• Nie Znaleziono Wyników

Tatrzański Park Narodowy w oświetleniu artykułów w «Karpathen-Post»

S praw a P a rk u Narodowego, n ap o ty k ają ca n a niezadow olenie ludności osiadłej pod T atram i w yw ołała rów nież ferm ent n a te ry to rja ch spiskich, należących do Czechosłowacji. Powody niechęci są z jednej strony analogiczne do znanych nam z. naszego Podhala, z d rugiej jed n ak m ają specy­

ficzne lokalne podłoże. W yrazem ustosunkow ania się do problem u r e z e rw a tu są a rty k u ły w ta m ­ tejszej p rasie. D la zaznajom ienia czynników polskich z opinją naszych niem ieckich sąsiadów na Spiszu, podaję streszczenie k ilk u w ynurzeń, zam ieszczonych w bardzo dobrze redagow anej «K arpa­

then-Post», w ydaw anej w K ieżm arku, k tó ra od kilkudziesięciu la t rep rez en tu je in teresy spiskich Sasów.

Zreferow ane a rty k u ły pochodzą od k ilk u autorów . Zbiorowy ty tu ł brzm i: «Der tschecho­

slowakische N atio n alp ark in der H ohen T atra».

O ficjalny czy póloficjalny k om unikat czeskiego m in isterstw a ośw iaty w spraw ie p a rk u ta trzań sk ieg o , drukow any w « P rager Presse» z dn ia 30 sty c z n ia 'b . r., podała dosłownie «K arpa­

then-Post» w nr. 6-tym. Ju ż w następnym num erze za b rał glos au to r, podpisany literam i «d. f.», za rzu ca ją c redakcji, źe zanied b ała zaznaczyć neg aty w n e sta n o w isk o .1)

W e w szystkich w arstw ach ludności pan u je w ielka nieufność do rządowego projektu. A u­

to r u sk a rż a się n a otaczanie kroków rz ą d u tajem niczością, n a niedostateczność inform acji dla z a ­ interesow anych i podkreśla pom ijanie miejscowych czynników p rzy u k ła d a n iu całego planu. Tem u postępow aniu przeciw staw ia stanow isko w ładz polskich. T am zagad n ien ie rez erw a tu je st spraw ą pu ­ bliczną, kolportow aną bez osłonek zapomocą osobnej broszury, a w kom isji powołanej dla u rz ą d z e ­ n ia p a rk u n a najszerszych podstaw ach, za sia d ają m iłośnicy gór i ta tern ic y .

S tw orzenie p a rk u n a ru sz a niezw ykle interesy ludności. O graniczenie w ypasu i użytkow ania lasów, doty k a życia gm in, posiadających p astw isk a i zalesione obszary, ograniczenie tu ry sty k i w poszczególnych odcinkach i w pew nych okresach czasu z a g ra ż a ruchow i przyjezdnych, k tó ry je st podstaw ą b y tu w szystkich m ieszkańców . Jeszcze więcej obaw w yw ołuje podejrzenie, źe rezerw at stw orzy dogodną sposobność do u su w an ia niew ygodnych właścicieli gru n tó w i domów. A utor nie posądza o ta k ie za m ia ry układających p ro jek t urzędników m inisterstw a, k tó rzy u jm u ją problem z idealnej strony, obaw ia się je d n ak n a podstaw ie doświadczeń z przeprow adzaniem reform y ro l­

nej, że szow inistyczne żywioły w yzy sk ają możność w yw łaszczania. Po przytoczeniu przykładów , ja k je st rozpow szechniony n a Spiszu niepokój, uw aża, że urzędow e uspokojenie podejrzeń popraw i znacznie szanse u rzą d zen ia park u .

Nieliczne szczegóły, k tó re z zam ierzeń rządu dostały się do wiadom ości ogółu, dowodzą,

?e należało się zap y ta ć o zdanie miejscowych znawców. S praw ę odszkodow ania w łaścicieli pastw isk i ochrony p rzyrody tra k to w a ły o rgany państw ow e n iew ątpliw ie z dobrą wolą, jednak niepoinfor- m owane dostatecznie o lokalnych w arunkach b łą d zą i czynią nieszczęśliw e posunięcia. Ja k o p rzy ­ kład n ieliczenia się z miejscowemi w łaściwościam i podaje a u to r przepis o zalesianiu wyrębów.

