• Nie Znaleziono Wyników

ROZWÓJ ZIELONEJ GÓRY WIDZIANY OCZYMA MIESZKAŃCA

W dokumencie Studia Zielonogórskie: tom XIV (Stron 137-145)

Tytuł mojego wystąpienia upoważnia do sięgnięcia po marzenia.

Jestem mieszkańcem, ale również inżynierem, do tego elektrykiem, byłem blisko podejmowanych decyzji o przyszłości miasta. Znam mechanizmy, zależności i ograniczenia ich powstawania. Mam świa-domość, że dopiero połączenie marzeń i realiów może dać właściwy efekt.

Uważam, że mówiąc o przyszłości, warto wrócić do przeszłości.

Tym bardziej, że jestem z Zieloną Górą związany emocjonalnie. Tu chodziłem do przedszkola, szkoły, ukończyłem studia, pracowałem.

Wszystkie moje sukcesy i porażki związane są w zasadzie z moim mia-stem. Byłem obserwatorem tętniącego życiem Wagmostawu, uczestni-czyłem w meczach na stadionie przy ul. Wyspiańskiego (w przerwach piłem ze źródła o krystalicznie czystej wodzie), byłem widzem meczy bokserskich w sali przy ul. Jedności (dawniej Robotniczej), zagląda-łem do modelarni na Dąbrówki, pamiętam ul. Topolową, Nowomiej-ską, Widok wraz z restauracją, dworzec PKP z czerwono-szarej cegły i budkę biletera odbierającego bilety przy wyjściu z peronów, schrony między ul. Topolową a ul. Widok, kina Warszawa, Zacisze, Przełom, Zuch, sławny „grzybek”. Pamiętam emocje, jakie towarzyszyły każ-demu nowemu budynkowi czy ulicy, tę wielką dumę, jaka mnie wtedy ogarniała. W mojej pamięci pozostała Zielona Góra może niedoskona-ła, niezbyt nowoczesna, ale przyjazna, swojska, a przede wszystkim zielona. Na każdym kroku drzewa, krzaki, trawa i szczególna ozdoba miasta, winnice.

Być może, byłoby nośne, ambitne i oczekiwane, gdybym napisał

„Zieloną Górę widzę ogromną”. Tylko, czy to realne? Czy naprawdę tego bym chciał? Jakim kosztem musiałoby się to stać? W roku 1970 odbyła się dyskusja „Zielona Góra 2000”. Wtedy bardzo chciałem, aby zwyciężyła wersja 300.000 mieszkańców, tyle, że wtedy nie zakłada-no wycięcia 800 ha. lasów. Jak się okazało, powyższa wersja i wersja 150.000 mieszkańców się nie sprawdziły.

Wyobraźnia, marzenia, realia, możliwości, ograniczenia. Tym się kieruję przedstawiając moją wizję Zielonej Góry.

Na początek teza, jak sądzę nie podlegająca dyskusji, nie mająca oponentów. Największym dobrem, atutem i podstawową zaletą Zielonej Góry jest zieleń. To powód do dumy mieszkańców, to naj-bardziej rozpoznawalny znak miasta. To w konsekwencji faktyczne przeciwdziałanie efektowi cieplarnianemu i zjawisku stepowienia.

Zjawisko ostatnie jest szczególnie niebezpieczne dla Zielonej Góry.

Wszelkie działania w mieście i związane z miastem muszą być podpo-rządkowane tej tezie.

Założenie drugie. Sądzę, że równie oczywiste i akceptowane.

Rozwój miasta nie musi opierać się o jego granice administracyjne.

Korzyści dla miasta i jego mieszkańców wynikają również z rozwoju miejscowości znajdujących się w strefie współpracy ekonomicznej i społecznej. Obecnie powiązania hierarchiczne nie mają takiego zna-czenia jak powiązania sieciowe. Wspólnota interesów, wspólne dzia-łanie sąsiadujących samorządów gminnych i powiatowych ze szcze-gólnym uwzględnieniem wykorzystania w tym celu środków unijnych (przypomnę preferencje unijne – duże projekty, realizowane przy współ-pracy wielu samorządów) to właściwy kierunek. Konieczne są mocne powiązania społeczne, gospodarcze i kulturowe z bliższymi i dalszymi sąsiadami. Zielona Góra musi być atrakcyjna dla mieszkańców i przed-siębiorców Czerwieńska, Zaboru, Świdnicy, ale również Nowej Soli, Sulechowa, także Świebodzina, Żar, Wolsztyna, Leszna.

