• Nie Znaleziono Wyników

2 RYCERZ Patrzcie!

WSZYSCY

H urra! hurra!

GROM P opieluszku! P opieluchu!

P O PIE L U C H

(stawiając M ar szalka na nogi) jestem , panie, tak jak rzekłem.

GROM Słowny jesteś, mój ty zuchu!

Z tobą — widzę — nikt nie wskóra, Choćby sprzysiągł się i z piekłem.

(wręcza m u lusterko, które Popieluch nie bez zdziwienia ogląda, potem chowa do kalety)

Weź, co twoje...

28

1 RYCERZ (odpinając miecz)

Cóż ze szkiełka Komuś, co nie rósł w karzełka?

Miecz mu!

(oddaje m u swój miecz, który Popieluch sobie przypasuje) WSZYSCY RYCERZE

Niech ten dzień pamięta!

GROM Teraz wierzcie memu słowu:

Nie łań, ale współregenta Przyprowadzę do dom z łowu.

Panie Krajczy, ruszaj przodem — Ucztą skończym dzień i miodem!

K u r t y n a

29

AKT I

(Sala w zam ka króla Groma, wprawo tron, w ścianie prze­

ciwległej drzw i wchodowe. W głębi, wprawo i wlewo kolum­

nada, za nią okno, po bokach ławeczki. Z lewej galerji za ko­

lumnadą wchodzą P O P IE L U C H i ISK IER K A )

S c e n a 1 P O PIE L U C H

Mów jak chcesz, co chcesz, siostrzyczko, Ciebie jakiś smutek nęka,

Bledsze z dnia na dzień twe liczko, Z dnia na dzień przejrzystsza ręka — Zawsześ miała jasne oczy,

Dziś je mąci coś i mroczy, Zawsze śpiewna jak skowronek, Dziś odezwiesz się raz w dzionek.

(usiedli na ławeczce) ISK IERK A Spojrzyj, Janku, przez to okno N a wybiegłe w niebo góry.

Ich wierzchołki to w dżdżu mokną, To się stroją w blask purpury.

30

Bór dzisiejszej płaszcz zieleni Jutro w całun śniegów zmieni — Tak ze wszystkiem jest naprzemian.

P O P IE L U C H Czyżby i z serduszkiem ziemian?

ISK IERK A

Nie, nie! — serce się nie zmienia.

PO P IE L U C H Może, — za to serc zachcenia...

ISK IERK A ( z wyrzutem w glosie) Janku, Janku!

P O P IE L U C H (sięgając do kalety)

Spójrz, Iskierko, W niekłamiące to lusterko.

ISK IERK A K ażda z nas zwierciadłu rada...

P O P IE L U C H (podając)

Ujrzysz w niem jak ja z rozpaczą, Że twe cudne oczy płaczą.

ISK IER K A

(spojrzaw szy w nie, zwraca pospiesznie) Nie chcę, zabierz, •— to jest zdrada.

PO PIE L U C H

(chowając je znów do kalety) Nie, to tylko praw da żywa,

K tórą człowiek rad ukrywa,

Lecz przedemną, jak przed bratem, Możesz śmiało...

ISK IERK A (po sekundzie)

Słuchaj zatem.

O d niedawna, mniejsza o to, Za co, i od kogo w darze?

Bo się o to myśl nie pyta, — Dość, że mam ptaszynę złotą, Co przed ludzkiem okiem skryta Ciche moje wirydarze

W tęcze stroi mi i baśnie, Jakich nawet i anioły

Nie widują, — chyba na śnie, Gdy się blaskiem albo wonią W miłościwy uścisk kłonią!...

PO P IE L U C H Dziwne, że zapadłszy w ciszę W pół na jawie, w śnie napoły I ja pieśń podobną słyszę, I ja poję się nią skrycie...

ISK IERK A A czy kochasz ją?

PO P IE L U C H N ad życie!

32

Stąd mi lekko i wesoło — Czemuż chmurne twoje czoło?

ISK IER K A ( wymijająco) Często chodzi cnota z grzechem, Lęk z odwagą, łza z uśmiechem...

