• Nie Znaleziono Wyników

III. MODYFIKACJA I ROZWINIĘCIE TEORII LANGERTEORII LANGER

2. PROBLEM ATYKA SYM BOLU M UZYCZNEGO

2.2. Symbol a podobieństwo formy

W celu oceny tezy o kongruencji nie trzeba się odwoływać do tak złożonych przykładów jak dotychczas. Wystarczy przecież zapytać: Czy „a” ma taką samą formę logiczną jak zgłoska a? Czy

„pies” ma taką samą formę logiczną jak pies? Jeśli p oznacza zdanie „Tom jest smutny”, to czy mają one taką samą formę logiczną? Ten ostatni przykład, zawierając krytykę, jednocześnie wskazuje na możliwą linię obrony tezy Langer. Można bowiem powiedzieć: tak, właśnie m a tę samą formę logiczną — sugerując tym inne znaczenie określenia „ta sama forma logiczna” niż to, według którego p i „Tom jest smutny” oczywiście jej nie mają. Otóż p i „Tom jest smutny” mają w tym sensie tę samą formę, że możliwe jest podstawienie jednego za drugie. W tym rozumieniu każdy symbol prosty (tzn. nie będący kompozycją innych symboli; jest to oczywiście własność względna w stosunku do systemu symbolicznego) ma tę samą formę logiczną, co jakikolwiek symbol złożony i jakikolwiek obiekt, który mógłby mu zostać przypisany jako znaczenie. (Langer: „każda pojedyncza dana zmysłowa może z logicznego punktu widzenia być symbolem czegokolwiek” , PNK s. 72/NSF s. 134.) Natomiast np. „p V p” (przyjmując, że jest to symbol złożony z symboli prostych „p” i „v”, a nie prosty) nie ma tej samej formy logicznej co „Tom jest smutny”, a ma ją z kolei np. „p v q”.

Jeżeli więc teza o kongruencji miałaby być utrzymana jako obowiązująca uniwersalnie, wydaje się, że niewiele więcej mogłaby oznaczać niż możliwość przyporządkowania elementów symbolu elementom tego, co symbolizowane. Takie rozumienie podobieństwa formy logicznej wydaje się zresztą wynikać z przytaczanych przez Langer cytatów z Wittgensteina, jak to zostało już zasugerowane w rozdziale II.2, s. 5529.

Co prawda nadal nie jest całkiem jasne, w jaki sposób m ielibyśm y np. przyporządkować trzy słow a wchodzące w skład zdania „Tom jest sm utny” elem en­ tom sytuacji, którą ono opisuje. Aby było to m ożliw e, należałoby w smutnym Tom ie w yróżnić jako osobny elem ent je g o smutek (czy też m oże obecny w Tomie smutek w ogóle), a następnie znaleźć jeszcze korelat dla słow a ,je st”, tzn. dokonać tych w szystkich hipostaz, które są wręcz wzorcow ym i przykładami błędów popełnianych przez filozofów , wyprowadzonych na m anow ce przez niezrozum ienie struktury ję z y ­ ka i jeg o użycia. Jest to jednak problem samej obrazkowej teorii znaczenia, gdyż nie ulega w ątpliw ości, iż zasugerowana w łaśnie interpretacja tezy o kongruencji również

Tego rodzaju rozumienie tezy o kongruencji — zgodnie z którym cokolwiek, rozumiane jako symbol prosty, może być symbolem czegokolwiek, także jakiegokolwiek uczucia czy całej symfonii — nie może być wiarygodną podstawą wyjaśnienia znaczeń emocjo­ nalnych muzyki, które oczywiście są wszystkim innym niż takimi arbitralnymi przypisaniami. Ponownie nasuwa się konkluzja, że Langer formułując tezę o kongruencji, a później wyjaśniając zna­ czenia emocjonalne muzyki poprzez odwołanie się do jej formy logicznej, używa pojęcia podobieństwa formy w dwóch różnych znaczeniach (przypomnijmy: „melancholia jesiennego wieczoru” z jednej strony, jak każdy symbol, ma formę melancholii jesiennego wieczoru, a z drugiej strony jej nie ma, skoro struktury języka są w ogólności nieprzystawalne do świata ludzkich uczuć), z których drugie musiałoby być w jakimś sensie znacznie silniejsze, tzn. w drugim przypadku musiałoby chodzić o znacznie bliższe i bardziej bezpośrednie podobieństwo niż w pierwszym. Hipoteza taka jest chyba jedynym sposobem uniknięcia wszystkich paradoksalnych konkluzji przedstawionych wcześniej. Jednak analiza tekstów Langer jej nie potwierdza. Stawiając przecież pytanie, czy muzyka może być formą symboliczną uczuć, przywołuje właśnie ogólny wymóg podobieństwa formy logicznej obowiązujący dla wszystkich symboli, a następnie uzasadniwszy, że jest on spełniony, traktuje go jako wyjaśnienie pochodzenia emocjonalnych znaczeń muzyki. Podobnie w Feeling and Form (s. 27), referując swoją teorię zaprezentowaną w New Key, niemal jednym tchem, bez żadnego zróżnicowania, mówi o jednym i drugim. Co zatem skłoniło ją, aby widzieć tego samego rodzaju podobieństwo formy między muzyką a uczuciami, między obiektem a jego przedstawieniem wizualnym i między wyrażeniem językowym a jego desygnatem?

