W literaturze czwartej smok jest po
stacią mocno skonwencjonalizowaną. Poja
wia się przeważnie w otoczeniu dworskim (stanowi dobre baśniowe uzupełnienie obecności króla, królowej oraz królewny) i funkcjonuje jako przeszkoda, którą trze
ba pokonać, by bohaterowie mogli zaznać szczęścia. Smok pozwala dzielnym ryce
rzom na udowodnienie odwagi i męstwa (więc także pośrednio na zdobycie serca i ręki córki króla), zapewnia fabułę pełną niebezpieczeństw i przygód. Figura smoka może więc posłużyć autorom do ubarwia
nia opowieści i do w miarę szybkiego na
kreślania literacko-kulturowego kontekstu.
Smok potraktowany stereotypowo nie może zaskoczyć odbiorców - ale zmiany, uzu
pełnienia i pisarskie konkretyzacje w obrę
bie stereotypu wiążą się już z uatrakcyjnia
niem historii.
Szarlota Pawel w jednym z tom ów o przygodach Jonki, Jonka i Kleksa, zaty
tułowanym Smocze jajo, aktywizuje dawne kody, kanwą opowieści komiksowej (a przy
najmniej jej fragmentu) czyni znany sche
mat. Oto w dalekiej Pelikanii, krainie Klek
sów, sterroryzowani mieszkańcy boją się wychodzić z domów. W całym kraju nie ma ani kropli atramentu (w atramentowych ja godach, pożywieniu Kleksów, gustuje także smok) - a ponieważ atra ment zastępuje je dzenie, paliwo i... atrament, na poddanych księżniczki Plum pada blady strach. Jest za
tem księżniczka, jest zagrożenie (tu Szarlo
ta Pawel z konwencji rezygnuje, wprowa
dzając nieco łagodniejszą wersję przekazu), jest i bohater, który musi uratować państwo - Kleks. Na tym właściwie kończy się trady
cja. Smok został bowiem potraktowany ja ko źródło komizmu - jest groźny, ale dzięki ironii i złośliwościom, a także możliwości po
konania go - okazuje się też zabawny. Trój- głowy stwór został wysiedziany przez pięć zaangażowanych w służbę nauki kokoszek z jaja, które przypadkiem znalazł słynny ar
cheolog. Od pierwszych chwil egzysten
cji wprowadzał sporo zamieszania: każda z trzech głów życzyła sobie czego innego, wszystkie natomiast bardzo chętnie zjada
ły czarne jagody.
Smok w wykonaniu Szarloty Pawel jest bardzo nowoczesny. Niewątpliwie ma to związek z aluzjami społecznymi, jakie poja
wiały się w komiksach tej autorki - dla dzie
ci to sfera praktycznie niedostępna, doro
słym, którzy nierzadko wraz z pociechami śledzili dowcipne przygody trójki przyja
ciół, z pewnością od razu wpadały w oko.
Rzeczywistość PRL-u przenoszona do barw
nych, baśniowych krain, była znakiem roz
poznawczym opowieści o Kleksie (a potem i o Kubusiu Piekielnym). Tym samym w „do
rosłym" odbiorze portret smoka podlegać może nie interpretacji psychoanalitycznej, ale humorologicznej - jeśli by Smocze jajo traktować jako alegoryczną historię.
Potęga smoka zbudowana została na fałszu i terrorze. Kto chce się spotkać z ok
rutnym stworem, musi przejść przez luna- pa rk - cały zestaw wyrafi nowa nych puła pek, które jednak przygotowano jak
najmniej-Rys. Szarlota Pawel
szym kosztem, a strażnicy lunaparku - pod
władni smoka - to „służbiści i głupole" - lecz ci, którzy dotąd chcieli dostąpić zaszczytu zwiedzenia smoczych lochów, ulegali ata
kom paniki i przestawali logicznie myśleć.
