• Nie Znaleziono Wyników

W p o ło żen iu n a r o d u p o lsk ieg o w e w sz y stk ic h trz e c h z a b o ra c h , a z w ła ­ szcza w za b o rze ro s y js k im i p ru s k im , n ic się n ie z m ien iło n a lepsze, lecz p rz e ­ c iw n ie w obu ty c h z a b o ra c h u g o d z iły sp o łeczeń stw o p o lsk ie ciężk ie cio sy, w p ra w d z ie n ie k tó re d aw n o sp o d ziew a­

n e, lecz n ie m n ie j bolesne.

(

W zaborze rosyjsk im .

O te m , j a k rz ą d ro s y js k i g n ę b i b r a ­ c i n a sz y c h p o d k a ż d y m w zględem , j a k s t a r a się ich zm oskw iczyć i w y d rz e ć im m o w ę i w ia rę o jc z y stą , j a k ta m u je i u- t r u d n i a w szelk ą p ra c ę n a d n o d n iesie- n ie m o św ia ty i d o b ro b y tu lu d u i w a rs tw ro b o tn ic z y c h , szczegółow o p i­

sa ć n ie b ęd z ie m y , b o śm y to ju ż w ielo­

k r o tn ie o m a w ia li o b sze rn ie w u p r z e ­ d n ic h la ta c h . N a d m ie n im ^ je d y n ie , że i te ra z p o d o b n ie ja k d a w n ie j n a js z la ­ c h e tn ie js i lu d zie, n a i l e ^ i ‘■"nowie O j­

cz y zn y , g n iją po w ięz ie n iach lu b w cięż k ich ro b o ta c h alb o n a z e s ła n iu w S y b e ry i p rz e p ę d z a ią w s m u tk u , u d r ę ­ czen iu , a n a jc z ę śc ie j i n ę d z y sw ój ży ­ w ot, je ś li n ie n a w is tn a r ę k a ż a n d a rm s k a z d o ła ła ic h p rz y c h w y c ić n a ja k im ś u c z y n k u n ie le g a ln y m , to je s t ta k im , k tó r y w in n y c h p a ń s tw a c h c y w iliz o w a ­ n y c h je s t u w a ż a n y za s z la c h e tn y p o ­ c h w a ły i n a g r o d y g o d n y , a le k tó r y w b a r b a r z y ń s k ie j R o sy i je s t u w a ż a n y z a zb ro d n ię .

N a jtru d n ie js z e i n ajcię ższe zaw sze b y ło po ło żen ie b ra c i n a sz y c h n a P o d la ­

siu i w ta k z w an ej Z iem i C h e łm sk ie j, g d zie do u c isk u n aro d o w eg o d o łączy ł się o k r u tn y i b ez w zg lęd n y u c isk r e lig ij­

n y u n itó w .

U n ic i to t a część n a r o d u p o lsk ieg o , k tó r a za czasów n ie p o d le g ło śc i R zeczy ­ p o sp o lite j p o lsk ie j w y z n a w a ła w ia r ę k a to lic k ą w o b rz ą d k u g re c k o -k a to li- ck im , ja k n. p. w G a lic y i w sch od niej R u s in i. W i a r a c h rz e ś c ija ń s k a b y ł a p ie rw o tn ie je d n a i t a s a m a w c a ły m p ra w ie św iecie, przeszło tv s ia c l a t b v ła

•jedność re lig ijn a w c a ły m św iecie k a ­ to lic k im , za głow ę K o śc io ła b y ł w szę­

dzie u w a ż a n y O jciec ś w ię ty w R zy m ie, choć sposób o d p ra w ia n ia n a b o ż e ń stw czyli o b rz ąd ek n ie w szędzie b y ł je d n a ­ k o w y i d z ie lił się n a o b rz ąd ek z a ch o d n i czy li rz y m sk i i o b rz ąd ek w sch o d n i (czy­

li g re c k i). W p ra w d z ie K o śció ł w sch o­

d n i m ia ł sw oich p a tr v a r c h ó w w K o n ­ s ta n ty n o p o lu czyli B iz a n c v u m , a le ci p o d le g a li z w ie rz c h n ic tw u p a p ie ż a i u- z n a w a li go za głow ę ca łe g o K o śc io ła C h ry stu so w e g o .