‘) Z dopisku red ak cji w ynika, że n eg aty w n e stanow isko samo przez się je st zrozum iałe

106 Ochrona przyrody zagranicą

W ciągnięcie tutejszych czynników, k tó re ju ż n ie ra z w ysuw ały dobre pom ysły w spraw ie o g raniczenia w ypasu w górach, ochrony szarotek i zabezpieczenia sta n u kozic, w yjdzie tylko n a dobre idei p ark u , Tem w ięcej, że m a ona i n a Spiszu zwolenników, k tó rzy je d n ak nie zgłoszą się do w spółpracy, póki p ro jek t z a g ra ż a żyw otnym interesom ludności, póki rzą d nie rozprószy obaw, że nie za b ie ra się jej ojczyzny.

W ezw anie red ak cji «K arpathen-Post» o w ypow iadanie się w tej spraw ie, odniosło skutek, gdyż ju ż w 8-ym num erze, podpisany literam i «A. N.» p la n p a rk u ostro zaatakow ał. D ow iadujem y się przedew szystkiem , że swego czasu N iem ieckie Stronnictw o Spiskie («Zipser D eutsche P artei») zwołało do K ieżm arku w ielkie zgrom adzenie dla zap ro testo w an ia przeciw ko tw orzeniu p a rk u n a ­ rodowego. U czestniczyli w niem przedstaw iciele w szystkich m iast i gm in, k tó re posiadają pastw iska i lasy w W ysokich T atra ch . W ynikiem obrad był m em orjał przeciwko rezerw atow i. A utor tw ierdzi, że otrzym ano w odpowiedzi u sp a k aja jąc e w y jaśn ien ia; tym czasem rządowj» o rgan «P rager Presse»

przynosi ju ż gotow y plan adm inistrow ania chronionym terenem .

U rządzenie p a rk u narodow ego nazy w a au to r bez ogródek nieszczęściem dla ludności i w zyw a ją do p rze ciw działania w szelkiem i środkam i. F lo rę i faunę T a tr m ożna, jego zdaniem , chronić bez tw orzenia p ark u , ta k że w ykrojenie 300 k m 2 n a rez erw a t je st zbyteczne. A rty k u ł w y­

licza trz y stopnie ochrony, przew idziane w rządow ym projekcie t. zn. rez e rw a t bezw zględny, gdzie w szelka gospodarka lu d zk a je st niedopuszczalna, częściowy rez erw a t obostrzony, gdzie niewolno w yrębyw ać drzew a i użytkow ać leśnych potoków, i częściowy rez e rw a t luźniejszy. W ostatnich rozróżnia się strefę w yższą, w któ rej w yrąb może m ieć n ajw yżej 50 m. szerokości, i niższą, gdzie niem a ograniczeń gospodarczych i gdzie po w ycięciu drzew ostanu m a następow ać zalesienie m ie­

szane, je d n ak nie w yłącznie iglaste.

P oniew aż n ie zn a n e są obszary poszczególnych rezerw atów , p rzeto trudno jeszcze o objek- ty w n ą k ry ty k ę ze stanow iska gospodarki lasowej i rolnej. D latego trz e b a się n a ra z ie ograniczyć do ogólnych uw ag.

A utorów p ro jek tu spotyka za rzu t, że niczego ich nie nauczyły w ielkie zniszczenia lasów ta trzań sk ich przez gw ałtow ne w ia try w la tac h 1935, 1919 i przez zeszłoroczny orkan. Udowodniły one, że las, dojrzały do w yrębu, m usi być w yrąbyw any wedle p la n u gospodarczego i n a nowo z a ­ lesiany. Ju ż daw niej coraz to w iększe przestrzen ie leśne staran o się w yjąć z pod racjonalnej gospo­

d ark i leśnej i ogłaszać za rezerw at, w którym niewolno było dokonyw ać całych wyrębów, a tylko pojedynczych w ycinań. Z tego powodu nie zalesiono w cale tych p a rty j n a nowo, to też, g d3» p rz y ­

szedł h u rag a n , legł pokotem cały drzew ostan górski n a południow ym stoku T a tr. G dyby u trzym ano planow e i kolejne w yręby, gdyby te w yręby reg u la rn ie zalesiano, bu rze nie w yrządziłyby ty lu szkód, gdyż n atra fia ły b y n a las młody.

