• Nie Znaleziono Wyników

W pięćdziesiątą rocznicę ostatniej walki za wolność i lud

P ó l wieku dobiega, jak naród polski chw ycił za broń, aby, oczyścić ziemię na­

szą od najstraszniejszego w roga, od krw iożerczego niedźw iedzia, k tó ry wpił się w jego ciało i pije z niego k re w i ssie soki żyw otne, pół w ieku mija, jak na ol­

brzym iej przestrzeni dawnej R zeczypo­

spolitej naszej toczył się bój na śm ierć i życie z przem ożnym najeźdźcą m oskiew ­ skim.

Klęska R osyi w wojnie z Fnancyą i Anglią w r. 1855, w yzw olenie się włoskiej L om bardyi z pod jarzm a austryack iego w r. 1859, zrzucenie z tronu despotycznego neapolitańskiego króla w południowych W łoszech i niebaw em ogłoszenie niepod­

ległego k rólestw a w łoskiego w r. 1861 o budziły i w naszym narodzie nadzieję, że zaśw ita i dla nas jutrzenka wolności.

Ale ci, co pragnęli wolności dla siebie, pamiętali, że lud polski w zaborze ro sy j­

skim znosi jeszcze brzem ię pańszczyzny, w ięc najpierw szlachta litew ska a następ ­ nie i z K rólestw a Polskiego w niosła poda­

nie do cara, aby pozw olił n a zniesienie pańszczyzny. R ów nocześnie T o w a rz y ­ stw o rolnicze w W arszaw ie przygotow ało c a ły projekt uw łaszczenia w łościan.

Nastrój w stolicy 'był niezw ykle pod­

niosły, p atryotyczny. Dnia 25. lutego 1861 postanow iła m łodzież dla. uczczenia 30-ei rocznicy sław nej b itw y pod G rochow em w czasie pow stania w r. 1831 urządzić ma- nifestacyę narodow ą. Ale tysiączne tłumy, grom adzące się na S tarem Mieście, ro z­

pędził !Z wielkim trudem oberpolicm ajster T repów p rzy pom ocy kozaków i ża n d ar­

mów. Gdy 27. lutego m anifestacyę tę pow tórzono i olbrzym i tłum procesyi zna­

lazł się n a placu Z am kow ym koło kolum­

ny Zygmuntai III., jenerał Zabołockij dat ognia i pięć ofiar zginęło na miejscu prócz wielu rannych.

T a k re w niew innych zapaliła prochy, w zb u rzy ła całą W arszaw ę. Za pogrzebem pięciu poległych k roczy ło przeszło 100 ty ­ sięcy ludu. W z o ro w y porządek u trzy m y ­ w ała straż narodow a, złożona z m ło­

dzieży.

Rząd m oskiew ski się przeraził, bo nte miał odpowiedniej siły zbrojnej w Króle­

stw ie i na w niosek G orczakow a zgodzi!

się na pew ne ulgi i zm iany. Namiestnikiem rządu cyw ilnego został m argrab ia Ale­

ksan d er ^Wielopolski, człow iek niezm ier­

nie zdolny, ale dumny i bezw zględny, nie liczący się z nastrojem i opinią. — N a m o­

cy układu z W ielopolskim rząd rosyjski pozwolił na założenie Szkoły głównej w W arszaw ie i innych szkół polskich, zgo­

dził się nai utw orzenie rad miejskich i po­

w iatow ych i t. p.

W ielopolski jednak popełnił niebaw em parę wielkich błędów , a mianowicie ro z ­ w iązał T o w a rzy stw o rolnicze, co w y w o ­ łało wielkie oburzenie. Kiedy z tego po­

w odu urządzono m anifestacyę p ro testu ją­

cą, w ojsko vznow u w dniu 8. kw ietnia zbroczyło ulice W a rs z a w y k rw ią niew in­

nych. G orycz w narodzie się w zm agała,

„Gosp darz “ 6

zw olennicy zbrojnej walki, tak zw ani C zerw oni, zyskiw ali coraz w ięcej posłu­

chu, o rgan izacya tajna ogarniała w s z y st­

kie ziemie R zeczypospolitej. U roczyste nabożeństw a p atry o ty czn e i obchody o d ­ sposobem rozbić organizacyę pow stańczą.