D o p iero w p ołow ie 11. w ie k u (w r.

1054.) jed en z p a try a rc lió w w K o n s ta n ­ ty n o p o lu , p o w o d o w a n y p y c h ą i p o du - szczony do tesro p rzez c e sa rz a , w y p o w ie ­ d z ia ł p o słu szeń stw o O jcu św. i n a k a z a ł ty m n a ro d o m c h rz e ś c ija ń s k im , n a d k tó ­ ry m i m ia ł z r a m ie n ia p a p ie ż a z w ie rz­

ch n ictw o , a b y go u w a ż a li za je d y n e g o sw ego z w ie rz c h n ik a . N ie s te ty i jeg o n a s tę p c y za ty m zły m p rz y k ła d e m p o ­ szli 5 ty m sposobem n a s t ą p i ł s ta ły ro z­

d z ia ł cz y li sc h iz m a m ięd zy K ościo łem

S tr a c li p a d ł n a popów i z g r a ję u rz ę ­

w o b ro n ie dzieci, k tó r e c h c ą o d erw ać

G ru n w a ld z k i1,‘ b y ł i je s t p ie rw s z y m o-

-!<s. Biskup Dr. Władysław Bandurski.

c z y s l a w Z a d o r a - P a s z k u d z k i ,

szla ch ty , n a w y k łej od w iek ów do w oja­

czki jed y n ie i do sejm ik ow an ia, n aw o­

łuje, ab y ręk aw y zak asała i sta n ęła do prac rozliczn ych na roli, w handlu, w przemyśle, właścian uczy, jak m ają s ię trzym ać ziem i, jak dążyć do o św ia ty . O robotnikach i rzem ieśl­

n ik ach / p o w ia d a ł: d obrych m u z y ­

ków, artystów , m am y dosyć, ale brak n am szew ców , kraw ców , stolarzy, ślu ­ sarzy tak ich , k tó rzy b y troch ę w ię c e j w id zieli, n iż k oniec sw ego nosa — t. j.

żeb y b y li ośw iecen i i rzeczyw iście b ie ­ g li w rzem iośle.

P ru s b ał się m arzeń, sta ra ł się też od n ic h naród oduczyć, a n ato m ia st zap raw ić g o do rachunku, do śc isły c h .obliczeń. T roskał się, że w ciąż s ły s z y

około sie b ie w iele głosó w szu m n ie i|

w zn iosie b rzm iących , a le zaw sze widzi) m ało sk rom nych, sk rzętn ych pracoWA n ik ów , b ud u jących m ozolnie i w cich o­

ści przyszłość. W sk a zyw a ł, że w zorow y ob yw atel kraju, p o w in ien dbać o pom ­ nożenie szkół zaw odow ych, o 'rozwój rzem iosł, o to, ab y k rzew iły się zasady!

u m iejętn ej p racy. W ed łu g ty c h jego!

w sk azań p o w sta ł ca ły szereg instytu-n cy i: Szkoła i sa la zajęć im ien ia B. P ru ­ sa, O chrona B. P ru sa, K ą p ie le ludowe) im . B. P ru sa i inne.

C ierp ia ł bardzo nad tern, że „nas%

sp ołeczn y organ izm n ie posiad a jedno­

lito ści (gd yż kraj p od zielon y je st n a części rożnem życiem ży ją ce), jeżeli za ­ tem chce istn ie ć i rozw ijać się m u si zdo-A leksander G łow acki (B olesław P rus).

b y ć potężną j e d n o ś ć i d e o w ą .

„Tę jedność trzeba w yd ob yć z pod sto­

su p a rty jn y ch , albo ch w ilo w y ch intere- sów i zb liżyć do sieb ie rozm aite części, ażeby w y tw o rzy ła się jedna całość — duszą społeczna".

W roku b ieżącym w k w ietn iu i m a­

ju p isa ł jeszcze w T ygod n ik u

Ilustro-stęp u ie w yk on ać, cz y li trzeba „działać' celow o i planowo".

U w aża, że P o la c y n ie są do d zia­

ła n ia ta k ieg o u zd olnieni, że są wysoce- n iep rak ty czn i, podaje w ięc sposoby, jak w y rob ić p raktyezność, zdolność do celow ego i p la n o w eg o d ziałania.

