• Nie Znaleziono Wyników

STRATEGIE AUTOIDENTYFIKACYJNE W LISTACH LUMINARZY ODRODZENIA

NARODOWEGO

cza z polskiej perspektywy, która mniej lub bardziej świadomie utożsamia działaczy narodowych z nieugiętymi konspiratorami czy też młodymi bojow-nikami „ginącymi marzeń zdradą”. Polski romantyzm „wychował” bowiem polską wyobraźnię narodową bardziej, niż skłonni bylibyśmy to przyznać182. Słowiańscy, przede wszystkim czescy i słowaccy, intelektualiści niezbyt przy-stają do wymagań tego wzoru. W ich przypadku mamy do czynienia ze spe-cyfi czną sytuacją, w której słowiański patriota jest jednocześnie wiernym i lojalnym poddanym cesarza Austrii i to w czasach, gdy do głosu dochodzi budząca się wśród słowiańskiej inteligencji świadomość narodowa. Jest on również artystą, z którego uczyniono urzędnika państwowego. Użyte w ty-tule tej części pracy, a zestawione z „rycerzem”, słowo „urzędnik” nie odnosi się jednak do administracyjnych zadań bohaterów rozważań. „Urzędniczość”

określa tu pewien stan świadomości i jako taka znajduje się na antypodach owej „rycerskości”. Między tymi dwoma biegunami, których wyznaczenie mówi też sporo o sposobie, w jaki postrzegali swoją rolę w życiu własnych narodów słowiańscy intelektualiści, mieści się nasza opowieść o nich.

Śledząc bowiem meandry odrodzeniowej świadomości i wyobraźni, na których ślady natrafi amy w listach, i próbując wyodrębnić pewne modele i matryce, w które układa się odrodzeniowy dyskurs epistolarny, nie możemy pominąć obecnych w listach sygnałów samoświadomości słowiańskich dzia-łaczy odrodzenia narodowego. Nie ulega wątpliwości, że niezbywalną częś-cią kultury epistolarnej tego czasu są nieustanne próby określenia własnego statusu jako jednocześnie sług i przewodników narodu. Można właściwie zaryzykować twierdzenie, że ich samoświadomość, której wyrazem będą za-prezentowane w tej części różne fi gury dyskursu epistolarnego, a więc pewne ustabilizowane zwyczaje retoryczne, rozpięta jest między dwoma stanami – stanem posługi i stanem przewodnictwa. Pośrodku zaś rozciąga się wachlarz różnorodnych strategii stylizacyjnych i autostylizacyjnych, których obecność w listach oddziałuje zarówno na ich autorów, jak i adresatów. A wszystko to funkcjonuje w myśl zasady, którą sformułował francuski noblista François Mauriac, kiedy pisał, że romantyczność „woli to, czego nie ma, od tego, co jest: oto grzech śmiertelny romantyzmu”183. Wypowiedź ta naprowadza nas również na inną jeszcze możliwą konsekwencję przeciwstawienia „urzęd-niczości” i „rycerskości”, mianowicie na nieuchronną konfrontację dwóch

182 Maria Janion ogłosiła wprawdzie „zmierzch paradygmatu romantycznego” w Polsce po 1989 roku, jej teza jednak nie wszędzie została przyjęta z takim samym entuzjazmem. Por.

M. Janion, Zmierzch paradygmatu [w:] eadem, „Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś”, Warszawa 1996, s. 9; T.  Walas, Zmierzch paradygmatu – i co dalej?, „Dekada Literacka” 2001, nr 5–6, s. 175–176.

183 Cyt. za: M. Piwińska, Złe wychowanie..., s. 6.

wizerunków autorskich: publicznego i prywatnego. Innymi słowy – na kon-frontację pewnego marzenia o sobie z nieustannie dochodzącą do głosu rzeczywistością.

Mamy więc do czynienia z prawdziwymi, jak to określiły Maria Janion i Maria Żmigrodzka, „bohaterami egzystencji”. Badaczki twierdziły przy tym, że romantyczna osobowość konstytuuje się wokół wielkiej idei184. Na uży-tek naszych rozważań powinniśmy jednak nieco przeformułować tę opinię i skonstatować, iż mówić możemy też o osobowości odrodzeniowej, czyli nie w pełni romantycznej, jako że gros omawianych tu postaci reprezentuje typ oświeceniowej inteligencji. Z pewnością natrafi my w ich listach także na ową „myśl wielką”, która stanowi podstawę strategii stwarzania siebie. Nie jest nią jedynie – jak przyszło o tym pisać w poprzedniej części pracy – idea wszechsłowiańskiej wspólnoty, wyłoniona w natłoku obcych żywiołów, ale również, interesujące nas w tej chwili najbardziej, realne poczucie wspólnoty słowiańskich intelektualistów.

