• Nie Znaleziono Wyników

Sześć tysięcy osiemset pięćdziesiąt dwie - tyle wysp tworzy dziś Japonię. Z tego, ledwie czterysta trzydzieści jest na stałe zamieszkałych. Największe są cztery: Kiusiu, Sikoku, Honsiu oraz Hokkaido. Ale to trzy znacznie mniejsze od ponad ćwierć wieku absorbują uwagę artystycznego świata. To Naoshi- ma, Teshima i Inujima, leżące w obrębie Morza Wewnętrznego i nazywane przez mieszkańców „wyspami szczęśliwymi". Dzięki wsparciu globalnej kor­ poracji Benesse oraz osobistemu zaangażowaniu jej wieloletniego prezesa Soichiro Fukutake powstaje na nich unikalny długofalowy projekt z pograni­ cza natury, architektury i sztuki. W jego realizacji aktywnie uczestniczą: na Naoshimie - głównie Tadao Ando, a na Teshimie i Inujimie - przede wszyst­ kim architekci z SANAA.

Osobom postronnym słowo SANAA może kojarzyć się co najwyżej ze sto­ licą Jem enu. Dla miłośników współczesnej architektury to jednak przede wszystkim słynny akronim - skrót nazwy renomowanej japońskiej pra­ cowni Sejima and Nishizawa and Associates. Powstałe w 1995 r. w Tokio biuro Kazuyo Sejimy i Ryue Nishizawy już w 2010 r. sięgnęło po najwyższe branżowe wyróżnienie - Nagrodę Pritzkera. Uznany duet ma w swoim dorobku liczne realizacje w Europie (m .in. szkoła designu w niemieckim Essen, Centrum Nauki Rolex w szwajcarskiej Lozannie czy zam iejsco­ wy oddział Luwru we francuskim Lens) oraz w Stanach Zjednoczonych (gmach New Museum w Nowym Jorku czy rozbudowa Muzeum Sztuki w Toledo w stanie Ohio). Najwięcej budynków autorstwa SANAA odnaj­ dziemy jednak w ich rodzimej Japonii. To tu powstały między innymi: fla­ gowy sklep Christiana Diora na słynnej tokijskiej ulicy mody Omotesan- do, Muzeum Sztuki W spółczesnej XXI wieku w Kanazawie czy Muzeum Hiroshiego Senju w Karuizawie. Jedne z ciekawszych prac Kazuyo Seji­ ma i Ryue Nishizawa zrealizowali na wyspach Morza W ewnętrznego. Na Naoshimie zaprojektowali term inal promowy w Miyanourze oraz biuro programu Art House - Honmura Archive & Lounge, jednak to znacznie większe założenia architektoniczno-krajobrazowe na sąsiednich wyspach - T e s h im ie oraz Inujimie, stały się celem „pielgrzymek" w ielbicieli sztuki przez duże „S".

Teshima to niewielka (14,49 km2) wyspa w prefekturze Kagawa, będąca do­ mem dla niespełna tysiąca mieszkańców. Wywodzi swą nazwę od japońskie­ go słowa „bogata", co nawiązuje do jej żyznych gleb, licznych źródeł oraz bujnych lasów. Niestety, jeszcze do niedawna Teshima była bardziej znana jako miejsce skandalu z lat 70. ubiegłego wieku, związanego z nielegalnym składowaniem toksycznych odpadów, co dodatkowo pogłębiło zjawisko jej depopulacji. Historia wyspy zmieniła jednak swój bieg w roku 2010. W ów­ czas to, w wyniku współpracy artystki Rei Naito i architekta Ryue Nishizawy powstało Teshima Art Museum - jedna z najciekawszych przestrzeni sztuki stworzonych w początkach XXI wieku.

