• Nie Znaleziono Wyników

Stan sanitarno-higieniczny lokali szkolnych

Higiena szkolna wobec materialnego środowiska szkoły

2. Stan sanitarno-higieniczny lokali szkolnych

Stan sanitarno-higieniczny budynków szkolnych był nierozerwalnie związany z liczbą budynków szkolnych oraz ich standardem, a więc z kwestią budownictwa szkolnego i przyjętymi unormowaniami prawnymi zarówno w szerszym aspek-cie – w dziedzinie oświaty, jak i innych – zdrowotności publicznej, administra-cji państwowej. Nie tylko liczba, ale i jakościowy stan lokali szkolnych budziły po odzyskaniu niepodległości niepokój nie tylko lekarzy-higienistów, ale i władz szkolnych. Tadeusz Łopuszański – Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia

Pu-96 Okólnik nr 26 z 3.06.1938 r. o wzmożeniu akcji budowy szkół powszechnych, DU MWRiOP 1938, nr 6, poz.181, s. 239–240.

97 Posiedzenie Państwowej Rady…, s. 15.

98 Ustawa o zespoleniu samorządu szkolnego z samorządem terytorialnym z dnia 23 lutego

1939 r., DURP 1939, nr 16, poz. 93, s. 190–193. 99 Posiedzenie Państwowej Rady…, s. 9, 12.

blicznego – określił go jako „smutny”100. Przypominano o konieczności utrzymy-wania porządku w lokalach szkolnych, starając się przekonywać, że odnosić ją

trzeba także do pomieszczeń, w których nie są prowadzone lekcje101.

Zarówno w szybko rosnących miastach, jak i na wsiach warunki lokalowe były niekorzystne dla dzieci i młodzieży, gdyż nauka przebiegała w znacznej czę-ści szkół „[…] w ciasnych i ciemnych pokoikach kamienic czynszowych, na wsi

zaś w licho skleconych lepiankach […]”102. Większość lokali szkolnych nie

spełnia-ła wymagań higieniczno-sanitarnych im stawianych, tj. nie posiadaspełnia-ła odpowied-nich rozmiarów, oświetlenia, ogrzewania i wentylacji, czystości i wyposażenia. Brakowało również sal rekreacyjnych, szatni, sal gimnastycznych i boisk. Opis rzeczywistości edukacyjnej przez pryzmat warunków higienicznych panujących w szkołach przedstawiła nauczycielka i postępowa działaczka oświatowa – Stefa-nia Sempołowska następująco:

Szkoła powszechna mieści się przeważnie w wynajętych lokalach mieszkalnych […]. Nikt nie rozważa spraw higieny: suchości, jasności izb szkolnych […] ilości powietrza przypadającego na 1 dziecko, rozmieszczenia okien takiego, by światło padało dobrze na zeszyty uczniów itp. Wentylacje, umywalnie, szerokie korytarze, sale rekreacyjne to zbytki, o których się w szko-le powszechnej nie marzy […]. Dzieci zamieszkujące nory proszko-letariackie: sutereny i poddasza w mieście, chałupy lub budynki dworskie na wsi – gdy znajdują się pod opieką państwa w pu-blicznej szkole „powszechnej”, w olbrzymiej większości siedzą stłoczone w ciemnych, brudnych niehigienicznych celach szkolnych – w warunkach fatalnych dla zdrowia, nie dających nic dla wy-chowania nie tylko estetycznego, ale nawet fizycznego, dla podniesienia kultury zdrowia – którą dać szkoła powinna103.

Ten opis stanowić może wypełnienie drastyczną treścią eufemistycznego określenia stanu lokali szkolnych jako „smutnego”, dokonanego przez wspomnia-nego szefa resortu oświaty.

Uznany za „rozpaczliwy” stan sanitarno-higieniczny budynków lokali szkol-nych potwierdzały również publikowane na łamach prasy medycznej relacje le-karzy wizytujących szkoły. W opisie warunków panujących w szkołach powiatu lubelskiego, jaki przedstawił wizytujący je w styczniu i lutym 1923 r. Kazimierz

Dietrich, znaleźć można wiele szczegółów uzasadniających to określenie104. Otóż

w większości ze zbadanych jedenastu szkół powierzchnię podłogi przypadają-cą na jednego ucznia znalazł on poniżej absolutnie minimalnej. Gorzej sytuacja przedstawiała się pod względem powietrza – tylko w dwóch szkołach była do-stateczna jego objętość w stosunku do liczby uczniów. Generalnie wentylacji po-mieszczeń jakby w ogóle nie było, bo nawet nie otwierano w nich okien. Również