A utor ironizuje, że sam idealizm niew y starcza w gospodarce lasowej, k tó ra o piera się n a stuleciach doświadczeń. Ścisłe u trzy m an ie rez erw a tu może spowodować ponownie całkow ite w y n i­

szczenie lasu, a w tedy kto poniesie koszty zalesienia? Nie w łaściciel, bo w istocie nie je st on ju ż p osiada­

czem, i dlatego będzie się bronić przed n ak ład an iem n a niego obow iązku k u ltu ro w a n ia i w ydatków . N astępuje te ra z k ry ty k a rozporządzenia, k tó re u sta la g a tu n k i drzew a dozwolone przy z a ­ lesianiu. W ytyczne dla T a tr u sta lili ju ż dawno dośw iadczeni leśnicy (uchw ały zjazdów, b ad a n ia Y adasa i b. akadem ji leśniczej). P olecają oni w łaśnie, w brew rządow ym wskazówkom, zalesianie drzew am i iglastem i, k tó re znoszą n ietylko tu te jsz y g ru n t i k lim at, ale d ają rów nież cenny m ate- rja ł drzewny.

P rz y k ład e m je st obsadzenie przez zw ierzchność g m inną W ielkiej Ł om nicy terenów mię- dzy Ł om nicą T a trz a ń sk ą a S taro leśn ą w zdłuż drogi św ierkiem , jodłą, sosną, m odrzew iem i b u ­ kiem. D rzew ka ig la ste u d ały się dobrze, b u k i zm arniały. D latego też w łaściciele lasów nie pozwolą sobie n arzu cać przepisów za le sian ia g a tu n k am i drzew, k tó re są skazane n a zagładę, i będą w szel­

kiem i środkam i im przeciw działać.

N iem a a u to r rów nież zaufania, do norm, ograniczających polow anie, rybołostwo i gospo­

d ark ę halną. Nie szczędząc ironicznych k pinek pod adresem teorji, n au k i, botaników i miłośników przyrody, których pom aw ia jedynie o chęć zachw jm ania się «kwiateczkami» «nad brzegiem szum ią­

cego potoczku», tw ierdzi, że p asąca się krow a nie a ta k u je chronionych kw iatów , Wiko szuka po­

żyw nej traw y , a ta przecież n ie daje żadnych uciech przj»jaciolom n a tu ry . Nie streszczam w szyst­

Ochrona przyrody zagranicą 107

kich złośliwych w ycieczek pod adresem badaczy naukow ych, gdyż nic pozytyw nego nie przynoszą w dyskusji, przeciw nie w y k olejają niepotrzebnie pow ażnie rozpoczęty arty k u ł.

A rg u m en ta cja w obronie w ypasu je st następ u jąca. Co się tyczy terenów z drzewostanem , to n a w yrębach, gdzie tra w a b u jn ie w y ra sta i uniem ożliw ia k u ltu rę , w ypas je st przez dwa, trzy la ta konieczny. Ale i po tym okresie czasu m ożna spokojnie dopuścić bydło do lasu, a jedynie w skazany jest wybór g a tu n k u . Owcom, kozom i koniom n ien ależy pozw alać n a w ypas, krow ę je ­ d n ak m ożna śmiało uw ażać za nieszkodliw ą d la k u ltu ry leśnej.

N atom iat zak az w ypedu by d ła n a h ale nazy w a au to r bez ogródek głupstw em . D om aga się w prost przeciw nie poparcia dla h aln ictw a i racjonalnego zagospodarow ania. T a k a u sta w a jest g ru b y m błędem gospodarczym , odbierze chłopu źródło dochodowe i uniem ożliw i hodowlę bydła.

D la ochrony roślinności ta trz a ń sk ie j w ystarcza — zdaniem a u to ra — u trzy m an ie zakazu w y ry w an ia rzadkich g atunków z korzeniam i. N adto p ro je k t założenia ogrodu botanicznego z ro ­ ślinam i górskiem i u w aż a za w łaściw e rozw iązanie spraw y, jeżeli idzie o naukow e b ad a n ia lub o z a ­ dowolenie m iłośników przyrody. B otanicy pow inni się zająć nietylko założeniem, ale i podtrzy­

m yw aniem b y tu takiego alpinarjum , n ig d y je d n ak nie uw ażać całych T a tr za ogród botaniczny.