Oto trzeba przedew szystk iem n a u czy ć

Kazimierz w a n y m d łu ższy a rty k u ł pod ty tu łem ;

„Od czego zależy pow odzenie w życiu?"

g d zie m ięd zy in n em i pow iada: „bez po­

tężn ej p ra cy fizy czn ej i u m ysłow ej, b ez h arm on ii m ięd zy n iem i, n ie podo­

b na m y śleć o cy w iliza c y i" . „P raca sa ­ m od zieln a, C z y n , je st n a jp ięk n iej­

szy m k w iatem ludzkości, n ajb ogatszem i n ajszlach etn iejszem źródłem potęgi;

i dobrobytu narodów". A le czyn trze­

ba dobrze obm yśleć: ułożyć plan a

na-Tetm ajer. JjJ

się sp ostrzegać c z y li obserw ow ać. —

„Z ob serw acyi — z tego, co człowiek!

sam w id zi w ła sn em i oczym a, słyszyj w łasn em i uszam i, d otyk a rękom a, wąn cha, sm akuje, w aży, m ierzy , p orów n y­

wa — pochodzą n a jp ierw otn iejsze, za­

sadnicze w iadom ości".

„N iem a od kryw cy, n iem a w y n a la z­

cy, n iem a praw d ziw ego a r ty sty , niemal dobrego lekarza, roln ika, k upca, przed­

sięb iorcy , niem a, słow em człow iek a,

z p o śró d ty c h , k tó r y c h nazyw am y]

B ó g złożył d ro g o c en n e s k a r b y d o b ra ,

ko-s n iko-s y i k o lo n iz a c y jn e j dom ów m ie ­

-ści, w s k a z u ją c a d ro g ę obow iązków n a ­

Ks. Adam książę Sapieha, biskup krakow ski.

w z g lę d a m i k o rz y s ta z m ożności d z ia ­

ja k g m in y . R ó w n ież w ty m czasie p o w s ta ł sze reg szkół za w odo w ych w k r a j u : ro ln ic z y c h , rz e m ie śln ic z y c h i p rz e m y sło w y c h . G o rliw e g o o rę d o w n ik a

p rz ez d r a F r a n c is z k a S te fc z y k a pokryw ły sie c ią n ie m a l c a ły k r a j, c h r o n ią ^ ' n a sz lu d od lic h w y i p r z y z w y c z a ja ją # go do oszczędności.

Ś. p. S tanisław hr. Badeni, b y ły m arszałek kraj.

m ia ły w n im „ K ó łk a ro ln ic z e ", „ K a s y oszczędości i p o ży czek " s y ste m u R a if- f e is e n a , z a k ła d a n e p rz ez W y d z ia ł k r a jo ­ w y , k tó r e w sto su n k o w o n ie d łu g im cza­

s ie d z ię k i z n a k o m ite m u k ie ro w n ic tw u

P o d c ic h y m p r o te k to r a te m z m a r łe ­ g o m a rs z a łk a p o w s ta ł w e L w o w ie „ K o ­ m ite t w y d a w n ic tw a d ziełek lu d o w y e h " , k tó re g o s ta r a n ie m i n a k ła d e m wyszło) sto k ilk a d z ie s ią t d ziełe k d la lu d u . P ę

i-n ie w a ż zaś w y d a w i-n ic tw a ludów© Jako z w y k le b a rd z o ta n ie n a jc z ę śc ie j p r z y ­ n oszą s t r a t y p ie n ię ż n e , p rz e to te s t r a t y p o k r y w a ł w zn a czn e j m ie rz e sa m p ro ­ tektor, n ie m ó w iąc o z a p o m o g a ch , ja k ie n a ten cel u c h w a la ł S e jm k ra jo w y . — K rótk o m ó w iąc, s tr a c ił k r a j m ęża z a ­ słu żon ego, o w ie lk im ro z u m ie i sercu ,

n iu ję z y k a p o lsk ieg o do urzędów i da szkół w Galicyi, przedtem bo w iem pa­

n o w a ł t u w sze c h w ła d n ie ję zy k nie­

m ieck i.