P O P IE L U C H (zaglądając jej w oczy) Ej, ty kryjesz coś przedemną.

ISK IERK A Więc już całą prawdę powiem:

Złe sny trapią mię w noc ciemną I pierś tłoczą jak ołowiem.

O d tygodnia, nawet kilku, Codnia z bladej trwogi ginę, Że na złotą mą ptaszynę Jakiś smok okrutny dybie.

Kudły na nim, jak na wilku, Lwie ma łapy, oczy rybie, A w paszczęce ubroczonej Głód krwi, głód nienasycony!

P O P IE L U C H (zrywa się z ławki) Ręczę ci, że smok ten zcześnie, Byłem wiedział gdzie on?

ISK IER K A

(śmiechem pokrywając niepokój) We śnie!

Chcesz go ujrzeć? — zamknij oczy.

(wstawszy, zasiania m u je)

Popieluch 3

P O PIE L U C H (odejmując jej dłonie) Ach, ty trzpiocie, ty figi arko...

ISK IERK A (zalotnie i żartobliwie) Tyle — widzisz — troski we mnie.

PO PIE L U C H A jednakże...

ISK IERK A Czegóż jeszcze?

PO PIE L U C H W ierzaj mi, że niedaremnie

Kryjąc przyszłych zdarzeń ziarnko, Nawiedzają nas sny wieszcze, — Że tu, jeśli mam być szczery, Coś się niedobrego święci.

Lud woskowej nabrał cery, Wszyscy chodzą jakby śnięci...

Nawet król Grom nie ten samy.

N ad pląs, śpiewy i wiole Milszy mu dziś miecz i tramy, Zmocowane w częstokole.

(na widok wchodzących z lewej galerji M ARSZAŁKA, KO­

N IU SZ E G O i ŁO W CZEG O) A nie lepsi i dworzanie,

Co jak widma cicho drepcą, I kryjąc swe skłopotanie, Radzą po kątach i szepcą.

Pójdź, bo mógłby ktoś nieświadom, 34

Rzucić cień na Popiełucha, Że nie wezwań ku naradom, Słów czyichś zza węgła słucha.

Takiego — radonierado —

Musiałbym pozbawić ducha. ( wychodzą)

S c e n a 2 ŁOWCZY (niemal szeptem ) N ad granicą krążą wieści, Że...

M ARSZAŁEK Że co?

ŁOWCZY Że do chat wpada, Dziewy chwyta i bezcześci, A' oporne żywcem zjada.

M ARSZAŁEK Bajki.

ŁOWCZY Łyka je poprostu.

M ARSZAŁEK Wielkie oczy miewa strach.

KRAJCZY Jednak ze Złotego Mostu

Noc w noc słychać okrzyk: biada!

I pod słońce zachodzące

Widać zakrwawiony piach, Który wyrzuca łapami.

ŁOWCZY Krótko mówiąc: źle jest z nami I jeśli miłe nam życie,

I mamy wybrnąć z tej toni, Należy rozesłać wicie...

KRAJCZY Tak jest, — do broni! do broni!

M ARSZAŁEK (powstrzym ując go)

Stój waćpan, — czyż nie wiesz o tern, Że krzyk ten pachnie szafotem?

KRAJCZY

W miecz wierzę, nie w rację stanu!

M ARSZAŁEK Iść zagrożonym z odsieczą Jest w alną cnotą rycerza I świat jej wielkość ocenia.

Lecz skoro powiem waćpanu, Że więcej, niż wojów mieczom, Król dyplomacji dowierza...

ŁOWCZY Król zna grozę położenia?

M ARSZAŁEK ( tajemniczo ) Lepiej od nas, ale serce . N a wodzy trzymając, baczy,

Aby oszczędzić Iskierce

W dwójnasób większej rozpaczy.

W dwójnasób, zważcie panowie...

KRAJCZY Nie nawykłem słów szermierce, Więc nie wiem, co zwrot ten znaczy.

M ARSZAŁEK (spojrzaw szy kolejno na obu) Domysł wam nic nie dopowie?...