100 Kronika, Minister Oświecenia o higienie szkolnej, WF 1920, nr 3–4, s. 147.

101 Kurator Riemer przypomina, „Dziennik Urzędowy Okręgu Szkolnego Pomorskiego” 1922, nr 1, poz. 9.

102 Na przełomie, WF 1921, z. 9–12, s. 98.

103 S. S e m p o ł o w s k a, Z tajemnic Ciemnogrodu, cz. I, [w:] t a ż, Pisma pedagogiczne i oświa­

towe, Warszawa 1962, s. 299.

104 K. D i e t r i c h, Spostrzeżenia, dotyczące stanu szkół powszechnych powiatu lubelskiego, „Zdrowie” (Zdr) 1923, nr 12, s. 335–344.

oświetlenie szkół, określone na podstawie możliwości dokładnego czytania przez siedzących w ławkach uczniów tekstu napisanego na tablicy szkolnej, było mniej lub bardziej, ale jednak niewystarczające. Ławki we wszystkich wizytowanych szkołach były nieodpowiednie. Podłogi szkolne natomiast wizytujący lekarz oce-nił jako zniszczone, posiadające szpary; bywało, że podłóg w szkołach wcale nie było. Przeważnie pomieszczenia szkolne były „brudne nie do opisania”; pa-nował w nich niesamowity bałagan. Brakowało też w szkołach podstawowych elementów wyposażenia higienicznego: skrobaczek i wycieraczek do obuwia, spluwaczek, śmietniczek, umywalni, wody i urządzeń do jej picia. Przy szkołach najczęściej nie było nawet studni. Warunki pogarszała kompletna nieobecność szatni – stwierdzono, że

„[…] nigdzie ich nie ma i dzieci albo siedzą w klasie w tem samem ubraniu, w którem przyszły z podwórza, albo też ciepłe okrycia składają w klasie na jedną

kupę”105. Zdecydowanie najgorzej przedstawiała się kwestia toalet szkolnych;

wi-zytujący uznał ją za „dojmująco zaniedbaną”. Podsumowanie wizytacji dokonanej przez lekarza wydaje się charakterystyczne dla opisu stanu higieniczno-sanitar-nego większości ówczesnych szkół powszechnych, zwłaszcza wiejskich:

W takich szkołach dzieci nie tylko rujnują nadwątlone zdrowie przebywaniem w lokalach z bra-kiem odpowiedniej ilości powietrza, prawie zawsze zimnych oraz wilgotnych i często źle oświe-tlonych, zniekształcają swój młody organizm w nieodpowiednich ławkach, a ich umysły zamiast przyzwyczajać się odpowiedniej ilości powietrza, zamiast przyzwyczajać się do porządku, czy-stości i pewnego kulturalnego życia spotykają się z takim samym pierwotnym stanem w szkole, jaki przeważnie widzą w domu: spotykają brud, nieład, brak często najelementarniejszych zasad higieny i kultury […]. Obejrzane przez mnie szkoły […] muszą być tym czynnikiem, wzmacnia-jącym w przyszłych obywatelach Polski wszystkie braki i wady, jakie wypływają z niskiej kultury szerokich mas ludności106.

Podobnie dramatyczne warunki sanitarno-higieniczne szkół powszechnych przedstawił jako reasumpcję sprawozdań lekarzy szkolnych i lekarzy powiato-wych pod koniec lat dwudziestych naczelny wizytator higieny szkolnej w MWRiOP – S. Kopczyński. Na łamach prasy, zwłaszcza medycznej, dość często przytacza-no fragmenty tego swoistego raportu generalnego, stwierdzając, że zawierają one zestawienia mogące przerazić nawet najbardziej doświadczone osoby, którym tyl-ko wydaje się, że są obeznane z prawdziwym stanem rzeczy. Oto one:

Stan higjeny tych szkół (w siedmiu powiatach województwa nowogródzkiego w roku 1927): brak podłóg (klepisko gliniane zamiast drewnianej podłogi) – w 24 szkołach (2,4%), podłoga istnieją-ca w stanie złym – w 98 szkołach (10,5%), piece w stanie złym – w 232 szkołach (28%), szyby w oknach brudne i w kawałkach – w 41 szkołach (4,5%), podłogę myje się tylko raz na rok – w 56 szkołach (6%), okna nie do otwierania w zimie w 78 szkołach (8,4%) […] ustępów brak – przy 358 szkołach (38%), ustępy w złym stanie – w 29 szkołach (8%), brak studni – przy 342 szkołach (36%) […]. Na jedno dziecko przypada od 1–2 m³ powietrza w 240 szkołach (24%), od 2–3 m³ w 342 szkołach (34%) […]107.

