała chwilkę,..

Zganiona , że w ie trz n a , płocha , Mimo to , matka dobrą Marylkę

Nad inne SAve córki kocha.

Z trzech sióstr najmilsza Marylka ł a d n a , Szczęśliwy kto ją zaślubi;

Z starszych najmłodszej nie zrówna żadna, Ją kto ma serce, ten lubi;'’

(34)

Samowar zawrzał — brzękły filźanki y Zeszła się cała rodzina —

Zbielił c ie k c h iń s k i kolor śmietanki*

W tem ósma bije godzina.

WESOŁY WIECZÓR.

D z ie w ią ta godzina.

Otóż wieczór się zaczyna:

Patrzcie, macie scenę nową!

Jastrząb wyleciał z komina, Dalej w koperczaki z sową. —-

Po dziedzińcu wilk się zwija, Psy śpiewają, beczą kruki, Strzelec fuzję nabija, I w powietrzu strzela żuki,

Niedźwiedź z sarną tańczy w a lc a , Pudel po francuzku gada,

W ieprz przebrał się za służalca: — Jest to modna maskarada!

(35)

Pan zawołał sług i w a r t ę : Tłum lokajów z góry wali,

Przebóg! wszystkie drzwi zaparte, I karzeł weszedł do sali.

„Dobry wieczór! jak się macie?

Jestem Fokus Alchimista . . .

Krzyknął dziedzic : — Ruszaj bracie Bo dostaniesz kijów trzysta.

K A R Z E Ł .

„Ale niech się pan nie gniewa, Ja państwu darmo usłużę.

Ś w isnął: sto kanarków śpiewa, Salon w świeże ubrał ró ż e ! Zrobił z papieru dwie wazy, Dmuchnął: i fontanna trysła , W same szafiry, topazy, Po całej sali zabłysła.

Późniój trzy urny d o b y w a , Brząknął: tłum motylków leci;

W drugiej młody łabędź płytVa, W trzeciej żuraw karmi dzieci.

Kichnął: złoty ul się z ja w ił, Srebrne pszczółki wkoło brzęczą.

Obok dwa słupki postawił, Na słupkach boginie klęczą.

29

(36)

30

Zatrąbił: Nimfa w ypływ a, Jak wiosna w kwiaty u b ra n a » Nócąc na arfie przegryw a, Piosnkę dla pani i pana.

Gwizdnął: i wyskoczył nagi Kupidynek bawić grono, Napiął l u k , nabrał odwagi, I wystrzelił w Nimfy łono.

Brawo! brawo! pan w dłoń klasnął, Pani się to sztucznem zdało;

I Pannom się podobało -—

Brawo! cały dwór zawrzasnął.

„Może jeszcze ? — • Karzeł spytał — •

„ W ię c e j! w ię c e j! — dziedzic prosi.—

Dał znak: aloes rozkw itał, Gołąbeczka kwiatki nosi.

Zdjął myckę — i wnet dla gości Ubrany w wstęgi i kwiaty Spuścił się róg obfitości Sypiąc ruble i dukaty. — Lokaj z pokojówką zcicha

Chwytają złotko bez św iadka, Brzęcząc mile się uśmiecha Do Wincentego Agatka.

„W ara młodzi! to zła c h ę tk a ,—- Karzeł rzekł do tych co brali;

(37)

„To tylko na rybę wędka. 4‘ — I okręcił się po sali.

Wincusia przerobił w kozła, Agatka w małpę się zmieni, I małpa kozła powiozła Na czarnym byczku do sieni.

K rzyknęli:— „Cóź to się znaczy?

Kozioł i małpa w sukience ? — A Karzeł państwu tłu m aczy :

„Trochę mają długie ręce.

Wkrótce znów ludźmi wrócili, Oddali złoto w momencik — W tem Karzeł pięknej Maryli Zrobił kosztowny prezencik.

W ystrzelił: i gwiazdkę wskrzesił, Z gwiazdki wyszły dwie figurki, Oddały pereł dwa sznurki, I na szyi jej zawiesił.

Lecz tak bujne, piękne, rzadkie, Że nikt ceny nie odgadnie;

Białe, lśniące, krągłe, gładkie, Jakże w nich Maryli ła d n ie ! Patrzą siostry, ojciec, matka, B r a w o ! .., Maryla mu dyga,

Rzecze K arzeł:— „Kto wsparł dziadka.