B ranka m iała się odbyć 17. stycznia 1863

w ającym nieludzką pańszczyznę, rozpo­

czął Rzad N arod ow y swoją działalność.

-ruch pow stańczy objął całe K rólestw o Kongresowe, a następnie także L itw ę i na­

leżącą do niej Żmudź świętą.

buchu. P oczątkow o w ystąpiło do w alki z B yła to w alka nierów na. Z jednej stro-wrogiem zaledw ie 10 tysięcy licho uzbro- n y b y ła potężna arm ia regularna, zbrojna jonej m łodzieży, ale w niedługim czasie w miecze, karabiny, arm aty , zasobna w e

Grupa powstańców z księdzem.

buch nastąpił niespodziewanie i R ząd Na­

ro d o w y nie b y ł w stanie zaraz zaw iado­

m ić w szystkich rodaków o term inie w y

-w szelkie potrzeby — a z drugiej strony obszarze ziem dawnej Rzeczypospolitej.

— N ieraz bojow nicy za spraw ę wolności oddział został pokonany, rozproszony, to pozostali przy iżyciu pow stańcy zw ykle p rzestrzeni kraju, aby nieprzyjacielow i nie dać ani chwili spokoju i w ytchnienia, gdziekolwiek się zw róci, powinien w szę- dze spotkać się z oporem. W wojnie takiej niem a zw ykle wielkich, w alnych bitew, ale drobne, ustaw iczne nękanie przeciw ni­

ka. W ojna partyzancka, jeśli jest pow sze­ niespodzianie arm ię nieprzyjacielsKą, aiby jej nie pozw olić chw ilki w ypocząć I t. p.

Na szczególniejszą uw agę zasługuje pow stanie na Żmudzi, bo tam. szeregi

ściach dawnej Rzeczypospoźlitej. Jedynie n a Kurpiach, w K rakow skiem , Sandom ier­

Zaraz po wybuchu powstania

najgo-dobrze w yćw iczonego i nieźle uzbrojone­

go żołnierza. W ted y nakłoniono go, aby się ogłosił dy ktato rem (10. m arca), t. J.

Jenerał Jeziorański

w sław ił się zajęciem m iasta R a w y w P iotrkow skiem i chlubnem zw ycięstw em pod K obylanką w Lubelskiem.

ce, niebaw em ' jednak p rzy ataku na M ie­

chów poniósi zupełną klęskę.

Najpomyślniej początkow o w alczył g e­

nerał M aryan L angiew icz j odniósł szereg zw y cięstw pod W ąchockiem ^ B odzenty- nem i t. d. W k ró tce L a r m e ^ c z ’>zvT 4000

najw yższym naczelnikiem z nieograniczo­

ną w ład zą w ojskow ą i cyw ilną. O kazało się to jednak szkodliw em ; nieprzyjaciel bow iem postanow ił za w szelką cenę zgnieść p rzedew szystk iem d y k ta to ra w nadziei, że w ted y pow stanie upadnie.

rę tsz a w alka z w rogiem za w rza ła w Kra- kow skiem i Sandom ierskiem . Oddział Ku­

row skiego zajął M ichałowice i

Sosnowi-W praw dzie w bitw ie pod Grochowiskami!

odniósł zw y c ię stw o nad przew ażającem u siłami w roga, ale s tra ć 1} 1500 ludzi. Uznał w ięc ra z e m z innymi, że należy dalej pro­

w adzić w alkę p arty z an ck ą i zd aw szy do­

w ó d ztw o w inne ręce, w y b ra ł się przez Gali-cyę w Lubelskie, ale w padł w ręce A ustryakom , k tó rz y go uwięzili.

W tym czasie po w stanie zaczęło się

M oskalom, k tó ry ch 200 padło a nadto zdo­

by ł p arę set sztuk broni. Aż do grudnia szarpał i nękał nieprzyjaciół, aż w reszcie pod B odzechow em ciężko ranny dostał się d o niewoli i niebaw em został rozstrze­

lany w Radomiu.

W czasie zim y generał Józef H auke (Bosak) zgrom adził w okolicy, gdzie w al­

czył Chmieliński, przeszło 3000 ludzi, ale

Ks. Antoni Mackiewicz.

osaczon y w lutyim 1864 r. przez p rzem a­

kające siły m oskiew skie, uległ rozbiciu.