«N adeniną — król raz tak rzecze •—

Niech się okrutny los znęca, Lecz komuż córkę zdam w pieczę, Gdy zbraknie jej oblubieńca?»

I oto powód, dlaczego Zapalne czując w was głowy, Tych wieści, co krajem biega, Sam strzeże i inni strzegą, Jak tajemnicy państwowej.

ŁOW CZY J a jej dochowam najściślej.

KRAJCZY

(odciągając nieco M arszalka) Ja również, lecz...

M ARSZAŁEK Słucham waści!

KRAJCZY

Król wspomniawszy oblubieńca, Niechybnie mnie miał n a myśli.

M ARSZAŁEK ( enigmatycznie ) Do tryumfatorów wieńca Ten dołączy m irtu liście, Kto kraj zbawi od napaści.

KRAJCZY Oczywiście, oczywiście...

(oddala się zasępiony) ŁOWCZY Cny marszałku, nakłoń ucha.

Rzecz dyskretna, (odciąga go na bok) M ARSZAŁEK

Służę, służę.

ŁOWCZY Ledwo mię nie zatknie jucha, Że o trosce króla Groma Zwierzacie się — takiej ciurze!

Mówicie: król zięcia szuka — A toć rzecz w święcie wiadoma, Że ze mnie będzie miał wnuka.

M ARSZAŁEK (uszczypliwie, choć dworsko) Co do tego nie ma kwestji,

Byle wnuk przed swem poczęciem Nie znalazł się w brzuchu bestji Z ojcem swym, a króla zięciem.

I dlatego, zdaje mi się,

Że... pierwszym przed ołtarz krokiem,

0 którym tu wspomnieliście, Opatrzyć blachy w kirysie 1 wręcz się zmierzyć ze smokiem.

ŁOWCZY Oczywiście, oczywiście...

( odstępuje zasępiony) M ARSZAŁEK

(lekceważąco mierząc ich wzrokiem) Odważni, lecz tylko w gębie,

A myślą sobie zapewne, Że ja im zadziewosłębię 0 złotowłosą królewnę.

(słychać dźwięk dzwonków) Lecz co to? co to tak dzwoni? .

(na widok wchodzących) Ah, wielki mistrz ceremonji.

S c e n a 3.

(Poprzedzany przez dwóch trabantów, których laski, zakoń­

czone jak pastorały, obwieszone są w górnym oblęku malemi dzwonkami, wchodzi M ISTRZ C E R E M O N JI, gadatłiwy i zdziecinniały starzec. — Podczas następnych kwestyj wcho­

dzi grupami dwór) M ARSZAŁEK W itaj, cny panie.

M ISTRZ C E R E M O N JI A tak, cny 1 możny, — bardzo, ogromnie.

39

Niczem trabantów tych dzwonki, Świat cały przedemną drży I pokornie chyli czoła. ,

(grożąc żartobliwie) A z każdziutką sprawą do mnie, Inaczej strzelacie bąki.

N a ten przykład: króla twarz Od miesiąca niewesoła, — Więc kasztelan zwiększa straż,

Kanclerz mnogie listy szle I sprasza rady koronne, M iast poprostu spytać mnie, Czy to będzie -miało skutek.

Otóż nie, wysiłki płonne, N a nic łowy, karuzele — Ja jeden, głowę mą daję, Ja jeden spędzę ten smutek.

M ARSZAŁEK Czem? — zapytać się ośmielę.

M ISTRZ C E R E M O N JI Do czasu to jeszcze sekret, Ale już być nim przestaje.

Bo oto, spojrzyjcie, panie, Ledwom rozlepić dał dekret, Że będę miał posłuchanie, Ju ż tłumno w sali niebieskiej I wnet się cały dwór dowie, Co może piastun królewski.

H E R O LD

(wchodząc drzwiami z lewej) Król mija próg swej komnaty!

GŁOSY Król idzie.

M ISTRZ C E R E M O N JI Panie, panowie!

Rozstąpcie się nieco szerzej, W dwa rzędy! toć od szpaleru świetność posłuchań zależy, Nie zawadzi chwilka szmeru.

