• Nie Znaleziono Wyników

Takie samo, ale nie to samo

W dokumencie Jak wydawać teksty dawne (Stron 111-115)

Jak wprowadzać interpunkcję do transkrypcji tekstu staropolskiego?

2. Składnia składni nierówna

2.2. Takie samo, ale nie to samo

Niektóre elementy językowe pełniły w średniowieczu odmienne niż współcześnie funkcje składniowe. Wyrazistymi przykładami mogą być konstrukcje z bezokolicznikami oraz z imiesłowami. O ile użycie

bezokolicznika w funkcji wyrażenia predykacji pobocznej (np. z cza-sownikami fazowymi, modalnymi, kauzatywnymi) ani konstrukcje o genezie supinalnej nie wymagają współcześnie wstawienia przecinka, o tyle w odniesieniu do konstrukcji imiesłowowych słowniki popraw-nościowe zawierają jasne zalecenia.

Do 2000 r. obowiązywała norma nakazująca (z nielicznymi wyjątka-mi) oddzielanie przecinkiem „równoważnika zdania wyrażonego przez konstrukcję zawierającą imiesłów na -ąc lub -szy, jeśli imiesłowy te są rozwinięte dodatkowymi określeniami […]” (Szymczak 1995: 170) i nieoddzielanie imiesłowowych równoważników zdań, gdy nie mają dodatkowych określeń. Od 2000 r. obowiązuje norma nakazująca oddzie-lać przecinkiem od zdania głównego imiesłowowy równoważnik zdania niezależnie od przyłączanych określeń (Polański 2008). Zmienność normy, do której odsyłają Zasady, powoduje, że interpunkcja wydań tekstów staro-polskich po 2000 r. będzie odmienna od tej sprzed wskazanej tu cezury.

Należy również zauważyć, że w odniesieniu do współczesnego języka polskiego wskazuje się na imiesłowy przymiotnikowe (czynne i bierne) oraz przysłówkowe (uprzednie i współczesne). W staropolsz-czyźnie możemy mówić tylko o imiesłowach czasu teraźniejszego oraz imiesłowach czasu przeszłego. Choć formalnie te elementy językowe wyglądają tak samo jak współcześnie, pełnią odmienne funkcje skła-dniowe. Imiesłowy przymiotnikowe niemalże całkowicie się zadiekty-wizowały i pełnią w zdaniu głównie funkcje przydawek. Przysłówkowe natomiast znane są wyłącznie w funkcji imiesłowowego równoważnika zdania, który w świetle współczesnej normy powinien być zawsze oddzielony od zdania głównego.

W staropolszczyźnie, poza wyrażaniem predykacji pobocznej, imiesłowy mogły być ośrodkami predykacji na równi z verbum finitum.

Świadczą o tym liczne połączenia czasownika z imiesłowem za pomocą spójnika łącznego lub przeciwstawnego. Wpływ na funkcje składniowe imiesłowów w staropolskich tekstach miała także średniowieczna łaci-na, a przede wszystkim konieczność zmierzenia się piszących po polsku skrybów z częstymi konstrukcjami absolutnymi. Wacław i Jadwiga Twardzikowie (1976) zauważają, że najczęściej pisarze przyjmują strategię tłumaczenia ablativu absolutu jako imiesłowu czynnego lub biernego czy zdania podrzędnego z odpowiednim spójnikiem wyra-żającym zamierzoną relację (np. przyczyny, warunku, przyzwolenia).

Polskie odpowiedniki tej łacińskiej konstrukcji nie mają cech hipotaksy, informują o dwóch akcjach pozostających względem siebie w łącznym stosunku następstwa w czasie lub równoczesności. Nie możemy więc traktować ich jako predykacji pobocznej.

Jedną z prymarnych funkcji imiesłowu nieodmiennego było „pre-dykatywne określenie agensa czynności, która nazywa czasownikowy morfem leksykalny w nim zawarty” (Grybosiowa 1975: 15). W takich sytuacjach mamy do czynienia z przydawką imiesłowową, częstą w staropolszczyźnie, np. „ujrzałam mego syna leżąc pod słupem we krwi omdlałego” (RD 144)6.

Nie ma normy mówiącej o tym, jakie znaki interpunkcyjne wstawić w wypadku przydawki imiesłowowej lub imiesłowowego równoważni-ka zdania będącego tłumaczeniem łacińskiej konstrukcji. Mechaniczne zastosowanie się do nieuznającej żadnych wyjątków normy, aby oddzie-lać imiesłowy przecinkami, powoduje, że ich rzeczywista funkcja staje się nieczytelna. W tę pułapkę wpadli np. wydawcy Żywota Pana Jezu  Krysta Baltazara Opeca (dalej: ŻPJK), co zostało wskazane w artykule Romana Mazurkiewicza (2016).