N ieprzychylne stanow isko zajm uje au to r wobec ochrony fauny. W y ra ża obawę, źe po­

w tó rzy się ta k a sam a rzeź zw ierzyny, ja k niedaw no w Liptow ie, gdzie jelenie m iały się" podobno ta k rozm nożyć, iż trz e b a je było razem zegnać i masowo w ystrzelać. Je że li nie będzie odstrzału niedźw iedzia i rysia, nie będą się m ogły m nożyć sarny. P ro je k t chroni p ta k i śpiew ające, ale chroni rów nież w rogiego im rysia. Rozmnożone nad m iern ie niedźw iedzie i rysie, n ie zn a jd u ją c potrzebnej ilości pożyw ienia w górach, będą schodzić k u osadom ludzkim i tępić trzodę. Kto zapłaci za w y­

nikłe stąd szkody? K siążę H ohenlohe mógł sobie n a to pozwolić i rok rocznie dziesiątki tysięcy w y­

daw ał n a p o k ry cie szkód, w yrządzonych przez swoje niedźw iedzie. N ależy w ątpić, czy państw o zechce ta k samo postępow ać z poszkodowanym i w łaścicielam i. A tern m niej k u ra to rju m P a rk u N a­

rodowego. W reszcie trze b a się liczyć z d ew astacją pól zasianych owsem w skutek rozm nożenia zw ierzyny.

Po ponownych ironicznych uw agach, odsyłających obrońców dzikich zw ie rząt do m ena- żorji, pow ołuje się au to r n a fakt, że dotychczas n a te re n ie ta trz a ń sk im polow ania odbyw ały sie racjonalnie. Myśliwy zdaje sobie spraw ę z konieczności u trz y m a n ia rów now agi w stan ie zw ierzyny i jej obrony przed degeneracją. Z am iast zupełnego z a k az u polow ania, należałoby w T a tra c h zao­

strzyć w alkę z kłusow nictw em i ograniczyć w ydaw anie k a r t n a broń.

R ozpraw ia się dalej cytow any a rty k u ł z ograniczaniem tu ry sty k i w pew nych rew irach.

U w aża to za najw iększy cios dla ru ch u przyjezdnych.

Również i ad m in istracy jn e projekty, m ianow icie skład k u ra to rju m P a r k u Narodowego, nie są um otyw ow ane. N ależeć m a ją do za rz ą d u : zw iązek m yśliw ski, tow arzystw o pop ieran ia t. zw.

«Frem denverkehr», zw iązek n arc iarsk i i w łaściciele objektów, niebędących w łasnością państw ow ą.

T ylko m ia sta i gm iny, będące właściw em i posiadaczam i całego obszaru, nie m a ją wcale rep rezen ­ ta n tó w w za rząd zie rezerw atem . A przecież one przedew szystkiem poniosą koszty adm inistracji.

Inaczej przed staw ia się spraw a w Polsce. T u je st tylko dwóch w ielkich w łaścicieli g ó r­

skich obszarów, n ato m iast n a południow ej stronie aż 25-ciu, p rzew ażnie zaś są to m ia sta i gm iny, któ re najw iększe dochody czerpią w łaśnie ze swoich lasów.

Jeżeli ju z koniecznie p a rk m usi być urządzony, to państw o m a przecież olbrzym ie prze­

strzenie w zachodniej połaci W ysokich T a tr, a jeszcze w iększe w N iźnich T atrach , gdzie flora i fa u n a je st o wiele b u jn ie jsz a i piękniejsza, g ru n t i klim at lepszy, i gdzie niem a turystycznego ruchu. Spisz nie potrzebuje i nie chce rez erw a tu w jakiejkolw iek postaci, gdyż je st on nowym ciężarem dla ludności, nowem ograniczeniem gospodarki, a może i now ą postacią reform y rolnej.

D alszym ciągiem rozpoczętej dyskusji je st w n r. 9-ym p rze d ru k a rty k u łu z « P rä g ai Ma­

g y a r H irlap» z dnia 17 lutego. Czytam y tam skargę, że rzą d obojętnie odnosi się do protestów ludności w sprawie^ p a rk u i że w najbliższym czasie p la n zrealizu je w porozum ieniu z Polską.