S to lic a k r a ju o bch o d ziła w tym ro­

k u ju b ile u sz n a u k i p o lsk ie j, a miano­

w icie 2 5 0tą ro c zn icę z a ło ż e n ia Uniwerr s y te tu c z y li a k a d e m ii w e L w ow ie przezi

Adam hr. G ołuchow ski, m arszałek Galicyi.

zn a k om iteg o znaw cę spraw i potrzeb krajowych, a str a cił go za w cześnie, bo w 63. roku życia. Cześć jego p am ięci!

Po u s tą p ie n iu . ś. p. Stan. B ad en iego godność marszałka kraju pow ierzono Adamawi hr. G ołuchow skiem u, m ar­

szałkowi rad y p ow iatow ej w H u sia ty - mie, posłowi na Sejm i do R a d y pań ­ stwa, potom k ow i rodu, k tóry w czasie wprowadzenia k o n sty tu c y i w A u stry i duże zasługi p o ło ży ł p rzy wprowadzeń

k ró la J a n a K a z im ie rz a . Uroczystość o d b y ła się 29. m a ja , a w z ią ł w niej u d z ia ł n ie ty lk o ś w ia t uczon y, ale pra-<

w ie c a ła lu d n o ść m ia s ta Lwowa, urzą­

d z a ją c w o w y m d n iu w sp a n ia ły pochód;

p rz y św ie tle p o ch o d n i po u lica ch . D ru g im ju b ileuszem , k tóry ju ż nie|

tylk o L w ów , a le cała P olsk a obchodziła, to trzechsetna rocznica śm ierci księdza!

P io tra Skargi, złotou stego kaznodziei, n ajzn ak om itszego pisarza Polski nie~

p o d le g łe j i p r o r o k a n a r o d u naszego.

T ablica pam iątkow a 'ku czci ks. P io tra Skargi, w m u ro w an a na K ated rze lw o w sk iej

tw ó rc zo ść s w o ją p o św ię c ili p rz ed e- w sz y stk ie m m a lo w a n iu ż y c ia lu d u , W ło d z im ie rz m a lu je to ży cie tęcz o w em i b a r w a m i, a K a z im ie rz je zdobi p e r ła m i sw o ich m y ś li i p rz e c u d n y m kw ieciem j sw o ich p ie śn i. N a jp ię k n ie js z e b o w iem je g o u tw o r y p o w ieścio w e i poezy e s ą

s k i p o śró d lu d u , k tó rz y m im o b r a k l i w yższego w y k s z ta łc e n ia u m ie ją odczuci i p ię k n ą m o w ą i p ie ś n ią w ypow iedzieć!

w s z y s tk ie bo le i ra d o śc i w ła s n e g o n a ­ ro d u .

O to n ie d a w n o w ty m r o k u odbyła!.;

się w T a r n o b rz e g u n ie z w y k le rz e w n a . g u , w p o b liż u w s p a n ia ły c h i m a je s ta ­

ty c z n y c h n a s z y c h g ó r T a tr . L u d p o l­

s k i ta k ż e i d la te g o p o w in ie n sobie z a ­ p a m ię ta ć im ię K a z im ie rz a T e tm a je r a , j a k i je g o b r a t a W ło d z im ie rz a T e tm a ­ je r a , m a la r z a ożenionego z w ło ś c ia n k ą w B ro n o w ic a c h p od K ra k o w e m , bo o n i

o s n u te n a tle ż y c ia lu d u g ó ra ls k ie g o I b a je c z n y c h p ię k n o śc i n a s z y c h T a t r , a w y sze d ł w ła ś n ie ta k i sz e re g k s ią g T e t­

m a je r a p od zb io ro w y m ty tu łe m „ N a s k a ln e m P o d h a lu ” p ró c z w ie lu in n y c h .

A le p o etó w m a m y n ie ty lk o u ezo- n y c h , m a m y ta k ż e p o etó w z B o żej

fet-i m fet-iła u ro c zy sto ść o ffet-ia r o w a n fet-ia ch ło p u - poecie F e rd y n a n d o w i K u ra s io w i w ie j­

s k ie j z a g ro d y , z a k u p io n e j m u z p u ­ b lic z n y c h o f ia r d la o k a z a n ia m u w d zię­

czności i s e rc a n a r o d u n asz eg o n ieszc zę­

śliw eg o , k tó r y on p ło m ie n n e m sw em se rc e m u k o c h a ł.