Najważniejsze i to pod każdą długością i szerokością geograficzną są miejsca pracy. Wzajemne przenikanie się potrzeb i ich zaspakajanie, przepływ siły roboczej pomiędzy miastem i sąsiadującymi miejsco-wościami, powstawanie zakładów produkcji, usług i handlu w sąsiedz-twie, chociaż pod inną administracją samorządową, zapewni rozwój Zielonej Góry i tych miejscowości. Chciałbym i jest to możliwe, aby miejsca pracy w produkcji powstawały w oparciu o wysokie techniki

139 i technologie wynoszone z zielonogórskiego uniwersytetu i placówek badawczych, jak w przypadku ADB, LfC czy Lumelu. Ilość terenu pod takie miejsca pracy może być minimalna. Trzeba wykorzystać w pierw-szej kolejności tereny Zastalu, Falubazu, Fabryki Mebli. Tereny leżące odłogiem np. ul. Foluszowej. Nie wolno zapomnieć o możliwości wy-budowania strefy ekonomicznej i parku technologicznego w okolicach Nowego Kisielina. Miejsc pracy, i to coraz więcej, będzie w usługach i handlu. Usługi i handel muszą mieć charakter ponadmiejski, a nawet ponadregionalny. Zdecydowanie musi wzrastać ilość i jakość usług edukacyjnych, medycznych, obsługi ludności i umownie nazwanych szczególnych lub nietypowych. Usługi powinny być lokalizowane w miejscach dogodnych dla przyjezdnych, czyli w centrum miasta.

W obiektach istniejących lub obok nich. Wyobrażam sobie „city” mię-dzy ulicami Konstytucji 3 Maja, Wojska Polskiego, Batorego, Dworco-wą. Liczne gabinety lekarskie różnych specjalności, skutecznie konku-rujące z gabinetami Poznania, Wrocławia i Szczecina. Stare i nowe, silne oddziały szpitala. Na terenie szpitala wydział pielęgniarstwa uni-wersytetu zielonogórskiego. Szkoły, w tym wyższe, reprezentujące wysoki poziom, przyciągające młodzież bliższych i dalszych sąsiadów.

Znaczące powinny być usługi kulturalne. Liczne imprezy organizowane przez muzea, teatr, filharmonię, środowiska kabaretowe, plastyków, muzyków, filmowców. Festiwale i koncerty. Zawody sportowe, np.

żużel, koszykówka, z czasem piłka nożna. Przyciągające przedsiębior-ców usługi prawnicze, ekonomiczno-finansowe, badawcze. Różnego rodzaju szkoleniowe (może centrum konferencyjne). Usługi dla lud-ności w tym wielkopowierzchniowy handel typu niespożywczego, zlo-kalizowany poza centrum, dopuszczam myśl, że poza miastem. Atrak-cje innego rodzaju. Palmiarnia, planetarium (oferta zielonogórskich astronomów od kilkunastu lat nie może się przebić przez bezradność i bark odwagi kolejnych rad miasta i prezydentów), parki tematyczne (np. rekreacyjny przy ul. Sulechowskiej), ogród botaniczny.

Wielkie znaczenie dla rozwoju miasta ma budownictwo mieszka-niowe. Niestety, ograniczenia wynikające z braku terenów w granicach administracyjnych dotyczą również budownictwa mieszkaniowego.

Korzystając z doświadczenia państw, które cywilizacyjnie nas wyprze-dzają, należy przewidzieć lokalizację budownictwa jednorodzinnego, a szczególnie rezydencjonalnego poza terenami miejskimi. Budownic-two wielorodzinne powinno być realizowane w mieście na terenach

jeszcze wolnych, terenach poprzemysłowych, odzyskanych w wyniku wyburzeń domów nieprzystających do dzisiejszych potrzeb mieszkań-ców, w postaci tzw. plomb.