Jeden z jego podkom endnych, dzielny par­

ty zan t Zw ierzdow śki (Topór), ciężko ran­

ny w p ad ł w rę ce w ro g a i niebaw em za­

w isł na szubienicy w O patow ie. Odtąd pow stanie w K rakow skiem m ożna uwia- żać za złam ane.

W Lubelskiem Jeziorański, k tó ry zaję­

ciem R a w y się odznaczył a następnie w obozie L angiew icza o kazał się tęgim w o ­ dzem, na czele 800 zuchów, zorganizowa­

nych w oddział w Galicyi, odniósł 6. maja Bronisław Szwarce.

ch w ia ć ku upadkow i, ale nadzieja obcej in terw encyi i obietnica pom ocy ze stro n y F rancyi skłoniła stronnictw o szlacheckie ta k zw anych B i a ł y c h do czynnego po­

p a rc ia pow stania, k tóre oży w iło się n a całej linii.

P o Langiew iczu objął dow ództw o nad znaczną częścią jego oddziału D yonizy C zachow ski i stoczył szereg zw ycięskich w a lk w Sandom ierskiem i Kieleckiem, az p o 8 m iesiącach zginął z rąk w roga.

W sąsiedztw ie C zachow skiego w w o ­ jew ództw ie K rakow skiem a następnie w Radom skiem bardzo dzielnie i w y trw a łe w alczy! z wrogiem' Zygm unt Chmieliński, jeden z najw ybitniejszych i najzasłużeft- szy ch w odzów pow stańczych. W Ii pen pod m iasteczkiem Janow em zadał klęskę

pod K obylanką nad sam ą granicą jedno z najpiękniejszych zw ycięstw , grom iąc po zaciętej bitw ie 3500 M oskali z 8 a rm a ta­

mi, tak, że ich 270 padło a m nóstw o by to rannych.

Jeden z pierw szych rozw inął chorą­

giew pow stania w Lubelskiem 19-letni L e­

on F rankow ski, ale w kró tce uległ przem o­

cy i zginął na szubienicy.

Najgłośniejsze imię w tern w ojew ódz­

tw ie zdobył sobie M arcin Borelowski, w

al-W Lubelskiem zasły nął rów nież puł­

kownik Heidenreich z przybranem nazw i­

skiem Kruk. N ajchlubniejszym jego dzie­

łem było zw ycięstw o pod Żyrzynem . P a ­ dło tam 181 M oskali trupem , 132 b yło ran ­ nych a 150 dostało się do niewoli. W rę c e nasze w p ad ły 2 arm aty i 140 ty sięcy rubli (350 tys. koron). Za to został Kruk gene­

rałem .

. Z zachodniej stronie K rólestw a Pol­

skiego na pograniczu zaboru pruskiego

O brazek z pow stania.

cz ąc pod pseudonim em Lelew ela, syn m u­

rarza ze Z w ierzyńca pod K rakow em , sam cieśla i studniarz. W alczył on przez szereg m iesięcy szczęśliw ie z nieprzyjacielem , odniósł zw y cięstw o pod B ereźnicą, Adam ­ kami, zajął m iasta Chełm, Dubienkę, Zw ie­

rzyniec, gdzie zdobył dwie arm aty. R ząd n aro d o w y m ianow ał go pułkownikiem . Pod Lelew elem w a lc zy ł poeta M ieczysław Rom anow ski, k tó ry zginął pod Józefow em . N iestety w parę m iesięcy później (6. w rz e ­ śnia) zginął w w alce pod B atorzem i sam Tzem ieślnik-bohater, a gdy zabrakło w o ­ dza i jego oddział uległ rozbiciu.

w alczyli ze zm iennem szczęściem Mielęc­

ki i T aczanow ski, k tó ry odniósł chlubne zw ycięstw o pod P yzdram i. W Płockiem dzielny organizator i w ódz Zyg. P adlew ski, odniósł jedno piękne zw ycięstw o pod M y­

szyńcem . ale kiedy lasam i przekradał się sam, aby stanąć na czele now ego w ięk­

szego oddziału, w padł w ręce w ro g a i w maju został rozstrzelan y w P łocku. Wt północnej stronie K rólestw a w alczy! dłuż­

szy czas dzielnie Józef Jankow ski, aż od­

dał życie za Ojczyznę w W arszaw ie ma szubienicy.