Trochę, troszeczkę, dyskretnie!...

Fraucymer tam, w głębi starsze, Zaś bliżej tronu nieletnie.

Panowie tu przy monarsze.

Ponieważ mu się dziś skłoni Sam wielki mistrz ceremonji, Zatem porządek audjencji Powierzając ekscelencji, Znikam.

Wy z mego pokłonu Uczcie się starzy i młodzi, Jak do królewskiego tronu Układny dworak podchodzi.

( wychodzi galer ją w lewo)

H ERO LD (anonsując) M ajestat!

M ISTRZ C E R E M O N JI (tonem ostatniego zlecenia)

Stawajcie w szereg I szmerek, — na wejście szmerek!

(znika poprzedzany przez trabantów)

S c e n a 4

(D rzwiam i z lewej wchodzi zasępiony GROM — na widok jego przygnębienia, szm er zebranych natychmiast milknie, ogólne współczucie i zakłopotanie. D w aj paziowie wnieśli za

królem koronę i płaszcz)

M ARSZAŁEK

(który zajął miejsce przy tronie, zebrawszy na odwagę) Panie nasz, władco i ojcze!

Skupionym przy twoim tronie Nie tajno, że od miesiąca Jakoweś troski zabójcze

Zmarszczkami ryją twe skronie.

I dotąd niemasz im końca — I muszę rzec bez ogródki, Że nasz serdeczny wysiłek, Aby odegnać te smutki, Jest jednym ciągiem pomyłek Bolesnych bezowocnością. — W tak przełomowym momencie Stajem przed W aszą Miłością, Prosząc o krótką audjencję Nie dla posła importuna, Nie dla kogoś z obca, z dala, Lecz twego niegdyś piastuna.

Wolnoż mu wejść?

GROM

( przyzw ala ruchem głowy) GŁOSY

Król pozwala.

42

M ARSZAŁEK Jak każą stare zwyczaje, Wdziej djadem i gronostaje —

(Odziewają Groma) M ARSZAŁEK Heroldzie, pełń czynność swoją.

H ERO LD Rozbiegnijcie się podwoje!

S c e n a 5.

(Poprzedzany przez trabantów wchodzi M istrz Ceremonji.

Dal znak czterem paziom, niosącym za nim srebrną tacę z zastawą, ab\ się w progu zatrzymali, a sam w pokło­

nach zmierza ku tronowi. Szmer, z jakim go dwór przywitał, sprawił m u przyjemność, akceptuje go też lekkiem skinieniem

głowy)

M ISTRZ C E R E M O N JI Jako jutrzenka różana

Rumianym rumieńcem płonie, Tak oto twarz mego pana —

( półgłosem do trabantów) Dlaczego już nie dzwonicie?

(do króła) W królewskiej błyszczy koronie.

A w blasku tym, ach! któż powie, Czy śmierć się tai, czy życie?

Oczy szukają...

(karcąc zbyt głośne uśmieszki dworzan)

43

Panowie,

Mówiłem: szmerek, nie wrzaski!

(do króla) Szukają wespół z nadzieją Jasnego promyka łaski,

Lecz wznieść się k’niemu nie śmieją.

(klęka przed królem) GROM

(podnosi go z kolan) Nie zniosę tego, mój złoty.

Siądź obok.

M ISTR Z C E R E M O N JI (tonem ochmistrza) To nie przystoi.

Audjencja! — Chodzą powieści, Że jakieś ciężkie zgryzoty Czepiły się duszy twojej.

GROM

(siadając, jak podcięty) Zamilcz!

M ISTRZ C E R E M O N JI Daj folgę boleści, Proszą cię o to poddani.

Nie przyjmiesz serc tylu dani?...

GROM

(w milczeniu odwraca oblicze)

M ISTRZ C E R E M O N JI Więc nie fraucymer, nie oni, Nawet nie m istrz ceremonji, Stary twój piastun cię prosi.

(pogłaskawszy, zdejm uje m u z czoła koronę) Korona — to licha słomka,

Lecz nieraz czoło krwią zrosi.