O akcji po p o lsk ie j'stro n ie udzielił inform acyj delegat, dr. W alery Goetel, w w yw iadzie z «P rager l i esse» i w dwóch odczytach. Tu n astęp u je streszczenie tych wiadom ości, poczem g'azeta dodaje od siebie, ze naukow e ko la polskie i czeskie nie zd a ją sobie spraw y z tego, iż koncepcja rezerw atu podw aża rolnictw o i przem ysł u stóp T a tr. Czesi, — oprócz tendencyj do w ynarodow ienia, — m ają

108 Ochrona przyrody zagranicą

za pośrednictw em p a rk u przyrodniczego n a celu w prow adzenie rządowej kontroli nad T atra m i i handlow ym ruchem . R ząd czeski planow ał ju ż dawno państw ow y dozór nad tatrzań sk iem i -uzdro­

wiskam i, nie m iał je d n ak dotąd odpowiedniej form uły, gdyż bolszew izow anie przedsiębiorstw a pryw atnego je st niew ykonalne. Chwycono się w ięc dwóch dróg. J e d n a — to u rząd zen ie p a rk u n a ­ rodowego, w skutek czego w łaściciele stra c ą praw o swobodnego rozporządzenia swoją w łasnością.

D rugim środkiem je st p rojektow ana u sta w a o uzdrow iskach, k tó ra pozwoli czynnikom państw ow ym n a kontrolow anie uzdrow isk pryw atnych. P rzeciw tem u planow i zaczęli już akcję posłowie słowaccy.

R edakcja « K a rp a th e n -Post» u w ażała za stosowne dodać k ilk a słów uspokojenia. Je j zdaniem obawy «P rägai M agyar Hirlap» idą za daleko. W ykluczone jest, aby n a podstaw ie tych p rojekto­

w anych ustaw , rz ą d czeski zam ierzał n aru szać w łasność pry w atn ą. N a to jeszcze n ic nie wskazuje.

Je d n a k naw et bez złego z a m ia ru spraw a p a rk u stw arza dosyć możliwości, ażeby mimowolnie, je ­ dynie w skutek zapoznaw ania lokalnych stosunków lub p rze cen ian ia teorji, zaszkodzić interesom ludności. D latego dom aga się stanowczo pow ołania miejscowych czynników do obrad nad p ro jek ­ tem . J a k jed n ak ujem nie w pływ a tajem niczość, w yw ołując pogłoski o bolszew izow aniu pry w atn y ch przedsiębiorstw za pośrednictw em ustaw y o p a rk u narodow ym , dowodzi fakt, że p la n budow y n o ­ wego domu wycofano z powodu obaw o własność. R edakcja zauw aża, że pow iększanie ilości m iesz­

k alnych budynków je st przecież o w iele pilniejsze, niż u rząd zen ie park u . O statnie dw a głosy w tej sam ej spraw ie przynosi n um er 12-y.

P ierw szy p rzed staw ia opinję znaw cy stosunków w ta trzań sk ich uzdrow iskach. Jego zd a­

niem pow oływ anie się n a A m erykę i S zw ajcarję je st niesłuszne, tam bowiem p ark i przyrodnicze urządzono w tych te ry to rja ch , w których nie było w cale ru ch u turystycznego. W T a tra c h natom iast, gdzie ruch przyjezdnych od stu la t je st coraz żyw szy i stał się żyw otnym interesem ludności, niem a w prost o bjektu nadającego się n a rez erw a t. T rz eb a w praw dzie chronić florę i faunę, ale w łaśnie w interesie turystów , chcących poprzestaw ać z n ien aru szo n ą n a tu rą . T ak czynił od początku swojego istn ien ia «K arpathen-V erein» i spowodował za rządów w ęgierskich w prow adzenie ustaw odaw stw a ochroniarskiego. Zupełne je d n a k zam knięcie terenów dla tu ry sty k i je st błędem , dlatego też ten sam

«K arpathen-V erein» w ystępow ał przeciw zam y k an iu n iektórych rew irów w dobrach Hohenlohego.

W łaściw ą w y tyczną drogą w obecnych w aru n k ach jest ochrona p rzyrody w łaśnie d la tu ry sty . Dziś, o sto la t zapóźno n a rez erw a t w tych górach. P ierw otnej n a tu ry i ta k ju ż niem a, gdyż k u ltu r a w ycisnęła n ie z a ta rte piętno w każdej dolinie. O dw racanie b ie g u w ydarzeń je st nonsensem.