Temu prezent, a wam f&ja! — 31

(38)

Głupi j e s te ś ! — Pan w ykrzyknął! —

„Pójdź p re c z ! “ — powtórzyła żona.—

Karzeł zręcznie się wysmyknął, I schował się do ważona.

A niechże go porwą kaci!

W klęsł w wazon z ciałem i duszą, Brawo! rezonu nie traci —

Zamiast gniewu śmiać się muszą.

„Cóź tam ro b isz, mości karle ? ‘4

„N ic, siedzę na dnie w wazonie, Bardzo mi coś sucho w g a rd le , W ięc odwilźam ziemią skronie.

„ H e j ! podajcie prędko w in a ! —- Kazał pan, cały dwór ruchnął.

Karzeł wskoczył do komina, I tymczasem w nogi dmuchnął.

„Cóź? gdzie k a r z e ł? — każdy szuka, Biegną na dziedziniec rychło,

Niema karła, stara sztuka!

Wszystko znikło i u c i c h ł o ! .. . Kiedy się karła pozbyli, Jeden został widok m iły, Na śnieżnej piersi Maryli,

Drogie perełki się lśniły.

Sama sobie nie dowierza,

Zdejmie, zegna i znów kładnię, 32

(39)

Mimo krzyża i pacierza

Jak błyszczą, tak błyszczą ładnie.—

Długo dumał pan zdziwiony, W arta wszystkie drzwi zaparła.

„Chodźmy spać — rzecze do żony,

„TNie pojmuję tego karła.

B I E S I A D A .

Je sz c z e w karczmie brzmi biesiada.

Każdy ma już łeb zalany, Sąsiad traktuje sąsiada,

Krzyk, szum, łoskot aż drżą ściany!

„Hdeby tut muzyku w ziaty, Chętnie karbowańcia-b dały, Nechajby naszy diwczaty Harneńko potańciowały. “ —

Ciągła wrzawa nie u sta je , Nawet baby, dzieci pijane, Pan Boruch na kredyt daje, Zamarkował całą ścianę.

Garbulek

(40)

34

W al kier zyku droższe trunki P a n t ys i ą c z n y spija senny, Tr ze j ma ją z żydki em r a c h u n k i » O n , o sauło i gumi enny.

Gur aienny u k r ad n ie z t o k u , Ty s ią c zn y zbiega nie w y d a ; A osauło co roku

Odbiera długi dia żyda.

A j ak tylko jakie li c ho , Zaraz żyd r u b la m i b r z ę k n i e , I w m o m e n t s z a ! będzie c i c h o ; Bo się i sam dziedzic zlęknie.

W k o ń c u gdy cały t ł um s ł a b n i e ; I z ac z ął dr ze ma ć nad b e c z k ą , W c i s n ą ł się do k a r c z m y zgrabnie P a n Ga rb ul ek ze s k rzy peczk ą.

Zalazł za p i e c , w k ąt się s c h o w a ł , P o s m a r o w a ł łojem s m y c z k a ,

N a s t r o i ł s k rz y p c ę , s p r o b o w a ł , I tni e solowego b y c z k a !

W s z y s c y ze s n u się z e r w a l i , N a r ó w n y c h nogach s t a n ę l i , D z i e w c z ę t a , star zy i m a l i , Po parze t ańczyć zaczęli.

G ar b ul ek wy lazł j uż z k ą t a , G r a , ś p i e w a i s kacze z n i e m i ;

(41)

W p ow i e t r z u n o g a m i pląta — Zda się nie do tykać ziemi.

Ślicznie t a ń c z y , choć sani s z p et n y, Ś l e p y 7 z g a rb em i k u l a w y ,

T w ó r t e n wcale nie ci ekawy, Ale a k c e n t , g e s t , szlachetny.

P r z e s t a ł g r a ć , w sk o c z y ł iia b e c z k ę , I r z e k ł : — „ot óż by cz e k c a ł y ! T r z e b a wypocząć t r o s z e c z k ę , Bo p an n om nóżki pomdlały.