Już niema jej na twej skroni I Grom zamienił się w Gromka.

(tuląc go, coraz zdziecinniałej) Gromeczku, Gromciu pamiętasz, Co to raz było w tej sali?

Podarliśmy elementarz I krupi-pupi dostali, A dostawszy, płakusiali.

Akuratnie jak w tej chwili.

A czem liczka osuszyli?

Czem załzawione oczęta?

Rozśmieszyli do rozpuku?

Zapomniałeś, mój Gromeczku, Lecz piastun dobrze pamięta.

(na dany znak paziowie podchodzą ze srebrną zastawą) Spójrz tu, — a kuku! a kuku!

Przysmaczek dobry, słodziutki, Zawsze płoszył twoje smutki.

Skosztuj.

GROM

(spojrzał z zaciekawieniem) Co to?

M ISTRZ C E R E M O N JI Ryż na mleczku,

45

Z konfiturą i śmietaną — K ucharz bił ją całe rano!

I jeśli Gromcio mnie kocha...

GROM Za zdrowie mamy i taty Po łyżce, — czy tak?

M ISTRZ C E R E M O N JI Choć trocha, Nie trza poddawać się smutkom, Żdziebko, ździebełko, ździebutko.

( słychać huk wystrzału, — popłoch) GROM

( zrywając się) Przebóg!

M ARSZAŁEK Strzał!

GŁOS

Jakby z armaty.

KRAJCZY

Raczej z zamkowych moździerzy...

Szyldwachy stają pod bronią.

Jakiś goniec.

ŁOWCZY (dopadłszy okna)

Tutaj bieży.

(słychać gwar w prawej galerji)

GŁOS Słyszycie?

M ARSZAŁEK Oręże dzwonią!

Ju ż są w galer ji, już blisko — ŁOWCZY ( ukazując ku galer ji) Patrzajcie, w skrwawionej chuście Pędzi tu jakieś chłopisko...

GŁOS GOŃCA

■V

Puśćcie, do króla mię puśćcie!

( wbiega w łapciach i w rozchełstanej koszuli)

S c e n a 6 G O N IEC O la Boga — rata! rata!

(pada przed królem na kolana — paziowie z zastawą usuwają się — M arszalek daje im znakt by odeszli. M istrz Ceremonji, zmęczony, siada na stopniach tronu. Niepostrzeżony przez obecnych, wchodzi z lewej PO PIE L U C H i staje u kolum ny)

ŁOWCZY Ochłoń, człeku.

GO N IEC Panie wójcie!

Królu! — o moi ludkowie!

Śmierć, zagłada, koniec świata!

47

N araz porwał mi dwie krowie, Dwie krowie, — dyć mię ratujcie!

Ż ar ma w pysku, a trzy głowy, N a żelaznych skrzydłach lata, Ludzi zjada, konie, krowy — 0 la Boga, — rata! rata!

GŁOSY ( wśród fraucymeru) Okropność!

GŁOSY (wśród dworzan) Zgroza!

GROM

( zażądawszy milczenia) Od roku, Nie od was, moi comesi, Jeno od własnych szpiegarzy Miałem wiadomość o smoku, Że nad sąsiadem się biesi 1 mimo czat, mimo straży, Chata za chatą kraj iska, Aż wyludniała ziem wszystka.

Żem krył to, cni paladyni, I trzymał pod tajemnicą,

Niech nikt mię o to nie wini — Toć smok siał śmierć zagranicą.

Potem, jakoś od miesiąca, Gdy się rozmogły pogłoski, Ja król wasz pragnąc do końca Trwóg wam oszczędzić i troski,

Zwierzyłem się, — choć niecałkiem — Przed Iskierką i Marszałkiem.

Czemu przed nimi jedynie?

Zamilczę, — miałem powody.

Lecz dziś w tak srogim terminie, Gdy ani szumiące wody,

Ani granicznych gór spaści Nie chronią nas od napaści, Gdy lud, jak ten tu desperat,

W królu swym pragnie mieć tarczę, Darujcie mi, że rad nie rad

I was mą troską obarczę I spytam: Kto z was, panowie, Ojczyznę mając nad zdrowie, Z kopiją lub mieczem skoczy I utnie nim trój łeb smoczy?