Nowe muzeum leży na zboczu wzniesienia Mt. Myojin, górując nad małą rybacką wioską Karato. Rzadko docierają tu autobusy, trudno polegać też na usługach jedynego (!) na wyspie taksówkarza. Najlepiej w ięc w y­ brać się na przejażdżkę row erem , tym bardziej, że tutejsze jednoślady wspomagane są elektrycznym i akum ulatoram i. Po kilkudziesięciu mi­ nutach jazdy już z oddali można dostrzec charakterystyczne organiczne kształty pośród rekultywowanych od kilku lat tarasowych pól ryżowych. Kompleks składa się z trzech obiektów: ukrytego we wzgórzu podłużnego pawilonu recepcyjnego, mniejszej kopuły mieszczącej kawiarnię i sklep z pamiątkami, oraz największej, biomorficznej formy, zaw ierającej w ła­ ściwą przestrzeń w ystaw ienniczą. W szystkie elem enty założenia łączy meandrująca ścieżka kadrująca widoki na morze. By móc podziwiać w nę­ trze głównej budowli należy najpierw okrążyć wzgórze, a później, zgod­ nie z japońską tradycją, na chwilę rozstać się z butami. Pierwszym w raże­ niem po przekroczeniu jej progu jest wszechogarniająca biel. Zdumiewa też ogrom skali - monumentalna bryła ma imponujące rozmiary: maksy­ malnie 4,5 m wysokości, 40 m szerokości oraz 60 m długości. Precyzyjnie wykonana żelbetowa skorupa ma przy tym grubość zaledwie 25 cm. Co w ięcej, w regularnie nękanej trzęsieniam i ziemi Japonii, tej olbrzymiej płynnej przestrzeni nie zakłócają żadne filary! Monolityczną strukturę przerywają natomiast dwa eliptyczne otwory um iejscowione na przeciw­ ległych krańcach hali. W nętrze muzeum w ystawione jest zatem na stałe działanie czynników atm osferycznych: słońca, śniegu, deszczu i w iatru, co budzi natychm iastowe skojarzenia z antycznym oculusem w rzymskim Panteonie. Duże wycięcia zapewniają ponadto niekończące się interak­ cje z przyrodą, jak choćby częste wizyty owadów i ptaków. Genius loci

- ducha tego miejsca odczuwa się tutaj niemal wszystkimi zmysłami, od

przyjemnego chłodu posadzki, po w yrafinow ane efekty wizualne i dobie­ gającą z zewnątrz muzykę natury. I mimo że jest to przestrzeń na wskroś nowoczesna, to w pozornie abstrakcyjnych formach można doszukać się nawiązań do japońskiej tradycji. Otwory widokowe w powłoce obiektu przywołują znany w lokalnej architekturze ogrodowej motyw „pożyczo­ nego krajobrazu". Owalne kształty budynków stanowią z kolei dalekie echo znanych z tradycji buddyjskiej kręgów ensó. Co ciekawe, wnętrze obiektu na pierwszy rzut oka wydaje się być puste! Dzieła sztuki, a w za­ sadzie fragmenty jedynego muzealnego eksponatu - instalacji „M atrix", można dostrzec dopiero przy bliższej i dłuższej obserwacji. W ramach otw artej, monochromatycznej przestrzeni pojawiają się bowiem filigra­ nowe kamienne form y na posadzce czy podwieszone do sufitu falujące wstęgi i nitki. Najważniejszym elementem pracy Rei Naito jest jednak... woda. W podłodze muzeum rozmieszczone są liczne „m ikro-źródła", z których powoli sączą się krople. Dzięki hydrofobowej powłoce oraz de­ likatnym spadkom terenu łączą się one w efem eryczne strugi, formując gdzieniegdzie malownicze kałuże, zm ieniające swój kształt pod wpływem

ruchów gości muzeum. Wszystko to tworzy hipnotyzujący spektakl w y­ magający chwili skupienia. Zresztą, cała ta przestrzeń jest zaproszeniem do nieśpiesznej kontemplacji: natury, architektury i sztuki. Tak napraw­ dę jednak, wrażeń z w izyty w Teshim a Art Museum nie sposób opisać słowami czy obrazami. To sensoryczne doświadczenie esencji architektu­ ry - pozornie pustej, ascetycznej i pierwotnej, a w rzeczywistości pełnej wartości i znaczeń. To ten moment w życiu, który w arto ocalić od zapo­ mnienia...

F O T O - O B R A Z Y , F O T O -G R A F IK I