P a n t y si ą cz ny w p a r ł się w b o k i , Osauło zgładził w ą s y ,

G umi enn y s pi ął pas s z e r o k i , I w s z y s c y trzej poszli w pląsy.

„ H r a j m u z y k o ! — zawołali — G a r b us znów w z ią ł się do s m y k a , I nim p lą sać nie p r z e s t a l i ,

G r a ł wesołego walczyka.

H e j d a ! całe chł opst wo w r u c h u , K r ę c ą s i ę , s kaczą nie z g r a b n i e , T e n p c h n i e , ten łokciem z ag ab ni e, Ani t a k t u , ani s ł u c h u . —

Nie ma r a d y z t ą s z a r a ń c z ą , T e n w b o k , t a m t e n t r ą c i n o g ą , D z i e wc zę t a ehoc nieźle t a ń c z ą , Za t ą c h a ł a s t r ą nie mogą.

(42)

Garbulek bawiąc hołotę Jak wężyk zwija się żwawo, Kiedy spędzili o chotę,

Krzyczą: — „Brawo! horbyl, b r a w o ! . , ,

TYSIĄCZNY.

Łepski chłopie nasz hor baty, Jak fizyk tumanyt' smykom, W in pobałuje diwczaty, To bida z takim muzykom!

O S A U Ł O .

„W alny ćwik horbyl motorriy v Urwipołeć ! bita sztuka!

Szwytki jucha i p ro w o rn y ! Łysz utnę , to noham rnuka!

GUMIEiNNY.

„Łychy horbacz , bisurmaneć ! To ridko takoho zucha!

Nechotiwszy pidesz w ta n e ć , Jak szmorhne smyczkom od ucha.

K O Z A K .

„Szczo nauka w świti znaczyt' ? Taki kocirtyst ne z h y n e ,

Słepy, krywy, a tak skaczyt', Jakby sztuk maj stor na łynie. “ —

36

(43)

Piękna dziewczyna Urszulka Pana tysiącznego c ó r k a , Prosi z ukłonem garbnika:

„Niech pan zagra nam mazurka.

ł

Garbus gotów ,— jakże wytnie Mazureczka z gustem , smakiem , A Urszulka tańczy sprytnie Z Dem itrem , pańskim kozakiem.

GROMADA.

„Zuch D niytro, chłopie bywałyt Znaje muzyku i t a k ty ,

Izdyu z panom czas ne mały, Do Kijewa na ko n tra k ty /6—

Kozak słysząc w górę pnie s ię ; Przetańczył i rzekł nadęty:

„ D u rn i! ja bywau w O desi!

P>aezyu more i okręty, “ — i

Wszyscy umilkli w tej chwili, Obnażyli z czapek głowy, Tylko pocichu mówili:

„Dmytro ezołowik świtowy ! — Djabeł zkądś wyrwał czumaka:

„Ja Odessu łuczszy znaj u ,

Szczo rik z pszenyciej b y w a ju /1-—

I zdetonował kozaka.

37

(44)

38

Kozak mierżąc w brodę rudę

R z e k ł: — patrz chamie ! czera to pachnie Lecz czumak w pysk jak go m achnie! . . W tem krzyknęli: — „ B u d e ! bude ! ,,Panowie i niech będzie zgoda , Prosi g a rb u s, dajcie słowo , Niech druh druhu rękę poda, Zagrał i tańczą na nowo.

Bez ładu chłopstwo się k r ę c i, Mało nie rozwalą chaty, Skaczą i krzyczą kontenci,

„Łepski chłopie , frant ho rb aty ! H a rn o ! h a rn o ! — woła zgraja:

„Metr h o rb y l! jak pajac żwawy f W in by zdausia na lokaja,

Jak Italjaneć ciekaw y! . . .

OSAUŁO (pokręcając wąsa). *

„Kamandyren pański n e m ie , Czy prańciuz, czorty ich znajut, I mechanik czuźozemić,

Tak na skrypci ne zahrajut.

GUMIENiNT (gładząc łysinę).

„I anhłyk gubernor pański Ne dokaźet takoj sztuki, I asesar wołościańśki Ne doszły do toj nauki.

(45)

TYSIĄCZNY (odtrąca wszystkich, poprawia czuprynę i z wysileniem m ówi:)

„Nawit farśki orhanyśtą Ne utnę tak w swoi d u d y , Ny pidsędok, ny ju ry sta , Ne pijdut' tak u prysiudy.