( milczenie) GROM

( wodząc, oczyma i czekając odpowiedzi) Ojczyzna miła w złej toni.

GŁOSY Biada nam!

GŁOSY Zgroza!

GŁOSY

Okropność!

GROM

Czyż nikt z was jej nie zasłoni?

Popieluch 4

KRAJCZY

Czuję do walki pochopność

1 wiem, że miecz mój nie z drewna, Lecz... smok żelazne ma skrzydła I w trzy się łby rozkadłubił!

ŁOWCZY

Takiego — rzecz całkiem pewna — Stal nie tknie, sieć nie usidla.

KRAJCZY I niema na całym świecie Rycerza, coby go ubił.

P O P IE L U C H

( rozepchnąwszy krąg dworzan) To kłamstwo, kłamstwo wierutne!

Jest taki, — ja mu łeb utnę!

GŁOSY Popieluch!

GROM Tyś tu?! O Boże, Górze mnie, córce mej górze!

GŁOSY Górze nam wszystkim...

( z prawej wbiega Iskierka)

M ARSZAŁEK Królewna!

S c e n a 7 ISK IER K A Ojcze mój, panie i królu!

Podsłuchawszy was zza węgła, Truchleję z żalu i bólu,

Że w mym braciszku się zlęgła Chęć walki z nierównym wrogiem.

J a prośbą, ty klnij go Bogiem, Ażeby nie szukał zguby

Dla marnej z zuchwalstwa chluby.

P O P IE L U C H

Z zuchwalstwa? — Obcy junactwu I czczej pogwarce gawiedzi, Zostawiam je mdłemu ptactwu, Co w sadach zacisznych siedzi I zachwyca się w swej pieśni Ż rałą jagodą czereśni.

Niech ono w puchach się ściele — Mych lotów odmienne cele!

D roga moja przez znój krwawy, A gdy trza będzie przez blizny Nawet przez zgon — w słońce sławy Mej nieśmiertelnej Ojczyzny!

O, nieśmiertelnej zaiste

Swą krasę! Czy gdzie na świecie, Spojrzawszy w niebo gwieździste, Równe naszemu znajdziecie?

Pójdźcie na północ, południe,

Wschód, zachód — przed zejściem słonka Czy gdzie rozebrzmi tak cudnie

Ranna modlitwa skowronka?

51

A ta m ajona mchem strzecha, Co się okienkiem uśmiecha?

A te słodko zadumane Malwy oparte o ścianę.

I sad pełen mięt i lebiod, I rozkoszny dzieciąt szczebiot, I matczyne kołysanki,

I «kocham» lubej kochanki, I «Bogu Rodzica» męża, Co idzie w bój i zwycięża!

Kędy spojrzeć — cud na cudzie, W co się wsłuchać — wszystko gędzie, Ojczyzna — to dzielni ludzie,

To znój we wszystkiem i wszędzie I dlatego...

ISK IERK A

(która w miarę słów Popielucha traciła wyraz rozpaczy i lęku, z wiarą i entuzjazm em )

Janku, bracie,

Idź! — tam sława czeka na cię.

P O P IE L U C H A tu?...

ISK IERK A Tutaj na modlitwie Będę trawić każdy dzionek.

A może ci... szczęście w bitwie Przyniesie ten mój pierścionek.

(zapłoniona zdejm uje go z palca) PO P IE L U C H

Ten pierścień, siostrzyczko luba, Powiedzie mnie ku zwycięstwu.

52

GROM Mój synu, mój Popieluchu, Smok ma trzy łby u kadłuba...

P O P IE L U C H Trzykroć poprzysiągłem w duchu Dać z niego żer memu męstwu.

ŁOWCZY I męstwo legnie na spodzie, Gdy sił odbiegną ostatki, Dobrzeby...

( dołącza s ą do Popielucha) KRAJCZY

( stając przy obu) N as mieć w odwodzie.