W spom niaw szy pokrótce jedynie o

naj-w ybitniejszych znaj-w ycięstnaj-w ach na obszarze K rólestw a Polskiego, rzućm yż oKlemi na to, -co się działo w innych ziemiach R ze­

czypospolitej.

N a Litw ie najdzielniejszymi wodzam i

©kazali się Ludw ik Nar-but, Zygm ut S ie­

rakow ski (Dołęga.), ksiądz Antoni M ackie­

w icz, Rom-uald T raugut i wielu innych.' P ie rw sz y rozw inął chorągiew pow stam a N arbut w ipowieoie Lidzkim i odniósł sze­

re g zw y cięstw pod Rudnikami, około P o- dubicz i Laksztucian, prócz wielu mniej­

szych -potyczek, aż zginął śm iercią boha­

te rsk ą 13. m aja 1863 r. w skutek zdrad y N iem ca kolonisty, k tó ry naprow adził

Mo-Zygm unt M iłkowski (T. T. Jeż).

skali przez trzęsaw isk a na obóz N arbuta.

R ów nież jednym z pierw szych był ks.

M ackiew icz, k tó ry zorganizow ał oddział z 500 ludzi, przew ażnie z w łościan i w a l­

c z y ł zw ycięsko z nieprzyjacielem . D al­

szych licznych ochotników nie mógł p rzy j­

m ow ać z pow odu braku broni. Kiedy na­

stępnie naczelnym w odzem Żmudzi został Zygm unt Sierakow ski, k tó ry porzucił go­

dność pułkow nika w armii rosyjskie], w al­

c z y ł ks. M ackiew icz pod jego rozkazam i.

Sierakowski zebrał pod sobą przeszło 2000

ludz-i i rozbił -oddział m oskiew ski pod Ro- go-wem, p rz y cze m najdzielniej się spisali kosynierzy z ks. M ackiewiczem na czele.

W niedługim czasie przyszło do wałki z generałem -moskiewskim Ganeckim, nieda­

leko Gudziszek. W -pierwszym1 dniu nie­

przyjaciel cofnął się, straciw szy 150 ludzi w zabitych i rannych. N azajutrz po za­

ciętej bitw ie trw ającej do w ieczora w róg rów nież się cofnął na całej linii, ale i nasi ponieśli dotkliwe straty , a co najw ażniej­

sze, że sam S ierakow ski został ciężko ran n y w krzy że. Złożony w dw orku le­

śnym w padł w ręce w ro g a i niedługo po­

tem- zaw isł n-a szubienicy (27-go czerw ca 1863 r.).

O dtąd ks. M ackiew icz sw y m od­

działem sam odzielnie bory-kał się z nie­

przyjacielem', urządzając ciągle zasadzki i napady n a Moskali, przew ażnie nocamr, podczas gdy w dzień w y p o czy w ał oddział w ostępach leśnych.

O statecznie w e w rześniu oddział ten uległ rozbiciu, a ks. M ackiew icz po p e­

w nym czasie dzięki zdradzie Niemca, ko­

lonisty dostał .się do niewoli -i w grudniu 1863 roku oddal życie za O jczyznę na szubienicy.

Na Litw ie i Żmudzi działali nadto na czele sw y ch oddziałów W alery W róblew ­ ski, Jabłonow ski (dr. Dłuski), Feliks W y ­ słouch, B olesław Św iętorzecki, Konono- w icz i inni, a szczególniej głośne im-ię zdo­

by ł sobie Rom uald T raugut.

Jak o b y ły oficer inżynieryi rosyjskiej i dzielny w ódz w w alce podjazdow ej dał się M oskalom w ielokrotnie porządnie w e znaki, a jeden ich oddział zniósł doszczę­

tnie w lasach na pograniczu W ołynia.