105 Tamże, s. 341.

106 Tamże, s. 342–434.

107 M. K a c p r z a k, Od redakcji, Zdr 1929, nr 5, s. 258. Zob. też: Streszczenia pojedyncze i oce­

Komentując dane prezentowane przez S. Kopczyńskiego, ówczesny redak-tor naczelny „Zdrowia”, związany wówczas również z Państwową Szkołą Higieny

w Warszawie, Marcin Kacprzak108 zreasumował stan higieniczno-sanitarny

pol-skich szkół powszechnych w ten sposób: „Szkoła, w której okien wcale się nie otwiera, w której podłogę myje się raz na rok, a ławki okurza się przy pomocy rękawów dziatwy szkolnej. Szkoła bez podłogi i ustępu. Nie pytajmy jak ustęp

wygląda, tam gdzie jest”109. M. Kacprzak wskazywał też raczej brak dobrej woli niż

przyczyny ekonomiczne takiego stanu rzeczy: „Szkoły bez ustępów i z podłogą z gliny nie powinno być na wschodzie ani na zachodzie ani jednego dnia. Winą

tutaj są nie braki materialne, ale brak wymagań”110. Poza trudnościami w

zakre-sie budownictwa szkolnego na taki stan wpływać też mogło przeznaczanie przez samorządy terytorialne niezwykle małych kwot na utrzymanie czystości w szko-łach. Zdarzało się bowiem, że planowano sumę 10 zł rocznie dla jednej klasy, choć koszt sprzątania jednej izby lekcyjnej według GUS powinien wynosić 180 zł rocznie. Nawet jednak tak znikome i niewystarczające kwoty bywały redukowane

lub zupełnie skreślane z budżetów szkół111. Jednak część tych zaniedbań stanu

higieniczno-sanitarnego szkół powszechnych przypisywano również niedbalstwu

lub szerzej – brakom kultury higienicznej nauczycieli112.

Niski standard higieniczny budynków i lokali szkolnych potwierdzały także dane statystyczne zbierane od nauczycieli, którzy odbywali leczenie sanatoryjne w związku z przebytą gruźlicą. Wśród leczących się w sanatorium ZNP w Zako-panem 523 nauczycieli blisko 36% pracowało w szkołach wilgotnych, prawie 49 – w szkołach z nieszczelnymi podłogami, zaś w lepiankach zlokalizowanych było 2% szkół113.

W świetle stwierdzonego stanu higieniczno-sanitarnego szkół w celu popra-wy warunków w nich panujących popra-wydawano szereg rozporządzeń i okólników. W połowie lat dwudziestych zwrócono uwagę na utrzymywanie czystości w

loka-lach szkolnych114, zaopatrzenie szkół w aparaty do picia wody oraz

organizowa-nie natrysków szkolnych. Odorganizowa-niesiono się róworganizowa-nież do kwestii odpowiedzialności Społeczno-Lekarskie” 1928, nr 21, za: „Warszawskie Czasopismo Lekarskie” (WCzL) 1929, nr 12, s. 283.

108 Biogram M. Kacprzaka w Albumie lekarzy i farmaceutów polskich sporządził Andrzej Śródka, „Archiwum Historii i Filozofii Medycyny” 1988, t. LI, z. 4, s. 547–548.

109 M. K a c p r z a k, Od Redakcji, s. 259.

110 Streszczenia pojedyncze…, s. 284.

111 K. M i t k i e w i c z, Stan higjeny i wychowania fizycznego w szkołach okręgu szkolnego war­

szawskiego, Zdr 1930, nr 6, s. 277.

112 M. K a c p r z a k, Od Redakcji, s. 258.

113 Sprawozdanie lekarskie za rok 1931, [w:] Sprawozdanie z działalności Związku Nauczyciel­

stwa Polskiego, Warszawa 1932, s. 174. Por.: K. M i t k i e w i c z, Higiena zawodu nauczycielskiego,

[w:] Higiena szkolna, red. M. Kacprzak, Warszawa 1958, s. 647.