P O P IE L U C H ( sentencjonalnie )

Trudem swym nie dziel się z nikim!

Lecz... zgoda, chcę w was mieć świadki.

(do wieśniaka) Ty będziesz nam przewodnikiem.

(do szyldwachów, którzy z gońcem, weszli) Biegajcie, niech rękodajni

Konia wywiodą ze stajni I miecz wybruszą na ostro!

Bywajcie ojcze i siostro.

GROM Jakto? odchodzisz, mój synu, I nie pożegnasz się z nami?

PO P IE L U C H Spieszno mi, ojcze, do czynu, A trwożno przed temi łzami.

( wychodzi — Orotn i Iskierka za nim — wreszcie cały dwór, został tyłko M istrz Ceremonji, który zdrzem nął na stopniach

tronu )

M ISTR Z C E R E M O N JI Zdrzemnąłem... Czy to już rano?

Poszli i znać mi nie dano?

A ryż? — gdzie ryż ze śmietaną?

K u r t y n a

54

AKT II

S c e n a 1

( Oświetlone jaskrawo zachodzącem słońcem, stoją p rzy mo­

ście na skalistym brzegu SREBR N A , ZŁO TA i CZARN A) CZARNA

Widzicie? — o, tam daleko, Tam pod tą wierzbą garbatą.

SREBRN A Nie widzę.

ZŁOTA Zielone kręgi W irują mi pod powieką, CZARN A Jeden ześliznął się z siodła, Dwaj inni wjechali w łęgi — Hej, siostry, żony Trójgłowca, Sięgnijmy po czarnoksięstwo.

( z odpowiednim gestem) Ukąś go, żmijo manowca!

55

SREBRN A Pochłońcie ich, grząskie brodła!

ZŁO TA Uduście, czarne potęgi!

CZARN A Przekleństwo!

SREBRNA Przekleństwo!

ZŁOTA

Przekleństwo!

(zstępuję z wysokiego brzegu) CZARN A

Nikt jeszcze nie uszedł zdrowo, N ad czyją zawisła głową U st naszych klątwa potrójna.

Ale tym razem się trwożę, Że nam i to nie pomoże...

(wobec gestu towarzyszek) Nie wiecie, siostry, z kim wojna!

SREBRN A Skąd dziś u ciebie ta trw oga?

ZŁOTA Czarno nam kracze, bo czarna.

CZARN A Bo muszę! — Goga M agoga W proch starły straszliwe żarna,

Które nasz m ąż ma w paszczęce.

W yrwidąb i W aligóra Nie uszli jego pazura I w strasznej zginęli męce.

Lecz Janek, zwan Popieluchem,

— Wiem to poufnie od męża — Nie siłą ciała, a duchem Przeciwne mocy zwycięża.

Trój głowiec nie drży przed nikim, Prócz przed tym jednym młodzikiem, — Więc, by mu nie wziął żywota,

Obmyślmy, siostry, ratunek.

(Z pomiędzy skal w prawo wysuwa się ostrożnie P O P IE ­ LUCH i, przycupnąw szy śród głazów, wysłuchuje — nie bez

gry mimicznej — zmowy dziwożon) SREBRNA

Mój podstęp w lot go omota.

CZARN A Mów, Srebrna.

SREBRNA

W źródło się zmienię, W ożywczy napozór trunek,

Lecz taki jad weń zaprawię, Że nie p oczu wszy go wcale, Zanim ugasi pragnienie, Otruty legnie na trawie.

Oto jak męża ocalę.

CZARN A Myśl niezła.

57

ZŁOTA Hm, taka sobie..

SREBRNA M asz lepszą?

ZŁOTA Mam.

CZARN A

Objaw, Złota.

ZŁO TA J a sądzę, że o tej dobie

— Choć pewno są i spragnieni — Wigksza w nich jadła ochota.

Otóż... jabłonką się zrobię!

Jabłkom dam taką moc wzrostu, Że napęcznieją im w krtani I wszystkich zdławią poprostu.

