W Gdańsku, mieście niezbyt odległym od Elblą
ga, wytworzyła się sytuacja dość specyficzna: na przełomie XV w. i XVI w. miały istnieć aż 4 prywat
ne apteki [7]. Ich prywatny charakter podkreślam specjalnie, jako że wkrótce wszystkie one znik
nęły z horyzontu miasta. W 1527 r. król Zygmunt I, określony przydomkiem „Stary”, wystawił do
kument – przywilej dla Rady Miejskiej w Gdań
sku na posiadanie przez nią własnej, „jednej miej
skiej publicznej apteki (nazywanej w dokumencie Officina aromataria communis seu publica), do
stępnej patrycjatowi i pospólstwu miejskiemu”. Do
kument ten opatrzony jest królewską pieczęcią ko
ronną mniejszą, zawieszoną na jedwabnym sznurku (rycina 1).
Dokument ten (przywilej) dodatkowo zezwa
lał władzom miejskim na zlikwidowanie wszyst
kich do tego czasu istniejących w Gdańsku aptek prywatnych. Była to rzecz bez precedensu wów
czas w Europie. Rodzi się tu pytanie, jaka przyczy
na sprawiła tak niekorzystny dla prywatnych apte
karzy obrót sprawy? Można jedynie przypuszczać, że – być może ich apteki prowadzone były niedba
le, na co nawet wskazywałaby wzmianka w doku
mencie, że apteka miejska ma mieć przede wszyst
kim lekarstwa „świeże, dobre, służące właściwie i z pożytkiem dla zachowania zdrowia ludzkiego”.
W stwierdzeniu tym zawoalowana jest teza, iż apte
ki prywatne tego warunku jednak nie spełniały. Li
kwidacja ich byłaby zatem karą dla tych aptekarzy prywatnych, którzy niechlujnie prowadzili swoje placówki (rycina 2).
Pojawia się druga strona tej kwestii i kto wie, czy nie bardziej istotna: król, zezwalając Radzie Miej
skiej na likwidację aptek prywatnych, zapewnił jej absolutny monopol na świadczenie usług aptekar
skich dla ludności. Zawsze jednak praktyczni i chci
wi gdańszczanie w szybko następujących po so
bie wydarzeniach politycznych, które ugruntowały potęgę Gdańska na 300 następnych lat, nie zaprze
stali starań o uzyskanie od króla Kazimierza Ja
giellończyka nadań, zwiększających ich swobody i uprawnienia. Przykładem takich zabiegów było sprokurowanie w styczniu 1455 r. „dokumentu”
w typie królewskiego przywileju, a w którym była wyrażona zgoda króla na posiadanie przez Gdańsk
Rycina 1. Gdańsk. Ratusz przy Długim Targu – XVI w.
Łaciński rękopis „Nowej Konstytucji” Królestwa Sycylii z tytułem 46
„prawa bicia własnej monety”, „posiadania kan
toru wymiany, apteki” oraz tzw. piwnicy ratuszo
wej (czyli knajpy), który to dokument miał podpi
sać król. Król jednak tego dokumentu nie podpisał.
W przypadku aptekarzy prywatnych nie był to koniec sprawy. Tak z dnia na dzień aptekarze pry
watni w Gdańsku zostali pozbawieni swoich warsz
tatów pracy (aptek), a tym samym pozbawieni zo
stali normalnej egzystencji. Znaleźli sposób na wyjście z tej sytuacji – po prostu zeszli do działal
ności podziemnej, nielegalnej. Taki był początek narodzenia się w Gdańsku aptekarstwa pokątnego (Winckelapotheken) – jak to określił w swej mo
nografii poświęconej Gdańskowi Paul Simson [8].
Tylko przez 26 lat Rada Miejska w Gdańsku po
siadała monopol na świadczenie usług aptekarskich.
Monopol ten złamał syn Zygmunta Starego – Zyg
munt August, który 1 grudnia 1553 r. wydal Ja
nowi Kolderleinowi przywilej na założenie apteki
prywatnej. W przedsięwzięciu tym Kolderleinowi pomógł przypadek losowy – pożar apteki miejskiej w 1551 r. Jej odbudowa trwała dwa lata, w czasie którym mieszkańcy Gdańska – oficjalnie – byli po
zbawieni usług aptekarskich. Teoretycznie istnie
li przecież aptekarze pokątni, którzy zapewne nie posiadali się z radości z takiego obrotu sprawy. Być może radość ich została trochę zmącona, gdy Janowi Kolderleinowi nadano przywilej na otwarcie apteki prywatnej. Rada Miejska jednak nie zaprotestowała.
Być może też zrozumiała, że monopolizowanie nie
których zagadnień może przynieść skutki odwrot
ne od zamierzonych.
Na dalsze wydarzenia nie trzeba było długo cze
kać. Już wkrótce legalną działalność apteczną pod
jął Jan Zeck (zmarł w 1577 r.) oraz Daniel Schilt
berger (w 1565 r.). Należy jeszcze odnotować, że u schyłku lat 70. i na początku 80. XVI w. pojawili się w Gdańsku kolejni aptekarze: w 1578 r. Andrzej Drossendorff z Eisleben w miejsce zmarłego Jana Ze
cka, a w 1583 r. Jost Hanschen z Magdeburga, któ
rego następcą został Daniel Zernitz [9].