114 Okólnik Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do Kuratorjów Okręgów

Szkolnych, dyrekcyj i kierownictw szkół tudzież do całego nauczycielstwa w sprawie utrzymania czy­ stości w lokalach szkolnych, DU MWRiOP 1927, nr 8, poz. 118, s. 231–232.

dyscyplinarnej za brak troski nad lokalem szkolnym115. Wizytatorzy MWRiOP odnotowali dzięki temu pewien ruch dotyczący zwłaszcza organizowania zwięk-szonej liczby kąpieli dla uczniów. Poprawa w tym zakresie wynikać mogła też z podjętych prac remontowo-budowlanych. Dotąd nieużywane urządzenia na-tryskowe naprawiano, a w tych placówkach, w których było to możliwe – takowe dobudowywano. Oceniano także, że zwiększała się liczba szkół powszechnych wyposażonych w urządzenia do mycia rąk. Szkoły średnie częściej posiadały aparaty do picia wody. Odnotowywano, że wzrastała także liczba szkół, w których pojawiły się ustępy, a odbywało się to – jak określono w sprawozdaniu Wydziału Higieny Szkolnej i Wychowania Fizycznego MWRiOP – „przy czynnem poparciu

władz sanitarnych i wywieraniu wszechstronnego nacisku na gminy”116.

Wywoły-wanie zainteresowania władz gmin sprawami dbałości o stan sanitarno-higienicz-ny budynków szkolsanitarno-higienicz-nych łączyło się z intensyfikacją kontroli dokosanitarno-higienicz-nywasanitarno-higienicz-nych przez lokalne władze szkolne. Następująca relacja prasowa potwierdzała konieczność takich działań tym bardziej, że nie dotyczyła kontroli na obszarach najbardziej zaniedbanych, ale w stolicy autonomicznego Województwa Śląskiego:

Niedawno temu miała sposobność zwiedzić specjalna komisja z ramienia W.O.P. w Katowicach pewną szkołę i to nie na wsi, lecz w jednym z miast, która skonstatowała taki okropny stan bu-dynku – szczególnie wewnątrz, że chciała go natychmiast zamknąć. Komisja stwierdziła przy tym, ze winy za ów wygląd nie ponosi ani kierownik szkoły, ani stróż szkoły, którzy w danych warunkach robią co mogą, lecz zarząd miasta, który nie posiada najmniejszego zrozumienia dla potrzeb szkoły i jej wyglądu […]. Byłoby pożądanem, aby podobne komisje częściej zaglądały do naszych szkół, nie pomijając nawet samych Katowic, celem ich zwiedzenia i zilustrowania pod względem higienicznym. Inspekcja taka powinna odbywać się nie tylko w obecności kie-rowników szkół, ale też kilku przedstawicieli gminy miejskiej czy wiejskiej, by w danym wypadku skonfrontować ich zeznania co do starań o szkołę z zeznaniami kierownika szkoły117.

Dodać można, że akcja dbałości o zaopatrywanie szkół w ustępy i

utrzymywa-nie w nich czystości118 prowadzona była w czasie podejmowania inicjatyw w tym

zakresie przez ministra spraw wewnętrznych Felicjana

Sławoja-Składkowskie-go dotyczących ogółu Sławoja-Składkowskie-gospodarstw wiejskich119. Powolność i małą skuteczność

115 Okólnik MWRiOP w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej za brak pieczy nad lokalem

szkolnym, DU MWRiOP 1927, nr 13, poz. 226, s. 487. Por.: Sprawozdanie o stanie zdrowotnym Rze­ czypospolitej Polskiej oraz o działalności władz i instytucyj zdrowia publicznego w roku 1927,

Warsza-wa 1929, s. 65.

116 Tamże, s. 67.

117 Kronika bieżąca, Uwagi do okólnika MWRiOP w sprawie czystości w ustępach, „Miesięcznik Pedagogiczny” (MP) 1929, nr 2, s. 47–48.

118 Generalnie uznawano, że stan szkolnych ubikacji jest miernikiem poziomu higieny w szkole. Por.: Czystość w ustępach, DU MWRiOP 1928, nr 12, poz. 197, s. 496.