R ezerw aty należy tw orzyć w N iżnich T atra ch , n. p. w dolinie Ś w iętojańskiej. W W ysokich T a tra c h dziczyzna oswoiła się ju ż z dzw onkam i elektrycznej kolejki, nie je st zatem nienaruszonym pro duktem przyrody, podobnie ja k i hale, n a k tó re ód la t przenosi bydło nasio n a dolinnych kw iatów ; lasy po w y trzebieniu przez h u rag a n zalesia się planowo i sztucznie, potoki z a ry b ia pstrąg am i, a n a m yśliw skich teren ach ak lim aty zu je obcego koziorożca i żubra, co więcej, k arm i się sztucznie kozice, jelenie, a naw et niedźw iedzie. P rz y ro d a T a tr je st ju ż od w ieku p rzy ro d ą «parku», nie- pierw otną. I te n stan .n a tu ry od stu la t budzi przecież podziw i niem a powodu do odstępow ania od dotychczasowych dróg.

D rugim przyczynkiem w dyskusji je st a rty k u ł, przetłum aczony z pow ażnego ty g odnika

«Z T atier» (nr. 3 z 27 lutego). R edakcja «K arpathen-Post» uw aża te n głos za objektyw ny.

Pism o czeskie przyznaje, że podniesione przez «K arpathen-Post» trudności w tw orzeniu p a rk u b y łyby słuszne, gdyby cały problem był już definitywnie- ustalony i gdyby istotnie szkodził interesom gospodarczym . Lecz te za rz u ty są przedw czesne, a pomysł p a rk u w T a tra c h Niżnich dowodzi w prost niezrozum ienia isto ty sam ego problem u.

U rządzenie rez erw a tu dotyka zarówno interesów ludności spiskiej ja k i liptow skiej. Lecz nie należy zapom inać, że dotychczas znaw cy polscy i czescy u łożyli jedynie m em orjał z wnioskam i.

Nic ponadto. W nioski nie są przecież obow iązującą ustaw ą. N aprzód m usi być praw nie unorm ow ana spraw a pastw isk, lasów, i t. d., przyczem oczywiście gm iny zo stan ą zaw ezw ane do złożenia swych oświadczeń'. Bez przesłuchania zainteresow anych u sta w a nie będzie uchw alona.

P rz y z n a je nato m iast re d a k cja słuszność zarzutom , że cały problem otacza się tajem niczo­

ścią, a stąd opinja p u bliczna bierze p rojekt z a rzecz u stalo n ą. D otychczas w ydali orzeczenia tu ­ ryści i uczeni, te ra z m uszą w ypow iedzieć się sfery gospodarcze. T ylko pełne uzgodnienie stw orzy doskonałą całość. To, co dotąd ułożono, je st tylko idealnym pom ysłem . R o z p atru ją go te ra z komisjo

Ochrona przyrody zagranicą 109

m inisterstw spraw zagranicznych, handln, zdrow ia publicznego, ośw iaty i rolnictw a. Po tych o b ra­

dach u k aż e się zapew ne elaborat, k tó ry będzie m ożna omawiać.

Ale nie koniec n a tem. T rz eb a w ysiać n a koszt m in iste rstw a ro lnictw a rolników z terenów ta trz a ń s k ic h do S zw ajcarji dla studjów. Mogą się tam przekonać, źe obecny sta n p astw isk n ie da się u trzy m ać. Je że li u ż y tk u je się hale racjonalnie, w y starcza Vs dzisiejszej ich pow ierzchni.

W każdym raz ie in te resy ludności ta trz a ń sk ie j m uszą być uzgodnione z planem parku.

«K arpathen-Post» dodaje, że gdyby w szystkie czynniki zajm ow ały ta k ie stanowisko, ja k pismo, redagow ane przez C hytila, m oźuaby spraw ę załatw ić k u obustronnem u zadowoleniu.

T yle «K arpathen-Post». K onieczność zap o zn an ia zwolenników wspólnego re z e rw a tu n a g ran ic y dwóch państw z opinją redakcji i czytelników pow ażnego organu, spowodowała ta k szcze­

gółowe streszczenie stanow iska Niemców spiskich. K om entarz p rze k ra cza moje zadanie i należy do przyrodników .

Z akopane. Muzeum T atrzań sk ie. J. Zborowski.

Powiązane dokumenty