2.3. Za źródłem, mimo źródła

Niektórym wydawcom niezawodną pomocą we wprowadzaniu interpunkcji do transkrypcji wydaje się łacińskie źródło. Taką postawę prezentował konsekwentnie Twardzik, twierdząc, że „wydawca żadnego staropolskiego tekstu, który jest tłumaczeniem z łaciny, nie ma prawa, wydając taki tekst, nie kierować się cały czas jego łacińską podstawą”

(Twardzik 2004). Ten sposób myślenia o tekście staropolskim i jego re-lacji z łacińskimi źródłami widoczny jest w podejmowanych przez edy-tora decyzjach interpunkcyjnych, zwłaszcza przy wskazywaniu granic zdań. Edytor zwraca uwagę, że w wielu dostępnych wydaniach tekstów staropolskich zdania zostały „przedwcześnie zakończone kropką” i nale-żałoby je „uporczywie ciągnąć, aż do ich wiernego końca”. Na pytanie, skąd wiedzieć, gdzie w polskim tekście kończy się zdanie, odpowiedzi pomaga udzielić łacińskie źródło, np. Modlitwy Wacława:

6 Transkrypcja nasza, stworzona na potrzeby niniejszego artykułu.

ChStp:

Dziś puścisz sługę twego, Panie, podług słowa twego w pokoju.

Iże widzieli oczy moje zbawienie twe, cożeś uczynił przed ob-liczym wszego luda: Świecę na wzjawienie poganom i chwałę luda twego Izrael.

Propozycja Twardzika:

Dziś puścisz sługę twego, Panie, podług słowa twego w pokoju, iże widzieły oczy moje zbawienie twe, cożeś uczynił przed ob-liczym wszego luda, świecę na wzjawienie poganom i chwałę luda twego Israel.

Źródło:

Nunc dimittis serum tuum, Domine, secundum verbum tuum in pace, quia viderunt oculi mei salutare tuum, quod parasti ante faciem omnium populorum:lumen ad revelationem gentium,et gloriam plebis tuæ Israel (Luc 2, 29–32)7.

Widać, że delimitacja zdaniowa zaproponowana przez Twardzika jest zaczerpnięta z łacińskiego źródła. Porównanie polskiego tekstu z Ewangelią wg św. Łukasza pomogło także zinterpretować funkcję składniową polskiego „iże” (na wzór łacińskiego „quia”).

Opisana tu metoda postępowania widoczna jest szczególnie w wydaniu fryburskim – najnowszej, całościowej, krytycznej edycji RP (zarówno w budowie, jak i w podejmowanych decyzjach interpunkcyjnych).

Umieszczenie równolegle obok siebie transliteracji i transkrypcji RP oraz fragmentów jego łacińskich źródeł umożliwia linearne porównanie tek-stów. Powoduje też doszukiwanie się analogii w treści i – co najistotniejsze – w składniowym ukształtowaniu polskiego tekstu względem łaciny.

Taka procedura może jednak okazać się pułapką, RP jest bowiem niejednorodne. Pisarz, co zostało już niejednokrotnie wyartykułowane (np. Mika, Rojszczak-Robińska 2016), w twórczy sposób kompilował źródła łacińskie (zapewne czeskie i być może niemieckie – por.

Boro-7 Vulgata, dostęp elektroniczny: http://www.sacred-texts.com/bib/vul/luk002.

htm#029.

wiec 2016), łącząc je nawet w obrębie jednego zdania, na „poziomie tkankowym” (zob. Rojszczak-Robińska 2012, 2016).

W o wiele pewniejszej sytuacji są edytorzy wydający staropolskie teksty tłumaczone z łaciny, jak np. Psałterz floriański. Jednak i tu należy uważać. Psałterz floriański nie jest zabytkiem jednorodnym językowo (poszczególne partie były zapewne pisane przez różnych autorów).

Porównanie polskiej, łacińskiej i niemieckiej części zabytku pokazuje liczne rozbieżności (Kuźmicki, komputeropis)8, np.:

Confitebor tibi in cithara deus deus meus quare triſtis es anima et quare conturbas me

Spowiadać ci sie będę w gęśloch, Boże, Boże moj. Przecz jeś smętna, dusze moja, i przecz mie mącisz?

Różnice te mogą wynikać z korzystania z innej redakcji Pisma Świętego9 lub zbioru psalmów (które w średniowieczu były bardzo po-pularne, chętnie przekładane oraz funkcjonowały niemalże w oderwaniu od całego Starego Testamentu), a także z przywoływania obszernych fragmentów z pamięci10.

Mimo poczynionych tu zastrzeżeń, należy powtórzyć za Twardzi-kiem, że wydawca tekstu staropolskiego nie może zignorować łaciń-skich źródeł, jeśli takowe istnieją11.

W dokumencie Jak wydawać teksty dawne (Stron 111-115)