KOZAK (wparłszy się w boki);

„I tryjatr Odeśki fraszka ! Hde śpiwajut Italjańci, Kraszcza horbyla ihraszka, Jak ich opery i tańci. “ —

. 39

Garbus kontent źe go ch w alą, K rzyknął: — h e j ! ty to n iu , źydku ! Niech panowie fajki palą.

Daj zakąsek i nap itk u !

G ib b ro tn f,\ f i s z , f l e j s z , h i r i c h a ł y ! Żyd się zw in ął, niech go k a c i!.

Garbus dobył trzos nie m ały, I za wszystko hojnie płaci.

Częstował z kolei gości., Żyd trunki nosi a n o s i;

W końcu, pełen uprzejmości G arbus, do mazurka prosi.

(46)

Naprzód zagrał dla Urszulki, A później wszystkich rozśmiesza, W powietrzu wywraca kulki, Na suficie się zawiesza.

GROMADA.

, ,0 t seź mairn ostroloha!

Jak chwaćko mazurka płesze, Win i po źydyuśki bresze, Rozumny jak synahoha!

S O T N I I i .

„Zdajetcia kałykatura, A bohaćko znait sztuk!

Tak łechko kotyt' m azura, Jak mołdawśki cyhaniuL

K O Z A K .

„Sej metr musyt' z zahranyci, Z prańciuśkoj, czy z nimciu szkoły Tam wse bystryje uninyci ,

A do nas prychodiat h o ły !

TYSIAGZNY (z rozwagą).

„Czy ne perechryst u bisa ? Bacz, kuczerawa czupryna!

(wpatruje się).,

Dywyś i holowa łysa!

Z żydiu szachrajśka d e ty n a !

(47)

OSAUŁO (pijany, gładząc po głowie Garbulka):

„Dauno ty perechrystyusia 1 I zacz.au trefnuje źerty ? Na wołokytu pustusia,

Żyd żydom bude do s m e rty !

GlilMlENNY (całując w czoło).

„Bystro horbyl krutysz świtom, Taku w korczmi zawiu psiarku Jak niinci z kukłamy litom, Na Bardyceuśkim jarmarku.

41

Urszulka znowu podbiegła P ro sić , żeby pograł troszki;

„ G w a łtu ! — raptownie spostrzegła Na łbie u garbulka roźkil

„ P a p o ! p a p o ! — zakrzyczała Chodźcie t u t a j ! patrzcie s a m i!

Ach! ach! małom nie zemdlała,.

Wszakże to ten pan z rogami !

TYSIĄCZNY (zdziwiony).

„Z rogami? czy to być może?

(kłania się).

Pozwól panie garbus drogi Zdjąć kapelusz ; ją znów włożę.

Garbulek 6

(48)

Zdejmuje powoli garbusiowi kapelusz i prędko wHada,

A dalipan-że ma rogi!

GARBULEK.

„Różki dla mnie są rozkoszą, To moje rodzime zn ak i!

I mężowie rogi noszą, I są rożki do tabaki.

Na rogach grywają strzelcy, W rogi trąbi świat uczony, I panowie mają wielcy, Którym przyprawiają żony.

I sławę z rogiem malują, Róg znęca do wojskowości, A wszyscy cenią, szacują , Fortuny róg obfitości!

Róg do przekształcenia miękki, Piękne czasem działa sztuczki, Róg spina stanik panienki,

W róg żydzi trąbią przed k u c z k i.

OSAULO (podchodzi i zwolna maca);

„Prysiau Bohu win z rohamy!

A seż szczo za taka mara?

Jak czuczoło z wiuczej jam y, Czudo! horbyl z bisom p a r a ! . . .

4'2

(49)

GUMIENNY (z wielką ciekawością),

„ W samom dile win rohaty?

A nu podywymsia b ły sk o ___

(dotyka się ręką rożków garbusia i krzyczy).

Pek jo m u ! jak cap p ro klaty!

Ot seź jakiś czudow yśko! t .

KOZAK (uderzając po ramieniu Garbusia).