119 F. Sławoj-Składkowski znany jako doskonały administrator, świetny organizator i wzór punk-tualności pełnił również funkcję premiera II Rzeczypospolitej (1936–1939); budził jednocześnie kon-trowersje jako biurokrata o antydemokratycznych poglądach. Ponieważ szczególnie dużo uwagi po-święcał nadzorowi nad wykonywaniem i przestrzeganiem przepisów sanitarnych zwłaszcza na wsi, kojarzono go niekiedy z nakazem betonowania klozetów, malowania płotów i budowania drewnianych ustępów (zwanych od jego nazwiska – sławojkami). Por.: A. C h o j n o w s k i, Felicjan Sławoj-Skład­

tej akcji za przejaw barbarzyństwa uznawał choćby M. Kacprzak, podkreślając, że szkoła i jej wprowadzająca w kulturę higieniczną rola podważały tę inicjatywę

najwymowniej120.

W następnych latach ukazały się dalsze rozporządzenia dotyczące utrzymania higieny w pomieszczeniach szkolnych, m.in.: zakazujące wieszania okryć

wierzch-nich w klasach121 oraz zalecające zmianę obuwia w szkołach. Intencją władz było,

żeby uczniowie nie pozostawali w czasie lekcji w przemoczonym obuwiu, lecz wprowadzenie tego przepisu wywołało obawy o zmniejszenie wykorzystywania bo-isk i terenów wokół szkoły do rekreacji na świeżym powietrzu, gdyż w zmienionym

obuwiu zabraniano wychodzić uczniom ze szkoły w czasie pauz122. Dbałość o

kwe-stię higienicznego obuwia oddaje następujący fragment ministerialnych zaleceń: Ministerstwo zaleca, by […] dziatwa i młodzież szkolna w okresie od dnia 1 listopada do 1 kwiet-nia po przyjściu do szkoły zdejmowała obuwie i wkładała pantofle, choćby najskromniejsze, sposobem domowym lub na lekcji robót ręcznych z resztek materjałów sporządzone. Pantofle należy co pewien czas wietrzyć i trzepać. W dostarczaniu niezamożnej dziatwie pantofli mogłyby przyjść z pomocą opieki i dozory szkolne123.

Uzasadniając to zalecenie, wskazywano na wyniki badań bakteriologicznych powietrza prowadzone w szkołach, dowodzące, że powietrze tam, gdzie

zmienia-ne jest przez uczniów obuwie, jest o wiele czystsze124.

Odniesiono się także do sprawy noszenia książek i zeszytów szkolnych w tor-nistrach jako sposobie właściwszym niż noszenie ich w torbach lub spiętych pa-skiem – w ręku. Noszenie w ręku podręczników i zeszytów w torbach lub spiętych paskiem sprzyjało skrzywieniu kręgosłupa, a także niebezpieczeństwu odmroże-nia rąk. Przy czym jako szkody, które takowe może wyrządzić wskazywano nie tylko sprzyjanie skrzywieniu kręgosłupa, ale też usposabianie do odmrożenia rąk,

które naraża się na takie niebezpieczeństwo, nosząc teczki w rękach125. W

dzie-dzinie higieny otoczenia nadal akcentowano konieczność utrzymania toalet w

na-leżytej czystości oraz urządzanie natrysków szkolnych126.

kowski, premier Rzeczypospolitej 15.V 1936–30.IX 1939, [w:] A. C h o j n o w s k i, P. W r ó b e l, Prezy­ denci i premierzy Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992; M. C z a r n i a w s k i, Sławoj Składkowski w legendzie, Białystok 2007.

120 M. K a c p r z a k, Od Redakcji, s. 259.

121 Okólnik MWRiOP w sprawie przechowywania okryć wierzchnich w klasach, DU MWRiOP 1929, nr 13, poz. 189, s. 556. Por.: Przechowywanie okryć zwierzchnich w klasach (Nr. I WF 6835/29),

Rozporządzenia i okólniki w sprawach higjeny szkolnej, red. S. Kopczyński, [w:] Higjena szkolna [2],

s. 986.

122 Okólnik w sprawie zmiany obuwia w szkołach, DU MWRiOP 1929, nr 4, poz. 47, s. 114–115; Kronika krajowa, Zmiana obuwia w szkołach, WF 1930, z. 6, s. 215.