F e r d y n a n d K u r a ś to b ie d n y szewc w ioskow y, k tó r y w śród cięż k iej p r a c y n a u tr z y m a n ie ro d z in y u m ia ł je d n a k zn aleźć ch w ilę czasu , a b y p ię k n e sw e m y śli i u c z u c ia w p o e ty c z n e j fo rm ie spisać i podzielić się niemi z rodakami.

J e d e n zb io re k je g o p o ez y i p. t. „Z pod ch ło p sk ie j s trz e c liy “ w y d a ła k s ię g a r n ia W o jn a r a w K ra k o w ie , d r u g i „ W ią z a n ­ k a z c h ło p sk ie j n iw y “ w y sze d ł n a k ła ­ d em „ M a c ie rz y p o ls k ie j" w e L w ow ie, zaś dw ie le g e n d y p. t. „ T a ta r z y w S a n ­ d o m ie rz u " u k a z a ły się w d ru k u s t a r a ­ n ie m „ K o m ite tu o b y w a te lsk ie g o " , k tó ­ r y się z a ją ł z b ie ra n ie m s k ła d e k i w ty m r o k u w y b u d o w a ł za g ro d ę i o fia ro w a ł K u ra s io w i w ra z z k ilk u m o rg a m i p o la, a b y m ia ł za b ezp ieczo n y sk ro m n y k a ­ w a łe k c h le b a i m ó g ł w ięcej cz asu p o ­ św ięcić u lu b io n e j po ezy i, k tó re j n o w y z b io re k p . t. „D zw oń c h ło p sk a p ie ś n i"

z n o w u się u k a z a ł.

N ie ty lk o je d n a k je d e n K u r a ś p i­

s u je poezye, m a m y w śró d lu d u o becnie ju ż b a rd z o w ie lu u ta le n to w a n y c h w ło ­ ścian , p is z ą c y c h u d a tn e w iersze, że w y ­ m ie n im y ty lk o J a n t k a z B u g a ja , a n a setki liczą się ci, k tó rzy bardzo rozum ­ n y m i a r ty k u ła m i, p is a n y m i z w y k łą m ow ą, z a s ila ją g a z e ty lud o w e, a n ie ­ k ie d y n a w e t p is m a codzienne.

J e s t to n a s tę p s tw o i owoc w zm ożo­

nej p r a c y o św iato w e j w o s ta tn ic h p a r u d z ie s ią tk a c h la t. S zczeg ó ln iej T o w a ­ rz y stw o S zk o ły L u d o w e j, zw an e k ró tk o T. S. L „ ro z w in ęło w ty m k ie r u n k u n ie ­ zw y k le c z y n n ą , b ło g ą i s k u te c z n ą d z ia ­ łaln o ść. Z ało ży ło ono p rzeszło 140 szk ó ł w ta k ic h m iejsco w o ścia ch , gdzie w in n y sposób n ie m o g ła p o w sta ć szko­

ła p o lsk a i g d zie w s k u te k teg o d z ia tw a p o lsk a b y ła n a r a ż o n a n a zn iem czen ie

„Gospodarz".

lu b zru szczen ie. Z ałożyło i u tr z y m u je d w a g im n a z y a re a ln e (w B ia łe j i O r- ło w e j) , d w a s e m in a ry a n a u c z y c ie ls k ie , z o rg a n iz o w a ło b a rd z o w iele szk ó łek p o ­ czątk o w y ch i kursów dla dorosłych

a n a lf a b e tó w (n ie u m ie ją c y c h c z y ta ć a n i p i s a ć ) , zało ży ło p rzeszło 2400 czy ­ te lń lu d o w y ch . W sa m y c h ty lk o szko­

ła c h T. S. L. k s z ta łc i się p rzeszło 25.000 d z ia tw y p o lsk ie j. J e s t to ju ż b a rd z o

Ferdynand Kuraś.

p o w a ż n a p r a c a d la lepszej p rz y szło ści n aszeg o n a ro d u , z k tó re j m o żem y b y ć d u m n i, a le jeszcze n ie w y s ta r c z a ją c a i n a le ż a ło b y j ą zdw oić i p o tro ić , a le cóż, k ie d y śro d k i n a to n ie w y s ta r c z a ją . J u ż dziś Z a rz ą d g łó w n y T o w a rz y s tw a S zk o ły L u d o w e j w K ra k o w ie u g in a się pod o g ro m em ciężaró w . R oczn e w y d a t­

k i sam eg o ty lk o Z a rz ą d u g łó w n eg o (nie licząc teg o , co w y d a ją p o jed y n cz e K o ła T. S. L. n a cele o św iatow e) w y n o szą

/

8

p rz eszło m ilio n (ty s ią c ty s ię c y ) k o ro n , grzech popełnili b racia Józefa, sprzedając go kupcom w ęd ro w n ym ?