Jestem zwolennikiem połączenia (nie mylić z przyłączeniem) gminy wiejskiej i miejskiej. Jednak nie za wszelką cenę i nie wbrew woli mieszkańców. Trzeba przeprowadzić dużą kampanię informacyj-ną, pokazać korzyści i zagrożenia. Jeżeli mimo tego mieszkańcy, pod-kreślam mieszkańcy, będą przeciwni połączeniu, należy szukać i re-alizować wspólnotę interesów. Doprowadzić do integracji, jeżeli nie administracyjnej, to gospodarczej i społecznej. Podobnie jestem za po-łączeniem powiatów ziemskiego i grodzkiego. W Zielonej Górze, na przestrzeni kilkuset metrów funkcjonują dwa urzędy gminne, dwa po-wiatowe i jeden wojewódzki. Kogo stać na taką rozrzutność? I to kosz-tem nas, podatników. Nie wszystko w reformie samorządowej było trafione.

Uważam, że rozwój miasta jest i musi być związany z Uniwersy-tetem Zielonogórskim. To kolejne moje założenie. Wpływy Uniwer-sytetu na miasto są duże i wielopłaszczyznowe:

edukacyjne. To wykształceni młodzi ludzie, którzy w znacznej części pozostaną w Zielonej Górze (w tym przybywający na studia z innych miejscowości). To kadry dla sąsiadów Zielonej Góry, które dają podstawy do oczekiwań dobrej współpracy z tymi miejscowościami w wyniku sympatii dla miasta, która niewątpliwie w tej kadrze po-zostanie;

kulturalne. To silne wpływy kultury studenckiej na życie miasta. To kluby studenckie i puby artystyczne, środowiska kabaretowe, filmo-we, plastyczne, muzyczne;

sportowe, jeszcze raczkujące, ale dające nadzieję (kierunek wycho-wanie fizyczne). To koszykarze, siatkarze, piłkarze ręczni, nożni, uprawiający sporty indywidualne;

ekonomiczne. Jak ocenił prof. Czesław Osękowski, studenci zosta-wiają w mieście 140 mln zł rocznie, to setki miejsc pracy;

płaszczyzna najważniejsza – przedsiębiorczość. To studenci i ab-solwenci zakładający firmy o wysokiej i przyszłościowej technice i tech-nologii, opartej na badaniach prowadzonych na uczelni, do-brze funkcjonujący inkubator przedsiębiorczości.

Każda z wymienionych płaszczyzn to dobra promocja Zielonej Góry. Trzeba ją efektywnie wykorzystać.

141 Oparcie rozwoju miasta o Uniwersytet wymaga spełnienia kilku warunków:

dobrej współpracy władz miasta, jednostek miejskich i okołomiej-skich, zarówno w pojęciu własnościowym, jak i terytorialnym, z wła-dzami uczelni i poszczególnymi wydziałami,

dofinansowania działań i potrzeb uczelni z kasy miasta w dziedzi-nach przekładających się w bliższej i dalszej przyszłości, w prostej i złożonej formie, na zaspakajanie potrzeb miasta,

porozumieniu z miastem, opracowaniu strategii rozwoju Uniwersy-tetu, uwzględniającej potrzeby miasta (analogia z podpunktu po-przedniego),

silnej świadomości współodpowiedzialności za losy Zielonej Góry władz miasta i uczelni.

Komunikacja jest podstawowym elementem i warunkiem rozwoju każdego miasta. „Okno na świat” dla Zielonej Góry wymaga wspól-nych przedsięwzięć samorządu województwa, powiatów i gmin połu-dnia województwa. Konieczne są pilne działania dotyczące:

drogi S-3. W pierwszej kolejności na odcinku Jordanowo – Zielona Góra – Nowa Sól w celu połączenia południa województwa z auto-stradą A-2 oraz integracji gospodarczej i społecznej Lubuskiego Trójmiasta,

szybkiego i szerokiego połączenia Zielonej Góry z przejściami gra-nicznymi w Gubinku i Olszynie,

przeprawy przez Odrę wraz z odpowiednimi drogami w okolicach Milska, przez co zachodnia granica Polski uzyska bezpłatne połą-czenie z Polską centralną i wschodnią oraz krótsze i lepsze połącze-nia z Poznaniem,

modernizacji kolejowego szlaku „Odrzanki” celem uzyskania na europejskim poziomie połączenia z Wrocławiem, Szczecinem i Ber-linem,

obejścia kolejowego Czerwieńska w kierunku Poznania i Warszawy,

łączności internetowej poprzez kontynuację programów ZielMan i LubRan,

lotnisk w Babimoście i Przylepie. To drugie trzeba pilnie wyposażyć w pas startowy, pozwalający na obsługę tzw. „taksówek powietrz-nych” przez cały rok.