„To ty baczu ne u b o h y , Bajki szczo szpetna czortiaka, Maisz h r y s z , skrypci i r o h y , Mołodeć ! brawy b u rła k a ! “ Garbus milczy, cóź ma robić?

Chłopi wciąż się z niego śmieli, Gotowiby jeszcze po b ić;

Ale cicho, pić zaczęli:

BORUCH (rozgniewany).

„Durny naród, łysz napyusia, Hanbyt' źydiu jak skaźeny.

Może se Pynet zjawyusia, Bo win robyt' take sceny.

GUMIENNY (zataczając się):

„I Pynet tak ne zakrutyt' Hołowy naszoho b r a t a , —

43

(50)

44

OSAUŁO (kiwając się za stołem):

„ I sam bis tak neoczmutyt, Jak źydy, pohań proklata ! —

SOTNIK jeżąc na beczce:

„U Bardyczowi ich szajka ! Koły lacha hde ostupyt' Ne pomoże i nahajka, Do kopijoczki obłup y t '!

t •- - * ' 1 J J- * ■\ M i ts l] \ 3 O BORUCH zły.

„ B u d e , bude sej rozm ow y! “ —:

Ponalewał czarki p ręd k o , I zadurzył pijanym głowy Inną zupełnie gawędką. —

(51)

C A Ł U S E K .t

Kiedy, nikt juz ilie tań co w ał, Garbulka zdjęła pokusa:

Cinok! Urszulkę pocałował, I 11 niej prosił całusa.

Zakrzyczała i odskoczy:

Precz brzydoto! djable z piekła ! Plunęła mu w same oczy,

I do alkierza uciekła.

Ojciec rzekł:— Tu nie przeliwki:

„Czekajno, garbaty z u c h u !

Jak ty śmiesz całować dziw ki?4' —•

I dźgnął garbusa po uchu.

KOZAK z miną dumną.

,,A ty szczo tu t za persona?

Take prypustyu an d ro n y ,

A ne pijdesz prócz worona !*•'—■

1 zajechał z drugiej strony.

(52)

Chłopi w głos zarohotali:

„A w kotorym zwonyt u c h u ? " — I z szyderstwem powtarzali:

„Horbyl dostau aplauchu!

OSAUŁO grożąc palcem.

„Zaś tobi, charłak proklaty !<e -—

Najeża w ąs z miną srogą,

„Jak śmiu durniu c iłow aty?” — I trącił Garbka w brzuch nogą.

W szedł gumienny i ten gdyra, Uchwycił go za czuprynę :

„Ne ciłuj diwczat p sia -w ira !“—

I podrapał mu łysinę.

Garbulek usta wykrzywił, Brwi nasunął, czoło chmurzy, Aź się cały tłum zadziwił, Jak nad przepowiednią burzy.

„Śliczny cwejdrych dzisiaj mamy“ — Rzecze Garbuś— Cóżem zgrzeszył, Żem was bawił, żem was śmieszył, Za to mię krzywdzicie chamy ? . . . A Urszulka cóź za dama?

9 '

Ze się tak d m ie , s tr o i, muska ? Bez oświaty, córka chama , Nawet nie warta cału sk a!

f

46

(53)

47

TYSIĄCZNY obrażony do Solnika.

„Soćki, żywo ! kłykny w a r t u ! Musyt se jakiś brodiaha:

A maisz ty pane kartu?

Otwiczaj hirki łeńtiaha!

Baczysz joho , złodejaka ! Chutkoż my tut tebe zwiażym,

do wchodzących wartowników:

Chłopci! beryć sioho szpaka, My tobi chamiu pokażym ! . . .

OSAUŁO z perswazją:

„Bacz jołope szczo złe b u d e ! Pan tysiacki człen ne cham ,

Byu wachmiśtrom w zemśkim sudi, Dałeko do joho nam !

GUMIENNY pocichu mówi ■

Znaje diła i pyśmenny Jak asesorski p y s e ć ,

Propau h o r b y l! — rzekł gumienny—

Tut tobi bude k in e ć !

W rzasnął tysiączny, tłum w p ad a, Garbulka wiązać zaczęli,

Pastwi się pijana grom ada, Bili, tłukli wiele chcieli:

(54)

W reszcie rzucili na ziem ię, Jęczy zmęczony, p o b ity ,

Czmycha , jeszcze chamskie plemię Jako zwierz zemsty nie syty.