Prawo obywatelstwa myśli o istnieniu takiej realnej wspólnoty nadaje po-wtarzalność pewnych motywów w listach różnych autorów, co skłania z kolei do refl eksji na temat wspólnotowości doświadczeń, wspólnego sposobu po-strzegania świata czy też popo-strzegania samych siebie jako wspólnoty. Wspól-notę tę, podobnie jak przestrzeń, będącą tematem naszych rozważań w po-przedniej części książki, moglibyśmy paradoksalnie nazwać realną „wspólnotą wyobrażoną”. Podążając więc tropem ustaleń Benedicta Andersona, wypada podkreślić, że dla niniejszej analizy cenny jest przede wszystkim antropolo-giczny charakter jego rozprawy; fakt, iż ujmuje on nacjonalizm (i wpisaną weń wspólnotowość) w nierozerwalnym związku ze zjawiskami kulturowy-mi. Nie chodzi zatem o mechaniczne przejęcie jego modelu, ale o – wspartą Andersonowskim aparatem pojęciowym – inspirację płynącą z takiego ujęcia wspólnotowości, jakie proponuje185. Ujęcia, które zakłada pewną metaforycz-ność opisywanych zjawisk, traktując je jako swego rodzaju akt pars pro toto.

Poczucie wspólnoty istniejące w całym narodzie jest bowiem, jego zdaniem, w pewien sposób skonstruowane, stworzone na podstawie więzi istniejących w stosunkowo niewielkiej grupie. Stanowi ona swoisty model, który anty-cypuje wspólnotę większą, „działającą” na dokładnie tej samej zasadzie. Czy też inaczej: siłą napędową owego małego modelu jest wpisane weń

wyobra-184 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyzm i egzystencja. Fragmenty niedokończonego dzieła, Gdańsk 2004, s. 27.

185 W tym miejscu należałoby wspomnieć, że rozważając sytuację odradzających się narodów słowiańskich w ramach monarchii habsburskiej, Maria Bobrownicka w swojej książce Pogranicza w centrum Europy posługuje się pojęciem „Kulturnation” w odniesieniu właśnie do pozornej czy też faktycznej wspólnotowości owych państw w ramach monarchii. Badaczka nie odwołuje się do książki B.  Andersona, nie sposób jednak nie zauważyć analogii w podkreślaniu kreacyjnej genezy wspólnoty narodowej. Zob. M. Bobrownicka, Pogranicza..., s. 78.

żenie o wspólnocie większej, która pod pewnymi względami może rozrastać się w nieskończoność. Wspólnota słowiańskich intelektualistów, zasadzająca się na wzajemnej korespondencji poszczególnych członków tej intelektualnej społeczności, pielęgnuje w sobie myśl o tym, że przynależą do niej wszyscy wykształceni, narodowo uświadomieni Słowianie. Wspólnota może się jed-nak w dalszej perspektywie rozrastać i ogarniać sobą kolejno na przykład europejskich działaczy narodowych, wszystkich patriotów czy też ostatecznie wszystkich wykształconych ludzi świata. Wspólnota słowiańskich intelektu-alistów, której realne istnienie potwierdza korespondencja, zdaje się stanowić punkt odniesienia wszelkich przedstawianych w tym rozdziale strategii auto-identyfi kacji. Oznacza to, że wspólnotowość jest swoistym Gadamerowskim przed-sądem każdej mniej lub bardziej bezpośredniej wypowiedzi na ten temat. Każde zaś z prezentowanych tutaj zjawisk autostylizacyjnych, trakto-wanych przez nas jako kolejne próby swoistej autodefi nicji, a więc kolejne strategie wyobrażania siebie i wyobrażania wspólnoty słowiańskich intelek-tualistów, pełni funkcję spójni łączącej tę wspólnotę, spójni, która „spraw-dzona” na poziomie modelu, ma swoje zastosowanie również na poziomie jego poszczególnych realizacji. Rezultatem wszystkich zabiegów powinien być pewien obraz „słowiańskiego patrioty”, wizerunek niekoniecznie spójny, bo w wielu miejscach złożony z mniej lub bardziej udanie scalonych frag-mentów. Dalsze rozdziały są próbą „wypreparowania” tych miejsc korespon-dencji, w których jej autorzy uzupełniają kolejne szczegóły obrazu samych siebie, a zatem implicytnie opowiadają o wspólnocie, z którą się identyfi kują.