w odniesieniu do sym boli takich, jak „Tom jest smutny”, jest zgodna z tym , co m ówi W ittgenstein i co aprobująco cytuje Langer: J e d n a nazwa reprezentuje pew ną rzecz, druga reprezentuje inną, i są one ze sobą powiązane; tak w łaśnie całość — niczym żyw y obraz — przedstawia stan rzeczy” (Ludwig W ittgenstein, Tractatus L ogico-

Wydaje się, że u podstaw jej przekonania mogło leżeć następu­ jące rozumowanie — które właściwie ocenić można jedynie dzięki dokonanej w rozdziale III. 1.2, s. 116-117, analizie i charakterystyce symbolu. Właściwą jego funkcją jest przekazanie odbiorcy koncepcji (idei, wyobrażenia) jeszcze mu nieznanego, a w tym celu musi ją w jakiś sposób — w sensie dosłownym lub przenośnym — przed­ stawić. M oże to uczynić albo przez faktyczne pokazanie czegoś analogicznego lub przypominającego to, co ma być przedstawione, albo przez kombinację znanych już odbiorcy wyobrażeń, które mogą być przywołane przez pewne symbole proste. W każdym wypadku znaczenie symbolu powstaje jako struktura pewnych elementów: skonstruowana z danych zmysłowych dostępnych w bezpośrednim oglądzie (jak chociażby w wypadku przedstawień wizualnych) lub z wyobrażeń, albo z jednego i drugiego łącznie. Struktura ta musi w jakiś sposób przedstawiać to, co ma być znaczeniem symbolu, musi temu jakoś odpowiadać. Linie i inne elementy rysunku łączą się w konfigurację, która przedstawia człowieka, pejzaż, budowlę. Pojęcia przywołane przez poszczególne słowa w wyrażeniu czy zdaniu łączą się dając nowe wyobrażenie (np. pojęcia „koloru białego”, „niebieskiego”, „pasków” i „koszuli” łączą się dając nowe pojęcie „białej koszuli w niebieskie paski”). W każdym wypadku niewątpliwie mamy do czynienia z jakąś kombinacją elementów i z jakąś w tym sensie strukturą, która musi być podobna do rzeczy, jakoś ją oddawać. Ale wszystkie te „jakoś” są oczywiście bardzo mgliste i wieloznaczne, a cała interpretacja służyć ma jedynie odtworzeniu motywacji Langer. Jedynym jej wymiernym wynikiem jest wniosek, że teza o kongruencji z pewnością odnosi się wyłącznie do symboli właściwych, a nie do symboli prostych. Te ostatnie — oparte całkowicie na arbitralnym i konwencjonalnym przypisaniu znaczenia — nie są jeszcze w istocie symbolami (por. rozdz. III. 1.2, s. 123). Ustalenie tego rodzaju chroni tezę Langer przynajmniej przed pytaniami takimi, jak powyżej, i przed koniecz­ nością przyznania, że litera „a” ma taką strukturę, jak dźwięk a, „pies” jak pies, a np. „IX” taką, jak dziewiąta symfonia, jeśli umówimy się tak ją oznaczać.

Jednak ograniczenie obowiązywania tezy o kongruencji do symboli właściwych bynajmniej nie uchroni nas od paradoksalnych konkluzji powstających w związku z teorią emocjonalnych znaczeń muzyki, bo doszliśmy do nich bez stosowania tezy o kongruencji w odniesieniu do symboli prostych (mówiliśmy o obecności znaczeń emocjonalnych w symbolach złożonych: zapisie muzyki czy w wy­ rażeniu „melancholia jesiennego wieczoru”), choć gdyby ją w od­ niesieniu do nich zastosować, paradoksy byłyby jeszcze bardziej jaskrawe. Musimy więc ponownie postawić pytanie: czy po takim (niewielkim) ograniczeniu zakresu obowiązywania tezy o kongru­ encji możemy ją zaakceptować?