W alczył też dość pom yślnie w Pifiszczy- źnie w śród tam tejszych niedostępnych błót. Zam knięty pierścieniem w ro g ó w i pozbaw iony dowozu żyw ności p rzez 10 dni, zdołał w y p ro w adzić szczęśliw ie swó]

oddział z m atni i -dotrzeć z nim do pu­

szc zy Białowieskiej, gdzie go p rz y łą czy ł do innych oddziałów pow stańczych, sam zaś udał się dla poratow ania zdrow ia do W a rsza w y , tak bowiem był w yczerp an y ,

.er

B ohaterow ie i m ęczennicy za w iarę i Ojczyznę,

gdyż w szy scy zostali albo rozstrzelani albo pow ieszeni przez wroga.

że go żołnierze musieli nieść na rękach. R zeczypospolitej spieszyli ochotnicy pod sztan d a ry narodow e. R ów nież i na emi- jedynie pozwolenie przepraw ienia się

ma-łemi grupam i do Galicyi a następnie do

1863 r. dyktato rem i nadludzkim i w y siłk a­ chodami ku uczczeniu pięćdziesiątej rocz­

nicy ostatniej świętej walki za w iarę, Oj­ zbrojnymi źródło późniejszych nieszczęść narodow ych, najszlachetniejszy w ybuch

duszy polskiej; nieutuloną tęsknotę do wolności, pragnienie w ybicia się na nie­

w ania, poczuto na sobie w szy stk ie grom y

dziesiątego trzeciego, jako szlachetnego i w ow oc rodzajnego czynu i podźw igu na­

W ielkiego mściciela, bohatera, geniusza, k tó ry b y poprow adzić m ógł naród do no­ dzisiejszego pokolenia uczcić godnie pięć­

dziesiątą ro-cznicę pow stania styczn iow e­

go, w spom nieć czasy, kiedy to w P olsce z bronią w ręku o- w olność walczono. Jest obow iązkiem w o b ec przeszłości -i p rz y ­ szłości. P rzeszło ść uczcić p o trzeb a i z niej dobyć ziarna rodzajnego na przyszłość.

I drgnęło w narodzie na wspomnienie, że tuż pięćdziesiąta rocznica pow stania styczniow ego. Ze w szystkich sfer o b y w a­

telskich, ze w szystkich stanów i z a w o ­ dów, w a rstw społecznych w yłonił się Ko­

m itet obchodu pięćdziesiątej rocznicy po­

w stania styczniow ego. W jego ręku sku­

piły się w szystkie nici, w szy stk ie jednost­

kow e usiłowania, m iejscow e zam iary, w szystkie pragnienia, ażeby pam ięć roku 1863 byłai wielkiem, niezapom nianem św iętem narodow em w szędzie tam , gdzie w szystkie prace, celem poparcia kom ite­

tów lokalnych. P ragn ie skupić w sobie ca­

łą akcyę zbiorow ą, ażeby jej nadać bieg należy ty i u ży ć dobrze tych sił, któreby, działając sam oistnie, rozp ró szyły się może i m oże, nie p okierow ane należycie, zm ar­

niały. Celem przeto Komitetu głów nego jest

stw orzenie takich w arunków , któ reb y uro­

czystości jubileuszowej nadały ogólno na­

rod ow y ch arakter, bez w zględu na kordo­

n y i slupy graniczne. Rocznica pow stania styczniow ego w inna być czczoną w m iarę sił i możności, w każdym choćby najod­

leglejszym' zakątku kraju. Żadnego m iasta, m iasteczka, żadnej polskiej w si nie pow in­ zbiorow a, każde przedsięw zięcie ogólne­

go znaczenia o d byw ać się winno w całym roku jubileuszow ym pod znakiem 1 pod hasłem styczniow ego pow stania. Uczci pam ięć wiekopom nej chwili c a ły szereg zjazdów naukow ych, gospodarczych, o r­

ganizacyi społecznych i narodow ych.

W spom nieniem bezpośredniem minio­

nej walki orężnej będzie w y sta w a roku upamiętnieniu wielkiej rocznicy, stw o rz y ­ ły jej. niespożyty pomnik w potomności.

W takich najogólniejszych zary sach, ledwo1 tu naszkicow anych odbędzie się u- roczystość pięćdziesiątej rocznicy p o w sta­

nia: styczniow ego. P o w o łan y jest do niej

Powiązane dokumenty