Kleks odkrywa, że ogromny labirynt nie do przejścia ma ścianki z dykty i gipsu (łatwo się więc przez nie przebić), do tunelu ła skotek można wysłać niedźwiedzie (które z kolei bardzo pomocne są przy wydostawa
niu się z miodowej pułapki), a wielki toporny gramofon łatwo można zepsuć. Płaczące bo
bry rozbawi za to ostatnia strona „Świata Mło
dych". Duchy same mogą się przestraszyć, a s m o k . smok także nie jest tym, na kogo wygląda. Szarlota Pawel pokazuje tu grę pozorów i złudną wielkość samozwańcze
go władcy krainy. Współczesnemu rycerzo
wi, Kleksowi, pozwala pokonać smoka nie w tradycyjnym pojedynku, ale dzięki obna
żaniu kolejnych, kruchych filarów jego wła
dzy. Ostatecznym ciosem zadanym trójgło- wej bestii staje s i ę . wyciągnięcie korka z jej ogona - smok, po spuszczeniu zeń po
wietrza, powraca do naturalnych rozmia
rów, nie jest większy od przeciętnego miesz
kańca Pelikanii, niko
mu więc już nie może zagrozić. Wyraża (na trzy głosy) skruchę:
Proszę w sz ystk ich o w ybaczenie! Ja się poprawię, smocze sło
wo! Ju ż się nie będę nadym ał! M ogę być zapalniczką. Wszyst
ko posprzątam i dam pokaz zimnych ogni!
Będę pożyteczny!1 W tym przyrze
czeniu, na n ie w ie l
kim przecież wycinku tekstu, widać humo
rystyczne gry z kon
wencją. Szarlota Pa
wel rozbija strukturę frazeologizmu (nadymanie się ma tu znacze
nie przenośne -jako określenie pychy - ale też i pierwotne, chodzi przecież o nadmuchiwa
nie smoka niczym balonu). Dowcipnie w y
korzystuje atrybuty smoka - umiejętność ziania ogniem u zmniejszonego bohatera znajduje nowe zastosowanie. Smok chce swoje zdolności wykorzystać tak, aby przy
służyć się innym.
Chwilę wcześniej groźny jeszcze stwór wpada w panikę na widok liszek (a raczej przebranych w stroje liszek przedstawicieli książęcej gwardii). Szarlota Pawel efekt ko
miczny uzyskuje dzięki kontrastowi między wszechwładnym i niezwyciężonym potwo
rem a robactwem. Smok ucieka do słynnego
Rys. Szarlota Pawel archeologa, prosząc „wymyśl
jakiś Azotox"2 - w obliczu fo
bii zapomina więc o swojej po
tędze. Także zagrożony składa przysięgę:
Mogę służyć jako piec cen
tralnego ogrzewania i mogę smażyć plackii3
Autorka komizm w yd o bywa zatem z nietypowego połączenia - postaci znanej z baśni i do bólu stypizowanej oraz zwyczajnej, zupełnie nie- bajkowej codzienności. Smok, który się boi, okazuje się bar
dzo kreatywny w wymyślaniu kolejnych ról dla siebie. Je d nocześnie mamy tu do czynie
nia z odświeżeniem schematu, z racjonalizacją i grą motywa
mi. Panika olbrzymiego gada została tu celowo przerysowa
na - i dostosowana nie tylko do dziecięcej recepcji dowcipu.
Przenikanie się płaszczyzn - rzeczywi
stej i bajkowej - bardziej z kolei trafi do prze
konania starszym odbiorcom. Smok, zaglą
dając do prasy, pyta o wiadomości cytatem z Wesela W yspiańskiego4. Olbrzym, któ
ry ma zamiar pokonać smoka wyśpiewu
je hasła antysmocze5, posługuje się zresztą przy tym ładnymi grami lingwistycznymi (wybiła godzina gadziny)6. Ale Szarlota Pa
wel miesza także konwencje w obrębie ka
nonów bajkowych i baśniowych. Jedna z głów smoka żałuje snu - właśnie ratowa
łem smoczycę porwaną przez krasnoludki7 - całkowicie odwraca zatem „zwykłą" fabułę, zamieniając jej bohaterów.
Dla Szarloty Pawel smok staje się do
brym sposobem na w ywoływanie śmiechu
na różnych płaszczyznach. Rzekomo strasz
ny i okrutny stwór poza agresją budzi tak
że radość - zwłaszcza dzięki absurdalnym a logicznym sytuacjom , w jakie zostaje wmieszany. Dowolne skojarzenia, a już prze
de wszystkim próby przystosowania smo
ka do realiów zwykłej egzystencji, politycz
ne aluzje czy intertekstualia sprawiają, że komiks Smocze jajo skrzy się humorem do
brego gatunku.
1 Sz. Pawel, Smocze jajo. Warszawa 1987, s. 64.
2 Tamże, s. 62.
3 Tamże, s. 63.
4 Tamże, s. 37.
5 Tamże, s. 38.
6 Tamże.
7 Tamże, s. 39.