Kilka słów o rozwiązaniach szczegółowych. W aktualnej sytuacji komunikacyjnej wewnątrz miasta konieczne jest wybudowanie

obwod-nicy śródmiejskiej dwujezdniowej prowadzącej od osiedla Pomorskie-go, wzdłuż torów kolejowych, ul. Dworcową do osiedla Zacisze (tzw.

Aglomeracyjna), ul. Wyszyńskiego, do osiedla Jędrzychów i dalej do ul. Wrocławskiej za nowym cmentarzem (połączenie z węzłem połu-dniowym S-3) i do osiedla Pomorskiego. Niezbędne jest zwiększenie przepustowości ul. Batorego od ronda do ul. Energetyków łącznie z po-szerzeniem tunelu pod torami kolejowymi. Wyobrażam sobie przebu-dowę odcinka ul. Chopina tak, aby ul. Westerplatte i Chopina były ulicami jednokierunkowymi, a ul. Chopina połączona z Wojska Pol-skiego w sąsiedztwie Castoramy. Oczekuję na prawoskręty na wszyst-kich rondach. Wzgórza Piastowskie z torem saneczkowym, sprawnym wyciągiem i urządzeniami do sztucznego śniegu. Zbiorniki wodne przy ul. Botanicznej zagospodarowane jak przystało na XXI wiek.

We współpracy z okolicznymi gminami wybudowane zbiorniki wodne w okolicach Świdnicy, Czerwieńska i Ochli. Przystosowany dla po-trzeb sportu wyczynowego i rekreacji ośrodek w Drzonkowie. Ośrodek sportów wodnych na Odrze z bazą w porcie Cigacice. Odrestaurowane tereny rekreacyjne na Starej Odrze między Krępą i Krosnem. Duży te-ren rekreacyjny ze ścieżkami zdrowia i rowerowymi, kortami, boiska-mi do gier zespołowych, różnyboiska-mi atrakcjaboiska-mi boiska-między stadionem na ul.

Sulechowskiej a trasą S-3. Budownictwo o ciekawej architekturze, na-wiązujące do charakteru miasta.

Nasuwa się pytanie, czy te przemyślenia mają szanse na realiza-cję, na wprowadzenie w życie. Przykłady z innych państw i miast po-kazują, że tak. Wszystko zależy od ludzi. Wskazana jest kontynuacja w zarządzaniu miastem, niekoniecznie personalna. Chodzi o to, aby kolejna ekipa, która wygra wybory, kontynuowała w znacznej mierze dzieło poprzedników. Źle jest, gdy każda wprowadza nową strategię, zwykle diametralnie inną niż poprzednicy. Wyznacznikiem powinna być strategia rozwoju przyjęta przez wszystkie siły (polityczne, orga-nizacje pozarządowe, a przede wszystkim mieszkańców), np. poprzez referendum. Wszyscy muszą się zaangażować. Posłowie, senatorowie, radni samorządu województwa i miasta (oczywiście myślę o tych, któ-rzy swój mandat uzyskali dzięki poparciu mieszkańców Zielonej Gó-ry), partie polityczne, organizacje pozarządowe, osoby indywidualne.

Konieczne są kompromisy.

Jak sądzę pociąg już ruszył z peronu, może być trudno do niego wskoczyć. Jeżeli jednak nie teraz, to kiedy? Zważywszy na

przewidy-143 wany koniec możliwości uzyskiwania środków z Unii Europejskiej po roku 2013, jest to ostatnia szansa. Uważam, że duża w tym rola miesz-kańców, organizacji pozarządowych, elit gospodarczych, społecznych, kulturalnych. To na nas ciąży zadanie wymuszenia na politykach, sa-morządowcach i urzędnikach niezbędnych działań. Mamy obowiązek sięgać po każdą dostępną nam broń. !

Radosław Skrycki

UWAGI NA MARGINESIE ARTYKUŁU

W dokumencie Studia Zielonogórskie: tom XIV (Stron 137-145)