CZARNA Wybornie! a gdyby szczwani I tej umknęli zagładzie,

Ja zmierzę się z tym śmierdziuszkiem!

Człek zdrożon rad spać się kładzie —•

Ja mu objawię się łóżkiem, N a szyję zarzucę ręce, A skoro uśnie — łeb skręcę!

(P O P IE L U C H , który to słuchał dziwożon, to dawał pozo­

stałym w tyłe towarzyszom znaki, zaczyna ostrożnie cofać s ą i znika tam, skąd przybył)

A przeto, siostry, wesoło W taneczne puśćmy się kolo.

58

(pląsają rytmicznie) Jak fale sennie, omdlałe, Trącane wichru powiewem, Pląsajmy, krążmy, śpiewajmy...

( przystają, spłoszone rozlegającym się. głucho chichotem pod­

ziem nym ) SREBRN A Słyszycie ?

( nasłuchują ) ZŁO TA Mać!

CZARN A

Ku nam leci — ZŁO TA

Nie z wichrem, — pod ziemią hula.

(zza głazu, wokół którego pląsały, wyłania się na krecie W IE D Ź M A w rudej peruce, lachmaniastym płaszczu i zie-

łonych okułarach) W IE D Ź M A • Jak się macie, moje dzieci —

SREBRN A M atula!

ZŁOTA Matula!

CZARNA M atula!

W IE D Ź M A Słyszałam wszystko w głębinie,

Wiem wszystko, zam iar wasz chwalę — Przeklęłyście go, więc — zginie!

A gdyby...

(dziwozony wydają głuchy jęk) Może wyjść w cale...

Jeśliby wyszedł, natedy

— Dziatki, zawierzcie matusi — Piekielnej przyzwę czeredy, W pokusach jej sczeznąć musi!

Lecz dość, daleką mam drogę — Bywajcie! dłużej nie mogę...

(zapada się, po chwili słychać daleki chichot)

(D ZIW O ŻO N Y stoją chwilę zadumane, tymczasem zorza słoneczna zagasła, mroczy się, potem zjawia się blask mie­

siąca ) CZARNA Otucha wstąpiła we mnie —

SREBRNA A byłaś rozpaczy bliska.

ZŁOTA Ju ż nocne m żą wokół ciemnie, Czas działać.

CZARN A N a stanowiska!

( rozchodzą się i kryją każda za innym głazem, chwila ciszy.

Z prawej wchodzą P O P IE L U C H , potem KRAJCZY i ŁOWCZY)

60

S c e n a 2 P O P IE L U C H (do wchodzących za nim ) Panowie, już kilka kroków, Ju ż tylko kilka, panowie.

KRAJCZY

(zdrożony i zly, półgłosem) Zachciało mu się tych smoków I pędza nas bez posiłku.

ŁOW CZY

Zawsze trzy po trzy miał w głowie.

PO P IE L U C H Trochę, troszeczkę wysiłku.

Ot, Złoty Most, most graniczny.

W opalach miesięcznej pełni Nietylko złoty, lecz śliczny.

(wbiegł nań) Jak on się dumnie kabłęczy!

A tam, mijając raf szereg, N urt wściekły pianą się wełni I z mil jon kroci iskierek Rozpina drugi most z tęczy.

Cudnie tu w noc tak pogodną!

ŁOW CZY Cudnie, cudownie, bajkowo, Gdyby się pić tak nie chciało.

(ze skały, za którą skryła się Srebrna, tryska źródło) 61

KRAJCZY Cyt, cicho... cyt! daję słowo Tutaj coś ciurczy pod skałą.

ŁOWCZY Źródełko! — i nie trza kubka, Bo kamień niby warzącha.

PO P IE L U C H ( zbiegi z mostu.) Precz, precz mi od tego żłóbka!

Ten wody z niego powącha, Kto pierwej znajdzie się w mecie.

( odepchnął ich i prze przed sobą) ŁOWCZY

Wielki okrutnik z was, panie.

PO P IE L U C H Musicie, — chcecie nie chcecie.

PO P IE L U C H Musicie, — chcecie nie chcecie.

Powiązane dokumenty