U cich ło , wkrąg strzegą warty, Tysiączny coś pisze pijany;

Kapelusz garbka p o d arty , Frak w kawałki poszarpany.

Skrzypeczka wszczątki pobita, Smyk złamany i bez ł a d u , 0 mazurka nikt nie spyta, Wesołości ani śladu.

Urszulka stoi zdaleka,

Chłopi milczą, drzemią wszędzie, Nawet Boruch końca czeka.

Zobaczmy co dalej będzie.

To cierpliwość niepojęta!

Garbuś zgadza się z ich władzą:

Włożyli na niego pęta, 1 do sądu już prowadzą.

TYSIĄCZNY.

„Soćki! woźmit. z soboj wartu Szczob wam ne utik sej p ł u t;

Maisz tobi moju kartu, Wedyt' prameńko u sud.“

48

(55)

P O P I S G A R B U L K A

SOTNIK porywając z ludźmi.

„Pijdem h o r b y l! — ciągną gw ałtem , Garbus otrząsł się w ybladły,

Odmienił się dziwnym kształtem, T u p n ą ł. . . i wnet więzy spadły.

W tem szczątki skrzypiec i smyka Zeszły się do kupy z sobą,

Znowu zagrała muzyka — Jakby piekielną żałobą.

Patrzą . . . . garbus skrzypce trzyma , Zagrał — i zmienił ich w osły, Na łbach im rogi p o ro sły , A sam się mieni w olbrzyma ! Zaraz z pańskiego kozaka

Co się d ą ł,— z Urszulka pląsał, Zrobił ślepego szłapaka.

Którego bąk w nozdrze kąsał.

Garbulek

(56)

Czy mu pomogały biesy?

Bachory w słoje wpakował., Żydówki w piec zam urow ał, Jakby na S za b a s c y m e s y . W ropuchy przemienił m ę ź e , Dziewki przerobił w owieczki,

‘ Borucha wsadził do beczki — Baby się wiły jak węże.

Spoziera Urszulka W ada, Zwątpił tysiączny, gumienny,

Osaułę dreszcz napada, Garbus wyjął bat rzemienny.

,.A cóż teraz będzie z nami ?“

Spytał i złością się spienił, Skrzywił s i ę , zgrzytnął zębami;

Tysiącznego w lw a ' zam ienił, Z Osauły masz ty g ry sa, Z giimiennego wilk szalony, Tygrys z wilka krew w y sy sa, Lew w tygrysie topi szpony.

Słowem jakby menażerja Zrobiła się z tej gromady—

Spadła chamska fanaberja, S am e, zwierzęta i gady ! Biedna Urszulka u c ie k a ,

Lecz w drzwiach jej stanęła h rz o z a , 50

(57)

„S tó j! — krzyknął garbus • zdaleka, Z Urszulki robi się k o z a !

Lew z tygrysem osłów rw ali, Wilk lwa kąsa, ryk, pisk, jęki, Garbus b ro n i, batem w a li, Macha nie żałując ręki.

Całą walkę skończył rychło , X ew i tygrys go się boją.

Milczeć! i wszystko ucichło.

Zwierzęta jak wryte stoją.

Garbus wiąże miotły z brzozy,

„Jak się raasz IJrszuJko spyta?

Podszedł z miotełką do kozy, Pogroził tylko i kwita.

t

Dla owieczek kara mała , T e mnićj winne są nareszcie,

Każda pięć rózek dostała,

Wężom, ropuchom po dw ieście!

Żydówki z p ie c ó w , b ach u ry , Przekształcone w różne płazy, Wyciąga z kątów jak szczury,

I liczy bolesne razy.

Wreszcie rzekł: — „dosyć się bawić Tu mi każdy winy dow odź!

Lub będę jak gęsie pławić" — I uczynił w karczmie powódź.—

51

(58)

„Gdzież mój konik ? rzęsna grzywa, H e j ! podajcie mi rumaka,—

Wskoczył i na koniu pływa, A koń zmienił się wr kozaka.

Skąpał wszystkich; znowu sucho, Stoją skromni jak bez m ow y, W całej karczmie cicho, głucho, I chmiel i szum wyszedł z głowy,

GARBULEK (do znajomych).