Rok 1912 należy do lat niezw ykłych, lat historycznych, bo zaszły w nim w y ­ padki wielkiej doniosłości, które w y w o ła ­ ły już zmianę w 'ustroju w ew n ętrzn y m i zmiany, w granicach p aństw nie tylko w Europie, ale i w innych częściach św iata.

Ogromnej w agi są te zm iany, jakie zaszły, ale cały św iat d rży i niepokoi się przed tern, co jeszcze w niedalekiej przyszłości nastąpić m oże, jest bowiemi pow szechne naprężenie i zaognienie stosunków m ię­

dzynarodow ych, czyn m ów iąc krótko, istnieje niebezpieczeństw o w ybuchu w iel­

kiej w ojny europejskie,, w yw ołane niespo­

dziew anym w ybuchem w ojny na p ó łw y ­ spie bałkańskim . Zanim1 jednak przejdzie­

m y do opisania ostatnich w ypadków w o ­ jennych, które naturalnie budzą w szędzie zaciekaw ienie, m usim y rzucić okiem p rz y ­ najmniej na najw ażniejsze w ypadki i zd a­

rzenia także innego rodzaju, jakie zaszły w świecie. Zaczniem y od w y p ad k ó w w innych częściach św iata, a następnie przej­

dziem y do sp ra w p ań stw europejskich, bo te sp ra w y łączą się pośrednio lub bezpo- śrdnio z w ojną bałkańską, w ięc w zw ią­

zku z tą sp ra w ą najlepiej je będzie om ó­

wić.

W A z y i, położonej ina w schód od E uropy, a 4% ra z y w iększej od niej, za­

szły w ażne zm iany w kilku państw ach.

C h i n y , zajm ujące środkow ą i połu­

dniowo w schodnią część Azyi, najludniej­

sze państw o na świecie, bo m ające p rz e ­ szło 300 milionów m ieszkańców , dokonały

u siebie rew olucyi czyli gw ałtow nej zm iany ustroju politycznego1. Od paru w ie­

ków rządziła w Chinach d y n asty a z p le­

mienia M andżurów , któ rzy najechali Chi­

ny od północy i zaw ojow ali je. Nie tylko c e sarz chiński pochodził z ty ch najeźdź­

ców, ale i p rz ew aż n a część urzędników , k tó rzy w niem iłosierny sposób w y z y sk i­

wali i gnębili ludność m iejscową, pomimo, że tych M andżurów w stosunku do1 ogółu ludności b yło niewielu. O tóż kiedy Chiny w ostatnim1 dziesiątku lat za przykładem Japonii (poczęły się kształcić w edług w zo ­ ró w europejskich i w p ro w ad zać u siebie stopniow o cyw ilizacyę i urządzenia euro­

pejskie, p rzy cho dziły też coraz w ięcej do przekonania, że należy zrzucić hańbiące jarzm o najezdników. O lbrzym ie zasługi w tym. kierunku położył dr. S un-Jat-S en, lekarz w y k ształco n y w Europie, któ ry przez szereg lat przebiegał Chiny w szerz i w zdłuż i z w ielokrotnem narażeniem w łasnego życia p rzepro w adzał tajną orga- nizacyę zw olenników rew olucyi i w olno­

ści. P o zy sk a! też dla tej idei znaczną część wojsk, zreorganizow anych już na sposób europejski.

Na hasło w alki z najazdem załogi w oj­

skow e kilku wielkich m iast w południo­

w ych Chinach stan ęły od razu po stronie rew olucyi i rozpoczęły pochód zw ycięski ku północy, w stronę stolicy cesarskiej Pekinu. P o drodze załogi innych m iast przew ażnie się łą c z y ły z rew olucyonista- mi, ale b y ły i takie, które broniły w ładzy

Powiązane dokumenty