• Nie Znaleziono Wyników

79 te walki niemałą zakonowi i Litwie szkodę, zwłaszcza

w jeńcach. Już pod koniec miesiąca kwietnia oka­

zują się obiedwie strony znużone wojną. Dnia 21 i 24 kwietnia udzielają W. mistrz Czolner i marszałek Wallenrod w celu układów o wzajemną wymianę je ń ­ ców, dwutygodniowego zawieszenia broni Jagielle.

W tydzień później, dnia 30 kwietnia, znajdują się Krzyżacy i W. książę Litewski, dla uskutecznienia wykupu w zwykłem miejscu zjazdów litewskich, na znanej wyspie Dubissie.

Nie załatwiwszy jednakże sprawy, przestają obie­

dwie strony na wytknięciu sobie pory nowego zjazdu, zapowiedzianego w wigilię Bożego Ciała, dnia 31 maja.

I ten, jak się zdaje, do żadnego nie przywiódł rezul tatu. Jeńcy, mianowicie krzyżaccy, pozostali w n e- woli. Wypominając Jagielle przez długie lata nie oęó wrócenia im wolności, zarzucali mu Krzyżae , nie wiemy-li czy potwarczo, że ich sprzedawał w dalsze strony Rusinom. Przedłużał się tedy ciągle stan wojny, a im jawniej występowało na widok, co Jagiełło przedsiębrał tymczasem w stronach Polski, tem groź­

niej rozpłomieniał się daremny przeciw temu opór krzyżacki. G dyzjesienią roku bieżącego nadejdzie stanowcza chwila swadziebnych układów litewsko- polskich, obaczymy Jagiełłę pod śmiertelnym mieczem jednej z największych wypraw teutońskich. Teraz spojrzyjmy na rozpoczęte już kroki onej swadźby.

Jak pierwszą widoczniejszą wyuikłośó porozu­

mienia między Polską a Litwą można było upatrzyć w przyjaznym powrocie Witolda z ziemi Krzyżaków, tak też dokonanej tymczasem ostatecznej ugodzie z nim należy tu wzmianka najpierwsza. Dopiero w porze dziewosłębin krakowskich otrzymuje Witold od stryjecznego brata Jagiełły księztwo grodzieńkie z Podlasiem. Ze względu ua- prawo Kiejstutowica do ojczystego księztwa Trockiego, t. j. do całej połowy Litwy, nie czyniło obecne nadanie zadość słusznym jego żądaniom. Poprzestał wszelako dawny przyjaciel Jagiełłów na podziale niedostatecznym, spodziewając

80

się, że prawdopodobne ustąpienie W. księcia do Polski poda sposobność do słuszniejszego układu. W uczu­

ciu swojej niezaprzeczonej wyższości umysłowej nad wszystkimi teraźniejszymi książęty litewskimi, wyż­

szości tak świetnie w późniejszych latach na cały świat rozgłoszonej, cieszył się Witold niepłonną nawet nadzieją, iż ta sama fortuna, która mniej godnego Jagiełłę sadzała na tronie polskim, jemu przynajmniej wielkoksiążęcego nie odmówi zaszczytu.

Atoli fortuna a ludzkie wyobrażenia o słuszno­

ści zdawiendawna różnemi krążyły tory. Ileż to walk, prób, nieszczęść, musiał pierwej przebywać Witold, nim mu w końcu padła nagroda! Jagiełło przeciwnie bez walki i znoju kroczy od tryumfu do tryumfu, w coraz piękniejsze bogaty wieńce. Zachodzi w tej mierze osobliwy pomiędzy obudwoma braćmi stry­

jecznymi stosunek, którego dobrze świadom był syn Kiejstutów. Nie możemy nie wpatrzeć się bliżej w tę osobliwszą grę losów, złagodzoną jedynie okoliczno­

ścią, iż jeśli Witold nie zasłużył na wiele z swoich nieszczęść, Jagiełło w znacznej części był godzien swojej fortuny. Owszem, obadwaj wnukowie Gedy- mina, jakkolwiek różni losem, ujmują przy bliższem poznaniu równą miarą najpiękniejszych darów natury, zaledwo spodziewaną w rodzie pogańskim. Mając z kolei uwidorriić sobie bliżej obudwóch, zwróćmy tu oko naprzód na syna Olgierdowego, gotującego posłów do Polski.

Od kolebki świeci mu gwiazda szczęścia, przy­

chylają mu się życzliwie wszystkie serca. Lubo do­

piero s i ó d m y z synów Olgierda, bierze Jagiełło według życzeń ojcowskich pierwszeństwo przed re ­ sztą braci i nadzieję W. księstwa. W. księżna Julianna utopiła w nim wszelką miłość swej piersi macierzyń­

skiej, drżącej o każdy krok ulubieńca. Pomni na to Krzyżacy, jakże zręcznie przypochlebiają się księżnie, pieszcząc jej serce słówkami tkliwości o bezpie­

czeństwo „przesławnego syna Jagiełły”, zagrożonego niedawno owym „psem wściekłym”, Kiejstutem! Toć

do późnej śmierci zachował kochanek matczyn wiele zabobonnych zwyczajów i wspomnień tego miękkiego wychowania macierzyńskiego.