„N o, napijmy się wódeczki” — Dotknął s ię . . . oba dna pękły, W yłazi pan Boruch z beczki, Zmokły , blady i przelękły.

„Zydek najlepiej zkorzysta!“

Mówił garbuś do Borucha.

Dał szczntka, żyd chucha, dmucha, Nic t o ! wziął bizunów trz y s ta ! Zerwał s i ę , trzęsie go febra ,

A j g w u ll! g w u ll! krzyk swój wysila, Garbuś osmagał mu ż e b r a ,

I zamienił w krokodyla !

„Do ciebie mam większe p r a w a ! — Próżno gwałtu łotrze krzyczysz ! Bo ty bestjo plugawa !

Nikomu dobrze nie życzysz.

Wszakże tą karczmą zawładłeś N a g i, jak owca bez w e łn y !

52

(59)

Lecz że szachrowałeś , k ra d łe ś, Za to dziś masz mieszek p e ł n y !“ — Chrząknął i plunął na węża — Płomień mu z gardła wybucha : Gad rozwija się , wytęża . . . Z krokodyla masz Borucha.

Stanął źydek w kątku cicho , W e łbie strzyka, bolą kości, D r ż y , by znów nie przyszło licho.

A garbuś traktuje gości:

„Proszę panów ! proszę szczerze!

Nalał gorzałki, roznosi, Każdy drżącą ręką b ie rz e , Lecz pie muszą kiedy prosi.

Garbuś wzniósł kielich na p r ę c ie ; W net wystrzelił piorun z chmury, Powstał szum i w tym momencie Przewrócił karczmę do góry.

„Ruszajcie bez drzwi i p ro g u !“

Kominem wyłazić kazał, Dał im po jednym batogu, I wszystkich w sadzę umazał.•i Ledwo przez komin uciekli,

Bez duchu do wioski w p a d li, Nadal biesiady się zrzekli, I milczkicm spać się pokładli.

(60)

W karczmie nie stało ni d u c h a , Pusto, głucho, cicho wszędzie , Ani łudzi ni Borucha;

Zobaczym co dalćj będzie.

54

Ttrz e j garbulka przeciwnicy Przyrzekli nie spać do ra n a , Po odbytej naw ałn icy ,

Poszli na skargę do pana.

, , • , *

Dwór s p a ł; lecz gdy postukali, Widząc przestraszonych ludzi Lokaje, panu znać dali, I dziedzic ze snu się budzi.

S p y t a ł : — cóź tam mi powiecie Przychodząc w tak późnej porze ? Popiwszy się na bankiecie

Robicie rejwąch we d w o r z e !

TYSIĄCZNY.

„ A c h ! jaśnie wielmożny p a n ie ! Niech nas tylko pan wysłucha , Jakieś Boskie ukaranie !

Wicher przygnał złego ducha.

(61)

1

W karczmie jest człowiek garbaty, Ślepy, kulawy, z rogami,

Gra i skacze bez zapłaty, A musi się znać z djabłami.

Sprowadził piorun i chmury, Z ludzi porobił zwierzęta, Przewrócił karczmę do góry, Z nóg żelazne zerwał pęta.

OSAUŁO.

H/nnu ‘ic r-!'1 OJ ł r - W ' -

„Jakaś szatańska o hyda, Z diwezat porobyu jah n iaty ! U boczku ustromyu żyda , Bilsze straszno i skazały! —

GUMIENNY.

„Zydiwok u picz u p e r, Baby pererobyu w hady,

! pan tysiacki byu ż w ir, I ja spytau sej szłychtady ! “ — Wpada kozak zadyszany:

„ P a n e , w korczmi kineć ś w ita ! Zjawyusia zły duch pohany, Jakyś czaro w n y k , bandyta ! Pidniau szum , wozbudyu draku, Take łycho, take sceny,

A z mene utiaii skażeny S ta ru , słepuju koniaku!” —

55

(62)

Pan słuchał dosyć czas długi.

R z e k ł: — „To rzecz mi nie wiadoma.

Tym czasem krzyknął na sługi:

„Zawołajcie ekonoma!“

(wpatrując się.)