Ale też nie próżnowali aptekarze pokątni, wy
szli oni bowiem z ukrycia i działalności podziemnej i już zupełnie jawnie, bez oglądania się na ponow
ne uzyskanie zezwolenia dla swojej działalności, uruchamiali swoje apteki na obrzeżach miasta, aby zbytnio nie „wpadać w oko” władzy miejskiej. Co najdziwniejsze, Rada Miejska rzeczywiście przy
mykała na ich działalność oko, choć stanowiło to już spory problem, głównie z racji konkurencji.
Można tu mówić o swoistej tolerancji Rady dla ap
tekarzy pokątnych. Jedynym wytłumaczeniem ta
kiej postawy były co i rusz nawiedzające miasto epidemie chorób zakaźnych, nazywanych wówczas morowym powietrzem, dziesiątkujących ludność, zwłaszcza w większych skupiskach. Ludzie boga
ci, w tym także legalnie działający lekarze i apte
karze, przed nadciągającą zarazą uciekali z miasta, a do walki z epidemią stawali tylko aptekarze po
kątni i tzw. partacze medyczni, którzy w obliczu zarazy często bardzo oddanie zastępowali ucieki
nierów. A trzeba dodać, że ciężkie epidemie dżu
my dotykały nie tylko Gdańsk, ale także całe Pru
sy i Warmię, tak w XVI w., jak i w XVII. Umierało tysiące obywateli: w 1653 r. zmarło w Gdańsku 11 616 ludzi, w 1657 r. „tylko” 7569, a w 1660 r.
– 5515 osób. Trzeba dodać, że Gdańsk był oblega
ny przez Szwedów od 1656 r., a oblężenie trwało aż do podpisania pokoju w Oliwie w dniu 3 maja 1660 r. Trudno więc oczekiwać, aby w takim cza
sie spokojnie mógł rozwijać się handel, w tym dzia
łalność aptekarska.
Przyszedł w końcu czas, że i w Gdańsku wła
dze miejskie specjalnym zarządzeniem postanowi
ły określić liczbę aptek, której to liczby nie zamie
rzały przekraczać. Liczne zatargi, jakie wynikały Rycina 2. Przywilej Zygmunta Starego z 1527 r. na założenie
apteki miejskiej w Gdańsku i pieczęć koronna mniejsza z dokumentu Zygmunta Starego
z istnienia aptek działających legalnie i tych pokąt
nych, zmusiły wreszcie Radę do zajęcia zdecydo
wanego stanowiska. Okazją do tego stała się sprawa wdowy po aptekarzu Henryku Lincke, który zmarł w 1650 r., a blisko jego apteki działalność prowa
dził aptekarz pokątny Gerhard Specht. Wdowa po Linckem obawiała się, że Specht w końcu zalega
lizuje swą działalność, stając się groźnym konku
rentem apteki, którą w przyszłości, po uzyskaniu odpowiedniego wykształcenia, miał przejąć jej syn [10]. Właśnie wówczas Rada orzekła, że nie ma za
miaru przekraczać liczby sześciu aptek istniejących w Gdańsku. Mimo takiego oświadczenia nie jest rze
czą absolutnie pewną, czy rzeczywiście w 1650 r.
istniało owe sześć aptek. Dokumenty wskazują ra
czej na to, że liczba sześciu aptek miała być tylko do
celową, maksymalną liczbą, a praktycznie posta
nowienie to wyraźnie sprecyzowała uchwala rady miejskiej w Gdańsku z 15 stycznia 1655 r. [11].
Mimo szumnych zapowiedzi i deklaracji Rady Miejskiej, aptekarzowi pokątnemu Gerhardowi Spechtowi udało się w końcu zalegalizować swo
ją działalność aptekarską. W dniu 19 marca 1658 r.
władze miejskie pozwoliły mu na już oficjalne otwarcie apteki „Przy Długich Ogrodach” (Apothe-ke auf Langgarten) przy ulicy Długie Ogrody (Lang-garten, obecnie ul. Elbląska), która znajdowała się po drugiej stronie rzeki Motławy, a więc dość da
leko od ul. Żabi Kruk i apteki wdowy po aptekarzu Lincke [12]. Legalnie już działająca apteka Gerhar
da Spechta była więc szóstą i docelową liczbą pla
cówek. W tym kontekście przestają już dziwić kło
poty, jakie stały się udziałem Marcina Gerbrichta, który w drugiej 1670 r. chciał uruchomić swoją ap
tekę na podstawie przywileju uzyskanego od króla polskiego Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Gdy
by Rada Miejska wyraziła zgodę na jej uruchomie
nie od razu, byłaby to już siódma apteka w Gdańsku.
Swoje marzenie Marcin Gerbricht mógł zrealizować dopiero w 1682 r., kiedy to właśnie jego apteka sta
ła się siódmą placówką w Gdańsku.