Gdy ojciec Olgierd umarł, ów „wściekły pies”, stryj Kiejstut, mogąc z łatwością owładnąć W. księ­

stwo, owszem, niejako zniewolony do tego niebezpie­

czeństwem krzyżaekiem, korzy przed szczęśliwym swoją skroń siwą, bije mu czołem, jako W. księciu.

Takąż samą miłością lgnie ku niemu miody syn Kiej­

stutów, Witold, pełen zaufania w równą przyjaźń i szla­

chetność Jagiełły. Kiedy ojciec Kiejstut ostrzega syna o spiskach Olgierdowicza- z zakonem, zamierzającym zgubę obudwóch, młody przyjaciel Jagiełłów nie chce temu dać wiary. Dopiero ujęte w opanowanej stolicy listy krzyżackie przekonywują go o nieszczęsnym z a ­ machu. Za co ukarał go stary Kiejstut jedynie wy­

dzieleniem mu nieco mniejszego księstwa, nie śmiąc podnieść ręki na wolność lub życie ulubieńca całej rodziny. '

W wynikłej zaś potem wojnie między Kiejstu­

tem a W. księciem ktoż zwycięża? — szczęśliwy.

Wspaniałomyślny Kiejstut ginie w więzieniu; ufający Jagielle, Witold, tuła się ua wygnanin; Jagiełło zno- wuż w blasku fortuny. Chwilowe upokorzenie w yna­

gradza mu się wkrótce zupełnym tryumfem nad prze­

ciwnikiem. Zwycięzca Kiejstuta i Witolda odzyskuje snadnie berło nad całą Litwą, a pomyślny bieg oko­

liczności dorzuca mu ziemię po ziemi w darze. Śmierć króla Ludwika przysparza Litwie bez dobycia oręża zaprzedane przez starostów węgierskich grody wołyń­

skiej domowe zamieszki w Polsce dozwalają zająć Podlasie; acz miecz krzyżacki wisi nad głową, cze- muźby jeszcze dalszych, wspanialszych darów nie miał spodziewać się ulubieniec ludzi i losów?

Uderza zaś szczęście Jagiełły tem osobliwszym urokiem, im skromniejszą była cała osobistość czło­

wieka, któremu tyle słońca świeciło. W tem dwu- świetle zupełnej prostoty, prawie prostaczości osoby,

Biblioteka — T. 922. ®

81

a nieprzebranej łaski przeznaczeń, przedstawia syn Julianny jedno z najdziwniejszych, owszem, najpo­

wabniejszych zjawisk historyi. Baczniejszego atoli po­

trzeba oka, dłuższego przeciągu czasu, aby je należycie ocenić. Gdyż na pozór był to człowiek pospolity, guuśny, tępego pojęcia, zaniedbanej powierzchowności.

Ulubieniec fortuny chadzał zwyczajnie w prostym sza- raczkowym kożuchu. Lubo garderobę książęcą zdobiły coraz nowe szaty bogate, on ledwie w największe uroczystości przywdziewał szarą szubę aksamitną, bez żadnych zresztą ozdób.

Co do samej postaci, tej nie brakło siły i wdzięku.

Na krzepkiem ciele miernego wzrostu, odznaczającem się niepowszednią kształtnością, siedziała głowa mała, podłużna, o ściągłych rysach twarzy, zwłaszcza ku.

podbródkowi kończasto ściętej. Długa szyja, smagłe jagody, wysoko z włosów obnażone czoło, dodawały podłużuości obliczu. Oświecały je niewielkie czarne oczy, niezmiernie niespokojne i ruchliwe. Z ust, ocie­

nionych długim, lecz cienkim wąsem, wylatywały słowa szybkie, grubym rzucane głosem. Ta szorstkość głosu, porywczość mowy, niestałość wzroku, znamio­

nowały naturę żywą, która w innem połgżeniu mogła była snadnie zkrnąbrnieć i zdziczeć. Wszelako przy­

świecające Jagielle zewsząd uśmiechy szczęścia i ludzi, długoletnie pieszczoty matki, która tak powszechnie wiadomy wpływ wywarła na charakter swojego syna, zleniwiły, ugłaskały wrodzoną rzutnośó i cierpkość.

Jakoż najwidoczniejszą cechą jego osobistości przedstawia się właściwa takim przedmiotom długiego rozpieszczenia miękkość, powolność, ociężałość um y­

słu. Jagiełło lubił do zbytku wczas, wylęgał się do południa, traw ił wiele czasu w guuśnym Bpoczynku.

Równie długie chwile więziły go u stołu uczt codzien­

nych, wlokących się nieraz [do sześćdziesiątej misy, ściągających mu zarzut zbytniego rozmiłowania w je- dle. Ufny swojej szczęśliwej gwieździe, nie spieszył się W. książę nawet w rzeczach najgorętszego życze­

nia, w drodze do zwyeięztwa nad przeciwnikiem śmier-82

83