„Czyście nie w kominie spali ? Nie pamiętacie pijani

Źe się w sadzę uiuazali, Wyglądacie jak szatani! “ —

OSAUŁO (z ukłonem mówi:)

„To wse pane toj horbaty Robyt' łycho syłoj w rażej, Truboj w yper naród z chaty, Jak czortiu wymazau sażej.

PAN (do wchodzącego ekonoma:)

„Ekonom ie! ruszaj kędy Oni wskażą i pow iedzą;

Nie rozumiem ich gaw ędy, Coś mi tam o strachach bredzą.

Bają o jakimś garbatym ,

Dowiesz się co w karczmie było, Popili się i dość na t e m ,

Widać pijanym to się śniło.

Ruszajcie ! “ — I poszli prędko.

Rzekł ekonom: — „Ja nie wierzę : “ Lecz zdziwiony ich gaw ędką, Dubeltówkę i bat bierze.

(63)

O D W A Ż N Y

mm.

Przyszli. Trzćj tchórze za progiem Zostali, ekonom wskoczył;

Biega po karczmie z batogiem, Wtem garbuska nagie zoczył.

Ten za stołem smaczno drzymie, Leżą skrzypce, dwie świec płonie;

„W staw aj łotrze! jak masz iniie?

Krzyknął ekonom w rezonie.

Garbus nic nie odpowiadał, Ekonom weń wzrok utopił, Coraz w większy zapał w padał,

„W stań ! — i batogiem go skropił.

Garbus jeszcze snem się pieścił, Ekonom nie źle go w ita ł,

Lecz gdy batog zaszeleścił

„Co pan każe ? — grzecznie spytał.

Garbulek 0

(64)

„Kto jesteś , mów niedołęgo!

Coś porobił takie psoty?

Odpowiadajźe włóczęgo!

I znowu mu dał na poty.

Garbuś wylazł z za stolika, Skłonił się nisko i rzecze:

„Czego pan tak bystro bryka ? Upamiętaj się człowiecze!

Jestem trubadur ubogi, Ludzkiej mi pomocy trzeba, Powracam z dalekiej drogi, I szukam kawałka ehleba.

Kręta mię prowadzi ścieżka Gdzie dobroczynni być muszą, Gdzie wspaniała ludzkość m ieszka, Gdzie ludzie z sercem i duszą.

Ale pan nie masz lito śc i;

Jako siepacz wyuczony Bez uczuć, cnót, moralności, Tylko do bata stworzony. “ — Ekonom strzelbę w ym ierza, Garbuś u k lą k ł, ręce s k ła d a ,

„ G iń ! — strzelił, nabój w pierś wpada, Zabił Garbulka jak zwierza.

Upadł trup drgając na ziemię.

„ W iw at! pan ekonom śmiały!

TUT

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krótkie informacje na temat spraw członkowskich oraz odbywających się konferencji, sym­ pozjów, wystaw, działalności Narodowych Komitetów ICOMOS itp.... francuskim i

134 An Interim Status Report on the Energy Crisis and Its Effect on World Shipping.. by John

Znajdują się w nim akta spraw karnych wszczętych w latach 1919-1989 przez przywódców Komisji Nadzwyczajnej (CzeKa) ZSRS, Pań­ stwowego Zarządu Politycznego (GPU),

Jeśli dziecko, które do tej pory było raczej dobrym uczniem, miało grono znajomych i raczej wywiązywało się ze swoich obowiązków domowych, nagle przestaje się uczyć,

W związku z tym używa się za każdym razem tego samego systemu, ALE ten system nie jest jednoznaczny, tylko zależy od jakiegoś ciągu bitów, zwanego kluczem.. Ponieważ system

Struktura książki zdominowana jest rozważaniami zawartymi w teoretycznej, pierwszej części, w której Jacek Hołówka stara się interpretować zjawiska, skła- dające się na

Uczniowie pracują w parach i na hasło Otwartusia wpisują na listę jeden.. czasownik z zakończeniem „uje”, następnie na sygnał „wkoło” podają ją dalej, żaden wyraz

Pytanie „kiedy malowidło staje się obrazem?” zapytuje nie tyle o mo- ment tej przemiany, co o miejsce, w którym ona zachodzi, a ponieważ dokonuje się ona w oku widza – to