123 Rozporządzenia i okólniki…, [w:] Higjena szkolna [2], s. 987.

124 Por. np.: M. W a w r z y ń s k a, Wyniki badań chemicznych i bakteriologicznych powietrza

w szkołach warszawskich, „Medycyna Warszawska” 1929, nr 10, s. 3–13.

125 W sprawie noszenia książek i zeszytów w tornistrach, Okólnik MWRiOP, Zdr 1929, nr 1, s. 60–61; Noszenie książek i zeszytów w tornistrach, DU MWRiOP 1928, nr 13, poz. 216, s. 524–525.

126 Sprawozdanie o stanie zdrowotnym Rzeczypospolitej Polskiej oraz działalności władz i insty­

Jednak narastające skutki kryzysu gospodarczego i jednocześnie ogromne stłoczenie dzieci w szkołach związane z „kryzysem szkolnym” sprawiały, że opi-sy warunków, w jakich pracowały szkoły stawały się coraz bardziej przejmujące. Nawet w prasie codziennej znajdowały się takie oto przedstawienia warunków higienicznych pracy szkół:

Stan sanitarny wiejskich szkół powszechnych […] w większości wypadków jest niżej wszelkiej krytyki […], a przebywanie w nich po kilka – kilkanaście godzin dziennie w zimie […] jest tylko roz-sadnikiem gruźlicy i innych chorób wyniszczających organizm […] ponoszą niepowetowane szko-dy i na wzroku […] najczęściej lamp wcale nie mają, a w miastach położenie to nie jest lepsze127. W szkołach miejskich do pogarszania warunków sanitarno-higienicznych lo-kali szkolnych przyczyniała się także dwuzmianowa praca; brakowało czasu na

przewietrzanie pomieszczeń i ich sprzątanie128.

Nie tylko w szkołach powszechnych sytuacja przedstawiała się dramatycz-nie. Na przykład Janina Morozowa, przedstawiając stan higieniczno-sanitarny szkół średnich ogólnokształcących w Lubelskiem, odnotowała: „[…] prawie wszę-dzie stwierdza się wady i braki – wilgoć i słabe oświetlenie naturalne, brak szatni,

sal gimnastycznych, rekreacyjnych, jadalni, kąpielisk, placów do gier”129.

Charak-terystyczne dla szkół średnich prywatnych było dostrzeżone przez J. Morozową ogromne zróżnicowanie pod względem warunków higieniczno-sanitarnych w nich panujących – od absolutnie nienagannych do zupełnie nieakceptowalnych.

W pierwszej połowie lat trzydziestych nakładały się niekorzystne wpływy kry-zysu ekonomicznego, wyżu demograficznego i polityki oświatowej. Efekty na ogół złych lub bardzo złych warunków sanitarno-higienicznych bazy materialnej szkół wzmacniane były rosnącą liczbą uczniów przypadających na jednego nauczyciela i na izbę szkolną. W prasie pedagogicznej odzwierciedlała się ta sytuacja wyraź-nie dramatyczwyraź-nie:

Pamiętajmy, że w ostatnich czasach warunki pracy nauczyciela i szkoły są wyjątkowo ciężkie i denerwujące. Przyjrzyjmy się, w jakich warunkach nauczyciel pracuje: najczęściej ma zbyt niską i małą salę szkolną, niedostatecznie oświetloną. W złych i niehigienicznych warunkach pracuje 6 albo 8 godzin dziennie, potem w swojem mieszkaniu, niewiele lepszem, a często i gor-szem, musi przejrzeć i poprawić 60 albo 80 zeszytów, przygotować na następny dzień, wykonać całą masę pracy administracyjnej130.

Dodatkowo jeszcze pogarszało sprawę obniżanie statusu agend higieny szkolnej w MWRiOP. Zmarł dr S. Kopczyński kierujący do tej pory sprawami

hi-127 Dr W ó j c i k o w s k i, Zimowe wakacje w szkołach powszechnych, „Kurier Warszawski” 1930, z. 2, za: W poszukiwaniu dróg, „Nauczyciel Polski” 1930, nr 20, s. 2–3.

128 „Biuletyn Rady Szkolnej m. st. Warszawy” z 10.IX 1930, za: Reorganizacja szkół w Warsza­

wie, „Nauczyciel Polski” 1930, nr 17, s. 1–2.

129 J. M o r o z o w a, Stan higieny i opieki higieniczno-lekarskiej w szkołach Okręgu Szkolnego

Lubelskiego w roku szkolnym 1931/32, „Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego

Lubelskie-go” 1933, nr 1, s. 11–12.