Rozważmy dla przykładu określenie: „cząsteczka polietylenu będąca rozgałęziającym się wielokrotnie łańcuchem, złożonym z kil­ ku tysięcy cząsteczek etylenu”. Określenie to składa się z 13 wyrazów i 104 liter. Jest łańcuchem, który się nie rozgałęzia, podczas gdy to, co symbolizuje, jest bardziej wielowymiarowym tworem i składa się z całkiem innej ilości elementów. Oczywiście wymie­ nianie dowolnej ilości różnic nigdy nie wyeliminuje wątpliwości, że może po prostu ciągle jeszcze nie dostrzegliśmy podobieństwa. Zapytajmy więc, co określenie to i jego desygnat mają w istocie ze sobą wspólnego. Przedstawiając prawdopodobne rozumowanie Lan­ ger stwierdziliśmy, że symbole proste — wyrazy — przywołują znane pojęcia, które w kombinacji dają nowe wyobrażenie. Czyli pojęcie „łańcucha” zostaje połączone z pojęciem „rozgałęziony”, „złożony z kilku tysięcy cząsteczek” itd. To ostatnie, to z kolei struktura pojęć „złożony z”, „kilka”, „tysiące”, „cząsteczka” . A na koniec tego „łączenia” otrzymujemy „łańcuch złożony z kilku tysięcy cząsteczek etylenu”, a znaczenie tego wyrażenia jakoś odpowiada temu, co powstaje z łączenia cząsteczek, czyli łańcuchowi złożonemu z kilku tysięcy cząsteczek etylenu. Jeżeli zatem mowa o strukturze, która ma w jakiś sposób odzwierciedlać symbolizowany przedmiot, chodzić musi o kombinację pojęć, tj. znaczeń wyrazów wchodzących w skład wyrażenia, a nie wyrazów samych, które zawsze tworzą strukturę identyczną: jednostajny rządek rozłożony na kolejne linijki, po którym trudno się spodziewać, że będzie miał strukturę analogi­

czną do najróżniejszych rzeczy przez niego symbolizowanych. Zatem analogia struktury pomiędzy „łańcuchem złożonym z ...” a łańcu­ chem złożonym z ... — jeżeli w ogóle jakakolwiek ma miejsce — zachodzi pomiędzy znaczeniem pierwszego a drugim30. Obserwacja ta niemal pokrywa się z jednym ze sformułowań samej Langer — jednym z tych, które niejako mimochodem i niezamierzenie wycho­ dząc spod jej pióra, okazują się być czasami trafniejsze niż explicite formułowane tezy:

Jeżeli nazw y [w zdaniu] mają denotacje, zdanie jest o czym ś; wtedy jeg o praw dziw ość czy fałszyw ość zależy od tego, czy relacje rzeczyw iście zach o­ dzące m iędzy denotow anym i rzeczami egzem plifikują wyrażone w zdaniu pojęcia relacji, to znaczy, czy struktura rzeczy (lub w łaściw ości, zdarzeń etc.) denotow anych jest analogiczna do struktury syntaktycznej sym bolu złożon ego. (PN K s. 77 INS F s. 140)

Jeśli relacje pomiędzy rzeczami egzemplifikują te wyrażone w zda­ niu, to znaczy, że zachodzi odpowiedniość pomiędzy obiektem (tzn. denotowanymi rzeczami pozostającymi do siebie w pewnych rela­ cjach) i znaczeniem zdania, a nie zdaniem samym. Niestety Langer nie dostrzega tej istotnej różnicy, jak na to wskazuje zakończenie powyższego cytatu.

Ostatecznie należy powiedzieć, że pomiędzy samym określeniem słownym (rozumianym jako ciąg wyrazów) a jego desygnatem nie m a właśnie żadnego istotnego podobieństwa formy. Ale nie należy sądzić, że tak jest w wypadku każdego symbolu. Jeżeli łańcuch złożony z kilku tysięcy cząsteczek etylenu narysujemy schematycz­ nie, pojedyncze cząsteczki przedstawiając jako małe kółeczka,

311 Trzeba jednak zaznaczyć, że pojęcia w chodzące w skład struktury znaczenia — podobnie jak wyrazy — bynajmniej nie odpowiadają elem entom rzeczyw istej struktury przedmiotu oznaczanego: w pierwszej „łańcuch” łączy się z „rozgałęziony” (na podobnej zasadzie jak np. „Tom” łączy się ze „smutny”), w drugiej cząsteczka łączy się z cząsteczką (co z kolei w żaden sposób nie przypomina połączenia jakich­ k olw iek elem entów w smutnym Tomie). Zatem tego rodzaju interpretacja podobień­ stw a struktury sym bolu (językow ego) do je g o przedmiotu, choć m oże n ieco mniej niewiarygodna niż interpretacja literalna, też bynajmniej nie jest przekonująca.

a połączenia za pomocą kreseczek — pewna analogia struktury takiego symbolu do samego łańcucha będzie oczywista.

Przedstawiona dyskusja zdaje się skłaniać do wniosku, że tezę o kongruencji, jako obowiązującą uniwersalnie dla wszystkich sym­ boli, należy uznać za błędną i odrzucić. Dalsze rozważania będą więc prowadzone bez odwoływania się do niej, a wręcz ze świado­ mością, że niektóre konwencjonalne symbole nie mają formy analogicznej z tym, co symbolizowane.