130 List p. Wojnarowskiej z Grodna. Z prasy. Nauczycielstwo o warunkach swojej pracy, „Wycho-wanie Fizyczne w Szkole” 1934, nr 14, s. 5.

gieny szkolnej, a trwały personalne roszady związane z obsadzeniem jego stano-wiska. W związku z organizacją roku szkolnego 1934/1935 ministerstwo oświaty dokonało zatrważającej reasumpcji stanu szkół, uznając, że jest on wysoce nie-zadawalający. Wskazywano przy tym, że, podobnie jak w latach dwudziestych, zaniedbania w zakresie stanu higieniczno-sanitarnego szkół wynikały z nieza-pewniania właściwych warunków w tym zakresie przez władze i organy samo-rządowe.

W większości okręgów szkolnych powierzchnia i kubatura izb szkolnych były bowiem niedostateczne. Wskazywano, że w lokalach szkolnych występowało za-grzybienie, panowała zbyt niska temperatura, brak było podłóg; wiele spośród szkół w ogóle nie posiadało ustępów. Co więcej, wspominano o pomieszczeniach, w których nie otwierały się w ogóle okna i nie można było zapewnić wentylacji, a także o lokalach niedoświetlonych – o za małych oknach. Ministerstwo oświaty wzywało, by władze oświatowe w okręgach szkolnych, wykorzystując wszelkie możliwości lokalne zmierzały do – jak to określono: „[…] zmiany bardzo złych niejednokrotnie warunków higienicznych, w jakich uczą się i przebywają dzieci

w szkołach”131. Przy okazji przypomniano zalecenia higieniczne, których

najczę-ściej nie respektowano. Znajdujemy tu odbicie – znanych z lat wcześniejszych – niedostatków lokali szkolnych. Każda szkoła powinna być bezwzględnie zaopa-trzona w urządzenia ustępowe do wyłącznego użytku uczniów i personelu pla-cówki. Każda szkoła powinna również być wyposażona w urządzenia do mycia rąk i posiadać wodę pitną. Zwracano również uwagę na urządzenia wewnętrzne szkoły służące realizacji procesu dydaktyczno-wychowawczego. Ławki i tablice szkolne powinny być właściwie ustawione w stosunku do źródła światła. W szkole powinno być wydzielone pomieszczenie na szatnię, a w niej – wieszaki.

W celu realizacji zajęć z przedmiotu o nazwie „kultura życia codzienne-go”, wprowadzonego do programu szkoły powszechnej od roku szkolnego

1934/1935132 – w szkołach powinny znaleźć się „najprymitywniejsze pomoce

do prowadzenia tych zajęć” w postaci: koszy na śmieci, wycieraczek do obuwia, spluwaczek, urządzeń do mycia rąk z mydłem i ręcznikami, naczyń do picia wody. Władze gminne, zdaniem władz MWRiOP, były odpowiedzialne za nieprelimino-wanie wystarczających kwot na utrzymanie czystości, stąd też obrazu wcześniej wyliczonych zaniedbań w stanie sanitarnym szkół dopełniał jeszcze brud wynika-jący z niedostatecznego sprzątania lokali szkolnych. Kuratorzy winni podjąć kroki,

131 Wiadomości bieżące, Okólnik Ministr. Wyzn. Relig. i Ośw. Publicz. w sprawie podniesienia

stanu sanitarnego szkół powszechnych, WCzL 1934, nr 37, s. 623.

132 Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 12 lipca

1934r. (Nr. I. PR. 2857/34) o nowym programie nauki w publicznych szkołach powszechnych trzecie­ go stopnia z polskim językiem nauczania wprowadzało (jako odrębne wydawnictwo) Program nauki w publicznych szkołach powszechnych trzeciego stopnia z polskim językiem nauczania (tymczaso­ wy). Zob.: W. H o s z o w s k a, Zajęcia praktyczne w zakresie kultury życia codziennego w szkole po­ wszechnej. Pierwszy szczebel programu, Warszawa 1933, s. 45–54.

by wyegzekwować wymagania higieniczne od władz lokalnych, gdyż: „[…] szkoła bowiem nie może tolerować warunków, które wpływają ujemnie na stan zdrowia dzieci i wydajność ich pracy”. Ze swojej strony MWRiOP zwróciło się do